Skocz do zawartości
Nerwica.com

Choroby psychiczne a uzależnienia


ziomek118118

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!!

Zacznę od tego,że leczę się na depresję i zaburzenia osobowości,przyznaję.. jestem uzależniony od alkoholu,

od leków(benzodiazepiny)i od marihuany...twardszych narkotyków nie próbowałem.

Nie wiem czy to początki choroby wpędziły mnie w nałogi...czy było na odwrót...czy to moje nałogi doprowadziły,

że rozpieprzyłem swój układ nerwowy.

Czy w chorobach takich jak;depresja,nerwice,ADHD,Borderline,CHAD...(poza tym że się leczymy) .. szukamy czasem ukojenia,

odprężenia,ucieczki od psychicznego bólu,poprawienia sobie nastroju i wpadamy w kolejną pułapkę która tylko pogarsza naszą sytuację.

Czy jest dobry lek który nie uzależni i pozwoli normalnie żyć.

Proszę opisujcie swoje(inie tylko swoje)doświadczenia w tym temacie.

Pozdrawiam!!!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze boję się tzw. moralniaka. Schlam się wszystko fajnie, wesoło itd. ale na drugi dzień morale mi spadają o 50%, wyrzuty sumienia, dziwne lęki itd.

To samo miałem z amfetaminą, gdy przestałem ją brać chodziłem poddenerwowany, weekendy nie były już takie wesołe. Tak samo jak dla wielu alkohol...wyobrażacie sobie iść do klubu i nie pić?? Ja nie mogłem iść bez wciągania mimo, że piłem. Straszna sprawa.

Teraz unikam nawet alkoholu, bo wiem co mnie czeka jutro...alkohol nie ukoi bólu na dłuższą metę, nie rozwiąże problemów, a obudzę się i nastrój będzie tak samo zjebany jak był przed pierwszym kieliszkiem. Oczywiście niekiedy mi się zdarza, ale jakbym miał wpaść w nałóg....kaplica :-|

W sumie do tej pory nie wyobrażam sobie iść na jakąś imprezę i nie pić, może dlatego przestałem to robić 8)

Tak czy inaczej zazdroszczę ludziom silnej woli....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmniejszysz uzależnienia to większa deprecha i odwrotnie

 

...ciekawe stwierdzenie,ale w moim przypadku mało pomocne.

Czy nie jest tak,że unikając picia,;walnięcia w nocha;(które to zachowania kolidują z farmakoterapią)...czujemy się dziwakami..odsunięci na boczny tor..,

..osamotnieni..pozbawieni możliwości dobrego nastroju,a unikanie imprez z tego powodu wydaje się całkiem nie normalne ..

..wpadamy w jeszcze gorszy dół jakim jest depresja.....

Jak sądzicie czy Metylofenidat jest dobrym lekiem w moim przypadku ??????

Pewnie jadł bym go garściami aż skończyłoby się jak zwykle odwykiem albo samobójstwem.

Ps.

Midas,na co się leczysz... jakie leki przyjmujesz?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka,

ja tez poprawiałam sobie nastrój przez alko ... a doły mam bardzo często ... do tego koleś , który postawi drinka ... dwa ulubione czasoumilacze........możecie sie domyśleć, jak to sie kończyło.. jak się czułam na następny dzień rano :hide: ... przestałam, ale jest trudno.. dalej mam na to ochotę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi...skoro Ty uważasz ,że choroby takie jak;depresja, nerwice,ADHD,Borderline,CHAD...można wspomagać(leczyć )

herbatką w domowym zaciszu to chyba nie za bardzo rozumiesz o czym ja tu piszę.

Chodzi mi o związek miedzy tymi chorobami a usilnym szukaniem lekarstwa...które powoduje wpadanie w nałogi(alkohol,lekomania,narkotyki)

W moim przypadku tak właśnie było,a w domowym zaciszu dostawałem takiego szału, że pomagało jedynie łyknięcie kilkunastu Relanium 5mg

Jakimś cudem żyje do dziś.

Pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziomek118118, Nie chodzę do lekarzy, farmakoterapii też unikam jak ognia, pójdę w ostateczności. Ostatnio chciałem iść, ale i tak nie jestem ubezpieczony więc tego nie zrobiłem. Może to błąd i męczę się z tym, ale nie cierpię lekarzy w ogóle, a co dopiero wizyta u kogoś, kto miałby grzebać mi w głowie. Tak więc nie wymienię się z Tobą doświadczeniami, w tym temacie

Moim najskuteczniejszym lekiem póki co jest duża doza snu :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę cwaniakować i pisać banałów ale wg. mnie dobry lekarz czy psycholog to podstawa. Przez 10 lat chodziłem do jednej Pani doktor z miernym skutkiem, dopiero niedawno zupełnie przypadkowo trafiłem lekarkę z powołania, która nie tylko trafnie mnie zdiagnozowała ale o trafiła w " dziesiatkę " z lekami.Od tej pory moje życie obróciło się o 180 stopni.Ja podobnie nie wiem co było pierwsze depresja/nerwica czy alkoholizm ale to chyba norma :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sądzicie czy Metylofenidat jest dobrym lekiem w moim przypadku ??????

Pewnie jadł bym go garściami aż skończyłoby się jak zwykle odwykiem albo samobójstwem.

Ziomek, za dużo naczytałeś się bzdur ,zapewne na Wikipedi ,gdzie metylofenidat stawiają złowieszczo obok ścierwa coco i amfy. BZDURA! Gdyby tak naprawdę było -uwierz mi -siedział bym w tym już dawno po uszy ,płynął bym ku zatraceniu i zdebilicowaceniu. Ten lek nie uzależnia, a w niektórych przypadkach może okazać się bardzo pomocny.Mi w każdym razie pomógł bardzo.Nie jest to lek na depresje ,a sam nadużywany może je wywoływać.Najwięcej zależy od trafionej dawki. On mi pomaga się skupić ,rozjaśnia moje myślenie ,zmniejsza moją impulsywność i wszystko staje się wolniejsze we mnie. Z Ekspresu przesiadłem się do pośpiesznego ,a czasami ( O Cudzie!) nawet do osobowego.

Czy w Twoim przypadku byłby on dobrym lekiem ? Na pewno byś się od niego nie uzależnił.No chyba ,że jesteś wyjątkowo zdegenerowanym osobnikiem i szukasz tylko odlotu i nie ważne czym i jak,wtedy to i może . To nie koks ,nie amfa ,to nawet nie stało obok tych trucizn.TO JEST LEKARSTWO ,które brane z głową poprawia komfort życia. Śmiało robię z nim przerwy w przyjmowaniu,nawet nie ciągnie .Na początku jest może trochę nerwowo (nie u wszystkich)ale jak metylo sie już zaadoptuje zaczyna być lepiej niż dobrze.Biorę do niego parogen w dawce 5mg,nawet co drugi dzień. Nie odpłyniesz na nim Ziomek ,choćbyś nawet chciał,nawet donosowo też lipa .Bardziej ołów w dupie niż euforyczne kosmiczne loty. I na koniec -Musisz sam na sobie sprawdzić ,zapewniam warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jestem zdegenerowanym osobnikiem ale chyba wtedy nie radziłbym sobie tak dobrze z alkoholem....

;Kilka ładnych lat temu lekarz przepisał mi; Xanax;na uspokojenie....nic nie wiedziałem wtedy o lekach ...(oprócz Relanium)

...miałem brać 1 lub 2 tabletki w momentach podenerwowania ...i kilka razy się udało...nie mogę skojarzyć jak to się stało że kolejnym razem

nie brałem już dwie a dwanaście tabletek ...wszyscy wmawiali mi że jestem nawalony a mnie wydawało się że wszystko jest w porządku...

...jeżdziłem samochodem....k...rwa mało nie zabiłem siebie i rodziny.

Czy to moja podświadomość załapuje tak szybko że dostaje kolejny kieliszek chleba...czy szukam ucieczki od nerwicy i póżniej nie jestem w

stanie kontrolować sam siebie....nie wiem...

Michał..nie cwaniakujesz ...chyba logiczna podpowiedż ...szybko zmienić lekarza i leki.

paweł..tak sobie myślę (moje stwierdzenie poparte doświadczeniem życiowym)...czy Ty czasem (próbując nawet grzybów )

...nie szukasz nieświadomie ucieczki od nawrotów choroby alkoholowej.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł..tak sobie myślę (moje stwierdzenie poparte doświadczeniem życiowym)...czy Ty czasem (próbując nawet grzybów )

...nie szukasz nieświadomie ucieczki od nawrotów choroby alkoholowej.

 

Wiesz Ziomek ,ostatni silny nawrót choroby alkoholowej miałem około 3lat temu. W wyobrażni już planowałem i wyobrażałem sobie jak to "fajnie będzie",jak sobie kilka piwek strzelę. O zgrozo choroby alkoholowej! Chodziło to za mną około ponad miesiąca,takie poronione myślenie w chorej łepecynie. Wiedziałem już jednak co trzeba robić, kilkanaście intensywnych mityngów AA ... i jeszcze jedna rzecz ,która mi się wtedy przytrafiła( a która ma na mnie niebagatelny wpływ,do dzisiaj).

Otóż ,któregoś razu na imprezie rodzinnej wziąłem ze trzy kęsy totru nasączonego alkoholem.Wcześniej spytałem się jednak( bo zawsze uważam na tego typu rzeczy-cukierki ,ciasta ,torty ,czekoladki i takie tam słodkie pierdółki)) szwagierki-pani domu i tejże imprezy,czy tort jest bez alkoholu. Odpowiedziała ,że tak ,jest bez alkoholu. No to ja za niego śmiało ,bo lubię słodkości. Jak po trzecim kęsie zorientowałem się ,że coś jest nie tak ,że ktoś tu się bardzo pomylił...ale było już za pożno. To co za chwilę poczułem było gorsze niż OKROPNE. Nagle zacząłem cały drżeć jakby od wewnątrz,pot pojawił sie na czole ,a w umyśle silny lęk, było mi bardzo niedobrze na wszystkich poziomach jestestwa .O ,jeśli tak ma wyglądać moje piwkowanie ,to lepiej sobie takie krzywe jazdy odpuścić! W sumie to złe doświadczenie wyszło mi na dobre.Od tamtej pory już mnie nie ciągnie do zapitki,bo gdy pomyślę sobie ,że jakbym miał się czuć jak po tym oszukanym torcie ,to od razu odpuszczam.

Grzyby też nie. Po ostatnim skonsumowaniu owoców natury było tragicznie,bardzo tragicznie!BAD TRIP! O mało się nie zesrałem ze strachu ,lęków...oj bardzo długo nie powtórzę tego doświadczenia .Poza tym żle znoszę psychodelię.

Bardziej niż podświadomej ucieczki od nawrotów choroby alkoholowej ,byłbym skłonny sądzić ,że jest to chęc doświadczania nowych stanów świadomości ( które suma sumarum mogą skończyć się żle).Lecz taki już jestem ,i dopóki jest to w granicach bezpieczeństwa to szybko tego sobie nie odpuszczę.

Zdaję sobie sprawę ,że gdyby Tu był jakiś terapeuta uzależnień ,to powiedział by,że z moim trzeżwieniem jest słabiutko i ,że co rusz ( a przynajmniej raz na miesiąc) łamię abstynencję. Może i tak jest,ale ja sam też widzę jak wygląda teraz moje życie a jak wyglądało ,gdy piłem ,ćpałem na potęgę i bez umiaru. "Po owocach poznacie ich "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie zielsko w ogóle nie wchodzi w grę , miałem po nim 10 x większe lęki niż po alko. Raz miałem taka jazdę, że zjadłem loda razem z patykiem a później wybiegłem na dwór i wsadziłem łeb to śniegu bo wydawało mi się, że płonà mi włosy, przez to odmroziłem sobie twarz :x o pyle nie wspomnę bo to gówno probowalem raz i było jeszcze gorzej ale tã opowieść wolę zostawić dla siebie. Zauważyłem, że od momentu kiedy odstawiłem alkohol szukam ciãgle jakiegoś alternatywnego nałogu, póki co jest to kawa,papierosy i jeden rodzaj herbaty. Narazie z tym nie walczę bo jakieś przyjemności człowiekowi się należã. Jednym słowem jestem podatny na nałogi i uzależnienia o alcohol się nie martwię bo przez ponad dwa miesiãce nie miałem sekundy słabości, zobaczymy co będzie wiosnã , kiedy zacznie się grillowanie :roll: Każdy alkoholik powinien mieć takã wajchę w głowie, która przywoływałaby jako żywo wspomnienia w połãczeniu z lękami jakie się przechodziło na mega kacu...byłoby łatwiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie i Panie, ja po 2 piwach na drugi dzien mialem bardzo nasilone leki. A o wodce nie wspomne, bo przy psychotropach nie powinno sie pic. Ale slowa: im bardziej ustepujemy od depresji to nasila sie uzaleznienie i odwrotnie, to jednak cos w tym jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiedziałbym trochę inaczej...nigdy nie szukałem alternatywnego nałogu...raczej LEKARSTWA...które pozwoli zwalczyć lęki,niepokoje,depresje...

pozwoli odprężyć się choć na chwile... i uporać się bez stresu i nerwów z problemami życia codziennego...ale nie tyko...

..czasem na imprezach rodzinnych, grillowaniu wydaje mi się że..(bez wspomagacza) nie potrafię normalnie funkcjonować ...nie potrafię śmiać się jak inni

i być duszą towarzystwa jak to bywało kiedyś (po kilku piwkach)

.....ale żeby od razu zjeść loda z patykiem...

...parsknąłem śmiechem jak to przeczytałem...nawet żona spojrzała na mnie jak na debila(przecież przez ostatnie dwa miesiące nie widziała uśmiechu

na mojej twarzy)...chyba ze mną trochę lepiej...lekka poprawa nastroju.

Nie boję się nałogów które znam (z tymi bobrze sobie radzę ) . ....raczej nowych doświadczeń które bez udziału świadomości

mogą mnie pogrążyć w kolejnym uzależnieniu.Trwa to czasem miesiące czasem lata ale i tak kończy się jak zwykle

Michał..mam kolegę alkoholika który potrafi ..oczywiście po megakacu jechać na benzo miesiącami.Na zielsko jego

reakcje były podobne do Twoich...powiedział że nigdy tego nie dotknie....i dobrze wiem że tak jest do tej pory....

Wniosek;..jeden zbiera znaczki a drugi hoduje gołębie...i tak nam życie płynie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pasman..na mnie alkohol działał różnie w różnych sytuacjach ...czasem byłem wesoły i śmiałem się z byle czego..czasem nostalgicznie

i płakać mi się chciało ...a czasem doprowadzał mnie do furii i nerwów..

Jeśli ktoś widzi u siebie jakiekolwiek zaburzenia osobowości...(a tym bardziej na lekach)..

powinien trzymać się z daleka od wynalazków i innych ulepszaczy nastroju....

...łatwo powiedzieć !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często jest tak, że osoba dotknięta depresją nie jest tego świadoma i popada w alkoholizm. Piciem zastępuje w takim przypadku leki psychotropowe, poprawia nastrój. Dlatego jeżeli chcemy przejść na leczenie depresji poprzez psychiatrię , a nie leczyć się pod budką z piwem alkohol należy odstawić. Leki są po to, żeby poprawić samopoczucie, dlatego jest to idealna sytuacja, żeby pozbyć się nałogu alkoholowego. Pijąc i zażywając psychotropy zaczynamy uzależniać się również od leków. Dochodzi wówczas do tragedii. W takiej sytuacji co pomoże nam rzucić picie? Hmm... Zawsze można zacząć spidować, palić zioło ... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....stokrotne dzięki za radę ....

2004borys..Ty chyba nie czytałeś wcześniejszych postów...nie załapałeś o czym ja tu piszę.

Zioło paliłem przez pół roku (8-10 skrętów dziennie )...w chwili gdy już nie pomagało zacząłem myśleć o czymś mocniejszym....

...skończyło się odwykiem i terapią....

Ja szukam możliwości normalnego życia.(..w mojej chorobie..)...a nie leczenia się co jakiś czas nowymi wynalazkami..

Widzę że nie tylko ja odkrywałem alternatywne nałogi żeby sobie pomóc......

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Midas,

mam podobne zdanie do Twojego, ja czasem piję ,ale na imprezach włąśnie w knajpach z kimś znajomym, czasem w domu ,ale tez zawsze z towarzystwem picie na depresję jak sie jest w strasznym stanie nie wyobrazam sobie, ja jestem osobą u której alkohol powoduje podwyższenie stanu w którym się znajduje jak jestem w knajpie z kimś to zaczynam rozmawiać i jakoś lepiej funkcjonuje, natomiast jakbym napiła sie sama na smutki to bym juz zupełnie padła na twarz bo były by jeszcze silniejsze, jeśli idzie o dragi to całe zycie sie trzymałm z dala chociaż miałam sporo znajomych, którzy coś tam próbowali , niektórzy sie nawet ostro wciągnęli a fajki i grzyby w liceum to niemal wszyscy , ja nie bo nie i tyle, sobie wyobraź ,ze znam osoby, które potrafią isc do klubu czy knajpy i nie pić nawet, mnie tez się zdrza chociaz w sumie głowę mam dosyć mocną, ogólnie uzywka tylko na dobry humor zalewanie problemow nic dobrego nie daje a moze przyspożyć nowego w postaci nałogu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....zapomniałem dopisać że chciałbym się czegoś dowiedzieć o innych uzależnieniach np:uzależnienie od internetu,hazardu i pracoholizm( ..i inne...)

który chyba już kiedyś przeżyłem i był najmniej szkodliwy z moich nałogów ..(wcale nie uważałem że było to uzależnienie)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziomek118118,

jeśli chcesz wmiare normalnego funkcjonowania to nie ma innej rady jak zrozumienie ,ze srodki odurzajce uzalezniają i tyle i ich dłuższe uzywanie czeste kończy sie uzaleznieniem, zeby normalnie funkcjonowac trzeba isc na odwyk i odstawić i nauczyć się zycia na trzeźwo, które boli 10 razy bardziej niz np. na benzo, a leki uzalezniajce w razie W tylko a uzywki tylko w towarzystwie i taz na jakiś czas a nie regularnie i ze dragi uzależniają szybciej niz alko , grupa AA czy ajkies inne grupy wsparcia dla uzaleznionych też nie zaszkodzą, to tyle, sama wezme chyba tabsa z achwilę ,ale to chyba W bo cął noc nie spałam a ostatnio w ogóle mało bardzo sypiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....fajne rady mi dajecie..

U mnie wypicie raz na jakiś czas oznacza nic innego jak co najmniej miesięczny ciąg alkoholowy...chyba naprawdę nie wiecie co znaczy

być uzależnionym od różnych wynalazków.Ja nawet boję się zjeść cukierka z rumem.

W ogóle to mało jest ludzi uzależnionych którzy leczą się psychiatrycznie ...dlatego że ich zakręcony świat pozwala nie myśleć

o jakichkolwiek chorobach...ja na szczęście nie piję od 14 lat,zioła od 7 lat... ale ciężkich chwilach depresji nie mogę

zapomnieć o tych ulepszaczach nastroju ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....fajne rady mi dajecie..

Ja na pewno nie zjadłbym cukierka z rumem ,za hu*a, i to najpoważniej w Świecie. Nie ma co dziwić Ziomek ,nikt tak nie zrozumie nawet bez słów drugiego alkoholika jak alkoholik i czy to w abstynencji ,czy w czynnym nałogostwie. Tutaj często i słowa sa niepotrzebne ,wystarczy najmniejszygest i ...pamiętasz ? wspólna podobna przeszłość ,wspólne cele , wspólny język i zainteresowania te same ...i albo mitynng AA,Terapia ,albo kolejna flaszka ...do upodlenia ,albo i albo jeszce inne klocki ;)

Pozdrawiam. Jak Ci leci Ziomek ,poprawiło się ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×