Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osądzanie przez aptekarzy jak patrzą na receptę.


black swan

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj poszłam do apteki z nową receptą. Chora jestem, to poszłam na swojej wsi, nie chce mi się jeździć dalej, poza tym i tak od razu tego zwykle nie mają, tylko po dniu. Aptekarka popatrzała i oczywiście na głos powiedziała "dzisiaj tego nie będę miała, bo to są PSYCHOTROPOWE". :evil: Oczywiście za mną w kolejce ludzi, aż chciałam się schować. Spojrzenie tej aptekarki też było dość pogardliwe. Aż chciałam jej coś powiedzieć, lecz przy ludziach w kolejce nie będę robić scen, bo potem cała gmina by wiedziała, że jestem nienormalna i leczę się psychotropami. Jakaś masakra, wyszłam zła i zawstydzona. Macie podobne doświadczenia? Czy aptekarze często osądzają i pogardzają braniem psychotropowych leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak ja mialem. Na początku leczenia lekarz przepisał mi Seronil a pózniej Mozarin. Kiedy byłem w aptece żeby zrealizować recepte aptekarka młoda nie mogła rozczytać recepty i zawołała drugą. Obie sie zastanawiały a chwile pozniej starsza glosno zawolala: To jest psychotrop !!. Za mna stali ludzie, mnie sie w efekcie nasiliły lęki i poczułem sie jak głupek, debil i pół człowiek-pół małpa wziałem leki i szybko stamtad uciekłem. Mimo że mieszkam w sredniej wielkosci miescie i nikogo tam nie znalem poczulem sie strasznie :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie miałem nigdy problemów z wykupieniem leku psychotropowego. Gorzej, gdy przychodziłem do apteki po kilka paczek Acodinu czy Sudafedu :twisted: To dopiero były jaja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poczułem sie jak głupek, debil i pół człowiek-pół małpa

Dokładnie tak samo się poczułam. :evil:

 

Lilith, to przerasta wszelkie pojęcie co Ci się przytrafiło. Od tego oni są żeby wydawać te leki i pomagać ludziom a nie osądzać i robić takie sceny klientom. Przecież to jest ich praca, ich chleb na życie.

 

Nigdy już nie pójdę do tej apteki co dzisiaj po takie leki. A jeszcze jutro lub po jutrze muszę iść je odebrać, chyba zastanowię się co do pory dnia, żeby było jak najmniej ludzi. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie mam takich doświadczeń. Mam taką zaprzyjaźnioną aptekę nawet w której zdarzało mi się "pożyczać" psychotropy, nieraz ucinałam sobie pogawędkę z panią właścicielką i wie co mi jest , dała mi nawet kiedyś namiary na lekarza. W innych może mniej sympatycznie , ale też bez niemiłych sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie miałem nieprzyjemności z tytułu recepty na psychotropy. Zdarzyło mi się jednak rok temu odwiedzić aptekę z "tajemniczą receptą" mojego ojca, który akurat od dobrej godziny okupował łazienkę.- okupował jak się później okazało to słowo klucz. Farmaceutka bierze mój świstek, czyta i ledwo powstrzymuje grymas. Idzie w głąb po drodze wręcza papier koleżance powołując się na trudności kryptologiczne i reakcja podobna. Po chwili cały personel apteki miał ubaw, bo klient wykupił lek na rozwolnienie. Za mną stały dwie osoby, których wyraz zażenowania przywrócił mi wiarę w ludzi.

Ale to na szczęście tylko precedens. Generalnie mam same dobre doświadczenia z wykupem leków zdarza się nawet, że panie wydają mi je bez recepty, oczywiście z zamiarem późniejszego jej dostarczenia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W życiu mi się nie zdarzyło żeby jakikolwiek farmaceuta krzywo na mnie spojrzał ..... a oblatałam swojego czasu wszystkie apteki w mieście, bo mieszkałam w różnych jego częściach ...z tym, że ja mam język w gębie i jak znam życie pewnie bym skomentowała .... co za buractwo.... :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, nie dziwię się, że się tak wkurzyłaś, miałaś pełne prawo do tego!

 

Ja spotkałam się dwa razy z nieprzyjemną sytuacją w aptece - kiedyś jeszcze jak byłam w liceum to była u mnie epidemia wszawicy. A że mam długie włosy, to pech chciał, że i ja załapałam. Jak poprosiłam w aptece o jakiś preparat na zwalczanie wszy, to farmaceutka spojrzała na mnie z takim ooobbbrzyyydzeniemmm :roll: po czym powiedziała głośno "NA WSZYY?? A dla dziecka czy dla Pani?" :twisted:

A drugi raz poszłam niedawno z koleżanką, która kupowała test ciążowy. To była taka apteka,w której leki nie na receptę były wyłożone jak w sklepie i podchodziło się z nimi do kasy. I ona nie mogła się zdecydować który test ciążowy wziąć, wiec wzięła 5. I podchodzimy z nimi żeby zapłacić, na co reakcja: ojej dziewczyny nie szkoda Wam pieniążków na takie rzeczy??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz tylko jak kupowałam koleżance tak zwane tabletki PO stosunku, antykoncepcja awaryjna - pani coś burczała pod nosem że to wczesnoporonne .... więc ja się jej spytałam donośnym głosem czy mi sprzeda ten specyfik bo jak nie to ja pójdę do innej apteki bo nie mam ochoty wysłuchiwać jej prywatnych osądów .... za to później uwielbiałam chodzić do tej apteki i kupować prezerwatywy - mina pani "aptekarki" - bezcenna :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger, no niestety niektórzy nie potrafią się wczuć w sytuację drugiego człowieka- brak profesjonalizmu :?

linka, zadziwiające są różne Wasze reakcje... Jednym pod wpływem nerwów włącza się cięty język, podczas gdy inni najchętniej zapadli by się pod ziemię.

 

Swoją drogą, gdzieś zasłyszane :D

 

-Dzień dobry! Poproszę prezerwatywy.

-Małe czy duże?

-yyyy

-Małe czy duże opakowanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypomniał mi się też jeden hardkor poszłam do apteki bo mi wylazło zimno na ustach, i zakryta po nos chuściwem proszę panią w okienku o coś na opryszczkę a ona tak cichutko, żeby nikt nie słyszał - pyta się mnie a gdzie ta opryszczka..... ja stoję jak debil myśląc o co jej chodzi .... po czym też cichutko jej, prawie na ucho.... mówię, że na wardze..... i już gdy się odwróciła i po coś poszła ...ja się skapnęłam, parsknęłam śmiechem, zawołałam i pokazuję...na USTACH :mrgreen: ona się uśmiała, ja też i koniec końców i tak cała kolejka patrzyła się na mnie jak na ufo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie miałem nigdy problemów z wykupieniem leku psychotropowego. Gorzej, gdy przychodziłem do apteki po kilka paczek Acodinu czy Sudafedu :twisted: To dopiero były jaja...

 

 

hahahaha, dokładnie! dokładnie :D

 

 

A co do wykupywania ,,PSYCHOTROPÓW!!!'' :P To szczerze mówiąc nie miałam takiej sytuacji dziwnej ale i mam to gdzieś. Ostatnio nawet przez myśli mi przeszła taka obawa, jak pierwszy razy wykupywałam leki u siebie w miasteczku, ale... lek to lek, a apteka to apteka. A w takiej bezczelnej sytuacji jak się przytrafiają, jedynym sposób to zwrócenie uwagi, ale nie z wielkim oburzeniem. Tylko inteligentna wrzuta na poziomie, tak żeby Pani aptekarce poszło w buty, i żeby zdała sobie sprawę, że obsługuje ludzi, pacjentów, osoby z problemami, powinna się potrafić zachować, bo miejsce bydła to jest gdzie indziej. Takie jest moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak weszłam w ten wątek i czytam i jestem zdziwiona, nigdy nie miałam żadnych problemów z zakupem lekarstw. Kiedyś jedna odmówiła mi sprzedaży tabletki po, więc poszłam do innej apteki i tam bez problemu nabyłam. Nie rozumiem całego tego zamieszania, chyba jest tam po to żeby sprzedawać a nie oceniać. Ostatnio dowiedziałam się, że jak lekarz odmówi wydania recepty na tabletkę po to musi wskazać lekarza który to zrobi. Dobrze, że weterynarz też może wypisać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka osoba nie powinna pracować w aptece, w końcu nie od tego tam jest. Nie rozumiem takiego postępowania, w końcu każdy ma prawo robić to na co pozwala mu sumienie. Znałam taką jedną: każdemu tyłek obrabiało a okazało się , że jej zmarły mąż był ojcem tylko jednego jej dziecka a 4 ojcami byli inni-dodam, że żaden nie był ojcem chociaż dwójki. Co za zakłamanie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiś rok temu jak byłam u lekarza, byłam ostatnią pacjentką, miałam wypisaną już receptę i dalej rozmawiałam z lekarką, po rozmowie dopisała innym odcieniem niebieskiego i wykreśliła poprzednią rzecz, już nie pamiętam co to było, ale postawiła dodatkową pieczątkę pod zmianą. W aptece nie chcieli mi wydać leków, bo odcień długopisu był inny, i pieczątka powinna być jeszcze pod wykreśleniem. Rozumiem, że mają zasady, ale komentarz "a skąd mam wiedzieć czy to nie Pani dopisała?" był zbędny i było mi przykro.. poza tym na pieczątce był numer do lekarza, w razie wątpliwości można było potwierdzić. Leki dostałam później w innej aptece.

 

Parę dni temu miałam również ciekawą sytuacje z moją receptą, ale tym razem ze strony dostawcy, z którym współpracuje apteka (aptekarka opowiadała mojemu ojcu, który poszedł odebrać zamówione leki), dostawca nie chciał zostawić leku, bo apteka nie miała sejfu :P Leki były na drugi dzień zamówione u innego dostawcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś kupowałem maxigrę (viagrę) myślałem że fajnie, ostatni klient, ale jednak przyszla jeszcze jakaś klientka, i oczywiście zamiast stanąć za mną, to ona obok mnie przy okienku, i oczywiście filuje na recepte... ale to nic, sprzątaczka już mopowała podlogę, i nie wiem jakim cudem ale kontem oka przeczytała receptę, i glośny komentarz : ale te lekarstwa teraz drogie! i hehehe .... myślałem że koorwicy dostanę... a aptekarz tylko niesmialo wzrócił jej jakąś uwagę o stosowne zachowanie.... wygladalo na to jakby to ta sprzątaczka rządziła apteką :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś kupowałem maxigrę (viagrę) myślałem że fajnie, ostatni klient, ale jednak przyszla jeszcze jakaś klientka, i oczywiście zamiast stanąć za mną, to ona obok mnie przy okienku, i oczywiście filuje na recepte... ale to nic, sprzątaczka już mopowała podlogę, i nie wiem jakim cudem ale kontem oka przeczytała receptę, i glośny komentarz : ale te lekarstwa teraz drogie! i hehehe .... myślałem że koorwicy dostanę... a aptekarz tylko niesmialo wzrócił jej jakąś uwagę o stosowne zachowanie.... wygladalo na to jakby to ta sprzątaczka rządziła apteką :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz miałem taka sytuację, jak kupowałem parogen.

Wszedłem do apteki, jestem drugi, za mną pusto, więc myślę, że będzie łatwo.

Nawet nie wiem kiedy się kolejka zrobiła, podchodzę i daje receptę, babka się coś krzywo patrzy, ale myślę: eee wydaje ci się.

Babka na receptę i na mnie i się pyta: a na pewno panu to potrzebne, bo to jest psychiatryczne?

Ja jej na to: jak tak jest napisane, to tak jest potrzebne, po chwili dodaję: a pani to chyba stoperan potrzebny.

Ona zdziwiona: mi stoperan?

Ja mówię: no tak stoperan, bo chyba się pani coś w głowie posrało.

Gdyby spojrzenie zabijało, to bym teraz tego nie pisał.

Babcie oburzone, młodsi się uśmiechają, a ja wyszedłem dumny jak paw i szczęśliwy jak dawno nie byłem.

Od tamtej pory jedyne co do mnie mówi to cena.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×