Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pierwszy krok do tego żeby depresja przestała być potrzebna


Zeee

Rekomendowane odpowiedzi

Czy depresje da się wyleczyć?

Nie.

 

Dla czego?

Bo nie ma takiej potrzeby, depresja to naturalny i zdrowy objaw – i dzięki za to że jest.

 

Czemu?

 

Najpierw trochę teorii.

 

Pierwsza pojawia się myśl, jak ją trochę przytrzymamy to pojawi się emocja a wraz z nią reakcja chemiczna w ciele i cała psychosomatyka.

Myślimy o nagiej dziewczynie, pojawia się przyjemna emocja i wydzielanie gruczołów… no i reakcja w ciele jest większości z nas znana

 

Jeżeli w jakiś konkretny sposób myślimy ciągle i ciągle i wciąż przywołujemy dane emocje to po jakimś czasie reakcje chemiczne w ciele stają się nawykowe i pojawiają się bez myślenia ( wiec można sobie ciało zaprogramować żeby nawykowo działało tak jak chcemy – dużo powtórzeń :)).

Jeżeli spojrzeć na emocje to z grubsza można podzielić je na 2 rodzaje

 

1. Takie które odczuwamy jako przyjemne.

2. Takie, które odczuwamy jako nie przyjemne.

 

Po co one są?

 

To jest nasz wewnętrzny kompas który mówi

 

1. Emocja przyjemne = komunikat „ to co robisz i to jak myślisz przybliża Cie do tego co jest Twoim szczęściem i da Ci poczucie spełnienia.

2. Emocja nie przyjemna = „to co robisz i to jak myślisz oddala Cię od tego …….”

 

Więc dla czego depresji nie dal się wyleczyć? – bo nie o to chodzi żeby ją wyleczyć i nie jest to choroba.

 

Przykład:

 

Jak myślimy o świecie w pomieszany sposób i robimy niemądre rzeczy to tak jakbyśmy powiedzmy… gapili się non stop na śmierdzącą kupę, którą zrobił wielki pies = kiepski sposób na odczuwanie pełni życia.

Stoimy tak i patrzymy, dochodzi do nas smród a my ciągle patrzymy i patrzymy i wąchamy w kółko = robimy w kółko nawykowo te same błędy. Czujemy się coraz gorzej pojawiają się nie przyjemne myśli ( pierwszy pomocny komunika,t że coś jest nie tak) a my nadal się gapimy, w zasadzie już większość rzeczy kojarzy nam się ze smrodem i z kupą, pojawiają się nie przyjemne emocje ( kolejny komunikat który mówi „stary spójrz na coś fajniejszego”) ale my wcale się nie uczymy, ciało na silę chce się odwrócić żeby nam pomóc, podnosi ciśnienie, po kilku dniach robi nam się słabo, cała chemia trafia do mózgu i nie wiemy co się dzieje bo organizm myśli „ no dobra skoro jego logika jest do kitu to trzeba ją trochę spieprzyć może wtedy się odwróci” a my się ciągle gapimy= robimy w kółko te same błędy myśląc o depresji, walcząc z depresją – zapominając o tym że to o czym myślimy i czemu poświęcamy uwagę jest informacją o tym że nie jest dobrze gaić się całe życie na kupę ( sami często byśmy na to nie wpadli).

 

Depresja nie jest niczym sama w sobie – to tylko mechanizm, który ma nam pomóc lepiej myśleć i działać w życiu.

 

Jest jak noga która ciągle nas kopie w tyłek. Dostajemy kopa i dajemy krok na przód, znowu dostajemy kopa i znów krok na przód. Metoda kija, która mówi – idź do przodu żyj swoim życiem, popracuj nad tym co robisz i nad rym jak postrzegasz świat. Teraz zastanówcie się co by się stało jakby ktoś tą nogę zabrał…. Robilibyście te same głupoty do końca życia.

 

Kiedy ta noga przestaje być potrzebna?

 

Kiedy pierwszy raz zrobimy krok do przodu sami. Tzn kiedy zadamy sobie pytanie – OK. jak będę miał cały ten czas wolny który teraz poświęcam na depresję to co będę robił?

 

Co będę robił jak przestanę się gapić na kupę.

Co bym chciał robić? Po co w ogóle żyję? CO daje prawdziwe szczęście? Jak to odnaleźć? Itd.

 

Wtedy przechodzimy na nasz napęd wewnętrzny i noga przestaje być potrzebna.

 

Po co są leki?

 

Najpierw robimy głupoty i myślimy w sposób który prowadzi do problemów, potem mamy problemy, potem zauważamy że mamy problemy– mamy do nich dystans ( wiemy że to coś co mamy a nie coś czym jesteśmy) , potem tych problemów jest tyle że zaczynamy postrzegać je jakby tak własnie było naprawdę, i potem myślimy że jesteśmy tymi problemami –

 

Leki mają na celu dać nam dystans i cofnąć nas do poziomu „mam problemy”. Po to żebyśmy mogli się nimi zająć. Tworząc dystans do naszych myśli, emocji i odczuć mają czasem efekty uboczne takie jak to że myśli nam się mieszają, emocje się rozpływają odczucia są nie do określenia – generalnie robi się mgliście.

Jak wszystko było wyostrzone to ostro patrzeliśmy na psia kupę i wyraźnie czuliśmy jej zapach – po lekach to wszystko jest jakby mniej wyraźne i nie zawsze wiadomo o co chodzi przez co mniej przeszkadza.

 

Co dalej?

 

Trzeba pomału zacząć patrzeć inaczej na życie – na to co chcemy a nie na to czego nie chcemy w naszym życiu.

Z czasem depresja przestaje być potrzebna a jak od czasu do czasu wdepniemy w psią kupę to wycieramy buta i idziemy dalej.

 

Jak zmienić nawyki w myśleniu, przekonaniach…. Tu bardzo pomocna jest dobra terapia ale dużo możemy zrobić sami.

 

Pierwszy krok to nie traktować jej jako coś co jest czymś samym z siebie. Często depresja jest postrzegana jako coś samo w sobie – jako „choroba” , „zaburzenie psychiczne ” słyszałem nawet porównanie do raka – tak czy inaczej mówi się że depresja jest czymś co ma swoje objawy. :)

 

TO PODSTAWOWY BŁĄD !!! :)

 

Depresja nie jest czymś, nie można wziąć za ręki iść z nią na spacer – to tylko mechanizm i można patrzeć na niego jakby był rzeczywistością albo zrozumieć że to tylko informacja zwrotna o tym że to co robimy i to jak myślimy nie jest w zgodzie z tym co jest nasza najpełniejszą i najgłębszą naturą.

 

To jest bardzo precyzyjny mechanizm, dokładnie za każdym razem jak się pojawia kiepska myśl, pojawiają się kiepskie emocje – wtedy od razu zauważamy „ o stary właśnie dostałeś komunikat że to jak teraz myślisz (albo to co robisz) jest niewłaściwe i prowadzi do doświadczania cierpienia, a za każdym razem jak poczujemy fajną emocję to od razu zauważamy „ o w tym postrzeganiu było ziarnko prawdy, ziarnko tego co przybliża Cie do odczuwania pełni satysfakcji , szczęsna i poczucia bycia u siebie”

 

Proszę pamiętajcie o tym za każdym razem jak, będziecie myśleć o przykrych rzeczach, myśleć o innych w przykry sposób, opowiadać o nieszczęściach, oglądać nieszczęścia, mówić przygnębiające rzeczy itd. Wiem że to takie prawdziwe i głęboke - no "wyżalić sie komuś" - ale mechanizm jest dokładnie taki sam.

 

Nie chodzi o to żeby nie mówić jak się kiepsko czujemy i jak mamy przykre mysli - chodzi o to żeby nie traktowac teo jako coś rzeczywistego i ne mówić o tym jakby to samo w sobie było problemem ( jakby życie takie było)

 

Ciężko to zmienić bo ta kupa pomimo iż śmierdzi to jest czymś znanym – czymś bezpiecznym a nie wiadomo co zobaczymy jak spojrzymy gdzieś indziej.

 

Dla dobrej wiadomości – nie ma czegoś takiego jak strach przed nieznanym – jest tylko strach przed utratą tego co znane! Co jest do stracenia ? :):):):)

 

Czasem długo zajmuje taka zmiana – ale ćwiczenie uważności i dystansu ( np. poprzez medytację) jest bardzo pomocne.

 

Powodzenia

Zeee

 

 

Jeżeli ktos będzie chciał odpowiedzieć na tego posta to proszę zastanówicie się - po co.

tzn. czy chce pisać o tym co mu się nie podoba czy o tym co mu sie podoba.

Pamiętajcie o tym jaki jest mechanizm i że troche pracy zajmuje zmiana postrzegania świata przez pryzmat problemów na postrzeganie go przez pryzmat możliwości.

 

Zacznijcie od kazdego kolejnego posta.

 

jak będzie ciężko wymyśleć cos pozytywnego - to nie piszczie nic ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wszystko to pieknie ujales w przejrzysty i logiczny sposob.

Ale tam ,gdzie zaczyna sie depresja, konczy sie logiczne rozumowanie.

Depreaja nie ma nic wspolnego ze zdrowym rozsadkiem, gdyby bylo tak jak mowisz, to te smierdzaca kupe ,kazdy, kto na nia napotkal ominalby.Co jest logicznego ,w tym, ze on tkwi przy tej kupie i mimo ze czuje smrod nie potrafi sie ruszyc?

Depresja to zaburzone emocje i zrowy rozsadekna nic sie tu nie zda.

To wszystko co napisales jest prawda i kazdy, kto popadl w depresje, powie ze masz racje, ale dalej bedzie mial depresje.

Jesli ktos ma lek przed pajakiem ,to wiedza ,ze pajak jest niegrozny a nawet przyjazny dla czlowieka ,bo lowi muchy ,nie pomoze w przezwyciezeniu fobii.

Emocje maja inna logike , ktora z twoja ,linearna ,nie ma nic wspolnego.

 

Aby pomoc czlowiekowi choremu na depresje nie mozesz go zmuszac by myslal tak jak ty,on ma swoj swiat, jego widzenie rzeczywistosci w danym momencie nie ma nic wspolnego z twoim.

To ty musisz wejsc w jego swiat,poczuc to co on czuje , myslec jego kategoriami i wtedy mozesz probowac razem z nim malymi kroczkami wyjsc z tej kupy.

 

jak ty nie wejdziesz w ten kal, w ktorym on brnie po uszy, a bedziesz sie tylko staral podac mu reke , stojac z boku, czysciutki ,to niestety nic z tego nie wyjdzie.

 

To moja skromna opinia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście masz rację :)

 

i skoro napisałąś że "tam ,gdzie zaczyna sie depresja, kończy się logiczne rozumowanie"

( choć może właściwiej byłoby napisać że tam gdzie logika jest błędna pojawia sie depresja)

 

.. to oznacza że możesz mądrze zdecydować żeby mieć dystans do swojej logiki i niekoniecznie trzymać się jej kurczowo ;)

 

Mógłbym wejść z Tobą w polemikę - ale jak sama wiesz nie chodzi tu o logiczne polemizowanie :)

 

Wiedząc o tym możesz jeszcze raz przeczytać to co napisałem wcześniej i starać się to trochę przeżyć - a nie tylko logicznie przeanalizować... i jeszcze raz i jeszcze raz..

 

Wyjście z depresji nie jest to proste. Myślę, że przede wszystkim powinnaś naprawdę zdecydować się to zrobić - zrozumieć i postanowić że im bliżej tego jakimi rzeczy są naprawdę - im bliżej prawdy tym więcej radości. Każdą sytuację staraj się postrzegać od strony tego, co jest w niej najlepsze i na tym oprzyj swoje działanie. Powinnaś tego chcieć - wiedzieć, że im więcej radości, tym więcej prawdy.

 

Ktoś kiedyś powiedział:

"Nie trzeba robić ze smutku niczego romantycznego. Jest to raczej oznaka głupoty, coś czego należy się wstydzić."

 

Myślę że w tym jest troche dobrej logiki ;) - możesz postarać się ja odnaleźć.

 

Pozdr

Zeee

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Zeee, miło Cię poznać.

 

Wspaniale ująłeś idee depresji i mechanizm nerwicy lękowej - wiem to od paru lat, ale w słowa nie udało mi się nigdy tak trafnie tego ubrać. Dodam, że większość z rzeczy, o których piszesz ma swoje imię - autosugestia. Wyciskacz łez na początku, ciągła samokontrola w trakcie i wreszcie osiągnięcie celu - odwrócenie uwagi od kupy ;) Zmiany to coś, co Nas przeraża dlatego dzieci tak często powielają stereotypy, w których się wychowały. Tak bardzo przerażające, że łatwiej wątpić w sens zmian jak i w własne siły, czy użalać się. Wszyscy pragniemy szczęścia, ale nie potrafimy do niego dążyć, ponieważ wiąże się ono z ciężką pracą, podejmowaniem ryzyka i braniem odpowiedzialności za siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Bethi

 

Dzięki za post.

 

Pozwoliłem sobie przerobić kilka Twoich wypowiedzi ;) - tak żeby trochę inaczej wskazywały na rozwiązanie. Myślę że chodzi w nich o to samo tylko w inny sposób jest to napisane.

 

Napisałaś:

"Zmiany to coś, co Nas przeraża dlatego dzieci tak często powielają stereotypy, w których się wychowały. Tak bardzo przerażające, że łatwiej wątpić w sens zmian jak i w własne siły, czy użalać się."

 

Dla mnie bliższe jest rozumienie:

Zmiany to coś naturalnego i same w sobie mają ogromny potencjał rozwoju, często natomiast mamy związane z nimi ograniczające przekonania (powielane stereotypy) które powodują przeszkadzające emocje. No i często zapominamy że to tylko przekonania :) blokujemy sobie jednak nimi dostęp do naszych zasobów - które cały czas w nas drzemią :)

 

Napisałaś:

"Wszyscy pragniemy szczęścia, ale nie potrafimy do niego dążyć, ponieważ wiąże się ono z ciężką pracą, podejmowaniem ryzyka i braniem odpowiedzialności za siebie."

 

Ja rozumiem to tak:

Wszyscy pragniemy szczęscia i na swój sposób uczymy się jak do niego dążyć i z czasem coraz bardziej widzimy w co warto się zaangazować i gdzie warto zaryzykować - wtedy uczymy sie jak to robić. To naturalny proces - nikt nie urodził się z mapą tego jak przeżyć życie - każdy sam sobie ją rysuje doświadczjąc go.

 

Każda sytuacja może być ograniczająca lub pokazywać potencjał mozliwości - jest mądrze uczyć się postrzegać ją poprzez potencjał.

 

Nie to samo mnie śmieszy co kogoś innego i pewnie nie to samo denerwuje - ta sama sytuacja może jednego śmieszyć a innego denerwować. Tak sie dzieje tylko dla tego że sytuacja sama w sobie nie ma ładunku emocjonalnego. Nie jest ani wesoła, ani straszna ani denerwująca ani zaskakująca ani jakakolwiek.

To jaka jest dla nas zalezy od tego jak potrafimy na nią spojrzeć.

 

Więc dobrze jest się uczyć postrzegać sytuacje poprzez to co w nich najlepsze i na tym opierać swoje działanie.

 

No i tak tylko dodatkowo - tego co pisałem nie nazwałbym autosugestią. Jak wiesz słowo autosugestia jest często postrzegane jako " oszukiwanie siebie i wmawianie sobie czegoś co nie jest prawdą". W tym sensie nie jest to właściwe podejście. Ale jestem pewien że nie o to Ci chodziło.

Czasem przydaje się coś opisać niż raczej to nazwać - nazwy mają rożne skojarzenia

 

 

pozdrawiam

Zbyszek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście masz rację :)

 

i skoro napisałąś że "tam ,gdzie zaczyna sie depresja, kończy się logiczne rozumowanie"

( choć może właściwiej byłoby napisać że tam gdzie logika jest błędna pojawia sie depresja)

 

Nie rozumie ,co masz na mysli ,tam gdzie logika jest bledna.Co to znaczy "bledna logika"?

 

Jezeli "bledna logika" to nie ma logiki.Logika nie przewiduje bledu,i wlasnie w tym jest pies pogrzebany,ty ,jak widze kierujesz sie linearna , prosta logika arystotelesa: "istnieje prawda i klamstwo, trzecie wykluczone". Jezeli nie wezmiesz pod uwage, ze "trzecie jest mozliw" , to nie zrozumiesz depresji.

 

Rozwiaz ten prosty paradoks, a jak ci sie uda to zrozumiesz depresje:

 

Jezeli ja teraz powiem :"Ja klamie" to mowie prawde czy klamie?

 

Odpowiedz mi na to pytanie stosujac twoja "poprawna logike"

Powodzenia w rozwiazaniu zagadki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest tak, że pewne rzeczy, urazy zostały nam wciśnięte do głowy przez często dobrej myśli rodziców, którzy nie bardzo się zastanawiali jak pewne rzeczy mogą wpłynąć na ich dzieci. Gdy np. w jakiejś rodzinie ciągle się komuś powtarza że seks to grzech - to ta osoba w to wierzy i potem gdy dorasta, pojawiają się problemy z hormonami itp., no to mamy natręctwa erotyczne np. Są natręctwa tej treści ale dana osoba ma wpojone że to grzech - i nawet rozsądkowe argumenty jej nie przekonają. No a że wie że to grzech - więc się boi, tworzy się lęk. I nerwica gotowa, a gdzie nerwica - tam często się trafia i depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zimbabwe" - proszę napisz jak to co napisałeś miało zblizyć Ciebie lub kogoś do rozwiązania? Nie do końca rozumiem w jaki sposób napisanie teog co napisałeś pomaga.

 

Dorota - jeżeli ktoś został trafiony strzałą z łuku to co za róznica, kto ją wysłał, dla czego, czy to ma sens czy nie ma, jaka jest logika twórcy łuku, kto jest jego sąsiadem i co mu rodzice robili albo nie robili w dzieciństwie. Trzeba po prostu ta strzałe wyciągnąć.

 

Tak naprawdę nie mam więcej do dodania. Nie mam pomysłu na to jak więcej przekazać słowami - więc to jest mój ostatni post.

 

Odpowiedzi na te pytania, które zadaliście już są w tym co napisałem wcześniej.

 

Jeżeli macie jakies pytanie to szukajcie tam odpowiedzi - może uda się znaleźć.

 

Forum to są słowa a słowa mają ograniczoną formę przkazu - więcej nie potrafię w nich zamieścić.

 

Dobrze jest słuchać tych, którzy ich nie rozumieją naszych problemów bo oni mają takie podejście, które powoduje że tych problemów nie mają.

 

Jeżli na początku ciężko znaleźć w tym coś dla siebie to trzeba dać sobie trochę czasu.

 

Powodzenia

Zeee

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i zapomniałbym - "Dorota574" - "Zimbabwe" - choć widać wasze zaangażowanie w temat i to że macie szczerą intencję w tym co piszecie ( co najpewniej w efekcie przyniesie wam rozwiązanie) to te dwa posty napisaliście patrząc na to co napisałem przez pryzmat tego jakie są związane z tym problemy albo co tam nie gra.

 

Tak było do tej pory - możecie chcieć coś zmienić :)

 

Gdybyśmy sie nie zmieniali to do dzisiaj robilibyśmy w pieluchy :):)

 

Ten juz był naprawde ostatni.

 

Pozdr

Zeee

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i jeszcze jedna rzecz :):):):) sorki.

 

"Dorota574" - co do Twojego pytania to wiem 2 rzeczy :)

1. nie znam na nie odpowiedzi

2. nie mam depresji

 

Więc śmiało mogę dojść do wniosku że nie trzeba znać na nie odpowiedzi żeby nie mieć depresji :)

 

Czyli nie trzeba wszystkiego wiedzieć i rozumieć żeby nie mieć depresji :)

 

To juz było naprawdę naprawdę ostatnie słowo :) hahaaa!:)

 

 

Narka

z

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok ja to wszystko rozumiem...ale na podstawie rozumowania jakie p.Zbyszek przedstawia... depresja jest nieunikniona kiedy poczucie chwilowej radości niesie za soba skojarzenie z cierpieniem, w skutek traumy spowodowanej bolesną utratą czynnika powodującego radość ( która np przesłaniała wszystkie inne czynniki dające radość)

 

czy mądrością ma się wtedy stać...utrata spontaniczności ? staranne myslenie nad tym czy warto się angażować ? czy być obojętnym wobec straty czegoś waznego ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JEszcze się wtrącę ;)

 

Osobiście uważam depresje bardziej jako uzewnętrznienie światopoglądu osoby z wielu powodów czujących się paradoksalnie lepiej, bardziej zgodnie, cierpiąc...

A co z sytuacjami na które nie ma się wpływu? Nie kazdy chce sobie pozwolic na pewien dystans.

 

Wiem ze to być może nie koliduje z Pana postem

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzę w Twoich postach, Zbyszku, wiele porównań, które tak jakby już słyszałam na wykładach buddyjskich. słyszałam jednak też na nich, że ludzi z zaburzeniami medytacja może bardziej pomieszać niż im pomóc.

ale to stary temat (zauważyłam właśnie datę posta;D)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie Wasze gadanie i wymądrzanie nikomu nic dobrego nie przyniesie. Mnie pomógł Rispolept w zastrzykach po wielu próbach z innymi lekami znalazłem w koncu złoty lek. Trzeba brac leki a w końcu każdy znajdzie coś dla siebie a nie teoryzowac. Niech wypowiadają się ludzie którzy mają głęboką depresje a nie zwykłe smutasy czy mądrale, pozdrawiam :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedynie co akceptuje to depresja egzystencjalna u tworcow,artystow,ludzi sztuki,joanna5

A skad to wyróżnienie? To jakiś lepszy materiał ludzki? Ubermenschen?

Kobieto - masz ze soba bardzo powazny problem.. Rozumiem, ze weszlas na forum w poszukiwaniu pomocy, ale nawet w lesie nie szuka sie grzybów na czubkach drzew tylko raczej w trawie i pod krzaczkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie Wasze gadanie i wymądrzanie nikomu nic dobrego nie przyniesie. Mnie pomógł Rispolept w zastrzykach po wielu próbach z innymi lekami znalazłem w koncu złoty lek. Trzeba brac leki a w końcu każdy znajdzie coś dla siebie a nie teoryzowac. Niech wypowiadają się ludzie którzy mają głęboką depresje a nie zwykłe smutasy czy mądrale, pozdrawiam :-)

Zabawne. Mnie lek nie pomógł. To zależy od nastawienia .Zbyt długo słuchalam od rodziny ze mnie ten lek zniszczy ze on tak dziala na psychike ze świruja ludzie i gdy rodzina przestala tak mówić to lek zaczął działać. Ale po paru miesiacach nie czulam roznicy a podała mi psychiatra największą dawke ( jakby powalenie dawką końska mialo postawic od razu na nogi) .

Piję za to herbate ziołową ,wole naturalne specyfiki niz cukierki. Na cukierkach człowiek długo nie pojedzie, musi czasem zjeść obiad. Taka metafora.

 

Pierwszy krok: Stwierdzić ze potrzebuje sie pomocy chyba .

U mnie epizody pierwsze mam za sobą, mysle ze jestem zdrowa ale nie do końca ,ale większośc rzeczy udalo się 'wyeliminować'? Tylko nadal a moze wiecej płacze. Od dziecka mialam w kartach wypisane "płaczliwość" piękna etykietka ,cudownych 'autorytetów'

 

Do wyleczenia sie z d. potrzeba przestania użalania się nad sobą .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zee,

na prawdę zgrabnie to wszystko ująłeś, widać wręcz że "wzięłeś" depresję za rogi i tak trzymać, ale wydaję mi się że za bardzo uogólniasz i teoretyzujesz. Na pewno uzyskał byś za swoją teorię poklask psychologów i terapeutów, ale Ci którzy empirycznie i "na własnej skórze" doświadczyli i nadal doświadczają tego piekła, mogą mieć inne zdanie. Piszesz, że depresja to zdrowy objaw mający Nam, chorym, wskazać coś co nagle przez nią zostało utracone, zdeformowane, wyjęte spod wcześniejszego zdrowego rozumowania. Tego aspektu Twojej wypowiedzi do końca nie mogę zrozumieć, bo jak ma to postrzegać osoba która jeszcze niedawno miała wszystko pod względem zdrowia psychicznego, egzystowała na jasnych dla siebie zasadach, było jej po prostu dobrze ze sobą i ze światem, aż tu nagle spotyka ją D. W moim przypadku właśnie tak było, oczywiście popełniałem mniejsze i większe zaniedbania, ale raczej nigdy nie takie by teraz pokutować za nie w sposób taki a nie inny. Sprowadzasz wszystko do poziomu czczej psychologii, tak samo jak zdrowi, nie rozumiejący problemu mówią do osoby chorej te boleśnie trywialne "weź się w garść". A to jak pewnie dobrze wiesz, to tylko pogarsza sprawę. Mimo wszystko gratulację jeśli Twój tok rozumowania pozwolił CI poczuć się lepiej.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ,gdy mówiono mi "weź się w garść" czułam sie jak mala kuleczka ,którą nikt nie akceptuje więc musi się zmienić i wziąśc w garśc. Gdyby to było takie proste to już każdy by to zrobił. Lepiej jest powiedziec podobno komuś" wiem ,ze cierpisz co czujesz " zamiast w podtekście ,"nie chce zebyś sie tak zachowywał więc zmień swoje zachowanie bo mi to przeszkadza i jestes beznadziejny" .Chociaz mojej znajomej "weź się w garść" pomagało.. Mi jakos nie.

Tak jak rodzice, chcieli zebym nie zaczeła brać leku ,zaczynać to ,jakby nie ukazywać ze w rodzinie jest jakiś problem ,psychiczny ojej ,jaka plama na rodzinie i CO LUDZIE POWIEDZĄ, najczęstsze stwierdzenie mojej mamy ==' . I tu chyba chodzi o ta akceptacje otoczenia a nie odrzucenie ,poczucie inności, samotności.

 

Depresja jest potrzebna bo ukazuje nam jacy jestesmy wspaniali i jak mało wiemy o sobie- nie wierze w to ,to bzdura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam .wkurzający ten gość Zeee.kurcze-a może ma rację -coś mi tu troche zalatuje filozofią wschodu.może jednak nie ma racji.facet-guru.ma klasę.pewnie psycholog.wykształcony gość.albo skończył kurs jogi albo przeczytał parę książek jakiegoś mędrca wschodu.kurcze to jest coś.znałem takiego gościa -strasznie mi imponował.po dłuższym czasie okazało się jednak że to lipa,że jednak jest nie za bardzo szczęśliwy.rzeczywiście.dejavu.znam parę takich osób.tak.wiem tylko że jak sami mieli w życiu jakiś kryzys to tak jakoś mniej ich było wkoło.no zobaczymy.ale rozumiem też byłem kiedyś na fali-oh jaki ja byłem mądry,jak doradzałem,jak ja się pięknie wypowiadałem aż do zadyszki-samozachwytu-autentycznie jedziesz wtedy entuzjazmem samozadawalającym aż do leciutkiej blokady w krtani.fajnie ale nie polecam-z perspektywy czasu bardzo niemiłe wrażenie.

to moja opinia oczywiście.subiektywna.pozdrawiam.

ps .znam krótszą filozofię wyjścia z depresji-jedno zdanie:"Będziesz miłował...."ale kurcze jakoś mi to nie wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.dochodzę do wniosku że będę kończył tak częstą"przygodę"z forum(przez ostatni miesiąc,logowałem się codziennie po kilka razy,odpowiadałem,czytałem dużo-koniec- choć różnie to w życiu bywa...).początkowy entuzjazm zresztą jak z wieloma podobnymi "rzeczami", odpisywanie,zajawka ,łał otworzę się,ktoś mnie przeczyta,może się spotkam,poczytam jakie są problemy moje w innych i innych wogóle.nie neguję-człowiek wszędzie musi zajrzeć.powochać,doświadczyć.-ale wydaje mi się że niewiele to zmienia(oczywiście dla paru wyjątków warto...)doświadczenie bezpośrednie,życie,to nie komputer,ekran,teoria,choć ważne...wiem,wiem - jest ciężko...

 

Widzę strach,lęk,złość,wiele cynizmu,ironii,postaw różnych,wywodów śmiesznych,przeplatanych z intuicyjnie mądrymi.zróbcie tak-nie tak nie-idź do psychologa koniecznie-nie to na nic tylko leki.nie nie same leki itd..itp...-szukałam w internecie wszędzie--pomóżcie mam problem--czytałem o tym sporo i już wiem--moja koleżanka ma problem--to jest jak z tym no wiecie--spójrzcie na mnie--oo tak fajnie--wiesz ja też to mam--ale super--no nie nic mi się nie chce nawet żyć--na terapię!--to pomaga--a wy jaki bierzecie--szukam takiej samej żeby raźniej takie 2 osoby z depresją to coś,łatwiej--cicho...pomału...w odurzeniu...smutku...umieramy...wegetujemy...ciii...

To ja i to wy-nasze spojrzenie-żałuję wielu swoich wypowiedzi tak nieporadnych i tak podszytych lękiem i poczuciem wyższości...

 

Prawda,Bóg,Śmierć,Kim jestem,gdzie jestem,Co się dzieje ze mną-wydaje mi się że każdy z nas wie o co w tym wszystkim chodzi...,to sie czuje-przeczuwa-zastanówcie się wszyscy,którzy to czytacie-czy trzeba więcej czytać-o tak,tak niektórzy powiedzą-ale czy naprawdę nie wiem,nie wiesz ty czytelniku co trzeba zrobić w mojej,twojej sytuacji?-nie,nie-tego jeszcze nie wiem,o,o!o tym muszę jeszcze przeczytać,o ten temat jest ciekawy itd...itd

boimy się,wiemy co robic...może da się to jakoś obejść-ten,ten -mój dylemat-mój problem-może lżej tędy,może jak się naczytam,może jeszcze książka,temat w internecie o tak-o to będzie to wystarczająco to się zdobędę na odwagę -wtedy zacznę...wtedy to zrobię...WSTAŃ!...WSTANIESZ?...człowieku!przecież jestem chory,co on bredzi,myśli że to tak łatwo...WSTANIESZ?jeśli nie chcesz nie oszukuj siebie...wiem co robić...nie robię...to boli...a życie ucieka...

Coraz więcej rozumiem,coraz mniej umiem,czy zechcę wstać,podnieść się,zaryzykować,wiem co trzeba zrobić -wydaje mi się że każdy wie...zacząć walkę...tak to boli...często samo wstanie z łóżka-ale nie da się czy się już nie chce?...a może-zwracam się do Panów- "Dzikie serce" Eldredge postawi kropkę nad i...i co dalej?czy będzie następna książka,odpowiedź -może coś się zmieni w międzyczasie...wszyscy wiemy co robić ale wolelibyśmy najpierw się oswoić...pomału...powoli...może kiedyś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×