Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica mija!


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Magda nie wiem czy kiedykolwiek dojdę do siebie choć w to wierzę.

Mam tyle planów , marzeń - one trzymaja mnie przy życiu , one sprawiają , że te życie kocham.

Szkoda byłoby to zaprzepaścić , prawda??

Wiesz co Ci powiem....

Ty miałaś chłopaka , który Cię zapewne wspierał , ja takiej bliskiej osoby nie mam i czasem tym się smutam . Ciężko żyć bez kogoś takiego , mam nadzieje jednak , że gdzieś tam na mnie czeka ktoś taki ;].

Wierzę jednak , że jakoś z tego wyjdę choć nie jest łatwo i pewnie nie będzie.

Jeśli chodzi o terapię grupową to nie mam narazie możliwości uczestnictwa w niej , choć nie przeczę , że bym nie chciała. No i brak czasu... on też póki co nie pozwala mi na podjęcie takiej terapii. Gdy tylko zdam prawko i kupię samochód to wtedy o tym pomyślę - mieszkam w małym mieście , a taka terapia to zapewne w trójmieście najbliżej by była ;].

Madziu powiedz proszę jak takie spotkania wyglądają , ile uczestniczy w niej ludzi , terapeutów , o czym się na nich rozmawia , i jak u Ciebie wyglądała atmosfera , no i jeszcze jedno - czy płaciłaś za nią czy z nfz była.

pozdrawiam i życzę miłej nocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie osoby zdrowiejace nigdy nie były powaznie chore na Depresje, to były tylko krotkie epizody.

Nienawidze wszystkich ktorym udało sie z tego wyjsc, bo nie maja oni do tego prawa skoro i ja nie mam.

Nie powiem nawet czego zycze tym osoba (pluton egzekucyjny), taka potworna nienawisc.

Nikt nie ma prawa zdrowiec poki ja nie wyzdrowieje, a ja nigdy prawdopodobnie nie wyzdrowieje

bo jestem pierdolniety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax!!! ja rowniez uwazam ,ze nigdy nie wyzdrowiejesz a wiesz dlaczego? poniewaz pomagasz swojej chorobie biorac dragi !! uwierz , wiem cos o tym "one" mialy krotki epizod w moim zyciu... i wiecej wiary w siebie!!!

 

nie brałem drugów przez długi czas, dopiero niedawno zacząłem ja brać, ale znowu je odstawiam, z resztą brałem okazyjnie i to najlżejsze bo kannabinoidy.

skąd mam mieć wiarę skoro nigdy mi się nie wiodło, na jakiej podstawie mam ją mieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok pisalem z wlasnego doswiadczenia i wiem,ze moj dzisiejszy stan zawdzieczam rowniez tym specifikom... ale niewazne ... a probujesz cos robic procz narzekania?? wiem latwo sie mowi ale obok wizyt u lekarzy, terapii,lekow musimy zrobic cos sami zmusic sie !!! ja probuje uwierz rzucam prace , planuje przeprowadzke bo najwazniejsze jest DZIALANIE bez niego tkwimy w tej czarnej dziurze bez konca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax, Mam znajomą , która wyszła ze schizofrenii. Oprócz tej choroby miała jeszcze szereg innych dolegliwości. MIała raka, piła alkohol i ćpała. Leczyła się dośc długo, zamykała sie co chwilke na oddziale zamkniętym jak wiedziałą,ze jest gorzej,zeby sobie krzywdy nie zrobić.

Dzisiaj pomaga ludziom, jest psychologiem klinicznym, pisze ksiazki.

 

[Dodane po edycji:]

 

zaqzax, tak sobie jeszcze teraz myśle,ze skoro Ty masz w sobie tyle nienawisci, zości i innych negatywnych emocji ...to nie jest z Tobą tak źle. Pozytywne też masz w sobie.......tylko je trzeba odkopać.

A prawdą jest,ze należy zaczynać od małych rzeczy i spraw.

Ja np. dzisiaj chociaż od rana rozwala mnie napięcie........poukładałam wszystkie ciuchy w szafie, przygotowałąm sie do pracy, sukces, pierwszy raz coś w domu zrobiłam od niepamiętnych czasów. Wczoraj byłam z psami u fryzjera, spotkalam się z kimś. Fakt,że wczoraj miałam nienajlepsze samopoczucie, ale widzę,że ono się może zmieniać. U mie rza jest gorzej..........często jest gorzej, ale są też trochę lepsze dni.

Dzisiaj porozmawialąm sobie z fajną osobą na gg, trochę mi sie humor poprawił.

Wiadomo,ze nie mogę chcieć od razu złotych gór.

 

Myślę jak by sie tu od rodziców wyprowadzić. To napawa mnie lękiem, ale te myśli są coraz blizej .......wyprowadzka musi się wydarzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Razorbladerka_,

Tak, myślę i to bardzo poważnie. Tylko nie wiem czy w pojedynkę czy z Nim.

Narazie jestem na etapie mówienia o tym znajomym. Sama nie szukam chodząc i rozwieszajac ogłoszenia. Na razie uderzam w znajomości, gdy to nie zadziała.....pójdę do kogoś do kogo nie chciałabym pójść. Może chce pójść na łatwiznę, a moze chce zaoszczędzic parę groszy. Zobaczymy. Jeśli nie.........no to ostatecznie wynajem z odstępnym. Tylko naprawdę nie wiem czy zamieszkać samptnie....tu pojawia sie problem Magdalenko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam te wasze posty i trochę mi przykro. I rozumie te słowa buntu co poniektórych. Sama tak samo robiłam. I ja nie nazwała bym swojej choroby epizodem bo tkwiłam w tym ładnych parę lat. W zasadzie nie rozumiejąc co jest nie w porządku. Nie chcę pisać, że trzeba zmienić myślenie i nagle wszyscy wyzdrowiejemy. Nie chce bo wiem, że na mnie takie słowa nie działały. Mi było chyba bardzo wygodnie w tym wszystkim i dopiero jak poczułam że coś trace to zmieniało się moje życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda23, zgadzam się z Tobą... niektórym jest wygodnie w takim stanie w jakim są bo z regóły boimy się zmian... tez się ich bałam, ale wlasnie gdy zaczeło do mnie docierac, ze przez to mogę stracic chłopaka bo kazdego mojego lenia i całkowicie wszystko tłumaczyłam chorobą... w kkońcu on to zauwazyl ze jest mi po prostu tak wygodnie i powiedział STOP... to był taki przełom w którym byłam gotowa zmienic wszystko w swoim zyciu byle tylkko jego nie stracic no i udaje się a on mnie w tym wspiera :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praktycznie została mi okropna kardiofobia, właściwie z resztą lęków skutecznie walczę, albo już je przezwyciężyłem : ) Wydaje mi się że to już coś, a nawet duże coś. Farmakologia, miesiąc, ogólnie z tym jakoś od końca marca, z natężeniem od początku maja walczę.

To w kwestii zaburzeń lękowych z elementami paniki.

 

Depresja średnio, ale zawsze tak było, po za kilkoma niezbyt miłymi zdarzeniami ani nie idzie nic na przód, ani też nie pogarsza się, bardziej mnie jednak lęki dobijały i myślę że jak uda mi się je wyeliminować to spokojnie depresja zacznie mi przechodzić bo będę mógł zająć się wieloma rzeczami które teraz są nieco po za zasięgiem.

 

Jestem dobrej myśli : )

 

Pozdrawiam ! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh gdyby nie ta nerwica świat stałby dla mnie otworem. Niby czuje się lepiej ale co z tego.... chciałbym być wreszcie zdrowy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Eh gdyby nie ta nerwica świat stałby dla mnie otworem. Niby czuje się lepiej ale co z tego.... chciałbym być wreszcie zdrowy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Eh gdyby nie ta nerwica świat stałby dla mnie otworem. Niby czuje się lepiej ale co z tego.... chciałbym być wreszcie zdrowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh gdyby nie ta nerwica świat stałby dla mnie otworem. Niby czuje się lepiej ale co z tego.... chciałbym być wreszcie zdrowy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Eh gdyby nie ta nerwica świat stałby dla mnie otworem. Niby czuje się lepiej ale co z tego.... chciałbym być wreszcie zdrowy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Eh gdyby nie ta nerwica świat stałby dla mnie otworem. Niby czuje się lepiej ale co z tego.... chciałbym być wreszcie zdrowy.

Głowa do góry, będzie dobrze ; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L:), sama farmakoterapia? bez psychoterapii?

Tak, na razie, ale planuję psychoterapię i myślę że nie długą - taką jak będę potrzebował (mowa tu o terapii behawioralnej, bo inne akurat w moim przypadku nie mają sensu), plus dodatkowe badania kardio (próba wysiłkowa, ponownie holter) dla uspokojenia się. Inna sprawa że mam dosyć silny charakter, ma to pewnie znaczenie, bo powinienem w to wpaść dobre 2-3 lata temu, ale skutecznie walczyłem, ostatnimi czasy jednak miałem bardzo ciężko i odbiło się to na zdrowiu, ale teraz praktycznie po za kardiofobią (która i tak jest w dużo mniejszym stopniu niż była na początku) resztę pokonałem sam. Trochę ostatnio zacząłem wspomagać się metodą relaksacyjną shultza - nie powiem, pomaga, przynajmniej mi, tak więc polecam ;]

 

Do tego podejście, staram się śmiać, że skoro przeżyłem już "dwa zawały", "udar" i "zapaść", to "miażdżyca" może mnie oszczędzi ; ) Ataki paniki to był koszmar, ale cieszę się że w tej chwili jestem w stanie skutecznie napady eliminować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takze i ja moge sie tutaj dopisac, bylam ostatnio na wizycie u lekarki, powiedziala ze jest ogromna poprawa, ze promieniuje :mrgreen: Ze widzi, ze wszystko idzie ku dobremu :) Cieszy mnie to niezmiernie, bo naprawde duzo zrobilam zeby to osiagnac, mimo ze byly momenty kiedy masakrycznie zle sie czulam to nie poddawalam sie, jestem z siebie mega dumna :oops::mrgreen: Skonczylam dodatkowy kierunek, w pracy dostalam awans, propozycje konsultacji w przychodni, mam swoje mieszkanie oraz kapitalnych wokol mnie ludzi :mrgreen: Trzymam i za was kciuki i pamiejtajcie JAK SIE CHCE TO MOZNA WSZYSTKO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję Agusia. ;) Miło się czyta o czyichś zwycięstwach.

 

JAK SIE CHCE TO MOZNA WSZYSTKO

Motywuje do działania. :)

 

Zrobiłam pierwszy krok. Przyznałam przed sobą, że potrzebuję pomocy. We wrześniu pójdę do lekarza. To chyba mój początek zdrowienia. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak więc ja wychodzę już na ostatnią prostą, tak naprawdę to już bym miał z głowy gdyby nie sytuacje społeczne, ale i tu dam sobie rade. Wiele osób tutaj bardzo długo się leczy kilka lat, zmieniają wiele leków, a ja mówię do zrezygnowanych- głowa do góry ja trafiłem z lekiem za pierwszym razem świetnie mi pomaga chodź ostatnio chyba aż za mocno tłumi lęki, bo wolał bym samemu się z nimi uporać. Nie traćcie nadziei bo wyjście z tego wcale nie musi być takie trudne. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak nie chodzilam na terapie i w sumie to uwazam tak jak moja lekarka, ze mi nie jest potrzebna ja umiem rozwiazywac swoje problemy itd, natomiast u mnie nerwica/depresja objawiala sie bolami roznego typu i placzem. I wlasnie lek mi dal taka mozliwosc, ze mi to zniknelo, od tej pory zaczelo sie poprawiac, terapia jest dobra dla osob, ktore nie radza sobie z zyciowymi problemami, ale czuja sie pod wzgledem fizycznym w miare dobrze. Jednak to jest kazdego decyzja-wspolna z lekarzem, ja zamierzam pojsc jednak na terapie, tak chociazby zeby sprawdzic czy mi to cos da :) jednak nawet jak mialam gorsze momenty, to sie motywowalam, a pozniej juz bylo z kazdym dniem minimalnie, ale lepiej. Na pewno nie mozna pograzac sie w rozpaczy, tylko trzeba dzialac, bo jak czlowiek wpadnie w calkowity marazm to klapa i juz mu sie odechce wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aż przyjemnie się Was czyta:); ja pamietam, ze jak chorowalem, to za nic nie moglem znaleźć jakichś pozytywnych historii o wyjsciu z nerwicy-wielkie brawa i gratulacje, ważne, żebyśmy pokazywali innym, że się da, pamiętając jak straszne to chorobsko bylo dla nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×