Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam pytanie: Czy miał ktoś podczas nerwicy objawy takie jak ucisk głowy (z przodu, z tyłu) i przez to czuł się słabo? Dodatkowo chce też zapytać, czy podczas nerwicy mieliście problemy ze wzrokiem? Czasami rozmazane fragmenty tekstu, jakiś obiektów, wrażliwość na jasny kontrast?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuje za odpowiedzi zawsze to troszkę uspokaja.

najgorsze jest to ze własnie nie mogę przestać się nasłuchiwać , sprawdzać

najgorsze jest u mnie pulsowanie całego ciała gdzie bym sie nie dotkła czuje to pulsowanie.

NIe nie jednak NAJGORSZE jest serce, które bije mi tak mocno, że widzę jak delikatnie podnosi mi się koszulka gdy np leże na plecach.

I na brzuchu rownież pulsowanie jest nie tylko bardzo wyczuwalne ale i widoczne i w skroniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj tak myślenie o tym ile jeszcze pociągnę nie dawało mi spać-bałam się nawet zasnąć,że już sięnie obudzę . to myślenie o śmierci jest masakryczne -teoretycznie jesteś w miarę zdrowt a nie można się cieszyć tymzdrowiem , że tak to ujmę .Ekg (nawet babeczka mnie pytała czy coś trenuje bo coś tam miałam obniżone, że to lepiej i wg to jej mówię ,że ćwiczę faktycznie)robione 3 razy ale dla pewności jeszcze echo zrobbię :) Dzięki Pawel za odp jak mi przyjdzie nowy objaw to bedę Cię pytać a nóź też go masz lub miałeś :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, biorę tylko od psychiatry to co mi przepisał nic więcej nawet głupich witamin, suplementów, przeciwbólowych-ZERO bo boję się , że może się coś stać gdy połącze je z tymi .i Tak będzie do nastepnej wizyty bo muszę go spytać jak to jest :) no psychoterapia podobno jest konieczna jesli chce się z tego naprawdę wyjść. Ja już załatwiłam sobie skierowanie i szukam po necie opini zeby się nie zrazić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedza94, przy zaburzeniach lękowych czyli nerwicy niepotrzebne jest wsłuchiwanie się w swoje ciało. Różne części ciała chrupią każdemu, tylko nie każdy zwraca na to uwagę i uważa to za patową sytuację. Ale co zrobić... takie życie lękowca.

 

 

tak kiedyś tak było nie myślałam tak o tych choróbskach, rakach.

Nie miałam potrzeby lecieć do lekarza z każdą dolegliwością która wg mnie odbiegała od normy.Ileż to człowiek kasy już stracił przez to.

A to wsłuchiwanie się to na tę chwilę nie jestem w stanie zapanowwać bardzo bym chciała, ale nie dam rady :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Chciałbym zapytać czy ma ktoś jakieś doświadczenia w walce z neurastenią. Wyczerpanie jak i same dolegliwości fizyczne są dla mnie najgorsze jak i stanowią główny zapalnik ataków paniki itp. Jednakże temat samej neurastenii na forum jest dość rzadko poruszany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Witam wszystkich! Z góry przepraszam jeśli piszę nie w tym dziale, jestem tu nowa. Podejrzewam u siebie nerwicę lękową, bylam u lekarza dostałam Sympramol troszkę pomaga ale średnio. Chciałam zapytać czy ktoś miał przy nerwicy takie objawy jak uczucie rozlewania się ciepła po głowie, kłucia w głowie ale tylko z jednej strony. Bo ja tak mam szczególnie jak wyjdę sama na dwór i jest tlum ludzi. Dodatkowo ciągle siedzę na internecie i wyszukuje sobie choroby, każdy nowy objaw i już się włącza doktor google. Mam wrażenie że im więcej sobie wkręcam chorób tym gorzej się czuje. Proszę pomożcie niechcę ciągle brać psychotropów :why::(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy to mozliwe żeby nerwica objawila się nagle właśnie kolataniem serca, poceniem się i lekiem. Bo zawsze odczuwalam bardziej żołądek a tu nagle w nocy taki napad i juz w głowie ze to serce. .. Trzyma już dwa dni i zaraz oszaleje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy moja obecność na tym formu coś zmieni. Dla mnie, dla Was. Ale chce powiedzieć, że z hipochondrią, nerwicą czy jakkolwiek to nazywać, zmagam się właściwie od kiedy sięgam pamięcią. Mam 25 lat, a różne "choroby", rzadko prawdziwe, częściej urojone, towarzyszą mi praktycznie od podstawówki. Zatkane uszy przez dwa tygodnie - panika i mśli, że już zawsze tak będzie. Od kiedy skończyłam liceum, wszystko się rozpędziło. Nowi ludzie, nowy tryb nauki, więcej czasu w domu. Bezsenność, mrowienia, drętwienia, ucisk w gardle, wrażenie powiększonych węzłów. Potem na trochę spokój. Rok, może dwa. Nagle zmarł mój dziadek, który mieszkał z nami od dziecka - miał raka. Ogromny ból, znowu strach o własne zdrowie. Bóle brzucha, biegunki, wzdęcia. Przez chwilę było lepiej - może miesiąc. Potem zaczęła się jazda bez trzymanki. Najpierw tachykardia - pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby serce tak szybko biło. Myślałam, że mam zawał i umieram. Byłam z chłopakiem - pojechaliśmy do szpitala. Różne badania - nic nie stwierdzil ( po lekarzach zaczęłam biegać na początku liceum). Dostałam Metocard czy coś. Chodziłam do kardiologa - nic nie stwierdził. Bałam się wychodzić z domu, co chwila nerwowo mierzyłam tętno. Czarne myśli same się nakręcały. I zaczęły dochodzić kolejne objawy. Przez pół roku bywało różnie. Późniejz znowu bóle brzucha. Schudłam ok 6 kg, co przy mojej wadze było sporą stratą. Zaczęłam czytać o celiakii. Przestałam jeść chleb i wszystko, co ma gluten. Chodziłam do gastrologa, ale ostatecznie, kiedy dał mi skierowanie na gastroskopie z pobraniem wycinka (bałam się niemiłosiernie), uznałam, że to na pewno nie celiakia. Wszystkie objawy ustąpiły samoistnie.

Napisałam pracę mgr, obroniłam się. Zaraz potem znalazłam pracę. Planujemy ślub. Dodam, że przez dwa lata chodziłam na psychoterapię, nie brałam żadnych leków, mimo silnych lęków i ataków paniki. Praca nad sobą, chociaż trudna, sporo mi dała.

Dolegliwości, w mniejszym lub większym stopniu towarzyszą mi codziennie. Z niektórymi nauczyłam się już żyć. Po prostu przywykłam. Ostatnio miewam zaburzenia widzenia (dwojenie), wewnętrzne drżenie, duszkości, kołatanie serca, bóle głowy, sztywność karku i masę innych objawów. A cokolwiek nowego się pojawia (na przykład teraz - od dwóch tygodni uczucie ciężaru jak idę i stoję, jakby ciągnięcia do ziemi, omdlewania) - tracę grunt pod nogami. Nie czuje się bezpiecznie. Myślę ciągle o tym i nie potrafię cieszyć się życiem.Stale szukam powodu objawów. Ciąglę płaczę, zadręczam bliskich. Mam tego dość, chociaż wiem, że nie do końca mam wpływ na te myśli i na to, jak mój organizm reaguje.

Czy powodem dolegliwości jest moja natura, czy rozwód rodziców, czy cokolwiek innego - do dziś nie wiem i może nigdy się nie dowiem. Ale wiem, że im bardziej jestem sama, im bardziej nie mam zajęcia, tym trudniej z tym żyć. Wszystko mija, kiedy jestem w towarzystwie ludzi, z którymi czuję się bezpiecznie, mogę być sobą i nie wstydziś się tego, mogę się śmiać, bawić, dzielić tym, co potrafię robić najlepiej. Pasja, zamiłowanie, do czegokolwiek, to jest dobra recepta na ten pieprzony lęk o własne zdrowie. Piszę o tym nawet teraz, kiedy jestem w okresie fatalnego spadku nastroju i doszukiwania się kolejnych chorób. Nie wymagajmy od siebie zbyt wiele. Przecież nadal żyjemy, mimo tego, że wydawało nam się już setki razy, że jesteśmy chorzy na śmiertelną chorobę i za chwilę zejdziemy z tego świata. Kiedy coś nas boli, bije nam serce, szybciej lub wolniej, mamy wzdęcia, zgagi i inne rzeczy, to znak, że nadal żyjemy. Ale objawy, choroby - to nie my! Spróbujcie spojrzeć na to z dystansu - to tylko niewielka część nas. Nie próbujmy jej na siłę pokonywać, ale nie dajmy się jej zawładnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

theniczi, możliwe. Były robione podstawowe badania? Krew, ekg..... ?

 

No pewnie, że było morfo co poł roku, ekg, usg, gastroskopia, układ krzepnięcia, nie będe dalej wymieniać.

Spokój 3 msc i nagle takie coś, 3 dni było źle ale teraz już jest lepiej.

Wykonczy mnie ta nerwica :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój przypadek jest chyba bardzo dziwny. To znaczy, można powiedzieć, że boję się obrzydliwych rzeczy. Ale to nie jest tak, że boję się ich. W sumie zawiła sprawa.

Zawsze wkurzali mnie ludzie, którzy publicznie śmierdzieli. Sama czułam się dobrze z moim codziennym prysznicem, dezodorantem i zmianą pościeli raz na dwa tygodnie (dodam, że kot ze mną śpi). Kiedyś jechałam autobusem ze śmierdzielem nad śmierdzielami. Pierwszy raz ktoś śmierdział mi tak, że aż mi się cofnęło. Chciałam sobie ponarzekać w internecie. Znalazłam ludzi, którzy piszą, że spanie w jednej pościeli dłużej niż tydzień jest obrzydliwe. Czytałam dalej w różnych miejscach internetu, co ludzie uznają za obrzydliwe. Zauważyłam, że na zachodzie standardem jest branie 3 pryszniców dziennie, mycie zębów po każdym posiłku (nawet przekąskach), zmienianie każdej części ubrania codziennie, używanie ręczników tylko raz, otwieranie drzwi w łazience łokciem, smarowanie się co chwilę żelem antybakteryjnym itd. Coraz częściej myślałam, że jestem dla nich obrzydliwa. I mi się to na dobre do głowy wbiło. Teraz wszystko wydaje mi się obrzydliwe. To znaczy, to nie jest tak, że ja się brzydzę. Boję się, że ktoś się będzie brzydził mnie, o.

Nawet kiedy głaskam mojego kota, to się boję, że dla kogoś to może być obrzydliwe. Cały czas mam wrażenie, że jestem dla innych obrzydliwa. Z tego powodu np. przed wyjściem na dwór najchętniej zmieniłabym spodnie, bo w domu mogły dotknąć czegoś obrzydliwego, albo przesiąkły moim zapachem. Myślę o tym cały czas, w każdej sekundzie - że mogę zrobić coś, co będzie obrzydliwe dla INNYCH. Zaznaczam, że nie boję się brudu i mogłabym się w nim nawet np. wytaplać, gdyby tylko nikt tego nie widział.

Nawet kiedy słucham muzyki, która zawsze mnie relaksowała, myślę sobie "ten wykonawca ma gruczoły potowe i łojowe na całym ciele. A jeśli to dla innych obrzydliwe?" Odkąd to się zaczęło, nie było nawet chwili, żebym nie myślała o takich rzeczach.

Siedzi to tylko w mojej głowie i próbuję z tym walczyć. Przykładowo, jeśli wezmę prysznic i za godzinę zrobi mi się ciepło, to już mam wrażenie że jestem spocona i że muszę wziąć drugi, ale to ignoruję. Myślę, ale nie robię. Nie daję po sobie poznać, że coś z moją psychiką nie tak.

Czasem podchodzę do ludzi, którym ufam i chcę się przytulić. Nie chodzi mi o bliskość. Myślę sobie tylko "jeśli by się mnie brzydził, to by się nie przytulił, nie?". Boję się, że nie będę w stanie nigdy np. uprawiać seksu, bo będę myślała, że jestem obrzydliwa dla partnera.

Czy to możliwe, że mam nerwicę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, co mam robić. Od kilku miesięcy popadam w depresję związaną, między innymi, z sytuacją zawodową.

Jak czytam forum, to może to bardziej nerwica lękowa...

Na samą myśl o swojej pracy wpadam w uczucie paniki, nerwy wykręcają mi kark, dostaję nerwobóli, mam biegunkę.

Nie jestem w stanie nawet myśleć o powrocie do pracy, do ludzi.

Po urlopie było nieco lepiej, po raz pierwszy od dawna odpoczęłam w otoczeniu życzliwych ludzi.

Wróciłam do pracy i straciłam to wszystko, co udało mi się wypracować w czasie krótkiego urlopu.

Od lat nie płakałam, a teraz zdarza mi się bez powodu,

Poprosiłam lekarza o zwolnienie i co uszłyszałam???

Że za dobrze wyglądam i nie ma podstaw do zwolnienia.

Tylko o tym myślę, że muszę wrócić tam, gdzie nie chcę.

Czas w domu spędzam na kanapie, jak siedzę, tak zasypiam.

Mogłabym spać i spać.

Ciężko mi się zmobilizowac nawet do tego, co lubię.

O tym, jak dom już wygląda, nie wspomnę,,,,

Zwariuję do reszty.

Czy najpierw trzeba przetestować, ile człowiek jeszcze może znieść ??

Cały czas życie mnie tak testuje.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trudno dzwignąć się po ciezkich doświadczeniach, w dzisiejszych czasach o nerwicę nie trudno. Czasem nawet i nie tak bardzo traumatyczne zdarzenia wywołują stany chorobowe, psychiczne. Wiem jedno, nie warto silować się z zyciem w pojedynkę, trzeba szukać pomocy fachowej, chodzić do dobrego psychologa terapeuty,m zycie może być fajne! może!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, od 8 lat mam problemy z nerwicą... (mam 20 lat) i tak sobie wczoraj myślałem co może być przyczyną... zacznę od początku kiedy się zaczęło! Miałem około 12 lat, były Święta Bożego Narodzenia ( byłem u ojca w domu ) miałem jakąś grypę czy coś i pamiętam ,że z dnia na dzień zacząłem się dziwnie czuć, stałem się bardzo wrażliwy, nie mogłem patrzeć na cierpienie innych ludzi, bałem się śmierci, chorób, miałem takie nagłe napady osłabienia które trwał kilka minut, zawroty głowy itp Jak zostawałem u babci cały dzień i mama wieczorem mnie odbierała to płakałem , chyba dlatego ,że bałem się ,że umrę i jej nie zobaczę.... I teraz tak.. moi rodzice są od 11-12 lat po rozwodzie , dzieciństwo niby miałem trudne a niby nie... nigdy mi niczego nie brakowało, nikt mnie nie bił, pieniędzy nie brakowało... lecz w domu ciągłe awantury, słyszałem jak ojciec nie raz mamę uderzył itp... po rozwodzie mieszkałem tydzień u ojca , tydzień u mamy, mama była strasznie zazdrosna gdy zostawałem dłużej u ojca itp.. no ogólnie taka przykra atmosfera ciąle.... i niby jako dziecko nie przeżywałem tak bardzo tego wszystkiego to chyba może być to przyczyna mojej nerwicy? Moja mama latała ze mną po lekarzach, wykonywane miałem różne badania i wszystko było ok... w tym roku znów szereg badań i wszystko ok......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cortezjusz, bardzo czesto przyczyna nerwicy tkwi we wczesnym dziecinstwie... to nie jest tak, ze ktos ma nerwice, bo jest teraz zestresowany...to taka kula sniezna, ktora toczy sie jakis czas, narasta... i nagle daje te wszystkie okropne objawy...

tak naprawde to tylko psycjoterapia potrafi siegnac zrodla problemu...zawsze opowiada sie wszystko od dziecinstwa, bo zwykle tam bylo cos co nasz mozg zakodowal i dalej to sie tak juz toczylo.

ale psychoterapia bywa bardzo ciezka. wiele osob na poczatku czuje sie gorzej znajdujac przyczyne nerwicy...

ja chodzilam kiedys na psychoterapie, obecnie biore tylko leki...

i pamietam jak dzis gdy dotarlismy do przyczyny problemu- na nastepna wizyte juz nie poszlam, przeroslo mnie to .

ja mialam bardzo dobre dziecinstwo, dom pelny milosci, 0 alkoholu, uzywek czy agresji- z klotni rodzicow to pamietam dwie...i to nie jakies spektakularne...

ale gdy bylam mala odeszla osoba dla mnie bardzo wazna- moj Dziadek...

ja nie bylam na to przygotowana- bo jak wytlumaczyc 7 letniemu dziecku, ze ktos ma raka ? ze moze umrzec?

a Dziadek byl taka osoba, ktora zawsze zachowywala spokoj i pogode ducha...

nigdy nie panikowal tak jak ja... nawet gdy mial zawal to podobno bardzo spokojnie poprosil o wezwanie karetki...

dlatego dla mnie wtedy bylo pewne, ze zaraz wyjdzie ze szpitala, nie bylam swiadoma tej choroby i jej mozliwych skutkow...

bardzo mi Go brakuje i Jego smierc zapadla mi mocno w pamiec...

zdaniem psychologa to moglo wplynac na moja nerwice...chociaz czy tak jest ?

 

fakt jest taki, ze z nerwica trzeba walczyc, nie pozwolic jej zawladnac naszym zyciem... zbyt wiele pieknych i bezcennych chwil tracimy przez nia ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cortezjusz, niestety nerwica uwielbia podszywac sie pod najrozniejsze schorzenia- i my naszym strachem ja karmimy... staraj sie odganiac te mysli od siebie, znajdz jakies hobby, cos co Cie pochlania- Twoje mysli i czas...

staraj sie sobie tlumaczyc, ze nie mozesz dac nerwicy soba zawladnac...

wiem, ze to bardzo trudne, bo co chwile pojawiaja sie mysli, ze to moze wcale nie nerwica...

ale uwierz, jesli objawy trwaja od x czasu, badania sa dobre i lekarze mowia, ze jest ok to niestety zostaje ta wredota...

 

zycze Ci duzo sily i najwazniejsze to zrobic jakis krok w strone wyleczenia, albo chociaz poprawy myslenia- staraj sie racjonalizowac wszystko czego doswiadczasz, nie szukac w google itp ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam - nerwica podszywa się pod naprawdę różne schorzenia. A głównie to powoduje lęki, strach, itd.

 

Ja miałem już następujące dolegliwości: nudności, drętwienie rąk, ogólne osłabienie, bóle głowy, zawroty głowy, ból mostka, ból pleców (kręgosłupa), gulę w gardle, bóle żołądka (a raczej bym powiedział biegunkę na skutek ciągłego lęku), przyspieszone bicie serca, czasami uczucie podwyższonej temperatury ciała, bóle mięśni, słabe nogi.

 

Wrażenia: że zaraz upadnę, stracę przytomność, umrę, przestanę oddychać, zwariuję. Zapraszam do wątku:

ataki-jak-wygl-daj-jak-sobie-radzimy-t4461.html

Tam naprawdę warto zajrzeć i zacząc sobie z tym radzić, moje wpisy od strony 1180.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukasz_kra, mozemy sobie przybic piatke- mialam te same objawy...

najgorsze, to uczucie, ze zaraz upadne albo strace nad soba kontrole... doszlo do tego, ze boje sie chodzic do duzych sklepow, bo tam poprostu jest masakra- w innych miejscach dzieki paroksetynie jakos daje juz rade...

mozna naprawde oszalec biegajac najpierw po lekarzach z przekonaniem o jakiejs powaznej chorobie, bo to tym bardziej nas nakreca i pogarsza nasz stan...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×