Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

nerwa, tez dobry pomysl :D

Kazdy pewnie znajdzie dla siebie najlepsze rozwiåzanie. Grunt to praca nad sobå i swoimi emocjami bo jak nerwica przejmie nad nami paleczke to sami wiecie jak to sie moze skonczyc. Tak dlugo jak skanujemy swoj organizm i dajemy pozywienie nerwicy tak dlugo ona bedzie sie panoszyla w nas. Ale jak tylko zajmiemy nasze mysli i skoncentrujemy na czyms co otacza nas dookola to nerwica odpusci. Kazdego dnia zakreslam na swoim sciennym kalendarzu w kuchni strzaleczki. Jak mam dobry dzien, rysuje strzalke w gore, kiepski dzien - strzalka w dol, a jak taki sobie, ze nie jestem zdecydowana na ktore szale przechylic, to stawiam myslnik. I przez ten okres 2-miesieczny zauwazylam przewage tych dobrych i pozytywnich dni. Ciesze sie tym kazdego dnia jak spoglådam na kalendarz.

 

Zaczelam prace 1 lutego bo wyszlam z zalozenia, ze tam zapomne o chorobie i nie bede jej poswiecala mojego cennego czasu. I uwazam, ze podjelam slusznå decyzje choc moglabym posiedziec w domku jeszcze caly ten miesiåc. Wczoraj nadszedl widocznie kolejny kiepski dzien dla mnie a radosny dla nerwicy, wiec po 4 godzinach pracy wrocilam do domu. Po prostu poczulam straszne zawroty glowy i stwierdzilam, acha... nerwica atakuje ! Ale zamiast sie niå przejmowac wrocilam do domu i zrobilam sobie dzisiaj wolne. Zaliczylam oczywiscie wczorajszy dzien do pozytywnych bo uwazam, ze i tak odnioslam zwyciestwo nie popadajåc w panike. Nagrodzilam siebie tym, ze zamiast nakrecac sie na nowo z powotu zawrotow glowy, zjechalam do domu i nie przejmuje sie dalej zagrywkami nerwicy. Pozbylam sie strachu przed nastepnym atakiem i uwazam, ze to 7-milowy krok do przodu. A dzis jak zaglådam s swoj kalendarz to usmiecham sie szyderczo do nerwicy i mowie "Dobrze ci tak ! Popatrz, nastepny dzien wygralam JA ". Jak ona nie cierpi naszych sukcesow :why: , kaja sie i umniejsza to jej dalsze dzialania. Jak sie zorientuje, ze grozi jej smierc glodowa to odpuszcza sobie te gierki i ginie. Ujarzmilam te dziwke nerwice :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, a wiesz, ze ja robie dokladnie to samo z kalendarzem? :) Tylko jak dobry dzien to OK znaznaczam. I tak juz od listopada. I widze, ze coraz mniej kiepskich dni jest. A nawet jak sa to widze, ze to jakies pojedyczne i ze miną tak jak wszystkie wczesniejsze i znow bedzie ok.

 

hania33, no to juz masz z glowy na dzis :P heh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tylko pozazdrościć nova_2013 że masz taki skarb w domu. Ja w takim razie dużo gorzej trafiłam- chociaż czasem się zastanawiam czy mój mąż nie cierpi tez na jakąś depresję np. bo straci całkowicie chęci do życia i wydaje mi się że po części to przez tą moją chorobę. Ale kwestie związków to już zupełnie inny temat..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

swojå chorobe ujelabym tak : ( 1,5 roku )

- pierwsze miesiåce jakies dziwne samopoczucie, ( od listopada 2012 do lutego 2013) to dretwienie palcow na kilka miesiecy , to sekundowe utraty swiadomosci, i amplitudy nastrojow kazdego dnia, a to uderzenia goråca, a to marzlam potwornie przy minus 4 st.C, a to zle sie czulam powyzej 24 st., taka mieszanina odczuc do nieopanowania

- po 2,5 miesiåca zwolnienia ( luty 2013-do polowy kwietnia 2013 ) wszystkie symptomy przeszly jak rekå odjål. Zaczelam brac dziurawiec 1 tabletke dziennie, wypoczelam i 3 razy dziennie wyprowadzalam swoje pieski na 45 min spacer. Te spacery bardzo mi pomogly, bo z kazdym dniem powiekszalam swoje terytorium bezpieczenstwa, zapuszczalam sie z psiakami coraz dalej i dalej, az agorafobia znieknela. Czulam sie z nimi bezpiecznie.

 

- kwiecien - wrzesien - okres wiosennno-letni, duzo slonca, dlugie dnie - poczulam sie znakomicie i na nowo cieszylam zyciem.

- w polowie wrzesnia zaczely sie znow problemy i znow nerwica zaatakowala z silå wodospadu. Ponownie pojawily sie ataki paniki i w tym czasie az do grudnia lazilam po roznych lekarzach az w koncu wylådowalam u psychiatry. Dostalam leki, zwolnienie na 1,5 miesiåca, od 18 lutego 2014 rozpoczynam psychoterapie a dzis jestem juz po pierwszym spotkaniu terapii behawioralnej. Dostalam dalsze zwolnienie na caly luty ale wrocilam do pracy.

 

Wiec ten caly okres moglabym podzielic na 3 zasadnicze czesci :

I okres - kilka miesiecy - wielkie zdziwienie i niedowierzanie co mi jest, szukanie przyczyn i mozliwosci aby zapobiec dalszemu pogorszeniu

II okres - ogromny strach, ze musze sie leczyc psychiatrycznie, nazwalabym to okresem szoku

III okres - akceptacja choroby i pogodzenie sie z faktem, ze nie jestem szczegolnym zjawiskiem bo na ataki paniki cierpi masa innych ludzi. I przeswiadczenie, ze jednak z newricå mozna zyc. Zdaje sobie sprawe, ze bedzie to chyba walka do konca zycia ale patrze tez optymistycznie w przyszlosc. Na dzien dzisiejszy daje juz rade z atakami paniki, w zasadzie to potrafie zatrzymac ten stan zanim walnie mnie z calå silå bo rozpoznaje juz pierwsze symptomy nadchodzåcego ataku. Na moich 16 atakow w skali 1,5 roku przy trzech bardzo silnych ratowalam sie benzo. I z czasem kiedy zaczelam sie oswajac z atakami, minål mi ten paralizujåcy strach przed kolejnym atakiem.

 

Moja nerwica uznala, ze juz sie tak jej nie boje i nie moze wpasc na inny sposob jak mnie przestraszyc, wiec odpuscila sobie :mrgreen: Ogolnie czuje sie dobrze choc bywajå jeszcze te gorsze dnie ale tak jak powiedziala nerwa, lepszych dni jest coraz wiecej i wiecej.

A ten kalendarz to fajna sprawa, bo jak nie prowadzimy "historii naszej choroby" to zapominamy o sukcesach i kazdym zwycieskim dniu. I w takim kiepskim dniu latwo popadamy we frustracje sådzåc, ze juz nigdy nie bedzie lepiej. Bo te fatalne dni od razu malujå nam bezradnosc. Dlatego jak zaglådam na wiele moich strzaleczek w gore to widze postepy i pocieszam sie, ze jest coraz lepiej. Takie spojrzenie na kalendarz daje optymistycznego kopa i chec dzialania do dalszej walki. To tak jakby sportowiec chowal wszystkie medale do szuflady i ktos zapytalby go hej, jak ci idzie bracie z karierå sportowå ? A on na to... a wiesz, mam tam kilka medali, cos tam wygralem ale juz nie pamietam :lol:

 

Gdyby natomiast wszystkie medale znalazly miejsce na scianach to od razu zaczyna otaczac sportowca duma ze zwyciestw. Spoglådajåc na kazdy medal z osobna przypomina sobie te chwile walki z konkurentami i emocje towarzyszåce rywalizacji. Czyz to nie wspaniale ??? :great:

 

Dlatego kazdego dnia moj kalendarz przypomina mi o sukcesach i wola glosno : nova_2013, dawaj, dawaj ! Dawaj do przodu, nie oglådaj sie za siebie !

 

Marcosm, dziekuje za Twojå wiare i innych osob. Gdyby nie Wy tutaj na forum, to nie wiem czy bym dzis cieszyla sie lepszym zdrowiem. Czytanie postow osob walczåcych o swoje zdrowie, ich porazki i sukcesy odzwierciedlajå nasze nastawienie do choroby i mozliwosc porownan. Wiec jesli komus sie udalo to i mnie sie uda ! Jesli komus sie pogorszylo to zapala sie czerwone swiatelko dla mnie i staram sie wyciågnåc wnioski np. z tego, ze ktos na wlasnå reke zaprzestal brania lekow, albo ktos zrezygnowal z terapii, albo ktos ma problemy z zasnieciem itd.

 

Alez nabazgrolilam ! Uciekam Kochani, ide z psiakami na spacer.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i trzymam kciuki za calå naszå forumowå rodzine.

Glowa do gory nerwuski :papa::papa::papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mam do Was pytanie. Macie czasem tak, że mówicie do siebie ale nie na głos :) tylko tak w myślach? Np. co dziś zrobicie typu (a wrócę z pracy to pójdę spać, może jutro pojadę na basen, może spytam Jacka o to... , lub coś komentujecie np. jadąc tramwajem ale ma fajne buty, o ten to jakiś chyba psychopata...) takie rozmyślanie mówienie w głowie (nie ruszanie ustami w ciszy). Pytam bo ja tak mam w sumie od zawsze tylko jak to nerwicowiec zacząłem na to zwracać uwagę :/ mam tak jak jadę np. mpk sam lub czasem autem i nic się nie dzieje...

Jak nie szukam chorób fizycznych to teraz psychicznych....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No chociaz mnie to juz czasem meczy to ciagle myslenie :-/ a ja dodatkowo sama mieszkam, wiec tym bardziej... :)

Kurde u mnie teraz na tapecie - wyrostek :( Boje sie, ze bede miala zapalenie, bo boli mnie tam troche. Ale robilam te rozne testy, uciski itd. I nie jest to bolesne, ani goraczki nie mam itd. Ale caly czas czuje w miejscu wyrostka taki ucisk albo bol lekki, ehhh :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie to bylo tak. Wczoraj jak wiecie miałem intensywny dzien, sprzątanie mieszkania, pranie, mysla auta. Na 19:00 umowilem sie w pubie ze znajomym.

W tym pubie dobrze sie czulem przez jakies pol godziny, pozniej dostalem mocnych napiec i lęków. No ale siedzialem. W sumie nie wiadziele co mam ze soba poczac, Nie wiedzialem o czym rozmawoac, bylem mocno skupiony na objawach. Ale i tak gadałem z kolega. Czekalam na karaoke 21 z nadzieja ze odworci uwage, ale naczekalem sie z tymi objawami a jak sie zaczelo karakoe to objawy tego napiecia i leku nie chcialy przejsc. No o tak trwalem w tym stanie w leku i napieciu 3 godziny i o 23 wyszlismy z pubu.

 

Bylem niesamowicie spiety, a jeszcze czekała mnie rozmowa na parkingu. Chwile posiadzialem w auciebo juz nie bylem pewny czy dalej chce z kims rozmawiac. Ale pojechalem na parkingo do Edka, tam rozmowa na znacznie wiekszym luzie niz z pubie. Mniej napiec wiecej swobody, ale i tak po tym pubie czulem sie zalekniony. Z Edkiem rozmawialem z 1,5 godziny. Bedac w takim pobudzeniu i zaleknieniu. No i wrocilem do mieszkania. Widzielem ze nie bedzie lekko zaleknienie, pobudzenie, napiecie i jak tutaj zasnac. Najgrsze jest takie poubdzenie w splocie słonecznym to takie napiecie z wygażeń w życiu ono jest najtrodniejsze to uspokojenia. No i od razu pomyslalem ze nie wiadomo jak ja w takim stanie w ogole zasne. Zarzylem ketrel o zwyklej godzinie, a pozniej po godzinie stilnox na sen.

 

Ten stilnox to jest taki lek nasenny dosyc mozny i zarzywalem go bedac naprawdę niezle pobudzony i napięty i za kazdym razam dział i zabieral mnie z tych newrów do spokojnej krainy snu. Ale wczoraj pobudzenie w spolcie słonecznym bylo takie duze, że lek nie zadziaiał to mnie zrospaczylo.

Byłem niezwykle pobudzony, zalekniony czulem duże napięcie, męczyłem się i nie wiedzialem co zrobić żeby zasnać. Wiercilem sie z boku na bok, do tego to

ten cały psychiczny ból.

 

Mailem takie plany - zażyć dwa afobamy i do tego jeszcze jedna tabletka nasenna. Ale tez strach bo możne i to nie zadziala... co wtedy...Później przestałem chcieć spac, zaczalem ogladac telewizje, zacząłem czytac artykuł, mialem w planach posłuchać rekalskacji Jakobsona, ale odwrociłm sie na bok, poczulem jakies uspokojenie i senne mysli zaczaly mi doplywac do głowy. To pobudzenie w splocie słonecznym zmniejszyło się.

W sumie zasnalem sam bez lekow nasennych bo upłynęło za dużo czasu aby jeszcze działały. No i taka mam za soba noc. Ciekawe czy tez macie takie klopoty ze spaniem po takich lekowych sytuacjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas, a Ty nie probowales takiej metody, zeby jak najmniej myslec o tych napieciach i lękach i w ogole tych stanach? Tzn. ja wiem, ze to trudne bo one po prostu są, ale chociaby na sile, odwracac uwage i myslec o czym innym. Mi sie wydaje, ze to tez by moglo pomob, chociaz na poczatku byloby trudno. Bo im mniej myslimy o tych stanach, tym one zaczynaja przechodzic. A Ty (z tego co piszesz od czasu do czasu), to mam takie wyobrazenie, ze baaaaardzo jestes wyczulony i wrecz tylko czekasz i obserwujesz czy pojawi się napiecie czy tym razem nie (zamiast sie skupic po prostu na zyciu). A jak sie skupiasz na napieciach, to czasem sie zdarzy, ze sie nie poajwia, ale duzo bardziej prawodopodobne, ze sie wlasnie beda pojawaic. Sproboj moze tak na sile, nie zastanawiac sie tak caly czas nad tym - moze choc troche zacznie przechodzc i sie polepszac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze i Ty masz racje, z tym ze jak to jest lekkie to ja nie zwracam na to uwagi, uwaga zwraca sie sama gdy sa mocniejsze. Wiem ze jestem wyczulony ale to raczej jest odwotnie to co czuje jest na tyle mocne, ze zwraca moja uwage. Wczoraj mialem bardzo dynamiczny dzien, z ruchem na świeżym powietrzu dzisiaj sie boje wyjsc z mieszkania i tak ta piekna pogoda przecieka przez palce. Wczoraj o tej poze mylem auto. Dobrze chociaz ze jest troche wiecej spokoju.

 

-- 09 lut 2014, 17:19 --

 

hania33, No to dlugo kladzies sie spac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie ciezko powiedziec bo nie mam, ale mam takie meczace napiecie. Na przyklad teraz mam isc do sklepu pozniej zadzwonic do kolegi i moze do niego przyjechac. No i nie wiem czemu odczuwam takie napiecie w głowie, kompletnie nie wiem dlaczego tak jest przed pojsciem do sklepu. A jak jade po pracy do tego sklepu to nie mam napiec. Strasznie to meczace.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja ciągle słuchałem od mojej byłej żony ze oszukuje ponieważ zdazalo mi się mieć ataki w dużych sklepach. Ileż to byli kłótni z tego powodu ze kręci mi się w głowie w sklepie albo nie czuje nóg. I wiecie co? Nikomu nie życzę tej głupiej choroby nawet wrogom ale jej życzę nerwicy lekowej z całego serca!

 

Sent from my HTC One using Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje ataki są okropne.. Zupełnie niespodziewanie (np. podczas oglądania filmu czy spotkania ze znajomymi) doznaję uczucia lęku, przerażenia, wyobcowania, duszności, kołatania serca. Jednym słowem czuję się, jakbym miała umrzeć i przesać istnieć. Cały czas sobie tłumaczę, że to tylko nerwy, ale kiedy dochodzą inne objawy takie jak kłucie w żołądku to od razu mam przed oczyma, że pęka mi tętniak, a kiedy zatyka mi uszy, boli głowa to wyobrażam sobie jakiegoś guza mózgu.. i w sekundzie przychodzą myśli, że życie jest takie kruche, że w każdej chwili możemy umrzeć, bo ile ludzi mimo corocznych badań i tak umierają na raka czy nawet z błahych chorób. Przeraża mnie to i nie potrafię normalnie funkcjonować.. Pomóżcie, podzielcie się jak sobie z tym radzicie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×