Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niechec do wlasnych dzieci


dojenta

Rekomendowane odpowiedzi

Jak tylko jestem bezradna i zwracam sie do niego z pomoca to mowi mi ze jestem matka i sama powinnam wiedziec co mam robic w danej sytuacji... probujac odciagnac go od pracy slysze ;(
Czyli wychowanie dzieci zrzuca na Ciebie, a sam umywa ręce, przy okazji wzbudzając w Tobie poczucie winy - bo jako matka powinnas być przeciez siłaczką, superwoman i Einsteinem w jednej osobie. Współczuje Ci, po prostu spróbuj się jakoś odciążyć, np. niańka, żłobek dla starszej córki. Zgłos się po jakas pomoc psychologiczna albo chociazby tabsy jakies , zebyś nie była tak znerwicowana. Dziwie się trochę, ze zdecydowałaś się jeszcze na kolejną ciaze, kiedy z wychowaniem pierwszego dziecka było niełatwo. Takiego męza bym pogoniła, ale rozumiem, ze z dwójka małych dzieci jesteś zdana na niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zdrowe czy chore bedzie dziecko zawsze można zrobić badanie prenatalne w ciąży.jak wykaże że nic niema to oki.a jak wykaże że będzie niedorozwinięte,miało downa,nie bedzie miało konczyn od tego jest aborcja przed 7 tyg ciąży kiedy to płód niema w pełni wykształconego ukladu nerwowego i nie czuje bólu aby nie było "niemych krzyków" w łonie matki.niewiem dlaczego kobiety nie badają swoich ciąż a potem porzucają chore dzieci.tym właśnie krzywdzą te dzieci na całe życie najdotkliwiej..
Wykazujesz zadziwiającą naiwność, poczytaj sobie, jak w praktyce wygląda prawo do badań prenatalnych i legalnej aborcji w Polsce:

 

http://www.federa.org.pl/projekty-miedzynarodowe/unia-europejska/sprawy-federacji-strasburg/707-sprawarrprzeciwkopolsce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tylko jestem bezradna i zwracam sie do niego z pomoca to mowi mi ze jestem matka i sama powinnam wiedziec co mam robic w danej sytuacji... probujac odciagnac go od pracy slysze ;(
Czyli wychowanie dzieci zrzuca na Ciebie, a sam umywa ręce, przy okazji wzbudzając w Tobie poczucie winy - bo jako matka powinnas być przeciez siłaczką, superwoman i Einsteinem w jednej osobie. Współczuje Ci, po prostu spróbuj się jakoś odciążyć, np. niańka, żłobek dla starszej córki. Zgłos się po jakas pomoc psychologiczna albo chociazby tabsy jakies , zebyś nie była tak znerwicowana. Dziwie się trochę, ze zdecydowałaś się jeszcze na kolejną ciaze, kiedy z wychowaniem pierwszego dziecka było niełatwo. Takiego męza bym pogoniła, ale rozumiem, ze z dwójka małych dzieci jesteś zdana na niego.

Jakiś czas temu powiedział mi dlaczego mogę się czuć źle w obecnej sytuacji i że on to rozumie, ale na tym się skończyło i echo... Co innego robi co innego mówi a jak mu powiedziałam że jest hipokrytą to odwrócił kota ogonem i wyszło, że to ja jestem ta zła, a jak mu mówię że źle się czuje z całą tą sytuacją to słyszę że przesadzam, że jestem przewrazliwiona, że w jego rodzinie z 4 dzieci dawanosobie radę i nikt na nic nie narzekał. Starsza już od dawna chodzi do przedszkola, sale system wychowania tu gdzie mieszkamy odbiega zdecydowania od polskiej mentalności i mojej wizji tego jak dziecko powinno być wychowywane...

Cała sytuacja się zapętla... Problemy z małżeństwem - problemy z moimi nerwami (nerwica, depresja, czort wie co jeszcze...) - moje problemy zdrowotne - nerwy odbijają się na dzieciach.... I tak w kółko.

A najgorsze w tym wszystkim jest to że do mojego męża nic nie dociera:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się za bardzo wymądrzać , bo nie o to tu chodzi, nie mam zamiaru stawać po Twojej stronie czy Twojego męża ale jak dla mnie dobrze by było gdybyś na prawdę szczerze z nim porozmawiała, jeśli powie że przesadzasz znów, by bardziej zwrócić jego uwagę na problem który Cię dręczy a który lekceważy , powiedz że jest Ci na tyle ciężko że masz ochotę wszystkim rzucić . Może wtedy zrozumie wagę problemu.

To że w jego rodzinie.... głupie tłumaczenie wiedział z kim się żeni. Mniej więcej , jak powiedziała koleżanka wyżej, po pierwszej córeczce mniej więcej mógł wywnioskować jak poradzisz sobie z drugim dzieciątkiem. Trochę nie dojrzałe zarzuty.

Z jednej strony go rozumiem, bo może ma ciężką pracę bo tyra żebyście wszystko miały, faceci czasem tacy są , psychicznie nie wspierają ale zapieprzają by zapewnić byt. A jeśli masz wbitą drzazgę w psychikę to żaden byt nie uspokoi ,nie wyleczy i nie uszczęśliwi.

Powiedz żeby trochę zwolnił, zapewnij - jeśli serio tak jest - że kiedy dochody delikatnie zmaleją - DACIE RADĘ ! Że wolałabyś męża w domu , troskliwego, wyrozumiałego i wspierającego ,niż 300,500 zł więcej na pasku .

Rodzicielstwo nie równa się macierzyństwo, wkład ojca w wychowywanie dzieci , córek jest bardzo ważne.

Wiesz jeśli Cię to trochę interesuje, przeczytałam książkę która w sumie jest skierowana do ojców , ale że jestem córeczką tatusia, chciałam ją pochłonąć . " Mocni ojcowie mocne córki " http://lubimyczytac.pl/ksiazka/129331/mocni-ojcowie-mocne-corki

Jest tam sporo napisane, jak wiele znaczy ojciec w życiu córki, jaki ma wpływ na kształtowanie się jej charakteru i poglądów.

Serio polecam książkę , wiem że jeśli jest taki zapracowany to niechętnie po nią sięgnie, ale może gdy położysz bez słowa na stoliku nocnym , może kiedyś go skusi , choćby po jednej stronie przed snem :)

Może jeśli zrozumie jakie to ważne, trochę przystopuje, zwolni pościg za pieniądzem , by nie stracić tych których ma pod nosem.

A z kolei jeśli zacznie angażować się w wychowywanie , zrozumie Twoje obawy , problemy i wątpliwości....

 

Wiem że to słabe rady, ale starałam się , może na początek się nadadzą ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dojenta, bo jak zaczniesz pracowac,opiekowac sie dziecmi to zycie stanie sie 2 x trudniejsze, tyle ze mozesz wymagac wtedy od faceta, zeby tez zmiejszył godziny pracy bo i Ty bedziesz zarabiac i jego wiekszego, czyli wkładu po połowie w wychowanie dzieci. Nie mozesz wyłacznie w tym domu byc matka i słuzaca dla meza, z drugiej strony trudno wymagac od faceta zeby sie angazowal jak w sumie pracuje od rana do wieczora, wiec jedynym rozsadnym wyjsciem jest tak zorganizowac zycie zeby Wasze obowiazki czyli Twoje i meza były mniej wiecej rowne. Nie będzie łatwo,ale życie nie jest łatwe. Nie mozna tez ani Ty ani on od Ciebie wymagac zeby kazde z Was wyłącznie sie poswiecało Ty tylko dzieciom, on tylko pracy, tworzycie rodzine i powinniscie w zyciu tej rodziny uczestniczyc na rowni. Jednoczesnie jak pojdziesz do pracy wytracisz mu bron z reki ze musi zarabiac od rana do nocy siedzac w pracy, na dodatek zmienisz otoczenie. Tyle, ze jezeli masz dopiero poczatkowa depresje to trzeba by było i to naprostowac, np wizyta u psychologa, psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk , ekonomiczniej i przyjemniej byłoby obciąć facetowi jaja.

 

Dojenta, Mogę Ci zadać kilka pytań ? Będą one dotyczyły TYLKO pierwszej córeczki 4letniej .

 

Co czułaś kiedy dowiedziałaś się że jesteś w ciąży ?

 

Jak i w jakim czasie uporałaś się z tą myślą ?

 

Jak zareagował Twój mąż ?

 

Co czułaś kiedy wzięłaś ją pierwszy raz na ręce ?

 

Co czułaś kiedy stawiała pierwsze kroki , powiedziała pierwsze " mama" , coś narysowała , wyszedł pierwszy ząb ?

Te weź się hamuj co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez sadze, ze angazowanie sie faceta w wychowanie dzieci, jak nie zaistnieje od poczatku, tak potem nie zaistnieje, ale moim zdaniem to wina matek, jakby to powiedziec, nie wymagaja od nich tego. Moj partner pomagal od samego poczatku, umie zrobic wszystko przy synku (16 miesiecy ma), nie robi tego z wielką łaską, tylko ma przekonanie o tym, że powinien. Przykłąd z naszej rodziny, siostra mojego partnera "ubolewa" bo jej mąż wlasciwie moze z raz dziecku zmienil pieluche, jak wraca z pracy to on jest zmeczony i dajcie mu spokoj, bo przeciez zarabia na rodzine, a moim zdaniem sama go nie angazowala wcale od poczatku, poniewaz uwazala, ze to ona zrobi wszystko lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez sadze, ze angazowanie sie faceta w wychowanie dzieci, jak nie zaistnieje od poczatku, tak potem nie zaistnieje, ale moim zdaniem to wina matek, jakby to powiedziec, nie wymagaja od nich tego. Moj partner pomagal od samego poczatku, umie zrobic wszystko przy synku (16 miesiecy ma), nie robi tego z wielką łaską, tylko ma przekonanie o tym, że powinien. Przykłąd z naszej rodziny, siostra mojego partnera "ubolewa" bo jej mąż wlasciwie moze z raz dziecku zmienil pieluche, jak wraca z pracy to on jest zmeczony i dajcie mu spokoj, bo przeciez zarabia na rodzine, a moim zdaniem sama go nie angazowala wcale od poczatku, poniewaz uwazala, ze to ona zrobi wszystko lepiej

Ale ja nic nie pisałam, że mąż mi wcale nie pomaga przy dzieciach... W nocy jak płaczą to wstaje, pieluchy przewija, kąpie, na spacer wychodzi (choć rzadko) albo zabiera starszacórkę jak ma coś do zrobienia koło domu...

Eh chyba zakończę wątek bo widzę że jednak nikt mnie tu nie rozumie i dopatruje się we wszystkim mojej winy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ale pomyslcieee...

facet pracuje po minimum 8 godz dziennie..., oddaje swoje pieniadze na rodzine...kobieta siedzi w domu...w koncu zaczyna czuc ze jej zycie jest zbyt monotematyczne i chce zeby facet po kilku/nastu godzinach harówy zajmowal sie dziecmi..czyli z jednej pracy do drugiej...to ja bym na jego miejscu konczyla prace chyba zawsze w barze..ona oczekuje ze on sie zmieni i odtad jej zycie nabierze barw...ale jedyne czego moze oczekiwac to zmiany samej siebie- moze wyjsc do ludzi-nawet z dziecmi, zweryfikowac jakos swoje postrzeganie swiata, poszerzyc horyzonty...jezeli ona sie zmieni to wszystko sie zmieni...

natomiast autorka jest krotkowzroczna... zamknieta..wiec jak ma rozkwitnac????

9d943e2fb7a0da5da95a89b7910ef9ac.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzien dobry dojenta, dzis wlasnie przeczytalam pani post i chcialam sie spytac jak leci?

Moje dzieci maja prawie 5 i 3 lata i zmagam sie dokladnie z tym samych problemem, praktycznie od drugiej ciazy.

Mysle ze wazna rzecza jest to ze obie mieszkamy za granica i nie mamy wsparcia naszych mam. Oddala bym wszystko zeby moje dzieci mogly spedzic od czasu do czasu weekend u dziadkow... a ja w tym czasie odpoczac. Do tego pracuje na pelny etat, ale tak naprawde to w pracy psychicznie odpoczywam. Mam depresje jak tylko wsiadam do samochodu i mam wrocic do domu zeby zajac sie dziecmi, i tak jak dzis.. w weekendy gdzu siedze sama z nimi w domu. Moj maz pracuje w dzien i wieczorami do polnocy wiec lipa ogolnie.

Ah, i do tego rok temu zostalam zdjagnozowana, mam chorobe dwubiegunowa. Moze niech Pani poczyta troche na ten temat. Moze sie Pani troche w tym odnajdzie. Mi ta choroba tlumaczy moje czeste depresje i nadmierna nerwowosc, wrzeszczenie na dzieci i ochote zeby je bic czasem jak juz mnie wytracaja z rownowagi. Ale mysle ze nie trzeba miec t'j choroby zeby miec dosyc swoich dzieci...

 

Poza tym wszystko mam tak jak pani.

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×