Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pokonać lęk przed wyjściem z domu?


gosiak71

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem, że są osoby w mojej okolicy podobne do mnie , tylko chyba boją się uzewnętrzniać, zwyczajnie się boją...ja też się boję ale rozmowa z terapeutą już mi nie wystarcza ,chcę iść dalej...życie ucieka

 

-- 15 mar 2013, 10:34 --

 

:D, ja też mam trójkę, tzn mam 3 córki, jedna ma 22 lata i studiuje w Poznaniu , praktycznie jest poza domem, druga ma 17 a trzecia 12 lat . Jak sobie radzisz w trudnych chwilach ? Ja często muszę wiele rzeczy odpuścić żeby nie zwariować, chcę być dobrą matką ale nie zawsze mi to wychodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że są osoby w mojej okolicy podobne do mnie , tylko chyba boją się uzewnętrzniać, zwyczajnie się boją...ja też się boję ale rozmowa z terapeutą już mi nie wystarcza ,chcę iść dalej...życie ucieka

 

-- 15 mar 2013, 10:34 --

 

:D, ja też mam trójkę, tzn mam 3 córki, jedna ma 22 lata i studiuje w Poznaniu , praktycznie jest poza domem, druga ma 17 a trzecia 12 lat . Jak sobie radzisz w trudnych chwilach ? Ja często muszę wiele rzeczy odpuścić żeby nie zwariować, chcę być dobrą matką ale nie zawsze mi to wychodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie Cię rozumiem i fajnie że bardzo Ci się CHCE, to dużo bo masz motywację żeby walczy ze swoimi lękami. To już połowa sukcesu resztę musisz wdrożyć w życie. Może powinnaś robić sobie małe postanowienia każdego dnia i je realizować, w ten sposób przełamiesz pomału swoje lęki.Jak tylko masz ochotę na napisz do mnie na PW:))))Muszę kończyć obowiązki, niestety ale wychodzi słońce i od razu jest mi lepiej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie Cię rozumiem i fajnie że bardzo Ci się CHCE, to dużo bo masz motywację żeby walczy ze swoimi lękami. To już połowa sukcesu resztę musisz wdrożyć w życie. Może powinnaś robić sobie małe postanowienia każdego dnia i je realizować, w ten sposób przełamiesz pomału swoje lęki.Jak tylko masz ochotę na napisz do mnie na PW:))))Muszę kończyć obowiązki, niestety ale wychodzi słońce i od razu jest mi lepiej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ja agorafobie mam od jakiś 4 lat a obecnie mam 20.. Było lepiej teraz znów jest gorzej jestem w Anglii mam jechać do polski na święta i załamuje ręce bo nie mogę nawet z domu wyjść a codopiero podroz samolotem.. 20tego mam terapie mam nadzieje Ze tu sa lepsi terapeuci niż w PL.. Pozdrawiam i trzymam za was kciuki :)

 

-- 18 mar 2013, 22:54 --

 

Witam ja agorafobie mam od jakiś 4 lat a obecnie mam 20.. Było lepiej teraz znów jest gorzej jestem w Anglii mam jechać do polski na święta i załamuje ręce bo nie mogę nawet z domu wyjść a codopiero podroz samolotem.. 20tego mam terapie mam nadzieje Ze tu sa lepsi terapeuci niż w PL.. Pozdrawiam i trzymam za was kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję :D . Może się to komuś wydawać śmieszne i dziecinne ale dla mnie to jest sukces , przez parę lat nie umiałam sobie z tym lękiem poradzić, już sama myśl o wyjściu z domu mnie paraliżowała. Teraz chodzę na terapię (po wielu nieudanych próbach znalazłam właściwego terapeutę ) i czuję ,że pomału coś się we mnie zmienia. Dzisiaj mam wysypkę na całym ciele ,taki dodatek do nerwicy. Wczoraj rzuciłam się na "szeroką wodę",widać dla mojego organizmu jest to duże wyzwanie bo zareagował wysypką. Ale co tam, to akurat szybko mija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gosiak71 - Wow, super!!! 2 km to calkiem duzo! Ja pamietam, jak sie cieszyłam, nawet jak udało mi się przejsc ze 100 metrów :)

A najlepsze było uczucie, kiedy po paru miesiącach przejechałam się sama autobusem! (az trudno uwierzyc, ze takie zwykle rzeczy moga dostarczyc takiej radosci - ale to zrozumie chyba tylko ten, kto nie mogl tego zrobic przez te wsyzstkie lęki itd.)

 

Trzymam kciuki za dalsze sukcesy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gratulacje, ja w obecnym stanie moge tylko o tym pomarzyć :( wystarczy ze spojrzę przez okno i mam juz dobrze, a wizualizacja ze mogę sie znaleźć w jakims miejscu to masakra..., gdyby nie depresja i ten ogromny lęk przy niej to myslę,że wyszłabym gdzieś dalej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przed gabinetem psychologa miała miejsce dziwna sytuacja, która wyprowadziła mnie z równowagi...

Pewna kobieta ,która jest z mojej miejscowości siedziała na drugim końcu korytarza czekając na wizytę u innego specjalisty, zauważyła , że usiadłam pod gabinetem psychologa i prawie natychmiast podbiegła pod drzwi mijając mnie bez słowa. Długo wpatrywała się w tabliczki informujące jacy "lekarze" w tym gabinecie przyjmują. Miała chyba dylemat, ponieważ oprócz psychologa ,gabinet ten wynajmuje jeszcze fizjoterapeuta i ktoś jeszcze (zapomniałam). Odwróciła się i napastliwie zapytała, do jakiego ja lekarza chodzę... Przyznam, że wbiło mnie to w podłogę, odpowiedziałam jej coś tam wymijająco a ona zbliżyła się do mnie i zaczęła przyglądać...No kurde, co ona sobie myślała!!! Znam ją z widzenia (mieszkam na wsi -więc trudno nie znać) ale bliższych relacji nigdy nie miałyśmy...

Kobieta jest z pięć lat młodsza ode mnie, typ "pierdoły". Gdy weszłam do psychologa to byłam bardzo zdenerwowana, znów byłam zła na siebie ,że nie umiałam odnaleźć się w takiej sytuacji... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ja agorafobie mam od jakiś 4 lat a obecnie mam 20.. Było lepiej teraz znów jest gorzej jestem w Anglii mam jechać do polski na święta i załamuje ręce bo nie mogę nawet z domu wyjść a codopiero podroz samolotem.. 20tego mam terapie mam nadzieje Ze tu sa lepsi terapeuci niż w PL.. Pozdrawiam i trzymam za was kciuki :)

 

I tak szczerze podziwiam! Ja radzę sobie już coraz lepiej, po roku oswajania pokonuję już spore trasy, jednak strach przed samolotami i pociągami został i nawet nie próbuję. Dalekie podróże też na razie niestety odpadają, a tak je lubiłam. Do autobusów i tramwajów systematycznie się przekonuję, ale skutki są różne ;)

A ty jak sobie z tym radzisz? chodzi mi konkretnie o samoloty a później pozostanie tak daleko od bezpiecznej strefy?

Życzę powodzenia i skutecznej terapii!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gosiak71, sluchaj, Ty nie mozesz sie tym kompletnie przejmowac (chociaz wiem, ze to moze byc trudne). Ale to swiadczy tylko i wylacznie o ogarniczeniu tych ludzie (a na to niestety nic nie poradzisz...). Taki Psychiatra to lakarz jak kazdy inny (a psycholog nawet nie lekarz) i to normalne, teraz takie czasy, zycie w pospiechu, wiekszosc ludzi ma jakies problemy psychiczne czy nerwicowe.

Wlasciwie dziwie sie, ze wielu ludzi, jeszcze tego nie potrafi zrozumiec - ale chyba w mniejszych miejscowosciach jest gorzej, tym bardziej ze starszymi osobami. Wtedy patrza jak na trędowatego. A tymczasem to jest calkowicie normalne (taka wizyta).

Prawdopodobnie nie zmienisz myslenia ludzi, no wiec pozostaje Ci po prostu sie zdystansowac do tego. Najwazniejsze, zebys Ty nie mysla o tym ,ze to cos wstydliwego - bo wcale tak nie jest. I coraz wieksza czesc spoleczenstwa tez tak uwaza :)

 

A ty jak sobie z tym radzisz? chodzi mi konkretnie o samoloty a później pozostanie tak daleko od bezpiecznej strefy?

 

co prawda nie do mnie pytanie, ale tez odpisze :)

Przez dlugi czas nie wychodzilam nawet z domu (nie mowiac juz o autobusach czy tramwajach). Samolotow bałam się od zawsze!

Tymczasem teraz... hmm wciagu ostatenigo roku odbylam , jesli dobrze licze - jakies parenaście lotów :) I wreszcie moge powiedziec, ze do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic :) Pomijajac juz agorafobie, mnie od zawsze meczyla tez klaustrofobia i lek wysokosci. Nie powiem, zebym sie jakos super czula zrelaksowana w samolocie (chociaz czasem sie udaje..) ale genralnie juz w ogole sie nie stresuje!

Naprawde.. w zyciu bym nie pomyslala, ze bede tyle latac :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, wiem ,że nie należy się przejmować i martwić tym co takie osoby sobie myślą. Dla mnie wizyta u psychiatry czy u psychologa to coś bardzo normalnego, zwyczajnego. Jednak gdy ktoś mnie znienacka zaskoczy ,to jestem w szoku, przyglądam się z niedowierzaniem a później wpadam w zakłopotanie .Plusem tego ostatniego incydentu było to , że pod wpływem wzburzenia opowiedziałam mojemu terapeucie o wielu dotychczas skrywanych sprawach. Sama siebie zaskoczyłam, nie spodziewałam się, że niektóre sprawy są aż tak dla mnie ważne.Otworzyłam się zupełnie ,rozbeczałam się jak jakaś płaczka :( ,później poczułam ulgę :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ty jak sobie z tym radzisz? chodzi mi konkretnie o samoloty a później pozostanie tak daleko od bezpiecznej strefy?

 

co prawda nie do mnie pytanie, ale tez odpisze :)

Przez dlugi czas nie wychodzilam nawet z domu (nie mowiac juz o autobusach czy tramwajach). Samolotow bałam się od zawsze!

Tymczasem teraz... hmm wciagu ostatenigo roku odbylam , jesli dobrze licze - jakies parenaście lotów :) I wreszcie moge powiedziec, ze do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic :) Pomijajac juz agorafobie, mnie od zawsze meczyla tez klaustrofobia i lek wysokosci. Nie powiem, zebym sie jakos super czula zrelaksowana w samolocie (chociaz czasem sie udaje..) ale genralnie juz w ogole sie nie stresuje!

Naprawde.. w zyciu bym nie pomyslala, ze bede tyle latac :)

 

U mnie jest i było dokładnie tak samo z fobiami, wydaje mi się, że mam większość możliwych, oczywiście z lękiem wysokości i awiofobią na czele.

Z przyzwyczajeniem jest ciężko- np. od zawsze bałam się wind i teraz mimo, że jeżdżę nimi codziennie po kilka razy, boję się dalej. Plusem jest tylko to, że wiem, że jeszcze tylko kilka sekund i po krzyku. W samolocie wydaje mi się, że bym nie wytrzymała, jak jeszcze pomyślę o ataku paniki na pokładzie, godzinach bez możliwości wyjścia, ew. zawracaniu, niedziałającym benzo i całym wstydzie, od razu mi się odechciewa.

Ale konkretnie- co Ci pomogło? Czas? Leki? Terapia wszystko po trochu? Nie miałaś żadnych ataków na pokładzie? Strasznie mnie to przeraża, ale cieszę się, że wreszcie mam możliwość kontaktu z osobą której udało się z tym poradzić :)

 

 

nerwa, wiem ,że nie należy się przejmować i martwić tym co takie osoby sobie myślą. Dla mnie wizyta u psychiatry czy u psychologa to coś bardzo normalnego, zwyczajnego. Jednak gdy ktoś mnie znienacka zaskoczy ,to jestem w szoku, przyglądam się z niedowierzaniem a później wpadam w zakłopotanie .Plusem tego ostatniego incydentu było to , że pod wpływem wzburzenia opowiedziałam mojemu terapeucie o wielu dotychczas skrywanych sprawach. Sama siebie zaskoczyłam, nie spodziewałam się, że niektóre sprawy są aż tak dla mnie ważne.Otworzyłam się zupełnie ,rozbeczałam się jak jakaś płaczka :( ,później poczułam ulgę :D .

 

Ja w ogóle myślałam, że będę twarda, a już przy pierwszej wizycie u psychiatry rozpłakałam się po pierwszym pytaniu. Chyba z 2 minuty się uspokajałam, i też bardzo się tym zaskoczyłam, bo generalnie do płaczliwych nie należę ;)

Czasem warto się tak oczyścić i zrzucić część kumulowanego cały czas żalu i wykrzyczeć wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Plusem tego ostatniego incydentu było to , że pod wpływem wzburzenia opowiedziałam mojemu terapeucie o wielu dotychczas skrywanych sprawach. Sama siebie zaskoczyłam, nie spodziewałam się, że niektóre sprawy są aż tak dla mnie ważne.Otworzyłam się zupełnie ,rozbeczałam się jak jakaś płaczka :( ,później poczułam ulgę :D .

 

Ale wiesz co, no to bardzo dobrze w takim razie :) Znaczy, szkoda ze musialas przezyc takie cos, ale z drugiej strony to Ci byc moze pomoze na przyszlosc. Wiec jak to mawiaja "nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo" ;)

 

Ale konkretnie- co Ci pomogło? Czas? Leki? Terapia wszystko po trochu? Nie miałaś żadnych ataków na pokładzie? Strasznie mnie to przeraża, ale cieszę się, że wreszcie mam możliwość kontaktu z osobą której udało się z tym poradzić :)

 

Terapia pomogla mi na autobusy, jak musialam leciec samolotem, to juz nie chodzilam na terapie. Ale balam sie strasznie. Pare tygodni przed pierwszym lotem, nie moglam spac po nocach, wydawalo mi sie to najgorsza rzecza jaka moze byc :) (a co do windy, nie jezdzilam nia z 10 lat, az pewnego razu utknelam na pare minut w kolejnce gorskiej i skutecznie sie z tego lęku wyleczylam...). Pierwszy raz lecialam zupelnie sama, dodatkowo lecialam w celu dania wystąpienia (moja kolejna mega-fobia). Wiec tak naprawde, nie wiem czego balam sie juz bardziej :) Czasem myslam "samolot samolotem, ja tam umre podczas prezentacji" ! A czasem "dobra prezentacja to potem, ale jak ja przezyje lot?" wiec moze ten lęk się dzieki temu rozkladal na dwie rzeczy ? :)

W kazdym razie, za pierwszym razem, bylam mega zestresowana (ale wzielam benzo, chociaz bardzo malo). W sumie... kolejne 10 razy bylo podobnie... ale juz coraz mniejszy stres np. przed lotem. Juz moglam sniadanie zjesc rano itp. W trakcie lotu roznie.. najbardziej nie lubie poczatku, ale po 10 min jest w miare ok. Czasem sie zdarza nagle, ze odczuwam wiekszy lęk, ale zazwyczaj mija po paru minutach.

A potem juz przy kolejnych, to chyba juz coraz lepiej...

 

Na pewno co moge powiedziec:

- benzo daja takie poczucie ze "wzieło się, wiec bedzie ok"

- alkohol tez pomaga :)

- ja nigdy nie chodze do lazienki podczas lotu (to juz byloby jednak za duzo)

- siadam zawsze przy przejsciu (choc zdarzalo mi sie w trakcie lotu przesiadac obok okna)

- im mniej ludzi (i im wiekszy samolot) tym lepiej. Jak sa wszystkie miejsca zajete, to jednak jest takie klaustrofobiczne wrazenie. Ale raz trafil mi sie taki duuuzy samolot, i bylo moze z 10 osob. Wtedy lecialo sie po prostu SUPER! :) zero leku, nikt nie siedzial w poblizu - bardzo milo wspominam:)

 

Takze jesli ktos sie boi samolotow - jesli ja latam regularnie, a nie wyobrazalam sobie tego przez wiele lat - to i wy mozecie :)

[aha, no i dodam, ze nie latalam do Stanow, i wydaje mi sie, ze jednak taki np. 8h lot ciezko by bylo przetrwac. Ale tak do 3-4h ok].

A i pomaga mi jeszcze mysl - ze stewardessy spotkaly sie pewnie juz z niejedna osoba ktora sie bala (a czesto boja sie nawet "normalni"), podejrzewam, ze maja tam caly arsenal leków i dla nich taki czyjs atak lęku byłby zupełnie normalny.

 

Ja w ogóle myślałam, że będę twarda, a już przy pierwszej wizycie u psychiatry rozpłakałam się po pierwszym pytaniu. Chyba z 2 minuty się uspokajałam, i też bardzo się tym zaskoczyłam, bo generalnie do płaczliwych nie należę ;)

 

To ja mialam jeszcze lepiej - zaczal mi sie napad placzu z godzine przed pierwsza wizyta :) (a tez nigdy nie placze). Nie wiedzialam jak sie opanowac... Chyba dopiero jak weszlam na wizyte to mi powoli przeszlo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- im mniej ludzi (i im wiekszy samolot) tym lepiej. Jak sa wszystkie miejsca zajete, to jednak jest takie klaustrofobiczne wrazenie. Ale raz trafil mi sie taki duuuzy samolot, i bylo moze z 10 osob. Wtedy lecialo sie po prostu SUPER! :) zero leku, nikt nie siedzial w poblizu - bardzo milo wspominam:)

 

Ja mam wrażenie, że gdyby nie było w samolocie żadnych ludzi albo maksymalnie kilka osób to prawie nie byłoby problemu. Może dochodzi do tego jakaś lekka fobia społeczna i lęk przed tłokiem.

Generalnie atak paniki lepiej mi się znosi gdy jestem sama, bo nie dochodzi do tego wstyd, że inni na mnie patrzą i oceniają.

 

Takze jesli ktos sie boi samolotow - jesli ja latam regularnie, a nie wyobrazalam sobie tego przez wiele lat - to i wy mozecie :)

[aha, no i dodam, ze nie latalam do Stanow, i wydaje mi sie, ze jednak taki np. 8h lot ciezko by bylo przetrwac. Ale tak do 3-4h ok].

A i pomaga mi jeszcze mysl - ze stewardessy spotkaly sie pewnie juz z niejedna osoba ktora sie bala (a czesto boja sie nawet "normalni"), podejrzewam, ze maja tam caly arsenal leków i dla nich taki czyjs atak lęku byłby zupełnie normalny.

 

Moja przyjaciółka jest stewardessą i muszę obalić ten mit, mogą podać jedynie tlen lub ciepłą herbatę :lol:

Co mnie zdziwiło, ataki zdarzają się ponoć rzadko.

Ciekawe, że przed zostaniem stewardessą też panicznie bała się latać, podczas pierwszych lotów była bardziej zestresowana niż pasażerowie, a przy pierwszym awaryjnym lądowaniu (krążyli dodatkowe 2h nad lotniskiem) myślała, że wyjdzie z pokładu w czasie lotu bo już nie wytrzyma :lol:

Na tę chwilę o kolejkach górskich nie ma mowy! ;)

 

Miło się czyta Twoje słowa, cieszę, że udaje Ci się normalnie funkcjonować. Trochę się tym pocieszam, może za jakiś czas też mi trochę przejdzie. Gdyby pokonać lęk przed samolotami, byłby to życiowy postęp :)

 

pink_hope, Trzymaj się. Ja jeszcze rok temu bałam się wychodzić z domu, ataki paniki miałam po kilka razy dziennie, a stan napięcia i lęki non stop. Myślałam, że będzie tak już zawsze i że lepiej chyba umrzeć niż tak żyć.

Teraz doceniam każde wyjście i każdy kilometr z dala od domu. Jeszcze nie jestem na etapie pełnej swobody, ale widzę dużą poprawę.

A o samolotach dalej mogę tylko pomarzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×