Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niechęc do pracy


rav71

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiam się, czy spróbować iść do pracy czy dać sobie jeszcze spokój i przedłużyć świadczenie rehabilitacyjne.. przyjdzie jesień.. siedzieć w domu i myśleć to też nie rozwiązanie. A w pracy mega lęki nie do wytrzymania.. a ciągłość dochodów muszę utrzymać.

I bądź tu człowieku mądry :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skończyłam stosunki międzynarodowe. Robię magistra z politologii. Znam bardzo dobrze angielski, hiszpański, jestem animatorem czasu wolnego, zaczęłam roczny kurs chińskiego...pracuję zdalnie.

Doświadczenie zawodowe? Wiele, wiele lat nic. Obrona przed pracą, mogłam normalnie przeglądać oferty, ale wysłanie CV to była męką. Musiała mnie rodzina zmusić do tego. Co i tak wykorzystywałam nie odbierając telefonów z nieznanych numerów. I tak złożyłam wniosek do MOPS i stałam się opiekunem niepełnosprawnego dziadka-który ze mną mieszka(co skutkowało tym, iż 600zł to był mój fundusz.) O praktykach studenckich nie mówię. I tak przez rok. Aż do czasu kiedy to NSA odrzucił mój wniosek o kolejny rok składkowy-mimo iż ministerstwo odpisało mi, że taka pomoc mi się należy.

Tym sposobem na drugi dzień po odmowie NSA pod wpływem złości itp. złożyłam CV do firmy zajmującej się rynkiem mediów, analizą mediów itp. Przeszłam rekrutacje-może też dlatego że wszystkie rozmowy zbyły przez Skype. I tym sposobem od maja pracuję zdalnie w domu. Z początku wstydziłam się mówić, że pracuję w domu...do pierwszej wypłaty :P kiedy okazało się, że zarabiam więcej niż moi przyjaciele w renomowanych firmach z dużym doświadczeniem zawodowym. Oczywiście praca ma swoje minusy, ktoś powie że nie ma kontaktu z ludźmi-ale ja zawsze mówiłam, że ludzie przy dłuższym kontakcie mnie drażnią.

Ale wiem też, że gdyby nie ta praca zdalna nie dałabym rady gdzieś indziej. Zbyt przeżywam rozmowy kwalifikacyjne face to face i chyba nie dałabym rady usiedzieć 8h w jednej pozycji (kolejną zaletą mojej pracy jest to iż mogę pracować jak chcę, w godzinach jakich chcę i nawet w piżamie :D ), zresztą ja odkąd pamiętam mam problem z tym i stresuje mnie sama myśl, że muszę siedzieć gdzieś wyznaczony czas a jeszcze do tego w ciszy. Masakra, dlatego studia są dla mnie horrorem-ale to może wina fobii szkolnej.

 

Przepraszam, za taki chaos i ogólnie rozwleczenie się w temacie. Ale może komuś pomoże myśl, że istnieje coś takiego jak praca zdalna-dla nas-tych bardziej wrażliwych na świat. Których ludzie uważają za leni, nieudaczników i pasożyty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza praca na umowę 2 lata,zwolniłem się bo chciałem zacząć jakiś nowy etap.Druga praca 7 miesięcy,porzuciłem ją chcąc zacząć jakiś nowy etap.3 Praca którą zakończyłem niedawno to okres 15 miesięcy,nie mogłem już tam wytrzymać.Generalnie jeszcze nigdy nie zostałem nigdzie zwolniony,zawsze po pewnym czasie się wypalam.Kto wie czy to się na mnie kiedyś nie zemści.Dzisiaj miałem iść pierwszy dzień do nowej pracy,podszedłem pod firmę i została mi godzina do rozpoczęcia.Nagle zacząłem sobie myśleć jaki jest sens właściwie tego wszystkiego i wróciłem do domu.

Po tym jak kupiłem sobie wszystkie potrzebne rzeczy materialne(Które myślałem że dadzą mi jakąś chociaż namiastkę szczęścia),poremontowałem dom,zrobiłem siłownię itp.za pieniądze z poprzedniej pracy,zastanawiam się jaką teraz powinienem mieć motywację żeby pracować(Pomijając wiadomo jedzenie,rachunki itp).Jestem typem samotnika,mam odłożone środki na jakieś 4-5 miesięcy.Nawet miewam takie głupie myśli że fajnie by było jakbym miał jakiś dług to wtedy by przyszła motywacja :D na miłość raczej nie mam co liczyć...Kiedyś gdy upadałem na dno,powstałem i miałem powera przez prawie 2 lata.Teraz chyba jakoś podświadomie chciałbym sprowokować taki upadek żeby znowu odnaleźć jakiś sens...

I tak wiem jestem dziwny :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam , choć odwiedzam ten temat codziennie z myślą o tym że ktoś znowu napisze , o swoim problemem z pracą postanowiłem dodać swoje trzy grosze.Mam 23 lata pochodzę z łodzi.Pierwszy raz z pracą miałem do czynienia w 2010 roku mój ojciec który jest elektrykiem załatwił mi po znajomości u swojego kolegi z którym wtedy współpracował , praca miała miejsce w wakacje polegała ona na wykopaniu dołu wokół domu pod bednarkę miałem 100 zł za dzień i było fajnie podobało mi się.Mogłem zapalić kiedy chciałem , nikt się nie dar robiłem swoim rytmem , ale też nie można było nic nie robić spaliłem się tak na słońcu że nie jedne solarowa panna pozazdrościłaby mi wtedy opalenizny w podobnym charakterze pracowałem w ferie w 2011 roku i w wakacje.Po skończeniu szkoły w 2012 roku musiałem zacząć szukać pracy w jakiejś fabryce czy coś typu Dell czy bosch , zostawiałem to cv masowo z myślą że ktoś się do mnie odezwie i w końcu zacznę pracować mijały miesiące i nikt się nie odzywał chodziłem na rozmowy i nic w domu rodzina zaczęła wyzywać mnie od nierobów itd , problem w tym że miałem niechęć do jazdy po firmach i agencjach i zostawiania CV bo wiedziałem że nikt nie oddzwoni i nic z tego nie będzie.w 2013 roku w lutym znalazłem pracę jako kasjer w tesco z początku się cieszyłem ale jak poszedłem na szkolenie to zacząłem odczuwać straszną niechęć , nic mnie nie interesowało zawieszałem się i byłem znudzony po powrocie do domu piłem alkohol żeby się odstresować i przygotować na następny dzień. Szkolenie trwało 3 dni po tym miałem zacząć pracę miałem zadzwonić do faceta z agencji i powiedzieć że już po szkoleniu , 2 dnia szkolenia ''patrz normalnej pracy '' poszedłem do kierwoniczki i zwolniłem się wymówka że boli mnie ząb i muszę iść do dentysty a powód był taki że nie chciałem tam przebywać dłużej ani minuty.Po całym tej męczarni nie zadzwoniłem do nikogo i jakoś o mnie zapomnieli bałem się że będą dzwonić i się pytać dlaczego nie jestem w pracy itd dodam że zrobiłem manko na tej kasie 17 zł z hakiem :mrgreen: miało być bezpłatne to ale zapłacili za te 3 dni w marcu.Dalej do Listopada nie miałem pracy siedziałem w domu znaczy ojciec załatwił mi w maju w też przy kopaniu na 2 tygodnie coś tam zarobiłem ale się skończyło. We Wspomnianym Listopadzie znalazłem prace na montażu wiązek kablowych cieszyłem się że idę do pracy itd poznałem tam piękną kobietę zakochałem się :yeah: ale mniejsza tam tak samo odczuwałem niechęć robiłem wolno nie chciałem tam przychodzić marzyłem o tym żeby ta praca się skończyła jak najszybciej i tak się stało po 2 tygodniach 4 grudnia sam odszedłem :lol: i siedziałem w domu do kwietnia tego roku kiedy znalazłem prace w zakładzie pracy chronionej bo mam stopień niepełnosprawności.Pracowałem tam miesiąc sam odszedłem kazałem nie przedłużać mi umowy nie podobało mi się tam było strasznie źle ale powiedziałem chociaż jedną pełną wypłate dostanę i uciekam w diabły.po jakimś czasie znowu od ojca i matki słyszę że nic nie robię pracy nie szukam itd poszedłem do sortowni paczek kurierskich dostałem umowę na 2 tygodnie wstępną praca od 15 do 21 godziny dość blisko miałem ale po 3 dniach powiedzieli że mają za dużo ludzi i mi podziękowali i 4 innym osobą cieszyłem się z tego :P Nigdy nie mówiłem rodzicom że sam odchodzę z jakiejkolwiek pracy tylko wymyślałem że albo nie ma pracy już albo nie przedłużają umowy itd. W czerwcu po awanturach w domu znalazłem prace przy pakowaniu pracowałem tam 2 miesiące całe wakacje od końca czerwca to 2 miechy z hakiem sam się oczywiście wyniosłem po wakacjach mnie już tan nie było.Rodzicom powiedziałem że skończyło się zlecenie i nie potrzebują tymczasowych łykneli to.Dobra meritum bo się rozpisałem za bardzo i tak jest to dość chaotycznie napisane ale przepraszam nie lubię wyrażać swoich myśli pisemnie. :smile: Jakoś tydzień temu wychodząc na spacer z psem spotkałem sąsiadkę gadu gadu i temat pracy że idzie ona i się spieszy i ja się pytam czy nie potrzebują bo szukam ona że zobaczy i potrzebują w poniedziałek zeszły byłem w firmie i patrzyłem mieli zadzowonić do mnie myślałem że nie zadzwonią bo już czułem się źlę z tym itd ale niestety od poniedziałku idę do pracy na 8 rano na montaż , boję się jak nie wiem cały czas się stresuję czuję lęk i niechęć nie wiem co mam zrobić mam też myśli samobójcze boje się że sobie nie poradzę itd i będzie dupa.Napiszę jeszcze jednego posta ale kiedy indziej bo ten już jest zbyt długi przepraszam za zbytnią chaotyczność i zachęcam do przeczytania go.Pozdrawiam Arek :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam tymczasową niechęć do pracy, spowodowaną przez nawrót schizofrenii. Biorę leki i nie mam już objawów choroby, ale czuję się okropnie na myśl o szukaniu pracy. Moja pierwsza praca to roznoszenie ulotek, później 9 miesięcy w sklepie z ciuchami, 3 lata w jednej gazecie, około półtora roku w firmie mojego męża (praca przy komputerze) i 3 miesiące w kolejnej gazecie. W tej chwili piszę powieść SF.

 

Jednak sytuacja w domu zmusza mnie do podjęcia pracy. Szukam pracy w sklepie, bo nie czuję się na siłach, żeby pracować w moim zawodzie, czyli jako dziennikarka. Do tego stresuje mnie jeszcze egzamin na prawo jazdy. W czwartek będę zdawać po raz pierwszy. Trzymajcie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już chyba pisałam coś kiedyś o mojej niechęci do pracy, ale nie pamiętam gdzie i kiedy. Niechęć trwa i ma się dobrze. Ja jednak wciąż pracuję. Jest to dla mnie koszmarem. Wciąż tylko gadam o tym, jak bardzo tego nienawidzę, już nikt nie chce tego słuchać. Jest mi w pracy bardzo ciężko z uwagi na tą niechęć, nadwrażliwość na zachowanie ludzi i dużo problemów ze zdrowiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Julusia a w jakim charakterze pracujesz? I co w twojej pracy sprawia że jest ona dla ciebie koszmarem? Kurde to już jutro , strasznie się denerwuję i stresuję odczuwam też lęk że będę coś robił źle i w ogóle. Najchętniej to bym tam jutro nie poszedł , doradźcie mi co mam zrobić :roll: szkoda że nie mam żadnego alkoholu. :cry:

 

ps. Z drugiej strony to dziwne , bo jak sam sobie znajdę pracę to się tak nie stresuję i nie przejmuję , ta ma być po znajomości a czuję się jak bym szedł na egzekucję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LaGG91, powiem tylko ogólnie, że jest to praca w instytucji państwowej, nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie wiadomo, kto to czyta i co skojarzy ;)

Co sprawia, że praca jest koszmarem...wszystko, ale spróbuję krótko wymienić:

- moja osobowość i patologiczna niechęć do pracy

- ludzie, ich głupie żarty i komentarze, dokuczanie mi, atmosfera i moja nadwrażliwość na takie rzeczy

- nadmiar obowiązków, zmiany, konieczność uczenia się nowych rzeczy, duże wymagania ze strony przełożonych

- za dużo siedzenia a mam problemy z kręgosłupem

- w ogóle jest mi ciężko, bo mam dużo problemów ze zdrowiem.

 

A co do Ciebie, to nie dziwię się, że się stresujesz bo to praca po znajomości, pewnie się boisz być źle ocenionym przez osobę, która Ci załatwiła tą pracę i że tam pewnie myślą, że jak ktoś polecony, to pewnie bardzo dobry...Ja też nigdy nie lubiłam pracy po znajomości, choć z drugiej strony czasem bym chciała, żeby mi ktoś załatwił taką pracę, jaką bym wolała od swojej.

Spróbuj się jednak nie stresować jutrem, pójdź i zobacz jak będzie, choćby z ciekawości, a może nie będzie tak źle ? Jak nie zobaczysz, to się nie przekonasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

,,Nie przejmuj się swoją pracą,

bo i tak ci gówno płacą.

Za pięć czwarta kończ robotę,

sraj na szefa, kładź kapotę.

Tak dożyjesz starczej renty,

nawet w dupę nie kopnięty.,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh , może masz racje może za bardzo się tym wszystkim przejmuję.Moja mam wróciła ze szpitala od babci i tam gadała z wujem on zna tą firmę i mówi że jest bardzo solidna i powiedział jej żebym się nie denerwował , racja pójdę zobaczyć jak tam jest i co będę robił :smile: nawet w internecie czytałem opinie i są pozytywne ale wiadomo jednemu się będzie podobało a drugiemu nie :? teraz żałuję trochę że odszedłem z mojego ostatniego miejsca pracy miałem blisko i naprawdę było baaardzo w porządku , ale była to szczerze mówiąc nudna praca.

 

ps.mam podobnie do ciebie że nie lubię jak ktoś zaczyna mi docinać czy coś bo coś zrobiłem źle , nie czuję się z tym dobrze i ogarnia mnie wtedy większa niechęć i rezygnacja :x jak pracowałem w kwietniu w tym zakładzie pracy chronionej pamiętam jechałem wózkiem paletowym i wjechałem w dziurę i nie mogłem sobie poradzić i komentarze , a w szczególności jeden ''idź bo jak na ciebie patrze to mi kurwa żal dupę ściska'' ogólnie było tam do pupy ale było mineło :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja też tak myślałem :D ale rzeczywistość była całkiem inna jak tam poszedłem do zakładu 28 marca dokładnie w piątek :D kurde ja mam tą pamięć do dat dobra mniejsza wtedy poszedłem z CV i facet z kadr mnie oprowadził po zakładzie , i sobie tam oglądałem no i mówię że jestem zainteresowany pracą to dostałem skierowanie na badania i jak zrobię to mam zadzwonić 4 kwietnia był pierwszy dzień pracy na 8 do 16 tam mi wszystko opowiedział o firmie o bhp itd już wtedy mi się nie podobało był straszny bałagan tam.To była firma produkująca oleje samochodowe pierwszego dnia naklejałem etykiety na buteleczki z olejem 100 ml :smile: im dalej w las to gorzej robiłem błędy raz mniejsze raz większe , a raz normalnie było ale się śmieli i gadali coś , było też w porządku kilka osób ale to na palcach można policzyć.Powiedziałem sobie że popracuję tutaj ten miesiąc i się wynoszę jak najdalej.Mimo iż były tam zmiany to ja cały czas byłem na poranną od 5;30 do 13;30.Kwiecień się skończył a ja nie przedłużyłem umowy , nawet kazałem wystawić do końca kwietnia bo chce zobaczyć czy ta praca mi leży. A mówiąc szczerze to naprawdę inaczej sobie wyobrażałem tę pracę no ale wiadomo ''wszędzie dobrze gdzie nas nie ma''. :roll:

 

-- 03 lis 2014, 15:16 --

 

Witam wszystkich czytających ten temat.Dzisiaj miałem ciężki dzień , pojechałem rano do firmy w której miałem pracować "przez kogoś"" nie miałem zbytnio stresu , chociaż jakiś tam był ale powiedziałem sobie ''co będzie to będzie'' spotkałem parę osób które miały być z agencji albo skądś tam , nie ważne gadu gadu pierdu pierdu i ochroniarz mówi że jest test i że tylko groźnie brzmi z nazwy.Ja sobie myśle kur** test nie dam rady i jak się okazało nie dałem i tak się dziwnie poczułem nie potrzebny i w ogóle nic nie znaczący , facet powiedział że mi dziękuje i że nie myślę no to sobie poszedłem , w domu ojciec mi powiedział żebym się rzucił z wieżowca itd.Pojechałem do agencji niby jest ta oferta pracy aktualna o której tak myślałem ale dzwoniła też do mnie sąsiadka która mi tą prace załatwiała i powiedziała że jest zdenerwowana na siebie że nie pojechała ze mną. Myśle że to i tak spalone więc nie mam wyboru muszę szukać dalej i akurat może wyjdzie w tym miejscu , co chciałbym.Ale tak sobie dzisiaj pomyślałem że skoro nie zdałem tego testu a byłem spięty na nim jak struna od gitary to może do niczego się nie nadaję , ale w domu to co robiłem na teście szło mi dobrze no może poza tym na czym dałem plamy dzisiaj.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz to był test dotyczący zdolności manualnych , bo to była praca na montażu w tej firmie robili stojaki na reklamy etc. Pierw trzeba było wziąć w dłoń albo w lewą albo prawą piłeczkę od golfa :D i obracać w palcach albo w lewo albo w prawo zależy od instrukcji , co wcale nie było takie łatwe jak się z pozoru wydaję :D parę osób miało na tym problemy ale jakoś to przeszedłem.Później był test z obsługi wkrętarki facet tam tłumaczył generalnie wkręcałem te śruby i wykręcałem ale nie mogłem tego nimbusa wyciągnąć z niej i zacząłem się denerwować bo wszyscy patrzą facet tam trochę pomagał ale to mi z rąk wyleciało , i powiedział że wie pan no niestety nie może pan pracować u nas , pan nie myśli co robi dziękuje :shock: trochę mi się głupio zrobiło bo jak to facet nie umie wkrętarki obsłużyć :bezradny: wróciłem do domu i zacząłem robić to samo tylko na karcie graficznej i mi szło , ale też miałem problem z wyciągnięciem tego nimbusa całego ;) po prostu się za bardzo zdenerwowałem , ale pamiętam kiedyś mi robili testy manualne do pracy polegały na wkręcaniu nakrętek na śrubki i to było na czas , też się zdenerwowałem ale przeszedłem to , kobieta powiedziała że miałem bardzo dobry czas lepszy niż inni i że zadzwonią :D pamiętam wyszedłem stamtąd i wsiadłem na rower i dostałem takich duszności jak bym miał atak astmy ale nie spanikowałem.Pamiętam jeszcze w czerwcu kanapy mi przyszły do domu , no i przed montażem ich trzeba było rozebrać stare łóżko , mówię zrobię to wkrętarką :D i wyrobiłem śrubę bo zamiast odkręcać to dokręcałem :hide: ojciec do mnie że jestem debil i nieudacznik nie słuchałem go i olałem to jakoś później sobie poradziłem i w nagrodę po rozebraniu łóżka starego , znalazłem schowane prze zemnie piwo o którym zapomniałem :smile:

Eh znowu się rozpisałem jak jakiś kronikarz :D ale jak ja zacznę gadać to nie mogę przestać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LaGG91, A myślałeś o pracy zdalnej? Nikt nad Tobą nie stoi itp. Osobiście pracuje w takiej firmie ok 6 mieś. i zarobki mam większe niż ludzie pracujący stacjonarnie.

 

 

Ps. Ja tam wszystkie swoje meble skręciłam sama, tak samo laptopy i wszelkie inne rzeczy które się da. Metodą prób i błędów, kiedyś sytuacja mnie do tego zmusiła i od tej pory robię sama takie rzeczy. Może też spróbuj tak? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz to był test dotyczący zdolności manualnych , bo to była praca na montażu w tej firmie robili stojaki na reklamy etc. Pierw trzeba było wziąć w dłoń albo w lewą albo prawą piłeczkę od golfa :D i obracać w palcach albo w lewo albo w prawo zależy od instrukcji , co wcale nie było takie łatwe jak się z pozoru wydaję :D parę osób miało na tym problemy ale jakoś to przeszedłem.Później był test z obsługi wkrętarki facet tam tłumaczył generalnie wkręcałem te śruby i wykręcałem ale nie mogłem tego nimbusa wyciągnąć z niej i zacząłem się denerwować bo wszyscy patrzą facet tam trochę pomagał ale to mi z rąk wyleciało , i powiedział że wie pan no niestety nie może pan pracować u nas , pan nie myśli co robi dziękuje :shock: trochę mi się głupio zrobiło bo jak to facet nie umie wkrętarki obsłużyć :bezradny: wróciłem do domu i zacząłem robić to samo tylko na karcie graficznej i mi szło , ale też miałem problem z wyciągnięciem tego nimbusa całego ;) po prostu się za bardzo zdenerwowałem , ale pamiętam kiedyś mi robili testy manualne do pracy polegały na wkręcaniu nakrętek na śrubki i to było na czas , też się zdenerwowałem ale przeszedłem to , kobieta powiedziała że miałem bardzo dobry czas lepszy niż inni i że zadzwonią :D pamiętam wyszedłem stamtąd i wsiadłem na rower i dostałem takich duszności jak bym miał atak astmy ale nie spanikowałem.Pamiętam jeszcze w czerwcu kanapy mi przyszły do domu , no i przed montażem ich trzeba było rozebrać stare łóżko , mówię zrobię to wkrętarką :D i wyrobiłem śrubę bo zamiast odkręcać to dokręcałem :hide: ojciec do mnie że jestem debil i nieudacznik nie słuchałem go i olałem to jakoś później sobie poradziłem i w nagrodę po rozebraniu łóżka starego , znalazłem schowane prze zemnie piwo o którym zapomniałem :smile:

Eh znowu się rozpisałem jak jakiś kronikarz :D ale jak ja zacznę gadać to nie mogę przestać.

Dobrze że ja takich testów nie musiałem nigdy przechodzić bo mam 2 lewe ręce i zero zdolności manualnych a odkręcać i wkręcać to nigdy nie wiedziałem w która stronę mimo że ponad 4 lata na budowach przerobiłem i też mnie za debila uważano z tego powodu( w fabryce podobnie) na szczęście w obecnej pracy oprócz siły i wytrzymałości żadnych umiejętności manualnych nie potrzeba bo mam je pewnie w dolnym procencie społeczeństwa gdyż nawet wiązanie butów sprawia mi problem. W ogóle takie testy to porażka co mają począć ludzie którzy łatwo się stresują albo którzy nie są sprawni manualnie a nie mają szans na pracę umysłową, obecną pracę mam po znajomości bo inaczej bym nie dostał bo taki łamaga ze mnie a na lepsza nie mam doświadczenia i kwalifikacji. Zamiast spędzania nastu lat w szkołach gdzie uczą niepotrzebnych rzeczy lepiej było szkolić manualnie i technicznie przynajmniej facetów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale ja kurde jakieś tam zdolności manualne muszę chyba mieć...Jeżeli o rozkręcenie czegoś śrubokrętem czy coś to potrafię tylko ta zasrana wkrętarka mi sprawiła problem , po za tym sklejam modele (jeżeli mam na to środki) moje hobby :smile: ostatnio sobie 2 czołgi skleiłem niemieckie :P i robię ładnie starannie.Po prostu zawieszam się na czymś takim przy ludziach obcych bo boje się co o mnie pomyślą jak mi nie wyjdzie itd.I przeraża mnie to że muszę po 8 godzin codziennie tam siedzieć , jak sobie sam załatwię pracę to tak nie mam a ta po znajomości znaczy mam ale w mniejszym stopniu , znowu pokręciłem :blabla:.Carlos a ty w jakim charakterze pracujesz teraz? I jak ci się tam podoba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nigdy nie było niechęci do pracy. Przyznam nawet, że lubię pracować, bo przynajmniej wiem, że mam doświadczenie i pewnego pracodawcę na przyszłość.

Jednak wiadomo.. że trafiając na nisko prosperującą firmę, o rozwoju można zapomnieć. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest właśnie własna działalność gospodarcza, którą jak najbardziej popieram. Trzeba też zaznaczyć, że taki krok wymaga nie lada odwagi, dlatego zawsze podziwiam tych, którym się udaje oszacować, to czy firma się utrzyma.

No i jesteś sam sobie szefem. Mnie osobiście, trochę odstrasza ryzyko upadku firmy i olbrzymich opłat, których można nie udźwignąć później.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich! Po nieudanej próbie pracy po znajomości , miałem wczoraj jechać na rozmowę w sprawie pracy przy butlach gazowych gdy rano dostałem telefon z agencji pracy , z pytaniem czy nadal szukam pracy i czy jestem zainteresowany ofertą (dodam że byłem tam 3 tygodnie temu w sprawie wyżej wymienionej i mieli zadzwonić w przeciągu kilku dni ale , nie dzwonili więc myślałem że nic z tego)Pojechałem tam wczoraj z dowodem , numerem konta i adresem urzędu skarbowego , podpisałem umowę i pracę zaczynam od 12 Listopada , tak że trzymajcie za mnie kciuki :smile: oby mi wyszło.Praca jest przy montażu mebli , na dwie zmiany i mam do niej bardzo blisko i nie czytam opinii na temat firmy w necie mówię sobie co będzie to będzie , nie wiem czemu ale jestem bardzo szczęśliwy że tam idę a może to zły znak? Na pewno nie mam takiej chandry jak przed pracą którą mi miała załatwić sąsiadka i do której się nie dostałem.Pozdrawiam

 

-- 03 gru 2014, 12:27 --

 

Hej wszystkim! Z tego co widzę wątek zamarł , a zaglądam tutaj codziennie od miesiąca czyli od mojego ostatniego postu może wszyscy znaleźli pracę w której są szczęśliwi i się w niej spełniają ? :smile: a teraz na serio w ostatnim moim poście pisałem że dostałem ofertę pracy w fabryce mebli biurowych.Nazwa firmy jest już nie istotna , poszedłem tam z dużą dawką optymizmu i ciekawości co tam będzie , po 3 dniach mój zapał po prostu zgasł w pracy miałem wrażenie że wszystko robię źle , były też uwagi do mnie co do tego co robię ale nie zawszę.Były też czynności które robiłem dobrze ale pomyślałem sobie że ta praca nie jest dla mnie nie widzę siebie pracującego w fabryce mebli przez resztę życia (choć tutaj to raczej nie było pewne bo była tam taka rotacja ludzi że szok , jeden rezygnował po tygodniu drugi po dniu itd a zazwyczaj sami dziękowali po jakimś czasie) pracowników agencyjnych było tam może z 5 , 6 ze mną. Powiedziałem to sobie chyba 2 dnia gdy byłem przy owijarce czyli zajmowałem się owijaniem folią złożonych już szaf i mebli i wywożeniem ich na magazyn , przy tym też były błędy czasem bo trzeba było jak szafa była duża podnieść ją takim hmm jak to nazwać podnośnikiem z przyssawkami w dwie osoby i postawić na owijarce w podłożone pod nie złożone na wymiar pudło kartonowe.Problem polegał na tym że nie zawsze synchronizowałem się z drugą osobą co ciekawe krzyczeć na mnie nie mogła gdyż była to osoba głuchoniema :shock: trochę się zdziwiłem że pracują tam osoby głuche , a był tam naprawdę bardzo duży hałas sam też nie słyszę i nie mogę pracować w hałasie ( na jedno ucho jestem głuchy) jak się później dowiedziałem był to kiedyś zakład pracy chronionej a liczba osób głuchych była spora i trochę ich zostało.Często też miałem problemy ale to norma że nie rozumiałem o co chodzi pracownikom którzy są głusi gdy mnie o coś prosili , jakoś na tej owijarce robiłem te 2 dni potem dano mnie na stanowisko na którym byłem pierwszego dnia.Tam już pracowałem do końca miesiąca czyli do tego okresu do kiedy miałem umowę , pamiętam zadzwoniłem do gościa z agencji i powiedziałem że nie przedłużam umowy podałem powody że to i tamto.Znowu siedzę w domu i z jednej strony się cieszę ale myślę co mogę robić w życiu :bezradny: praca na wszelkiego rodzaju produkcjach mnie nie odpowiada i nudzi , często też ze względu na mój stan zdrowia nie mogę w takiej pracować jeżeli są maszyny w ruchu to nie przechodzę badań , tam też były w tej meblowni ale badań nikt nie robił.Nie wiem jak określić swoją tożsamość zawodową , o ile się to tak nazywa. I zapomniałem dodać w takich pracach mam problem z myśleniem jak mi coś tłumaczą i pokazują to stoję niczym dupa i się patrze i mam wrażenie że nic do mnie nie dociera.Pozdrawiam zachęcam do pisania w temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×