Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Boziu VictorQ, podniosles mnie troche na duchu :) inna sprawa,ze dosc dlugo Cie to meczylo :/ ja mam to od tygodnia i tak bardzo chcialabym,ze przeszlo za niedlugo...zawsze jakos szybko pozbywalam sie tych roznych objawow,jakos tak leki raz dwa dzialaly,a teraz...szkoda gadac...z dnia na dzien coraz gorzej :/ a te mysli takie same jak u Ciebie...skad mam mozg,jak to jest,ze mamy go,skad uczucia,emocje,mysli,psychika,rozum itp...trudniej mi wlasnie wytlumaczyc sobie te "nienamacalne" rzeczy...i wiesz co jest najsmieszniejsze? Studiuje psychologie i takie cos :/ boje sie przez te mysli,ze nie dam rady,bo przeciez tam caly czas nawijamy o takich rzeczach,a ja tu nagle "nie wiem" co to jest :/ jutro wizyta u psychologa,moze cos ruszy do przodu...dopiero 3 procz pierwszej, na ktorej wiadomo podstawowe "ogledziny"...niekiedy modle sie do Boga,zeby zabral ode mnie te mysli,a jezeli musze juz chorowac na to,bo tak bylo mi zapisane,to chociaz niech da mi bardziej znosne objawy...nu ale,ni dy rydy :/ boje sie,ze jak to nie ustapi to nie wyrobie i sobie cos zrobie...tzn nie jestem na tyle odwazna,zeby sie zabic,ale mam takie mysli,ze jak tak bedzie to ja nie chce zyc :/ przykre!! jestem mloda dziewczyna i zamiast sie bawic i zyc to ja tu sie czuje jakbym spadla z nieba i nie wiedziala na czym sie swiat opiera :(

Dziekuje Wam za odpowiedzi :)

Zycze spokojnej nocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nelly no ciakwa sprawa :) tyle że ja już na długo przed chorobą miałem takie motto :) albo mi się tak zdaje....

BezNadziei nie ma rzeczy która nie może minąć i minie tobie zobaczysz :)

Najważniejsze że nie stoisz z tym w miejscu, że coś robisz np. ta terapia albo pisanie na forum.

Nie jest łatwo się pozbyć tego typu natręctw to pewne a studia psychologii nie ulepszają sprawy bowiem wkoło o tym się nasłuchasz i myślisz podwójnie nie dosyć że natrętne to jeszcze sama :) a na którym roku jesteś?

Też się modlę żeby ON to w końcu zabrał ode mnie od wszystkich itd :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czekam sobie na wizytę u psychoterapeuty, jeszcze godzina do wyjścia....mniej nerwów niż za pierwszym razem, ale nadal są, bo to jakiś inny ośrodek i nie wiem na kogo trafię..eh. zmęczona jestem tym ciągłym myśleniem, gdybaniem i zamartwianiem się :/ Mam dziś w sobie zero energii oraz wrażenie, że zaraz usnę na siedząco, mimo, że długo spałam.

 

tik tok tik tok.......zaczynam się denerwować heh :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej;)

 

No pisałam wcześniej, że mam wizyty w dwóch ośrodkach zaklepane, w tym pierwszym babeczka powiedziała, że nie powinnam łączyć psychiatry i terapeuty w jednym, więc tamta ma zająć się lekami, wczoraj byłam u innej psychiatry-psychoterapeuty, do której będę chodzić na terapię. Od 30 grudnia, bo wcześniej święta itp.

 

Było fajnie, też młoda kobieta, ze 35 lat max pewnie, ale już trochę inny klimat niż u tamtej pierwszej - trochę bardziej jak u lekarza, niż u koleżanki i troszkę bardziej 'profesjonalnie' - ta zrobiła prawie 1,5 godzinny wywiad o tym co się dzieje i jak i chyba z półtorej kartki zapisała, pytała o sporo rzeczy przy tym, założyli mi kartę pacjenta, na której ona sobie wszystko notuje itp, na koniec było też parę badań lekarskich, miała zważyć, ale waga się wcześniej tego dnia jej zepsuła:p...ogólne wrażenia pozytywne, powiedziała też, że ona nie uważa, żeby łączenie lekarza, który prowadzi i leki i terapie było złe i że spokojnie może mi również te leki poprowadzić, jak chcę, (sama powiedziała, że niewiele sensu widzi, żeby chodzić do innej i ustawiać tam leki, skoro ona to wszystko może mi zrobić w ramach mojej terapii; że nie ma co chyba więcej płacić... ale mój wybór oczywiście).

 

Gadałam też sporo, ale tylko o objawach, mniej o sytuacji rodzinnej, tym powiedziała zajmiemy się na pierwszych spotkaniach terapeutycznych, będą 3-4 takie ogólne spotkania (godzinne, na których szczegółowo będzie pytać o różne aspekty życia) po 140zł, reszta po 50min za 100zł (i tutaj mówię o terapii - w tym pierwszym ośrodku teraz będę koło 100 płacić za 30min za omówienie jak leki działają....więc się zastanawiam czy jest sens zostawać u tej pierwszej - mimo, że mi się podobała bardzo - ale skoro ta druga powiedziała, że są różne szkoły i ona prowadzi jedno i drugie i spokojnie może mi te leki prowadzić, to pewnie zostanę tylko tam, inaczej za dużo kasy wydam...).

 

I to chyba tyle, muszę to wszystko przemyśleć, ale było spoko.

 

PS Zrobiłam badania krwi dziś o 7 rano, huhu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ponad 1000zl, z tym się liczyłam, niestety takie ceny są prywatnie, a ja za nic państwowo nie zamierzam iść, już za wiele takich lekarzy spotkałam;)

 

Wiesz no mi też szkoda, ale potem sobie mówię, że jest to inwestycja we mnie:p i skoro innego wyboru nie ma, to trudno. Niestety, takie życie heh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz to nie jest zdzieranie tylko pomoc, skoro Twoja mama o tym wie, myślę, że sama będzie chciała pomóc Ci 'wyzdrowieć'. Ja wiem, że moja gdyby wiedziała, to mimo wszystko też by się chciała dołożyć...no, ale nie wie, więc nie ma o czym mówić....wystarczy pogadać, nigdy nie wiesz co jej przyjdzie do głowy;)

 

Jesteś młody, nie musisz mieć na leczenie, a matka zrobi wszystko, żeby jej dziecko było 'szczęśliwe' i zdrowe...także skoro wie co Ci dolega, bardzo prawdopodobne, że pomoże Ci w wydostaniu się z tego...porozmawiaj z nią, nic więcej już nie stracisz :)

 

PS ja bym strasznie chciała pogadać ze swoją, 100 razy lepiej bym się czuła wtedy:) także korzystaj ze swojej szansy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety, ceny wszędzie porównywalne :(

Mama widać nie rozumie co Ci jest (bo i skąd), ale próbowałeś zapytać czy nie mogłaby Ci finansowo pomóc? (zawsze możesz powiedzieć, że jej oddasz jak już się wyleczysz i zaczniesz zarabiać;))

 

Ja dziś czuję się raczej kiepsko, znowu roztrzęsiona w środku jestem, ale to po alko, nie piłam tydzień, wczoraj wypiłam o wiele za dużo no i masz ci babo placek.

Myśl o świętach sprawia, że mnie skręca, nie mam pojęcia jak ja to wszystko przetrzymam nie robiąc z siebie jeszcze większego głupa. heh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie mam czego świętować, niestety moja mama robi wielkie halo z tego, że są święta, kupuje jakieś pierdoły świąteczne, ozdoby, mikołaje, dżizas. Cieszy się, bo jej facet na święta będzie, więc staje na głowie żeby było miło i rodzinnie heh Jak o tym myślę, to mam ochotę się gdzieś zakopać. Jeśli moje samopoczucie i wszystkie dziwne objawy do świąt się nie poprawią, to coś czuję, że mamusia się bardzo zdziwi - córeczka ogłosi strajk i spędzi Wigilię w łóżku hah nawet sobie tego wyobrazić nie mogę, jaką miałaby minę heh

 

Beznadzieja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Adaś :))

 

hmmm...właściwie to nadal bez większych zmian. Cały czas lekko roztrzęsiona się czuje w środku, wizytę 19 grudnia u tej, co mi leki przepisała, przełożyli mi dziś na 17go, czyli na tą środę (trochę to za wcześnie będzie, 2 tygodnie i 4 dni odkąd biorę lek, no ale trudno), muszę pomyśleć tylko czy nadal będę do niej chodzić, skoro ta druga lekarka, u której będę mieć terapię powiedziała, że bez problemu mi te leki poprowadzi....i tyle.

 

Nastrój kiepski, ciągle o tym wszystkim myślę, chodzę zdołowana i mam zero mobilizacji do nauki, już ponad tydzień nic nie robię, masakra. No i zaczęłam oszczędzać, skoro tyle kasy mam do wydania, to teraz ząbki w ścianę - omijam wszelkie sklepy heh

 

A co u Ciebie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też ostatnio dużo śpię, a nawet jak się budzę to wstaje z łóżka bardzo późno, wole nie myśleć o tym wszystkim i spać heh Potem wstaje, ubieram się itp i myślę sobie, że jutro już wstanę o normalnej porze, ale jakoś nie wychodzi...

 

też mam egzamin przed sobą, który już teraz wiem, że obleję, bo materiał z dwóch lat a ja niemal nic przy nim nie robię...najgorzej, że nie mam siły na pisanie pracy magisterskiej, może nawet nie tyle siły, co energii, która jest cała pochłonięta myśleniem o tym jaki ze mnie świr heh no nie jest dobrze. Mam nadzieję, że to niedługo przejdzie heh

 

Adaś idź na Sobieskiego i zobacz co tam mają do zaoferowania, im dłużej będziesz zwlekał tym gorzej dla Ciebie :(

Ja też się na początku bałam, ale już po pierwszej wizycie zobaczysz, że nie ma czego się bać, oni tam są po to, żeby Tobie pomóc i cokolwiek im nie powiesz to tym się zajmą.....trzymam kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:*

 

---- EDIT ----

 

U mnie spore postępy - może nie w samym leczeniu, bo leki nadal dają podobne objawy, aaaaaaale - wczoraj powiedziałam o wszystkim mamie :shock: wyszło w pewnym sensie przez przypadek i to przy kłótni, wkurzyłam się maksymalnie i w końcu wykrzyczałam swoje:p no a potem gadałyśmy i płakałyśmy na zmianę przez 2 godziny heh powiedziałam jej prawie wszystko, tzn bardzo ogólnie o tym przy stole co się dzieje itp, o lekach, o terapii, powiedziałam właściwie niemal wszyściuteńko, reszta pewnie będzie wychodzić już na bieżąco, mama wręcz powiedziała, że chciałaby ze mną wybrać się do mojej doktorki, żeby tego posłuchać co i jak - ale to jeszcze zobaczymy heh

 

W sumie to ostatnia (wczorajsza) wizyta u psychiatry mnie do tego skłoniła, sama psychiatra powiedziała, że ludzie, którzy nie muszą ukrywać takich rzeczy leczą się szybciej, co jest w sumie jasne, ja nie mogłam znieść ciągłego dławienia tego w sobie i ściemniania gdzie to nie chodzę jak szłam do psychiatry - także czuję się jakby mi ktoś ogromny ciężar zdjął z ramion :):) Chociaż w sumie do tej pory nie mogę uwierzyć, że ona już wie.

 

PS Lekarka przepisała mi Xanax :shock: , który mam brać tylko doraźnie, w jakieś mega stresującej sytuacji (święta), ale to wszystko, bo inaczej uzależnia jak bierze się więcej - no i powiedziałam dziś to mamie, nawet z nią w aptece byłam, trochę spanikowała jak usłyszała, że to xanax (ja też, w gabinecie oczy wywaliłam i zapytałam czy to oby nie za silny lek, na co lekarka, że nie taki silny, że dobrze działa - ja ją pytam a jak z alkoholem przy tym? Mówi, że też nie ma z tym problemu żadnego, hmmm no ja nie wiem...może nie wezmę, zobaczymy).

 

Także tak. Czuję się dużo lepiej nie musząc ciągle udawać, że jest ok, mam nadzieję, że to mi faktycznie pomoże w miarę szybko 'wyzdrowieć' :))))

 

Adaś, co u Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe, wiem, wiem, ten cały xanax to nawet nie wiem czy wezmę, teraz jak mama wie...niby jest jeszcze kolejna osoba, która będzie i nic nie wie, więc to też jakiś stres, ale może uda się bez, tak raczej zrobię, bo moja lekarka powiedziała, że ten xanax to nic takiego w sumie, a ja mam wrażenie, że to jest już jakiś super proch i wolę chyba z tym nie igrać (tym bardziej, że pytałam ją czy przy tym można jakieś alko pić, bo u mnie tego trochę będzie na wigilię i ona na to, że bez problemu :o). Także zobaczymy, ale raczej walnę sobie jakąś meliskę razem z moimi dotychczasowymi lekami:p (mama jak się dowiedziała, że to xanax, to codziennie mnie prosi, żebym tego gwna nie brała hihi).

 

Adaś - super, że wreszcie pójdziesz na dolną, jak się sam bardzo boisz to poproś mamę, może będzie mogła pójść z Tobą (to jest normalne, nawet mi lekarka sugerowała, żebym raz mamę przyprowadziła, żeby zobaczyła, że tutaj nie leżą ludzie związani pasami do łóżka :P).

 

No i tak, z dnia na dzień jakoś próbuje z tym walczyć, nie jest najlepiej pod względem motywacji do nauki, bo tylko o tym myślę, ale trudno no, mam nadzieję, że jakoś niedługo to się zmieni, bo będzie niezła lipa.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

z takiej poradni możesz skorzystać bez żadnego skierowania, do psychiatry możesz iść w przychodni wystarczy że umówisz się na wizytę. Gorzej z psychologiem to znaczy do psychologa trzeba iść prywatnie, bo raczej nie mają w przychodniach psychologów na kasę chorych. W każdym razie wiek nie ma tutaj żadnego znaczenia, każdy ma jakieś problemy, powodzenia!Buziaki:*

 

---- EDIT ----

 

ach przepraszam zrozumiałam że mówisz też o psychiatrze;)wybacz...nie wiem jak to jest w twoim przypadku ale idz jak najszybciej do psychologa skoro czujesz potrzebę, nie pozwól doprowadzić się do ciężkiego stanu,

Buziaki:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie bo teraz tak sobie myślę hmmm bo mówisz o poradni psychologiczno-pedagogicznej, nie wiem do końca jak to jest, musiałabyś po prostu tam zadzwonić i zapytać,a jeśli powiedzą że nie możesz to po prostu poszukaj jakiegoś psychologa w swoim mieście:)będzie dobrze, Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a dziękuje za odp.

ze mną to troszkę inna bajka.bo chodzi o to ,ze ja znam psychologa z tej poradni. tylko jet 2 ale czy do takiej poradni mogą się wszyscy zgłaszać bez względu na wiek i czy dany psycholog może cie przyjąć znając cię

Może masz rację nie warto iśc i odejść z kwitkiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to jest nerwica lękowa?

Cierpię na nerwicę natręctw, ale od jakiegoś czasu zastanawiam się czy inne moje objawy nie są przejawem nerwicy lękowej.

Od dziecka bałam się stać w kościele przed ołtarzem, musiałam stać blisko wyjścia. Nie dlatego, że przed ołtarzem jest bardziej duszno, ale dlatego, że świadomość, że nie mogę szybko wyjść prowadziła do "ataku"-zaczynałam się trząść i gryźć palce, na kilka sekund traciłam kontakt z rzeczywistością, po chwili wszystko wracało do tzw. normy, po "ataku" czułam tylko jakiś rodzaj wyczerpania (widocznie wysiłek fizyczny związany z napięciem mięśni był tak silny).

Ten sam rodzaj lęku i przebieg "ataku" mam także przy wystąpieniach publicznych oraz kiedy boję się prędkości (np. kiedy jadę z kimś szybko samochodem lub na kazruzeli). Bardzo bałam się, że dostanę "ataku" podczas poloneza na studiówce (na szczeście udało się).

Niedawno kolega dla żartów podniósł mnie i kręcił mną dookoła, to było przerażające, ja krzyczałam, a on myślał, że mnie to tak bawi i nei przestawał. W rzeczywistości dostałam napadu przeraźliwego lęku i straciłam kontakt z rzeczywistoscią (lęk był nieuzasadniony, wiedziałam bowiem, że mnie nie opuści, jednak czegoś strasznie się bałam). Znajomi, którzy byli świadkami wydarzenia powiedzieli, że minę miałam straszną aż sami prosili go, żeby przestał.

Wspólnym mianownikiem jest to, że lęk pojawia się w sytuacjach, kiedy czuję, że nie mam kontroli i ze nie mogę z tych sytuacji uciec (nie mogę swobodnie wyjść z kościoła, zejść z parkietu na którym tańczę poloneza, wysiąść z pędzącego samochodu)

Czy ktoś ma podobne objawy?

Czy to nerwica lękowa czy fobia społeczna? A może granica pomiędzy tymi dwoma pojęciami jest płynna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z tą karuzelą lub z tym jak ktoś mnie kręcił trzymając na rękach, miałam problemy od dziecka. tzn teraz od kilku lat się przełamuję i nawet bywałam w lunaparku. po prostu musze pamietać, żeby oddychać....

w dzieciństwie to było tak, doskonale pamiętam, ze po chwili odruchowo wciskałam głowę w ramiona i od razu nie mogłam oddychać. dusiłam się. też krzyczałam, póki mi starczyło powietrza, potem już tylko piszczałam i modliłam się, by ktoś to zatrzymał :(

 

nawet mi wtedy do głowy nie przyszło, że to może być nerwica, ale teraz gdy przeczytałam twój post, dochodzę do wniosku, że bardzo możliwe. spytam psychiatrę przy najbiższej okazji, jeśli nie zapomnę.

bo na mój gust pasuje to do określenia "atak" 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hieh... kilka godzin przed maturą, ojczym żartobliwie wyciągnął ręce w kierunku mojej szyi, niby próbując mnie poddusić po tym, jak złośliwie coś skomentowałam. Wrzaskiem rozbiłam szklankę...

I od tego czasu nie lubię, jak ktokolwiek mnie dotyka. Tzn. TŻ ma dyspensę, ale nawet on musi uważać z moją szyją czy karkiem :/ Jeśli ktoś mnie szarpnie za szalik, to jest kilkuminutowy atak totalnej paniki...

 

EDIT: tzn.. Nie wiem. Żeby zaakceptować kontakt fizyczny z kimś, muszę sama go zainicjować. Mam przestrzeń osobistą o powierzchni średniej wielkości domu i najlepiej czuję się w pomieszczeniach, gdzie nikogo nie ma. Jak mama mnie dotknie rozmawiając ze mną to mam ochotę uderzyć jej rękę :/

I nie, nie mam złych kontaktów z ojczymem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fish-ka, mnie wydaję się że jest to nerwicowy objaw, bowiem słuchaj ja nie mogę znieść nawet myśli, że za chwilę np. będe siedział u dentysty, albo właśnie w Kościele z przodu po środku ławeczki :) i wielu innych miejscach, i nie będe miał możliwości swobodnego wydostania się stamtąd, od razy narasta lęk okropny, panika, ręce się pocą i mam wstrętną derealkę i wrażenie że umre. Tak to już z tą przypadłością jest NIESTETY :( A jak już nawet gdzieś jestem to czuję ogromną chęć wyjścia wydostania się, UCIECZKI. Strasznie trudno to opanować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek, ja myślę, że to co przeżywamy to jest też rodzaj klaustrofobii. Boimy się sytuacji, w których jesteśmy "zmknięci", z których nie możemy swobodnie uciec i nie mamy nad nimi kontroli.

Ja najbardziej obawiam się swojej "niepoczytalności" podczas "napadu", gdyż wtedy tracę racjonalność myślenia i mogę zrobić krzywdę sobie lub komuś (np. byłabym wstanie zeskoczyć z pędzącej karuzeli).

Czy wiesz coś na temat leczenia tego paskudztwa? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×