Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak zbudować udany związek?


Rekomendowane odpowiedzi

Poinformowany, jestem raczej realistka niz romantyczka :) Dla mnie wystarczy , ze drugi czlowiek posiada jakies zalety a nad wadami pracuje i wtedy jestem sklonna go polubic/pokochac/ zwiazac sie. Moj mezczyzna posiada wady :te ktore mnie czasami wkurzaja ale akceptuje je bo nie musi byc doskonaly, te ktorych nie akceptuje i on jest na tyle kochany , ze pracuje nad nimi i mnostwo zalet ktore w nim kocham ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaakceptowac fakt, ze partner ma wady i zalety..nie ma istot idealnych. Rozmawiac o swoich pragnieniach, potrzebach, emocjach. Nie bac sie bliskosci, pozwolic sobie zaufac drugiej osobie. Wypracowac kompromis:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czlowiekwmasce jak sam napisales nie znasz mnie, a ja nie mam ochoty pisac o tym. Dla mnie ten rozdzial skonczyl sie jak ukonczylam lat 18 :smile: i zamknelam raz na zawsze za tym drzwi. I nieprawda jest ze wynoszone sa schematy, bo np dam Ci jeden przyklad tez byl alkohol a ja ani nie pije, ani nie bylam nigdy z facetem alkoholikiem. Z tego co widze, i mam doczynienia, to podtrzymuje swoje zdanie ze dla wiekszosci to zawsze bedzie wymowka: w stylu: Jestem taki biedny bo mnie tak dziecinstwo uksztaltowalo, bo najlepiej nic nie robic ;) Jezeli tylko takie sytuacje mialyby miejsce to jak wyjasnisz psychopatow, z normalnych rodzin, pedofilow itd itd. Po prostu latwiej jest powiedziec ze takie mialam/mialem ciezkie dziecinstwo i zwalic wine na kogos. A trudniej i z wysilkiem zaczac cos zrobic ze soba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaakceptowac fakt, ze partner ma wady i zalety..nie ma istot idealnych. Rozmawiac o swoich pragnieniach, potrzebach, emocjach. Nie bac sie bliskosci, pozwolic sobie zaufac drugiej osobie. Wypracowac kompromis:)
Fajna recepta na udany związek :great:, ale trudna do zrealizowania w praktyce ;) Wiele osób zna "dobre metody na szczęśliwy związek", a mimo wszystko nie potrafi się do nich zastosować i gdzieś po drodze dwoje bliskich sobie osób oddala się od siebie... No ale nie będę dalej pisała w tym fatalistycznym tonie. W końcu miało być o UDANYCH związkach :D

 

Chciałabym się jeszcze odnieść do jednego wątku, o którym ktoś już coś wspomniał. Mianowicie chodzi mi o to, czy przeciwieństwa się przyciągają. Przyciągają się - fakt niezaprzeczalny:) Ludzie przeciwnej konstrukcji psychicznej niż nasza często nas intrygują i fascynują. Powstają w końcu tzw. związki komplementarne, które funkcjonują na zasadzie przeciwieństw i wzajemnie się uzupełniają, np. osoba uległa z dominującą. I o ile w niektórych sytuacjach takie dopełnianie się jest fajne i konstruktywne dla związku, o tyle w niektórych sytuacjach może być tragiczne dla relacji. Nie zapominajmy bowiem, że związkiem komplementarnym jest klasyczny związek przemocowy (kat - ofiara), a taka relacja przestaje mieć charakter zdrowy. Powstają też związki typu pan-sługa – problem tego rodzaju związku wynika z nierównowagi w zakresie władzy i kontroli. Jedna strona ma przewagę, dominuje, staje się autokratyczna, a druga podporządkowuje się, nie sprzeciwia woli partnera. Często są to związki, które po odchowaniu dzieci niejednokrotnie rozpadają się, bo nie ma już "czynnika", który by scalał relację. W psychologii rodziny mówi się też o związkach wspierających. Ktoś by pomyślał - "Związek wspierający? Super! Czyż nie o wzajemne wsparcie chodzi, kiedy dwoje ludzi się kocha?". Niestety, i związki wspierające mogą zwieść na manowce... Jedna strona staje się opiekunem, a druga – bezradnym dzieckiem. Często też jedna strona wynosi drugą na piedestał, czyli partnerzy wchodzą w role idola i wielbiciela. I wówczas powoli zaczyna robić się groźnie... Ważna zatem jest czujność i umiejętność monitorowania, czy to, co nas ze sobą łączy, rzeczywiście jest zdrowe. Ważne jest, by zdać sobie sprawę, czy partnerstwo rzeczywiście służy psychicznemu dopełnianiu się, uzupełnianiu deficytów, realizacji własnych marzeń i zaspokajaniu potrzeb, czy pełni raczej funkcję patologiczną, bo zabezpiecza przed dyskomfortem i frustracjami płynącymi z zewnątrz. Druga strona staje się wówczas potrzebna "po coś"... Kiedy jej nie ma, nie potrafimy bez niej normalnie żyć i funkcjonować. To już oznacza emocjonalne (i nie tylko emocjonalne) uzależnienie od partnera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tzn,tak bardziej "na chłopski rozum" jakby można było to przetłumaczyc?<Ładnie prosi Panią ekspert, :oops:;) >

Bo..tak czytając powyższą wypowiedż odnoszę (mylne?) wrażenie,że tak naprawdę każdy związek jest toksyczny(partnerski,przemocowy,wspierający,pan-sługa itp itp)...no,bo nie ma idealnych związków...- myslę tak,bo zbudowanie takiego związku gdzie :"partnerstwo rzeczywiście służy psychicznemu dopełnianiu się, uzupełnianiu deficytów, realizacji własnych marzeń i zaspokajaniu potrzeb, " jest czyms niemożliwym do realizacji(inaczej: utrzymanie tego dobrego stanu przez cały czas jest niemożliwe - kiedys musi dojsc do ....doo.......do pierwszej poważnej kłótni,kryzysu...do starcia pewnych życiowych idei,przekonań..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedys musi dojsc do ....doo.......do pierwszej poważnej kłótni,kryzysu...do starcia pewnych życiowych idei,przekonań..
Ekspertem nie jestem, ale jakieś konflikt zawsze prędzej czy później się pojawi. Chyba chodzi o to, jakie obie osoby będę miały do tego podejście, jak go rozwiążą. Obie strony muszą chcieć tak samo, inaczej jedna z nich i tak będzie w takiej sytuacji ofiarą. I w następnej, i następnej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, dzieki za uwage, ale jestem o to spokojna. Nie mam zdecydowanie zadnych cech DDA. Akurat skonczylam juz dawno psychologie, a takze psychoterapie i jestem swiadoma schematow itd, oraz innych zaleznosci. Jestem tylko czlowiekiem i mnie takze zdarzaja sie momenty zalamania, ale grunt to sie podnosic z porazek, dazyc do przodu a nie stawiac kroki do tylu.

człowiek nerwica, bo TY chcialbys zwiazku idealnego, a nawet w bajkach jest zle aby mozna bylo zrozumiec moral i aby nastapil hapyy end. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czlowiekwmasce jak sam napisales nie znasz mnie, a ja nie mam ochoty pisac o tym. Dla mnie ten rozdzial skonczyl sie jak ukonczylam lat 18 :smile: i zamknelam raz na zawsze za tym drzwi. I nieprawda jest ze wynoszone sa schematy, bo np dam Ci jeden przyklad tez byl alkohol a ja ani nie pije, ani nie bylam nigdy z facetem alkoholikiem. Z tego co widze, i mam doczynienia, to podtrzymuje swoje zdanie ze dla wiekszosci to zawsze bedzie wymowka: w stylu: Jestem taki biedny bo mnie tak dziecinstwo uksztaltowalo, bo najlepiej nic nie robic ;) Jezeli tylko takie sytuacje mialyby miejsce to jak wyjasnisz psychopatow, z normalnych rodzin, pedofilow itd itd. Po prostu latwiej jest powiedziec ze takie mialam/mialem ciezkie dziecinstwo i zwalic wine na kogos. A trudniej i z wysilkiem zaczac cos zrobic ze soba.

 

Mówisz w tym momencie, tylko za siebie, każdy człowiek jest indywidualnością i przeżywa swoje traumatyczne dzieciństwo w inny sposób.

Schematy nie muszą być wynoszone, lecz schematy emocjonalne owszem i przeważnie tak jest, że człowiek nie jest tego świadomy.

W ogóle nie kminie tego co napisałaś... Ton tego tekstu jest pretensjonalny, nie zgrywaj fifarafy, każdy inaczej odbiera ból z dzieciństwa. Owszem trzeba się zmieniać, ale też trzeba umieć wyciągnąć pomocną rękę do drugiego człowieka. Podstawą jest słuchanie i zrozumienie. Nie każdemu łatwo mówi się o traumach z dzieciństwa postaw się w roli dziewczynki/chłopca gwałconej/go przez własnego ojca lub innego kata, a w życiu dorosłym musi o tym mówić i korygować schematy jakich nabył/a. Widzisz w tej sytuacji jakąś wymówkę? Często ludzie lubią zapominać o tym co złe i udawać, że będzie dobrze lub jest dobrze, a schematy odbijają się w życiu. Owszem w życiu trudniej i z wysiłkiem zacząć coś zrobić ze sobą, ponieważ nie zawsze jest to łatwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tzn,tak bardziej "na chłopski rozum" jakby można było to przetłumaczyc?<Ładnie prosi Panią ekspert, :oops:;) >

Bo..tak czytając powyższą wypowiedż odnoszę (mylne?) wrażenie,że tak naprawdę każdy związek jest toksyczny(partnerski,przemocowy,wspierający,pan-sługa itp itp)...no,bo nie ma idealnych związków...- myslę tak,bo zbudowanie takiego związku gdzie :"partnerstwo rzeczywiście służy psychicznemu dopełnianiu się, uzupełnianiu deficytów, realizacji własnych marzeń i zaspokajaniu potrzeb, " jest czyms niemożliwym do realizacji(inaczej: utrzymanie tego dobrego stanu przez cały czas jest niemożliwe - kiedys musi dojsc do ....doo.......do pierwszej poważnej kłótni,kryzysu...do starcia pewnych życiowych idei,przekonań..

człowiek nerwica, na pewno nie każdy związek jest toksyczny. Spokojnie! Ależ terapeuci mieliby wówczas pracy :D Nie ma też związków idealnych. Jasne, że w każdym związku prędzej czy później musi dojść do jakiejś kłótni, sprzeczki, a nawet awantury. Zresztą, kto powiedział, że kłótnia jest zła? Kłótnia sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. To zależy, jak partnerzy się kłócą. Można kłócić się "dobrze", zdrowo, konstruktywnie. Powiem więcej, kłótnia często jest potrzebna - pozwala oczyścić atmosferę, dookreślić sytuację, poznać punkt widzenia partnera, lepiej zrozumieć jego stanowisko, myśli, motywację działań. Partnerzy często tłumią w sobie swoje myśli i uczucia - niepotrzebnie - a konfrontacja na słowa pozwala nazwać, co im "leży na sercu" i wyjaśnić pewne kwestie, w których się nie zgadzają. Są kłótnie destruktywne i konstruktywne. Dobry związek to taki, kiedy udaje się wypracować partnerom wspólne stanowisko, które nie krzywdziłoby żadnej ze stron. W związku toksycznym zawsze przynajmniej jedna ze stron cierpi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze tez roznica zdan lub rozbieżne oczekiwania musza prowadzic do klotni. Jezeli partnerzy sa dojrzali to przegaduja kwestie sporne, przedstawiaja swoje punkty widzenia i wypracowuja kompromis zadowalajacy obie strony

 

Tak jak napisala Kafka.. wazna jest komunikacja i to w jaki sposob komunikujemy sie z partnerem.. mozna krzykiem a mozna rozmowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście,że by stworzyc udany zwiazek potrzeba pracy obu stron

rozmowy.kompromisu.zrozumienia,cierpliwosci,odpowiedzialnosci

i to obu partnerów!

To wymaga stałego wysiłku,ale zeby coś uzyskac trzeba się natrudzic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ja dorzucę kilka swoich groszy w temacie... Pewna fajna terapeutka i psycholog, zajmująca się m.in. terapią par i terapią małżeńską, powiedziała kiedyś na jakimś wykładzie, że udany i zdrowy związek, który chroni przed uzależnieniem się od partnera, to taki, kiedy można sobie samemu/samej powiedzieć, że można bez partnera/partnerki normalnie żyć. W pewnym momencie jako nieopierzona studentka czułam się skonsternowana. No jak to? Co ona za głupoty wygaduje? Dopiero po czasie zrozumiałam, co miała na myśli. Po kilku latach przy okazji jakiegoś spotkania wśród znajomych (były same kobiety) wspomniałam o swoim podejściu do związku w myśl tej zasady, o której wspomniała nam terapeutka na wykładzie, by nie uzależniać się od partnera. Wszystkie panie wokoło twierdziły, w jakich to one nie są wspaniałych związkach, jak to sobie NIE WYOBRAŻAJĄ ŻYCIA bez swoich partnerów u boku. Na co ja odparłam, że robią sobie duże "kuku", mówiąc w ten sposób. Powiedziałam, że ja wręcz przeciwnie - wyobrażam sobie życie bez mojego partnera u boku. Kocham go i na pewno przeżyłabym mocno nasze rozstanie, gdyby coś się nie udało, ale wyobrażam sobie życie bez niego. Znajome zmierzyły mnie od góry do dołu dziwnym wzrokiem i chyba nie do końca uwierzyły w moją deklarację miłości do partnera. :smile: Nie bardzo przejęłam się ich zdaniem, bo wiem, że razem z partnerem tworzymy zdrową relację - kocham i czuję się kochana, możemy na siebie liczyć, jesteśmy dla siebie wsparciem w trudnych chwilach, ale jednocześnie mamy świadomość, że jesteśmy odrębnymi ludźmi i mamy prawo wyznaczać pewne granice. Myślę, że aby stworzyć udany związek, nie warto zlewać się jedną całość, ale zachować swoją odrębność, mieć swoją przestrzeń - wtedy cały czas pozostajemy atrakcyjni dla partnera/partnerki.

 

...

 

 

Genialne podejscie:) odkad to przeczytałam, powtarzam to sobie codziennie:). Dzieki niemu człowiek nie bedzie sie bał ani bliskosci ani odrzucenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewiemocokaman, pisze o tym,że jeśli w drugiej osobie lokujesz swoje poczucie

bezpieczeństwa ,to gdy ona nagle zniknie cały Twój świat zawali.Chodzi o to że bez względu na to co się stanie

sami dla siebie powinniśmy być oparciem,oczywiście że wsparcie innych bliskość ,miłość jest potrzebna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×