Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kornel Lone

Użytkownik
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Kornel Lone

  1. Nie, "ujażmić bestię"
  2. Wciąż nie mogę się otrząsnąć po ostatniej książce którą przeczytałem. Jej wersy wciąż przewijają mi się przed oczami, i bywa że zatrzymuję się na chwilę aby zrobić głęboki wdech. Była to historia 15 letniej dziewczyny, która została uwiedziona przez nauczyciela i wikła się z nim w namiętny romans, który nagle się kończy. Dziewczyna nie potrafi zapełnic tej pustki po mężczyżnie i znajduje sobie coraz to nowych kochanków, którzy stają się treścią jej życia,ucieczką od rozpaczy. Po kilku latach ów nauczyciel do niej wraca, już bez swojej rodziny i degenerujący romans wybucha na nowo.Cierpi ona, jej przyjaciele, i odtrąceni przez nią chłopcy oferujący prawdziwą miłość. Każdy wers to wyzwanie dla psychiki, każda kartka to gwałt na samym sobie aby brnąć dalej w losy bohaterów. Jednak emocje wywołane lekturą nie pozwalają już odłożyć jej na półkę i zapomnieć.Za dużo słów bliskich własnemu życiu - pustka, pragnienie, cierpliwość, obojętność, okrucieństwo chwilowa euforia... Jedyna szansa na odzyskanie równowagi to poznanie historii do końca, tak przekonywującej że myślę że w dużej mierze opartej na faktach. Ostatnie zdanie "życie to nie przeznaczenie ale wybór.Nasz wybór.Nagrodą za ten milion nie przeżytych żyć jest świadomość że to które teraz wiedziemy jest możliwością jedną z miliona.To daje siłę i nadzieję" Łzy spływaja mi po policzku.... Zawszę gdy wezmę więcej cloraxenu pojawia się ciekawy efekt - cienie zaczynają opalizować na czerwono, a po jakiś 10ciu minutach robią sie zielone. Lekarz zalecił większą dawkę mózgojebów rano, aby umysł nadawał się do czegokolwiek innego oprócz zbędnego obciążania korpusu przed południem. Jak zawsze w takim wypadku dostaję kopa, a ponieważ to asentra zaczynam pragnąć rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać.... Kończe więc z chodzeniem w kółko po miejscu pracy i łapie za telefon, zresztą nie przestając chodzić. Docieram do najciemniejszych zakamarków pamięci mojej komórki i gadam jak karabin maszynowy często ze znajomymi z którymi nie rozmawiałem od kilku lat. Obrywa się mojemu Tacie, który nieopatrznie zadzwonił do mnie i nie odkłada słuchawki przez 1/2 godziny. Zaraz potem dzwonią kolejne dwie osoby zszokowane tym że nagrałem się na pocztę czego nigdy nie robiłem i znajomy który nie zdążył odebrać. Wieczorem wszystko się uspokaja i jestem koszmarnie wyczerpany. Ale zasiadam jeszcze przed moim ukochanym szatanem - komputerem.
  3. Życie jest piękne.Podobno. Ponieważ (kolejne) leczenie trwa już dwa lata, ilość leków wynosi cztery a ich ogólna dawka zbliża się do 400 mg/dobę czas skończyć użalać się nad sobą, czekać na nie wiadomo co i po prostu ruszyć dupę. Tym bardziej że właściwie nie odczuwam od pewnego czasu zmeczęnia.To jest tylko kwestia zdobycia się się na chęć zaplanowania i wykonania czegokolwiek.nic więcej.Żadne fizyczne ograniczenia nie stoją na przeszkodzie. Dom jest wspaniałą klatką.Złotą klatką. Robię najpierw cherbatę, starannie wybieram szklankę, nie może być na niej i wniej żadnych śladów palców czy osadu co jest tym trudniejsze że owe szklanki mają już kilkadziesiąt lat.Szoruję więc najpierw ręce tak samo skrupulatnie jak potem szklanki Często można usłyszeć z różnych gęb i telewizorów że policja aresztowała szalonych motocyklistów, GOPR musiał udzielić pomocy szalonym zwolennikom zjazdów rowerowych na nałeb na szyję itp. Czasami myslę czy te służby nie powinny zająć się wszystkimi tymi którzy siedzą zamknieci w domu i wariują wśród czterech ścian z bólu, samotności i strachu.To jest prawdziwe szaleństwo. Jeszcze gorzej gdy przy tym wszystkim wystawiaja się na działanie popularnych telenoweli od których powstają nieodwracalne zmiany w mózgu. Sztywne, patologiczne, gadki doktora lubicza do swej (też patologicznej) rodziny, neutralizują działanie tych wszystkich psychotropów ktore jem zamiast śniadania i muszę zaraz brać jeszcze cloraxen. A wysłuchiwanie tykania zegara, którego wachadło przypomina miecz kata, podczas gdy próbuję z całych sił odepchnąć te wszystkie myśli które rozdzierają mi głowę to jest mój najbardziej extremalny sport jaki uprawiam.Bez satysfakcji. Gdy jestem już gotowy do wyjcia patrzę przez okno. Po ulicy przechadza się dziewczyna z sąsiedztwa.Jest tak piękna że odbieram to wszystkimi zmysłami, nie tylko wzrokiem, ale skórą węchem, jest w powietrzu które wciągam. Wacham się.Zakładam słuchawki i puszczam muzykę, tak głośno na ile mogę to znieść. Jeszcze chwilę.Może pięć dziesięć minut ok?
  4. Mój ulubiony: "pozdrawiam, Maciej (coraz starszy,grubszy i bardziej pomarszczony) ;-)
  5. Nie bój nic, to działa bardzo powoli, dopiero po miesiącu będzie mniej wiecej tak jak będzie po dwóch (wtedy już działa terapeutycznie, te dwa miesiące musi się rozkrecić) Brałem długo i w ogromnych dawkach, nie było źle, tylko początkowo pojawiały sie napady leku w nocy, ale tylko kilka razy i koniec
  6. Witajcie. Chcialem zapytać czy ktoś znajduje sie w takim miejscu gdzie powoli odchodzi depresja i zaczyna sobie zdawać sprawę że ileś miesięcy, lat , czy nawet całe życie jest w pewnym sensie stracone, i "zaczyna żyć", uczy się od nowa, często najprostszych i prozaicznych czynności, ... No własnie jak to jest gdy choroba pozostawia pustkę która chciało by sie wypełnić? Może ktoś jest na takim etapie, i chce odpowiedzieć jak to jest wracać do ludzi, codziennosci, pracy szkoły? Pozdrawiam
  7. Tak, zwłaszcza rano, jakby na głowie była zaciśnięta obejma. Wszystko złagodziło sie (bo minęło to za duże słowo) po rozpoczeciu leczenia dwoma przeciwdepresantami na raz. Może warto odwiedzić lekarza?
  8. Marzę o tym by mieć taki przełącznik "uczucia on-off" Ile łatwiej by się żyło ehhh...
  9. Depresja to bardzo cieżki orzech dla samego chorego, i jest bardzo prawdopodobne że czuje się na tyle źle że nie jest w stanie odwzajemnić Twojego uczucia, zainteresowania (nie wiem na ile poważny jest jego stan, jeżeli wychodzi, wyjeżdza to nie jest całkiem beznadziejnie). Zastanowiłbym się tylko nad kwestią całkowitego braku jakiejkolwiek odpowiedzi - tym bardziej że jak piszesz, jego stan poprawia się - powinien jednak jakolwiek (choćby przez zwykłą grzeczność) zareagować np. choćby puścić sygnałka.....
  10. Myślę że dobrze trafiłaś. Czasem w życiu jest tak że wszystko jest wspaniale, a czujesz się jakby ciagle działo sie (lub zaraz zaczeło) coś strasznego.....- jakby czyjeś spojżenie miało siłę noża, a każde, nawet najmniejsze odstępstwo od tego co sobie zaplanujesz urastało do tragedii i powodowało ból , czesto fizyczny. Mogę Ci tylko doradzić wytrwanie w leczeniu. Może sie okazać że wszystko to po nim nie minie, ale na pewno bedzie lepiej niż teraz
  11. O ludzie! Jakie to wszystko proste! I na ......... były mite wszystkie psychotropy... nie ważne, już rozweselają bakterie z mojej muszlli klozetowej. Zamiast lerivonu co mnię d.... tylko z niego rośnie kupię sobie KOKSY! Będę miał taaką szczenę że przejechanie gillette'ką od lewa do prawa zajmie całą dobranockę! A wtedy kobiety zlecą się z całego miasta. Jeśli przestanę nagle pisać na forum to znaczy że umarłem z przesekszenia..... y yy Miłości.
×