Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

poczytajcie ile jest osob na tym forum co biorac powyzej 4 lat udalo im sie odstawic calkowicie antydepresanty!Ja nie znalazlem zadnego.A szkoda bo z checia bym przeczytal czyjas historie.

 

prawda jest taka, że leki te nie są do końca zbadane i nawet lekarze nie wiedzą jakie skutki mogą wywołać w efekcie długotrwałego przyjmowania...

mam tu na myśli stan zdrowia pacjentów po odstawieniu antydepresantów po wieloletnim przyjmowaniu

(...)

wiele ludzi wypowiadających się na forum posiada długoletnie, nierzadko kilkunastoletnie doświadczenie z przyjmowaniem leków antydepresyjnych i skoro wyrażają się na ich temat niepochlebnie to coś w tym jest.. czyż nie są najlepszymi i wiarygodnymi królikami doświadczalnymi?

 

Przez 9 lat brałem mnóstwo leków przeciwdepresyjnych, stabilizatorów, neuroleptyków, nasennych, anskjolityków itp. Z całego działu "Leki- Indeks Leków" to prościej mi wymienić to czego NIE BRAŁEM, niż to co brałem-bo to mogę policzyć na palcach jednej ręki. Somatycznie jestem zdrowy, wyniki mam w normie. Od dłuższego czasu czuję się ok. Ostatni lek mi wybitnie podpasował. Być może gdybym trafił na niego na początku to dojście do równowagi zajęłoby mniej niż 9 lat, ale nie mam żalu. Z tym jest ruletka. Wielu ten lek o którym teraz mówię- nie podpasował. Nigdy po lekach nie miałem żadnych większych działań niepożądanych chyba, że wynikało to stricte z ich mechanizmu farmakologicznego(np. wzrost prolaktyny po amim= blokada neuronów dopaminergicznych na obwodzie, zaparcia, suchość w ustach po klomi=działanie antycholinergiczne). Leki zniwelowały mi wiele "jazd". Nie mówię, że jest idealnie, ale jest ok. Nie mam żadnego uszkodzenia organizmu, mózgu, zwarzywienia mózgu, obniżonego ilorazu inteligencji, nie nasilił mi się pierdolec. Argument "poczekaj z 20 lat", "zobaczysz, że to wyjdzie w przyszłości" mam delikatnie mówiąc w czterech literach. Równie dobrze może mi jutro w kościele cegła na łeb spaść, a ja się będę przejmował tym co będzie za 20 lat. Aha- nigdy(przed i po leczeniu) nie miałem problemy z nerwicą(lękową) i somatyzacją. Była tylko depresja i ZOK(to wyszczególniono jako oddzielne zaburzenie w grupie nerwicowych). Po leczeniu nie pojawiły mi się żadne lęki/somaty. Przypadek? "Nie sondze".

wnioskujesz że stan Twój poprawił się po ostatnim leku... hm..

a jak długo nie zażywasz żadnych leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jeden lek zazwywam doraznie juz ponad 15 lat jest to jeden z neuroleptykow u mnie na sen, niestety cierpie na bezsennosc...i tez nie mam zadnych zakrzywien czy roznych innych akcji. Te osoby co pisza, ze im sie po lekach pogorszylo, to nie jest tyle kwestia lekow co samej choroby. Natomiast nikt nie sprawi cudu, ani lek ani psycholog ani psychiatra poki ktos sam sie nie wezmie za siebie. Czy lek czy psychoterapia to tylko sa wspomagacze, dobrze jak lek/psychoterapia usunie lęki, objawy somatyczne ale dalej i tak z zyciem sie musisz wziac za bary. I tego nikt i nic za nikogo nie zrobi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[dokładnie widocznie jesteś zbyt tępa ale to nic, jeśli piszesz o tym tak oficjalnie, to najwyraźniej się już pogodziłaś z losem.

no niestety nie wszyscy moga byc madrzy tak jak ty :(

 

wracajac do tematu ciesze sie ze nie jestem kotkiem i niebranie lekow poskutkowalo tylko niepelnosprawnoscia :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jeden lek zazwywam doraznie juz ponad 15 lat jest to jeden z neuroleptykow u mnie na sen, niestety cierpie na bezsennosc...i tez nie mam zadnych zakrzywien czy roznych innych akcji. Te osoby co pisza, ze im sie po lekach pogorszylo, to nie jest tyle kwestia lekow co samej choroby. Natomiast nikt nie sprawi cudu, ani lek ani psycholog ani psychiatra poki ktos sam sie nie wezmie za siebie. Czy lek czy psychoterapia to tylko sa wspomagacze, dobrze jak lek/psychoterapia usunie lęki, objawy somatyczne ale dalej i tak z zyciem sie musisz wziac za bary. I tego nikt i nic za nikogo nie zrobi...

na jakiej podstawie twierdzisz, że CYTUJE:

"Te osoby co pisza, ze im sie po lekach pogorszylo, to nie jest tyle kwestia lekow co samej choroby" ???

masz jakieś wiarygodne dane naukowe oprócz twierdzenia że brałaś 15 lat doraznie neuroleptyki na bezsenność i nie zaobserwowałaś u siebie żadnych zakrzywień?? i jak wnioskuje nadal cierpisz na bezsenność..

Ja wiem jak się czułam zanim sięgnęłam po leki i wiem jak się czuję teraz Więc nikt mi nie wmówi, że leki które brałam pozostały obojętne dla mojego organizmu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poczytajcie ile jest osob na tym forum co biorac powyzej 4 lat udalo im sie odstawic calkowicie antydepresanty!Ja nie znalazlem zadnego.A szkoda bo z checia bym przeczytal czyjas historie.

Może się doczekasz mojej historii. Na razie chwalić się nie mam czym, choć faktycznie zeszłam (po ok. 10 latach), choć nie do końca, bo aktualnie walczę z przedłużonym zespołem odstawiennym i w tym celu muszę od czasu do czasu podratować się słabym benzo.

A to może mi zająć kolejne kilka lat.. więc mojej historii na razie nie opowiadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Firmy farmaceutyczne zatajaja niekorzystne wyniki badań. Kiedyś w ulotkach od lpd nie pisało że mogą powodować myśli samobójcze. Teraz pisze, ale - uwaga - żę mogą te myśli nasilać. Dlaczego nie pisze żę mogą te myśli wyzwalać u pacjentów ktorzy ich wczesniej nie mieli nigdy w życiu? kolejne zatajanie prawdy. Najlepiej powiedzieć żę choroba się nasilila a u ludzi zdrowych ktorzy nie mieli choroby jak niby choroba sie nasilila jak nie mieli lęków czy depresji czy mysli samobojczych - skad się to one wziely? nasilyly sie czy lek je spowodowal?

 

To że wielu osobom leki niezaszkodzily to nic nie znaczy. CZy miesliscie przy kazdym leku wszystkie skutki uboczne jakie sa w ulotce? PEwnie ze nie ale inne osoby je mialy wiec jak komus lek pomogl niech nie proboje nikomu zakneblowac ust jesli tej osobie lek zaszkodzil.

 

-- 26 maja 2014, 00:28 --

 

Poprostu osoby ktorym leki pomagają nie powinny zaglądaćdo tego wątku i sie udzielać. Są wątki o lekach. Tam się wypowiadajcie i zachwalajcie leki jak świetnie wam one pomogły i wyciągneły z choroby. POzdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LEki przecidepresyjne stosuje sie nie tylko w depresji sensu stricte. Czytałem, żę jednego faceta faszerowali lpd bo miał bóle pleców a to ponoc objaw depresji m.in. - tzn. bole plecow. NIe pomagalo. Facet wziol kilka masazy i troche mu ulżyło. Oglądałem też film gdzie wynajdują coraz to nowsze zastosowania lpd. Np. taki wellbutrin na rzucenie palenia. Pisal tu jeden facet właśnie w tym wątku ze dostal wellbutrin na rzucenie palenia , papierosow nie udalo mu sie rzucic za to po odstawieniu wellbutrinu dostal nerwicy, nerwice zaleczyl to dostal depresji, a teraz ma przewlekla depresji czyli dystymie i w dodatku posilkuje sie benzodiazepinami a zdrowy facio był. Podobnie dla fluoksetyny (Prozac) wymyślili ze mozna go stosowac w zespole napięcia przemiesiączkowego. I np. taka kobitka weźmie lek, pobierze 3 tygodnie, odstawi a potem dostanie lęków lub myśli samobójczych i sie zabije :roll:

Mnie kiedyś lekarka powiedziala ze z depresji mozna miec przewlekle stany podgoraczkowe a ja mialem przewlekle zapalenie zatok i stad te stany podgoraczkowe. Tak bywa ze jak sie nie umie wyleczyc pacjenta zdiagnozowac to sie odsyla do psychiatry. Wiadomo ze czesto jest to zasadne ale nie jak ktos ma kaszel albo temperature, ktora np. pojawila sie w czasie przyziebienia i utrzymuje sie misiacami. Owszem mozna miec temperature lekka z emocji ale nie codziennie i nie o tej samej porze np. wieczorami.

 

-- 04 cze 2014, 14:00 --

 

Pisałem kiedys ze firmy farmaceutyczne, po probach klinicznych na ochotnikach nie podają do wiadomości jaki procent pacjentow mial takie skutki uboczne leku, ktore uniemozliwialy kontynuowania leczenia. Nie pamietam skad ta informacje mialem, byc moze na jakims filmie to bylo. Justyna Kowalczyk polska sportsmenka ma stany depresyjne, robila 3 podejscia do roznych lekow przeciwdepresyjnych i na zadnym z nich nie wytrzymala dluzej niz miesiac, wiec sila rzeczy nie doczekala sie nawet pelnego dziala przeciwdepresyjnego.

 

"Przyjmujesz leki?

 

- Były takie próby, pierwsza ponad rok temu. Trzeba było spróbować, bo stany depresyjne ciągle się pogłębiały, nie potrafiłam sobie poradzić ani z tym, ani z bardzo niestabilną sytuacją, w której się znalazłam. Ale próba się nie powiodła, bardzo słabo reagowałam na lekarstwa. Druga próba była we wrześniu ubiegłego roku. Również z bardzo słabym efektem. I trzecia próba teraz, wiosną, kiedy było już naprawdę źle. Wszystkie próby kończyły się góra po miesiącu. Reagowałam utratami świadomości, jeszcze większymi nudnościami, trzęsawkami, lękami. Byłam już tak bardzo na "nie" do wszystkiego, co chemiczne, do leków, że przez ostatnie dwa lata nawet witamin nie jadłam ani żelaza. Jedynym moim wspomaganiem były batony i napoje energetyczne. Sokiem z buraków mnie męczyli. W Soczi kawiorem, bo poprawiał krew. Trzecia próba z lekarstwami zakończyła się kompletną porażką i jeszcze różnymi dziwnymi historiami po zażyciu. Więc wszystko wylądowało w koszu na śmieci. A ja pracuję z panią psychoterapeutką. Od kilku tygodni."

 

http://www.sport.pl/celebrities/1,96807,16089726,Depresja_Justyna_Kowalczyk____Trzy_ostatnie_lata_mojego.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asl, dla mnie mozesz nie brac lekow, i nadal jeczec na forum, to Twoje zycie i Twoja decyzja czy chcesz je przezyc funkcjonujac czy placzac. Ja znam mase osob z tego forum, ktore pomimo uplywu lat ciagle zmieniaja leki, psychologw i sa nadal w punkcie wyjscia. Dla mnie jako obserwatora jest ppdstawowy problem w leczeniu chorob: sa po prostu lenie, ktorym wygodnie nic nie robic i zyc jako pasozyci, sa i tacy ktorzy pra do produ, lecza sie i funcjonuja, maja swoje zycie i nim zyja, ale jak podkreslam to jest kazdego decyzja jakie sobie ustanawia priorytety. Ja mam poczucie ze zycia nie marnuje ani nie faszeruje sie lekami bo mi sie tak chce, tylko bo jestem chora na chorobe przewlekła i tyle. Nie podnosze tego do rangi cpania sie i wkrecania sobie maksimum decyzji na nie, bo juz ten etap mam za soba i zaluje ze sie wczesniej nie zdecydowalam bo bym zyla bez boli wiecej lat, ale lepiej pozno niz wcale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety niektóre schorzenia są nader lekooporne, a przyjmowane leki nie pomagają, niosąc dodatkowo okropne skutki uboczne.

Jedząc pigułki absolutnie nie czujè parcia do przodu, lepszego funkcjonowania i bycia mniejszym pasożytem i leniem.

Nie czuję się również wygodnie nic nie robiąc.

Nigdy nie miałem dylematu "ojej muszę brać leki-to ćpanie", więc takiego etapu nie muszę mieć za sobą.

I o dziwo okresy dobrego zdrowia miałem wyłącznie bez leków.

Na dwoje babka wróżyła.

 

-- 04 cze 2014, 17:02 --

 

Nazywanie chorego leniem i pasożytem to chamstwo i skandal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może się doczekasz mojej historii. Na razie chwalić się nie mam czym, choć faktycznie zeszłam (po ok. 10 latach), choć nie do końca, bo aktualnie walczę z przedłużonym zespołem odstawiennym i w tym celu muszę od czasu do czasu podratować się słabym benzo.

A to może mi zająć kolejne kilka lat.. więc mojej historii na razie nie opowiadam.

 

TO ty brałaś benzodiazepiny 10 lat czy leki przeciwdepresyjne? Jak masz objawy abstynencyjne świadczace o uzależnieniu od antydepresanta (zwane dla niepoznaki syndromem odstawiennym) to musisz wznowic zazywanie leku przeciwdepresyjnego ktory bralas i schodzic z niego wolniej i zmniejszac dawke też o mniej mg.

 

Alkoholik uzalezniony od alkoholu tez ma syndrom odstawienny polegający np na nerwowosci, lękach, kolatanich serca itp itd.

 

-- 04 cze 2014, 19:27 --

 

Otóż to. To nie jest takie proste jak pisze agusiaww. Ze są tylko dwa rozwiązania. NIe brać lekow i czuć sięźle albo brać leki i czuć się dobrze. Niektorzy po lekach czuja sie gorzej a skutki uboczne skutecznie uniemozliwiają kontynuowanie leczenia - w takich przypadkach najlepiej zaczynać od bardzo małych dawek i bardzo wolno zwiększać dawkę.

 

Widocznie agusiaww ty wcale nie jestes chora tylko jestes leniem, bo każdy pisze według siebie. Nie wiem co inni robią w depresji czy innych zaburzeniach. Ale napewno nie jest tak że ktoś niepracuje bo mu sie niechce i w tym czasie obija sie chodzac z kolegami na piwo, silownie, basen, oglada telewizje czy filmy godzinami, śpi do późna czy co tam jeszcze innego, mówiąć innaczej - "wakacjuje sie" :). Każda choroba to większe lub mniejsze cierpienie. Leń przede wszystkim nie cierpi tylko przyjemnie spędza czas wolny.

 

Jaka decyzja? Choroba to nie jest kwestia decyzji, przychodzi sama i sie nikogo nie pyta o zdanie. I co znaczy według Ciebie pasożyt i leń nic nie robiący? TO nie jest kwestia decyzji czlowieka ze lek mu pomaga albo nie pomaga albo pogarsza stan bo dodatkowo powoduje bezsennosc , zahamowanie glodu lub inne uboki. Ktoś lezy na lozku i gapi sie w sufit to to takie przyjemne myślisz jest?

 

-- 04 cze 2014, 19:31 --

 

zreszta jednym z objawow depresji sa też problemy z podjmowaniem decyzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marwil, ale jak sie czyta niektore tutaj historie to sie nasuwa taki wniosek, skoro ludzie siedza na forum kilkanascie godzin i w sumie nic nie robia, a mogliby to chyba cos jest nie tak. Tak samo jak pare postow wstecz napisal chyba Dark Passenger ze biora leki i maja halo: cytuje pierdolca. Zauwaz ze Ci co sa naprawde niezdolni do funcjonowania to sie na forum nie udzielaja bo sa w szpitalu, to sa ciezkie przypadki. Ciekawa jestem naprawde co bedzie jak rodzice umra i trzeba bedzie sobie samemu radzic? Taka prawda bolesna ale prawda. Jezeli ktos pisze x postow, ze mu tak zle, a jego jedyna aktywnoscia jest aktywnosc forumowa to hello, cos jest nie tak. Trzeba w koncu ruszyc te 4 litery, jak Ci leki nie pomagaja to idz na terapie itd. a nie ciagle w kolo to samo. Pozniej sie dziwic ze w Pl jest tyle frustratow, niestety mnie tez zycie nie popiescilo, naprawde rozumiem ludzi i ze maja problemy, ale jak w 99% postach ciagle sa osoby ktore jecza, smeca i nadal sa w tym samym punkcie wyjscia to jest cos nie tak i to nie z lekami i psychologami, czy psychiatrami tylko z ich przede wszystkim niezdolnoscia do zycia. Kazdy chcialby nic nie robic, miec kase i lezec na Bahamach tylko trzeba zrozumiec ze na to trzeba zapracowac. Ale chyba to dla niektorych najtrudniejsze, odciac sie od krzesla i neta i zrobic cos ze swoim zyciem.

 

-- 05 cze 2014, 10:59 --

 

Ps A to ze ktos jest chory na nerwice nie oznacza glaskania po glowie, sa ludzie, ktorzy choruja na smiertelne choroby i tez sie z nimi nie cackaja...niestety przedszkole to bylo jak sie mialo 5 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to ja, moje koleżanki i koledzy z działu ChAD (jeden z "najpopularniejszych" tematów, mamy szansę, że co 4 z nas zejdzie śmiercią samobójczą (takie statystyki tej choroby) i większość była już kilka razy w szpitalu i pewnie będzie. Leki na większość nie działają, a psychoterapia nic nie daje w tej chorobie. Zajmujemy się swoimi rodzinami, część pracuje. Każdy z nas chce coś robić, ale nie może. Jesteśmy na rentach, albo renty są nam niesprawiedliwie nie przyznawane. Nasza elitarna :) choroba jest w pierwszej dziesiątce WSZELKICH chorób, nie tylko psychicznych, powodujących niepełnosprawność i niezdolność do pracy. Większość dni, to walka o przetrwanie, przeżycie. Też widzę tu stada zwykłych frustratów.

Nie atakuję Cię, zwyczajnie podchodzisz do tego ze swojej perspektywy - nie umniejszając cierpienia - nerwiczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marwil, INTEL 1, ja tez Was nie atakuje tylko takie jest moje spostrzeganie. Nie mam na celu Was obrazic, i nie kieruje tych slow do nikogo bezposrednio, jednak uwazam ze czasami sie troszke warto zastanowic. Niczyje zycie nie jest rozowe, moje tez nie. Mam i gorsze chwile nie przecze, był czas ze dla mnie wielkim wyczynem bylo samo wstanie z lozka, umycie sie itd. Odstawilam leki i wrocilam z powodu innego i co z tego...Nawet jak mam ból d. ze musze isc to ide do pracy, jak musze wyjsc z kolezankami to wychodze, a czesto tez mam tak ze mi sie nic nie chce..i nie uwazam ze to kwestia choroby tylko ludzie ogolnie sa tak skonstruowani ze 90-99% sie nic nie chce, a reszcie to moze i czasami ;) Ale tak jak piszecie albo pozostaje polozyc sie pod tory, albo cos z tym robic. Nie uwazam ze czyjes zycie jest gorsze bo sie leczy, chodzi na terapie czy jest na rencie, ale minimum wysilku: wlasnie chec zmuszenia sie do wyjscia-wyjdz zobacz moze to Cie ucieszy, idz do wesolego miasteczka z dzieckiem-zrob mu radosc itd to tez moze nie sprawi nikomu WIELKIEJ RADOSCI I MEGA POLEPSZENIA humoru, zycia, nie przysporzy kasy ALE DAJEMY COS OD SIEBIE i DLA SIEBIE, a tym samym wg mnie troche po tym może być łatwiej. Pamietam taki czas ze nawet sam usmiech byl ciezarem, miesnie nie chcialy wspolpracowac, a jednak codzienne cwiczenia i pozniej juz mi to przychodzilo bez problemu, cieszenie sie z byle czego...Mozna powiedziec, z czego sie mam cieszyc mam dola, boli mnie itd, ale jak nie zrobisz tego kroku naprzod to albo pozostajesz w miejscu albo sie cofasz, natomiast jak idziesz naprzod, to nawet jak sie cofniesz to i tak jestes ciagle te 5 krokow do przodu. Oczywiscie ja zawsze podkreslam ze kazdy robi jak zechce nie mam potrzeby zbawiania swiata tylko pomijajac nasze chorobsko jest w zyciu tyle fajnych sytuacji, ludzi wokol dla ktorych warto sie postarac, tylko trzeba o tym pamietac i sie starac...Takze ja wybieram zycie, z lekami, z syzyfowa praca, z bolem d. ze musze codziennie wstac i zyc itd ale przynajmniej na koniec zycia chce miec poczucie ze staralam sie jak moglam i przynajmniej sobie nie zwalilam do konca wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww,

A nie przyszło ci do głowy że ktoś może być bardziej chory niż ty i bardziej cierpieć niż ty? Czy wyobrażenie sobie takiej sytuacji leży poza zakresem możliwośći twojej wyobraźni?

Pytam powaznie bo nieraz spotykam się z takimi osobami jak ty którym się wydaje że wszyscy ludzie są tacy jak oni i nie uwierzą że ktoś może czuć się gorzej od nich. Uważają że jeżeli oni coś potrafią to znaczy że każdy inny to potrafi a jeżeli nie robi to znaczy że mu się nie chce.

Wg mnie przyczyną takiego postrzegania innych jest silny egocentryzm, zapatrzenie w siebie po to aby nie stracić dobrej opini o sobie, aby nie stracić poczucia że się jest pępkiem świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, problem polega na tym, że ludzie w cięższym stanie nie widzą nawet sensu istnienia, czy uważasz, że taki ktoś będzie widział sens w ćwiczeniach? - to dla niego totalnie bezsensu będzie (i niekoniecznie taki ktoś, jak to napisałaś musi być w szpitalu). Dopiero jak się wychodzi z choroby albo nie wpadło się w nią zbyt głęboko można znaleźć stopniowo coraz więcej sił na to aby próbować się zmuszać do działania i to nie jest efekt lenistwa, a raczej totalnego poczucia bezsensu, beznadziei, braku sił, braku odczuwania przyjemności z czegokolwiek, problemów ze sposobem myślenia - dominuje totalny pesymizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeszło, ale to nie znaczy ze sie trzeba nad taka osoba uzalac, sorry ale ja nie ma renty, nikt mi nie pomagał i jak nie miałam co jesc to poszłam do pracy, dlatego jak ludzie pisza boze nie widze sensu istnienia, po raz enty, i ze ciagle chodza do masy lekarzy, psychologow i zmieniaja leki to przepraszam ale czego oczekuja CUDU? Ze wezma lek, ze pojda na wizyte i ich zycie sie zmieni jak w bajce? TO JEST ZYCIE, nikt magiczna rozdzka cudu nie uczyni. Wiecie ile lekarzy, ile osob na wysokich stanowiskach ma schizofrenie itd? Stres kazdego wyniszcza...i co ludzie pracuja, staraja sie dla rodzin. Zobaczcie ze nikt tu nie napisał, co zrobil co robi tylko ciagle smety ze te leki nie działaja inne nie działaja...polecam moze wizyte w hospicjum dla dzieci....moze w koncu co niektorzy otworza oczy ze ich cierpienie nie jest jedyne i najwieksze...sa tacy co maja gorzej, a staraja sie przezyc te ostatnie chwile jak najlepiej. Dodam jeszcze chociaz nie lubie o tym pisac, w sensie uzalania, ale napisze w sensie zrozumienia ze ja mialam codziennie 24 na dobe straszne bole, paraliz karku i mysli samobojcze iles lat dzien w dzien a kazdy lekarz mowil do mnie: ze mi sie wydaje...i tez trzeba bylo z tym zyc, bo jak to okreslili ze nie mam co sie starac o rente bo nikt mi nie da orzeczenia z powodu bolow glowy...trzeba bylo skonczyc studia i zapracowac na swoje jedzenie, akademik i inne rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak ktoś ma anoreksje i chudnie to z lenistwa? Takie osoby często mają co jeść a nie jedzą. Inni znowu są otyli, mają co jeść ale np. nieraz celowo się głodzą aby schudnać. Co ma do rzeczy wzięcie sie w garsc i pojscie do pracy z tym ze autor wątku odradzal (bądź sugerowal aby sie 2 razy zastanowic czy wchodzic w leki czy najpierw probowac innych sposobow) zazywanie lekow przeciwdepresyjnych?

 

@ Inga_beta, dobrze to ujełaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww Nie będę się spinał, bo nie wiesz o czym piszesz. Nie uogólniaj. Taka była Twoja droga, co nie znaczy, że przekłada się na wszystkich pozostałych.

Ja przynajmniej nie życzę sobie, żeby ktoś się nade mną użalał. Mam się chwalić, co pomimo choroby zrobiłem, robię? Żeby ktoś mnie pochwalił?

 

polecam moze wizyte w hospicjum dla dzieci....moze w koncu co niektorzy otworza oczy ze ich cierpienie nie jest jedyne i najwieksze...sa tacy co maja gorzej

 

Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma gorzej, ale co to ma do farmakoterapii chorób psychicznych? Taka wizyta ma uzdrowić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mialam codziennie 24 na dobe straszne bole, paraliz karku i mysli samobojcze iles lat dzien w dzien a kazdy lekarz mowil do mnie: ze mi sie wydaje...

 

Że tak się spytam, to w końcu te leki przeciwdepresyjne Ci pomogły w miarę od razu, czy dopiero po "iluś tam latach" :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że mi leki nie pomogą. Wg jednych będę miała depresję. Wg innych lenia w d...pie. Co to za różnica co mi jest. Mi się pogorszyło jak byłam w szpitalu i jak bralam leki. A w szpitalu byłam już 3 razy. I już drugi raz porządnie podeszłam do leków i co? G...wno. Pół roku brałam. Sama odstawiłam. Psychiatra do mnie - tak nie można, wszystko ci powróci. Ale co mi powróci? Emocje? No to dobrze. Po to się żyje i jest człowiekiem aby odczuwać. Wolę odczuwać ból i smutek, ale przynajmniej wiedzieć, że czuję i żyję.

 

Jest trudno. Mam stwierdzoną schizofrenię, bo lekarze, ktorych spotkałam nie wierzę w bardzo głęboką depresję. Halucynacji i głosów nie mam. Po prostu życie i sytuacje doprowadziły mnie do punktu, w którym nie dało się żyć. Przynajmniej nie z moją osobowością.

 

Obecnie z martwicą duszy szukam cały czas wyjścia z tej sytuacji i przestałam wierzyć w choroby takie jak depresja. Dla mnie depresja istnieje, ale nie zaliczam tego do choroby. Schizofrenii też niekoniecznie.

 

Nie uważam też, że ktoś kto ma takie problemy to leń. Ale trzeba się ruszać. Trzeba ciągle próbować wyjścia z tego. Leki same nie pomogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×