Skocz do zawartości
Nerwica.com

NADUŻYCIA NA TERAPII !


ucieczka

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli tak piszesz to pewnie tak było. Cieżko jest opisac takie sprawy, tym bardziej że to sie bardziej czuje. Nie wiadomo co koleś mogł chciec osiagnąć i w zasadzie to nie wiadomo jak to rzeczywiscie było.

Jednak mogłaś sprubować to wyjaśnić, bo rozumiem że od samego początku ci to nie pasowało. Pewnie ciezko jest coś takiego zacząć, ale na pewno wyszłabyś z tego "zwycięsko". Mogłaś też pisac na bierząco, to wiecej byś ugrała i pewnie też więcej bys sie dowiedziała i nie byłabyś na siebie taka zła. Miałem podobne kwestie. Też coś w terapeucie mi nie pasowało i wiem że ciężko zacząć taką gadke.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naranja,nie byłaś tam,więc nie dywaguj.

 

Zostałaś zapytana o fakty, jeśli chcesz być brana serio kiedy oskarżasz terapeutę o nadużycie a to jest dość poważne oskarżenie, to mówmy tutaj tylko o faktach.

 

Piszesz "Nakręcał atmosferę zachowaniem-jak na randce ". No cóż, wybacz, różnych randek doświadczyłem i wiem o jeszcze bardzo wielu możliwościach ich przebiegu. Nic mi to konkretnego nie mówi o zachowaniu, o którym piszesz. Zwrot "jak na randce" już jest Twoją interpretacją. Opisz proszę fakty, co dokładnie robił ten terapeuta i pozwól zinterpretować to zachowanie także innym(w tym mi - proszę). Widzisz, kiedy narzucasz rozmówcy swoją interpretację faktów, to można przypuszczać, że nie zależy Ci na konstruktywnej rozmowie. Choć pewnie tak nie jest, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naranja,nie byłaś tam,więc nie dywaguj.

 

Nie dywaguję, zapytałam Cię o konkretne rzeczy.

Tak, nie było mnie tam i stąd te pytania.

Mogłabyś mi na nie odpowiedzieć.

Nie zrobiłaś tego, nie odniosłaś się też do żadnych moich refleksji. Dlaczego?

Skoro sytuacja była "jak na randce" to powinnaś bez problemu opisać zachowania i słowa terapeuty świadczące o podrywie i "nakręcaniu atmosfery."

 

O molestowaniu/podrywie przez terapeutę można mówić wtedy, gdy czyni konkretne propozycje lub erotyczne gesty, albo wypowiada zdania ewidentnie podszyte flirtem. Przykłady Ci podałam. Dodam: dotyka Twojego kolana, niby mimochodem. Proponuje spotkanie. Inicjowanie rozmów o seksie nie jest niczym niewłaściwym w terapii, o ile nie ma ze strony terapeuty propozycji, aluzji, ani nie zachowuje się on w ewidentnie erotyczny sposób, albo wręcz nie nakręca się w pytaniach o szczegóły z Twojego życia intymnego. Moją znajomą, która kiedyś w terapii doszła do związku z mężem i seksu, terapeuta delikatnie zapytał, czy gdy znajduje się "pod" mężem w czasie stosunku, to czuje upokorzenie albo złość. Rozmawiali o tym. Ona nie odczuła w tym pytaniu żadnego podtekstu ze strony terapeuty, żadnej zachęty ani niczego niewłaściwego. Oczywiście wszystko zależy od tego, JAK takie pytania się zadaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam taki problem... nie nazwałabym tego nadużyciem, ale to takie pytanie, czy terapeuta może wyrażać osobisty stosunek, własną opinię na terapii? byłam tam dopiero 2 razy, terapeutka była miła, wzbudziła moje zaufanie, ale np. gdy ja przymierzam się do opowiedzenia czegoś trudniejszego dla mnie, trochę mi to idzie, a ona 'lubię te twoje wstępy' takim sympatycznym tonem. często też śmieje się z moich jakby inscenizacji, ale w żadnym wypadku nie złośliwie. takie coś miało w zasadzie miejsce na początku spotkania, w pierwszych kilku minutach. potem opowiadałam o takim incydencie, który miał miejsce w ogólnej kłótni. no i ona powiedziała: 'noo hmm moim zdaniem to nie jest takie dorosłe zachowanie osoby, która jest już prawie dorosła'.

tak więc, czy terapetka może mieć taki stosunek do pacjenta, czy powinna być absolutnie obojętna i powstrzymywac się od wygłaszania własnych opinii czy choćby uśmiechów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie myslicie, że koleś walił prosto z mostu. Chyba nikt nie jest takim debilem żeby robic takie głupoty. Chodziło raczej o jego nastawienie, sposób mówienia, zachowania itd.... To moga byc niuanse, delikatne i subtelne sprawy. Oczywiście możliwe jest, że ich interpretacja może być naciągana. Mozliwe że dopiero po fakcie sa one reinterpretowane. Możliwe że komuś sie to podobało i mimowolnie wiążał pewne "nadzieje", a potem jest mu głupio. Kwestia jest jednak taka, że byle debil w sytuacji terapeutycznej może zostac obdażony uczuciem, choć nie koniecznie musi byc to uczucie 100% erotyczne, lub miłośc jak na filmach romantycznych. Najnormalniej w swiecie mówimy czesto o rzeczach których innym nie mówimy bo sie boimy. Jesli temu komus mowimy i nic złego sie nie dzieje, to bedzie wobec tej osoby rosło pozytywne nastawienie emocjonalne.

To jest kwestia miedzy tą dwójką i nikt tutaj tego nie rozstrzygnie. Trzeba było walic prosto z mostu jak był na to czas. Chyba że to aż tak bardzo nie przeszkadzało, a dopiero teraz przeszkadza.

 

Eve. Jesli ci cos nie pasuje, to nie miej absolutnie oporów przed reakcją. Generalnie to terapeuta nie powinien oceniać, ale co jesli oceni i ma racje? Chyba nie bedzie to nic złego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eve, Nie oceniła Ciebie, tylko Twoje zachowanie.

Nie powiedziała "jesteś dziecinna".

Moja też się uśmiecha i bardzo to w Niej lubię.

Podejrzane byłoby dla mnie, gdyby siedziała jak kłoda z powagą na twarzy.

Są sytuacje,że wymagają pokazania emocji ze strony terapeuty.

Kiedyś opowiadałam o przykrej dla mnie sprawie. Ściskało mnie w gardle, ona widziała moje emocje, ciągnęła dalej. Chciała,żebym wyrzuciła to z siebie bo było mi przykro. W jej oczach widziałam głęboki smutek, jej głos był delikatny, spokojny, powiedziała,że rozumie jak się czuję,że jest jej przykro.

Moja mama w życiu mi takich słów nie powiedziała.

Czasem nie potrafimy odnaleźć się w tej relacji na sesji, ponieważ nie doświadczaliśmy takich zachowań np. ze strony matki, ojca.

 

I jeszcze jedno. Jeśli Cię coś irytuje to powiedz jej to wprost. To, że nie chcesz jej tego powiedzieć też o czyś świadczy. MOże być Twoim mechanizmem w takich sytuacjach.

Terapia jest trudnym doświadczeniem.

Mogłaś jej powiedzieć,że nieadekwatnie zareagowała Twoim zdaniem. Że chciałaś ,żeby zareagowała inaczej.

Nie widzę w zachowaniu Twojej terapeutki niczego, co przekracza granice kompetentnego terapeuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zujzuj-krótko i na temat napisałas.Były niuanse np.przytrzymawanie wzrokiem,takie różne gierki,..Sama grałam.Cóż...

Tylko,ze jak rozpoczął flirt to juz te pytania o uczucia to ponizej pasa w takim układzie,troche instrumentalne traktowanie..

Udawanie,ze się nie poznaje pacjentki tez...Choc przechodził obok-kilka razy.

A na terapii jak juz postanowiłam ją przerwac,to wywaliłam co mysle,jasne,rozłozył rece i nic nie powiedział.

To wszystko głupie.A ogólnie nie stało się w zasadzie nic!No,moze ot...na płaszczyznie niewerbalnej..

Miałam leczyc te...relacje damsko-męskie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ucieczka, terapeutów obowiązuje kodeks etyczny, ale z racji tego że między wami się nic nie wydarzyło to nie możesz go o nic oskarżyć. Jest po prostu kiepskim terapeutą, który najwidoczniej czerpie przyjemność z tego że się podoba pacjentkom.

Mam kolegę który miał ognisty romans ze swoją panią psychiatrą, ale o ile wiem nie miał jej tego za złe ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest wiele "wymogów" co do osobowości terapeuty, które to wymogi owo środowisko ma w dupie. Przynajmniej zetknąłem się ze zdaniem Junga, który postulował o bardzo wysokie standardy (bynajmniej nie intelektualne). Uwazał że terapeuta nie może np:być neurotyczny, gdyż podczas terapii oczywiste jest, że bedzie leczył własne neurozy a nie pacjenta.

Inni medrcy współczesnej psychologii uznawali, że osobowość psychologa/psychiatry w zasadzie nie ma znaczenia.

Jednak jeśli chodzi o badania nad czynnikami, które pacjenci określają za kluczowe w procesie terapii to jest to osobowość terapeuty. Sprawa jaka to terapia jest mocno drugorzędną, a ważna jest osoba. Jeśli koleś miałby czerpać przyjemność i korzystac z tego(choćby emocjonalnie łechcząc próżność, w otwarty choć nie koniecznie bezpośredni sposób) to to jest tragedia. To tak jakby wpuścić lisa do kórnika i do tego lis jest uposledzony co to sam nic by nie złapał gdyby nie kurnik. Dojrzały mężczyzna jako terapeuta, czegos takiego nie zrobi. Dojrzały to taki co może miec jedną kobiete przez całe życie, kilkadziesiąt, lub jeszcze jakieś inne możliwości, ale jest dojrzały o ma poważne świadome podejscie do wykonywanego zawodu.

Ja sam stykałem sie z takimi pytaniami o emocjonalny stosunek do osoby, lub tego co mówi. Waliłem jak w bęben bo mnie takie coś wkórwia, bo czuje sie w takich sytuacjach przyparty do muru. Bo co można odpowiedzieć? Nawet jeśli sie ma negatywny stosunek, to przecież sie tego nie powie. Ja nawet jak miałem pozytywny, to musiałem przypieprzyć i tak sie moja terapia skonczyła. Powiedziałem babce co trzymała mnie przez 4 lata, że mnie zawiodła i nie rozumiem czemu po raz 4, jak chce konczyć terapie to ona znowu wyskakuje z tymi tekstami, na bazie których mam sie zdecydować na pozostanie. Mowi że to prawda, że "okazała sie niekompetentna, za mało inteligentna itd..., żeby sprostać moim wymaganiom(w sensie zakręcenia), ale w takim razie jedyne co pozostaje to ogłosic porazkę"... Czyli ona nie chciała sie poddać i ja miałem tam siedzieć do puki sie nie uda. To że to mi nie pasuje, że oskarżam ją o to i tamto a ona nic, że nie działa, że po paru miesiącach bała sie wogóle podejmować dyspute na tematy które poruszałem... To wszystko to zupełnie nic. Bo ona chciała zrobic mi udaną terapie.

Ja obiecałem sobie, że poswiece czas terapii. Terapia ma byc trudna, więc jesli już sie na nią decyduje to bede sie koncentrował na tyle ile mogę i dam sobie czas. Jednak zakładałem, że osoba po drugiej stronie to nie jest terapiorób poruszający sie w założeniach i schematach. Tylko osoba która bedzie potrafiła własne ambicje odłożyc na bok jesli sytuacja ntego wymaga. Ze bedzie potrafiła spojrzeć szerzej, że może jest dobra, że robi wszystko dobrze, ale możed na płaszczeznie czysto ludzkiej cos nie gra i tej bariery sie nie przeskoczy. Oczywiście ten czas okresliłbym ogólnie jako pozytywny, ale nie wiem czy nie lepiej byłoby gdzie indziej, lub może tak samo by było gdyby tej terapiii nie było wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sam stykałem sie z takimi pytaniami o emocjonalny stosunek do osoby, lub tego co mówi. Waliłem jak w bęben bo mnie takie coś wkórwia, bo czuje sie w takich sytuacjach przyparty do muru. Bo co można odpowiedzieć? Nawet jeśli sie ma negatywny stosunek, to przecież sie tego nie powie.

 

Niby dlaczego??

Terapia bez szczerości jest pozbawiona sensu.

To, co czujesz do terapeuty i jak go odbierasz - jest ważne. Ważne są rozmowy na ten temat.

 

Powiedziałem babce co trzymała mnie przez 4 lata

 

Ale to ona Cię trzymała? Przywiązała łańcuchem do siebie? Prawda jest taka, że niezależnie od tego, co robiła lub mówiła - droga była wolna. Chociaż przyznam, że rozumiem ten haczyk, gdy ma się skłonność do uzależniania od innych lub trudności z odmawianiem i odrzucaniem kogoś...

 

 

Ze bedzie potrafiła spojrzeć szerzej, że może jest dobra, że robi wszystko dobrze, ale możed na płaszczeznie czysto ludzkiej cos nie gra i tej bariery sie nie przeskoczy.

 

No tak czasem jest. Dobra "chemia" pomiędzy pacjentem a terapeutą jest ważna, jak nie kluczowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zujzuj-to bo w sumie z jakiej paki ma się być total szczerym z osobą,której się nie zna....a załozenia,heh.

Ja mam w nosie tego typu praktyki.Bo zmądrzałam:)

 

 

To po jakiego chXXa chodzisz na terapie ,skoro ją sam od początku torpedujesz ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pisze o absolutnej szczerości, a nie nieszczerości. To nie tak, że na zimno poinformuje kogoś o czymś przeciwnym ....Często gdy o czymś sie mówi terapeucie on modeluje głos. Zmienia ton, zadaje pytania na które zna odpowiedz, bo chce żebyśmy coś głośno powiedzieli. Pyta nas szachując emocjonalnie i takie coś mnie czasem denerwuje. Cieżko to jasno i klarownie wyjaśnić. Jest w tym dziecięca przekora, bunt ..ale w takiej formie że terapeuta wie że to raczej ustosunkowanie sie do pytania(jako formy komunikacji i oczekiwań wysuwanych w moją strone) a nie odpowiedz na nie. Ze to raczej wyrazenie opinii o samym stylu dyskusji, a nie odpowiedz na jakies konkretne pytanie.

Przypomniało mi sie też jak czasem ziewałem. Ponieważ czesto moja terapeutka sie wzruszała, ale ja wyczuwałem w tym mechanike i intencjonalne wyolbrzymienie emocji, więc mnie to troche dziwiło i irytowało. Czasem oczywiście ziewnąłem i wtedy oczy sie szklą i delikatnie pokrywają łazami. Jasna sprawa, tylko że wtedy ona w taki delikatny ciepły sposób pytała "co sie stało?". Ja oczywiście zaczynałem zbijać, choć rozsądnie i bez przesady. Najnormalniej w świecie mnie to strasznie bawiło i odpowiadałem, że nic sie nie stało(ona myślała że sie wzruszyłem i pewnie chciała o tym pogadać i mnie pociągnąć), że ziewnąłem. Niby takie małe śmieszne nieporozumienie. Jednak pokazuje to jak dalece terapeuta potrafi mechanicznie poruszać się po emocjonalnej relacji jaką tworzy. Bo jesli ziewnąłem to emocji nie było, ani w głosie ani w żadnej innej formie. Ona jednak za każdym razem(a było ich kilka) w ten sam sposób reagowała. Jeden raz sie wzruszyła szczerze(choc ona nigdy tego nie przyznała), na sam koniec jak sie z nią żegnałem i to było jeden raz. Reszta to pewnie nie tworzone z sufitu emocje, ale jednak podlewane reakcje pchane czysto rozumowymi wymaganiami.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zujzuj, rózne są ludzkie potrzeby,sytuacje i możliwości rozwiązywania problemów.

Ale ja już nie chcę powierzać swoich sekretów ludziom,których nie znam.

Bo człowiek to tylko człowiek..Mam przyjaciółkę,która jest jak stary mąż,ale z nią chętnie pogadam,bez nacisków i aranżacji,modulacji głosem,przekraczania granic.Terapia-juz nie,dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uściślijmy ;

Czy czyjś terapeuta wykorzystuje wiedzę o pacjencie poza gabinetem ?

Albo wykorzystuje pacjenta ???

 

Jeżeli nie to do qwy nędzy o jakich nadużyciach mowa .....wracać do szkoły podstawowej !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam przyjaciółkę,która jest jak stary mąż,ale z nią chętnie pogadam,bez nacisków

 

A Twoja przyjaciółka pomaga Ci powiązać Twoje objawy z przeszłością lub innymi ich przyczynami? Potrafi drążyć i wyłapywać pewne analogie? Pomaga Ci w analizie Twoich relacji z ludźmi tak, by ulegały one poprawie? Jeśli rozmowy z przyjaciółką Ci naprawdę pomagają i wystarczają to może znaczyć, że ty faktycznie nie masz aż na tyle poważnych problemów z psychiką i emocjami, aby potrzebować terapii.

 

Terapia-juz nie,dzięki.

 

Ale przecież Ty tak naprawdę nie miałaś terapii, tylko jakąś jej karykaturę w takim razie. A teraz absolutyzujesz swoje doświadczenie na terapię ogółem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, Niektórzy nigdy nie zrozumieją ze terapia

to ciężka praca -pot,łzy i wymioty ....to 100% zaufanie do terapeuty . Inaczej chXX z tego będzie .

 

 

terapeuta nie ma kryształowej kuli ,żeby odgadnąć co nas gryzie i nie jest przedszkolanką która pochucha i pocałuje

rozbite kolanko .-nie rozwiąże za nikogo problemów ,możne jedynie pomóc odszukać sposób rozwiązania,wiec przestańcie pierXXXXC o nadużyciach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zasadniczo się zgadzam, ALE...

 

to 100% zaufanie do terapeuty . Inaczej chXX z tego będzie .

 

No tu się akurat nie zgadzam. Terapeuta też człowiek i może popełniać błędy. Certyfikat wcale nie jest gwarancją kompetencji. Nie można pozostawać bezkrytycznym wobec tego, co terapeuta mówi i robi. Ja prawie 100% zaufanie przypłaciłam niemal życiem... W terapii jest najważniejsze, aby zacząć ufać sobie - swoim odczuciom i sądom. Ale faktem jest, że odpowiedni poziom zaufania do terapeuty powinien być - tyle, że nie a priori, to zaufanie buduje się (albo i nie) z czasem na podstawie tego, co terapeuta robi.

 

wiec przestańcie pierXXXXC o nadużyciach [/b]

 

Im Back, ale te nadużycia się ZDARZAJĄ. I ważne jest, aby o nich mówić. Zdarza się czasem molestowanie, zdarza się wyjawienie tajemnicy terapii osobom trzecim (moja znajoma tego doświadczyła), zdarzają się propozycje pójścia na kawę czy po prostu zgarnianie kasy za totalny brak kompetencji. Inna sprawa, że czasem pewne rzeczy wydają się nam nadużyciami (jak np. pytanie o emocje do terapeuty, neutralne rozmowy o seksie) albo projektujemy na terapeutę swoje emocje i popędy. Tylko czasem trudno to rozróżnić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja,

ale te nadużycia się ZDARZAJĄ.

 

terapeuta też człowiek jak policjant ,urzędnik czy internista -każdy z nich może popełniać błędy .

Co do zaufania 100% to warunek terapii . Bez przezwyciężenia strachu i wstydu nic nie osiągniemy .

 

A jak się trafi terapeuta popełniający błędy to trzeba szukać nowego .Ale nijak nie widzę w tym temacie nadużyć ze strony terapeutów .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ucieczka, Zeusowi Thorowi czy Siwie ?

To Ty sobie Bogu ufaj a ja się zajmę walka o lepsze życie .

 

A w terapię po prostu nie wierzę,bo nie wierzę,ze czyjaś psychika może uleczyć czyjąś inną.

Pomóc OK,ale uleczyć nie.

 

Pojecie o psychoterapii masz takie jak większość ludzi o fizyce kwantowej ..współczuje Ci .

Ale spoko idź się pomodlić to na bank Ci pomoże .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Im_Back ... powtórzę to jeszcze raz - w moim przypadku doszło do nadużycia, więc takie sytuacje się zdarzają !

 

Jedną z zasad terapii - jest tzw. tajemnica terapii /nawet nie ma prawa powiedzieć, że jesteś w terapii !/.

Osoba, o której dużo mówiłam w terapii ... kiedyś mnie poinformowała o tym, że o niej mówię i co mówię.

A moja terapia miała miejsce u superwizora - czyli osoby niejako "wyżej" w hierarchii terapeutów, kogoś kto sam szkoli terapeutów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit, jeżeli coś nazywasz nadużyciem ze strony psychoterapeuty

To zgłaszaj to do prokuratury to po pierwsze po drugie do izby lekarskiej .

 

To tez sposób na budowę poczucia własnej wartości . No chyba ,że Twoja percepcja zdarzeń jest bledną ,ale nie mi to oceniać

 

naruszył Twoją nietykalność cielesną ? Użył wiedzy uzyskanej podczas sesji terapeutycznej ,poza nią ?Proszę o zwięzłą odpowiedz

 

 

Osoba, o której dużo mówiłam w terapii ... kiedyś mnie poinformowała o tym, że o niej mówię i co mówię.

 

Dyktafon ,osobę wziąć pod włos i terapeutę pozbawić możliwości wykonywania zawodu ,ale szczerze znam wielu terapeutów i mało mi się chce w to wierzyć ...ale kto wie ..może

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×