Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

elfrid Ja, właśnie właśnie nie rozumiem, skąd to przekonanie o łagodności sertraliny. Po lekturze wielu wypowiedzi na forum wychodzi mi, że najbardziej dramatyczne posty opisujące początki zażywania leków pojawiają się właśnie w dziale o sertralinie. Dobrze pamiętam, że ty również bardzo szybko miałeś dość?

 

Bianka78, to się nacierpialas.Jakis beznadziejny ten lekarz i bez serca,żeby tak katować podjęta...wspolczuje.

Teraz nie dałabym się tak wysterować, ale na początku leczenia wydawało mi się, że lekarz naprawdę lepiej wie co robić niż ja, laik zupełny. No więc grzecznie zmieniałam pory dawkowania, skakałam po dawkach i ogólnie tańczyłam jak mi zagrał. Kretynka.

 

Lekarz mówił że sama się tak do tego nastawiłam i że to nie lek tylko ja.
o to, to, to ! Ja też słyszałam to na każdej wizycie, aż zaczynałam czuć się powoli winna, bo przecież doktor tak się stara, a ja podła, tak się źle nastawiłam do leku i utrudniam mu pracę. :D

 

Ale wiesz, secretladykkk, bardzo mi dodaje otuchy, że ciebie przywróciła do pionu paroksetyna, bo skoro mamy identyczne doświadczenia z sertą to może i u mnie paro okaże się oki. Baaardzo na to liczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj ups, coś mi chyba to cytowanie niezbyt wyszło :D . Wybaczcie, dopiero nabieram wprawy w kwestiach technicznych. Chyba powinnam wybrać selektywne... Hm.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

biorę 4 dzień, strasznie mnie dziś muli, lęk trochę trzyma mimo benzo ( ciekawe co by było bez :/)

Spróbuj, u mnie się okazało, że tak samo źle jest z benzo, jak bez. Więc nie brałam. I mam z głowy odstawianie

 

-- 24 lis 2012, 22:56 --

 

secretladykkk, masz 100% racji Drodzy lekarze traktujcie nas pacjentów po ludzku,a nie tylko instrumentalnie,jak , numery w kartotece.

Słuchajcie tego ,co do Was mówimy.

 

Mojemu konowałowi to powiedz, psia jego mać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej, no nie wieszajmy psów na psychiatrach. To bardzo niewdzięczna specjalizacji lekarska, tak myślę. Jak ktoś ma cukrzycę czy nadciśnienie, to wiadomo co robić i jak to leczyć skutecznie. A psychiatrzy mają ze 20-30 leków (piszę tylko o tych 'lajtowych', które da się stosować w domu) o nie do końca poznanym działaniu. :smile: Zauważcie, co jest napisane w ulotkach ('uważa się, że', 'prawdopodobnie' itp.). Moim zdaniem, psychiatria to jedna z najmniej poznanych dziedzin medycyny, głównie za sprawą skomplikowanej budowy mózgu, miliardów połączeń nerwowych, neuroprzekaźników.

 

Zgadzam się, że brak empatii i wyczulenia na potrzeby pacjenta, to kiepska cecha psychiatrów. Z drugiej jednak strony, gdybym miał być takim lekarzem i prawdziwie wczuwać się w każdego chorego, to chyba bym zwariował. Ja już się raczej pogodziłem z tym, jak to wszystko wygląda. Na samym końcu człowiek i tak zostaje sam ze wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sami wybrali taką specjalizację, nie było przydziału odgórnie. Poza inteligencją bardzo istotne są też cechy charakteru. Ale jak to bywa ze studentami medycyny, okazało się, że chirurgia jest za trudna, to wybrali dermatologię albo psychiatrię. Są równie inne niewdzięczne specjalizacje, gdzie empatia jest bardzo ważna np. onkologia, gdzie w grę wchodzi życie pacjenta, ale też komfort psycho-fizyczny pacjentów w związku z długotrwałym leczeniem przewlekłej choroby i ciężkimi lekami.

Więc nic na siłę. Inni lekarze też słuchają o kłopotach pacjenta i skutkach działania leków. Bo o to chodziło secretladykkk, i własnie o to tu idzie, a nie o brak badań laboratoryjnych celem diagnostyki zaburzeń psychicznych.

Wybierając dany zawód trzeba znać jego realia oraz samego siebie. A staż pracy nie może stanowić usprawiedliwiać rutyny oraz przedmiotowego traktowania pacjenta.

 

PS Tak na marginesie, czy jakiś lekarz wysłał was na badanie tarczycy, która podobno ma istotny wpływ na kondycję psychiczną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś ma cukrzycę czy nadciśnienie, to wiadomo co robić i jak to leczyć skutecznie. A psychiatrzy mają ze 20-30 leków (piszę tylko o tych 'lajtowych', które da się stosować w domu) o nie do końca poznanym działaniu.

I co to oznacza ? A no to ,że jak chirurg spartoli robotę to może trafić za kratki. A taki psychiatra ,jaką on ma w ogóle odpowiedzialność za nietrafiony lek ? Żadną! To dyscyplina ,gdzie można "lać dużo wody " ,a jak ktoś się nie zna w ogóle ( a takich jest większość) to już w ogóle pełna swoboda bo zawsze można się pomylić- lekarz też człowiek i może błądzić ,a w psychiatrii margines błędu jest przeogromny.

A o współczuciu to raczej nie rozmawiajmy ,bo śmieszą mnie takie gadki. Lekarz nawet nie ma na to czasu ,żeby się rozczulać i zajmować Twoim " wyjątkowym " przypadkiem godziny i dnie całe ( no chyba ,że jacyś Judymi z superpowołania ,pasjonacii etc. Ale najczęściej jest tak ,że jak wychodzisz z gabinetu i wchodzi następny pacjent dla lekarza jesteś już tylko historią,,,a odpowiedzialności i tak nie wielka. Takie jest moje zdanie .

Jeszcze przy prywatnych wizytach to co mądrzejsi sprawiają wrażenie zainteresowanych -zafrapowanych i nawet poświęcą więcej czasu ,choć nie zawsze,ale wiadomo co jest motorem takiego działania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

, ale nie mogę pogodzić się że mogłam wylądować w szpitalu psychiatrycznym z jakąś wyimaginowaną diagnozą

Secretladykkk ,już dwa razy leżałem w szpitalu P. . Serdecznie dziękuje i NIGDY WIĘCEJ!!! To nie dla mnie, tam to dopiero potrafią ( co ? ) to pewnie się domyślasz. Mam swoje zdanie o tych przytułkach...I chociaż niejednemu one pomogły ,to ja się do nich nie zaliczam. W ogóle żadnej indywidualizacji w leczeniu. Schematycznie we Wszystkim od doboru leków do dawek. Masakra! Ale rozumiem i nie chcę siać tu fałszywej propagandy przeciwko szpitalom. KTO MUSI ,TEN MUSI !, i nie ma innego wyjścia. Ja wolę domowe pielesze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, nie znam Waszej historii, może stąd moja chęć wypośrodkowania opinii na temat psychiatrów spełzła na niczym. ;) Nie byłem nigdy w szpitalu, odstawiałem leki, gdy bardzo źle się na nich czułem (mimo zaleceń lekarza). Zapewne nie jestem idealnym pacjentem, ale to moje życie. Psychiatrzy znają raczej teoretyczne podstawy działania leków, więc nie powinni być zbyt kategoryczni w swoich osądach. Tym bardziej, że do zarejestrowania leku wcale nie potrzeba ogromnej liczby osób testujących, co dodatkowo powinno uczulać na fakt, iż ludzie mogą różnie reagować.

 

Sam chciałbym wiedzieć, jakie długofalowe skutki ma przyjmowanie paroksetyny czy innych ssri. Niektóre informacje z tzw. netu bywają przerażające, aż bujny włos na głowie dęba staje.

 

To chodźmy na spacer. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogodziłam się z nerwicą, ale nie mogę pogodzić się że mogłam wylądować w szpitalu psychiatrycznym z jakąś wyimaginowaną diagnozą i posłużyłabym jako królik doświadczalny- bo ktoś nie dopuścił możliwości tego że lek wywołał taki skutek uboczny!!!!!!!!!!!!!!!!

 

Dokładnie, jak mój konował. Ponad miesiąc brania leku, skutki opłakane, proszę go o zmianę, a on: w takiej sytuacji ja bym pomyślał o oddziale....Tak jest, paszła won, a nie zawraca głowę zmęczonemu panu doktorowi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

secretladykkk, moja mama nie może przeżyć rutyny tego faceta. Widziała w jakim byłam stanie i nie wierzyła mi, że on nic z tym nie robi, nie stara się pomóc choćby słownym wsparciem. Dopiero, jak ze mną poszła, zobaczyła, jaki z niego spec. Nie wierzy, że w takiej specjalizacji może pracować ktoś tak znieczulony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elfrid co do Twojej odpowiedzi, to paro działa na ZOK, lęk i fobię społeczną, ale poza skutkami ubocznymi spłaszczył całkowicie pozytywne emocje. Nie przejmuję się ale też nic mnie specjalnie nie interesuje i nie cieszy :f Odstawiłem sertraline przez to pobudzenie, bo trudno było wytrzymać i może to efekt placebo ale już po jednej dawce paro odczułem ten specyficzny spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS Tak na marginesie, czy jakiś lekarz wysłał was na badanie tarczycy, która podobno ma istotny wpływ na kondycję psychiczną?

 

Ja poszedłem do lekarza już z wynikami badań, a ponieważ były ok, to bezproblemowo wkroczyłem w magiczny świat prozaku. ;) Tarczyca ma duży wpływ na wszystko, psychikę również. Jeśli ktoś nie badał TSH, to niech zbada.

 

Zapytanie skierować pragnę do osób przyjmujących paroksetynę nieco dłużej. Czy wystarcza Wam sama paroksetyna? W sensie czy na stałe nie bierzecie dodatkowego leku psychotropowego i/lub beta blokera?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mikoMi paro stanowczo nie służy. Sypiam po 10h na dobę. Nie tylko nic mnie nie cieszy, ale na nic nie mam siły. Dzisiaj już sił i po dwóch godzinach zwiałem z zajęć. Przespałem pół niedzieli. Jak tak dalej pójdzie, że nie rozumiem co czytam, to zawalę semestr i zawalę pracę. Nie wiem na ile to uboki/skutek paroksetyny a na ile zaprzestanie działania fluoksetyny, którą przestałem brać miesiąc temu. Wiem jedynie, że tak dłużej nie pociągnę. Nie wiem czemu tak jest - mam dwie ręce, dwie nogi więc powinienem czuć się ok. Już wolę stres, wkurw i pobudzenie. Przechodzę na sertralinę - początkowy lęk, rozdrażnienie będzie można zbić Xanaxem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oxygen_80, Mnie żaden nie wysłał, sam w końcu się zmobilizuje i pójdę zrobić.

 

-- 25 lis 2012, 22:11 --

 

omeeena, Dwa tygodnie. Wiem, wiem, że to za krótko, ale po prostu nie mam siły dłużej tak wegetować. 7 0,5l kaw dziennie nie wystarcza. Nie mogę "przetrwać" dwóch miesięcy aby sprawdzić jak ostatecznie zadziała. Mam za dużo rzeczy na głowie, w tym awans w pracy od września. Już wolę lęk i stres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elfrid, wszystko jasne, ale jeśli 'wolisz lęk i stres', to chyba nie masz nerwicy? ;) Mnie ona wyłączyła niemal z życia na pewien czas i do tej pory się z tym bujam, poetycko rzecz ujmując.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

omeeena, Za tydzień czeka mnie ciężkie koło, a w pracy w tym tygodniu muszę nadrobić zaległości. Wiem, że drugi lek nie zadziała z dnia na dzień, ale jeśli to uboki paro to może przejdą. Nie wiem jak z sertraliną, ale fluo i wenla bardzo szybko zadziałały na napęd, na resztę czyli działanie przeciw-lękowe, poprawę nastroju faktycznie trzeba było poczekać. Wiem, że napęd poprawia się najszybciej. Nawet liczę na to, że przy sertralinie pojawi się jakieś nieprzyjemne pobudzenie, wtedy jakoś się zmobilizuje, wyrwie mnie z tego intelektualnego zombi.

 

oxygen_80, Już sam nie wiem co mam, chyba zdiagnozowano mi zaburzenia depresyjno-lękowe - ale to taki worek do którego wszystko się wrzuca. Na fluo byłem cały czas pobudzony, w końcu zachciało mi się zmian. Bez leków objawem, który wychodzi na prowadzenie jest senność, brak energii, nieporadność, takie całkowite wyłączenie, apatia. Przez to mam też lęk, że sobie nie poradzę. I najczęściej ten lęk jest rano. Nieważne zresztą które F., i tak leczy się tymi samymi lekami. A jaki był Twój najbardziej dokuczający objaw, który nie pozwalał Ci normalnie funkcjonować?

 

-- 25 lis 2012, 22:32 --

 

omeeena, No takich rzeczy jak ataki paniki, dzwonienie po karetkę nigdy nie miałem. Po raz pierwszy poszedłem do lekarza z sennością, z którą nie dało się funkcjonować pod koniec LO. Fakt wmawiałem sobie, że jestem na coś chory, wydawało mi się, że moje ciało gnije od środka. Dziwne jazdy. Dostałem wtedy wenlafaksynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elfrid, u mnie jest to miks małych koszmarków - fobia społeczna, ataki paniki, agorafobia. Długo nie potrafiłem się z tym pogodzić, bo wiodłem fajne, kolorowe i towarzyskie życie, z różnymi uciechami. Wiele już przeszedłem, łącznie z myślami o pożegnaniu, ale jeszcze trwam. Liczę, że długo brana paroksetyna pomoże mi stanąć na nogi, już pomaga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oxygen_80, trwaj, trwaj. Ja walczę z nerwicą od wielu lat, raz było lepiej, raz gorzej.

 

Chociaż "walczę" to chyba nieodpowiednie słowo. Po prostu używałam różnych półśrodków i pogodziłam się z tym, że rzeczy, które sprawiają przyjemność normalnym ludziom są dla mnie niedostępne, typu wyjście do teatru, na koncert, podróże. Starałam się znaleźć inne dziedziny, które sprawiały by mi radość i były na miarę moich możliwości. Ale to takie życie na pół gwizdka, w ciągłym poczuciu własnej inności. Straciłam wielu znajomych, bo gdy dzwonili z propozycją "Hej, może skoczymy na kawkę, dawno się nie widzieliśmy" wykręcałam się jak mogłam. Bo co miałam powiedzieć? "Sorry, nie mogę, bo boję się wyjść z domu?"

 

Nie wiem dlaczego, ale nerwica samoistnie odpuściła gdy byłam w ciąży i jeszcze na rok po. Przypomniałam sobie wtedy, jak może wyglądać życie i ile straciłam. Byłam aktywna, nadrabiałam zaległości towarzyskie, kulturalne, biegałam z wózkiem po całym mieście, SAMA jeździłam po sklepach i cieszył mnie każdy drobiazg. A tak od dwóch wszystko zaczęło powolutku wracać. A na początku tego roku nadeszło potężne uderzenie. Postanowiłam działać, bo teraz jestem w innej sytuacji życiowej i nie mogę pozwolić sobie na nędzną wegetację. Próbował ktoś z was codziennie tłumaczyć zawiedzionemu trzyletniemu szkrabowi " Nie kochanie, mamusia niestety znowu nie może iść z tobą na spacerek bo...". Bo mamusia się boi wyjść na osiedle? No dramat.

 

W związku z tym teraz walczę naprawdę, chociaż jak na razie bez efektu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bianka78 !

 

Wiem o czym mówisz . Dziecko to z jednej strony najlepsze lekarstwo . Są dni że walczysz i wygrywasz bo musisz , ale są chwile , że uciekasz , bo wiesz , że możesz sobie na to pozwolić np. zaleganie niedzielne w domu czy przed telewizorem i wtedy buduje się wewnętrzne poczucie winy , przecież ja dziś nic nie dałem od siebie dziecku , ma beznadziejnego tatę , obiecałem sobie , że będę przeciwieństwem mojego ojca , którego w ogóle nie interesowałem a robię i zachowuje się jak on , ja przez to cierpiałem a teraz cierpią przeze mnie moje dzieci , odsuną sie ode mnie , przestaną mnie kochać i szanować , a przecież one to moje największe szczęście i itd... taki sposób myslenia i już jest z nami gorzej właściwie na własne życzenie i co z tego jak i tak przeleżałem prawie całą niedzielę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

jak juz tu kiedys wspomnialam , biore Paroksetyne ( Parogen ) na nerwice natrectw myslowych i zaburzenia lekowe.

Obecnie biore 1,5 tabletki , czyli 30mg. Od jakiegos tygodnia dziwnie sie czuje :( tak jakby natrectwa zdecydowanie zmniejszyly swoja czestotliwosc i lęk prawieże spadł do "0". Dziwnie sie czuje , poniewaz ciagle zylam z tymi natrectwami i lękiem ( a natrectwa dotyczyly lęku , ze moge komus cos zrobic zlego ) :( a teraz... czuje sie jakby ich wcale nie bylo , ale w glowie gdzies tam siedzi ten lęk i pytanie " co jest grane" ? mam takie mysli , ze juz zwariowalam , że juz nie bede panowac nad soba ( bo skoro tych mysli nie ma ? ) Ne wiem czy lek w jakis sposob teraz zaskoczyl? tak z dnia na dzien ? Czuje sie fatalnie psychicznie , staram sie jakos trzymac, ale kiepsko mi to wychodzi . Nie wiem jak to interpretowac :(

Mial ktos z Was moze taka sytuacje ??? Bardzo licze na odpowiedzi. Wiem , że wizyta u lekarza wyjasnila by wiele , ale nie mam takiej mozliwosci narazie , wiec chcialam uslyszec cos od Was . pozdrawiam. Anna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za odpowiedz.

mam jeszcze takie cos , że wlasnie gdzies tam w głębi jest ten lęk , no i nadal sa te mysli , praktycznie caly czas , ale juz sie tak nimi nie przejmuje, lęk spadł prawieze do "0" , tak jak wczesniej napisalam. Przy robieniu np. kanapek wczesniej od razu po skonczeniu odkladalam noz , bo balam sie , ze mnie cos natknie i cos zrobie :( okropne :( a teraz jest inaczej. Ciagle sie boje , że wpadne w jakis amok i cos sie stanie :( ze strace rozum :( nie umiem sie wyluzowac, bo boje sie , ze to nie jest dzialanie leku , tylko , że wariuje :( :( :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×