Skocz do zawartości
Nerwica.com

BezNadziei

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BezNadziei

  1. Dziewczyny, skad w Was tyle wiary? nie wiem,moze gdybym przezywala takie objawy jak kiedys, czyli bole,palpitacje,strach,ze zemdleje dalabym sobie rade...ale teraz mam nie wiem co...wlaczylo mi sie bledne kolo...czemu zyjemy,skad sie wzielismy,jak to jest,ze mamy mozg,ze mamy uczucia,skad one sa itp...przeciez wiem,ze po prostu tak zostalismy stworzeni...a jednak jak mam te mysli to czuje jakbym sie wziela z d**y i nie wiedziala tego wszystkiego,nie czula i w ogole nie wiem...;( moja psychiatra mowi,ze mi przejdzie,ale ja sie boje,ze nie
  2. Boziu VictorQ, podniosles mnie troche na duchu :) inna sprawa,ze dosc dlugo Cie to meczylo :/ ja mam to od tygodnia i tak bardzo chcialabym,ze przeszlo za niedlugo...zawsze jakos szybko pozbywalam sie tych roznych objawow,jakos tak leki raz dwa dzialaly,a teraz...szkoda gadac...z dnia na dzien coraz gorzej :/ a te mysli takie same jak u Ciebie...skad mam mozg,jak to jest,ze mamy go,skad uczucia,emocje,mysli,psychika,rozum itp...trudniej mi wlasnie wytlumaczyc sobie te "nienamacalne" rzeczy...i wiesz co jest najsmieszniejsze? Studiuje psychologie i takie cos :/ boje sie przez te mysli,ze nie dam rady,bo przeciez tam caly czas nawijamy o takich rzeczach,a ja tu nagle "nie wiem" co to jest :/ jutro wizyta u psychologa,moze cos ruszy do przodu...dopiero 3 procz pierwszej, na ktorej wiadomo podstawowe "ogledziny"...niekiedy modle sie do Boga,zeby zabral ode mnie te mysli,a jezeli musze juz chorowac na to,bo tak bylo mi zapisane,to chociaz niech da mi bardziej znosne objawy...nu ale,ni dy rydy :/ boje sie,ze jak to nie ustapi to nie wyrobie i sobie cos zrobie...tzn nie jestem na tyle odwazna,zeby sie zabic,ale mam takie mysli,ze jak tak bedzie to ja nie chce zyc :/ przykre!! jestem mloda dziewczyna i zamiast sie bawic i zyc to ja tu sie czuje jakbym spadla z nieba i nie wiedziala na czym sie swiat opiera Dziekuje Wam za odpowiedzi :) Zycze spokojnej nocy
  3. Witam, to moj pierwszy raz na tego typu forach... tak jak Wy cierpie na to "cholerstwo", chociaz ostatnio wydaje mi sie,ze sama jestem z takimi objawami :/ czytam Wasze wypowiedzi i mysle,ze chcialabym takie miec,bo wydaja mi sie bardziej do zniesienia bo sama je zreszta przepracowalam...zaczne moze o sobie...sama dokladnie nie wiem co dokladnie mi jest...czy nerwica lekowa czy natrectw...chyba jedno i drugie :/ zaczelo sie to 3 lata temu odplywami,bolami w klatce,szybkim biciem serducha itd...wyleczylam to. Za to w zeszlym roku zglosilam sie do psychiatry z powodu natretnej mysli,ze nienawidze mojego Taty,co bylo absurdem,bo tak moja najukochansza osoba:) -> to takze wyleczone! W tym roku, tzn jakies 3 miesiace temu choroba powrocila :/ bardzo przezylam rozstanie sie z chlopakiem i tak zaczely sie moje leki...znow zglosilam sie do psychiatry i dostalam Wellbutrin i doraznie Neurol. Juz wszystko sie ukladalo,az tu nagle po wykladzie z Psychologii Uzaleznien zaczelam sobie wkrecac,ze moge sie od wszystkiego uzaleznic itd,zaczelam sobie tlumaczyc,ze to tylko ten moj glupi lek.Jednak nie uspokajalo mnie to wcale,a nawet nakrecilo mnie na tyle,ze w tym momencie wkrecam sobie mysli,ze nie wiem co to sa uczucia,emocje,ze skad one sie biora,ze ja nie czuje,ze dlaczego ludzie reaguja zloscia na takie a nie inne sytuacje,a radoscia takze na inne...zaczynam sobie oczywiscie to wszystko tlumaczyc i tak zamyka sie bledne kolo :/ dzis mam juz taka faze,ze po co nam mozg,jak to tam wszystko zachodzi i wydaje mi sie to wszystko takie niezrozumiale...zaczynam przerzucac to juz doslownie na wszystko...cokolwiek zrobie,zaczynam to sobie tlumaczyc po co i dlaczego :/ piszac to teraz znow przezywam lek,ze nikt tak nie ma i ze ze mna cos juz naparwde nie tak,a nie ze to tylko nerwica :/ rozmawialam ze swoja psychiatra i powiedziala,ze mam sie nie martwic,bo to nie jest nic innego jak lek i u jednych objawia sie tak,a u innych inaczej...sama juz nie wiem,ale to jest strasznie meczace P.S. zaczelam psychoterapia jakby ktos sie pytal Boziu,napiszcie mi,ze to nerwica i ze minie jak bede z nia walczyla! pozdrawiam i lacze sie z Wami w bolu P.S.2 nie wiem czy pisze we wlasciwym rozdziale,ale mam nadzieje,ze ktos mi pomoze
  4. Witam, to moj pierwszy raz na tego typu forach... tak jak Wy cierpie na to "cholerstwo", chociaz ostatnio wydaje mi sie,ze sama jestem z takimi objawami :/ czytam Wasze wypowiedzi i mysle,ze chcialabym takie miec,bo wydaja mi sie bardziej do zniesienia bo sama je zreszta przepracowalam...zaczne moze o sobie...sama dokladnie nie wiem co dokladnie mi jest...czy nerwica lekowa czy natrectw...chyba jedno i drugie :/ zaczelo sie to 3 lata temu odplywami,bolami w klatce,szybkim biciem serducha itd...wyleczylam to. Za to w zeszlym roku zglosilam sie do psychiatry z powodu natretnej mysli,ze nienawidze mojego Taty,co bylo absurdem,bo tak moja najukochansza osoba:) -> to takze wyleczone! W tym roku, tzn jakies 3 miesiace temu choroba powrocila :/ bardzo przezylam rozstanie sie z chlopakiem i tak zaczely sie moje leki...znow zglosilam sie do psychiatry i dostalam Wellbutrin i doraznie Neurol. Juz wszystko sie ukladalo,az tu nagle po wykladzie z Psychologii Uzaleznien zaczelam sobie wkrecac,ze moge sie od wszystkiego uzaleznic itd,zaczelam sobie tlumaczyc,ze to tylko ten moj glupi lek.Jednak nie uspokajalo mnie to wcale,a nawet nakrecilo mnie na tyle,ze w tym momencie wkrecam sobie mysli,ze nie wiem co to sa uczucia,emocje,ze skad one sie biora,ze ja nie czuje,ze dlaczego ludzie reaguja zloscia na takie a nie inne sytuacje,a radoscia takze na inne...zaczynam sobie oczywiscie to wszystko tlumaczyc i tak zamyka sie bledne kolo :/ dzis mam juz taka faze,ze po co nam mozg,jak to tam wszystko zachodzi i wydaje mi sie to wszystko takie niezrozumiale...zaczynam przerzucac to juz doslownie na wszystko...cokolwiek zrobie,zaczynam to sobie tlumaczyc po co i dlaczego :/ piszac to teraz znow przezywam lek,ze nikt tak nie ma i ze ze mna cos juz naparwde nie tak,a nie ze to tylko nerwica :/ rozmawialam ze swoja psychiatra i powiedziala,ze mam sie nie martwic,bo to nie jest nic innego jak lek i u jednych objawia sie tak,a u innych inaczej...sama juz nie wiem,ale to jest strasznie meczace P.S. zaczelam psychoterapia jakby ktos sie pytal Boziu,napiszcie mi,ze to nerwica i ze minie jak bede z nia walczyla! pozdrawiam i lacze sie z Wami w bolu
×