Kochani! Dopomóżcie. Moja nerwica to typowa suka. Somatyzmy prześladują mnie dniami i nocami. Od 2,5 miesiąca mam odstawione leki ( z czego jestem bardzo dumna). Za chwilę kończę trzy miesięczną terapie na oddziale dziennym i... od ponad tygodnia boli mnie głowa, kręci mi się w niej i chce sie wymiotować. Objawy nerwicowe, oczywiście, ale też takie same przy guzach mózgu. Myślałam, że przywykłam bo : na początku hiperwentylowałam się, przez 2 tygodnie zacisnął mi się mięsień łydki - skurcz jak skurczybyk( podejrzenie zakrzepicy), dostałam łupiezu skórnego, przez pół roku leczyłam pęcherz na zmianę z kobiecymi dolegliwościami- wylądowałam w szpitalu, miałam problemy z przełykiem - nie mogłam połykać pokarmu, przez 3 miesiace na dzien dobry miałam puls 120-130 uderzen na minutę. Wiec w zasadzie nic nie powinno mnie juz zdziwić. Przez ostatnie dwa miesiace nie mialam somatyzmów. Najpiękniejsze dwa miesiace zycia. Czas chyba przywyknąć :) bo co zrobić.