Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Sory za spam....

 

Ale zastanwiam się czy nie poprosić o skierowanie do szpitala za tydzień, tak do świąt... Bo niby było już ze mną lepiej, a tu proszę co odpierdoliłam wczoraj. I teraz mi smutno znowu :why: Wczoraj też było... Te leki nic nie dają, pewnie jeszcze gorsze rzeczy będę robiła... Teraz myślę, że myślę rozsądnie i że pójście do szpitala byłoby dobre nawet dla mojego bezpieczeństwa :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zjadaj, nie marudź :) Ale ja Cię rozumiem, dzisiaj tak miałam z kukurydzą i rano z kawałkiem chleba.

 

Ja też idę spać, bo jest zbyt beznadziejnie żeby egzystować.

 

Jeśli jutro nie będzie lepiej, pisze do psychiatry czy w tym tygodniu by mnie nie upchnela (a planowo mam w następny poniedzialek).

 

No i powiedziałam przyjaciolkom o tej akcji i nakrzyczaly na mnie i każą mi jako pierwszy krok przestać się krzywdzic ("chociaz" pff). Powiedzialam im, ze to bedzie cholernie trudne ale spróbuję.

 

I one uważają, ze szpital to ucieczka. Ale sama nie daję rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo i mają rację. Ty masz życie ogarniać na zewnątrz w społeczeństwie, a nie wśród chorych w szpitalu. Z resztą tu masz oddział jak ta lala :roll:

Zazdroszczę możliwości pójścia w kimono, ja siedzę w pracy i mam niemoc zupełną dziś. Mam jakiś problem pt. nastrój. Bezsens, smutek i złość.

 

I zastanawiam się czy inni ("normalni"?) też mają takie wahnięcia, stany depresyjne i tak dalej i tak dalej. Pewnie tak, chociaż nie wiem czy występują w takim natężeniu. A może to kwestia analizy własnego położenia, może zbytniej?

Nie wiem, jest poniedziałek i ja się wypisuję :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam, ale częstotliwość mniejsza i okres występowania rzadszy.

To pewno kwestia emocji ale nie tylko bo w zasadzie chyba ich interpretacji, przezywania, posługiwania się, wynoszenia wniosku, wglądu w siebie a w niektórych przypadkach całkowitego braku wiedzy co się dookoła dzieje. Dlatego wydaje się, ze to emocje, duże emocje burdel a to emocje jak wszędzie ale interpretacja upośledzona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym tygodniu spotykam się z koleżanką po zaburzeniu, którą znam ze szpitala, i mamy "razem coś wymysleć" mądrego :D Ona też szpital odradza... Więc fajnie, będzie na pewno ciekawie z nią porozmawiać ^^ Ostatnio się widziałyśmy 2 lata temu, byłam wtedy zupełnie innym człowiekiem, byłam wtedy w okresie "nie mam uczuć, nic mnie nie rusza" :D Wgl odbudowałam tę znajomość w taki sposób, że ze 2 miesiące temu napisałam do niej z przeprosinami, bo dwa lata temu udostępniłam jej szkło, przez co prawie się wykrwawiła na śmierć :/

A ja mam niezłego sińca przez ten nóż tak przy okazji.

I z jedzeniem trochę u mnie lepiej, zjadłam dzisiaj pierwszy raz coś słodkiego od tygodnia i dobrze się z tym czuję na razie :D

 

Łiki jak u Ciebie? Jak dzień, jak nastrój?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, amplituda uczuć może wychylać się podobnie, lecz częstotliwość jest inna. Jeśli by przyjąć to za fakt, osoba taka powinna mieć skłonność do przeżywania tej samej, rozciągniętej w czasie, sytuacji w sposób różnorodny, przeciwstawny, raz za razem.

 

Błotko przymarzło, także można chodzić na spacerki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, Myślę ze w normalnym procesie myśliwym nie było by czasu aby dojść do tak absurdalnych wniosków jak u brd. Po prostu jak byś sobie wypaliła takim wnioskiem na bezpośrednie działanie to by nawet dla ciebie zabrzmiało absurdalnie. Wiec włącza się ten cały pierdolnik który działa na około a na około to dłużej i więcej drogi i drogowskazów podsuniętych przez doświadczenia i zwichrowanie i poklepywanka po plecach ,,tak tak tak musi być"" jak by nie ta droga tylko szybka męska decyzja uruchomiłby się glos rozsądku ,, nie pedziuj będzie oka" glos który w czasie tej drogi na około zostaje zbity jak mały chłopiec i postawiony gdzieś w kacie z hasłem. ,,ty się nie odzywaj,, teraz ja po swojemu działam. Ale czy dobrze działam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No racji Wam nie odmówię, nie da się.

 

Jak jest u Was dziś?

 

Moja uwaga skupia się na żarciu i wyglądzie - wydźwięk negatywny. Ale pomijając to, myślenie idzie mi "zdrowo" chociaż tematy raczej trudne.

Coś za coś, rozważam zacząć bieganie od rana chociaż to gowniane podejscie do problemu, wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę spać. Kurva, z nocy na noc jest coraz gorzej.

Dziś nocowałam u K i za każdym razem kiedy udawało mi się przysnąć czułam, jak oblewa mnie zimny pot. I pobudka. Ile razy? Nie wiem kurva, z milion.

Pieką mnie oczy i mam serdecznie dość wszystkiego. Jestem zmęczona, smutna i wqurwiona sama na siebie.

I brzydzę się sobą.

 

To przejściowe, na pewno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magic ja się właśnie wybieram na schematów lub diagnostyczno-behawioralną (chyba) :)

 

Byłam dzisiaj na spotkaniu z takim chłopakiem i jestem wzniebowzięta :D Spokojny, cichy typ, ale rozmawiający bardzo fajnie i wgl super <3 Nawet temto chodu mieliśmy takie samo :D I też nie lubi psów :D

Eh :105:

 

Jestem... szczęśliwa :roll: Chwilowo. Zaraz napiję się pysznej kawki i odrobina relaksu <3

 

Ale martwi mnie trochę w sumie to, że za szybko ufam ludziom, każdego uważam za uczciwego i godnego zaufania ;c

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naemo i świetnie! Kiedy następna randka?

 

Ja jestem zmęczona. Zmęczona Nim, ale przede wszystkim zmęczona sobą.

Spałam ok, Imovane działa niezawodnie i chyba nawet umiarkowanie jedynie oblewał mnie pot. Albo przeschłam do rana :roll:

 

Mam okropne huśtawki nastroju. Aktualnie napięcie max, jestem spięta, wściekła i smutna w dodatku. Dlaczego? Dobre pytanie, nie mam pojęcia.

W dodatku cały dzień katuje się myśleniem o jedzeniu, spalaniu i chudnięciu. Nie umiem przestać, robię co mogę ale nie potrafię. Wraca jak bumerang wciąż i wciąż.

 

Wiem że nie powinnam tak mówić ani myśleć ale w takich momentach jak ten czuję, ze jestem przypadkiem beznadziejnym. No, właśnie rozpłakałam się sama nad sobą.

 

Chyba powinnam brać leki co za dno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

B-2, oczywiście masz rację. Coś dają coś zabierają i zawsze tak to działa. Ale w utrapieniu wizja ulgi zawsze jest kusząca, a kwestia ewentualnych jej konsekwencji jakoś blednie.

 

Odrobinę mi lepiej, przeczekałam, w sumie nie zrobiłam nic specjalnego oprócz popłakania przy muzyce pod prysznicem (popłakania, sic, ja to wyję jak pies raczej :roll:)

To strasznie trudne momenty, pomiędzy pisaniem dziennika, czytaniem książki i piciem herbaty zastanawiam się DLACZEGO i próbuję po sznurku dojść do emocji, która zapoczątkowała ten cyrk. Pojęcia nie mam, ale zmęczyłam się.

 

Mam przemożną ochotę zarzucić plecak na plecy, wyjść z domu i już nigdy nie wrócić do tego życia, które tu mam. Od siebie nie ucieknę, ale to zawsze coś.

Ależ piehrdole smęty, wybaczcie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sobotę.

 

Stresujecie się przed wizytą u psychiatry? Bo ja tak, zawsze chociaż trochę i zawsze tyle rzeczy się dzieje po tym miesiącu, że mam problem z powiedzeniem tego wszystkiego. Nawet raz miałam derealizację w drodze do niej :/

 

Też mam ochotę uciec od wszystkiego. Tak strasznie :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie byłam u psychiatry. Poza tym idąc tam, zawsze dostawałam to, co mi się akuratnie zamarzyło. Zawsze w dobrej wierze.

Oczywiście sugestie pani doktor brałam zawsze pod uwagę, ale wiedziałam swoje.

Przynajmniej w nawiązaniu do ostatniego lekarza, który miał (nie?)przyjemność mnie prowadzić. Raczej subtelny dreszczyk emocji, czy się dogadamy, czy nie. Zawsze się dogadywałyśmy.

 

Czytam opowiadania Kinga (milion pierwszy raz). Uspokoiłam się znacznie i nawet spać mi się chce.

 

Naemo trzymaj się, dasz radę, dawaj znać co i jak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×