Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Dlaczego nie mogą podać ludziom z zaburzeniami leków które są naturalne. Nie każą żreć ryb i tranu. Nie każą magnezu żryć. Nic. Tylko leki z d...py. Potem ludzie są głupsi. Czemu nie ma naturalnych sposobów. Bo co, bo drogie. Co mnie to. Niech podają chociaż informacje co jest dobre. Czy zielona herbata, czy może jest dobre na przykład joga, czy coś tam. Czy ta osławiona medytacja. Czy może kopanie ogródka. Czy może jakieś rośliny. Może z afrykańskich drzew lub olej z kryla. A może kolor czerwony działa dobrze. Lub trzeba jeść dużo buraków.

 

Z czego się robi leki? LSD? Wódkę?

 

Czemu tak mało tego odnaleziono. Co mi z komputera. Co mi z ajfona. Ja chcę żyć, k...rwa. Co mi ze studiów.

 

Nie badają dokładnie, nic nie robią. Nikt nic nie robi.

 

Nirvana - aneurysm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co uogolniac. Niektorym te leki zycie ratuja podczas gdy innym nie sa potrzebne a wbrew temu co piszesz jest wiele susbtancjii,suplementow ktore mozna stosowac ale trzeba tez samemu zainteresowac sie ta tematyka. Pojdziesz do psychiatry to przepisze Ci leki a nie olej z kryla;P. Taka jego rola.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzyga, lecz się tym, co uważasz za dobre dla Ciebie.

Ja tak robię :twisted:

Jeśli czuję się przeciążona emocjonalnie, to muszę się jakoś wyluzować. Muszę odpuścić, sięgam po ziołolecznictwo ;)

Ale potem grzecznie wracam do moich leków, przepisanych od lekarza.

Magnez, jasne, bo mi powieka lata xD

Muzykoterapia! Bardzo dobra.

Bliskość... o tego brakuje. Niedobory są bolesne. nie działa "byle kto", lekarstwo nie chodzi wolno po ulicy, trzeba trafić na kogoś odpowiedniego, mało takich ludzi, którzy mają to coś, a jak już się znajdzie to nie zawsze wychodzi, fuck.

znowu spamuje w oddmiennej świadomości, fuck.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzyga,

Dlaczego nie mogą podać ludziom z zaburzeniami leków które są naturalne. Nie każą żreć ryb i tranu

nie mogą, bo te wszystkie magiczne specyfiki, nagłe olśnienia medycyny alternatywnej działają nie mniej, nie więcej jak tyle, ile umarłemu kadzidło. nie ma się co czarować, lek albo jest receptę, albo nie działa. mam znajomą, która wierzy, że pewien ziołowy lek bez recepty za 2,89zł "na nerwy" działał na nią uspokajająco..... no sorry, jakim retardem trzeba być, żeby w to wierzyć?

 

szczerze mówiąc nie wierzę w istotne działanie takich rzeczy jak muzykoterapia... no rozumiem, jestem wkurzona, to zakładam słuchawki na uszy i wrzucam sobie cięższą metalową napierdalankę, ok, można się w ten sposób wyżyć, w tym kontekście ma to uzasadnienie, ale jakieś relaksacyjne pierdoły... jeśli to rozwiązuje czyjeś problemy emocjonalne, to to nie są żadne problemy, a każdym razie nie takie, które wymagają pomocy specjalisty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, nie jestem retardem. Wczoraj byłam na spacerze niechcący dlugim. 3 km przeszłam w wielki wiatr i lekkie słońce, było to nad morzem. Po prostu pksa nie było. Czułam się potem jak nowo narodzona. Do czasu.

 

+ zielona miętowa, jesz ryby? Odżywiasz się dobrze? Uprawiasz sport? Jak mniej więcej wygląda Twój przeciętny dzień? Jesz cukier?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Selma, ; P

 

Bo prawda jest po środku, ważne żeby każdy wiedzial co dobre dla niego... tak jak pannaAlicja napisała... No ale bpd przecież lekami to się raczej nie leczy, to tylko jest część tego wszystkiego...Tak się pytam, bo ja mam zaburzenia odżywiania, sama je sobie tworzę - karam [każę?...] siebie i nie jem. Skrajności właśnie. Raz jem dużo a raz nic przez kilka dni...

 

A w poście zielonej to widzę ignorancję co do 'natury', że tak to ujmę. Co do leków, to chyba powinny pomagać, skoro są... lekami. Ale na pewno uważam to za część jedną z wielu. Czekam na odpowiedź zielonej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem, czy bdp się w ogóle leczy. Jedyne, co mi osobiście się kiedykolwiek udało zaleczyć, to ataki paniki i emetofobię związane z zaburzeniami lękowymi, natomiast reszta to...kwestia przyzwyczajenia i nauczenia się z tym żyć i nad tym panować. To moja opinia.

 

Mnie ostatnio dopada jakaś karma. Ja się uspokoiłam, nie odpier.dalam już tak, za to wszyscy dookoła mnie powariowali jakby role nam się zamieniły. Ciągle mimo wszystko mam przypały za ostre picie i palenie sprzed paru miesięcy, choć dla mnie to był już koniec (Dziś się np dowiedziałam, że profesorka widziała mnie ostro pijaną 5 miesięcy temu i gdyby to powiedziała dyrekcji, to wyleciałabym ze szkoły), nieustannie wszystko do mnie wraca, byłam osądzona niesłusznie o ćpanie, a ostatni tydzień to już maksymalnie wszystko jest przeciwko mnie; wypadki rodzinne, ciągle coś do ogarnięcia. Za długo było pięknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzyga, to przecież nie o Tobie pisałam, żeś retard ;) jak się odżywiam? falami. mam etapy, gdy jem hiper-zdrowo, najczęściej ma to związek z chęcią utraty wagi, czyli dużo warzyw, nabiał, chude mięso. Gdy byłam młodsza, miałam duże sukcesy, najniższa moja waga to 45,5 kg przy 163 cm. obecnie utrzymuję już od miesięcy wagę 48-49 kg. Powiedzmy, że to mnie satysfakcjonuje. Natomiast są też te inne etapy, podczas których żywię się odpadami, czyli kawałek czekolady, drożdżówka, jakiś czips, jakiś napój energetyczny. Nie jem tego dużo, poprostu tyle, żeby nie chodzić głodną. nie mam pojęcia dlaczego działam tak, a nie inaczej. te fazy na śmieciowe jedzenie to jakby wyraz znudzenia, tego że mi nie zależy na sobie? :roll: wiem, że takie jedzenie rujnuje organizm. może właśnie o to mi chodzi?

 

-- 24 kwi 2013, 22:52 --

 

są dni takie takie jak dzisiejszy, gdzie harowałam jak wół podpięty do pługa, cały dzień sama remontowałam kuchnię, zjadłam 2 drożdżówki, kanapkę, 2 energetyki i 2 kawy. I w tej chwili jestem jakoś nadzwyczajnie pobudzona, chociaż cały dzień towarzyszy mi głód. I to nie jest kwestia kofeiny, tauryny itp, bo te nigdy na mnie nie działają. Paradoksalnie, gdy się "niedożywię" czuję się ze samą sobą lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti, z pustego i Salomon nie naleje. Jak ktoś ma źle ukształtowaną psychikę, to najwyraźniej ma jakiś powód żeby tak widzieć świat i nie chce tego zmienić. Z Downa też się nie wyleczysz. Ja liczę na gwiazdkę z nieba i mam prawo, o czym świadczy ludzka historia, gdzie ludzie zawsze marzyli o jakimś lepszym świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, no to ja mam to samo. Dlatego wierzę w te niekonwencjonalne metody, że tak nazwę zdrowe odżywianie się po prostu... Ja nigdy się prawidłowo nie odżywiałam. Nigdy. Mi się tylko tak wydaje. Ja ważę 41 kg przy 169 cm wzrostu. Albo 40, zależy kiedy się zważę. Kiedyś ważyłam 46 i było ok. Tzn. nigdy nie było ze mną aż tak ok jakby mogło być.

 

Z natury jestem szczupła, ale w tym momencie za szczupła. Jak miałam kiedyś 17 lat, siedzę ze znajomą na rurach, ona nie wiem kim jest, w sensie, że ona lubi dziewczyny, ale miała chłopaka i robi sobie tożsamość damsko-męską i lubi Pink ;p A piszę to dlatego, że ja uważam, że ona też ma osobowość rozjechaną. To była pierwsza osoba jaką znam, która nie popatrzyła na mnie ja na idiotkę, gdy jej powiedziałam, że lubię 'być na haju od niejedzenia'.

 

Ja sobie nie jem i jest potem fajnie. Tzn. teraz to już nie, bo ostatnio na prawdę szybko tracę wagę i warości odżywcze nie wiem czemu.

 

No i czytałam, że jak masz chwiejność emocjonalną, a zjesz cukier kawę colę i alkohol i hamburgera a w ogóle to masz niedobór magnezu i omegi bo ryby z polski to hahaha, to po prostu wszystko się p...erdzeli. Ludzie z cukrzycą, których znam też są chwiejni.

 

No i jeszcze słońce. Ono jest dobre na każde ból psychiki, nawet w różnych pismach duchowych tak jest napisane, w tych zahaczających o ezoterykę też. No i coś w tym jest.

 

Dyskutowałam ostatnio na forum z jakąś babką a propos żywienia. Ona organizuje jakieś spotkania, warsztaty typu 'jak żyć', nie wiem jak to nazwać, mam teraz zaćmę... Na pewno wiecie o co chodzi, w każdym razie, że warzywa i owoce - gdyby była tylko taka dieta to by było ok dla ludzi. Że ludzie nie są wojownikami, co potrzebują mięsa. Ja uważam, że bardzo mało potrzebują mięsa, oraz, że ryby są potrzbne, bo mają omegę, a tak to rzeczywiście - same produkty z warzyw i owoców, potrawy, wystarczą by życ. Ciekawa jestem co do produktow mlecznych. Mleko chyba jest niezdrowe. To UHT na pewno. Dorośli chyba mleka nie powinni spożywać. No i jogurty. One chyba są zdrowe. Piszę 'chyba', bo u mnie wszystko zawsze jest 'chyba'. Każdy poza tym powie ci, że jest inaczej...

 

Jak byłam kiedyś na wakacjach w Hiszpanii to mi się cale nerwowe myśli wyciszyły. Te wakacje to były w czasie roku szkolnego. Jadłam owoce i warzywa, tam jest inne powietrze i klimat, jadłam ryby, i nie miałam głupich obowiązków.

 

Jak porównam to z okresem zimowym w Polsce to masakra. Do tego jeszcze wstawanie o 6, wracam ze szkoly o 16 i papa słońce, żegnajcie wszystko co dobre, a mnie ogarnia stres i gadająca głowa.

 

-- 25 kwi 2013, 09:44 --

 

Selma, spoko;). Ale literówki to ma niezłe...

 

-- 25 kwi 2013, 09:59 --

 

monk.2000, Helvetti, co Wy dajecie. Jak już się uzależnisz to jest trudno. Ale dlaczego ktoś Ci mówi, że nie. Lekarze nie mają Twojej głowy, nie kumam więc ich. Ty masz swoją głowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzyga, hm... no ciekawe co piszesz, zwłaszcza o tej przemianie samopoczucia pod wpływem wyjazdu, lokalnego jedzenia. u mnie skoki nastrojów nigdy nie były powiązane z jedzeniem, ja tak tego nie kojarze w każdym razie. owszem, gdy byłam młodsza bardziej się kontrolowałam, bo żyłam kontrolą swojej wagi, to mnie pochłaniało totalnie. dzisiaj żyję w o wiele większym chaosie, w jedzeniu coraz większa anarchia, dochodzi do paradoksalnych sytuacji, gdy gotuje obiad narzeczonemu, a potem on je sam bo ja nie jestem w stanie wziąć do ust normalnego jedzenia. :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, a czemu czasem odmawiasz jedzenia? Ja czasem sama nie wiem, nagle przestaję być głodna. Zawsze zresztą miałam z tym problem, od dziecka.

 

Ja to bym chciała czasem dla kogoś coś ugotować. Ale ja się boję zrobić cokolwiek dla kogoś, bo boje się, że ten ktoś pomyśli, że robię to tylko dlatego zeby mu się przypodobać. W ogóle ja sama mam taką opinię zaczynam mieć o swoim mózgu i osobowości, że robię wszystko po to aby się podlizać. Nie wiem czy ro prawda. Bo mam totalny rozłam osobowości - widzę swoją osobowość, obseruję siebie, mam duży wpływ na siebie jakby, umiałabym super manipulować [a może właśnie to robię]. Ale tego nie chcę. Chcę być naturalna. I w końcu nie wiem, gdzie jest moja natura, gdzie moja prawdziwa tożsamość... i wtedy pojawia mi się pytanie - to po co żyję skoro jestem fałszem i sama w siebie nie wierzę? I tak do 100 razy dziennie albo więcej.

 

Czytałam czym jest oświecenie duchowe wg kogoś tam. Haha, co zabawne, to chyba wg psychiatrów to było... Wg nich to zaburzenia dysocjacyjne, oderwania od siebie, oderwania takie jak w depersonalizacji i tak dalej, tak jak w ataku paniki chyba, to wg nich jest to oświecenie... serio gdzieś tak przeczytałam. To jest żalowe. Jak żel. To super, jestem oświecona, mimo, że jednocześnie niedojrzała i brak mi empatii i szczęścia i dobra i miłości w życiu, bo nie umiem go w sobie wykreować.

 

Nie wiem, może powinnam zacząć inaczej jeść. Hah. To bym nie miała mózgu jak dinozaur.

 

Teraz mam taką sytuację w życiu, że po prostu nigdy aż takiego nihilizmu nie odczuwałam, nigdy. I to się ciągnie od 3 lat i z każdym czasem narasta. No i była ta przerwa - w Hiszpanii. Słońce i inna dieta i miałam garść normalnego życia na jakiś czas.

 

A teraz? Nienawidzę tego kraju. Nienawidzę pracy w tym kraju i ludzi i całego kraju i w ogóle wszystko nienawidzę.

 

 

Warto zauważyć, że

typowe dla osobowości z pogranicza cechy są charakterystyczne

dla czasów, w których żyjemy. W przeciwieństwie

do schizofrenii czy depresji ani postacie

biblijne, ani szekspirowskie nie wykazują cech charakteryzujących

osobowości z pogranicza, a pierwsze

opisy tego typu zachowań sięgają XIX wieku.

 

Keee?

 

Co mi w życiu pozostało! Brak pracy brak wszystkiego, to siedze i czytam o tym g...wnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzyga, oczywiście, że jak źle jesz to mózg nie pracuje normalnie, wyobraź sobie, że mózg pochłania 20% energii ciała, a waży tylko 2%. także mózg jest bardzo energochłonny i wymaga dobrego jedzenia.

 

żonglerka, taniec, sport, coś tam jeszcze

jedzenie

codziennie 15min łamigłówek

czyt, książek

urozmaicone życie

 

te 5 rzeczy to takie fundamenty dbania o mózg, zatem do dzieła! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, a czemu czasem odmawiasz jedzenia? Ja czasem sama nie wiem, nagle przestaję być głodna. Zawsze zresztą miałam z tym problem, od dziecka.

 

Ja to bym chciała czasem dla kogoś coś ugotować. Ale ja się boję zrobić cokolwiek dla kogoś, bo boje się, że ten ktoś pomyśli, że robię to tylko dlatego zeby mu się przypodobać. W ogóle ja sama mam taką opinię zaczynam mieć o swoim mózgu i osobowości, że robię wszystko po to aby się podlizać.

Trudno powiedzieć, poprostu głodna czuję się bardziej "czysta", lepsza, mniej skażona, odciążona od swoich słabości. Gdy mam takie odczucia, prawie zawsze odczuwam w pewnym momencie głód (potrzebę dostarczenia cukru do organizmu) ale jednocześnie na nic mam ochoty, nic mi nie smakuje, myślę o tym by uniknąć pakowania czegokolwiek do ust, a nie jakby tu uszczuplić kalorycznie mój deser :roll: Z kolei zauważyłam, że niektóre osoby nigdy nie mają takiego postrzegania jedzenia jak ja. Niektóre kobiety poprostu muszą ładować tłuste i kaloryczne jedzenie a wszelka zmiana stylu odżywania kojarzy im się z torturą nie do przebrnięcia. Zabawne to troche :lol:

 

co do gotowania, to trochę to tak jest, że robimy takie rzeczy, żeby się przypodobać adresatowi tego posiłku ;) ale czy jest w tym coś złego? Myślę, że ten ktoś pomyśli najprędzej, że troszczysz się o niego i chciałaś mu sprawić przyjemność. Ja mogę gotować tylko dla kogoś, kogo bardzo kocham, bo dzielić się własnym posiłkiem to trochę jak dzielić się sobą, dawać swoją miłość i opiekę. Nie potrafię natomiast podzielić się własnoręcznie przyrządzonym posiłkiem ze współlokatorką. Sama myśl o tym doprowadza mnie wewnętrznie do furii :roll: I wcale nie chodzi o to, że ta nigdy mi się nie odwdzięczy (bo nie potrafi gotować i nie chce jej się) tylko o poczucie bycia pochłanianą, zagarnianą, o wtargnięcie w enklawę mojej bliskości, która zarezerwowana jest tylko dla mojego faceta. Wiem, że brzmi to pewnie dość paranoicznie no ale .... :roll:

 

-- 29 kwi 2013, 00:16 --

 

jeszcze zapomniałam dodać, że z gotowaniem jak ze wszystkim, ma różną motywację. niektóre kobiety gotują bliskim np. dla tego, że ich matki całe życie to robiły i one przyjmują tą rolę niejako z przydziału, bo nie wyobrażają sobie innego porządku świata. Inni gotują z wyboru, z chęci próbowania nowych rzeczy, bo tak jest taniej, czy dlatego, że poprostu to lubią. W ramach anegdoty mogę dodać, że moja matka nieustannie załamuje ręce nad faktem, że gotuje mojemu facetowi, ponieważ twierdzi że "sama zapędzam się do roli służącej i skończe tak jak ona - wykorzystywana, poniżana, i wycieńczona serwowaniem obiadów rodzinie" :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, przeczytałam to dzisiaj w komórce, no i pomyślałam - łał, jakbym to ja pisała. No bo w sumie czuję się podobnie z tym zagarnianiem i z tym jedzeniem. Inni ludzie mnie nie kumają, że tak poważnie traktuję jedzenie w sumie. Czasami myślę, że jednak tak na prawdę to w ogóle nic nie traktuję ani poważnie ani niepoważnie.

 

Moje koleżanki się odchudzają i tak dalej, są uzależnione od jedzenia, ale w takim sensie całkiem chyba fajnym - że jedzą, bo to normalna czynność. Ja potrafię jeść normalnie 2 tygodnie, a potem sama nie zauważam kiedy przestaję. Tak po prostu brak ochoty. Albo znowu za dużo jem. Nie wiem, dziwne to wszystko. Zależy jakiego dnia. Lol.

 

Nigdy nie da się wyleczyć tej osobowości? Ja chcę znowu być taka jak czasem byłam jak byłam dzieckiem. Fajnie by było. Tak niewinnie. Ale teraz się chyba nie da. Bo jestem dorosła wiekiem, ciałem [trochę], a, hahaha, jestem dzieckiem w mózgu. Boże...

 

Jakoś nie wierzę, że da się coś z tym zrobić. Można załagodzić, spoko. Ale po co mi pomoc psycholgiczna, skoro ją kwestionuję za każdym razem. Za każdym razem, nawet gdy staram się tego nie robić. To jest takie coś we mnie, ta moja osobowość, że za każdym razem wszystko sę kwestionuje, że się patrzy na siebie z boku, wychodzi się z ciała, im jestem starsza, tym chyba bardziej...

 

-- 01 maja 2013, 19:53 --

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć, poprostu głodna czuję się bardziej "czysta", lepsza, mniej skażona, odciążona od swoich słabości

Czemu ja też tak mam? W ogóle nie mogę znieść nadmiaru masy ciała, czuję się od razu gorsza, niekontrolowana- dlatego przez ostatnie 1,5 roku schudłam jakieś 15 kg i wciąż chudnę. Nie wspomnę, jakie histerie przeżywałam - i zaraz zacznę przeżywać - gdy miałam zaawansowane zapalenie skóry i trądzik na całym ciele- wpadałam w taki szał, że gotowa byłam zerwać sobie całą skórę paznokciami i powyrywać włosy (hirsutyzm to już inna bajka). Teraz wszystko wraca, bo znowu namiętnie zaczęłam rozdrapywać blizny i moje ciało przypomina pole walki. Ze świadomością, w jakim jest stanie, nie mogę normalnie funkcjonować. A czas, gdy było dobrze, zmarnowałam na idiotyzmy i zbędne szaleństwo.

 

Uwielbiam się czuć jak 80-cio letnia staruszka. Nie mam już siły na męczące myśli i rozkminy nawet. Chyba od Zoloftu, albo euthyroxu przyjmowanego w kratkę, albo nie wiem czego, z wysokiego ciśnienia zrobiło mi się niedociśnienie, ok 95/64 i czuję się masakrycznie. Ledwo poruszam nogami, spałabym najchętniej, panicznie boję się, że zemdleję i ogólnie nachodzą mnie jakieś dziwne myśli co do zdrowia, panika wręcz. Zupełnie jak w tamto lato, kiedy moja psychika w pogorszonym stanie wywołała takie dolegliwości, że 3 miesiące spędziłam biegajac po szpitalach i robiąc wszystkie możliwe badania. Z frustracji popalam jeszcze więcej, a ostatnio testowałam na polepszenie samopoczucia whisky i tabakę. To drugie wywołało tylko mdłości i ataki paniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są tu jakieś borderliny, które się uspokoiły z wiekiem? Jestem po 30tce, ale około 20 roku odstawiałam niezłe hece. Ostatnio bedac na wizycie w celu przyjecia na psychoterapię rzuciłam okiem, co mi napisali, jak wspominałam kiedys u nich moją piekną burzliwą młodość i jak byk stoi, ze coś z tej grupy rozchwianej emocjonalnie 60.0 Sama u siebie tez podejrzewałam bordera ale własnie ze wzgledu na pare wyskoków w młodosci. Potem się ogarnęłam. Jednak piszę o tym nie by się chwalić lub dawać cień nadziei, bo problemy dalej mam. Tylko już bordera nie widać u mnie gołym okiem, jedynie w kartotece sprzed lat jest. Obecnie mam zaburzenia mieszane. Ale leczenie zaburzeń mieszanych to jakies takie ogólne sie wydaje, lepieju mieć konkretną diagnozę, typu borderline wlaśnie. Mam na mysli, ze jak ktos jest młody to widać w nim bordera jeśli to ma, a jak jest starszy to się uspokajaja objawy, więc dostaje inna nieraz diagnoze, łagodniejszą, ale to, ze objawy ustepują nie znaczy że źr,ódło problemów znika.

Jest bardzo dużo odmian borderline, może na starość jestem spokojnym borderem ale wciąż wymagam borderlineowskiego leczenia a nie zmieniania kategorii tylko dlatego, że coś jest mniej widoczne. Źródło problemów jesli nie zostało wyleczone pozostanie bez zmian.

Co myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Nie radzę sobie , nic a nic, z emocjami, z życiem, z pracą, czasem chciałabym zasnć na dłuuugo i się obudzić jak już będzie po.

Ratuje się xanaxem od czasu do czasu by nie zwariować, ale wiem że to nie jest wyjście, boję się że w końcu stanie się coś złego.......

Potrzebuję pomocy!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, a border się jakoś nie wiąże z małą obsesją na punkcie własnego ciała?

czy obsesją na punkcie ciała? nie jestem pewna. Wiem za to że z jednej strony anoreksja jest częstym bonusem przy bdp (ale nie wiem czy ze względu na obsesję ciała, czy uzależnienie od odchudzania, czy autoagresję, czy impulsywność, co by się z resztą prędzej wiązało z bulimią :roll: ) natomiast w jednym podręczniku o anoreksji wyczytałam taką klasyfikację tego zaburzenia, gdzie autorka pisała wyraźnie, że istnieje "anoreksja" w zaburzeniu borderline, przy czym chora nigdy nie zejdzie poniżej BMI będącego granicą dla anoreksji (tj. 17,5) ;) choć dąży oczywiście do utraty wagi i występują wszystkie przesłanki świadczące o anie. nie wiem skąd akurat tak radykalna i pewna teza, nigdzie indziej nie znalazłam potwierdzenia na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×