Z moim facetem jestem prawie od 3 lat...jest ode mnie dużo starszy. Nasz związek był cudowny. Z nikim innym nie rozmawia mi się tak jak z nim. Mamy wspólne zainteresowania, charaktery, kocham go nad życie i do tej pory wydawało mi się, że jego stanowisko jest takie samo. Jest typem faceta który nie jest zbyt wymowny co do wyznawania swoich uczuć....od około pół roku borykamy się z problemem...on nie potrafi mnie pokochać długo rozmawialiśmy na ten temat....bardzo chciał by mnie pokochać, płakał jak to mówił, wyznawał że jest mu ze mną wspaniale, że jestem cudowną kobietą i na pewno była bym wspaniałą matką, żoną, że bardzo mu na mnie zależy, nie chce mnie stracić...i wiele innych wspaniałych rzeczy...prócz słowa kocham cię...gdyż twierdzi, że on nie potrafi już chyba nikogo pokochać, jest zablokowany:( ma za sobą już kilka związków, w tym jedno takie gdzie był bardzo zakochany, miał plany, marzenia które legły w gruzach...został bardzo zraniony jak się domyślam...w tym momencie nie mieszkamy razem:( wyprowadziłam się, ale do końca nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam:( chciała bym mu jakoś pomóc, ale nie wiem jak:( Obecnie spotykamy się czasami, dzwonimy do siebie prawie codziennie...nie potrafię żyć z nim wiedząc że mnie nie kocha:( choć szczerze mówiąc gdyby nawet kłamał że tak jest, to nawet bym się nie zorientowała, bo wszystkie jego zachowania w stosunku co do mnie wyglądają na miłość może on mnie kocha a nawet o tym nie wie? może ja mu zbyt dużo dałam miłości, że nie potrafi zrozumieć tego, jak ktoś może go kochać...bo on jest jakiś niedowartościowany...choć ja mu naprawdę daję tak dużo, że na pewno moją to winą nie jest, z resztą on sam twierdzi że wina jest w nim. Nie wiem co mam robić, on chce być ze mną, bo jest mu fantastycznie, ale ja nie mogę, wiedząc że to nie miłość...już sama nie wiem co to jest? rozmawialiśmy o wizycie u psychologa, twierdzi że mu nie pomoże:( Ale myślę, że dał by się namówić, bo on chce bardzo żebyśmy byli razem....