Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Ja pospie w dzień. O 7 muszę wstać. Może przez mocna herbatę na noc? W. Każdym razie Lubie bezsenność bo moje myśli sa bardziej oczywiste niż gdy każdy mnie rozprasza a ja Trwam jak nakręcony przez otaczający mnie świat który dąży do jebanej pustki i syfu. Czasem teoria strun mówiąca o nieskończenie wielu światach równoleglych pobudza fantazje i np miasto na planeci powiedzmy 1 byloby zamieszkane przez 100000 osób z 1000 wybranych za swoja Karme w życiu jakby wczesniej pelnilo role tylko porządkowe prowadząc swoje rodziny i udzielając się spolecznie. Nie byloby pieniądza nie byloby kruszców. Nie byloby niczego wartosciowszego od czlowieka. Utopia która ma szanse istnieć tylko w obszarach dżungli. Gdzie sklocone bez powodu plemiona zamiast walczyć tworzylyby symbioze.

 

Takie pierdolenie o szopenie. Dowiedzialem się ze mam Chad jakieś 3 lata temu. Raz mi odjebalo porządnie i w końcu do talem wlasciwe leki i czuje się dobrze. Ale to moje przyzwyczajenia mnie wykanczaja. Jak jest u was? Jak walczycie o każdy dzień w drodze do spelnienia na starość?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

 

ja znowu tu wracam

witam wszystkim nowych :)

mam pogorszenie od kilku tygodni...

kolejne dni stają się coraz bardziej trudne... tak jakbym poruszała się w jakimś kleju..

dostałam fluoksetynę - biorę już 5 dni.

na razie tylko objawy uboczne mam, podobno fluo jest bezpieczna dla dziecka (jestem w 6 miesiącu ciąży)

na początku ciąży czułam się bardzo dobrze

ale teraz obajwy wróciły

mam takie ograniczenie funkcji poznawczych że moje IQ chyba wynosi 20 teraz...

 

hejka wszystkim

co słychać u Was? Małgosia? Margoo? Widmo? S jak..

Intel widzę że zaliczasz zjazd w dół...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ma co się załamywać, powiem Ci jedno i to będzie bolało:

jak siedziałem w domu przez miesiąc to skończyłem skulony w kącie z książka dla przykrywki a na serio myślałem tylko o tym jaki jestem beznadziejny. Nie potrzebnie porównywałem się do innych. Trzeba przestać patrzeć na siebie przez pryzmat społeczeństwa. Społeczeństwo to banda która nie liczy się z tym czy kogoś zdepta czy podniesie. Im to wisi kim jesteś, gorzej jak Tobie zacznie wisieć.

 

Robinson Cruzoe chciał się zabić na bezludnej wyspie, ale jak gałąź się złamała to zaczął nowy życie robiąc wszystko by się czymś zająć. Mnie siedzenie i nadmierne myślenie doprowadzała do szału. Nie polecam też oglądania jakiegoś szitu w tv, ale czasem głupi spacer wkoło bloku, osiedla poprawia humor. Zobacz na stare babki, zapierdalaja z siatami w autobusie nie wiadomo gdzie o 7 rano, a one chcą tylko wyjść do ludzi i czuć się docenione, pochwalone, zauważone.

Jeśli nie masz kogoś kto jest Ci opoką na te ciężkie czasy, to sam się nią stań. Dopiero jak pokonasz siebie to odżyjesz.

 

Pamiętaj, ludzie byli upodlani bez powodu przez "elite" albo takich co się mają za nie wiadomo kogo. A czasem zwyczajna życzliwość jest początkiem nowej drogi.

 

Jeśli oglądałeś film: "Podaj dalej" to przypomnij sobie co robił ten chłopiec. On nie odkrył niczego nowego, po prostu chciał innym pomóc aby czuć, że coś dobrego się zrobiło. I nie ma co patrzeć na cukierki jakie bierzemy, żaden narkotyk albo lek psychiatryczny nie naruszy tego jaki jesteś naprawdę, gdzieś głęboko w środku.

 

Łeb do góry, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam po dluzszej przerwie. W zasadzie ostatnie 1.5 miesiaca byly w porzadku gdyby nie kilka dni w zeszlym tygodniu, kiedy

znowu mnie podeptalo obnizenie nastroju. Niestety doszedlem chyba do tego etapu gdzie pomimo zdecydowanej remisji nie mam pomyslu jak sobie poradzic z krotkimi ale dosyc intensywnymi znizkami nastroju.

A i coraz wyrazniej czuje sie jak wariat. Pomimo, patrzac w dluzszej perspektywie czasu, dobrej formy to brak pelnej kontroli i wszystkie mankamenty zwiazane z chad wyraznie daja mi poczucie wariactwa.

Jedynym sposobem na to aby poradzic sobie z "efektami ubocznymi", ktore towarzysza chad nawet w remisji jest chyba psychoterapia i proba nauczenia sie ksztaltowania otoczenia i siebie w tym otoczeniu.

Na powyzsze rozwazania naprowadzily mnie moje ostatnie doswiadczenia.

Ponad rok temu wyjechalem za granice, gdzie czekaly mnie dobre perspektywy zawodowe ale i wyzwania co wraz chad stanowic moglo potezna mieszanke wybuchowa. Byly obawy o duza hipomanie lub depresje ale patrzac z perspektywy czasu dalem rade.

Wydawalo sie, ze powrot do kraju (z rownie dobrym zapleczem zyciowym i w zasadzie do tej samej pracy, ludzi itd.) moze byc zdecydowanie latwiejszy a okazalo sie, ze tak nie musi byc.

Zmierzajac do sedna sprawy uswiadomilem sobie jak blyskawicznie wrocily stare schematy. Rok dal pewna perspektyw ale blyskawicznie zostalem wessany w stare schematy, problemy, ludzi itd.

Jak na dloni widze identyczne sytuacje, te same rzeczy mnie irytuja, rozpraszaja w koncu te same rzeczy sa zapalnikami obnizonego nastroju.

I z tych samych powodow co kiedys mialem tez ostatni zjazd.

Moim zdaniem w tym tkwi problem. Swiadomosc tego jak otoczenie na nas dziala i wprowadzenie koniecznych zmian jest tym co oprocz ustawienia lekami jest pozniej niezbedne. Cos w stylu jak w przypadku alkoholika, koniecznosc wyrwania sie ze srodowiska.

Pokrewne jest to czesciowo z tym co pisalem na poczatku mojego leczenia chad czyli jak istotne byly dla mnie proby zrywania ze wszelkimi schematami z zycia przed diagnoza.

Nie wiem tez na razie czy mam jeszcze jakies szanse na dalsza poprawe a moze to daremne starania?

Ktos napisal pare stron wstecz, ze objawy chad po 50ce maleja? Sa na to jakies zrodla, twarde dane?

 

-- 11 gru 2013, 15:31 --

 

Jeszcze troche o wariactwie. Dzis jest juz Ok ale doskonale pamietam ostatni tydzien. Pomimo tego, ze wiedzialem, ze to tylko kilka dni bolu, ze nie wypelnie kilku obowiazkow, ze w zasadzie swiat sie z tego nie zawali to uswiadomilem sobie (wtedy to bolalo a teraz racjonalnie kalkuluje), ze jestem wariatem i inwalida. Ze jak sie cos nie zmieni to wiele rzeczy, ktore chcialem osiagnac mi sie nie uda. Widze patrzac na otoczenie jak odjezdza pociag. Ze czuje sie jak szmaciarz, ktory nie zawsze zapewni wsparcie a co gorsza moze byc skazany na laske kobiety. Pomimo wsparcia i wyrozumialosci zawsze bedzie poczucie, ze jest sie osoba specjalnej troski.

A co z przyszla rodzina? Daleko mi do tego, zeby sie poddawac ale swiadomosc tego mnie dreczy.

Wkurza mnie tez to, ze inni traktuja nas jak zdrowych. Nie oczekuje litosci ale wymagam aby raktowac mnie z powaga i z madroscia. Jestem chory i juz nigdy nie bede w 100% sprawny. Mam obowiazek starac sie byc jak najlepszy w walce z chad ale chyba mam prawo do tego aby byc wariatem. Bez zludzen i nierealnych oczekiwan otoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stara chuda pudernica coś tam wklepuje w tym swoim komputerku, patrzy na mnie i mówi że Depakina jest, ale nie Symescital ( i trzyma tą moją jebaną receptę w ręku) Ja także za nią chwyciłem i ciągnę w swoją stronę, a ta suka mi ja wyrywa z ręki i mówi że jest zamiennik za 50 zł. Jak poprosiłem o pokazanie stanu magazynowego Symescital, to odmówiła. Podobna sytuacja pojawiła się w CZTERECH /cenzura/ JEBANYCH APTEKACH NA MOIM ZAKEFIONYM W PYSK OSIEDLU!!!

 

to nie jest jej wina, od dłuższego czasu w niemal wszystkich aptekach trzeba zamawiać leki z wyprzedzeniem, na stanie mają rzeczy dochodowe, które schodzą szybko (czyli gripexy i suplementy diety)

 

z reguły czeka się góra jeden dzień, można też zamawiać przez internet

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaka polska mentalność?

 

zawsze proś o kierowniczke i nie gadaj za dlugo z glupia baba. Ja chciałem tylko napisać co mi pomogło. Nie mówię, że jesteś taki sam, ale czasem działa. Sam mam okres mani teraz i czuje się roztrzęsiony fizycznie, ale psychicznie właśnie całkiem normalnie. Wg mnie te przeciwdepresyjne leki stosowane za długo wpływają jakoś na 'rozdygotanie' ciała. Niby wszystko fajnie, ale czuje jakbym nie potrafił zapanować nad głupią potliwością rąk. Ale jak wezmę kwetapine (75mg) to już potliwość rąk odchodzi. Co to są za leki co jeden na drugi działa. Pojebane to wszystko jest. Nigdy przeciwdepresyjne leki mi nie służyły i uważam je za konieczne tylko w przypadkach niezależnych od chorego. Przepraszam za moją przemądrzałość, ale może chociaż wy mnie zrozumiecie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkie nowe osoby :)

Sens, Robert, Widmo- trzymajcie się i nie poddawajcie!

 

U mnie dość stabilnie. Jestem na 50 mg lamotryginy, w przyszłym tygodniu zaczną odstawiać mi depakinę. Nadal przebywam w szpitalu i pozostanę tutaj prawdopodobnie przez cały styczeń. Chodzę na terapię. Mam mieszane uczucia. Zaczynam dostrzegać jak wiele jest we mnie. Chodzi mi o te schematy, o których pisze Widmo (bardzo mądry post-jak zawsze). Chemia chemią, to wiem i nic tego nie zmieni, ale myślę, że zbyt wiele zrzucam na chorobę, utożsamiam się z nią.

Do szpitala trafiłam z myślami s., było bardzo źle. Odstawiono antydepresant. Lamo jeszcze nie działa. Depakina-placebo. Nic mnie nie "chroni", a nie pamiętam kiedy było tak dobrze, kiedy tyle się śmiałam, czułam się tak wspaniale wśród ludzi. Właśnie...odpowiednia atmosfera, właściwe osoby, poczucie bezpieczeństwa, mobilizacja za strony personelu medycznego. Nie jest łatwo, często się zmuszam do wyjścia do sklepu, na obowiązkowy spacer, na zajęcia wymagające myślenia, ale to naprawdę pomaga. Życie to niestety głównie obowiązki, zasady i konsekwencje. Trzeba brać to na klatę. Dlatego tak bardzo boję się powrotu do domu, do" powtórki z rozrywki", do utartych schematów czyli bycia w czarnej du.pie.

Nie myślcie czasem, że mi odbiło i że każę Wam "wziąć się w garść" :D, ale często możemy wiele zdziałać nie zdając sobie z tego sprawy.

 

Pozdrawiam :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie dni sa dziwne. Jestem mega drazliwy i tylko czekam na okazje by eksplodowac. Obserwuje w pracy wszystko, ludzi, ich zachowania. Wkurwiaja mnie glosne, nagle dzwieki. Poszedlem do szatni zajarac. Szykowanie sie do pracy i sama mysl o niej prowadzi do nerwow i mysli ze wszystko mnie przerasta. Usialem z ta fajka i stwierdzilem ze sobie nie radze. Ze nie wytrzymuje? Przez mysl mi przeszlo a moze to pora oddac sie do szpitala? Na ostatniej wizycie cudem odmowilem. Tkwie w jakims obledzie. Nic nie umyka mojej uwadze, musze wszystko widziec i "byc". Ja pierdole. O co tu chodzi? Odwolalem wizyte u psychologa. Po co mam jej pierdolic o tym jak ona mi zycia nie zmieni. Leki mnie mecza. Nigdy nie mialem tak nasilonych jak teraz. Tylko ze ja sie niczego nie boje to skad to gowno we mnie. Chodze kurewsko zmeczony i sypiam w nocy jak dzidzius choc za dnia mnie nie muli. Nie wiem co mnie tak meczy bo zazwyczaj robota mnie tak nie wyczerpywala .Nie mialem alkoholu w ustach z poltora miesiaca a troche wczesniej jesli juz to sporadycznie. Niby sobie powiedzialem ze dla dobra farmacji ale chyba poprostu nie mialem ochoty bo pewnie bym sobie nie odmowil. Przedemna 3dni wolnego. Mam ochote na alkohol. Zamierzam sobie zrobic mocny reset zeby glowa przestala mnie "bolec".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL- ja również jestem w podobnym stanie co Ty. Niestety. Np. dzisiaj nastawiłam dwa budziki- jeden po drugim za jakiś czas. I co? Nie dałam rady wstać, mimo że nie była to jakaś bardzo wcześna pora. Mam tak mało energii i chęci na cokolwiek, na dodatek jestem mocno senna, dawno tak nie miałam przez kilka dni z rzędu. I nie mam pojęcia co się dzieje, przecież nic nie zmieniałam w lekach :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam podobnie ze wstaniem od dawna i ten ranek po prostu nie można wstać leże w jakimś półśnie

i licze że zaraz w stane i lipa jestem w depresji obecnie a też leków nie zmieniłem i nie jest dobrze jutro wizyta podsumowanie

roku marnego i mojego spektrum chad :<img src=:'>

 

kto ma z was rente tutaj na chad? większość pracuje czy nie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depakiniarz,

Smutno mi się zrobiło jak to przeczytałem. ChAD-u nie mam co prawda, ale również jestem jakiś zimny i obojętny w stosunku do rodziny( o przyjaciołach, kumplach to już nie ma co gadać, bo wszystkich olałem z premedytacją i w ogóle tego nie żałuje). W moim przypadku to się wzięło (chyba) z tego, że jest bardzo niezadowolony z życia jakie prowadzę, praktycznie nic mnie już nie cieszy i przez to zapas ciepłych uczuć dla bliskich się wyczerpał. Nawet nie chce mi się dokładniej tego tłumaczyć, bo i po co? Większość z Was i tak wie co jest pięć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depakiniarz, rotten soul,

 

mam to samo,zupełne wypalenie uczuć..

Staram się szukać i odnajdować emocje, ale już nie pamiętam jak one wyglądają.

Nie pamiętam jak to jest coś czuć. Mieć przyjemność z jakiś rzeczy.Nawet zakończenie 4-letniego zawiasku z kobieta nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Obojętność,nuda,całkowity brak zainteresowania druga osoba,po prostu brak jakiegokolwiek uczucia-czy miało to by być uczucie miłości czy tez nienawiści-po prostu taka straszna obojętność.

Nie wierze ze tak w ogóle można żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta obojętność i brak uczuć bywa wynikiem choroby, ale także może być skutkiem niektórych zazywanych leków.

Brak uczuć i emocji, obojętność miałem po neuroleptykach i SSRI. Na obecnym leku, chociaż zle się czuję uczucia i emocje powróciły. Libido rownież.

Niestety pojawiło się rozdraznienie, niecierpliwość, nerwowość, wybuchy gniewu.

Może to dziwi ale nigdy w depresji nie miałem mizantropii. Niechęci, czy nienawiści do innych. Ludzie zwyczajnie mnie meczyli i dlatego ich unikalem. Wiedziałem, ze problem tkwi tylko we mnie.

Teraz nie mam już niemożności działania, tylko brak motywacji i niechęć do do podjęcia czynnosci. Spotkałem się tu z określeniem prokrastrynacja. No i nic mi nie sprawia przyjemności, nie interesuje.

TV tylko denerwuje. Grać się nie chce. Czasem jakiś lajtowy kawałek w radio wpadnie w ucho. Daje radę już poczytać trochę książkę. Zmęczenie bez powodu mocno dokucza.

 

Depakiniarz piszesz, ze podoba Ci sie w tym swoim świecie? To dla mnie niezrozumiałe.

Chyba, ze chodzi Ci o to, ze będąc sam i zle się czując masz święty spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×