Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanie, może ktoś ustosunkuje się do mojego posta. Mam 29 lat, od 3 lat jestem na terapii. Mimo że wiele się o sobie dowiedzialam, wiele przeanalizowałam i w jakimś stopniu ta terapia na pewno mi pomaga, to czasem wychodzę po niej zdo łowana. Powodem rozpoczęcia terapii było brak relacji męsko-damskich, lęki, depresja, natręctwa. Do tej pory nie mam nikogo, nigdy nie byłam w związku, nie uprawialam seksu, jedynie przytulanie i całowanie. Przez te 3 lata terapii spotykalam się z mężczyznami, dwóch bylo we mnie zakochanych, ale ja nie. I terapeutka powiedziała mi dzisiaj, że nie poznaję, bo nie stwarzam sytuacji do tego i nie nawiązuję interakcji z mężczyznami- koleżanek mam dużo.Nie jest powodem tego wygląd, wstyd itd. Przyjmuję to, ale w takim razie co? Mam rozumieć, że jestem przypadkiem nie do 'wyleczenia" skoro nie nawiązuje kontaktów męsko-damskich? Czy jestem przewrażliwona czy też byście tak to zrozumieli po 3latach? Inna kwestia... czy wasi terapeuci Was pocieszają? Moja w ogole- jedynie coś stwierdza. Mnie chyba troche przeraża to, że zbiża się 30stka, a ja wciąż nic "w tej kwestii"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, może ktoś ustosunkuje się do mojego posta. Mam 29 lat, od 3 lat jestem na terapii. Mimo że wiele się o sobie dowiedzialam, wiele przeanalizowałam i w jakimś stopniu ta terapia na pewno mi pomaga, to czasem wychodzę po niej zdo łowana. Powodem rozpoczęcia terapii było brak relacji męsko-damskich, lęki, depresja, natręctwa. Do tej pory nie mam nikogo, nigdy nie byłam w związku, nie uprawialam seksu, jedynie przytulanie i całowanie. Przez te 3 lata terapii spotykalam się z mężczyznami, dwóch bylo we mnie zakochanych, ale ja nie. I terapeutka powiedziała mi dzisiaj, że nie poznaję, bo nie stwarzam sytuacji do tego i nie nawiązuję interakcji z mężczyznami- koleżanek mam dużo.Nie jest powodem tego wygląd, wstyd itd. Przyjmuję to, ale w takim razie co? Mam rozumieć, że jestem przypadkiem nie do 'wyleczenia" skoro nie nawiązuje kontaktów męsko-damskich? Czy jestem przewrażliwona czy też byście tak to zrozumieli po 3latach? Inna kwestia... czy wasi terapeuci Was pocieszają? Moja w ogole- jedynie coś stwierdza. Mnie chyba troche przeraża to, że zbiża się 30stka, a ja wciąż nic "w tej kwestii"...

Powiem to co wiedzą wszyscy mężczyźni,podstawą atrakcyjności jest wygląd,jeśli chcesz poderwać faceta bądz zgrabna,zadbana i uśmiechnięta.Jęśli faceci Cie podrywają a ty jesteś sama to albo ich odrzucasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra, Statystycznie rzecz biorąc żeby się w kimś zakochać trzeba się po prostu z nim spotykać. Jeśli na ogół obracasz się w kręgu koleżanek i rzadko spotykasz się z facetami to wtedy brak związków nie koniecznie musi wynikać z jakiś problemów tylko to jest zwykła statystyka, bo (na ogół) ludzie nie zakochują się w pierwszym lepszym i to jeszcze z wzajemnością.

Zastanawia mnie kolejność w jakiej wymieniłaś twoje problemy: "Powodem rozpoczęcia terapii było brak relacji męsko-damskich, lęki, depresja, natręctwa" (może to po prostu przypadek?). A jak sobie radzisz z depresją i lękami? Masz coś co lubisz robić, z czego się cieszysz, czy może ten brak partnera dołuje cię na codzień?

Skoro dwóch mężczyzn się już w tobie zakochało to chyba nie jest tak źle. Może po prostu boisz się bliskości z drugim człowiekiem. Na pewno przepracowywałaś to podczas terapii. Nie wspomniałaś czy ty się w kimś nie zakochałaś przez te 3 lata.

Inna kwestia... czy wasi terapeuci Was pocieszają? Moja w ogole- jedynie coś stwierdza
Różnie, czasami pochyla się nad jakimiś problemami, zachęca do nawiązywania kontaktów z innymi, czasami tylko coś "stwierdza". Czasami mam wrażenie że terapeuci mają "swoje" tematy, w których czują się bardziej pewnie i częściej o nim mówią i trzeba jakoś wyraźnie powiedzieć że jakaś sprawa, która wydaje się błacha jest dla nas poważnym problemem, a ona to np. tylko skomentowała jednym zdaniem.

Żal że nikogo nie masz, a chciałabyś mieć jest normalny, ale czasami może przyjmować jakieś dramatyczno-egzystencjalne barwy, a związek czasami staje się próbą załatania dziury, jaką się nosi od dzieciństwa.

Jesteś sobie w stanie wyobrazić że żyłabyś bez chłopaka a byłabyś szczęśliwa (poza tym że trochę smutna z tego powodu)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem to co wiedzą wszyscy mężczyźni,podstawą atrakcyjności jest wygląd,jeśli chcesz poderwać faceta bądz zgrabna,zadbana i uśmiechnięta.Jęśli faceci Cie podrywają a ty jesteś sama to albo ich odrzucasz

 

Myślę, że gdybyTm była np. niezgrabna, przy kości- to źle odebrałabym Twoją "radę"- więc chyba tu trochę nie pomyślałeś, pisząc te słowa. Tak patrzę z przymrużenierm oka. Tylko dziwne, że widzę całe mnóstwo par, gdzie dziewczyna nie jest zgrabna ani ładna, czasem otyła- i mają mężczyzn- więc nie wszyscy mężczyźni na to tak patrzą.

 

To, że podobam się mężczyznom czy ktoś się we mnie zakochał- jeszcze nie znaczy, że ja to odwzajemniam. To chyba proste :smile:

 

Vifi, w życiu zakochało się we mnie więcej niż dwóch- ale ja do 26 roku życia w ogóle nie miałam potrzeby bycia z kimś. Nie chciałam związku, bałam się bliskości, w ogóle mnie do tego nie ciągnęło. Teraz faktycznie mam same koleżanki i mimo, że sporo wychodzę z domu- nie poznaję. Ostatni we mnie zakochany to starszy mężczyzna- nie chciałam z nim budować związku. Byłam dla niego mlodym obiektem seksualnym, podobałam mu się- ale wg mnie nic więcej. Przed nim był mężczyzna, z którym... mało łaczylo mnie wspólnego i nie podobał mi się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra,

mam to pewne spojrzenie. jestesmy bardzo różni. wszyscy ludzie się różnią i to na różnych obszarach. różnie też dojrzewamy. z mojej psychoterapii dochodze do wniosku tez, ze rozni ludzie mają rozny kontakt z roznymi swymi potrzebami. może u Ciebie lęk przed bliskoscią tak bardzo przykrywa potrzebę bycia z drugim czlowiekiem, że w ogóle tego nie czujesz. w toku Twojego rozwoju gdzieś została bardzo odsunieta na dalszy plan, nie mogla sie wykształcic.

tez wazne, bys wiedziala, ze tak tylko moze byc u Ciebie a nie musi. porozmawiaj o tym z terapeutką. Jest tez opcja, ze nie trafilas na odpowiedniego faceta.

 

Jestes w terapii, to bardzo dobrze. Eksploruj jak najbardziej ten temat. Na terapii i poza nią. Powoli, powoli zaglądaj w głąb siebie pod tym kontekstem. Może dobrze by było bys sie czesciej umawiała z facetami? Puść oko do jakiegos czasem.

 

a zdarza Ci sie, że jakiś Ci się spodoba? ze masz o jakimś jakieś "niecne myśli"? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że dużo jest prawdy w tym, co piszesz. świetnie to ujęłaś/ ująłeś- ja dokładnie tak się czuję- jakby potrzeba bycia z kimś, związku, seksu- do 26-27 roku zycia w ogóle się nie rozwinęła, nie pojawiła. Żyłam zadowolona ze swojego życia, mam dużo pasji, sporo podróżowałam. Nie było u mnie dramatu z tego powodu, że nikogo nie mam- zresztą nadal nie ma, jednak chciałabym być z kimś.Podobali mi się mężczyźni, ale zdarzało to się rzadko, żeby ktoś mi się spodobał. A jak już- z jego strony nic nie było więcej. Całowałam się i sprawiało mi to dużą przyjemność, ale nic więcej. Gdy w wieku 23 lat chłopak chciał więcej, ja kompletnie nie chciałam go np dotykać, o seksie nie było mowy- ale nic do niego nie czułam, mimo ze na początku myślałam, że jest inaczej. Więc rozpadła się znajomość. 2 lata temu zakochałam się, niestety bez wzajemności. Mam lęk przed bliskością, seksem- musiałabym miec kogos bardzo wyrozumiałego, kto nie nalega, no i niektóre formy seksu, sa dla mnie nie do zaakceptowania. Dlatego już sobie pomyślałam, ze chyba będę sama w życiu... bo przecież nie ejstem w stanie zrobić czegoś wbrew sobie, żeby kogoś mieć. Z 2 strony - różne dziwadła znalazły druga połowkę, może i ja więc znajdę miłość.

 

Vifi, pytaleś czy potrafię byc szczęśliwa sama- tak, nie czuję, że sama wariuję, mam doła, mam swoje zajęcia, hobby, znajomych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra,

w sumie to mam podobnie do Ciebie. 26 lat, zero seksu... kiedys w ogole spacer z dziewczyną ktora mi sie podoba był dla mnie trudny. teraz jest lepiej. można by powiedziec, ze czasami dość odważnie sie czuje z dziewczynami

 

mysle, ze jeszcze wszystko przed Tobą. samo to, że piszesz o tym pokazuje jakąs tesknotę za tym by być z kimś blisko. tesknotę która może jeszcze "nie wyszła na światło dzienne" do konca - ale juz powoli co raz bardziej dochodzi do Ciebie. gadaj o tym z ludzmi i na terapii. flirtuj z facetami:) warto eksplorować, dowiadczac nowego wtedy jest szansa na otwieranie tego co jest pozakrywne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że dużo jest prawdy w tym, co piszesz. świetnie to ujęłaś/ ująłeś- ja dokładnie tak się czuję- jakby potrzeba bycia z kimś, związku, seksu- do 26-27 roku zycia w ogóle się nie rozwinęła, nie pojawiła. Żyłam zadowolona ze swojego życia, mam dużo pasji, sporo podróżowałam. Nie było u mnie dramatu z tego powodu, że nikogo nie mam- zresztą nadal nie ma, jednak chciałabym być z kimś.Podobali mi się mężczyźni, ale zdarzało to się rzadko, żeby ktoś mi się spodobał. A jak już- z jego strony nic nie było więcej. Całowałam się i sprawiało mi to dużą przyjemność, ale nic więcej. Gdy w wieku 23 lat chłopak chciał więcej, ja kompletnie nie chciałam go np dotykać, o seksie nie było mowy- ale nic do niego nie czułam, mimo ze na początku myślałam, że jest inaczej. Więc rozpadła się znajomość. 2 lata temu zakochałam się, niestety bez wzajemności. Mam lęk przed bliskością, seksem- musiałabym miec kogos bardzo wyrozumiałego, kto nie nalega, no i niektóre formy seksu, sa dla mnie nie do zaakceptowania. Dlatego już sobie pomyślałam, ze chyba będę sama w życiu... bo przecież nie ejstem w stanie zrobić czegoś wbrew sobie, żeby kogoś mieć. Z 2 strony - różne dziwadła znalazły druga połowkę, może i ja więc znajdę miłość.

 

Vifi, pytaleś czy potrafię byc szczęśliwa sama- tak, nie czuję, że sama wariuję, mam doła, mam swoje zajęcia, hobby, znajomych.

 

Można i moim zdaniem żyć własnymi pasjami,zainteresowaniami, i całą resztą,nie wiem skąd w społeczeństwie taka presja na związki :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alexandra, może masz jakieś zaburzenia hormonalne, niskie libido albo po prostu taka jesteś, ja sam niewiele lepszy jestem w te klocki a starszy jestem choć u mnie żródło problemu jest inne podejrzewam.

Piszesz śe jestes szczęśliwa sama, ale chyba nie do końca skoro zamieszczasz tu posty, bo to nie pierwszy raz z tego co pamiętam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, ważne jest to, aby osiągnąć szczęście. A jeśli już ono się trafi, to o szczęście trzeba się starać, każdego dnia, docenić je, dbać o nie.

Bo utracić szczęście, jest łatwo, tylko już można go nigdy nie odzyskać.

heh nie myślałam ,ze kiedys to napisze,ale zgadzam sie z Bonusem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem to co wiedzą wszyscy mężczyźni,podstawą atrakcyjności jest wygląd,jeśli chcesz poderwać faceta bądz zgrabna,zadbana i uśmiechnięta.Jęśli faceci Cie podrywają a ty jesteś sama to albo ich odrzucasz

 

Myślę, że gdybyTm była np. niezgrabna, przy kości- to źle odebrałabym Twoją "radę"- więc chyba tu trochę nie pomyślałeś, pisząc te słowa. Tak patrzę z przymrużenierm oka. Tylko dziwne, że widzę całe mnóstwo par, gdzie dziewczyna nie jest zgrabna ani ładna, czasem otyła- i mają mężczyzn- więc nie wszyscy mężczyźni na to tak patrzą.

To, że podobam się mężczyznom czy ktoś się we mnie zakochał- jeszcze nie znaczy, że ja to odwzajemniam. To chyba proste :smile:

Wiem że źle byś to odebrała bo kobiety rzadko chcą prawdy,zwykle wola wsparcie,zrozumienie.Ale jako że to porada online i chciałem rozwiazać twój problem a nie poprawić Ci na chwile nastrój to powiedziałem co myślę i co jest moim zdaniem prawdą,podstawą atrakcyjności kobiety jest wygląd,większość kobiet które znam i mają z tym problemy jest po prostu gruba czasem brzydka,albo niezadbana.

Jeśli jesteś atrakcyjna fizycznie to albo spotykasz mało męzczyzn,albo masz jakiś problem emocjonalny,jak sugerowałem strach przed odrzuceniem lub zbyt wysokie wymagania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mówiać, co myslisz, w ogóle nie rozwiązałeś żadnego problemu- wręcz przeciwnie. Mówiąc kobiecie w ten sposób, nawet gdyby była najpiękniejsza, to ją zniechęcasz do samego siebie, a nie rozwiązujesz problem....Wręcz zabrzmiało to infantylnie.

 

Nie pisałam, że jestem szczęśliwa sama, ale też nie jestem nieszczęśliwa. W sensie, że nie chodzę w depresji, poniewaz nikogo nie mam, odczuwam radość z różnych rzeczy, ale czasami też smutek. Mimo wszystko, to jasne że wolalabym być z kimś fajnym, przy kim dobrze się czuję, niż sama :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam olbrzymiego dola z powodu samotnosci, zwlaszcza teraz gdy jest cieplo a wokol chodza bardzo interesujace dziewczyny.mimo ze czasem sie podobam od strony fizycznej to fakt ze mam taka przypadlosc(nerwica) to niestety skresla mnie w duzym stopniu w oczach tych kobiet.smutne cholernie to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sebastian86, ma rację, depresja i nerwica bardziej psuje wizerunek męskości niż kobiecości,

facet z nerwicą, depresją, lękami postrzegany jest jako niemęski, a kobieta gdy ma te same problemy nie jest postrzegana jako niekobieca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×