Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Ja sobie nie robiłam jeszcze, ale jak bedę miała okazję (znaczy kasę, bo nie mam ubezpieczenia) to sobie zrobię z czystej ciekawosci.

 

Obawa obawą, ale przecież nie ten dzielny, co się niczego nie boi, tylko ten co mimo strachu robi co trzeba

 

Powodzenia :) Z czystej ciekawości to właśnie ja też chce, w sumie może dojde co mi. No a ten co mimo strachu robi to co ma robic...hmmm toco mam robic to robie, gorzej z tym co chce robic i gdy chce, by sytuacja potoczyła sie po mojej myśli.

 

To być może po części też, ale bardziej w paranoicznych podejrzeniach (często urojonych) i kompletnym braku zaufania do bliskich.

Ja nie mam niskiego poczucia wartości, ani kompleksów. wręcz przeciwnie. Czasami. A czasami nie mam poczucia wartości w ogóle.

 

To koło się zatacza. Niskie poczucie wartości wynika z braku zaufania do bliskich, a jak się czuje człowiek, który nie ufa bliskim? Czuje, że nie jest jakoś pełen i przez to jest niedowartościowany. Czyli vice versa. Olac i pracowac!!!!! ;p ;p nie no wiem ze tak nie trza ;) Ale jak inaczej????

Pozdro!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OJ. POdzieliłam się wczoraj z moją terapełtką rozważaniami nt. mojego BPD. Stwierdziła, że właśnie dryfuję w tę stronę, choć nie była to jakaś 100 proc. diagnoza.

A w weekend kolejny wyskok BPD: pokłóciłam się na amen z jednym z przyjaciół i pęcznieje to gówno tak, że może się skończyć żle. Ech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A w ogóle to jakoś jest inaczej teraz. Nie wiem co. Zrywane przyjaźnie... Wystarczy jeden sms napisac, nie zastanawiajac sie nad jego konsekwencjami i jest inaczej. Serio. Wczoraj tak zrobilem kompletnie luzny sms do kogos i to wiele dla niego znaczylo sie okazalo. Polecam choc wiem ze nie takie latwe. Ze po prostu pamietam. Tego kogos reakcja nie zalezy ode mnie. Nie musi.

 

A w ogole polski skrót BPD to ENZO :D Puuuuuuuudzioan ;p Piszta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwalanie wszystkich życiowych niepowodzeń na BPD, podobnie jak na nerwicę czy depresję nie ma sensu i jest nie do końca zgodne z prawdą. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić fakt, że za relacjami międzyludzkimi stoją zawsze przynajmniej dwie osoby lub więcej. Nigdy jedna. Nie można więc mówić, że wszystkie związki rozleciały się albo przez jedną, albo przez drugą osobę. "Bo do tanga trzeba dwojga..."

Poza tym nie można traktować BPD jak wyroku. Za świadomością zaburzeń [potwierdzoną przez specjalistę] musi iść dogłębna introspekcja, oraz określone działania. Przykładowo: wiem, że to BPD podpowiada mi, że ktoś mnie nie lubi/kocha, gdy w przeciągu 5 minut nie odpowiada na smsa. I zadaję sobie sprawę, że może to być spowodowane różnymi zewnętrznymi czynnikami.

Każdy BPD polaryzuje życie, zjeżdża na któryś z przeciwległych biegunów. Tyle, że prawda leży pośrodku i to własnie tego środka powinniśmy się trzymać.

 

Dokładnie. Nie istnieje NIGDY jednostronna relacja i NIGDY nie jest tak, że w relacji międzyludzkiej wynik jakiejś wymiany zdań jest jednostronny. NIGDY nie jest tak, że wszystkiemu jest winna jedna strona. Ja sobie zdałem sprawę z tego ostatnio. Miałem takie strzały, że robiło mi się niedobrze ze strachu albo nie wiem czego, w momencie gdy miałem kogoś o coś spytać, o coś co mnie w danym momencie interesuje, luib jest dla mnie ważne. Nieważne czy chce wiedzieć czy ktoś umie podcierać tyłek prawidłowo czy czy może chce coś wydrukować bo stoi nade mna i patrzy mi w monitor gdy to piszę teraz. I to co odpowie to nie jest offense w moja strone tylko po prostu tak jest,stoi tu bo przylazł. Jeśli ktoś nie odpowiada na sms to nie znaczy że nie lubi albo ma w doopie. Chociaż nigdy nie wiadomo. Ale nie można wtedy myśleć - I PO CO JA GO NAPISAŁEM/AM?

Miewałem takie strzały, że bałem się kupić bilet i miałem niezłe schizy w autobusach. Byłem pewien że ktoś myśli o mnie "Ej no ten to przecież powinien jeździć na miesięcznym". Myślałem, że naprawdę ktoś tak myśli o mnie i źle się czułem kupując bilet, po przecież jeśli ktoś tak myśli to ja rzeczywiście głuuupio robie że kupuje jednorazowy u kierowcy. Glupie to i smieszne.

 

No ale serio, zgadzam się dżejem na 100%.

Nie można zwalać niczego na żadne zaburzenie. Ale trzeba mieć świadomość że to ono działa, gdy jest coś nie tak. I fajnie byłoby gdyby ta świadomość docierała zawsze i nie znikała. Ja tego zdiagnozowanego nie mam ale 90% takich zachowań BPD to ja. Ostatnio to do mnie dociera. Może dlatego że nie zależy mi na nikim tak by go mieć.

 

A slyszeliscie Coldplay "Yellow" ? Ej to jest numer :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze pisząc to jestem załamana po tym co przeczytałam, jestem prawie pewna że to mam większośc jak nie wszystkie objawy się zgadzają. A ja myślałam że mam nerwicę lękową i fobię społeczną, chodziaż pewnie to też mam.

Potrafię się złościć na mojgo faceta tak że chyba bardziej nie można, próbuje go doprowadzam do granicy żeby sprawdzic ile wytrzyma kiedy powie dość. Mam wrażenie że bez przerwy przed wszystkimi, udaje kogoś kim nie jestem, boże jakie to jest chore:( Dla mnie świat jest czarno biały, albo kogoś uwielbiam albo nie nawidze. Mam kolezanke która jak tylko nie odpisze do mnie na czas albo odwoła spotkanie to od razu stwierdzam że ma mnie gdzies i że to ja sie narzucam, obiecuje sobie wtedy że już nigdy tak sie nie stanie, po czy za jakis czas znowu zaczynam się do niej odzywać, tylko dlatego że nie mam innych znajomych a potrzebuje kogoś z kim mozna wyjsc na piwo. Jestem mistrzem w udawaniu i ukrywaniu prawdziwego ja, nie potrafie być sobą bo chyba nie wiem co to znaczy. Chodze od niedawna na psychoterpię, nastepnym razem jak u niego będe musze z nim o tym porozmawiać. To jest straszne że człowiek ma nerwicę lekową, fobie społeczną i jeszcze to zaburzenie osobowości,nie mam już sił więcej pisać :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrafię się złościć na mojgo faceta tak że chyba bardziej nie można, próbuje go doprowadzam do granicy żeby sprawdzic ile wytrzyma kiedy powie dość

:cry: ja też :cry: Mam poczucie, że dlatego nasz związek się rozpada. Ale jeszcze mniej sił mam na ratowanie związku. W ogóle nie mam sil na pomoc sobie. Właściwie, to nie widzę sensu. Jak pamięcią sięgam, zawsze taka byłam, dlatego mam relacje z otoczeniem, jakie mam, dlatego nie mam znajomych, którzy by zadzwonili od czasu do czasu z pytaniem: co słychać. Wydaje mi się, że jestem skazana na takie życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, boli, wkurza, irytuje... wywołuje burzę uczuć. Ale najnieznośniejsze w tym wszystkim jest to, że gdy już się pseudo przyjaciel odezwie, cieszę się jak małe dziecko, nawet, jeśli potem czuję się wykorzystana. I tym oto sposobem zataczam kółeczko - ponownie burza uczuć, od obwiniania siebie, do złość na resztę świata...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam ludków, którzy mimo wszystko, rzadko bo rzadko, ale przy mnie trwają. Paru takich jest od wielu lat. Naprawdę, podziwiam ich :roll: Ja sama ze sobą wytrzymać nie potrafię.

Ale moi drodzy, czy można jakoś z tym walczyć? Czy można sobie pomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś mnie jedna sprawa z przeszłości gryzie,chciałabym odezwać się do kogoś i spróbować się pogodzić.Nienawiść jest wykańczająca.Czasem się wydaje,że się zapomniało,ale ona znów wraca w najmniej oczekiwanych momentach.Chciałabym porozmawiać,wyjaśnić,rozstać się w zgodzie i spokojnie zapomnieć.Ale po pierwsze brak responsy by mnie dobił,po drugie mam głupią lodowatą dumę która mi na to nie pozwala,po trzecie boje sie,że znów rozdrapie wszystko i zamiast 'lepiej',będzie 'gorzej'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi,boję się,że jeszcze wysłałabym to :D.Tyle we mnie żalu,że już się prawie nie mieści.Ponoć człowieka poznaje się dopiero po tym,jak odchodzi i to niestety prawda.

 

Polina,też mam takie sytuacje z rodzicami i jestem pewna,że to się za 10,20,czy 30 lat nie zmieni.Oni już tak mają.Mają swoje ugruntowane pojęcie o własnych prawach rodzicielskich :lol: .Zwykle gdy widzę się z nimi po dłuższym czasie na początku są dobre emocje,a potem ojciec mówi "Chodź,porozmawiamy." i się zaczna.Ostatnio była wojna,ze nie odbieram od nich telefonów...problem w tym,że jak odbieram znów zaczynają się pretensje.Kocham moich rodziców,doceniam to co dla mnie zrobili,ale po prostu nie z każdym da się porozmawiać normalnie.Ciężko coś puścić mimo uszu,gdy autorami nieprzyjemnych słów są osoby najbliższe.Powoli szkolę się w tej sztuce,bo nie mam wyjścia.Już nawet nie biorę pewnych rzeczy do siebie,po prostu denerwuje mnie to jak próbują mną manipulować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

snaefridur, a co Ci zależy? Przynajmniej Tobie będzie lżej. Jeśli dobrze zrozumiałam, Twój żal jest uzasadniony - to Ty zostałaś zraniona.

 

A co do rodziców - może po prostu im mówić wprost jak się czujemy z ich traktowaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi,właśnie boję się,że więcej w ten sposób stracę niż zyskam.Żal jest uzasadniony i właśnie dlatego nie jest to osoba dla której ,powinno być jakiekolwiek miejsce w moim życiu.Czuje do siebie niechęc,że w ogóle myślę o tej sprawie,zamiast puścić to w niepamięć.Boję się,że wyjdę na histeryczkę.Sama nie wiem jak mam sobie pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

snaefridur zyskasz lekkość bytu (pozbędziesz się bagażu złości), zyskasz szacunek do siebie samej, zyskasz pewność siebie i poczucie, że nie dasz sobą pomiatać. Stracisz.....? Nic nie przychodzi mi do głowy :roll::D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj nawiedziła mnie przypciapciułka, ta którą już "obgadywałam" na forum - z Anglii, która odzywa się do mnie gdy ma interes. Okazało się, że nic się nie zmieniło. Tylko ja się trochę zmieniłam - w zamian za moją pomoc ona udzieli mi korepetycji z agnielskiego :mrgreen: He.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy jest to Borderline - dzisiaj znowu naszło mnie przeświadczenie, że jestem kompletnie bezwartościowym osobnikiem pod różnymi względami. Wyliczałam sobie, ilu to ludziom zdążyłam zniszczyć życie, będąc ich znajomą. I na jak wiele sposobów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

snaefridur zyskasz lekkość bytu (pozbędziesz się bagażu złości), zyskasz szacunek do siebie samej, zyskasz pewność siebie i poczucie, że nie dasz sobą pomiatać. Stracisz.....? Nic nie przychodzi mi do głowy :roll::D

 

No właśnie chyba nie. Zupełnie nie jest lekko, gdy wyciągamy rękę do kogoś, kto powinien to zrobić pierwszy. Zawsze to robię i zawsze potem mi z tym źle. Potem pytam się co chwila: a gdybym ja nie zrobiła tego pierwsza, czy on(a) by to zrobił?Niestety, rozumiem snae aż za dobrze. Zresztą teraz jestem w identycznej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, czasem trzeba zastanowić się, czy dana znajomość ma sens. Wówczas lepiej ją zakończyć, aniżeli utrzymywać. Zdrowy egoizm nawet w przypadku wniosku, że mimo wszystko chcesz kontynuować znajomość może wiele wyjaśnić. Możesz przecież zasugerować tej drugiej stronie, jak się czujesz z jej postępowaniem, że to wcale Ci się nie podoba i nie godzisz się na takie postępowanie. Wówczas decyzję o dalszych losach znajomości będzie należała do nich, nie do Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×