Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność w depresji...


lublinianka

Rekomendowane odpowiedzi

W tej fazie-pół roku... Ale dzięki obecności na forum coraz częściej dostrzegam, gdzie kończę się ja sama a zaczyna myślenie depresyjne.

A samotność... Jest jej produktem ubocznym. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja depresja nie była spowodowana jakimś załamaniem nerwowym czy trudną sytuacją. Ja depresje miałem na własne życzenie!

Leczenie trwało około roku i nie wiem do końca czy się już skończyło. Od jakiegoś czasu czuję się dobrze ale leków nie biorę dopiero od tygodnia.

Ech..

Zaburzyłem sobie chemię mózgu przez regularne zażywanie różnych środków psychoaktywnych. Jedyną pomocą psychologa, której potrzebowałem to pomoc terapeuty uzależnień. Depresja nie mijała mimo brania końskich dawek leków. Zniknęła dopiero kiedy przestałem pić i ćpać. Leczenie farmakologiczne już skończyłem ale na psychoterapię będę chodzić jeszcze minimum przez rok.

Mam ziomali którzy nie opuścili mnie w biedzie i zawsze są lojalni i mi pomogą ale nie mogę się z nimi zadawać, bo ta przyjaźń przynosi w efekcie tylko cierpienie i destrukcję.

Zadając się z nimi ćpał bym dalej, bo to jest silniejsze ode mnie. To dobre chłopaki ale całe życie uciekają przed problemami i ciężarem istnienia. Ja już nie mogę uciekać, bo wiem, że to do niczego nie prowadzi. Nie mogę ćpać, bo po prostu umrę albo wyląduję w psychiatryku...

 

Mam 21 lat. Dwóch moich wspaniałych kolegów nie żyje.

Jeden mój kumpel wylądował w psychiatryku z ostrą psychozą i do końca życia będzie brał leki bo inaczej jest niebezpieczny dla siebie i otoczenia. Obecnie jest zamulony jak stary dziadek i ćpa dalej, bo nie chce mu się już żyć.

Inny - bardzo inteligentny. Paliliśmy z nim tylko trawkę. Zawsze wyznawaliśmy zasadę "fuck the system". Zeschizował się konkretnie i od czterech lat nie wyszedł z domu. Teraz ten znienawidzony system wypłaca mu 400 zł renty.

Mnie psychiatrzy zdiagnozowali jako "zaburzenia psychotyczne w przebiegu uzależnienia mieszanego"

Depresja i napady panicznego lęku to pikuś w porównaniu z innymi jazdami. Byłem w stanie, którego nie da się opisać słowami i każda sekunda życia była potwornym cierpieniem. Sen nie przynosił wytchnienia, bo albo nie mogłem spać albo miałem tak przerażające koszmary, że chciałem rozłupać sobie czaszkę o ścianę. Jedyne co trzymało mnie przy życiu to moi najbliżsi i przykład moich tragicznie zmarłych kolegów.

Bo pamiętajcie, że wasza śmierć was nie zaboli. Zaboli to waszych bliskich, którzy będą musieli żyć z tym.

A ojciec płaczący nad grobem jedynego syna nie pojmie tego, że jego 20 letni chłopak wyhuśtał się w piwnicy, bo miał za dużo dopaminy a za mało serotoniny.

Przepraszam za tak drastyczny przekaz. Wiem, że czyta to wiele wrażliwych osób, ale napisałem to ku przestrodze.

Samobójstwo to czyn egoistyczny i tchórzliwy. I zastanówcie się czasami czy Wasze problemy są na prawdę takie najgorsze, bo są ludzie na świecie bardzo ciężko chorzy.

 

Moja samotność jest karą za grzechy ale będę robił wszystko by to zmienić. Wy jesteście samotni z własnego wyboru, bo nic nie robicie żeby było inaczej.

Goplaneczka: na jakiej podstawie twierdzisz, że jesteś niegodna czegokolwiek. Twoi "przyjaciele" opuścili Cię w chorobie, bo tak naprawdę nie byli Twoimi przyjaciółmi i to oni byli niegodni Ciebie. Na świecie jest wielu ludzi i każdy pozna bratnią duszę tylko trzeba ruszyć się, bo samo nie przyjdzie. Trzeba się leczyć i zadbać o własne szczęście. Pewien terapełta powiedział mi, że tu nie chodzi o to żeby tylko żyć.

Chodzi o to żeby sięgnąć gwiazd.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy jesteście samotni z własnego wyboru, bo nic nie robicie żeby było inaczej.

Mhh... Moja samotność faktycznie jest formą wyboru. Dzięki depresji zamęczam znajomych moimi dziwnymi zachowaniami-generalnie, dręczę ich ciągle pytaniami, czy ich nie nudzi moje towarzystwo, czy nie mają mnie dosyć itp. Wolę więc być sama, niż się poniżać w ten sposób.

Samobójstwo to czyn egoistyczny i tchórzliwy. I zastanówcie się czasami czy Wasze problemy są na prawdę takie najgorsze, bo są ludzie na świecie bardzo ciężko chorzy.

Każdy człowiek ma prawo do decydowania o własnym życiu. Samobójstwo też wymaga odwagi.

A opinie o naszych problemach... Niech każdy mówi za siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radek no faktycznie opisales wszystko dosc drastycznie. W pewnym sensie podziwiam Cie nawet, ze potrafiles sobie poradzic z takim problemem. Oczywiscie nie moge powiedziec, ze Cie rozumiem bo ani nie rpzezylam czegos takiego ani nawet nie spotkalam nikogo kto mialby za soba takie historie. Natomiast jesli chodzi o to, ze jestesmy samotni z wlasnego wyboru to nie zgadzam sie z Toba. Nie mozesz tak mowic nie znajac sytuacji drugiej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas walczę! już nie mam siły. Moim zdaniem tylko ja mam taki problem, że ni stąd ni zowąd pojawia się ból żołądka, który uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie i radość z życia...Boję się wszystkiego i nie wiem jak sobie poradzić. Myślę, że jesli moi rodzice umrą, nikt mi nie pomoże i nie znajdę nigdzie ratunku...Proszę niech ktoś się do mnie odezwie i pomoże... Nigdzie nie czuję się bezpieczna i jeszcze tak daleko jestem od Polski...Zostanę sama na tym świecie.Leki nie działają...Cały czas już od pół roku biorę doxepin i nic. Starałam się zmienić leki, ale gdzy przestawałam braći zaczynałam nowe to było jeszce gorzej...Mam jeszcze do wypróbowania seroxat i efectin er 75. Nie wiem co to za leki, ale nie mam dobrych przeczuć... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Biedactwo [tulę].

A czemu miałabyś zostać sama? Twoi rodzice chyba nie są wiekowymi ludźmi...

Ja nie jestem psychologiem, ale moim zdaniem Twoje problemy mają podłoże nerwicowe-a to wcale nie jest takie rzadkie.

Co do brania leków-effectin jest chwalony, ponoć to lek skuteczny. Organizmowi trzeba dać czas na przystosowanie się do zmiany-generalnie psychotropy działają jeszcze 2 tygodnie po zaprzestaniu brania-może leki nakładały się na siebie? A może nie dałaś im odpowiedniego czasu? Efectin zaczyna działać po 1 miesiącu.

U kogo się leczysz? Może do leczenia farmakologicznego warto dodac psychoterapię i poszukać źródła problemów?

Pozdrawiam serdecznie, pamiętaj, że nie jesteś sama ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ból żołądka to jedna z objaw somatycznych.. też to mam czasami jednak po rozpoczęciu psychotreapii w pewnym stopniu ustąpiły...

co do leków to niestety nie jestem w stanie Ci doradzić bo ich nie brałam, ale widzę że inni maja z nimi doświadczenie ;)

dlaczego jesteś poza Polską? rodzice są z Tobą czy tutaj w kraju?

rodzice póki mogą na pewno będą Cię wspierać... wieczni co prawda nie są ale będą jeszcze długo przy Tobie :smile: przynajmniej tego Ci życzę :roll:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mozesz tak myslec , takie myslenie do niczego dobrego nie doprowadzi , wspolczuje ci bardzo ale kazdy nerwicowiec ma jakies problemy i nie skupia sie na tym co dobre tylko na tym co zle!!

czemu zaraz sama??? masz rodzicow wiec ciesz sie na razie ze sa potem przyjdzie czas na zamartwianie sie!!!

bierzesz leki , ale konsultowalas to z psychiatra?

jesli nie masz partnera to pamietaj ze stworzysz rodzine i nie bedziesz sama, czeka cie cale zycie a nie mozesz go niszczyc takim zamartwianiem sie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w tej durnej Anglii i nie wiem dlaczego tu siedzę. Depresja i nerwica postępuje i nie wiem jak z tego wyjść. Odejdę od chłopaka, to będę cierpieć w Polsce i będzie mnie boleć jeszcze mocniej. Zostanę tu, to będę każdego dnia zastanawiać się czy mnie zacznie boleć czy nie (W Polsce dodatkowo tęsniłabym jeszcze za chłopakiem)I co? Trzeba się zastanowić jakie wyjśćie jest najlepsze...Tu w Anglii służba zdrowia niestety jest w opłakanym stanie i nie radze próbować się tu leczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma ratunku-ależ masz jeszcze całą masę rozwiązań pośrednich... Możesz rozstać się z chłopakiem na jakiś czas, przyjechać do Polski na terapię. Nabrać sił, skupić się na sobie, odzyskaniu kontaktu ze znajomymi. Wszystko zależy od Twojej woli.

Za granicą na pewno jest trudniej-dobija odległość od domu, brak trwałych, wieloletnich znajomości, korzeni itp.

Najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę z problemu-moim zdaniem powinnaś zacząć działać jak najszybciej. Roztrząsanie decyzji na drobne osłabia i niweczy jej ostateczne, lecznicze działanie ;)

3maj się cieplutko, naprawdę nie jesteś sama-po prostu nie spotkałaś jeszcze właściwych ludzi, albo nie potrafisz ich dostrzec w wyniku czarnowidztwa depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też przyszło do głowy takie rozwiązanie jak Goplaneczce. Chłopak powinien Cię do tego tym bardziej zmotywować. Znajdujesz się w ciężkim stanie. W sumie to dla Waszego dobra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jej jak doskonale cie rozumiem!! Emigracja poglebia depresje i nerwice - wiem z wlasnego doswiadczenia. Nie powiem ci zebys wracala do Polski - mi wszyscy wokol truli o tym przez ponad pol roku a ja nie moglam sie zdecydowac bo balam sie wielkiej zmiany. Nie wracaj tez na sile, bo i tak wyladujesz w anglii spowrotem - tego tez juz probowalam. Po prostu czekaj, przyjdzie taki czas ze bedziesz gotowa na powrot. Dla mnie taki czas juz nastal - mam one-way-ticket na za dwa tygodnie. I wreszcie czuje sie gotowa na ten powrot (ale zajelo mi to ponad rok w sumie...).

Sproboj isc do lekarza tak czy siak, ja wiem ze srednio mozna na nich polegac, ale przynajmniej dadza ci jakies leki antydepresyjne ktore po paru tygodniach pozwola ci bardziej logicznie pomyslec o tym co chcesz robic.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:18 pm ]

poza tym dopisuje sie do Goplaneczki i Bethi - jedz do pl na miesiac dwa, idz na terapie, ale nie zamykaj furtki powrotu do anglii - bedziesz odprezona bo bedziesz miala wybor. to dobry pomysl...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój chłopak niestety już raz przeżył mój wyjazd na początku roku.Nie było mnie dwa miesiące... Wróciłm tylko dla niego, ale dalej mnie bolało...Wyjeżdzałam z płaczem do tej durnej Anglii. W Polce załamywali nade mną ręce i nic nowego nie powiedzieli i w Anglii to samo...Też żadnych nowin. Bolało mnie tak że całymi dniami płakałam.Teraz po pół roku trochę się ustabilizowało, ale i tak normalnie nie mogę żyć, bo zawsze przychodzą dni załamania i bólu żołądka.Ten żołądek jest najgorszy!!Gdyby mnie nie bolał, to wszystko byłoby inne, ja byłabym inna. Wszyscy mi mówią, ze się zmieniłam...Wiem...Radość zadko kiedy gości na mojej twarzy :(:(:(:cry::cry:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:32 pm ]

wiem że nie powinnam się uzalac nad sobą...ale kiedy boli i nie ma ratunku, to co robić?Gdzie szukać pomocy?? :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musi się coś wydażyć, żebym wróciła do Polski, bo czy w Polsce czy w Anglii, w obu przypadkach będę jęczeć i narzekać, że mnie boli. W Posce tak samo jak w Anglii, służba zdrowia załamuje ręce, no ale zawsze to jakieś inne porozumienie ze swoimi- w ojczystym języku.Pójdę do psychaiatry i on mi da znowu jakieś nowe tabletki, które i tak zaczną działać po miesiąu. Równie dobrze mogę je brać w Anglii. Powodem moich bóli jest również - CHYBA- to że nie trzymam diety i jem co popadnie...NIe umiem tu się zmobilizować i kiedy wracam zmęczona do domu po pracy, sięgam co popadnie z lodówki...Sytuacja bez wyjścia...Na pewno w Polsce byłoby lepiej, przyjaźniej i spokojniej....Ale jak mówię do chłopaka, żebyśmy jechali,, to on mówi: A gdzie będziemy mieszkać? Przecież nie z rodzicami? no i dupa...TAk się w sumie zastanawiam czy by nie uciec...tak po prostu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pewno chcesz być z tym chłopakiem

Nom, nie jest to naturalna reakcja.

Nie ma ratunku, skoro tu i tam będzie równie ciężko, co Ci zależy? Wróć do Polski aby zadbać o swoje zdrowie psychiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację...nie jest już teraz udany...I nie wiem czy to dalej ciągnąć...Obiecał że się poprawi i będzie inny ale ja i tak już nie wierzę, że skończy się to ślubem... Na początku byłam w nim zakochana, teraz już widzę coś innego...Kocham go i nie oddałabym nikomu, ale nie wiem czy to ma jakiś już sens jeśli przestałam mu wierzyć...Powiedziła, że mi pomoże odzyskać zaufanie do siebie...Zobaczymy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje postrzeganie jest nieco zakłócone przez problemy ze sobą samą. Bo niby skąd masz wiedzieć teraz, czego chcesz, czego oczekujesz, a tym bardziej, jakie ktoś ma zamiary wobec Ciebie. Nie potrafisz tego obiektywnie ocenić, a to normalne w stanie, w którym się znajdujesz. Dlatego rozstanie może dobrze wpłynąć na Wasz związek. Jeśli jego miłość jest prawdziwa, życzy Ci jak najlepiej. Jak ma Ci pomóc? Nie jest specjalistą. Tobie potrzebna jest fachowa pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

posłuchaj Bethi poszukaj pomocy u lekarza zebyś się nie musiała męczyć z tymi bolami :( Co do chłopaka to moze rozmowa nie wiem napewno bez względu na roziwążanie nie zostaniesz sama ;)

Jestem w tej durnej Anglii i nie wiem dlaczego tu siedzę. Depresja i nerwica postępuje i nie wiem jak z tego wyjść. Odejdę od chłopaka, to będę cierpieć w Polsce i będzie mnie boleć jeszcze mocniej. Zostanę tu, to będę każdego dnia zastanawiać się czy mnie zacznie boleć czy nie (W Polsce dodatkowo tęsniłabym jeszcze za chłopakiem)I co? Trzeba się zastanowić jakie wyjśćie jest najlepsze...Tu w Anglii służba zdrowia niestety jest w opłakanym stanie i nie radze próbować się tu leczyć...

jesli jego uczucie jest prawdziwe jesli się dogadujecie to może razem przyjedzcie do Polski ??? miała bys opiekę lekarza rodziców i jego obok

mogłam coś przegapić w wypowiedziach wybacz jak czegos nie doczytałam zmęczona jestem dzisiaj jakas :-) pozdrawiam serdecznie i tule

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu temu zastanowiło mnie: a jeśli Radek miał rację :?: Postanowiłam sobie, że nie będę od wtedy samotna. Robiłam co mogłam, włącznie z włażeniem w du.. niewartym tego osobom. I czuję się jeszcze bardziej samotna niż przedtem :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może teraz ja wtrącę.

 

Uczucie samotności - tak, towarzyszyło mi bardzo często. Wiele razy zdarzało mi się czuć samotną, pomimo posiadania wielu znajomych, przyjaciół. Myślę, że samotność to nie tylko kwestia posiadania wokół siebie ludzi, ale też ogromna cecha duchowa, która czasem się ujawnia.

 

Najgorsza jest chyba samotność tam głęboko, w Tobie. Nie mam pojęcia z czego to moze wynikać. Ale zauważyłam jedną prawidłowość - im więcej mam wolnego czasu, tym bardziej czuję się samotna. Pustki bez żadnych zajęć w trakcie dnia, dają mi więcej czasu na myślenie o sobie, o tych wewnętrznych odczuciach, o tym co się wokół mnie dzieje. I sądzę, że warto by było spróbować odnaleźć jakieś hobby, ulubione zajęcie, do którego możnaby wracać. Oprócz tego praca, szkoła etc.

 

Umiejętne wypełnienie czasu strasznie mi pomogło. Nie miałam chwili by myśleć o głupotach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak nie traktowac kazdej proby nawiazanie ze mna kontaktu jako jakis podstep, ktory ma na celu osmieszenie mnie?

Mam to samo. Często gdy ktoś mnie gdziś zaprasza, chce sie ze mną spotkać to mam wrażenie, że tyko po to aby było się z kogo pośmiać. Mimo tego że jednak przełamię ten strach to następnym razem i tak czuje to samo. Z tego powodu popełniłem też błąd o którym nigdy nie zapomnę, odsunąłem od siebie osobę na której bardzo mi zależało...

Ludzi rzeczywiście odsuwany od siebie na własne życzenie, sami rezygnujemy ze spotkań, a pozniej już sie nie pytają czy spędzimy z nimi czas i czasu na nas też już nie mają, tak było w moim przypadku. Mam teraz kilku nowych znajomych, jednak też czuje sie samotny.

Wypełnaianie sobie czasu mi też pomaga zapomnieć o samotności jednak nie jest to rozwiązanie problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×