Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłośc...wirtualna miłosc;-(


gusia

Rekomendowane odpowiedzi

Kochani poruszam ten temat ,poniewaz jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat.

Nie chodzi generalnie o mnie,ale o moja bardzo bliską przyjaciółkę,o którą strasznie się martwię. :(

Ale pomalutku...jest męzatką,pomyslałoby się szczęsliwą,jednak nie do końca...

Przypadkowo w "sieci"poznała miłego człowieka,ech..młodszy o sześc lat,kawaler..tak trudn to nawet napisac...ale,zakochała się,na zabój...on z tego co wiem też :smile:

To nie tylko gg ich zblizyło do siebie...skype,wiele,wiele godzin rozmów,o wszystkim i o niczym,a jednak..

 

Bardzo martwie sie o nią,,,stała sie nie do poznania..początek tej znajomosci szczęsliwa dziewczyna,teraz im głębiej...cierpi...płacze,nie je ,nie dosypia,aby byc z nim przez chwilę :roll:

 

Jest to tym trudniejsze że dzieli ich 600km..ale tez to że właściwie ona nie wie czy da sobie rade z tym wszystkim.

Może ktos z was był w podobnej sytuacji...albo nie osobiście..bardzo proszę o ewentualne wypowiedzi

:arrow: Cierpię razem z Nią,bo nie potrafię jej pomóc....a wpada w dołek dziewczyna(kobieta-31 lat)

 

Dziękuję wszystkim z góry...

Pozdrawiam.gusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..hm.. sama coś takiego przezyłam. Nie było to miłe, tylko na poczatku było fajnie, bo nagle znalazł sie ktos z kim mogłam rozmawiac o wszystkim, kto rozumiał moje problemy i co najwazniejsze uwazał że jestem wspaniała... Hm, no nie wiem czy jestem w każdym razie skonczyło się po roku.M.in przez brak kontaktu na realu, ale z czasem tez zaczęło wychodzić, że jednak On nie jest taki wspaniały jak mi sie wydawało, ze kombinuje ...Bardzo ciężko mi było, postanowiłam, że wiecej nie będę sie z nikim "zadawać".Cierpiałam... niestety rady na to nie ma.Dzis juz na pewno nie bede sie bawic w takie rzeczy.Twoja koleżanka, obawiam się, musi sama przez to przejść...A Ty badź przy niej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od razu sytuacja kojaży mi się z książką Wiśniewskiego, Nawet nie chodzi o to,

że teraz jest ona tak na "czasie".

 

W czasie kiedy byłam w trakcie lektury, mój przyjaciel poznał przez sieć kobietę.

Znajomośc trwała prawie rok, może trochę więcej. Oczywiście ogromna miłość.

GG, maile, skeyp nawet spotkanie w realu. Odległość tez była niebagatelna.

Dziewczyna miała faceta, mieszkli razem - chciała wszystko rzucić...

 

...ostatecznie, mimo tylu obietnic, po pewnym czasie wycofała się z wszystkiego.

Taki zimny prysznic.W "realu" jest trudniej oszukac i w realu mniej zeczy "nam się

wydaje" a więcej jesteśmy wlasnie "pewni".

 

..nie trudno jest złamac komuś serce.

zea piszesz, żę koleżanka jest mężatką, i tak abstrachując - może stracić

wszystko - nie tylko internetową miłość ale przedewszystkim rodzinę. Tym bardziej że,

jak piszesz - była do tej pory szczęśliwa w małżenstwie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przerabiałam ten temat. W sumie wstyd się przyznać.. Dwa lata wyrwane z życiorysu. Nie mam wątpliwości,ze można się zakochać przez net. Natomiast mam sporo wątpliwości co do finału takiej znajomości.

 

Po tym "incydencie" postanowiłam,że nigdy w życiu nie powtórzę tego,a jeżeli poznam kogoś kto wzbudzi moje zainteresowanie to albo spotkam się z nim w świecie realnym (w miarę szybko) albo utrzymam dystans.

 

Co do osób będących w stałych związkach,które poznają kogoś innego na necie i mają dylematy - warto mocno zastanowić się nad ryzykiem rozwalenia czegoś co ma już jakies realne fundamenty. Związki budowane w oparciu o iluzję,nie mają większych szans przetrwania. Można sie tylko oszukiwać,ze "akurat w mojej sytuacji" bedzie inaczej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysle ze fakt ze twoja kolezanka wogole wplatala sie w taka historie swiadczy ze czegos jej brakowalo w malzenstwie. ja poznalam mojego chlopaka przez internet i bylam wtedy w stalym zwiazku. po roku czasu spotkalismy sie i zakochalismy w sobie no i musialam podjac decyzje. zerwalam z moim chlopakiem. teraz jestem z tym nowym i nie zaluje. rzeczywiscie czegos mi brakowalo w bylym, bo inaczej nawet by mi do glowy nie przyszlo sie z kims innym umawiac. trudniejsza sprawa jest gdy chodzi o malzenstwo. mysle ze jezeli bylo szczesliwe nie nalezy go niszczyc. kolezanka powinna postarac sie rozbudzic w ich dwojgu na nowo dawna milosc i na tym sie skupic... no i definitywnie zerwac z tamtym. ale prawda jest taka ze zrobi jak chce i jak jej podpowiada serce. moze niech sie wreszcie spotka z tym nowym, wtedy jest mozliwosc ze okaze sie on zupelnie inny niz sobie wyobrazala i doceni meza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam ten temat i po części popieram wszystkie dziewczyny, ale ogólnie po swoim przypadku myślę, że to jest bez sensu...

 

Ciężko jest trafić na taką osobę, która w sprawach miłosnych by odpowiadała nam w 100 %. Znałam jednego chłopaka cały rok. Gadało nam się świetnie, gadaliśmy od rana do wieczora, pisaliśmy smsy, świetnie się rozumieliśmy. Aż w końcu zaproponował mi spotkanie. No dobra, spotkaliśmy się, ale... trochę się rozczarowałam , bo opisywał się dokładnie inaczej, niż wyglądał i pierwszy raz miałam wrażenie, że gdybyśmy się najpierw poznali w realu, to tak naprawdę.. nawet nie chciałabym się z nim spotykać i mówić mu, jak to bardzo go kocham. Dobra, okłamał mnie. Chciał się wydaś fajniejszyn w moich oczach, ale ... na tym spotkaniu to praktycznie pierwszy raz nie miałam o czym z nim gadać. Chyba ja też go trochę rozczarowałam.

 

Czyli niektóre osoby są zupełnie inne w realu, i w internecie. A szkoda :( .

 

Ehh no i drugi chłopak... Z tym to się długo znam. 4 lata będzie szło w tym roku :lol: . Ile razy byliśmy o siebie zazdrośni, ale to już za długo do opowiadania, czemu tak było :lol: . Podsumowując, mieliśmy tyle razy się spotkać, ale ja za każdym razem się wykręcałam .. Nie chciałam popsuć naszej przyjaźni, heh ... :roll: Bo i tak zakładałam, że TO się zepsuje.

Przyjaźń w necie - OCZYWIŚCIE, ŻE TAK!

Miłość - odpada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie umiałem tego poukładać i to tylko moja wina. Zabiłem się na własne życzenie, pozostaje mi tylko trwać i czekać na koniec który każdego kiedyś dosięgnie

 

Malcolm mówisz bardzo zdatkowo, pewnie przez szacunek do tej osoby (która jest z forum). Nie wiem skąd te czarnowidztwo, ale chciałem Ci powiedzieć głowa do góry! Jutro będzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze miłosc przez internet nie istnieje...Jak mozna pokochac kogos kogo sie praktycznie nie zna.....internet to prawdziwy filtr...w sieci mozna byc kim innym....to prawdziwe zwierciadło przekształcajace rzeczywistośc w fikcję......Nie mozna stwierdzic jak zachowa sie dana osoba w sytuacji stresowej, jak zachowuje sie odchodzac od monitora......trzeba byc uważnym dobierajac znajomych/szukając miłosci.......bo internet to zdradliwy "kochanek"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze miłosc przez internet nie istnieje...Jak mozna pokochac kogos kogo sie praktycznie nie zna.....internet to prawdziwy filtr...w sieci mozna byc kim innym....to prawdziwe zwierciadło przekształcajace rzeczywistośc w fikcję......Nie mozna stwierdzic jak zachowa sie dana osoba w sytuacji stresowej, jak zachowuje sie odchodzac od monitora......trzeba byc uważnym dobierajac znajomych/szukając miłosci.......bo internet to zdradliwy "kochanek"...

 

Chyba tak. Nie wiem, czy też masz cos podobnego, ale ja czasem autocenzuruję swoje posty, żeby nie wypadło nic glupiego, albo żeby lepiej zabrzmiało.

Z takich (jw) powodów staram się również nie spotykać ludzi, których twórczość podziwiam ( może oprócz Kapusty, alr to wyjątekj). W ksiąźce i necie zawsze jesteśmy zachwyceni własną ogładą i inteligencją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmmm, wiesz....nigdy nie edytuje moich postów aby brzmiały mądrzej (moze na początku mojej "kariery" na tym forum tak robiłem, ale z czasem mi to przeszło) ....pisze co myśle...i nieraz trudno połapac sie w moich wypowiedziach :roll: ....Nigdy nie uważałem sie za człowieka wybitnie inteligentnego ;) . I nie chciałem aby moje posty tak brzmiały....

Ale masz rację mówiac że:

 

W ksiąźce i necie zawsze jesteśmy zachwyceni własną ogładą i inteligencją.

 

Może dlatego, ze za pomocą pisanych słów jestesmy w stanie wiecej wyrazic niż samą mową......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... ja przez neta poznałam swojego obecnego chłopaka, mieszka daleko, bo 450 km ode mnie, ale... nie jest źle, a nawet dobrze.

On od pewnego czasu już tego internetu nie ma, więc teraz komunikujemy się przez telefon i listy (tak dla orientacji - ostatni list jaki od niego dostałam miał 60 kartek), no i spotykamy się raz na jakiś czas. Nie często, ale tak średnio raz/dwa razy na miesiąc. Związki takie mogą przetrwać o ile się dobrze osoby dobiorą, ufają sobie i naprwdę chcą.

 

Jednakże co do sprawy koleżanki, to ja osobiście wolałabym nie niszczyć związku małżeńskiego... Jednak małżeństwo do czegoś zobowiązuje... Małżeństwo to nie jest ot taki sobie związek bez zobowiązań z którego z dnia na dzień można zrezygnować bez żadnych konsekwencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×