Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

dzięki za wasze uwagi, ja tak naprawde bardzo chce chodzic na tą terapie, tylko jestem jeszcze bardzo podejrzliwa, bo wiecie jak trudno znależć dobrego terapeute, lula dała mi do myślenia, pogadam z moją terapeutka, żeby mi dokładnie wyjaśniła o co jej chodzi, może rzeczywiście dowiem się o sobie czegos o czym nie miałam pojęcia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tylko tak Ci się wydaje, że podjęłaś słuszną decyzję (w przeszłości) a tak naprawdę to chciałabyś czegoś innego tylko nie dopuszczasz tego do świadomości. Może boi się sama siebie i tu leży problem. Można się dowiedzieć o sobie róznych złych rzeczy - o których wcale nie chcemy wiedzieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak JAKNAJBARDZIEJ SIE ZGADZAM z przedmowca, nie przjemujy sie ze na jakis czas cos olejemy,ze byc moze cos na czym na zalezy przejdzie miedzy palcami, bo najwazniejsze to moc najpierw normalnie funkcjoniowac w calej tej rzeczywistosci! jeslui nie dajemy rady sami to niestety nie pozostaje nic innego jak oddac sie w rece specjalistow ,czasem i nieodzownym elementem sa leki jak wiecie, ja juz to zrobilam i nie zaluje!! czuje naprawde czuje ze jest coraz lepiej..bynajmniej deprecha juz nie nawiedza:)) i coraz czesciej czuje w koncu ze zyje :) nie poddawajcie sie tylko i nie myslcie o tym co nas w tym czassie ominie, to czego nie zrobimy treraz moze poczekac,zrobimy to jak bedziemy juz w pelni sil, w pleci mocy ,checi i co najwazniejsze zdrowai!!! a tak bedzie na pewno tylko CIERPLIWOSC ludziki dajcie sobie czas i wierzcie:)))

 

[ Dodano: Pon Lut 19, 2007 12:16 pm ]

ja tez nie potrafilam odnalezc sie na studiach a zaczelam w tym roku uzupelniajace i na poczatku to byl koszmarrr bo bylam na dnie i nei potrafilam wysiedziec na wykladach do konca, ale w koncu sie odbijam i teraz juz nawet z checia laze na uczelnie, z checia ropzmawiam z ludzmi,a gdy przychodza gorsze chwile czuje ze nadhcodzi jakis stres w trakcie zajec i leki to staram sie o tym nie myslec, rozmawiam ze znajomkami i odchodzi, chwile moze potrzyma, ale nie rezygnuje,zbieram sobie wszysktie moce i daje rady do konca:) i wierze ze kazdy z was da rady DACIE RADY!!!:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że jeśli nadal masz odczucie depresonalizacji to niemozliwe jest zebys w pełni poradziła sobie z tym co było. Świadomie mozesz uznac ze tak jest, ale gdzies gleboko to pewnie jeszcze w tobie siedzi. Jaz miałam szcęscie jesli chodzi o psychoterapeute, i chociarz tez z kasa u mnie bywa krucho to zadecydowałam ze bede chodzic. To co mowila mi na poczatku wydawało mi sie niedorzeczne, a teraz widze jak bardzo sie mylilam. Wazne jest tylko zeby to byl ktos dobry najlepiej, wydaje mi sie, z doswiadczeniem. I chyba można zaufac w takim wypadku. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey! Jestem tu nowa, to moj pierwszy post..

 

Heh... od pewnego czasu tak dziwnie sie czuje.. Strasznie szybko sie denerwuje, az mnie telepie (przenosnia). Mam znajomych z ktorymi zawsze chetnie spedzalam czas...,a teraz? Nie moge na nich nawet patrzec, az tak strasznie mnie draznia. Jak z nimi rozmawiam, to od razu jestem zla, chociaz nie mam takiego powodu, w srodku az sie cala gotuje...

Gdy sie denerwuje.. strasznie chce mi sie plakac,ale mimo to staram sie powstrzymywac. Czasem mam az takie drgawki.. Tak jakbym napinala wszystkie miesnie, nie umiem tego opisac. Czesto mam tez tak,ze mam takie wzdrygi (np.jak sie ktos czegos przestraszy). W ogole caly czas mam wrazenie,ze ktos/cos mnie obserwuje.. To jest straszne...

Nie moge sie wogole skupic... Oblalam calkowicie ten Isemestr w szkole..

Nie wiem co sie ze mna dzieje.. z nikim o tym nie rozmawialam..

Czasami moi rodzice zartuja sobie ze mnie,ze mam nerwice...

Niech ktos mi cos napisze, co mi moze byc... Jak sa jakies pytania to prosze pytac

Pozdrawiam :(:(:(:(:(:(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z nikim o tym nie rozmawialam..

 

Tłumienie w sobie spraw ktore mecza nie doprowadzi do ich rozwiazania. Oczywiste jest ze tyle odpowiedzi ile pytan nie bedzie, ale sam fakt wygadania sie, porozmawiania duzo zdziała. Bo boju! ;)

Niech ktos mi cos napisze, co mi moze byc

Mozna przypuszczac i "gdybac" ale nie jestem fachowcem i diagnozy nie wystawiem. Nie załamuj sie- wyjdz temu na przeciw to najbardziej alternatywne rozwiazanie. Wiem ze łatwo sie "mowi" w tym wypadku pisze bo sama przechodze przez "cos" podobnego, psychika jest najmniej poznana sfera człowieka- siła w jej kreacji ;) Bo boju!

Pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CzArNuLkA_DF

Witaj!

Na początek zmień opis :P bo takie podejście nie pomoże ani Tobie, ani nikomu innemu. Musisz podejść przede wszystkim z wiarą w to, że wyjdziesz z nerwicy.

Gdy sie denerwuje.. strasznie chce mi sie plakac,ale mimo to staram sie powstrzymywac.

Słyszałem, że płacz czasem pomaga, ale oczywiście w rozsądnych dawkach ;)

 

A tak z tymi nerwami to nie wiem co powiedzieć, bo nie miałem tego aż w takim natężeniu, oczywiście, czasami mi się zdarzało... Postaraj się nie dopuszczać takich uczuć do siebie, wiem, że ciężko, ale to jedyne co sensownego mi przychodzi do głowy.

Czasami moi rodzice zartuja sobie ze mnie,ze mam nerwice...

a tu mnie zatkało... bez komentarza... ale czasem i tak bywa z rodziną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślicie,że powinnam iść do jakiegoś psychologa..?

A co do wygadania.. Jestem z natury osoba otwarta i jak mam potrzebe wygadania sie to mam komu... Natomiast ta sytuacja jest taka dziwna.. Tak dziwnie sie czuje.. Nie tlamsze niczego w sobie... Po prostu caly czas chodzę podenerwowana i nie umiem sobie z tym poradzic... :(:( To jest takie uciazliwe... :(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje nerwica dopadla mnie 26 grudnia zeszlego roku i od razu polazlam do psychologa na trzeci dzien...udalo mi siem trafic na wspaniala specjalistke z duzym doswiadczeniem w tej dziedzinie. Mija 2 miesiac a ja coraz wiecej wiem, rozumiem, objawy paniki powoli zanikaja...rozdrapalam stare rany by je zagoic od nowa...a przy okazji zmienic swoje podejscie do ludzi:)

bo kaxdy z nas jest dobry w srodku, ale czasem krzywdzimy siebie i innych propagujac swoja nieporadnosc zyciowa.....chcemy kochac a nienawidzimy..obaarczamy swoimi niepowowodzeniami innych...chcemy tworzyc trwale i wartosciowe zwiazki ale opuszczamy i jestesmy opuszczani gdy kolejna przez nas wyrzadzona krzywda przepelnia kielich goryczy partnerow...

Nie podawajcie sie..i nie wierzcie ze sami sobie dacie rade z nerwica:)

wyciagnijcie reke po pomoc ..zawsze ktos tam bedzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miesiąc temu zaczęłam psychoterapię i już czuje się lepiej, czuję się lepiej z samego faktu, że po 5 latach bujania się, a to z własnymi emocjami, samą sobą i terapiami podtrzymującymi, czasami na lekach, czasami bez nich w końcu zaczęłam robić coś w kierunku mojego ozdrowienia. Mam świadomość, że nie siedzę już biernie i mimo że jeszcze nie zaczęłam studiować nie marnuje tego czasu, bo robię coś dla swojego zdrowia coś dla siebie, inwestuję w siebie, bo się leczę. Wiem, że niedługo będę wstanie pracować, chodzić na basen, na tańce, a z czasem i studiować i nie będzie to już takie trudne, bo co tydzień na psychoterapii jakiś mój problem będzie zostawał za zamkniętymi drzwiami gabinetu, aż do czasu, kiedy zostawię tam wszystkie problemy, które uczyniły mnie chorą. :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZARNULKA to chyba zaczatki tego ze psycha daje o sobie znac ze cos z nia nie tak,byc moze cos ja uwiera od dluzszego czasu i to sie objawia wlasnie ciaglym zdenerwowaniem i placzliwoscia i tym wzystkim co cie trapi. ja mam nerwcie, byly podobne objawy,ale diagnoze moze wystawic tylko psychiatra bad zspecjalista psycholog, byc moze to wlasnie zaczatki nerwicy,wiec radzilabym -mknij jaknajszybciej do psychiatry badz psychooga,a mysle ze szybko sie wyjasni i reszta sie juz sama potoczy:) ja zaczelam od psychologa,ale zaraz potem i tak musialam isc do psychciatry.powiem tlyko ze jestre coraz lepiej;) aaa i zgazam sie z Piotrkiem: ZMIEN NASTAWIENIE, ZMIEN OPIS NA POZYTYWNY. wszyscy tu sie borykamy z takimui i owymi choerstwami psychicznymi ale najwazniejsze to wierzyc ze bedzie lepiej i myslec pozytywnie, wiem ze pewnie Twoj stan mega cie przytlacza i nie potrafisz myslec inaczej,ale musisz sobie wciskac z ebedzioe dobrze i cos z tym zrobic nie zostawaj z tym sama,jesli sobi enie radzisz- to polowa sukcesu;) . pozdrowki i zycze by to sie okazalo tylko przejsciowe:) choc my wierzymy ze i nerwica to tylko jakis przejsciowy epizod bo juz nie jeden udowodnil ze mozna to zwlaczyc:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

walking_on_a_rainbow

Bardzo szybko sobie poradziłaś. Gdybym ja miała taki refleks to już byłabym mądrzejsza o 5 lat :D i prawdopodobnie zdrowsza. Wolałam stracić dużo czasu w zamknęciu i użalaniu się nad sobą. Załuję, że wcześniej nie podjęłam decyzji o terapii. Masz rację, sama nie poradziłabym sobie z emocjami. Dopiero po rozmowach z terapeutą i sięganiu do źródeł bólu zaczęłam podchodzić do tego inaczej. Jedyną przykrą koniecznością jest rozdrapywanie starych ran, ale to później daje efekty. Jeszcze nie jestem zdrowa ale już niedługo... już niedługo... :D

 

Aniu

ty to zawsze napiszesz coś, co ja mam zamiar napisać :P oż ty orzeszku ty!!

Bardzo się cieszę, że myślimy podobnie. Ja starciłam swojego psychoterapeutę i jestem na etapie poszukiwania nowego ale myślę, że niedługo będę kontynuować otwieranie i zamykanie drzwi mojej duszy :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dokładnie tak jak ja! Czuję, że już niedługo, że jestem na dobrej drodze, a ja przecież też straciłam 5 lat na bujanie się, zamartwianie, gdybym od razu podjęła decyzje o leczeniu to moje życie pewnie inaczej by teraz wyglądało. Ale nie ma co żałować, w tej chorobie to już chyba tak jest, że trzeba stracić dużo czasu żeby potem go pomału odzyskiwać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..nie chcę isc do zadnego psychology, czy psychiatry.. Bedzie zadawal mnostwo pytan..,a ja nie lubie tak rozmawiac z obcymi ludzmi.. W dodatu twarza w twarz To nieco krepujace..

Zapomnialam dodac.

od ok. 1 strasznie boje sie np. pajakow... mam drgawki i nie potrafie opanowac lez. :(

 

Mam nadzieje,ze to tylko przejsciowe... ,ale to wszystko co sie ze mna dzieje... trwa juz ok.10miesiecy.. Tylko dopiero teraz dostrzegam jak bardzo przeszkadza mi to w zyciu codziennym.

Nie mam nawet ochoty spotykac sie z nikim innym oprocz mojego chlopaka.. Wszyscy inni mnie draznia... denerwuja.

Wszyscy mowia mi tylko,zebym na nich nie krzyczala,zebym sie nie unosila... a ja nie potrafie nad tym zapanowac... :(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Postanowiłam poruszyc temat ciągłego przemęczenia i senności

gdyż mam z tym problem , który zaczyna mnie powoli frustrować :cry: . Przeczytałam kilka postów na temat ćw. fizycznych które mogą

pomóc w obiawach depresji i rozladować napiecie , ale cos jest nie tak

z moim ciałem po dawce ćwiczen , robie sie jeszcze bardziej senna

poprostu wykonczona jakbym pracowala w kamieniolomach albo

pracowala 24 h na dobe bez przerwy.

Mam kolezanke która chodzila na róznego rodzaju kursy yogi

i zaproponowała mi zebym tez zaczela cwiczyc postanowilam

sprobowac pokazala mi podstawowe asany i nawet pod koniec

cwiczen bylam odprezona a jak mnie glowa bolala , pewnie sie

wreszcie dotleniła :smile: tak wszystko swietnie tylko ze dzisiaj

nie moglam sie zwlec z lożka nie dosc ze zawsze mam z tym

bo sie okropnie doluje i zawsze jestem senna nawet jak spie

dluzej , to po cwiczeniach czulam sie jak wypompowana z

zyciowej energii i nie poszłam na pierwsze zajecia.

Moze macie jakis sposob na wieczne zmeczenie albo znacie

przyczyne bo ja poprostu opadam z sił i nie wiem co robic...

Najgorsze jest to ze raz jestem troszke bardziej zywa;)

i wtedy zaczynam jakos sobie to cale zycie powoli układac

mam plany co do studiów i do tego ze moze juz jestem w

stanie pojechac na praktyki do domu dziecka a tu nagle przych

odzi kolejny dzien i konczy sie piekna bajka jestem bez energii

nie mam na nic checi i ochoty najchetniej bym spała ...wiec

moje zycie to jak narazie ,, wielki slomiany zapał'' bo nie mam

na nic siły:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...mam już dosyć... Boje sie nawet ludzi na ulicy jak sie na mnie patrza.., jak jade autobusem i obok mnie ktos stoi, jak ktos kolo mnie usiadzie... Masakra..

 

Nie popadaj ze skrajnosci w skrajnosc- po to sa upadki, by moc sie podnosic ... czarnulka_df utwierdz sie w przekonaniu:

 

jesli nie poprosisz nikogo o pomoc to sama sobie nie poradzisz

 

Powodzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Qrcze... nie wiem jak ja ten post z początku przegapiłem... gapa :P

 

Ale do rzeczy... Dziewczyny, jeśli już właściwa droga jest odnaleziona, to teraz tylko z niej nie zbaczać i maszerować z podniesioną głową! Najważniejsze, aby się nie załamywać, nie dołować.

 

Tak pomyślałem... Atkaa - jeśli zemdlejesz, nic przecież Ci się nie stanie, a na pewno znajdą się pomocni ludzie którzy doprowadzą cię do porządku, nie bój się tego... i zemdleć wcale nie jest łatwo!

 

walking_on_a_rainbow - gratuluję świetnego refleksu, nic dodać, nic ująć, tak należy walczyć z nerwicą! I nie poddawaj się, jesteś na drodze do sukcesu!

 

Aniu - moim zdaniem zostało Ci do wyleczenia o wiele wiele mniej niż do tej pory przebyłaś z nerwicą :D Z takim podejściem jakie widzę w każdym Twoim poście - tak trzymaj!

 

Wiecie co... dziewczyny, jesteście wspaniałe! Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się napisać w jednym poście aż trzem osobom, że tak świetnie sobie radzą :D Ściskam przytul.gif i pozdrawiam serdecznie! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli już właściwa droga jest odnaleziona, to teraz tylko z niej nie zbaczać

A jesli ktoś jest zboczony? No bo powiedzmy, że jakaś zboczona osoba, której zboczenie nie utrudnia zycia, wręcz przeciwnie :mrgreen: no i ta osoba jest już na dobrej drodze i nie chce zbaczać więc ja sie pytam, czy to zboczenie wrodzone ma jakies wieksze znaczenie prze ewentualnym zbaczaniu i czy taka osoba z pozytywnym zboczeniem powinna podjąc jakieś dodatkowe kroki przeciwdziałania zbaczaniu przy zboczeniu? :?

 

P.S. W razie niejasności proszę pytać :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oki... powiedzmy, że wszystko jasne... przeczytam jeszcze ze dwa razy...

 

...

 

Osoba ta powinna po zboczeniu na zboczoną właściwą ścieżkę uważać, aby zboczyć z chaosu ciągłego zbaczania, do którego może się każdy człowiek zboczyć. Dzięki temu po zboczeniu na tą dobrą drogę będzie potencjalnie zboczony pozytywnie i nie zboczy ponownie na inną drogę. Wydaje mi się, że takie zboczenie wspomoże znacznie przeciwdziałanie zbaczaniu przy zboczeniu.

 

PS. zboczyliśmy na zboczone posty o zboczeniach, eehhh.... :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie i tak przy okazji dla niewtajemniczonych to wcale nie przypadkowo poruszony został temat zbaczania przy zboczeniu albowiem istotnym faktem jest zaznaczenie własnej orientacji na wskazany temat. Niewłaściwie zinterpretowana kwestia zbaczania przy zboczeniu może mieć znaczny wpływ na przyszły stan emocjonalny i abstrakcyjne myślenie badanego. Reasumując - bardzo niewskazane jest zbaczanie z właściwie odnalezionej drogi w każdym możliwym wypadku zaistnienia takiego faktu. Natomiast jeżeli chodzi o zboczenie wrodzone ew. nabyte badanego, mówimy o podwójnym przeciwdziałaniu czynnikom mogącym spowodować powyższe zboczenie, które jest w obu przypadkach wielce niepożądane, a to wszystko i wiele innych dylematów zrozumieć można dzięki psychologowi.

Z wyrazami szacunku do czytających :mrgreen:

dr hab Atkaa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×