Skocz do zawartości
Nerwica.com

Choroby psychiczne a uzależnienia


ziomek118118

Rekomendowane odpowiedzi

.u mnie chyba najgorsze minęło ...

Ostatnio miałem taki DÓŁ..(myśli samobójcze,zachlanie mordy )....że chciałem wyciąć piłą motorową przerębel w stawie i zanurzyć łeb w lodowatej

wodzie.(.nie po to żeby się utopić )..ale po to żeby się otrząsnąć,poczuć ból fizyczny i oderwać od siebie te myśli.

Samo pranie mózgu i myśl o tym co chcę zrobić uświadomiły mi że mam jeszcze na tyle siły żeby walczyć z samym sobą.

Medytacja i powtarzanie sobie że to nie jest wyjście z sytuacji ....chyba pomogło....

Ostatnia diagnoza pani doktor co do mojej choroby ...to CHAD...

Biorę teraz Lamitrin ,Zoloft ...nie mam odczucia żeby zaczęły działać ...za wcześnie....

Nie życzę nikomu jakiegokolwiek uzależnienia związanego z chorobą psychiczną (w moim przypadku tak jest)

Czasem nie wiadomo co gorsze i z czym mamy do czynienia.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Ziomek.

Może moją odpowiedzią będzie fragment z Wielkiej Księgi AA:"Jak to działa"

 

" ...Istnieją także ludzie ,których cierpienie wypływa z głębokich zaburzeń emocjonalnych lub umysłowych,

ale wielu z nich powraca do zdrowia ,jeśli tylko zdobędą się na uczciwość wobec siebie."

 

Nic dodać nic ująć ,ja też mam przeróżne wajchy emocjonalno-umysłowe i wolałbym z całego serca ich nie mieć

,ale co ja na to poradzę,kur**mać. Są i nie chcą za bardzo odejść ,męczę się ,ale już bez alkoholu . I to jest moje

Zwycięstwo. O jakże zazdroszczę tym alkoholikom w AA,którzy po osiągnięciu trzeżwości ,osiągają wkrotce spokój

umysłu ,jasność ,opanowanie ,radość i samo emocjonalno-umysłowe dobra. Nas Ziomek ta drogocenna Trzeżwość

kosztuje więcej wysiłku ,"większe pieniądze" i może dlatego powinniśmy bardziej ją cenić i nie wypuszczać już

nigdy z rąk. Pomyśl ,ile w tej, teraz chwili siedzi najeb***ch ludzi w jakimś amoku niedludzkim i skowycie i pragnie wyzwolić się

z tego gówna . Nam nielicznym (naprawdę nielicznym) to sztuczka się udała ,więc chociaż jak nie jesteśmy zdolni do

większej radości w związku z to chociaz pamiętajmy ,że żyjemy ,a miało nas już tutaj nie być .I to poważnie!

 

Cieszę sie ,że u Ciebie już najgorsze minęło. Pewnie będzie lepiej ,potem gorzej i tak przez całe życie krócej lub dłużej ,ale za to godnie schludnie i nade wszystko Trzeżwo. ;)

Pozdrawiam .

Paweł alkoholik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziomek118118, paweł3, Wasze doświadczenia są większe, więc powiedzcie mi czy to, że nie mam ABSOLUTNIE żadnej ochoty na alko jest normalne? Mineło 2,5 miesiąca a mi nawet przez mysl nie przeszlo zebym mogl sie napic, wrecz przeciwnie, czuje coraz wiekszy wstret do alkoholu i ludzi pijacych ( pijacych bez opamietania). Troche mnie to zastanawia bo wczesniej po dwoch dniach niepicia zaczynalo mnie skrecac a na trzeci dzien chodzilem juz na czworaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Michał

Tylko ręce zacierać i się cieszyć i prosić Boga ,aby stan ten trwał jak najdłużej i przede wszystkim nie zapeszać ;)

Widziałem takie zjawiska u niektórych trzeżwiejących ,ale to niezwykła rzadkość. Wydaje mi się najbardziej ,że ma na to co teraz odczuwasz duży wpływ ma przyjmowanie przez Ciebie antydepresantów i całej reszty.

Powiem Ci tylko tak Michał jeszcze ,mój Przyjaciel wyszedł 3 tygodnie temu z francuskiego odwyku i brał będąc tam dziennie po sześć tabletek @Aotalu333 ( acomprazat) .Teraz w ogóle nie pije(dalej bierze te tabletki) ,nie ma chęci ,odrzuca go od "magicznego płynu", a wszystko to dzięki temu lekowi. Ba ,nawet zioła mu się nie chce palić. Wcześniej przez około kilkanaście lat normą było u niego raz na miesiąc dobrze i konkretnie zabaniaczyć +zioło bardzo dużo i chętnie. Teraz mówi ,że ma to w dupie i nie ciągnie go. SZOK! Widzisz to chemia.Dobrze ,że bierzesz proszki ,jak można się nie męczyć, to po co się męczyć. Dodam ,że średnio słabo rozumie francuski i jak mówi to najczęściej bezokolicznikam,a inawet na 6 tygodniowym odwyku był zwolniony z zajęć "dydaktycznych" i nie leczył się Słowem. A spójrz nie pije i pic nie chce . Oczywiście rozumie ,że ma problem alkoholowy i z gruntu bardzo nie chce sobie łamać życia przez ścierwo w plynie . Tak więc Michał uważam ,że w Twoim przypadku bez prochów ,samym słowem nie byłoby tak różowo.Chociaż ,zawsze trzeba być przygotowanym na ewentualny kryzys. ViVAT FARMAKOCHEMIA!!!, moim skromnym zdaniem.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł....dobrze że jest ktoś taki jak Ty,który rozumie cały ten bajzel umysłu i związane z tym męczarnie .

Michał...według mnie jest to całkiem normalne.Ja chyba przez 3 lata miałem podobne odczucia a krótkotrwałe myśli żeby napić się piwa

odrzucałem szybciutko .Czułem wstręt i litość widząc zachlane mordy moich kolegów(połowa z nich już nie żyje )... i czułem się jeszcze bardziej mocny.

Wtedy nie wiedziałem jeszcze że oprócz alkoholizmu mam również problemy psychiczne...zaburzenia osobowości,natrętne myśli,paniczne lęki.

Wydawało mi się że wystarczy nie pić...a świat będzie piękny....Ale jak to w życiu....trzeba było się zmierzyć z problemami dnia codziennego..

.....bez poprawiania sobie nastroju (wiadomym płynem) w momentach kryzysu...

Coraz większa niepewność siebie,nerwy,kłótnie,stres ...i po 7 latach pierwsza wpadka.Nie byłem na to przygotowany...nie brałem żadnych leków...

....ale już po tygodniu picia wiedziałem że robię to samo co wcześniej i wiedziałem że muszę szybko z tego wybrnąć.

Zazdroszczę Ci stanu w którym jesteś( ...też to przeżyłem...) i utrzymuj się w nim jak najdłużej .

Pamiętaj jednak o tym że jeśli przyjdzie chwila kryzysu (nie wiadomo skąd i kiedy) musisz być na nią przygotowany.

Dziś leczę się przede wszystkim lekami które pomagają odzyskać pewność siebie i stabilizują moje zaburzenia nastroju.

Pozdrawiam !!...i życzę jak najdłuższego wytrwania w trzeżwości.....hmm....pewnie że warto....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli ktoś ma skłonności do uzależnień to raz włączony tryb niestety bardzo ciężko wyłączyć. z alkohol, leki, dragi, praca seks, fajki, wszystkie naprzemiennie dawkujemy żeby poczuć się lepiej. Często rozwiązaniem jest nadanie sensu swojemu życiu, mimo że to tak banalnie brzmi to potrafi dać radość z samego życia bez potrzeby szukania endorfiny w głupi sposób. Gruby temat, ale zawsze warto nad sobą przykleknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gruby temat, ale zawsze warto nad sobą przykleknąć.

Warto ,pewnie ,że warto ,tylko gorzej będzie jak się w środku zobaczy więcej smrodku niż naokoło.

I nawet pomimo tego WARTO, bo skąd inąd czerpać wiedzę o sobie. Choroby psychiczne ?A pewnie ,że tak, kiedy jeszcze nie piłem ,a alkohol smakował jak smród palący ,wtedy gdy piłem dzień w dzień i często na umór. I nawet gdy rozstałem się na dobre z alkoholem ,choroby psychiczne te zdefiniowane i niezdefiniowane owszem i jak najbardziej,,,zawsze ,ja cież pier***le ,kiedy nastanie Pokój z samym sobą a zdziecinniałe i paralityczne EGo nie będzie wmawiać ,żeś duszą towarzystwa ,że zawsze ma być wesoło ,że należy się tylko luz i błogostan ,że tylko zgrabne i piękne Kobiety jak już ,że wszystko zdrowe i na swoim miejscu ,że jak pieniądze to tylko duże ..., i... tylko jedna flaszka(i inne takoż podobne w działaniu "suplementa") ... i masz to w kieszeni,jakby na własność,choćby na chwil kilka. Bajery ,psychiczne bajery wtłoczone do słabej i chwiejnej łepetyny, i nazwij to chorobą psychiczną . To jeszcze gorzej, to jak rak psychiczny.

Niepijesz ,niećpasz ,a ciągle w biegu i jeszcze nie na miejscu i nie u siebie,jeszcze ...a może tak ma być? Nie wiem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś może pofolgować sobie raz na jakiś czas z używkami typu ;trawa; to zazdroszczę mu siły psychiki i silnej woli.

Ja mam poważne problemy ze swoją chorobą (CHAD) jeśli do tego dojdą moje uzależnienia to zrobi się taki mix że mogę wylądować

na tamtym świecie.

Chociaż nie ukrywam że czasem mam ochotę odpłynąć ....cóż to tylko oznaka choroby...chyba jestem zmęczony życiem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś może pofolgować sobie raz na jakiś czas z używkami typu ;trawa; to zazdroszczę mu siły psychiki i silnej woli.

Ziomek ,jakiej silnej woli ,silnej psychiki? Co Ty ,to nie tak . Gdybym miał to na miejscu ,przy sobie - paliłbym dni ,tygodnie ,miesiące ,lata całe...do totalnego zidiocenia ,ku pewnej katastrofie . Nie palę ,i tylko dlatego ,że nie kombinuję ( tego akurat się nauczyłem przez lata całe) częściej niż raz na miesiąc...ale to także uzależnienie . Nie ma co owijać w bawełnę. Ten sam h*j (co alkohol) tylko w innym ,słabszym i miększym opakowaniu.Ale chcę palić do usranej śmierci ...w ten sposób jak dotychczas .Nie szkodzi mi to tak bardzo ,a więcej nawet pomaga. Zawsze istnieje wybór ,ja tak wybrałem , i jest to moja świadoma decyzja. Zobaczymy jak będzie za dziesięć lat ...wtedy znów się pomyśli.Teraz palę i nie zamierzam kończyć. Może to i słabość ,,,ale co począć.Jak zacznie sie coś tutaj pierdyczyć na gorsze ,rzucę to tak samo w pi**zdu jak przeżroczyste ścierwo w płynie,alkohol .

I zdaję sobie sprawę ,że każde uzależnienie jest szkodliwe i koniec końców złe ,,,nawet od jabłek ( ostatnio czytałem o takim właśnie w wydaniu pewnej starszej Pani).

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ziomek ,

leczę się na: już 24lata będzie .Nałogi ,to już wiesz ,więc nie będę sie powtarzał. Najgorsza Nerwica natręctw ,nerwica lękowo-sytuacyjna ,jeszcze gorsza od NN. , zaburzenia osobowości ( sam nie wiem co się pod tym kryje),ADHD u osoby dorosłej ,uzależnienie od złości,okresowe depresje . Chyba tyle ,tak z grubsza posługując się terminami medycznymi .

A po ludzku mówiąc :LĘK ,z lęku w ZŁOŚĆ,aby szybciej uciec z tego... uciec jak najszybciej(ADHD) ,,,i w końcu trafić do czarnej dupy ,gdzie wypływa żródło LĘKU, w kolo macieja... Toksyny od których bardzo łatwo się uzależniam(nałogi)tylko na chwilę pozwalają mi trochę głębiej odetchnąć, zatrzymać się na spokojnie ,a i tak koniec końców dupa wołowa... Leki psychiatryczne ,których zjadłem już wanny całe , wcale nie leczą przyczyn ,a jedynie pozwalają przetrwać ,chronią przed makabryczną rozpaczą ,pomagają . Prawdziwego Uzdrowienia spodziewam się tylko od Jezusa Chrystusa. I to jest cala prawda o mnie ,Ziomek. Pożyjemy ,zobaczymy.

Pozdrawiam Cię serdecznie.

 

-- 27 mar 2012, 21:50 --

 

Z tym cienkim lodem i Słońcem to dobre porównanie ,może jak wpadnę inaczej zaśpiewam...

A tak szczerze problemem nie są nałogi ,tylko niemoce psychiczne i takowe zaburzenia...

A druga strona medalu jest taka ,że nawet gdybym jutro obudził się jako najzdrowszy człowiek świata ,to i tak bym nie zrezygnował z zielonego . Potrzebuję Transcendencji jak Powietrza( nawet narkotycznego) ,bo człowiek to w końcu nie psiarnia,aby duża,pełna micha i ciepła buda ...do Szczęścia wystarczyły. Pogmatwany ten Człowiek, jak powiedzmy kosmicznybyt.Trudny w określeniu i w zdefiniowaniu. Jako jedyny z Całej Fauny i Flory potrafi wznieść się myślą do Boga i jako jedyny łyka tabletki.Aj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba właśnie niemoc psychiczna doprowadziła mnie do stanu w którym teraz jestem..

..uciekałem w alkohol i narkotyki które pozwoliły choć na chwilę zmienić postrzeganie tego świata, ale cóż z moją psychiką pogrążałem

się jeszcze bardziej, stawałem na skraju przepaści...i jedynym wyjściem było, albo przestać, albo po prostu skoczyć.

paweł3..widzę że masz problem z nerwami ...ja zresztą też... dlatego tak podchodziło mi zioło...chyba lepiej jak wóda..

...po niej stawałem się czasem jeszcze bardziej agresywny.

Jeśli możesz wytrzymać w takim układzie w jakim teraz jesteś to trzymaj się w nim jak najdłużej .

Pozdrawiam!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3

paweł3 napisał(a):

Ziomek ,

Prawdziwego Uzdrowienia spodziewam się tylko od Jezusa Chrystusa.

 

 

Byłes na mszy o uzdrowienie i uwolnienie?

 

______

Byłem Ukasz ,byłem. Nie pomogło.

Tu może pomóc JEDYNIE MODLITWA + POST. I jaja dam sobie ( chyba uciąć),że ten rodzaj demonów wypędza się tylko modlitwą i postem. Ukasz to są walki duchowe,to są ciemności zniewalające.Nie ciągnę dalej tematu ,żeby nie robić off-topu. Ale dobrze trafiłeś Ukasz,bardzo dobrze.To tutaj.To własnie Tutaj.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3,

tutaj znaczy gdzie?

 

Nałogi ,zniewolenia,udręczenia ,niewytłumaczalne ( po ludzku ) obsesje, lekooporne ( nie wszystkie) depresje ,lęki nie poddające się wszelkim terapiom. To wszystkie spawy "grubego kalibru", których przyczyna jest duchowa ,nie fizyczna.Rozumiesz?

Nie ciągnę dalej tematu Ukasz ,bo będę osądzony o promocję katolicyzmu ,o nawracanie dusz ...rozumiesz.

Borykam się z jednym takim problemem i wiem co mówię.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak Was czytam i czytam i - paradoksalnie zazdroszczę. Czegoż to? Ale może po kolei.

Moja przygoda z alkoholem zaczęła się jakieś 25 lat temu (w latach nastoletnich). Trawka doszła zaraz potem.

"Dziewiętnastka" w Holandii. Praca, kasa, dostępne w tym kraju wszystko czego młoda dusza wtedy pragnęła, bo z domu się wyrwała.

Kilkunastokrotnie na przestrzeni tej kilku dziesięcio letniej (można już powiedzieć) przygody pojawiło się i LSD i amfa. Ot tak, dla zabawy na imprezie. Było bosko i naprawdę jest co wspominać. Niestety wspomnień tych nie-na-wi-dzę. A bo już się tak nie da. Bo potrzebna do tego wolność (macierzyństwo ją wykluczyło) i towarzystwo (w domu przed lustrem to nie ta frajda)

Czasy kiedy używki wiązały się z przyjemnością - minęły bezpowrotnie.

Czterdziestka na karku, bagaż zmartwień przygniata..... Pozostał alkohol. Najbardziej dostępny.

Rano nie mogę uwierzyć jak można pić. Wieczorem w pale mi się nie mieści, że można nie pić. Piję co wieczór. Zabijam tym demony. Mam od lat ciągłą zła passę. Jak zapomnę o synu w szpitalu z rurami w brzuchu to mi sąsiad kota zabije pałą, potem tracę zatrudnienie itd itd

Próbowałam alko zastąpić antydepresantami. Próbowałam wrócić do trawki. W życiu nie uwierzyła bym gdyby mi ktoś powiedział kiedyś że trawki nie zechcę bo mi nie będzie dawać fajnych efektów. A jednak. Tylko już przygnębia.

Próbowałam rozmawiać z panią psycholog która (takie odniosłam wrażenie) była znudzona moja historią. Przestałam uczęszczać na te nudne spotkania. Frustrowały mnie jeszcze bardziej.

Zazdroszczę Wam jeśli trawka pomaga Wam wyjść z alko (zastąpić alko). Jeśli macie przed sobą szansę dzięki psychologom i lekom. Jeśli cokolwiek przynosi Wam jeszcze radość i ulgę. Mnie już wszystko męczy. Nie mam już w co uciec.

Nie bezpodstawnie się poddałam. Próbowałam czego mogłam nawet jeśli było to zastąpienie używki-używką. Wiele dałabym za antidotum. Ale takie nie istnieje.

Idę ulicą, spotykam znajomych, słyszę "Hej super dziś wyglądasz", uśmiecham się jakoś na siłę, odpowiadam z usmiechem a w duchu rozpaczliwie krzyczę "Stary - ratuj bo ledwie oddycham"

Dotarłam do świadomości, że żeby nie wiem co - wszystko jest w naszej głowie. I tylko tam możemy znaleźć siłę. Nie wiem czy zdążę ją uruchomić. Po każdej próbie jestem coraz słabsza. Przegrywam coraz częściej. Kiedy myślę, że oto wreszcie jestem na dnie to okazuje się że może być jeszcze gorzej.

I nic nie przynosi ukojenia.

Wolałabym już tego skręta, procha.... niż kolejne wino na sen. Ale to kompletnie nie załatwia sprawy....

 

Bo tego wykiwać się nie da.

Bo ....cug może zmniejszyć jedynie - cug większy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dotarłam do świadomości, że żeby nie wiem co - wszystko jest w naszej głowie. I tylko tam możemy znaleźć siłę. Nie wiem czy zdążę ją uruchomić. Po każdej próbie jestem coraz słabsza. Przegrywam coraz częściej. Kiedy myślę, że oto wreszcie jestem na dnie to okazuje się że może być jeszcze gorzej.

I nic nie przynosi ukojenia.

Witaj adika!

Czuję się podobnie.Na antydepresantach jadę już kilka ładnych lat...co jakiś czas zmiana leków...bez konkretnego rezultatu.

W głowie pustka brak jakichkolwiek emocji..kompletny robot,który żyje bo nie ma innego wyjścia.

Tyle,że ja wódę i narkotyki zostawiłem za sobą już bardzo dawno temu.Szukam tego antidotum przez 20lat,czegoś co pozwoliłoby

od czasu do czasu uśmiechnąć się..poczuć radość i odprężenie ....i co ...I NIC z tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy w chorobach takich jak;depresja,nerwice,ADHD,Borderline,CHAD...(poza tym że się leczymy) .. szukamy czasem ukojenia,

odprężenia,ucieczki od psychicznego bólu,poprawienia sobie nastroju i wpadamy w kolejną pułapkę która tylko pogarsza naszą sytuację.

 

 

Od pięciu lat jestem osobą uzależnioną, szukałam ukojenia w narkotycznych lekach przeciwbólowych, narkotykach, alkoholu. Zaczęło się jednak od silnych myśli samobójczych, okaleczania się, depresji, po drodze zdarzyła się próba samobójcza… Uzależnienie jest w moim przypadku sposobem radzenia sobie z zaburzeniami które u mnie wystąpiły, jak to lekarz nazwał - jest chorobą współistniejącą… Teraz jestem na początkowym etapie leczenia odwykowego...

 

Przez długi czas nie leczyłam się psychiatrycznie, rozpaczliwie szukałam jakiejkolwiek ulgi, nie mogłam znieść stanu w którym się znajdowałam, dlatego właśnie sięgnęłam po substancje psychoaktywne… Oczywiście dawało to chwilową ulgę, ale problem pozostawał…

 

Z moim zdrowiem psychicznym było już tak źle, że zdecydowałam się na leczenie psychiatryczne… Minęło kilka lat nim zdecydowałam się na pójście do psychiatry. Leczenie w jakimś (niewielkim) stopniu przyniosło ulgę, ale przyzwyczajenie, schemat radzenia sobie w ciężkich sytuacjach pozostał ten sam – było to ćpanie…Do tego choroba i śmierć mojej mamy spowodowały że znalazłam się na totalnym dnie...

 

Na początku kontrolowałam branie, później to branie przejęło kontrolę nade mną, nad moim zachowaniem, podporządkowywałam moje całe życie ćpaniu, zamieniło to moje życie w jeszcze większy koszmar, który nadal trwa…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma

Takie posty jak Twój uświadamiają mi,że to choroba psychiczna popchnęła mnie w otchłań uzależnień jakie przeżyłem.

Szukałem po prostu ucieczki od bólu psychicznego.....nieograniczonej wolności umysłu...i oderwania się od problemów

życia codziennego.Po każdym transie(czy to alkoholowym, czy narkotycznym) ciężko było wrócić do rzeczywistości .

Nawet hazard dawał takiego kopa,że zapominałem o bożym świecie.

No cóż.....gdybym dalej tak płynął pewnie bym już nie żył.

Dobrze,że szybko zrozumiałem do czego mnie doprowadzają wszystkie nałogi.

Od dłuższego czasu mam spokój z uzależnieniami, ale nie mogę powiedzieć, żeby leki które biorę wprowadzały mnie w stan euforii ,

albo choć poprawiły nastrój...nie pamiętam kiedy się szczerze uśmiechnąłem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem pojawił się już jako dziecko. Mam dwie starsze siostry,które od urodzenia mnie odtrącały (jedna jest starsza o 5 lat, druga o 6).Czułam się jako dziecko niepotrzebna,gorsza,bo one się lepiej rozumiały,miały swoje wspólne zabawy,znajomych.A ja byłam INNA.Prowadziłam życie sama,ze swoimi znajomymi,ale zawsze moi znajomi byli GŁUPI,a ja DZIECINNA.Gdy miałam 10 lat zmarł mój kolega "z podwórka".Dostał wylewu.Nie rozumiałam wtedy co to znaczy śmierć,ale wtedy zaczeły się moje problemy.Miałam 10 lat i zaczęłam się samookaleczać,miałam halucynacje i byłam agresywna.W domu też obrywałam przez to,bo "nie umiałam się zachować",a ja po prostu nie mogłam dać swoim emocjom ujścia.Szukałam jako dziecko różnych metod.Gdy miałam 11-12lat odkryłam tajniki masturbacji.Nie bardzo to rozumiałam,ale to mi dawało pewną ulgę.Do czasu.Byłam dzieckiem uzależnionym od masturbacji.Emocje dalej we mnie się tłamsiły i szukałam dalej.Grałam w teatrze,tańczyłam,ćwiczyłam akrobatykę,na trochę pomagało,ale nie na długo.Dalej cięłam ręce.Gdy moja dziecięca kariera teatralno-taneczna osiągała swój najwyższy etap miałam wypadek na treningu.Uszkodziłam kręgosłup.I marzenia o scenie chuj strzelił.Rehabilitacja,zabiegi,wózek inwalidzki,szpitale,a przez to depresja,anoreksja,leki,narkotyki.Dostawałam silne leki przeciwbólowe,od którym szybko się uzależniłam,ale to też nie dawało ULGI.Zaczęłam dużo imprezować,pić,palić papierosy,szybko przeszłam do mocnych narkotyków.A miałam zaledwie 13 lat.Szybko się zakochiwałam,znajdywałam sobie starszych partnerów jako małolata,dochodziło do bardzo intymnych kontaktów,szybko nauczyłam się co i jak.Jednak emocjonalnie byłam rozpieprzona.Histerie,awantury,dalsza autodestrukcja,próby samobójcze,głodzenie się.3 lata później wysłano mnie na przymusowe leczenie,które nic nie dało,bo wróciłam do starego trybu.Rok później zgodziłam się dobrowolnie na leczenie i trafiłam do ośrodka odwykowego.Leczenie trwało 2 lata.Udało mi się zwalczyć uzależnienia,zaburzenia odżywiania,wszystko wydawało się ok.Ale depresja cały czas była,nerwica też.Objawy somatyczne pojawiały się coraz częściej.Do tego podczas leczenia poznałam faceta z którym spotykałam się 4 lata, który zniszczył mnie dobitnie.Ograniczał mnie,gnębił,wykorzystywał.Wywierał na mnie presję.To była typowa przemoc psychiczna.Pamiętam jak za to,że zwróciłam mu uwagę by nie rzucał skarpetek na podłogę 3 dni błagałam go na kolanach zaryczana,żeby mi wybaczył.Poniżałam się do granic wytrzymałości.Wyrywałam sobie włosy z głowy i waliłam rękami o ścianę.A on spokojnym głosem mówił:"jesteś nienormalna".4 lata nie mogłam się uwolnić z tego związku.Dopiero musiałam wejść w pewien romans,żeby zrozumieć,że zasługuję na coś lepszego.Romans mimo,że krótki,pomógł mi z tym skończyć.Stanęłam na nogi.Odeszłam.Toksyczny były jednak długo nie dawał mi żyć.Ciągle chciał wracać,dalej wywierał na mnie presję psychiczną,łaził za mną,sprawdzał z kim się spotykam.Byłam spruta do granic wytrzymałości.Nie mogłam żyć.Przez pół roku po rozstaniu spotykałam się najpierw 2 miesiące z kumplem.Taki bardziej fuck-friends układ,żeby nie czuć się samotna.Żeby poradzić sobie jak ON próbuje dzwonić,żebym nie siedziała sama w domu,żebym nie miała czasu na głupie myśli.Potem poznałam kolegę mojego fuck-frienda z którym weszłam w 5 miesięczny związek,który był kolejną odskocznią.Bardziej chciałam "na legalu" pokazać,że mam kogoś,że nie jestem już zainteresowana TOKSYCZNYM,bo cały czas twierdził,że ja na pewno go kocham.Jest nienormalny.Wytatuował sobie mój portret na sercu i inicjały.Próbował zdobyć mnie za wszelką cenę.Jednak nowy partner pomagał,pozwolił mi zając się sobą,i wszystko jakby normalniało.Byłam wesoła,pogodna,chodziłam na imprezy itd.Podczas tego związku ZAKOCHAŁAM się.W moim obecnym NARZECZONYM.Przez połowę tamtego związku flirtowałam z moim obecnym partnerem i jak byłam gotowa na prawdziwy związek,zakończyłam tamten i zaczęłam żyć na nowo.Mimo,że mój obecny związek jest naprawdę super,dogadujemy się świetnie,ON wie o wszystkim i mnie rozumie,to jednak pozostałości po zniszczonej psychice zostały.Dalej mam nawyki przepraszania za wszystko,boję się krzyków,których nie ma,ale jak zrobię coś źle,staram się od razu to zamaskować,żeby nikt nie był na mnie zły.Takie cholerne poczucie winy za wszystko co zrobie i lęk,że zrobię coś nie tak.A gdy ucieknie mi autobus i wrócę do domu 20 minut później?Od razu dzwonię i uprzedzam,boję się,że mi nie uwierzy,że uzna,że łaziłam gdzieś..a ON łapie się za głowę i mówi:"dziewczyno,nic się nie stało.Nie przepraszaj,proszę".Od 4 miesięcy leczę się SSRI i próbuję złapać nowy oddech.Układam sobie życie i za tydzień mam pierwszą od 4 lat wizytę u psychiatry.Chcę uporać się z tym wszystkim z czym do tej pory się nie uporałam.Wiem, że to dopiero początek długiej drogi ku dobremu,ale wierzę,że uda mi się i poczuję w końcu ulgę i szczęście.

Przepraszam,za taką ilość tekstu,pewnie nikomu nie chciało się tego czytac :P może to i dobrze.Chciałam się po prostu wygadać i opowiedzieć swoją historię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×