Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tłumienie uczuć


armand

Rekomendowane odpowiedzi

, ale to trudne sprawa jak się taki schemat mialo od dziecinstwa

Dokładnie. Jesli rodzice w dzieciństwie nie pozwalali na wyrażanie uczuć, nie liczyli się ze zdaniem dziecka, nie możemy licZYć na to, że jako dorośli raptem posiądziemy tę umiejętność.

 

Z reguły tak jest, że przy długotrwałym tłumieniu uczuć, siada albo psychika albo fizjologia. Jeśli to drugie, to albo najpierw narząd najsłabszy albo .....zależy na jakim podłożu jest konflikt (patrz Medycyna dr Hamera).

 

-- 09 kwi 2011, 01:46 --

 

:smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byle tylko nie zacząć odreagowywać i wyładowywać tłumionych emocji w nieodpowiedni sposób, zupełnie jak ja...

 

Zależy co znaczy "nieodpowiedni", bo moim zdaniem jeżeli tylko nie robi się krzywdy komuś innemu to jest ok i takie uogólnianie przez społeczeństwo "to jest złe, a to nie" jest idiotyczne i powoduje właśnie takie problemy, bo ludzie nie mogą się w tym społeczeństwie odnaleźć.

 

Ja np. lubię się od czasu do czasu po prostu odurzyć czymś fajnym, odlecieć, zaćpać. I generalnie mam wyjebane na opinie innych o tym co robię, bo to moje życie, mój organizm, moja psychika. Zawsze będzie pewna grupa ludzi, takich jak ja, która się za cholerę nie przystosuje do systemu i będzie poszukiwać wrażeń i nowych doznań. Tyle, że "zwalczanie" tego zjawiska, w imię jakiegoś chorego systemu typu "pracuj, rozmnażaj się, płać podatki", prowadzi do jeszcze większych konfliktów i w efekcie pogłębia problemy "innych" osób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ja np. lubię się od czasu do czasu po prostu odurzyć czymś fajnym, odlecieć, zaćpać.

ALe wg mnie to jest ucieczka od uczuć, unikanie konfrontacji z sobą a nie odreagowanie.

 

No właśnie nie do końca. Zmieniając świadomość np. psychodelikami można dojść do ciekawych wniosków na temat siebie i otaczającego nas świata. Można się "zetknąć bezpośrednio z emocjami", a uczucia wypływają z nas niczym woda z wodospadu (słabe porównanie, ale jakoś nie mogę wymyślić lepszego).

Oczywiście jest tyle różnych substancji psychoaktywnych i tyle sposobów na wykorzystanie ich, że każdy będzie się czuł lepiej w czymś innym.

 

Ucieczką od uczuć jest właśnie ich tłumienie, bo "zakopujemy" je nas i nie pozwalamy im wyjść na zewnątrz.

Oczywiście, jeżeli to staje się rutyną to też nie jest dobrze, bo wszystko w nadmiarze szkodzi, ale jeżeli komuś to pomaga się wyładować to nie widzę powodu, żeby robić z tego wielkie halo i moralizować.

 

Tak samo jest pewna grupa ludzi, którzy lubią się napierdalać :P No i chodzą sobie na ustawki do lasu i w ten sposób odreagowują. I dopóki robią to we własnym gronie, nie zaczepiając niewinnych osób to jest ok. Ale niestety społeczeństwo patrzy na nich jak na idiotów czy kryminalistów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszesz o patologicznych sposobach odreagowania, np. te ustawki-pozwalanie, aby ktoś naruszał przestrzeń osobistą i sprawiał ból, wynika z braku szacunku do siebie, niskiego poczucia wartości własnej. I nie jest tak, że po takiej walce gosć wychodzi z lasu i jest ok. On potem idzie w inne środowisko i próbuje naprawiać te braki -w sposób niekoniecznie moralny (rodzina, osoby słabsze psychicznie). Nie mówię jedynie o fizycznej przemocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, właśnie miałem na myśli takie wypowiedzi, że to patologia, itp. Według Was (krytykantów) wszystko musi być zgodne z normami społecznymi, które według innej grupy ludzi są chore, bo nie każdy lubi się dostosowywać wszędzie tam gdzie mu każą. I tak to wygląda po prostu.

Co Ci to przeszkadza, że ktoś lubi odreagować "inaczej"? Piszesz o przestrzeni osobistej, no to zobacz na inne kultury, np. azjatyckie. Tam to zupełnie inaczej wygląda. Ból? Jak komuś sprawia przyjemność to od razu musi być pojebany? Z resztą popatrz na te wszystkie religie, w których ludzie się chłostają, że niby chcą tym "odpokutować", a tak naprawdę chodzi o zwykłe odreagowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy wątek o tych sposobach odreagowania...

 

Ja mam problem żeby zrozumieć, o co właściwie chodzi z tym wyrażaniem albo tłumieniem uczuć.

 

Bo co to właściwie znaczy WYRAŻANIE UCZUĆ ???

 

Czy to ma być nasze "prawdziwe" i "naturalne" zachowanie ? Mam na myśli takie o podłożu pierwotnym, instynktownym.

Jak rozpoznać jaki jest ten "mój własny" sposób wyrażania uczuć ?

Do jakiego stopnia można to wyrażać wobec innych osób ? (żeby pozwolić wyjść w wystarczającym stopniu tym uczuciom, ale z kolei nie "nadmiernie")

I skąd wiedzieć, czy wyrażenie uczuć negatywnych (np. krzyk, złość, walenie pięścią w stół, ewent. w kogoś innego ;) ) jest odbierane jeszcze jako "dopuszczalne", a kiedy już jako agresywne zachowanie ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat...:) Jako osoba, ktora jest po tej drugiej stronie, czyli uczucia wyraza nader latwo i ktorej zamkniecie niektorych czasem "przeszkadza" ,odpowiedzialabym tak ;)

 

 

Bo co to właściwie znaczy WYRAŻANIE UCZUĆ ???

 

To znaczy, ze osoba, ktora nie jest Toba, wie co w danej chwili czujesz, bez domyslania sie tego - ocenia to za to na podstawie slow, mimiki lub/i mowy ciala. Wyrazajac uczucia nawiazujesz z kims blizsza/intymna wiez, wyrazajac uczucia mozesz ozywic trwajaca relacje albo sprawic, zeby nowa relacja zaiskrzyla. Moze wyrazanie uczuc wymaga nieco odwagi, ale wg. mnie to jedyny sposob, zeby byc z kims naprawde blisko.

 

Do jakiego stopnia można to wyrażać wobec innych osób ? (żeby pozwolić wyjść w wystarczającym stopniu tym uczuciom, ale z kolei nie "nadmiernie")

I skąd wiedzieć, czy wyrażenie uczuć negatywnych (np. krzyk, złość, walenie pięścią w stół, ewent. w kogoś innego ;) ) jest odbierane jeszcze jako "dopuszczalne", a kiedy już jako agresywne zachowanie ??

 

Jak glosi psychologia, uczucia, takze te negatywne, aby nie byly uznane za przesadne i nadmierne, przez inne osoby, powinny byc wyrazane w sposob nie nakierowany na te osoby,a na Ciebie. Wiec nie mowisz: "TY idioto, gdybys nie spoznil sie na spotkanie, wszystko poszlo by inaczej" (wszystko przez CIEBIE) albo " TY Nigdy ze mna nie rozmawiasz, nie mamy tez czasu wyjsc do kina, bo wciaz pracujesz (przez CIEBIE), tylko "Przykro MI bardzo, ze spozniles sie na spotkanie, wiazalam z nim tyle nadziei", "Ostatnio JA czuje sie opuszczona i samotna, chcialabym gdzies wyjsc z Toba w tym tygodniu i rozerwac sie troche" itp, itd.

Kiedy widze kogos bardzo agresywanego, pierwsze co mi sie narzuca to to,ze on nie potrafi wyrazic inaczej swoich uczuc i nie ma dobrego kontaktu ze soba... Nie znaczy to,ze i ja nie bywam nigdy agresywna (w stopniu akceptowanym spolecznie) ale jakos wcale nie czuje, zeby wyrazanie agresji pomoglo mi uporac sie z problemem i zebym byla szczesliwa po wyrazeniu agresji... Jakze by inaczej skoro przewaznie czlowiek nie jest tylko wsciekly, ale tez np. jednoczesnie smutny, rozzalony, rozczarowany itp. a zloszczac sie wyraza tylko jedno uczucie, a inne "zmiata pod dywan"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, z tego wynika, że każdy człowiek ma inaczej, bo np. ja jakbym komuś powiedział, że to nie jego wina, a moja (w sensie, że ja się czuję źle np. po tym przykładowym spóźnieniu) czułbym pewnego rodzaju "niedosyt" i uznałbym to właśnie za "zamiatanie pod dywan" tych uczuć, bo nie wyraziłem ich "należycie" tak jak mi pasuje, a nie innym.

Nie wiem czy to co napisałem jest zrozumiałe, ale chodzi mi głównie o różnorodność wyrażania tych uczuć i emocji i o to jak inni reagują na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KefaS ale to nie chodzi o to, ze to Twoja wina, a nie osoby spoznionej ;)

Chodzi o to, ze kiedy mowisz w formie JA, okazujesz jak sie wlasnie poczules - dajesz wtedy drugiej osobie szanse na reakcje, ktora zrekompensuje Ci wczesniejsze wkurzenie, rozzalenie itp. Jesli mowisz w formie JA , druga osoba nie czuje sie atakowana, a sama dochodzi do tego, ze popelnila blad, ze mogla wywolac Twoja wscieklosc itp. Moze wiec okazac Ci szacunek dla Twoich uczuc, przeprosic, zapewnic ze czuje sie glupio itp, itd.

A jak uzywasz formy TY prawdopodobnie mozesz spodziewac sie jedynie kontrataku, wypomnienia Tobie Twoich wczesniejszych spoznien i innych uchybien, na pewno za to nie powinienes spodziewac sie,ze atakowana osoba wczuje sie w Twoje uczucia i okaze jakakolwiek skruche, co prawdopodobnie jeszcze bardziej Cie wkurzy i bezsensowna klotnia gotowa...;)

 

-- Śr kwi 13, 2011 12:15 am --

 

ja jakbym komuś powiedział, że to nie jego wina, a moja (w sensie, że ja się czuję źle np. po tym przykładowym spóźnieniu)

 

Ale to wlasnie Ty czujesz sie zle po tym spoznieniu :) W zaleznosci od sytuacji - wsciekly, potraktowany jak smiec, olany, rozczarowany, rozzalony, zaskoczony, zrezygnowany, znudzony itp, itd. To Ty sie tak czujesz i dobrze to wlasnie powiedziec, choc malo kto tak robi, glownie ze wzgledu na nieznajomosc psychologii ludzkiej :)

 

Podobny przyklad z drugiej strony- czyli ze strony osoby przepraszajacej za spoznienie itp.. Ludzi zwykle nie zadowala podanie przyczyny spoznienia i lakonieczne przepraszam. Ludzie chca, zeby szanowac ich uczucia. Warto sprobowac kiedys powiedziec innej osobie : "Przepraszam za spoznienie, tez bym sie czul strasznie gdybym czekal az pol godziny na kogos. Musialas tak zmarnac, wspolczuje, tez bylbym wsciekly. To nie powinno sie zdarzyc" i widziec jak dana osoba lagodnieje ;) To naprawde dziala :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wiem już o co chodzi dokładnie i zgadzam się z tym, jednak jeżeli druga osoba jest wrażliwa, a dodatkowo ma zły dzień, to takie powiedzenie do niej, że JA się źle czuję przez CIEBIE (zakładając, że to chcemy wyrazić) może wywołać u niej wstyd, zamknięcie się się w sobie i na kolejne spotkanie już w ogóle nie przyjdzie :P

Ciężko w sumie wyczuć drugą osobę, nawet jak się kogoś zna wiele lat to takie jedno zdanie wypowiedziane nie tak jak trzeba może doprowadzić do kłótni.

 

No ale z drugiej strony lepiej być szczerym i mówić to co się ma na myśli, niż ubierać te uczucia w słowa, które nie oddają jakby "poziomu" tych uczuć.

 

Czyli, wszystko zależy od sytuacji i drugiej osoby, na której chcemy się wyładować ;)

Dlatego w poprzednich postach pisałem o wyrażaniu emocji samemu, tak żeby nikomu innemu, przez przypadek lub umyślnie, nie zrobić krzywdy, czy to psychicznej czy fizycznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to wiadomo, ze trzeba dana osobe znac :P

Zreszta nie znanej zbytnio osobie albo np. szefowi raczej tez nikt nie powiedzialby: "Tak mi przykro ze musialam(em) tyle na pana czekac, to straszne buuuuuuuuuu" bo otrzymalby etykietke przewrazliwionego frajera :D Wtedy jednak trzeba uczucia stlumic, co mi akurat w kazdej sytuacji przychodzi z trudem :D Jak widac i tak zle i tak niedobrze :D

 

-- Śr kwi 13, 2011 12:36 am --

 

Dlatego w poprzednich postach pisałem o wyrażaniu emocji samemu

 

Moze jest to jakis sposob, ale ja jako kobieta nie moge go nigdy pojac...MUSZE powiedziec o swoich uczuciach drugiej osobie, inaczej jestem "chora" :D "ZMUSZAM" tez wszystkich facetow od bylego chlopaka przez kuzyna, po znajomego, zeby robili to samo, jesli widze,ze cos ich meczy, choc idzie to opornie w przypadku niektorych :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok, dzięki, Marcja

coś mi się już rozjaśniło w tym temacie :smile:

 

faktycznie, jakby tak spojrzeć, to takie umożliwienie uczuciom wyjścia na zewnątrz, ale bez ataku na drugą osobę, może dać pewną ulgę, bo nie trzymamy tego w sobie, tylko od razu "pozbywamy się" tego balastu...

 

ja jakbym komuś powiedział, że to nie jego wina, a moja (w sensie, że ja się czuję źle np. po tym przykładowym spóźnieniu) czułbym pewnego rodzaju "niedosyt" i uznałbym to właśnie za "zamiatanie pod dywan" tych uczuć, bo nie wyraziłem ich "należycie" tak jak mi pasuje, a nie innym.

KeFaS, powiem Ci, że moje pierwsze myśli miałem zupełnie podobne jak Ty,

ale to chyba chodzi o to, co napisała marcja, że "kiedy mowisz w formie JA, okazujesz jak sie wlasnie poczules - dajesz wtedy drugiej osobie szanse na reakcje, ktora zrekompensuje Ci wczesniejsze wkurzenie, rozzalenie itp."

zamiast próbować rekompensować to sobie samemu poprzez wyrażanie złości bezpośrednio do drugiej osoby

 

To Ty sie tak czujesz i dobrze to wlasnie powiedziec, choc malo kto tak robi, glownie ze wzgledu na nieznajomosc psychologii ludzkiej :)

no właśnie, dlaczego nikt nas tego nie uczy... ? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Milutki, no niestety nie ucza tego, wazniejszy widac jest pantofelek i ameba :lol:

 

Polecam fajna, napisana w zabawny, przystepny sposob ksiazke: "Badz przyjacielem. Jak byc szczesliwym wsrod ludzi" Andrew Matthewsa, ktora m.in o tym wszystkim traktuje. Czytalam i nadziwic sie nie moglam, ile w tym prawdy !!! Naprawde warto zakupic, malo jest tak prostych a zarazem wartosciowych ksiazek w dziedzinie poradnikow.

 

http://www.dobreksiazki.pl/b10548-badz-przyjacielem.htm

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, no właśnie kobiety mają inaczej, dlatego mnie zawsze dziwi i nawet drażni takie stwierdzenie z ust kobiety, że "nie rozmawiasz ze mną" :P

W ogóle przypomniało mi się na ten temat fajne przedstawienie w formie kabaretu, jak znajdę na YouTube to wrzucę, w każdym razie facet przedstawiał różnice w psychice kobiety i mężczyzny, właśnie na zasadzie takiego wyrażania emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KefaS wiem chyba o jaki kabaret chodzi!!! Smieszny zbytnio nie jest, nie trafia jakos do konca w moju humor ale to co tam gosc opowiada najprawdziwsza prawda :lol: To ten co takie dziwne dzwieki wyladowan elektrycznych wydaje nad gliniana glowa kobiety? :D

Tylko jeszcze trzeba pamietac, ze on sie skupia na powierzchownosci, nie podajac przyczyn tych wszystkich zachowan ;) A jak juz pozna sie przyczyny, okazuje sie, ze jednak dla mowienie jest dla kazdej plci najlepsza metoda wyladowania stresu :)

 

A o przyczynach czytac mozna np. tu - tez super ksiazka i prawdziwe objawienie, choc zabawna i prosta juz jej nazwac nie mozna ;)

 

http://czytelnia.onet.pl/0,12297,0,1,nowosci.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tam były dwie głowy (a raczej konstrukcje mózgów) kobiety i mężczyzny, a co z nimi robił to już nie pamiętam.

 

Przyczyny to jedno, ale jak widać każda płeć ma swoje sposoby i tak samo każdy człowiek z osobna ma swoje własne metody na odreagowanie czy po prostu wyrzucenie z siebie uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I skąd wiedzieć, czy wyrażenie uczuć negatywnych (np. krzyk, złość, walenie pięścią w stół, ewent. w kogoś innego ;)

MIlutki, to nie są negatywne uczucia, jak je nazywasz, a sposoby ich odreagowania. UDerzanie o stół nie możę byc uczuciem.

Wg mnie nie ma uczuć porządanych i nie. Wszystkie są potrzebne :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem polega na tym że mam trudności ze spontanicznym wyrażaniem swoich uczuć. Złość, radość, czy smutek wszystko tłumię w sobie. No i do tego długotrwała depresja. Przeszkadza mi to w codziennym życiu. Jak sobie z tym radzić? Czy takie tłumienie może prowadzić do czegoś gorszego?

Ja mam to samo . :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×