Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, Dryagan napisał:

Nigdy nie wiadomo co nam pisane i co jest lepsze.  Ech... nigdy nie wiadomo co lepsze i jak powinno być, żeby było dobrze

Tak życie jest skonstruowane ,żeby człowiek się męczył i użerał. Czy jest się bogatym biznesmenem czy bezrobotnym to i tak nie uniknie się problemów. Ja uważam ,że lepiej być jednak singlem. Nikomu się życia nie niszczy. Życie jest wygodniejsze i nie ma dodatkowych obowiązków no i nie zaliczyłem wpadki ;)  a nie ma co ukrywać w większości przypadków rodzinę zakłada się przypadkiem ;) niż drogą planowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ezojaa Ja też nie mogę zaufać terapeutom, chodziłem na różne terapie i było coraz gorzej, ale nie przez terapie, tylko po prostu choroba sama postępowała. Na samym końcu już prawie nic do mnie nie docierało i trzeba było mnie ustawić lekami, bo inaczej kto wie, gdzie byłbym dzisiaj... 

 

Mimo że ostatnio natrafiłem na bardzo fajną terapeutkę, to raczej będzie mi ciężko jej zaufać, przez przejścia na poprzedniej terapii. Leki jak na razie muszą mi wystarczyć. Ja i tak przez pół życia musiałem polegać wyłącznie na sobie.

 

Nie jest łatwo, bo mszczą się za to te demony przeszłości. Chcą mi życie odebrać praktycznie w każdej chwili. Moje życie jest piekłem, jakby nie oszukiwać... Ale próbuję, daję sobie jeszcze szansę, może w końcu uda mi się znaleźć to życie, fajnych ludzi itd. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ezojaa napisał:

Ja mam chaos w głowie, nie chcę brać leków... Po łekach jestem za szybą non stop. 

 

Leki pomagają właśnie nabrać tego dystansu, odciąć od silnych emocji, które wywołują tą dezorganizację. Ja bym nie mógł sobie poradzić bez leków!

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ezojaa Zgadzam się z Heledore. Trzeba dać sobie pomóc lekami, bo choroba psychiczna pozostawiona sama sobie będzie postępować i ten chaos w głowie pogorszy się i może cię zacząć bardzo wykańczać. Też dobieranie leków może zająć trochę czasu, ale spokojnie, udaje się osiągnąć sukces terapeutyczny po 1-2 próbach już. A ty masz ChAD zdiagnozowany? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, __Jack__ napisał:

... a nie ma co ukrywać w większości przypadków rodzinę zakłada się przypadkiem ;) niż drogą planowania.

prawda przez Ciebie przemawia... Ja w związku byłem z miłości nie z przypadku, ale ożeniłem się głównie z powodu dziecka w drodze. No cóż, szczęśliwy przypadek, moja Żona chyba by się nie zdecydowała inaczej na małżeństwo.

@ezojaa wygląda, że jesteś moją równolatką. Nie da się okiełznać tej choroby bez leków. Ja kilkanaście lat próbowałem, zawsze się źle kończyło. Niestety... Też twierdziłem, że nie mogę pracować itd. biorąc leki, że mi po nich źle. Teraz biorę i nadal pracuję. Do wszystkiego się można przyzwyczaić.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dryagan Ja bez odpowiednio dobranych leków też byłem potwornie pogubiony, miałem straszne ruminacje, żyć się totalnie nie dało. Nie mam diagnozy ChAD, ale bardzo dobrze reaguje na leki stabilizujące nastrój, faszerowano mnie antydepresantami, które tylko pogarszały mój stan. Lekarze upierali się przy takich "lekkich" diagnozach typu zaburzenia adaptacyjne, zaburzenie schizotypowe, nie no ciekawe... Bo psychoterapia nie przynosiła żadnych efektów. Nie potępiam psychoterapii, ale no kurde, skoro leki mnie podniosły po 3 miesiącach z okropnie ciężkiego epizodu depresji, a psychoterapia nie mogła tego zrobić po 2,5 roku, to o czym tu jest rozmowa? Mało tego moja psychoterapeutka złamała bardzo ważną zasadę pod koniec tej psychoterapii, co zmusiło mnie do rozwiązania przymierza terapeutycznego. Jeszcze miała czelność skarżyć się mojej psychiatrze, że na nią za to bardzo nakrzyczałem... Nie no, co za dziecinada, ja pierd... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zdiagnozowany Chad i inne zaburzenia osobowości. Brałam już wiele leków, z przerwami. Parę lat temu miałam silną depresję i po latach wrocilamtna terapię. Moja pierwsza terapia była 20 lat temu. Od tamtej pory zaczynałam kilka razy terapię i leki. Od trzech lat nie biorę leków bo wkurzała mnie zależność od nich i funkcjonowanie jak robót, za szyba, tycie, obojętność itp. Może teraz mam mniej skrajne epizody, ale znów poznałam jakiegoś faceta i zaczęła się wkrętka. Już uciekł zresztą bardzo szybko. Trafiam nie na takich jakich bym chciała. Staram się myśleć samodzielnie i analizować zachowanie i uczucia. Mam sporo błędnych przekonań, ale jakoś teraz częściej to zauważam niż kiedyś. 

Na pewno niskie poczucie własnej wartości i niezdecydowanie co do moich celów, potrzeb. Staram się nad tym pracować sama. Jak chodziłam do terapeuty to zawsze miałam wrażenie, że ma niezłą bekę z moich opowieacit. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odzywacie się więc pewnie świętujecie. Ja dzisiaj przypaliłam biszkopt bo gdzieś zgubił się termometrwz piekarnika... Ale do rzeczy. Siedzę sama z psem, nie obchodzę świąt.. Piję piwo, nie mam z kim pogadać. Życie prywatne u mnie nie istnieje. Jakieś powierzchowne znajomości są.. I w tym temacie jestem chyba desperatką, bo ciągle szukam i jaram się i nic z tego nie wychodzi... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ezojaa troszkę świętujemy - znaczy ja z rodziną. W sumie święta to zawsze najbardziej dla córki. Ale wieczór i jutro idę do pracy, więc się nastawiam psychicznie. Miałem niedawno małą przerwę (zwolnienie) i dopiero od tygodnia z kawałkiem wróciłem do pracy, więc jeszcze mi ciężko się skupić. Musiałem się mocniej podkurować. Doskonale wiem jak to jest, kiedy człowiek kwiczy z samotności, żeby nie było, że tego nie znam. Z drugiej zaś strony męczą mnie ludzie - jak jest za duży tłum, uciekam. Powiem tak, moja Żona ma sporo znajomych i rodzinę - czuję się ze wszystkimi obco a jej rodzina ledwie mnie toleruje. W sumie pandemia była dla mnie wybawieniem, bo nikt nie przychodził. Zresztą nadal jeszcze ta kwestia nie wróciła do stanu sprzed dwóch lat (co mnie cieszy, bo nie lubiłem świąt w większym gronie). Jak Żona przyjmowała gości, najczęściej zamykałem się w swoim pokoju. Mają mnie za dzikusa, dziwaka i (zupełnie słusznie zresztą) wariata. Trudno... Boję się tylko jednego, że Żona w końcu mnie zostawi, będzie miała dość moich ataków psychotycznych i odejdzie. Z drugiej strony chciałbym, żeby moje dziecko miało dobre dzieciństwo, a nie w cieniu moich wyskoków. Ta choroba to straszny ciężar dla Rodziny

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie po dłuższej przerwie...

Czy jeśli po antydepach 2-krotnie w ciągu 3 lat trochę pobawiłem się w giełdę GPW, ale na niewielkich kwotach (kilka tysi) + ostatnio obsesyjny kilkunastodniowy ciąg śledzenia kursów- to czy jest to w granicach normy czy już podejrzane? Dodam jeszcze, że po maksymalnych dawkach esci po miesiącu wstąpiła we mnie taka k.rwica, że nawet 3 tabsy xanaxu mnie nie schłodziły. Mój psychiatra chciał dowalić mi 30mg esci, ale 20mg już mi sieczkę zrobiły tak więc dziękuję bardzo. Teraz szybko zjechałem z dawką do 10mg + xanax i zaczynam patrzeć z nieco większym dystansem, że byłem chyba w lekkim amoku...

Edytowane przez Tańczący z lękami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Tańczący z lękami napisał:

Witajcie po dłuższej przerwie...

Czy jeśli po antydepach 2-krotnie w ciągu 3 lat trochę pobawiłem się w giełdę GPW, ale na niewielkich kwotach (kilka tysi) + ostatnio obsesyjny kilkunastodniowy ciąg śledzenia kursów- to czy jest to w granicach normy czy już podejrzane? Dodam jeszcze, że po maksymalnych dawkach esci po miesiącu wstąpiła we mnie taka k.rwica, że nawet 3 tabsy xanaxu mnie nie schłodziły. Mój psychiatra chciał dowalić mi 30mg esci, ale 20mg już mi sieczkę zrobiły tak więc dziękuję bardzo. Teraz szybko zjechałem z dawką do 10mg + xanax i zaczynam patrzeć z nieco większym dystansem, że byłem chyba w lekkim amoku...

Jeśli czujesz że coś jest nie tak, to pewnie jest... 

Przerażające jest to, że nawet po lekach człowiek nie może funkcjonować normalnie bo wszędzie czyhają pokusy. 

Giełda to taki hazard, więc może wkrecasz się... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.04.2022 o 20:10, Dryagan napisał:

@ezojaa troszkę świętujemy - znaczy ja z rodziną. W sumie święta to zawsze najbardziej dla córki. Ale wieczór i jutro idę do pracy, więc się nastawiam psychicznie. Miałem niedawno małą przerwę (zwolnienie) i dopiero od tygodnia z kawałkiem wróciłem do pracy, więc jeszcze mi ciężko się skupić. Musiałem się mocniej podkurować. Doskonale wiem jak to jest, kiedy człowiek kwiczy z samotności, żeby nie było, że tego nie znam. Z drugiej zaś strony męczą mnie ludzie - jak jest za duży tłum, uciekam. Powiem tak, moja Żona ma sporo znajomych i rodzinę - czuję się ze wszystkimi obco a jej rodzina ledwie mnie toleruje. W sumie pandemia była dla mnie wybawieniem, bo nikt nie przychodził. Zresztą nadal jeszcze ta kwestia nie wróciła do stanu sprzed dwóch lat (co mnie cieszy, bo nie lubiłem świąt w większym gronie). Jak Żona przyjmowała gości, najczęściej zamykałem się w swoim pokoju. Mają mnie za dzikusa, dziwaka i (zupełnie słusznie zresztą) wariata. Trudno... Boję się tylko jednego, że Żona w końcu mnie zostawi, będzie miała dość moich ataków psychotycznych i odejdzie. Z drugiej strony chciałbym, żeby moje dziecko miało dobre dzieciństwo, a nie w cieniu moich wyskoków. Ta choroba to straszny ciężar dla Rodziny

 

Współczuję tych lęków. Ja w relacjach zawsze się bałam. Ciągle góra i dół, ekscytacja i zwątpienie. Po lekach było bardziej stabilnie ale nadal w głowie tworzyły się różne historie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.04.2022 o 00:14, Heledore napisał:

Ja to nie świętuję, ale póki co poprzestawiały mi się godziny snu i czuwania. Najaktywniejsza jestem wieczorem i nocą a dni przesypiam. Jak tylko spróbuję wstać rano, to jest dramat. Język mi się plącze i nie jestem w stanie nawet usiedzieć na miejscu. Coś tu trzeba zrobić, bo tak się funkcjonować nie da...

Też mam poprzrstawiany tryb przez zmianową pracę. Rozleniwia mnie to strasznie. Wiem, że powinnam ustalić sobie jakiś harmonogram i według tego funkcjonować, ale ostatnio odpuszczam sobie wszystko... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ezojaa napisał:

Ale pieprze głupoty. Radzę sobie, nie radzę. Wogóle sobie nie radzę od paru miesięcy. Kompletnie się pogubiłam. Zaczęłam drinkowac i to ostro, prawie codziennie... Wyciągnęłam dzisiaj leki które mi zostały.. Trochę tego jest i zastanawiam się czy zacząć brać, ale nie chcę znowu.. Zwłaszcza że moja wątroba nieco podupadła przez ostatnie chlanie... Mam sajgon w głowie bo trochę narozrabialam, ewidentnie wpadłam w manię. Mysliscie że hydroksyzyna 2 lata po terminie będzie dobra? 

Wszelkie leki lepiej tylko pod kontrolą lekarza, zwłaszcza psychotropy 😕 Zgadzam się z przedmówcą - jeśli stan poważny, to do szpitala. Nie ma co... A wątrobę można podnieść nawet z tragicznego stanu 🙂 Daj znać, jak się sytuacja rozwinie. Trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.04.2022 o 00:14, Heledore napisał:

Ja to nie świętuję, ale póki co poprzestawiały mi się godziny snu i czuwania. Najaktywniejsza jestem wieczorem i nocą a dni przesypiam. Jak tylko spróbuję wstać rano, to jest dramat. Język mi się plącze i nie jestem w stanie nawet usiedzieć na miejscu. Coś tu trzeba zrobić, bo tak się funkcjonować nie da...

 

A dlaczego tak się stało? Czy to wina leków? Ja bym skonsultował to z lekarzem psychiatrą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Heledore napisał:

Ja dobrze wspominam arypiprazol. Kwetiapinę za to fatalnie- tyłam po niej równo. Przez cały okres brania 30kg, a i tak nie spełniła swojej roli.

 

Ja na arypiprazolu czułem się fatalnie. Arytmia, bezsenność, sztywnienie mięśni, akatyzja. I na dodatek w ogóle nie pomagał...

 

Nooo to sporo tyłaś! No kwetiapina to rzeczywiście nie jest jakaś kosa, raczej jest dobra na takie średnio nasilone rzeczy. Ale też jest wyjątkowo silna antydepresyjnie, najsilniejsza z neuroleptyków.

 

A ja mam na kwetiapinie uregulowany apetyt właśnie. Kwetiapina pięknie mnie całego reguluje. I żadnych uboków, no może poza zaparciami, ale lekarz tutaj zaleca dietę. Kwetiapina podniosła mnie z mega ciężkiego epizodu depresji, nic do mnie nie docierało, tylko o jednym myślałem... Ale na szczęście koniec końców wróciłem do żywych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wiśniówka napisał:

Wszelkie leki lepiej tylko pod kontrolą lekarza, zwłaszcza psychotropy 😕 Zgadzam się z przedmówcą - jeśli stan poważny, to do szpitala. Nie ma co... A wątrobę można podnieść nawet z tragicznego stanu 🙂 Daj znać, jak się sytuacja rozwinie. Trzymam kciuki!

Zamówiłam wczoraj leki z receptomatu, popieprzylo mi się w głowie. Chciałam lecieć do apteki, ale odpuściłam sobie. Jakoś usnęłam. Kompletnie odlecialam emocjonalnie w te kilka miesięcy. Teraz gruby moralny kac... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledore No to bardzo ciekawa sprawa z tymi lekami. Ja się spotkałem z przypadkami, że kwetiapina zamiast leczyć górki, to jeszcze je wzmagała. Na mnie działa silnie przeciwdepresyjnie. No i też przeciwlękowo bardzo ładnie się spisuje - i z tego się cieszę najbardziej, bo miałem naprawdę straszne lęki, nie do przeżycia...

 

A jaki będzie ten twój nowy zestaw leków teraz?

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, ezojaa napisał:

Zamówiłam wczoraj leki z receptomatu, popieprzylo mi się w głowie. Chciałam lecieć do apteki, ale odpuściłam sobie. Jakoś usnęłam. Kompletnie odlecialam emocjonalnie w te kilka miesięcy. Teraz gruby moralny kac... 

Mam nadzieję, że uda Ci się jakoś stanąć na nogi. Myślę, że najlepiej by było jak najszybciej do lekarza 😕 Bo z tego, co opisujesz, Twoje sytuacja jest dość poważna.

Edytowane przez Wiśniówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Wiśniówka napisał:

Mam nadzieję, że uda Ci się jakoś stanąć na nogi. Myślę, że najlepiej by było jak najszybciej do lekarza 😕 Bo z tego, co opisujesz, Twoje sytuacja jest dość poważna.

Dziękuję... Zatoczylam koło w swoim życiu, po raz kolejny wróciłam do punktu wyjścia...Trochę wstydu i zmarnowanego czasu... Właściwie nic takiego. Trzeba wstać, otrzepac się i iść dalej... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ezojaa Nie powinnaś się dać owładnąć chorobie, póki jeszcze ten rozum podpowiada, że trzeba się podnieść. Później może być naprawdę coraz gorzej, choroba psychiczna to naprawdę nie są przelewki. Porozmawiaj z lekarzem o tym koniecznie. Czasem zmiana lekarza może bardzo pomóc.

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×