Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem strasznie zła:( Obiecałam sobie, że to już ostatnia rzecz jaką spróbuje zanim się poddam  czyli  skonsultuje się jeszcze z jakimś lekarzem psychiatrą może jeszcze jakoś inne lekami mi pomogą, żeby się tak nie męczyć. No i jak na pierwszej wizycie miałam dobre wrażenie to już po drugiej nie chce więcej iść. Brałam dość długo zolpidem na spanie co wiem, że nie jest dobre ale myślę, że to mnie uratowało w tamtym momencie. Ten lekarz kazał mi nie brać tego leku to bez problemu odstawiłam no ale na drugiej wizycie stwierdził, że nie może mnie dalej prowadzić jak nie pójdę na terapie uzależnień. Ok rozumiem, że jak długo brałam zolpidem to może to być wskazane przejść taką terapie. Ale w takim momencie jak ja nie wiem czy zaraz się nie poddam i nie odejdę to nie jest mój najbardziej palący problem, nawet myślę, że mogłoby mi zaszkodzić  teraz pójcie do obcej osoby i opowiadanie o trudnych rzeczach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Purpurowy, nie wskakuj w nową relację tak szybko. To nie jest sposób na uleczenie.

Też miałam obsesję. Na szczęście już wiem, ze na ten moment nie chcę nikogo w swoim życiu. 

 

A co u mnie? Miotam się, czuje ze trwa adaptacja do leku. Zauważyłam pewną zmianę. Zupełnie inaczej rozmawia mi się z ludźmi. Nie jestem dla siebie tak mocno krytyczna. Blokada jakaś puściła, mogę się skupić na rozmówcy, bez oceniania w danym momencie siebie. To było dla mnie mega ważne, aby kontaktowość się u mnie pojawiła. Zaczynam coś robić, w końcu mogę czytać. Jeszcze czuję trochę jakbym miała grypę, ale daje czas nowemu lekowi. Ważne że ta mini psychoza minęła, bo już zaczynało się nieciekawie robić, ale tak to jest gdy zaczynam majsterkować przy lekach, mimo ze lekarka pozwoliła mi je modyfikować. Zmniejszyłam wtedy abilify o połowę, i zaczęły się pojawiać urojenia ksobne i bezsenność. Po kilku dniach od powrotu do większej dawki arypriprazolu wróciłam na ziemię. Nikt mnie nie śledzi, nic mi nie grozi. 

 

Miało być jęczenie, a wyszło chwalenie haha 😄

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Verinia napisał(a):

@Purpurowy, nie wskakuj w nową relację tak szybko. To nie jest sposób na uleczenie.

Też miałam obsesję. Na szczęście już wiem, ze na ten moment nie chcę nikogo w swoim życiu. 

Masz całkowitą rację. Ale w tym przypadku sprawy poszły bardzo daleko i nie sposób wywinąć się z tej relacji. Z resztą, jak znam siebie, to i tak bym się zaraz wepchał w kolejną, jeszcze "ciekawszą".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

No tak.... standard, zalecenia lekarza się nie spodobały to już lekarz jest bee. Przypominam tylko, że zadaniem lekarza nie jest spełnianie oczekiwań pacjenta.

No jest trochę bee… najbardziej mnie wkurzyła argumentacja, że jest mi to potrzebne, bo mam nieograniczony dostęp do leków🙈

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, 123she napisał(a):

najbardziej mnie wkurzyła argumentacja, że jest mi to potrzebne, bo mam nieograniczony dostęp do leków

No ale czy lekarz skłamał?
U mnie lekarka powiedziała wprost, bo ja mam rzeczywiście nieograniczony dostęp do leków przeróżnych, nawet stosowanych tylko w lecznictwie zamkniętym - zacznę przeginać z lekami uzależniającymi to załatwi mi tymczasowe zawieszenie prawa wykonywania zawodu, do czasu aż się nie wyleczę. Czyli pozbawi mnie pracy. Mam się obrazić za powiedzenie prawdy? Moje uzależnienie mogłoby narazić innych ludzi. Także no chcąc nie chcąc ma rację czy mi się to podoba czy nie.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

No ale czy lekarz skłamał?
U mnie lekarka powiedziała wprost, bo ja mam rzeczywiście nieograniczony dostęp do leków przeróżnych, nawet stosowanych tylko w lecznictwie zamkniętym - zacznę przeginać z lekami uzależniającymi to załatwi mi tymczasowe zawieszenie prawa wykonywania zawodu, do czasu aż się nie wyleczę. Czyli pozbawi mnie pracy. Mam się obrazić za powiedzenie prawdy? Moje uzależnienie mogłoby narazić innych ludzi. Także no chcąc nie chcąc ma rację czy mi się to podoba czy nie.

No ok rozumiem. Ale czy Twoja lekarka od razu Cię na terapię uzależnień wysłała? Czy jak przestałaś brać te leki to już było ok?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, 123she napisał(a):

No ok rozumiem. Ale czy Twoja lekarka od razu Cię na terapię uzależnień wysłała? Czy jak przestałaś brać te leki to już było ok?

Nie, bo ja nigdy nie dopuściłam do sytuacji, w której miałaby podstawy podejrzewać, że poszło to w tą stronę. Były pojedyncze sytuacje gdzie rzeczywiście nadużywałam benzo, ale sama widziałam, że zaczyna to iść w złą stronę i przyznawałam się lekarzowi do tego sama, w konsekwencji czego automatycznie recepty na wszelkie benzodiazepiny były bezdyskusyjnie ucinane. I zanim w ogóle się do tego przyznawałam lekarzowi, sama je odstawiałam. Ja mam za dużo do stracenia, żeby pakować się w uzależnienie od jakichkolwiek leków o czym moja lekarka też doskonale wie i u niej poza farmakoterapią, podstawą leczenia jest psychoterapia i tak, ma kontakt do mojej terapeutki mimo, że się nie znają, rozmawiały kilka razy przez telefon jeśli pojawiał się jakiś większy problem i chciały ustalić wspólny front i tak, mają go do siebie w sumie z mojej inicjatywy.

 

Inna sprawa, że ten sam lekarz włączył mi kiedyś benzodiazepiny na pół roku na stałe - miałam brać codziennie określoną dawkę. Po pół roku zostało to ucięte z dnia na dzień - odstawiamy i tyle. Z dnia na dzień. Nie odczułam absolutnie odstawienia po takim czasie stosowania i to też dało mojej lekarce dowód, że można je stosować u mnie w miarę bezpiecznie, jeśli trzymam się zaleconej dawki i jej nie przekraczam, nie zwiększam samowolnie etc. i chociażby częstotliwość proszenia o receptę na takie leki nie staje się podpadająca. Dzisiaj tego typu leki przepisuje mi średnio raz na 2 lata, 1 opakowanie alprazolamu 0,5mg. I nawet go nie zużywam, tylko oddaje do utylizacji bo zdąży się przeterminować, a ja z 30 tabletek zjem przez ten czas max 2. No sorry, ale nie ma podstaw do wysłania mnie na terapię uzależnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wqrwiam się, wybucham ze złości i dostaję frustracji z powodu beznadziejnego rozwiązania zadań z tekstem z pierwszych ćwiczeń na certyfikat z eng. Dawno nie musiałem skupiać uwagi na zadaniu dłużej niż 3 minuty i straciłem zdolność koncentracji. Mam nadzieję, że dalsze ćwiczenia pomogą przyzwyczaić mózg i będzie szło mi lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Grouchy Smurf napisał(a):

Wqrwiam się, wybucham ze złości i dostaję frustracji z powodu beznadziejnego rozwiązania zadań z tekstem z pierwszych ćwiczeń na certyfikat z eng. 

Ale ty przecież dopiero zaczynasz przygotowywać sie do tego certyfikatu. Jak byćś rozwiązywal ćwiczenia na 100 %, to przygotowanie nie było by potrzebne. Do czego będziesz wykorzystywał ten certyfikat?

 

Ja mam w przyszłym tygodniu test z angielskiego. OCD trochę utrudia mi naukę. Dzisiaj dostałam pierwszy w życiu mandat jako kierowca i 1 pkt karny. 

Edytowane przez bei

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja i tak was podziwiam.

U mnie często występuje tzw.słomiany zapał.

Przykład: założyłam profil kierowcy na kategorię A,nie szło mi robienie testów, wkurzyłam się i zostawiłam to.

Co prawda profil jest bezterminowy,ale kiedy będę jeździć?Jako babcia?

Na razie skuter.125.

Tak więc chylę czoła przed wami,wytrwałymi robaczkami.

I pozdrawiam ciepło.🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, bei napisał(a):

Ale ty przecież dopiero zaczynasz przygotowywać sie do tego certyfikatu. Jak byćś rozwiązywal ćwiczenia na 100 %, to przygotowanie nie było by potrzebne. Do czego będziesz wykorzystywał ten certyfikat?

 

Ja mam w przyszłym tygodniu test z angielskiego. OCD trochę utrudia mi naukę. Dzisiaj dostałam pierwszy w życiu mandat jako kierowca i 1 pkt karny. 

Gratuluję mandatu. Ja mam 2 na koncie za stłuczki.

 

Co do eng to po prostu chce sformalizowac moja wiedze zeby ladnie wygladalo w CV. Wiem, ze zadanie bylo trudne samo w sobie ale chyba jeszcze bardziej przez to, ze odzwyczailem sie skupiac uwage na czyms dluzej niz 5 minut, za to ogladam krotkie, durne filmiki, ktore zabijaja koncentracje.

15 godzin temu, Maat napisał(a):

Ja i tak was podziwiam.

U mnie często występuje tzw.słomiany zapał.

Przykład: założyłam profil kierowcy na kategorię A,nie szło mi robienie testów, wkurzyłam się i zostawiłam to.

Co prawda profil jest bezterminowy,ale kiedy będę jeździć?Jako babcia?

Na razie skuter.125.

Tak więc chylę czoła przed wami,wytrwałymi robaczkami.

I pozdrawiam ciepło.🙂

Dasz radę, ja zrobilem PJ dopiero w wieku 30 lat i szlo mi topornie przez stres a teraz jezdze jedna reka i 170 po eSce.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak wcześniej napisałam.

Robiłam teorię, czyli testy.

Za dużo błędów.Zniechęciło mnie to.

Jeśli chodzi o jazdę,jestem trochę tłukiem (wrzucanie biegów),ale gdybym naprawdę miała "parcie",to bym to wszystko ogarnęła.

Tak więc myślę, że to nawet nie jest kwestia słomianego zapału, tylko brak odpowiedniego nastawienia i chęci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robiłem cokolwiek, skuter marny.

Robiłem coś konkretnego, skutek ten sam.

Juz czas powoli wygaszać wszystko.

Tylko żeby nie dać się wykorzystywać innym, nie liczyć na nikogo i starać się mieć względny spokój. 

Ja już naprawdę niczego nie chcę.

To co przeżyłem to już minęło. 

Czyli praktycznie nic.

Liznąłem taką namiastkę normalności i to wszystko. 

Reszta to tylko bagno. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś na siłowni ćwiczyłem 8 minut 8MINUT na orbitreku i rowerku, już więcej nie mogłem bo serce waliło jak szalone i oczywiście zalany cały potem. Dlaczego w zeszłym  tygodniu mogłem 30 minut a dziś 8? Opór ustawiam ten sam. Zamiast progresu to mam  regres. Aż nie chce mi się już tam chodzić. Zawsze tego typu niepowodzenia wywołują u mnie lawinę negatywnych myśli o sobie, o całym świecie że aż marzę w końcu o śmierci. A mówią, że ćwiczenia pomagają poprawić nastrój. No ja dziękuję za taką poprawę...

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×