Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kiedy podjęliście decyzję o rozpoczęciu leczenia?


bei

Rekomendowane odpowiedzi

Po prostu maciek, o tak niestety trzeba być świadomym choroby, bo jak tu iść do lekarza jak człowiek czuje się zdrowy :mhm: .

No ja na początku naprawdę nie byłam, nie wiedziałam ze natrętne myśli są objawem choroby. Myślałam, że to moja wina, że tak myślę... , no ale jak się już dowiedziałam to i tak nic z tym nie zrobiłam przez kilka lat ;(, tylko wkopałam sie w jeszcze większe bagno...

 

 

Ale łatwo się domyśleć, że skoro jesteś na forum to jednak gdzieś tam w środku plącze Ci się po głowie myśl o leczeniu... . To nie jest łatwa decyzja, życzę dobrych wyborów :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bei powiem Ci, że jak już jestem na tym forum jakiś czas i siłą rzeczy naczytałem się o różnych tam choróbskach natury psychicznej to wydaje mi się, że kilka chorób mi doszło.

Kiedyś myślałem że mam tylko nerwice. Dzisiaj wydaje mi się że mam nerwicę lękową, nerwicę natręctw, depresję, stany psychopatyczne, brak jakichkolwiek uczuć, aspołeczność.

Więc jak widac progres jest tylko, że w złą strone. Ale z 2 strony po co się nadmiernie przejmować? :blabla:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

acherontia-styx, o nie :hide: .

Nie tyle straszne co wstydliwe, tak strasznie jest mi wstyd :oops: .

 

Wstyd jest emocją, która wielu osobą towarzyszy w terapii. Ważne, żeby się przełamać i mówić pomimo to (co często wcale łatwe nie jest).

Terapeuta Cię przecież nie będzie oceniał, tego co zrobiłaś /nie ważne czy Twoja rzeczywista tam wina czy nie/, kazań też prawić nie powinien, bo co się stało to się nie odstanie, a wręcz przeciwnie, może Ci pomóc się pozbyć nieuzasadnionego poczucia winy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bei powiem Ci, że jak już jestem na tym forum jakiś czas i siłą rzeczy naczytałem się o różnych tam choróbskach natury psychicznej to wydaje mi się, że kilka chorób mi doszło.

Kiedyś myślałem że mam tylko nerwice. Dzisiaj wydaje mi się że mam nerwicę lękową, nerwicę natręctw, depresję, stany psychopatyczne, brak jakichkolwiek uczuć, aspołeczność.

Więc jak widac progres jest tylko, że w złą strone. Ale z 2 strony po co się nadmiernie przejmować? :blabla:

Mnie też "doszły" choroby. Kiedyś myślałem, że mam fobię społeczną oraz zespół Aspergera, później moje spektrum podejrzeń się mocno poszerzyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

acherontia-styx, o nie :hide: .

Nie tyle straszne co wstydliwe, tak strasznie jest mi wstyd :oops: .

 

Wstyd jest emocją, która wielu osobą towarzyszy w terapii. Ważne, żeby się przełamać i mówić pomimo to (co często wcale łatwe nie jest).

Terapeuta Cię przecież nie będzie oceniał, tego co zrobiłaś /nie ważne czy Twoja rzeczywista tam wina czy nie/, kazań też prawić nie powinien, bo co się stało to się nie odstanie, a wręcz przeciwnie, może Ci pomóc się pozbyć nieuzasadnionego poczucia winy ;)

 

Pewnie to głupio zabrzmi, ale chciałabym gdzieś na necie przeczytać jakąś wypowiedź osoby która według mnie powiedziała psychoterapeucie/ psychiatrze coś bardziej wstydliwego niż to co ja w sobie duszę. Może by mi to pomogło, choć pewnie nie, bo raczej nie znajdę takiej wypowiedzi, bo nie będę umiała do tego podejść obiektywnie :roll: .

Po prostu maciek, mark123 coś w tym jest z tymi "dochodzącymi zaburzeniami", chyba też tak mam.

Jak nic myślę ze mam depresję, do tego przez pewien czas nawet anoreksji się bałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie to głupio zabrzmi, ale chciałabym gdzieś na necie przeczytać jakąś wypowiedź osoby która według mnie powiedziała psychoterapeucie/ psychiatrze coś bardziej wstydliwego niż to co ja w sobie duszę. Może by mi to pomogło, choć pewnie nie, bo raczej nie znajdę takiej wypowiedzi, bo nie będę umiała do tego podejść obiektywnie :roll: .

 

bei, Każdy, kto poddał się psychoterapii musiał być szczerym z terapeutą. Szczerym do bólu.

Ja mówię otwarcie o wszystkim, bo chcę sobie pomóc.

 

Terapia zaczyna przynosić - po 8 miesiącach - pozytywne efekty. Sama nie potrafiłabym sobie pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz, z 8 lat temu, poszłam do psychiatry, kiedy zauważyłam, że zaczynam bać się irracjonalnych rzeczy - to był między innymi moment, kiedy tulipany w wazonie rzucały ostry cień na sufit i panicznie się tego cienia bałam - już jako osoba dorosła, studentka. Kilka takich drobnych, absurdalnych chwil przelało czarę goryczy, zdałam sobie wyraźnie sprawę, że to nie minie samo i że mam problem. Na wizytę, państwowo, czekałam kilka tygodni. Trafiłam na miłą, starszą, otwartą panią doktor "z jajem" więc było dość jasno się otworzyć. Wyszłam z założenia, że to lekarz jak każdy inny i pewnie widuje gorsze przypadki niż mój. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

bei, Każdy, kto poddał się psychoterapii musiał być szczerym z terapeutą. Szczerym do bólu.

Ja mówię otwarcie o wszystkim, bo chcę sobie pomóc.

 

Terapia zaczyna przynosić - po 8 miesiącach - pozytywne efekty. Sama nie potrafiłabym sobie pomóc.

 

Szczerym aż do bólu, nawet jeśli mózg "mówi" mi, że musisz powiedzieć coś co nie ma prawa mieć nic wspólnego z chorobą. A "mówi" to tylko po to żeby mnie upokorzyć. No po prostu nie wierzę, że powiedzenie o tym miało by jakiś sens.

Wiem, że jak to piszę to nie wydaje się takie niezwykłe, ale wiem jak jest :roll: .

Dlaczego tak jest, że problemy innych wydają się mi takie "normalne", a moje to jakiś kosmos? :roll: .

Jak czytam wypowiedzi kogoś, że przez kilka lat nie może o czymś powiedzieć, to myślę "dlaczego?". No dobra, może to coś nie jest, np. powodem do dumy, ale powiedziałabym o tym, a u mnie to jakaś masakra :why: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie podjąłem. Podjęto za mnie. Rodzice wsadzili mnie do psychiatryka na podstawie orzeczenie sądu rodzinnego. Miałem wtedy 26 lat, byłem już po studiach. Trzymali mnie dwa miesiące, lecząc epizod manii haloperidolem (chyba). Po tym leczeniu nie mogłem chodzić. Wszystko miałem sztywne. Kiedy wróciłem do domu na początku było jeszcze ok. Potem dopadła mnie depresja. Pierwsza próba samobójcza... Tyle... Nienawidzę tych leków, psychiatrów - którzy nic nie rozumieją i nic nie wiedzą (mają klapki na oczach). Chciałbym być wolny od tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do zgłoszenia się do specjalisty motywują mnie dopiero myśli samobójcze i poczucie, że nie ma wyjścia z sytuacji, a nawet gdyby było - nie mam siły wykonać kroku. Nie wierzę, że leki lub psycholog mogą mi pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do zgłoszenia się do specjalisty motywują mnie dopiero myśli samobójcze i poczucie, że nie ma wyjścia z sytuacji, a nawet gdyby było - nie mam siły wykonać kroku. Nie wierzę, że leki lub psycholog mogą mi pomóc.

 

Jeśli masz myśli samobójcze to zgłoś się jak najszybciej.

 

Nie wierzę, że leki lub psycholog mogą mi pomóc.

 

Ja też nie wierzyłam, na pierwszej wizycie u psychiatry powiedziałam jej o tym (nawet nie wiem czy teraz wierzę, ale pojawiła się iskierka nadziei). W sumie sama nie wiem jak pomimo tego postanowiłam zacząć leczenie. P prostu wychodzę z założenia, że skoro nie jest dobrze to warto spróbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×