Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

freya, Pomaga Ci ten lek? Ja byłam dzisiaj u psychiatry i rozmawiałysmy o nim, ale w końcu się nie zdecydowałam i zostałam przy Trittico i Ketilepcie.

Czuję się jakbym była w głębokiej depresji. Jakby już nic nie miało sensu, jakbym miała 90 lat i byłą zmęczona życiem. W poniedziałek napisałam smsa do terapeutki, że rezygnuję z terapii, że mam dość, że jutro na sesję nie przychodzę itd. Nie odpisała, ale w sumie dlaczego miałaby odpisać :/ Po ponad 2óch latach regularnej terapii wychodzą takie rzeczy. Czuję się w totalnej dupie, ze wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izzie, pomagał lepiej niż absenor/depakine. Niestety w trakcie branie tego leku, podjęłam próbę samobójczą i został zmieniony, chociaż niewykluczone, że było to spowodowane innymi czynnikami. Obecnie tak jak Ty, biorę kwetiapinę i trittico oraz schodzę z paroksetyny na rzecz wenlafaksyny.

 

Moje odczucia są podobne do Twoich, ponieważ od kilku miesięcy jestem w głębokiej depresji... Nie widzę już szans na pełne wyzdrowienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

freya, Rozumiem. Depakine brałam, ale przestraszyłam się, że przytyję po niej i przestałam brać. A wenlafaksyna to dobry wybór, przynajmniej u mnie się sprawdziła, więc może i u Ciebie tak będzie:)

Teraz już nie chcę wracać do tych wszystkich leków. Zostałam tylko przy tych dwóch, żeby jako tako spać.

 

No własnie, u mnie wszystko sprowadza się do tego, że: to wszystko nie ma sensu. Cokolwiek robię, ilekroć się staram, zawsze zapieprzam na tą terapię, żeby tylko nie opuszczać, jakoś staram się myśleć o przyszłości i życiu, to nagle jeb i wszystko się wali. Jakby po prostu szczęście nie było dla mnie.

Tak samo jak Ty, nie widzę szansy na pełne wyzdrowienie. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, dziewczyny, ja także nie widzę szansy. Nawet nie mam ochoty iść na terapię, bo wiem że nic nie da. Jedyne czego pragnę to leków i to mocniejszych, bo deprecha mi znowu powraca. Nie mam już takich napadów agresji jak wcześniej, mogę się wydawać spokojniejsza, ale wewnątrz mnie rozwala, mam ochotę się wydostać na zewnątrz, ale nie potrafię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

freya, Pomaga Ci ten lek? Ja byłam dzisiaj u psychiatry i rozmawiałysmy o nim, ale w końcu się nie zdecydowałam i zostałam przy Trittico i Ketilepcie.

Czuję się jakbym była w głębokiej depresji. Jakby już nic nie miało sensu, jakbym miała 90 lat i byłą zmęczona życiem. W poniedziałek napisałam smsa do terapeutki, że rezygnuję z terapii, że mam dość, że jutro na sesję nie przychodzę itd. Nie odpisała, ale w sumie dlaczego miałaby odpisać :/ Po ponad 2óch latach regularnej terapii wychodzą takie rzeczy. Czuję się w totalnej dupie, ze wszystkim.

Lamotrygina dobra rzecz.Obecnie zwiększyłam dawkę na 75,już wkrótce przejdę na 100mg

Jedyną wadą jest że się rozkręca bardzo powoli ale jak już załapie to jest o.k Ja też miałam PS będąc na Lamotryginie,ale wydaję mi się że przyczynę nie był lek tylko mój stan psychiczny.Zresztą w ulotce każdego leku przecidepresyjnego i nie tylko uprzedzają że na początku leczeniu myśli samobójcze mogą się zwiększyć włącznie z próbami,ale to jest spowodowane własnie z tym że potrzeba czasu by lek zaczął w pełni działać.Ja osobiście polecam..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy można po latach leczenia na PTSD, DDA, depresję, już nawet ChAD stwierdzić sobie samemu, że ma się borderline?

 

-- 05 lut 2015, 13:36 --

 

Nie wiem czego się uchwycić. Lekarz przepisuje mi leki nie zwracając czasem uwagi na to, że mówię że mi nie pomagaja albo szkodzą i mam same uboki. Z trudem przekonałam lekarza ostatnio żeby spróbować czegoś innego, że może ChAD....oczywiście nie, nie, ależ skąd i niby dlaczego, chyba dopiero moja z trudem powstrzymywana ale widoczna złość i potok słów przekonały i dostałam lamotrygine. Ale co z tego. Jest do kitu, jest źle, jest fatalnie, mam ochotę się zabić albo chociaż okaleczyć, choć trochę, nie moge juz tego wytrzymac, niszcze moja relacje z facetem ktoregio przeciez kocham ale nie chce zeby on cierpial w zwiazku ze mna, te hustawki emocjonalne, te moje wahania, te wybuchy zlosci, nienawisci, kloce sie ciagle z matka, przesypiam cale dnie, potem wstaje, probuje cos zrobic ale ogarnia mnie taka zlosc ze sama siebie tluke i chce smierci, nic wiecej, chce spokoju, ciszy, wszystko mnie wkurza, mam dosyc po prostu, szlag mnie trafia! tego sie nie da wyleczyc, wiem ale nie chce z tym zyc , jestem do ncioxzego wiec nie chce juz wiecej nikomu przeszkadfzac, szkodzic, byc ciezarem, niszczyc, sprawiac bol i cierpienie. myslenie mnie boli, kazdy dzien mnie boli, otwoeram oczy i chce mi sie wyc ze nadal zyje, chce krzyczec, wyjsc z siebie, ze swojego wstretnego ciala, i te koszmary, nie wiem , patrze w lustro i nie wiem czy widze jedna osobe czy jakies oddzielne kawalki trudne do zlozenia w cvalosc, raz wygladam w miare ok by za chwile miec ochotre robic lustro, nie moge na siebie patrzec, nienawidze xiebie, brzydze sie soba, czasem czuje jakbym stala opbokj siebie, probuje sobie prztelumaczyc, krzycze do siebe ale nie moge nic zrobic, nie wytrzymuje juzs!!!!!

 

-- 05 lut 2015, 13:38 --

 

juz nie wiem jaka jestem, kim jestem, nie umiem siebie okreslic nazwav

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy można po latach leczenia na PTSD, DDA, depresję, już nawet ChAD stwierdzić sobie samemu, że ma się borderline?

 

-- 05 lut 2015, 13:36 --

 

Nie wiem czego się uchwycić. Lekarz przepisuje mi leki nie zwracając czasem uwagi na to, że mówię że mi nie pomagaja albo szkodzą i mam same uboki. Z trudem przekonałam lekarza ostatnio żeby spróbować czegoś innego, że może ChAD....oczywiście nie, nie, ależ skąd i niby dlaczego, chyba dopiero moja z trudem powstrzymywana ale widoczna złość i potok słów przekonały i dostałam lamotrygine. Ale co z tego. Jest do kitu, jest źle, jest fatalnie, mam ochotę się zabić albo chociaż okaleczyć, choć trochę, nie moge juz tego wytrzymac, niszcze moja relacje z facetem ktoregio przeciez kocham ale nie chce zeby on cierpial w zwiazku ze mna, te hustawki emocjonalne, te moje wahania, te wybuchy zlosci, nienawisci, kloce sie ciagle z matka, przesypiam cale dnie, potem wstaje, probuje cos zrobic ale ogarnia mnie taka zlosc ze sama siebie tluke i chce smierci, nic wiecej, chce spokoju, ciszy, wszystko mnie wkurza, mam dosyc po prostu, szlag mnie trafia! tego sie nie da wyleczyc, wiem ale nie chce z tym zyc , jestem do ncioxzego wiec nie chce juz wiecej nikomu przeszkadfzac, szkodzic, byc ciezarem, niszczyc, sprawiac bol i cierpienie. myslenie mnie boli, kazdy dzien mnie boli, otwoeram oczy i chce mi sie wyc ze nadal zyje, chce krzyczec, wyjsc z siebie, ze swojego wstretnego ciala, i te koszmary, nie wiem , patrze w lustro i nie wiem czy widze jedna osobe czy jakies oddzielne kawalki trudne do zlozenia w cvalosc, raz wygladam w miare ok by za chwile miec ochotre robic lustro, nie moge na siebie patrzec, nienawidze xiebie, brzydze sie soba, czasem czuje jakbym stala opbokj siebie, probuje sobie prztelumaczyc, krzycze do siebe ale nie moge nic zrobic, nie wytrzymuje juzs!!!!!

 

-- 05 lut 2015, 13:38 --

 

juz nie wiem jaka jestem, kim jestem, nie umiem siebie okreslic nazwav

 

Zatem to może wcale nie jest chAD z około dobową zmianą faz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest do kitu, jest źle, jest fatalnie, mam ochotę się zabić albo chociaż okaleczyć, choć trochę, nie moge juz tego wytrzymac, niszcze moja relacje z facetem ktoregio przeciez kocham ale nie chce zeby on cierpial w zwiazku ze mna, te hustawki emocjonalne, te moje wahania, te wybuchy zlosci, nienawisci, kloce sie ciagle z matka, przesypiam cale dnie, potem wstaje, probuje cos zrobic ale ogarnia mnie taka zlosc ze sama siebie tluke i chce smierci, nic wiecej, chce spokoju, ciszy, wszystko mnie wkurza, mam dosyc po prostu, szlag mnie trafia! tego sie nie da wyleczyc, wiem ale nie chce z tym zyc , jestem do ncioxzego wiec nie chce juz wiecej nikomu przeszkadfzac, szkodzic, byc ciezarem, niszczyc, sprawiac bol i cierpienie. myslenie mnie boli, kazdy dzien mnie boli, otwoeram oczy i chce mi sie wyc ze nadal zyje, chce krzyczec, wyjsc z siebie, ze swojego wstretnego ciala, i te koszmary, nie wiem , patrze w lustro i nie wiem czy widze jedna osobe czy jakies oddzielne kawalki trudne do zlozenia w cvalosc, raz wygladam w miare ok by za chwile miec ochotre robic lustro, nie moge na siebie patrzec, nienawidze xiebie, brzydze sie soba, czasem czuje jakbym stala opbokj siebie, probuje sobie prztelumaczyc, krzycze do siebe ale nie moge nic zrobic, nie wytrzymuje juzs!!!!!

 

-- 05 lut 2015, 13:38 --

 

juz nie wiem jaka jestem, kim jestem, nie umiem siebie okreslic nazwav

 

Mnie na to pomógł neuroleptyk. On najlepiej "skleja" jak się jest w takim huraganie... Serio. :roll: A opis taki jakbym... no cóż... mogłabym się pod tym podpisać w 95%.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się pod tym wszystkim podpisuję, jest źle :( W dodatku powinnam dostać tytuł idiotki roku :pirate: Zawaliłam terapię. Coś co zawsze mnie trzymało, wszystko się waliło, ale terapia była, a raczej super oddana i mega cierpliwa terapeutka. Ot tak, stwierdziłam, że ona ma mnie dość, że terapia już nie ma sensu itd. Pisałam o tym wcześniej. Dzisiaj miałam mieć sesję, czekałam aż coś napisze, zapyta czy przyjdę, cokolwiek, a tu cisza. Przed sesją napisałam smsa, że się waham czy przyjść, czekałam znowu na jakąś reakcję, ale nic. Sesja minęła, terapeutka się nie odezwała. A ja wariuję ! Kurcze, pewnie mnie opieprzycie, że głupia jestem, że inni marzą o terapii, a ja ot tak to psuje. Podejrzewam, że jakiś czas temu T. by napisała, no ale po tak długim czasie terapii, ona przecież nie będzie mnie zmuszać, żebym przyszła, skoro taką decyzję podjęłam.

Ja naprawdę czułam, że to koniec, że już jej nie zaufam, że marnuję jej czas, nienawidziłam jej, a teraz... teraz się sypie. Przecież nie napiszę znowu do niej, nie chcę już jej zawracać głowy, bo podejrzewam, że naprawdę jest już zła. Poza tym chyba czekam na jej ruch. Musi się chyba w końcu odezwać. Kompletnie już nie wiem o co mi chodzi. :pirate:

Jutro jadę do Wawy na szkolenie, nie wiem jak to zrobię i odnajdę się w tym mieście, zawsze jak tam jestem to telepawka, mam ochotę rozpłakać się na środku ulicy i czekam aż ktoś mnie uratuje, ale przecież tak nie będzie. Przecież nie mam 5 lat.

 

Sorry za wypociny, pewnie bez ładu i składu, ale musiałam gdzieś to wylać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

izzie, Terapeutka świadomie Ci nie odpisuje. Ty chciałabyś, żeby ona podjęła decyzję za Ciebie, a ona tego nie robi, co Cię dezorientuje. Musisz sama zdecydować czy chcesz chodzić dalej na terapię czy nie. Jeśli chcesz to zadzwoń do niej i zapytaj o kolejną sesję. Jesteś na tej terapii już dłuższy okres czasu, więc chyba nie będzie problemu. Wydaję mi się, że terapeutka z własnej woli się nie odezwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abstrakcyjna, myślisz ? hmm w sumie też mi się trochę wydaję, że daje mi na wstrzymanie, bo przecież to ja muszę podjąć decyzję, alee.. no bo ja bym chciała, żeby ona napisała, żebym wiedziała, że jestem dla niej ważna. A z drugiej strony mam wrażenie, że jeżeli to ja się odezwę, to ona wygra. Ale przecież ona nie jest moją matką! Nie muszę z nią walczyć, gramy do jednej bramki.

Sesje mam w czwartki, więc póki co nie będę jej zawracać głowy, poczekam do środy i może napiszę do niej, że chcę przyjść w czwartek. Boże! Co ona się ze mną ma! :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

izzie, Ona trzyma odpowiedni dystans i nie daje się wciągnąć w Twoje gierki (może nie do końca świadome). Najlepiej będzie jak napisałaś. Odezwij się w środę i wróć na terapię. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

izzie, Ale pamiętaj, że to Twój terapeuta. Moim zdaniem nie powinno Ci być głupio. Może warto wyciągnąć jakieś wnioski i ewentualnie przegadać to na terapii, ale nie ma sensu nakręcać się negatywnymi emocjami. Pewnie wyolbrzymiasz całą sytuację (sama tak ciągle robię :roll: ). Napisz do niej w środę i daj znać co Ci powiedziała. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abstrakcyjna, I tak mi głupio. Głupio, bo zawracam jej głowę, zamiast chodzić grzecznie na terapię. Ale z drugiej strony, to co się dzieje, to jest jakiś konkretny obszar do pracy na terapii, bo nie wzięło mi się to przecież znikąd.

KUrczę, pewnie tak- wyolbrzymiam trochę, sama nakręcam to wszystko. Ona stoi z boku i tylko obserwuje moje akcje. To od poprzedniego czwartku tak wariuję. Teraz jak na to patrzę, to chyba zrobiłam wielkie halo z niczego. Może nie z niczego, po prostu nie radziłam sobie z emocjami, z życiem, a raczej z tym, co będzie za pół roku. Wsiąkłam w to, jakbym była w serialu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

izzie, Dlatego spróbuj skupić się na konkretach. Tak jak napisałaś do jest do przepracowania na terapii. Ja mam ogromny problem z tym nakręcaniem się i wyolbrzymianiem, ale jak patrzę na Twój problem jako osoba postronna to widzę, że dałaś się ponieść emocjom. Poczekaj na kolejny czwartek i z nią porozmawiaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abstrakcyjna, no dałam, dałam ponieść się emocjom.. Było już dobrze, nie robiłam żadnych akcji. W grudniu się zaczęło i teraz znowu. Chociaż wtedy to już całkiem popłynęłam jak ją zwyzywałam itd. No nie ważne.

Wiesz co, wszystko kręci się wokół tego, że mam duzy nacisk od rodziców, że muszę wracać już do miasta rodzinnego i jakby jedyne to, co mnie trzyma tutaj to terapia. Mam czas do wakacji, żeby wszystko tutaj pozamykać. (jak to brzmi..) A ja chyba wcale nie chcę jeszcze wyprowadzać się z krk. I zaczęłam trochę się w tym gubić. Nawet terapeutka powiedziała ostatnio, że postanowiłam się wycofać emocjonalnie z tej relacji. Odpuściłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

izzie, Nie męczysz mnie. ;) A nie da się z rodzicami jakoś pogadać, wynegocjować chociażby inny termin tej przeprowadzki? Jeśli terapeutka jest dobra, a Ty potrzebujesz terapii to uważam, że trochę bez sensu kończyć terapię w takim momencie.

I jeśli nie chcesz, żeby wszyscy czytali to możesz napisać na priv.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zatem to może wcale nie jest chAD z około dobową zmianą faz...

 

Boję się już "sugerować" lekarzowi kolejnego pomysłu na inne zaburzenie :?

 

-- 06 lut 2015, 02:01 --

 

Mnie na to pomógł neuroleptyk. On najlepiej "skleja" jak się jest w takim huraganie... Serio. :roll: A opis taki jakbym... no cóż... mogłabym się pod tym podpisać w 95%.

 

Miałam raz przygodę z neuroleptykiem, to był Sulpiryd, ale w ciągu tygodnia cała masa uboków, które się pojawiły, nie pozwoliły mi kontynuować jego przyjmowania. Ale to też był lek przepisany od innego lekarza niż ten, u którego się obecnie leczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, coś tu spokojnie ostatnio.

 

w końcu śpię. I to jak ! tylko sny mam takie, że zastanawiam się czy ich przypadkiem nie zapisywać, bo można ładne opowiadanie napisać.

Sen oczywiście daje mi nowy lek na noc.

 

Poza tym jakoś lepiej się poczułam. Najważniejsze, że mi nie odwala... czuję się lekko spokojniejsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lamotrygina dobra rzecz.Obecnie zwiększyłam dawkę na 75,już wkrótce przejdę na 100mg

Jedyną wadą jest że się rozkręca bardzo powoli ale jak już załapie to jest o.k Ja też miałam PS będąc na Lamotryginie,ale wydaję mi się że przyczynę nie był lek tylko mój stan psychiczny.Zresztą w ulotce każdego leku przecidepresyjnego i nie tylko uprzedzają że na początku leczeniu myśli samobójcze mogą się zwiększyć włącznie z próbami,ale to jest spowodowane własnie z tym że potrzeba czasu by lek zaczął w pełni działać.Ja osobiście polecam..

 

Jestem dopiero na 50mg lamotryginy. Po 8 dniach stosowania weszłam z 25mg na 50mg dziennie w dwóch dawkach rano i wieczorem. Dzisiaj jest 6ty dzien brania 50mg więc ogólnie biorę lamo od 2 tygodni.

Od kilku dni mam myśli samobójcze i to dosyć silne. Zrobiłam nawet sobie listę rzeczy, które powinnam załatwić i zrobić zanim ze sobą skończę, żeby nie zostawić po sobie bałaganu albo jakichś rzeczy, które by mi potem przeglądali albo nie wiedzieli co z tym zrobić. Dopiero po zrobieniu tej listy poczułam względny spokój, że teraz sobie wszystko poukładam a na końcu kupię żyletkę.

Niestety przed chwilą oparzyłam się chol...ym garnkiem i momentalnie jakby we mnie piorun strzelił, wszystko mnie znowu wkurza i dymi się ze mnie....

Czy te myśli S to od lamo już? Czy po prostu...

 

-- 06 lut 2015, 20:28 --

 

! tylko sny mam takie, że zastanawiam się czy ich przypadkiem nie zapisywać, bo można ładne opowiadanie napisać.

 

A to akurat nie jest zły pomysł. Może faktycznie coś fajnego by z tego wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noszila,

To nie sugeruj,tylko jak zaleca stabilizatory nastroju to bierz i dziękuj-one na prawdę stabilizują choć nie natychmiast.Mnie nawet do alkoholu nie ciągnie,a to już wielki sukces.Gdybym je zaczęła brać z trzy lata temu to ile rozczarowań i problemów bym sobie zaoszczędziła...

Koniec z końcem najważniejsze żebyś Ty się lepiej poczuła,a diagnoza to tylko kilka słów które nic nie znaczą jeśli nie leczysz się odpowiednio.

Co do myśli "S",nie sądzę by były spowodowane przez Lamotryginę,choć u mnie też były i nie tylko myśli i to jak byłam na dawce 25-50 mg.Jak zwiększyłam na 75 już zaczęła się poprawa-mniej więcej po miesiącu stosowania.Ale wiesz,radziłabym Ci byś kogoś miała w pobliżu w przypadku gdyby myśli stały się tak uporczywe że zechciałoby Ci się je zrealizować>Nie ma co ryzykować-to nie żarty...

 

-- 06 lut 2015, 19:39 --

 

Conessa,

A cóż za nowe cudo dostałaś na sen? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×