Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność w depresji...


lublinianka

Rekomendowane odpowiedzi

Oj jak sobie poczytałem te wpisy, to przypomniałem sobie samego siebie najmocniej od kilku miesięcy.....

 

Myślę że jednak warto -

 

- o czywiście nie jest tak (jak mi to często próbują uzmysłowić ci dla których depresja to nie jest choroba, "chisteria" rozpieszczonych jedynaczków itp, ja nazywam ich "weź się w garśćiowcy" ) że leki to panaceum na wszystko i "jak sobie pojem" to od razu mi przejdzie, nie,nie.

 

Ale czy to właśnie ta poprawa nastroju to nie jest dla nas ta jedyna szansa kiedy może się to zmienić?

 

Ja też mimo dłuuugiego leczenia nadal nie lubię ludzi, zamykam się w sobie, mimo dobrych jakiś chęci nie potrafię przebywać nawet wśród przyjaciół i zabiegać o nich....

 

..Ale pojawiło się wiele zachowań o które przedtem nigdy bym się nie posądził - mieszkam sam, daję sobie radę, mam na utrzymaniu dwa koty które (mam nadzieję) nie narzekają, odwzajemniają miłość i są zdrowe.

 

Może to trochę śmieszne, ale dla mnie to już osiągnięcie - oczywiście w trakcie leczenia, więc może warto?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam psiaka kochanego, ktory mial być lekiem na depresję, dostalam go zaraz po wyjściu z kliniki. Na poczatku nie mialam sily nawet z nim wychodzic, a teraz to i nie mam sily i nie chce mi sie:) ale to juz nie moj tylko taty pies, tak sie do niego przywiązał, wszedzie za nim łazi, caly czas dwor i dwor, a mial być tlyko moj taki moj i moj a nie jest moj:( Ale przytulić się do niego, powąchać łepek, czy wyjąc kleszcza czasem ;) to sama przyjemnosc :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam psiaczka. Uwielbiam ją. Jest przy mnie niezależnie od tego czy płaczę czy się cieszę. Mam wrażenie, że wyczuwa mój nastrój. Kiedy źle się czuję przychodzi do mnie i liże twarz. Ja się do niej przytulam i uspokajam. Jest jedynym stworzeniem przed którym potrafię się otworzyć, uspokoić i przytulić. Kiedyś lubiałam z nią chodzić na długie spacery. Teraz nie mam siły i boję się bólu. Ale wystarczy jej spojrzenie żeby poczuć się troszeńkie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och tak, zwierzaki potrafią kochać... Ja mam kota, Motyla. Kiedyś ranki były trudniejsze, ale kiedy budze się i czuję obok mnie cieplutkie, rude futerko, kociak mruczy mi do ucha... Czasem mam ochotę uciec przed całym światem, schować się w bezpiecznym domu, wziąć na kolana mojego Motyla... Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby w niebie nie było kotów było by w nim za mało szczęścia... To prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam bialego kocurra ;) co prawda musze sie przyznac ze jest z "dziesiony" czyli byl kradziony ;) to taki moj maly wariat..bez niego zwariowalabym do konca...zawsze powtarzam ze gdy on jest ze mna mam swiadomosc ze cos w tym domu jeszcze zyje...przynajmniej moge pogadac do niego ...lepiej do zwiarzaka niz do sciany :D

aa mam jeszcze miniaturowego jamnika szorstkowlosego i owczarka celpie :) ale one znajduja sie w moim rodzinnym kraju :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie.

 

Chciałbym poznać Waszą opinię, czy będąc samotnym w problemie depresji (bo myśle że mój stan to właśnie to), bez jakiegokolwiek wsparcia osób mi bliskich, jestem w stanie przy pomocy lekarzy i farmaceutyków poradzić sobie z chorobą.

 

Na początku wydawało mi się że wszystko jest pod kontrolą, że poprostu się tylko zmieniłem. Niestety z biegiem czasu wszystko w życiu zaczynało się walić, w pracy mnie zdegradowano, zacząłem stronić od znajomych i przyjaciół, popijać sobie itd. . Myślałem (miałem nadzieje), że może przy pomocy wsparcia ze strony żony uda mi się wyjść na prostą. Niestety i to nic nie dało. Żona jest blisko i jest kochana wtedy i tylko wtedy kiedy jest wszystko dobrze, ale w tej chwili nie jest dobrze i okazało się że na nią nie mam co liczyć.

 

Będe wdzięczny za Wasze opinie czy samemu jest sens podejmować dalej walkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karol, jak samemu nie podejmiesz walki, to nikt za ciebie tego nie zrobi. Mnie nikt nie wspiera. Rodzina nie wierzy, znajomi nie wiedzą :roll: Muszę sama o wszystko walczyć. Nic mi to nie da, jak będę czekać na ich pomoc, niestety. Jeśli nie masz wsparcia to nie czekaj na nie. Można się takim czekaniem wykończyć. A nie wiesz, czy kiedykolwiek ono przyjdzie. Z pomocą lekarzy może ci się udać wyjść z tego. Każdy ma nadzieję, że będzie żył normalnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często się zdarza, że w depresji brakuje wsparcia. Jeżeli dotąd go nie uzyskałeś, na nic nie czekaj. Leczenie u lekarza może wystarczyć. Musisz sam się przekonać. Mam nadzieję, że poradzisz sobie. Ludzie nie potrafią zrozumieć co z nami jest nie tak. Oni są zdrowi. Nie doznali nigdy tego cierpienia co my. Dlatego nie wiedzą co czujemy. Samemu z depresji się nie wyjdzie. Ale przy pomocy lekarza, psychologa, myślę, że to możliwe. Spróbuj opowiedzieć żonie co czujesz, wytłumacz. Ona nie wiem co w Tobie tkwi. Życzę powodzenia. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez jestem sama jak wczesniej wspominalam...ostatnio ogladnelam pewnien niesamowity francuski film z rownie niesamowitym glownym bohaterem...i nagle dostalam oswiecenia! przypomnialam sobie jak bardzo fascynowala mnie glowna tematyka z tego filmu od kilku lat...uwierzylam w siebie i dzis uciekam od depresji robiac to a wlasciwie uczac sie podstaw sztuki przemieszczania czyli Le Parkour'u :lol:

Cwicze miesnie,rzociagam sie i skacze po byle jakich murach..kazdy obiekt ktory nie ma dla nas znaczenia w zyciu codziennym (mury,barierki,sciany) dla mnie zaczal nabierac wartosci..nawet nie wiecie jak uwalniam swoja dusze i umysl robiac to...co prawda tak jak mowilam to podstawy ale bede dazyc z uporem dopoki nie opanuje tego do perfekcji...dopoki nie uznam ze kazdy wielki budynek czy trik zwiazany z ta sztuka jest do pokonania i ja potrafie go pokonac...odnalazlam cos co chce robic...sposob w jaki moge siebie wyrazic...a to przeciez tak wazny krok w depresji..miesiac temu siedzialam przed kompem ,palac setki papierosow,trujac sie i nie majac pojecia ze tylko sie marnuje...dzis mysle troszeczke pozytywniej a wszystko przez jednego czlowieka ktory zafascynowal mnie swoimi umiejetnosciami..Davida Belle ;):lol: wiem ze nie uwolnie sie od zlego toku myslenia i depresji ale przynajmniej na chwile uciekne od zla :(

 

laven ja tez nie mam w nikim wsparcia..rodzina jak by zapomniala ze w ogole choruje na depresje,ze potrzebuje kogos do pomocy i musze sie leczyc...cierpie tak jak kazdy z was...ale przez chwile dzieki mojej nowej pasji patrze na siebie inaczej...choc raz w depresji uwierzylam ze potrafie i nie zniechecam sie ...gdy wracam do pustych ciemnych scian po treningu znow nachodzi mnie ten koszmar...znow bol w sercu ze nie mam milosci,ze jestem do niczego itd...ale gdy wstaje rano wierze ze dzieki sztuce przemieszczania sie w kolejnym dniu przez kilka godzin depresja zniknie jak czarne chmury na niebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez jestem sama jak wczesniej wspominalam...ostatnio ogladnelam pewnien niesamowity francuski film z rownie niesamowitym glownym bohaterem...i nagle dostalam oswiecenia! przypomnialam sobie jak bardzo fascynowala mnie glowna tematyka z tego filmu od kilku lat...uwierzylam w siebie i dzis uciekam od depresji robiac to a wlasciwie uczac sie podstaw sztuki przemieszczania czyli Le Parkour'u :lol:

Cwicze miesnie,rzociagam sie i skacze po byle jakich murach..kazdy obiekt ktory nie ma dla nas znaczenia w zyciu codziennym (mury,barierki,sciany) dla mnie zaczal nabierac wartosci..nawet nie wiecie jak uwalniam swoja dusze i umysl robiac to...co prawda tak jak mowilam to podstawy ale bede dazyc z uporem dopoki nie opanuje tego do perfekcji...dopoki nie uznam ze kazdy wielki budynek czy trik zwiazany z ta sztuka jest do pokonania i ja potrafie go pokonac...odnalazlam cos co chce robic...sposob w jaki moge siebie wyrazic...a to przeciez tak wazny krok w depresji..miesiac temu siedzialam przed kompem ,palac setki papierosow,trujac sie i nie majac pojecia ze tylko sie marnuje...dzis mysle troszeczke pozytywniej a wszystko przez jednego czlowieka ktory zafascynowal mnie swoimi umiejetnosciami..Davida Belle ;):lol: wiem ze nie uwolnie sie od zlego toku myslenia i depresji ale przynajmniej na chwile uciekne od zla :(

Naprawdę fajnie o tym piszesz.

Gratuluję znalezienia czegoś pozytywnego i jakiejś odskoczni od życia depresją.

Nie pałuj się, że to tylko odskocznia. Nie możesz poświęcać całej swojej uwagi chorobie.

Powodzenia i kultywuj w sobie entuzjazm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Little_Nadia, Laven, Estreva chylę czółko za to, co tu napisałyście! Trafiłyście w sedno. I pamiętajcie o tym w chwilach zwątpienia! Tak 3mać!

 

A ja mam "wsparcie" w rodzinie, chłopaku.... Wsparcie to objawia się poprzez prześladowanie mnie na każdym kroku(jakkolwiek cokolwiek zrobię, wszędzie widzą objawy anoreksji), wytykaniu co robię źle albo czego nie robię, doradzaniu co powinnam ("idź się leczyć"), a nawet grożeniu ("jak znajdę chociaż 1 alax to zrobię Ci taką jazdę, że się nie pozbierasz!" - mój chłopak) ble ble ble....

Dzięki temu "wsparciu" czuję....

że nie chce mi się żyć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi kochana naprawde wspolczuje... sprobuj przeciwstawic sie tym wiecznym narzekaniom..powinni zauwazyc ze ty tez masz uczucia i chcesz je rowniez zauwazac w tak ciezkich chwilach ... :x

Moze tak jak ja znajdziesz cos co naprawde w jakis sposob cie odstresuje i zrelaksuje...ja potrafie spiewac,malowac i teraz jeszcze ta wielka wiara ze perfekcyjnie opanuje LP... te 3 czynnosci potrafia mnie zrelaksowac...

Wierze ze ty tez znajdziesz lub znalazlas cos co w zyciu choc na moment ploszy chorobe :* Trzymaj sie Cieplutko....I PAMIETAJ! JESTES Z NAMI! ;);) yyy PRZEPRASZAM TZN MY JESTESMY Z TOBA ;);)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam!

Tak sobie czytam jak sobie radzicie z depresja i szukam jakis wskazowek dla siebie. jestem tu nowa i gubie sie jeszcze w tematach wiec mam nadzieje ze nie okaze sie ze pisze nie w tym temacie co trzeba czy ze powtarzam pytania ktore juz padly. Chcialabym sie zapytac czy jest taka mozliwosc zeby depresja przeszla sama? nie mam wprost postawionej diagnozy poniewaz po pierwszym spotkaniu z psychologiem postanowilam ze wiecej tam nie pojde, choc kobieta byla naprawde bardzo mila czulam sie jak kretynka jak stamtad wychodzilam i jak ludzie patrzyli na mnie jak wychodze zaplakana od psychologa. chcialabym juz zyc normalnie, juz do 2 lat kompletnie nic mnie nie cieszy i wciaz czuje ten wewnetrzny lek i bol, do tego jeszcze musze udawac przed bliskimi ze wszystko jest juz dobrze. nie chce was za bardzo zanudzac tym jak dokladnie sie czuje dlatego prosze tylko jesli mozecie napiszcie mi czy mozna samemu pokonac depresje i jak to zrobic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po prostu ja Zastanów się. Jeśli przez 2 lata nic się nie polepszyło, mozna wywnioskować, że samo raczej nie przejdzie. Warto by było wrócić do psychologa, a nawet pójść do psychiatry. Nie przejmuj się ludźmi. To normalne, że są zainteresowani o co chodzi gdy ktoś płacze. Samemu raczej nie da rady wygrać.

Estreva Gratuluję Tobie z całego serca, że znalazłaś jakąś pasję. To naprawdę ogromny krok. Ćwicz wtedy kiedy tylko możesz. Ochłonięcie od tej męki, może dobrze zaowocować. Będę trzymać kciuki, abyś zaszła jak najdalej.

bethi To straszne, że osoby tak bliskie postępują w ten sposób. Dlaczego wciąż jesteś z chłopakiem który ma na Ciebie tak negatywny wpływ? Boisz się pozostać sama? Samotność jest lepsze niż zły wpływ innego człowieka. Mam nadzieję, że dobrze się ułoży.

Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laven dziekuje tobie z calego serduszka ;) trzymaj kciuki i wiare we mnie jak najdluzej mozesz :lol: czeka mnie kilka lat pracy...od razu nie moge uprawiac freerunning'u :( poniewaz przez jakies 2 lata sama z depresja siedzialam caly czas przed kompem i palilam tony papierosow...efekty: zastale miesnie,slaba kondycja :( Najpierw musze sie porzadnie porozciagac a pozniej nabrac wiecej masy miesniowej ;) i wtedy zaczynamy :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Estreva jak się w to wkręciłaś? Tzn. w LP? Ciekawi mnie ta historia?

 

Poza tym dziękuję wszystkim za serduszko. No ja chyba lubię cierpieć. To taka forma masochizmu czy sposób samookaleczania:?

Buziaczki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi dziekuje ze jestes zainteresowana :lol: Moge stwierdzic ze od zawsze bylam nieco inna niz kazda dziewczyna...nie stroilam sie w ekstra ciuszki,nie kokietowalam facetow...Nie chcialam byc pusta ,szczuplutka dziewczynka ktora bedzie latac tylko za facetami...Wychowywalam sie ze starszym o 5 lat bratem..Ja marzylam o kobiecej dziewczynie o lekko umiesnionym ciele z meskimi umiejetnosciami(zawsze chcialam konkurowac z mezczyznami) poprostu chlopczyca...Zawsze w towarzystwie plci przeciwnej,swietny kontakt z nimi,moge powiedziec lepszy niz z kobietami ;) Nigdy nie balam sie jakies brydnej robotki...chcialam cos w zyciu zrobic niesamowitego...wiec gdy bylam mniejsza pierwszy raz zobaczylam mezczyzn specjalizujacych sie we freerunning'u w internecie ,brat gdzies znalaz filmiki...Fascynacja i milosc od pierwszego wejrzenia...Wtedy bylam jeszcze zdrowa ..ogladalam te filmiki godzinami z zachwytem...ale w koncu przyszla naga prawda..jak taki paczus moglby nauczyc sie LP..przeciez to mission impossible :!: Chlopacy wytykajacy mnie palcami,smiech, zreszta moja sylwetka i to ze jestem kobieta...minelo 3 lata...w ten czas zdazylam wpasc w depresje...zalamanie...nie myslalam o niczym...przestalam sie ruszac,siedzialam przed tv albo komputerem ,objadajac sie tonami jedzenia i palac tysiace papierosow :( az do tamtego tyg...Przyjaciolka wiedziala ze uwielnialam patrzec na LP wiec polecila sciagnac mi 13 dzielnice...Ogladnelam..O Boshhh jakie to byly zachwyty,emocje...Czysta radosc ktora zdarzyla sie 1 raz w okresie depresji...Ogladalam ten film kilka razy,przygladalam sie jak D.Belle wyprawia cuda na tym filmie..W jaki sposob sie unosi i pokonuje bez wysilku kazda przeszkode ;)

I cos w koncu mnie scisnelo za serce...Jakis cud...Odnalazlam cos co chcialabym robic...Przestalam zadawac sobie pytania w jaki sposob osiagne choc poczatki LP...wazne bylo ze chce i ze posiadam naprawde mocna motywacje...Rzeczywistosc nie byla taka piekna jak na poczatku sadzilam..tak jak mowie czeka mni kilka lat pracy...Najpierw zajmuje sie swoja sylwetka,przede wszystkim kondycja...Pozniej gdy udoskonale juz swoje sily moge zaczac intensywny prawdziwy trenning ;) czasami przychadza watpliwosci...Ze nie przetrwam.. :( jestem strasznie niecierpliwa i gdyby to bylo mozliwe najlepiej chcialabym opanowac wszystko w 2 tyg :P ale tak sie nie da :( wiec musze walczyc :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo łatwo i szybko wpadam w przygnębienie. Wszystko mnie przytłacza. Mój dom, miejsce, w którym niechętnie przebywam z powodu nieprzyjemnej atmosfery, alkoholu, awantur rodziców, ich wyrzutów i pretensji. Nie mogę znieść swojego wygladu, nie akceptuję siebie. Jestem sama. mam przyjaciół, wiem o tym, a mimo to wciąz czuję się sama. Tak bardzo brakuje mi miłości, że kiedy wreszcie poznałam kogoś kto wyciągnąl do mnie ręke nie przeszkadzało mi, że nawet się nie znamy, że to była internetowa znajomośc, chory związek, który na początku dawał ukojenie, potem wciąz bardziej ranił. Kochałam tak bardzo, jak nigdy jeszcze. Ale wszystko rozwaliło się zanim zdołalismy się spotkać. Macie podobne doświadczenia? zawsze podchodziłam sceptycznie do takich znajomości, ale przy Nim zupełnie straciłam głowe.. Wciąż jeszcze nie umiem o Nim zapomniec.

Wpadłam w dołek, wciąż się ciełam i głodziłam, zaczęłam miec problemy na uczelni, nie widziałam sensu życia. Przy Nim chciałam zyć, gdy Go zabrakło chciałam tylko umrzeć. Nie wierzyłam i chyba dalej nie wierzę, że może jeszcze spotkac mnie coś dobrego, że mogę dostać miłośc, że zasługuję. Nie radzę sobie ze swoim życiem. Czasem uśmiecham się troche dzięki przyjaciołom, ale nie jestem szczęśliwa. Trace grunt pod nogami. Każdy mały problem urasta do potężnego.

Przestałam się kaleczyć, choć zbliżające sie upały pogłębiają mój smutek, gdyż ciało mam w bliznach, które nie schodza. To, że żałuję niczego już nie zmienia.

najbardziej boli mnie moja samotność. Wydaje mi się, że przy Kims wszystkie problemy zniknęlyby, ale.

Sa dni, kiedy chcę już tylko skończyć ze sobą. Próbowałam już, nie wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×