Skocz do zawartości
Nerwica.com

On nie potrafi mnie pokochać......


Rekomendowane odpowiedzi

Z moim facetem jestem prawie od 3 lat...jest ode mnie dużo starszy. Nasz związek był cudowny. Z nikim innym nie rozmawia mi się tak jak z nim. Mamy wspólne zainteresowania, charaktery, kocham go nad życie i do tej pory wydawało mi się, że jego stanowisko jest takie samo. Jest typem faceta który nie jest zbyt wymowny co do wyznawania swoich uczuć....od około pół roku borykamy się z problemem...on nie potrafi mnie pokochać:( długo rozmawialiśmy na ten temat....bardzo chciał by mnie pokochać, płakał jak to mówił, wyznawał że jest mu ze mną wspaniale, że jestem cudowną kobietą i na pewno była bym wspaniałą matką, żoną, że bardzo mu na mnie zależy, nie chce mnie stracić...i wiele innych wspaniałych rzeczy...prócz słowa kocham cię...gdyż twierdzi, że on nie potrafi już chyba nikogo pokochać, jest zablokowany:( ma za sobą już kilka związków, w tym jedno takie gdzie był bardzo zakochany, miał plany, marzenia które legły w gruzach...został bardzo zraniony jak się domyślam...w tym momencie nie mieszkamy razem:( wyprowadziłam się, ale do końca nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam:( chciała bym mu jakoś pomóc, ale nie wiem jak:( Obecnie spotykamy się czasami, dzwonimy do siebie prawie codziennie...nie potrafię żyć z nim wiedząc że mnie nie kocha:( choć szczerze mówiąc gdyby nawet kłamał że tak jest, to nawet bym się nie zorientowała, bo wszystkie jego zachowania w stosunku co do mnie wyglądają na miłość:( może on mnie kocha a nawet o tym nie wie? może ja mu zbyt dużo dałam miłości, że nie potrafi zrozumieć tego, jak ktoś może go kochać...bo on jest jakiś niedowartościowany...choć ja mu naprawdę daję tak dużo, że na pewno moją to winą nie jest, z resztą on sam twierdzi że wina jest w nim. Nie wiem co mam robić, on chce być ze mną, bo jest mu fantastycznie, ale ja nie mogę, wiedząc że to nie miłość...już sama nie wiem co to jest? rozmawialiśmy o wizycie u psychologa, twierdzi że mu nie pomoże:( Ale myślę, że dał by się namówić, bo on chce bardzo żebyśmy byli razem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kora23, Jesli został zraniony ,w tak mocny sposób .Możesz tylko go wspierać .Pomóc musi sobie sam np;za pomocą terapii .Zabrzmi to trochę brutalnie to co teraz napisze -Zastanów sie czy jest sens być z kimś kto w otwarty sposób mówi,że nie potrafi Cie pokochać .Jako młoda osoba powinnas .nie tylko dawać ale i brać ..eee co ja pisze wiek nie ma tu nic do sprawy.Wszyscy mamy potrzeby okazywania i przyjmowania okazywanych uczuć .

Chcesz mieć dzieci ? One potrzebują wzorców miłości od rodziców . To chyba też istotny aspekt sprawy ,nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"płakał jak to mówił, wyznawał że jest mu ze mną wspaniale, że jestem cudowną kobietą i na pewno była bym wspaniałą matką, żoną, że bardzo mu na mnie zależy, nie chce mnie stracić..."

 

Wiesz, moim zdaniem to jest właśnie miłość. I jest z Tobą od 3 lat, jak można przez 3 lata być z kimś bez miłości? Facet chyba za dużo od siebie wymaga, oczekuje jakichś fajerwerków, nie wiem. Ma po prostu w głowie mylną definicję miłości, chce ją rozpoznać według znaków z poprzednich doświadczeń. To się zresztą często zdarza. Miał plany związane z poprzednią partnerką, i jeśli został odrzucony to tamta relacja urosła do rangi mitu, przez sam symbol - zburzenie widoku małżeństwa, domu. A może to było tylko zauroczenie, a to Ty jesteś tą właściwą osobą? Dla niego jednak tamto jest definicją miłości, bo zostało brutalnie przerwane. Często po związku siłę uczucia mierzy się siłą cierpienia, co nas potem gubi. I tak się zagubił z Tobą.

 

Powinnaś sobie zadać podstawowe pytanie: czy Ty czujesz jego miłość? Bo to, czy on mówi że kocha to jest nieważne. Ważne, czy Ty czujesz jego miłość. Powinnaś to wiedzieć bez jego deklaracji po 3 latach, bez słów.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAK, masz rację...on jest bardzo dziwny, ja sama nie potrafię go zrozumieć, on chciał by mieć dziecko ze mną, i nie jest tak, że nie ma żadnych uczuć do mnie, bo twierdzi że są. Mówi, że dziecko to była by dla niego terapia, ale co jeśli to nie pomoże? Wszystko bym dała, żeby udało mu się dotrzeć do "tego" uczucia, z resztą przez jakiś czas wyznawał że mnie kocha...ale od jakiegoś roku coś się zmieniło...mieliśmy też spore problemy finansowe, stracił pracę, dopiero niedawno zaczęliśmy znów powoli stawać na nogi, ale problem nadal jeszcze jest..może to było też jakąś przyczyną? Sama nie wiem:( Pierwsze jego takie wyznanie było dla mnie wielkim szokiem, bo naprawdę układało nam się wspaniale, czułam że jest szczęśliwy, z resztą nadal twierdzi że był. Ale kochać nie kocha, choć bardzo szczerze chał by!!! Tak strasznie płakał, pierwszy raz widziałam jak płacze...co to może być??? Czy psycholog mu pomoże...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On nie chce iść do psychologa, bo uważa że mu nie pomoże. Już tutaj jest błąd, on nie ma oczekiwać pomocy w tej sprawie, bo jedyne co robi specjalista to pomaga zrozumieć własne emocje. Nie daje rad. Psycholog nie powie mu, czy Ciebie kocha i co zrobić, żeby tak się stało. Nie powie mu, czy Cię zostawić czy nie. Pomoże mu się za to uporać z emocjami, z przeszłością, rozjaśni wiele spraw. Da wskazówki, jak rozeznać się w uczuciach.

 

Może wyjść tylko na dobre. Masz 3 wyjścia: albo skończyć ten związek, albo do niego wrócić i wciąż cierpieć przez to "niekochanie", albo zawlec go do psychologa. Polecam ostatnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy czułam, że mnie kocha? czułam, czułam, czułam, do moment aż mnie wyprowadził z tego....teraz mam wątpliwości i moje zaufanie zmalało:( choć twierdzi, że on nigdy by mnie nie zdradził, że jak jest z kobietą to z nią jest....nie wiem...:( może powinnam dać mu czasu i pobyć beze mnie? żeby sobie uświadomił coś...choć on już twierdzi że będzie zawsze żałował tego że mnie starcił...i że na myśl, że mogła bym być z innym mężczyzną szaleje...ale chał by mojego szczęścia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kora23, Zabrzmi to trochę brutalnie to co teraz napisze -Zastanów sie czy jest sens być z kimś kto w otwarty sposób mówi,że nie potrafi Cie pokochać .Jako młoda osoba powinnas .nie tylko dawać ale i brać

 

Moim zdaniem sens jest ogromny. Facet mi się podoba - jest totalnie szczery i rozmawia z nią długo o tym, co się dzieje, to dowód wielkiego szacunku.

 

Co masz na myśli pisząc brać? Słowa? Bo z tego co pisze autorka, była z nim szczęśliwa. Więc "brała". Ludzie sobie robią krzywdę przywiązując taką wagę do nazywania uczuć, do słów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To samo on mi mówił...że przez cały ten czas czułam że mnie kocha...więc brałam..może ja również zbyt dużą uwagę przywiązuję do słów, bo wyznając mu miłość, on nie odpowiadał:( ale kochana się czuła, byłam szczęśliwa, ale jego brak odpowiedzi, moje wątpliwości, spowodowało właśnie te rozmowy...i to że się dowiedziałam o tym że on nie potrafi już kochać...jak to możliwe? mi się wydaje nadal że on mnie kocha, tylko właśnie ma mylną definicje miłości, ale ja przecież mu nie pomogę tego zrozumieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli zostaniesz z nim,będziesz usilnie walczyła o jego miłość,będziesz dążyć do tego by otrzymać to co Ty czujesz do Niego.Pytanie tylko,czy coś z tych dążeń wyjdzie.

...bo skoro przez 3 lata nie potrafił Ciebie pokochać,raczej już tego nie zrobi.

 

Ale może być tez tak że mylnie definiuje słowo kocham.Żle postrzega milość,przez co uwaza,że nie kocha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.on jest bardzo dziwny, ja sama nie potrafię go zrozumieć

 

Napisze coś ,co może Ci pomóc w zrozumieniu .Sam nie użyje już wobec innej osoby słowa "kocham" bo normalnie w miłość już nie wierze .

Etapy zauroczenie chemiczne,poznawanie się,wspólne życie , aż w końcu znudzenie wzajemne.Sęk ze swojego w tym że to słowo na K ,jest tak abstrakcyjne . Ktoś kto wierzył zbyt naiwnie w miłość i ona mu dokopała ,potrafi zaciąć się i wymazać pewne frazy słownictwa.

Jak chcesz mu pomóc i zobaczyć co dalej .To nie napieraj na wyznanie miłości ,tylko dotrzyj do jądra ,dowiedz się- co takiego się stało w przeszłość .Co sprawiło taki uraz do słowa na K . Wybadaj jak głęboko to siedzi .

A sama zastanów sie ,czy to wyznanie jest dla Ciebie tak ważne . Czy potrafiłabyś ,przeżyć całe życie z kimś od kogo nie usłyszysz ,że Cie kocha ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że ten facet jest po prostu okrutny.

Nie ma co chwalić, że "szczery". Zniszczył co miał cennego, myślę że po to, aby patrzeć jak się wali. W książce "Człowiek, który słucha koni" jest opisane takie indywiduum. Na ch... komu taka szczerosć. Będzie potrafił powiedzieć nastoletniemu dziecku że nigdy go nie pokochał, choć bardzo się starał. I naprawdę nieważne, jaka jest prawda, bo takie słowa ją przekreślają. Człowiek, który ma szacunek do bliskiej osoby, nigdy przenigdy by tak nie zrobił. Chyba że naprawdę chciałby skończyć ten związek. W przeciwnym razie, potrafi kogoś kochać - siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CzarnaZebra, Jesteś brutalniejsza,niż ja ....Ale wyrażasz moje myśli .

Chodzi o to :

Która kobieta zdoła przeżyć ,życie z kimś od kogo nie usłyszy ,że ją kocha ? Sama będąc bombardowana w pracy ,wśród znajomych,w rodzinie informacjami jak bardzo kochają inni . Jak częsty i w jak miły sposób to wyrażają .Bo czym jest słowo kocham -moim zdaniem nie podlega ścisłej definicji.Oznacza ciepło,bezpieczeństwo,potomstwo,spokój etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, moim zdaniem są kobiety, które mogą przeżyć życie nie usłyszawszy słowa "kocham". Zależy od podejścia do życia. Mi by na przykład nigdy do głowy nie przyszło kończyć związku, w którym jestem szczęśliwa, kocham i czuję się kochana tylko dlatego, że nie słyszę słów, które słyszą moje koleżanki w pracy i aktorki w hollywoodzkich filmach.

 

A szczerość doceniam, nawet taką brutalną bo dla mnie ważniejsza w związku jest bliskość niż unikanie bólu. Potem taki związek jest pełniejszy.

 

Nie bardzo rozumiem co Waszym zdaniem ten facet powinien zrobić, skoro sądzi że to nie miłość i ma te wątpliwości; ukrywać to przed partnerką i sam się z tym motać? Po co w takim razie jest związek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy powinnam w takim razie wrócić i dać szansę temu związkowi?? Sama nie wiem:( najchętniej to zaraz bym do niego pojechała, ale boję się że moje wątpliwości będą ten związek niszczyć:( Może teraz powinnam w ogóle przez jakiś czas nie mieć z nim kontaktu?? Może zrozumie, że nie może żyć beze mnie i w tedy się określi? A jeśli nie, to będzie to tylko znaczyło że dobrze zrobiłam odchodząc...nie wiem co robić, strasznie ciężki i trudny temat....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem powinnaś na początek dać trochę odetchnąć Waszemu związkowi, czyli przerwa. Ale bez żadnego focha. Pojedź do niego, przytul mocno i powiedz co czujesz. Zapewnij, że postarasz się zrozumieć i że jest dla Ciebie ważny cokolwiek się stanie. Że może liczyć na Twoją bliskość. Ale potrzebujesz czasu.

 

I wyjedź gdzieś na wieś, na wakacje, gdziekolwiek, na jakiś czas.

 

Jeśli zatęskni, ale temat się nie rozwiąże, zabierz go do psychologa, warto. Bo wtedy znaczy że ma problemy z definicją miłości.

 

Jeśli nie zatęskni to znaczy, że faktycznie nie kocha.

 

W obu przypadkach krok to przodu, a to najwazniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi Tak właśnie zorbie...jeśli jeszcze ktoś odwiedzi ten temat, to dam znać jak się to potoczyło:) dodaje do ulubionych, dziękuję bardzo, potrzebowałam innego punktu widzenia, bo porozmawiać nie mam z kim o tym:( trzymajcie kciuki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po ciężkich chwilach zaczęliśmy na nowo się spotykać, dałam mu jeszcze szansę, gdyż stwierdził, że chce ze mną być, nawet o dziecku juz wspominał, ale temat i tak nadal się nie rozwiązał:( Unika tematu o uczuciach. Sama nie wiem co o tym myśleć...okazuje mi teraz dużo miłości i stara się to widać, ale szczerze mówiąc coś stało się teraz we mnie:( Jakoś nie chce się angażować tak mocno jak kiedyś, kocham go, ale uważam bardzo i obawiam się, że problem się powtórzy, że znowu coś będzie nie tak i nie będzie wiedział czego chce...moje zaufanie zmalało..być może się odbuduje..puki co nie mieszkamy nadal ze sobą, można powiedzieć że idzie wszystko od nowa, zobaczymy, oby już było tylko dobrze:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stary temat, ale może autorka tutaj zajrzy i napisze, czy historia dalej trwa czy dawno się skończyła?

Jestem prawie w identycznej sytuacji...

 

Moim zdaniem jest jeden sposób na taką sytuację, odejść od delikwenta i raczej zerwać kontakt (żeby poczuł różnicę), jeśli rzeczywiście mu zależy, to po ok. dwóch miesiącach samotności to odkryje i dojdzie do wniosku, że kocha. Zerwanie jakoś dziwnie przyspiesza męskie docieranie do własnych uczuć. Oczywiście nie znam sytuacji, nie znam też innych sposobów, może jakaś kobieta coś kiedyś osiągnęła, np. wspierając swojego mężczyznę w wychodzeniu z meandrów jego zranień, lęków i wątpliwości, ale moje oczy tego nie widziały. Choć jeśli jest inna metoda, to może warto, bo ta kosztuje trochę zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×