Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niechęc do pracy


rav71

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety praca zabiera najlepsze momenty z życia człowieka i co by nie powiedzieć wysysa z niego prawie wszystkie żywotne siły, które mógłby przeznaczyć na co innego. Powiem szczerze nie wyobrażam sobie (teoretycznie) 40-kilku kolejnych lat swojego życia zasuwającego potulnie jak baranek do roboty, tym bardziej że o emeryturze w tym śmiesznym kraju to mogę zapomnieć.

Mnie to też najbardziej przeraża. Że stracę siły, młodość na pracę, a na starość będę wrakiem pracującego całe życie robota... 40 lat pracy - kompletna abstrakcja jak dla mnie. 20 dni urlopu na rok to też jest totalna abstrakcja, prawie nic nie da się z tym zrobić.

 

Co do mojego planu, to na razie jakiś czas posiedzę w tej swojej robocie (próbuje się też przekwalifikować na branże IT, ale na razie średnio to mi idzie), potem jak nie uda się przekwalifikować to raczej emigracja i spróbować coś zaoszczędzić na kupno jakiegoś mieszkania tu w Polsce, żeby mieć rezerwowy kapitał. Innego pomysłu na razie nie mam, bo na otworzenie jakiejś własnej działalności gospodarczej jestem za głupi.

Przekwalifikowanie się nie jest takie proste, zanim zacznie się zarabiać w danej branży coś więcej, trzeba niestety mieć co najmniej paroletnie doświadczenie... :? Harowanie na emigracji po to, żeby uzbierać na mieszkanie w Polsce też wieje przeciekaniem życia przez palce... Ja miałam już różne pomysły na działalność, ale zawsze czynnikiem, który hamował realizację tego była moja osobowość - nie jestem otwarta, społeczna, komunikatywna, a wręcz przeciwnie. Do tego nie lubię ludzi, nienawidzę wręcz pracy z klientami (raz próbowałam, kompletna porażka). Gdybym miała ekstrawertyczną osobowość byłoby nieporównywalnie lepiej. A będąc taką introwertyczką stroniącą od nadmiernych bezpośrednich kontaktów ze społeczeństwem, nie wiem jaką działalność mogłabym prowadzić... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie wyobrażam pracowanie na etacie przez całe życie na kogoś,to mam ochotę się od razu powiesić.Całe życie podporządkuję żeby móc kiedyś pracować na siebie,nawet kosztem tego że nigdy się nie ożenię i nie będę miał dzieci.Problem jest taki że w Polsce niewyobrażalnie ciężko jest mieć jakiś swój własny interes i go utrzymać.Przykładowo chciałbym zacząć zbijać palety euro i je sprzedawać,to nie mogę tego robić bo muszę iść się prosić jakiejś biurwie o pozwolenie i dodatkowo wykupić koncesje za powiedzmy 20000zł.

Do tego jeszcze te horrendalne podatki na utrzymanie okrągłostołowej sitwy,i zabieranie większości wypracowanych przez siebie dochodów...Na min.emeryturę której mieć nie będę,bo nie ma takiej siły żeby mi ktoś ją wypracował jak 84% ludzi do 35 roku życia chce z tego kraju wyjechać,poza tym krążą już plotki o podniesieniu wieku emerytalnego do 71-73 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widze że wypowiadający się wyżej mają chociaż jakieś ambicje odnośnie pracy mi takowych brak, ja pracuje tam gdzie ktokolwiek mnie chcę i jestem w stanie psychicznie wytrzymać. Nie mam żadnych ambicji i aspiracji praca ma dostarczać jakiś pieniędzy i zabijać nudę, a przede wszystkim żeby inni nie gadali że nie pracuje i ze mnie nieudacznik chociaż i tak nim jestem. Pracowałem parę lat na emigracji prawie nic tam nie oszczędziłem ale przynajmniej żyłem na swoim i za swoje bo w Polsce tego jeszcze nie przerabiałem a jakbym musiał to pewnie uciekł bym na zachód choć wcale mi się tam nie podobało.

Ja nie mam żadnych problemów z przekwalifikowaniem się bo nie ma żadnych kwalifikacji a moje prace to zawsze proste fizyczne były i pewnie zostaną bo nie chcę mi się starać i zdobywać kwalifikacji bo moje życie i tak jest bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Carlosbueno A gdzie pracowałeś na zachodzie?Ja generalnie też planuję wyjechać do Niemiec,tyle że nie na stałe.Powoli zaczynam się uczyć języka,a wyjazd w przyszłym roku jak dobrze pójdzie.

 

Najlepsze są zawsze dni przed wypłatą w pracy...I te rozmowy między ludźmi o tym kiedy ona wpłynie,bo większość już nie ma ani grosza i tylko narzekają że ledwie na paliwo im zostało,i że na raty nie mają...Jeszcze ta chora rywalizacji i obgadywanie innych za parę groszy,po to by móc utrzymać się na posadzie.

Do tego słuchanie disco polo,rozmowy tylko o weekendowych zabawach i żarciu.Wszystko to działa strasznie demotywująco,a jak ktoś powie o jakichś odważniejszych planach czy ambicjach to większość reaguje w taki sam sposób.Czyli że:"Nic z tego nie wyjdzie,po co będziesz ryzykował" albo "Daj sobie spokój,nie wychylaj się".

Naród który kiedyś rządził Europą został totalnie skundlony i poniżony,aż się beczeć chce...Szczególnie ciężko jest dzisiaj ludziom młodym,starzy zdążyli się poustawiać.Kupili sobie jakąś działeczkę,samochód,mają więcej znajomości.Do tego w latach 90-tych wystarczyło umieć wygdakać 100 słów po angielsku żeby dostać intratną posadę,nie mówiąc już o dziewiczym rynku do zapełnienia.Można było otwierać solaria,pizzerie,zakłady fryzjerskie,szkoły jazdy...Dzisiaj jest wszystkiego pełno i rynek jest zapchany,do tego doszło więcej biurokracji i dużo wyższe podatki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mateusz1989, W Anglii 4 lata i w Holandii krótki epizod. W Niemczech tylko na zbiorze owoców byłem i 2,5 Euro na h miałem ale to było kupę lat temu 2006 r. A jeśli ktoś wyjedza na zachód to radze trzymać się jak najdalej od Polaków bo oszukują i kradną na każdym kroku choć ich tam jest tylu że trudno uniknąć a ja z racji słabej znajomości języka i nieśmiałości głównie wśród nich się obracałem.

 

Na zachodzie na pewno lepiej niż w Polsce ale żadne to eldorado wskutek masowej migracji ludzi ze wschodu zarobki tam pospadały a normy pracownicze wzrosły choć w porównaniu do polskich to i tak dużo lepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie chcę nigdzie pracować. Wszędzie oszuści i cwaniaki. Chcą mnie wykorzystać. Na zewnątrz udają dobrych, a wewnętrznie potwory. Jak najwięcej pracy za jak najmniejsze pieniądze. Nie chcę mieć z nimi do czynienia. Nie ważne z kim. Po prostu z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety praca zabiera najlepsze momenty z życia człowieka i co by nie powiedzieć wysysa z niego prawie wszystkie żywotne siły, które mógłby przeznaczyć na co innego. Powiem szczerze nie wyobrażam sobie (teoretycznie) 40-kilku kolejnych lat swojego życia zasuwającego potulnie jak baranek do roboty, tym bardziej że o emeryturze w tym śmiesznym kraju to mogę zapomnieć.

Mnie to też najbardziej przeraża. Że stracę siły, młodość na pracę, a na starość będę wrakiem pracującego całe życie robota... 40 lat pracy - kompletna abstrakcja jak dla mnie. 20 dni urlopu na rok to też jest totalna abstrakcja, prawie nic nie da się z tym zrobić.

 

Co do mojego planu, to na razie jakiś czas posiedzę w tej swojej robocie (próbuje się też przekwalifikować na branże IT, ale na razie średnio to mi idzie), potem jak nie uda się przekwalifikować to raczej emigracja i spróbować coś zaoszczędzić na kupno jakiegoś mieszkania tu w Polsce, żeby mieć rezerwowy kapitał. Innego pomysłu na razie nie mam, bo na otworzenie jakiejś własnej działalności gospodarczej jestem za głupi.

Przekwalifikowanie się nie jest takie proste, zanim zacznie się zarabiać w danej branży coś więcej, trzeba niestety mieć co najmniej paroletnie doświadczenie... :? Harowanie na emigracji po to, żeby uzbierać na mieszkanie w Polsce też wieje przeciekaniem życia przez palce... Ja miałam już różne pomysły na działalność, ale zawsze czynnikiem, który hamował realizację tego była moja osobowość - nie jestem otwarta, społeczna, komunikatywna, a wręcz przeciwnie. Do tego nie lubię ludzi, nienawidzę wręcz pracy z klientami (raz próbowałam, kompletna porażka). Gdybym miała ekstrawertyczną osobowość byłoby nieporównywalnie lepiej. A będąc taką introwertyczką stroniącą od nadmiernych bezpośrednich kontaktów ze społeczeństwem, nie wiem jaką działalność mogłabym prowadzić... :?

 

Chyba najlepiej byłoby zostać nauczycielem, bo tyle co oni mają wolnego, to naprawdę pozazdrościć :D . Też mnie przeraża perspektywa zgrzybiałego staruszka, ledwo poruszającego się o lasce czy kulach, a dzielnie spieszącego do pracy. Dużo już takich osób widziałem, twarz rozorana, ewidentne zmęczenie życiem w oczach, zdrowie już nie te, ale musi przyjść do pracy, bo nie osiągnął jeszcze wieku (osobna kwestia to pracujący emeryci - dla mnie w ogóle jakaś patologia). Z tym przekwalifikowaniem to masz rację, bo coraz bardziej widzę, że chyba mi się nie uda, ale skoro zacząłem podyplomówkę w tej dziedzinie, to postaram się ją skończyć. Jestem chyba skazany na odmóżdżającą, powtarzalną, nisko płatną robotę biurową, którą mam tej w chwili (tylko nie wiem jak długo w niej pociągnę). Z tą emigracją, to chciałbym chociaż spróbować (choć się boję), bo w tym kraju to się niczego nie dorobię, co najwyżej garba na plecach, albo wrzodów żołądka :D Co do działalności, to mógłbym też spróbować, ale tylko z kimś zaufanym na spółkę, kto by mnie nieco podszkolił, bo sam nie uciągnął bym tego użerania się z urzędasami, dostawcami etc.

 

-- 10 sty 2015, 23:48 --

 

Widze że wypowiadający się wyżej mają chociaż jakieś ambicje odnośnie pracy mi takowych brak, ja pracuje tam gdzie ktokolwiek mnie chcę i jestem w stanie psychicznie wytrzymać. Nie mam żadnych ambicji i aspiracji praca ma dostarczać jakiś pieniędzy i zabijać nudę, a przede wszystkim żeby inni nie gadali że nie pracuje i ze mnie nieudacznik chociaż i tak nim jestem. Pracowałem parę lat na emigracji prawie nic tam nie oszczędziłem ale przynajmniej żyłem na swoim i za swoje bo w Polsce tego jeszcze nie przerabiałem a jakbym musiał to pewnie uciekł bym na zachód choć wcale mi się tam nie podobało.

Ja nie mam żadnych problemów z przekwalifikowaniem się bo nie ma żadnych kwalifikacji a moje prace to zawsze proste fizyczne były i pewnie zostaną bo nie chcę mi się starać i zdobywać kwalifikacji bo moje życie i tak jest bez sensu.

ol

Witaj Carlos!!!. Dla mnie powiem szczerze jesteś idolem, bo od początku czytania tego i nie tylko tego wątku, to właśnie Twoje wypowiedzi zawsze najbardziej mi się podobały. Podziwiam Ciebie, że miałeś odwagę wyjechać na zachód i żyć tam (jak opisywałeś) z nieciekawym towarzystwem. I teraz z tego co czytałem pracujesz u jakiegoś cwaniaczka-wyzyskiwacza po kilkanaście godzin dziennie za jakieś grosze, nie wiem jak ty to psychicznie wytrzymujesz. Ja już dawno rzuciłbym to w cholerę. Nie będę oryginalny od innych, którzy zapewne ci tu sugerowali, ale uważam że stać Ciebie na coś więcej. Czytałem Twoje wypowiedzi o Islamie, różne analizy socjologiczne i naprawdę mądrze prawisz, szkoda Ciebie na jakieś dziadostwo. Tak samo też z kobietami powinieneś coś więcej podziałać (choć sam nie mam w tej dziedzinie lepszych osiągnięć), bo też czytałem, że masz z tym problemy.

 

-- 10 sty 2015, 23:52 --

 

Ja nie chcę nigdzie pracować. Wszędzie oszuści i cwaniaki. Chcą mnie wykorzystać. Na zewnątrz udają dobrych, a wewnętrznie potwory. Jak najwięcej pracy za jak najmniejsze pieniądze. Nie chcę mieć z nimi do czynienia. Nie ważne z kim. Po prostu z ludźmi.

 

No to będzie ciężko, bo wszędzie, gdzieś chociaż jakiś minimalny kontakt z ludźmi jest wymagany. Ja też tego generalnie nie lubię, ale tak to zostało skonstruowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do działalności, to mógłbym też spróbować, ale tylko z kimś zaufanym na spółkę, kto by mnie nieco podszkolił, bo sam nie uciągnął bym tego użerania się z urzędasami, dostawcami etc.

To by była też dobra opcja dla mnie po to, aby ta druga osoba zajęła się kontaktami z klientami, urzędami, księgowymi itp, bo sama niestety tego całego syfu nienawidzę. Wszyscy których znam, którzy mają małe, jednoosobowe działalności mają zawsze jakieś przeboje z klientami i urzędami, niestety jest to nie do pominięcia. No chyba, że nie ma się klientów. Ale wtedy po co mieć działalność...

 

Pewnie jakiś doradca zawodowy powiedziałby mi, że nadaję się na typowego wyrobnika, jeśli nie mam umiejętności socjalnych. Tyle, że ja tym wyrobnikiem nie chcę być. Inna opcja, to zostać artystą, tworzyć jakąś oryginalną sztukę, zostać odkrytym przez przez świat, zasypanym kontraktami i do końca życia mieć kasy po czubek głowy. :mrgreen: Lub też próbować stać się z czegoś znanym, jak teraz robi to mnóstwo osób choćby na youtubie. Zrobić z siebie idiotę i mieć nadzieję, że da się na tym zarobić. Lecz to też nie dla mnie, nie jestem pajacem lubiącym palić głupa przed publiką. Generalnie trzeba być pomysłowym, zaskoczyć czymś. Może wymyślić jakiś patent. Nie próbować tyrać jak miliony ludzi na tym świecie, wybierają ciężką drogę mozolnej pracy na swój i tak potem niewielki dorobek. W szkołach kształci się wyrobników, żeby PKB rosło. Nie kształci się samodzielnie myślących ludzi kreatywnych. Ludzie muszą się w tym celu sami wewnętrznie przekwalifikować. Żeby myśleć na szerszą skalę. Nie zawężać się do jakiejś tam pracy u lokalnego pracodawcy, na wyrobniczym stanowisku. To na co się nastawimy, będzie naszym celem... Ja zostałam wychowana w raczej biednej rodzinie, gdzie praca była traktowana niczym świętość. Bez pracy nie ma kołaczy, tylko dzięki ciężkiej pracy można coś osiągnąć i takie tam bezsensowne frazesy. A bogaci byli zawsze postrzegani jako zło tego świata w moim domu. Jak stać się kimś, do kogo przez całe dzieciństwo było się negatywnie nastawianym przez harujących rodziców aż do usranej emerytury? Muszę sporo sobie poprzestawiać w głowie i pewnie nie tylko ja miałam taki beznadziejny start jeśli chodzi o naukę radzenia sobie w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie niechęć do własnej działalności gospodarczej mimo że mam ku temu z racji miejsca zamieszkania i stanu posiadania areału możliwości większe od przeciętnych jest daleko wyższa od niechęci do samej pracy. Trzeba się wykazać inicjatywą, samozaparciem, odpornością na stres i umiejętnością załatwiania a ja tego nie mam i nawet nie chce mieć. Nigdy przez myśl nie przeszło mi żeby mieć własną działalność, firmę mnie stresuje zwykła niewykwalifikowana praca a co dopiero własny biznes gdzie trzeba się jeszcze kontaktować z ludźmi którzy mają różne wymagania którym nie wiem czy bym sprostał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, zamiast coś pomyśleć, jakąś agroturystykę otworzyć, miastowi to teraz za tym szaleją. Pomyśl - jajecznica na śniadanie 50 zł, godzina jazdy na osiołku 100 zł, możliwość potaplania się w błocie 200 zł/h. A oni nastawienie mają takie, że im więcej z nich zedrzesz, tym się potem na tych swoich miejskich strzeżonych osiedlach lepiej będą czuli. :pirate:

 

edit:

U mnie w weekend to się nie mogę na wsi opędzić, tak mnie o drogę na zamek turyści z Krakowa pytają, muszę zacząć opłaty pobierać, bo widać, że na bogato idą, w stroje przynajmniej jak w Alpy poubierani. A tam na górze, gdzie stoi zamek, to jakaś baba normalnie w stodole sklep otwarła i ziemię trochę na parking wyrównała i kosi kasę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, zamiast coś pomyśleć, jakąś agroturystykę otworzyć, miastowi to teraz za tym szaleją. Pomyśl - jajecznica na śniadanie 50 zł, godzina jazdy na osiołku 100 zł, możliwość potaplania się w błocie 200 zł/h. A oni nastawienie mają takie, że im więcej z nich zedrzesz, tym się potem na tych swoich miejskich strzeżonych osiedlach lepiej będą czuli. :pirate:

u mnie już niestety okolice się coraz bardziej zabudowują i wiejska sielanka znikła, poza tym nie cierpię turystów bo wiecznie są niezadowoleni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, wydaje mi się, że jak się ma ziemię na jakichś ładnych terenach blisko jezior, np Kaszuby, najlepiej wybudować jakieś domki. Kasowanie na wynajmie to naprawdę prosty zarobek.

ja mieszkam nad zatoką akurat i moja rodzina wynajmuje pokoje, ale też kokosów z tego nie ma bo to jednak nie otwarte morze a plaży u mnie nie ma właściwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do działalności, to mógłbym też spróbować, ale tylko z kimś zaufanym na spółkę, kto by mnie nieco podszkolił, bo sam nie uciągnął bym tego użerania się z urzędasami, dostawcami etc.

To by była też dobra opcja dla mnie po to, aby ta druga osoba zajęła się kontaktami z klientami, urzędami, księgowymi itp, bo sama niestety tego całego syfu nienawidzę. Wszyscy których znam, którzy mają małe, jednoosobowe działalności mają zawsze jakieś przeboje z klientami i urzędami, niestety jest to nie do pominięcia. No chyba, że nie ma się klientów. Ale wtedy po co mieć działalność...

 

Pewnie jakiś doradca zawodowy powiedziałby mi, że nadaję się na typowego wyrobnika, jeśli nie mam umiejętności socjalnych. Tyle, że ja tym wyrobnikiem nie chcę być. Inna opcja, to zostać artystą, tworzyć jakąś oryginalną sztukę, zostać odkrytym przez przez świat, zasypanym kontraktami i do końca życia mieć kasy po czubek głowy. :mrgreen: Lub też próbować stać się z czegoś znanym, jak teraz robi to mnóstwo osób choćby na youtubie. Zrobić z siebie idiotę i mieć nadzieję, że da się na tym zarobić. Lecz to też nie dla mnie, nie jestem pajacem lubiącym palić głupa przed publiką. Generalnie trzeba być pomysłowym, zaskoczyć czymś. Może wymyślić jakiś patent. Nie próbować tyrać jak miliony ludzi na tym świecie, wybierają ciężką drogę mozolnej pracy na swój i tak potem niewielki dorobek. W szkołach kształci się wyrobników, żeby PKB rosło. Nie kształci się samodzielnie myślących ludzi kreatywnych. Ludzie muszą się w tym celu sami wewnętrznie przekwalifikować. Żeby myśleć na szerszą skalę. Nie zawężać się do jakiejś tam pracy u lokalnego pracodawcy, na wyrobniczym stanowisku. To na co się nastawimy, będzie naszym celem... Ja zostałam wychowana w raczej biednej rodzinie, gdzie praca była traktowana niczym świętość. Bez pracy nie ma kołaczy, tylko dzięki ciężkiej pracy można coś osiągnąć i takie tam bezsensowne frazesy. A bogaci byli zawsze postrzegani jako zło tego świata w moim domu. Jak stać się kimś, do kogo przez całe dzieciństwo było się negatywnie nastawianym przez harujących rodziców aż do usranej emerytury? Muszę sporo sobie poprzestawiać w głowie i pewnie nie tylko ja miałam taki beznadziejny start jeśli chodzi o naukę radzenia sobie w życiu.

 

Patrzę czasem na te programy You Can Dance, Mam Talent czy X-Factor (ogólnie wiem że to chłam) i widzę ludzi, którzy coś potrafią, są w tym dobrzy, a wręcz niesamowici i oni później mogą na tym zarabiać. A ja niestety nie mam talentu ani do rysowania, ani do śpiewu, ani do gimnastyki i generalnie do niczego, poza prostymi, powtarzalnymi czynnościami, które zarazem mnie dobijają. Masz rację, że nasza edukacja wypuszcza właśnie takich prostych, niewykwalifikowanych wyrobników, wyrosłych na bzdurnych testach i pamięciówkach, a nie potrafiących samemu kreować czy odkrywać (pewnie o to chodzi, żeby takim bydłem było łatwiej rządzić). Coś trzeba postanowić i zrobić ze sobą, bo nie chcę zostać takim chodzącym zaprogramowanym zombie do usranej śmierci.

 

-- 12 sty 2015, 22:18 --

 

U mnie niechęć do własnej działalności gospodarczej mimo że mam ku temu z racji miejsca zamieszkania i stanu posiadania areału możliwości większe od przeciętnych jest daleko wyższa od niechęci do samej pracy. Trzeba się wykazać inicjatywą, samozaparciem, odpornością na stres i umiejętnością załatwiania a ja tego nie mam i nawet nie chce mieć. Nigdy przez myśl nie przeszło mi żeby mieć własną działalność, firmę mnie stresuje zwykła niewykwalifikowana praca a co dopiero własny biznes gdzie trzeba się jeszcze kontaktować z ludźmi którzy mają różne wymagania którym nie wiem czy bym sprostał.

 

Carlos przecież masz brata, to nie możesz coś z nim rozkręcić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie chcę nigdzie pracować. Wszędzie oszuści i cwaniaki. Chcą mnie wykorzystać. Na zewnątrz udają dobrych, a wewnętrznie potwory. Jak najwięcej pracy za jak najmniejsze pieniądze. Nie chcę mieć z nimi do czynienia. Nie ważne z kim. Po prostu z ludźmi.

Też bym najchętniej nie pracował nigdy nigdzie, ale nie tylko ze względu na ludzi, lecz także ze względu na pracowanie samo w sobie, no ale tak się nie da.

Praca będzie dla mnie tylko złem koniecznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, tak się zastanawiam, bo swego czasu narzekałeś, że nie masz konkretnego zawodu typu: inżynier, lekarz, prawnik.

Powiedz mi, czy jakbyś zdobył taki zawód to twoja sytuacja zdrowotna pozwoliła by Ci na wykonywanie tej pracy?

A może to tylko wymówka, która ma usprawiedliwiać twoją stagnację i utwierdzać Cię w poczuciu bycia nieudacznikiem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak się zastanawiam, bo swego czasu narzekałeś, że nie masz konkretnego zawodu typu: inżynier, lekarz, prawnik.
nawet nie myślałem o tak poważnych zawodach choć na studia prawnicze zdawałem ale nie zdałem a na medycynę czy inżyniera z racji beznadziejności z matmy nie miałbym zupełnie szans. A co do nieudacznictwa to ja czasem jestem dumny z nim bycia i obnoszenia się z tym na forum bo w realu to trochę mniej. Bycie nieudacznikiem jest bezpieczne zero aspiracji i wymagań przynajmniej stresu takiego nie ma, najwyżej lęk przed wyśmianiem i demaskacją czasem ale unikam profilaktycznie znajomości zwłaszcza tych że szkoły i dalszej rodziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×