Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ojciec mówi o samobójstwie - jak pomóc?


Rekomendowane odpowiedzi

Mój wielki powrót.

 

Z przytupem. Bo inaczej być by nie mogło.

 

Mam ojca. Alkoholika, ale nie takiego hardcorowego, a przynajmniej tak wszyscy chcemy myśleć. Tata pije od lat parunastu, podobno dlatego, że nauczyła go moja mama, z którą obecnie nikt nie ma kontaktu. I jak o tym myślę, to nie dziwię się, bo moja rodzicielka jest tak "uroczą" osobą, że nic tylko uciekać, albo chlać na znieczulenie. W każdym razie tata mieszkał z moją Babcią (swoją mamą) przez jakieś 10 lat. Kiedy się dało, pracował (tu akurat przeszkadzały problemy zdrowotne, niezwiązane z alkoholem). A czasem miał tygodnie, że codziennie przychodził pijany, kładł się grzecznie spać, by następnego dnia zacząć od nowa. Ale potrafił też nie pić wcale np. przez miesiąc lub przynajmniej ograniczać się do np. jednego piwa. W każdym razie jakoś funkcjonował, a Babcia dopingowała go do dobrego i ogólnie starała się trzymać nad wszystkim pieczę. Pół roku temu niestety Babcia zmarła. Ból ogromny dla wszystkich, bo lepszego człowieka nigdy nie spotkałam, poza tym była mi Babcią, matką i ojcem, kiedy było trzeba. każdemu zawsze pomogła. Bardzo trudno pogodzić się ze stratą. Dodatkowo tata ma teraz problemy mieszkaniowe, stara się o przyznanie mieszkania, bo w tym po Babci podobno nie może zostać. Sprawa się ciągnie. Tata się załamuje. Ale, lepiej lub gorzej, do tej pory jakoś funkcjonował, pracował itd. "Ciągi" Alkoholowe zdarzyły mu się chyba dwa razy. Przed Świętami przez kilka dni nie odbierał ode mnie telefonu, dopiero w niedzielę się odezwał. Myślałam, że przytrafił mu się trzeci raz, ale okazało się, że po prostu miał doła i nie bardzo chciał z kimkolwiek rozmawiać. Rozumiem, zwłaszcza w perspektywie samotnych Świąt. Staram się go wspierać, podtrzymywać na duchu. Dziś jednak obudził mnie jego telefon. Płakał w słuchawkę i prosił, żebym przyjechała na weekend, bo już nie ma siły, ma dość, nie wytrzymuje tego wszystkiego i nie wie, czy jak przyjadę w sobotę, to czy w poniedziałek nie będę musiała urządzać mu pogrzebu. Że jakby nie odbierał telefonu, to znaczy, że już go nie ma. Po głosie słyszałam, że coś pił, więc pocieszałam, owszem, ale starałam się nie brać tego bardzo do siebie. Choć i tak się wystraszyłam - słyszeć takie teksty od rodzica? Bezcenne. Zadzwoniłam do niego kontrolnie jeszcze wieczorem. Jest już trzeźwy, ale nadal załamany. Opowiadał o tym, gdzie chce być pochowany i znowu, że nie wie, czy uda nam się jeszcze po moim przyjeździe porozmawiać.

No i tu zaczynam panikować. Bo co ja mam zrobić? Mieszkam na drugim końcu Polski. Nie mogę rzucić wszystkiego, pojechać tam i go pilnować. Niedawno zaczęłam pracę, której szukałam kilka miesięcy, mam tu męża, życie. Do siebie wziąć nie mogę, bo mieszkam z teściami, a poza tym to dorosły facet przecież jest. Ale przecież ojca też tak nie zostawię. Nie wspomnę o tym, jak to wszystko wpływa na moją psychikę, która po kilku latach depresji zaczyna mniej więcej normalnie funkcjonować. Jak mogę mu pomóc? Czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji? Jakieś rady?

Cokolwiek, proszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tesciami mieszkacie w małym mieszkaniu? Jak w małym to ojca nie wezmiesz, jak w domu to moze wziac go jednak na troche. Tym bardziej ze piszesz ze spokojny. Moze w koncu niech idzie na terapie AA, namowic ojca na leczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nawet nie chodzi o to, czy w małym czy dużym, tylko teściowie się na to zwyczajnie nie zgodzą. Są uczuleni na wszelkie przejawy pociągu do alkoholu. Zresztą on ma też pracę tam na miejscu...

 

Pójście na terapię to bardzo dobry pomysł, tylko jak to zrobić? Przez lata próbowałam prośbą, groźbą i na mnóstwo innych sposobów. Ale on nie uważa, żeby miał problem. Jego zdaniem po prostu lubi piwo :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co prawda wątek kilkudniowy, ale może problem wciąż aktualny.

 

Yvaine, wg mnie Twój ojciec chce "wymienić" jedną opiekunkę (jaką była jego matka) na Ciebie. Myślę, że łatwiej Ci będzie znaleźć odpowiedź na pytanie "jak mu pomóc", gdy zdasz sobie sprawę z tego, że Twój ojciec wybiera sobie opcje pomocy, które mu pasują, a nie te, których potrzebuje. Czyli odrzuca terapię, która pomogłaby mu wziąć odpowiedzialność za własne życie, a wybiera Ciebie jako opiekunkę obarczając Ciebie odpowiedzialnością za swoje życie.

Jeśli ojciec sam będzie chciał sobie pomóc (idąc na terapię), wtedy będzie warto mu pomagać i go wspierać (na miarę możliwości - czyli tak, by np. nie odbiło się to zbyt mocno na Twoim małżeństwie i na Twoim zdrowiu). Natomiast jeśli postanowi, że nie potrzebuje terapii, to tym bardziej nie potrzebuje "opiekunki" - bo takie rozwiązanie nie spowodowałoby, że ojciec stałby się odpowiedzialny za siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale potrafił też nie pić wcale np. przez miesiąc lub przynajmniej ograniczać się do np. jednego piwa. W każdym razie jakoś funkcjonował, a Babcia dopingowała go do dobrego i ogólnie starała się trzymać nad wszystkim pieczę.

 

Z miłością go potraktować. Najlepiej powiedz mu że jest ważną osobą w Twoim życiu i sprawiłby Ci ogromny ból gdyby Cię zostawił. Jeśli ma jakiś krewnych, przyjaciół, to podzwoń do nich i poproś ich, żeby też zadzwonili z dobrym słowem do Twojego ojca, żeby powiedzieli mu jakie w nim widzą zalety i że jest ważny dla nich.

 

Poza tym namów ojca żeby zaczął chodzić na AA, do psychologa. Dobrze by było też gdyby sprawił sobie jakiegoś psa, by nie czuć się tak samotnie. Alkoholicy akurat mogą uzyskać duże wsparcie, jeśli się wezmą za siebie.

 

Jeśli nie zechce się leczyć, to wezwać karetkę i do szpitala psychiatrycznego. Myśli samobójcze to alarm, ktoś musi go mieć na oku 24 godziny na dobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yvaine, wg mnie Twój ojciec chce "wymienić" jedną opiekunkę (jaką była jego matka) na Ciebie.

 

I to jest chyba sedno sprawy. A przynajmniej im dłużej nad tym myślę, tym bardziej mam takie wrażenie. Pojechałam do niego na weekend. Myślałam, że skoro tak mu źle, to będziemy rozmawiać, spędzać ze sobą czas, może gdzieś się razem wybierzemy, żeby do świata i ludzi wyjść. Ale nie, on wolał się spić. A następnego dnia mieć do załatwienia sprawę i wybyć z domu, tak że wrócił jakąś godzinę przed moim odjazdem.

Wydaje mi się, że muszę zaakceptować taki stan rzeczy, dopingując go przy tym do wyjścia na prostą. I pamiętać, że moje zamartwianie się nic tu nie da. Al;e kurcze, serce mi się kraje... To w końcu ojciec, a przy tym jedyny rodzic, jaki mnie "chce".

 

 

Z miłością go potraktować. Najlepiej powiedz mu że jest ważną osobą w Twoim życiu i sprawiłby Ci ogromny ból gdyby Cię zostawił. Jeśli ma jakiś krewnych, przyjaciół, to podzwoń do nich i poproś ich, żeby też zadzwonili z dobrym słowem do Twojego ojca, żeby powiedzieli mu jakie w nim widzą zalety i że jest ważny dla nich.

 

Poza tym namów ojca żeby zaczął chodzić na AA, do psychologa.

 

To akurat robię - wie, że jest dla mnie ważny itd. Wsparcie od najbliższej rodziny i przyjaciół ma również. Na terapię iść żadną nie chce, bo nie. Tylko to wszystko jakby mało, tzn. docenia oczywiście każdą pomoc, ale zwyczajnie się nie odnajduje. Mam wrażenie, jakby był dzieckiem zamkniętym w ciele dorosłego faceta, które musi sobie nagle radzić w życiu i nie ma pojęcia jak to zrobić. Albo buntuje się przeciw temu i "tupie nóżką", a echo dotyka najbliższych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×