Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jak najlepiej to generalnie znaczy tak, żeby czuć się w życiu szczęśliwym i spełnionym. Dla każdego będzie to znaczyło coś innego i chyba tylko nieliczni będą mieli łatwą drogę do tego szczęścia. Niektórych droga wiedzie przez szpital psychiatryczny, innych po prostu przez stryczek. I to jest chyba nasz główny problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od myśli do czynu jest raczej długa droga. Dlatego moim zdaniem istotne jest uświadomienie sobie że to tylko TYLKO myśli. Myśli można zmienić, przekierować, zająć głowę czymkolwiek innym. Pomoże. Nie na zawsze,ale na jakiś czas z pewnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długość drogi od myśli do czynu jest odwrotnie proporcjonalna do głębokości czarnej dupy w której znajduje się człowiek.

:brawo::brawo::brawo:

Dawno nikt nie wykazał się taką celnością w zdefiniowaniu owego zjawiska :D

Dlatego własnie u mnie, to jak przejście na drugą stronę ulicy. W obecnej chwili wszystko uzależnione jest tylko od koloru wyświetlanego na sygnalizatorze - nie ja zadecyduję o jego zmianie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to zabrzmi zabawnie, ale wycieli mi większość lasku w którym zawsze planowałam swoje s i teraz mi smutno z tego powodu. Nie był duży, nawet ciężko było go nazwać lasem... Chcą tam zrobić osiedle domków jednorodzinnych :( jak pech to pech... Tak na prawdę to nie wiem czy śmiać się czy płakać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, el33 napisał:

Dostałam od T polecenie wyrzucenia żyletek, które wczoraj kupiłam. A ja nie chce ich wyrzucać, chce by sobie leżały i czekały na mnie. Jestem tchórzem. Pewnie się stępią ze starości nim cokolwiek z nimi zrobię :why:

Skoro i tak w końcu to zrobisz to po co marnować pieniądze i wyrzucać żyletki? Niech sobie leżą... U mnie mama co jakiś czas widzi w spodniach papiery pełne krwi i żyletki a nic z tym nie robi. Może jej to pasuje? Sam już nie wiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Arus082 , albo po prostu czuje się bezradna i nie wie, co ma z tym zrobić.

@el33, niedobrze mieć żyletki pod ręką. U mnie jest tak, że kiedy leżą i na mnie czekają, doszukuję się we wszytkim powodu, żeby się pociąć. Napięcie narasta i w końcu się łamię. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Arus082 napisał:

Skoro i tak w końcu to zrobisz to po co marnować pieniądze i wyrzucać żyletki? Niech sobie leżą... U mnie mama co jakiś czas widzi w spodniach papiery pełne krwi i żyletki a nic z tym nie robi. Może jej to pasuje? Sam już nie wiem ;)

U mnie kiedyś matka nie zauważyła/ nie chciała zobaczyć że się tnę gdy robiłam to siedząc koło niej... Niektórych przerasta cięcie się bliskich, czują bezsilność. Wolą udawać, że nie wiedzą o co chodzi licząc, że samo przejdzie 😕

17 godzin temu, Brillet napisał:

 

@el33, niedobrze mieć żyletki pod ręką. U mnie jest tak, że kiedy leżą i na mnie czekają, doszukuję się we wszytkim powodu, żeby się pociąć. Napięcie narasta i w końcu się łamię. 

u mnie wszystko ostatnio jest na "zimno" bez tego napięcia, drżenia, oczekiwania

 

13 godzin temu, Heledore napisał:

@el33 lepiej nie mieć żyletek, ostrzy przeznaczonych do wiadomego celu pod ręką. Zawsze w razie wypadku będziesz miała jeden krok dalej. Jesteś bardzo dzielną kobietą. Spróbuj pozbywać się może po jednej każdego dnia skoro ciężko Ci wyrzucić wszystkie na raz?

ich obecność przynosi mi na razie spokój, trochę jak odhaczenie kolejnego punktu na liście do zrobienia. Śmiesznie to brzmi, ale tak jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, el33 napisał:

ich obecność przynosi mi na razie spokój, trochę jak odhaczenie kolejnego punktu na liście do zrobienia. Śmiesznie to brzmi, ale tak jest

doskonale to rozumiem, miałam identycznie jak Ty 🙂

aczkolwiek, przyszedł taki czas że wyrzuciłam wszystkie i zostawiłam jedną ku pamięci, mam ją do tej pory, choć nie okaleczam się już od 7 lat ... ale mam ją, na wzgląd starych czasów, mam też naklejki za czasów dzieciaka i różne inne bibeloty, więc... podchodziłam do tego w taki sposób, że mogę to zrobić, ale nie chcę, coś jak walka z pokusą? musiałam sobie udowodnić, że jestem od tego silniejsza, udało się, ale pomogło mi wbrew pozorom zupełnie coś innego : )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Gorzka napisał:

doskonale to rozumiem, miałam identycznie jak Ty 🙂

aczkolwiek, przyszedł taki czas że wyrzuciłam wszystkie i zostawiłam jedną ku pamięci, mam ją do tej pory, choć nie okaleczam się już od 7 lat ... ale mam ją, na wzgląd starych czasów, mam też naklejki za czasów dzieciaka i różne inne bibeloty, więc... podchodziłam do tego w taki sposób, że mogę to zrobić, ale nie chcę, coś jak walka z pokusą? musiałam sobie udowodnić, że jestem od tego silniejsza, udało się, ale pomogło mi wbrew pozorom zupełnie coś innego : )

Nigdy nie cięłam się żyletkami, wydawało mi się to za proste. Moja przerwa w cięciu trwała ogólnie 13 lat. Żyletkę kupiłam tylko do wykonania jednego cięcia. Musi poczekać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W wieku dorastania miałem silne myśli samobójcze. Towarzyszyły mi krok w krok. Szczególnie w stresowych sytuacjach związanych ze szkołą i ogólnym brakiem perspektyw na życie. Dopiero jak po raz pierwszy przedawkowałem przestraszyłem się śmierci i doszedłem do wniosku, że jednak chcę żyć. Mimo wszystko nadal zdarza mi się balansować na krawędzi i czuć z tego chorą satysfakcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Heledore napisał:

Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że ten spokój jest zwodniczy i bardzo niebezpieczny?
Co masz na myśli pisząc o "odhaczeniu kolejnego punku na liście do zrobienia"?

@el33 zaczynam się niepokoić. Czy wszystko w porządku?

Na tym 'spokoju' udało mi się w końcu przespać prawie całą noc, nie śnić nic, nie trząść się. Jest po prostu cisza, nie miotam się. Nie wiem na ile starczy, ale chce by trwało

Mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia/kupienia/załatwienia. Chce by były gotowe gdy podejmę decyzje w którą chce iść stronę. Nie spieszę się, cieszę się tą chwilą. Dawno nie było tak spokojnie. Nie wiem czy jak zgromadzę wszystko i spojrzę na to, to powiem NIE, a może się tylko uśmiechnę i będę czekać na chwile/dzień.

Nie ma się co niepokoić, jest ok. Decyzja o działaniu dała mi spokój. Może kolejna decyzja pozwoli mi spojrzeć na wszystko inaczej i wybrać co/czy chce dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@HeledoreTak, jestem w terapii. Kilka razy rozmawiałam o samobójstwie, tydzień temu mówiłam o żyletkach i planach. Mam je wyrzucić, ale nie potrafię. Psychiatry nie mam, choć zaczynam rozważać znalezienie jakiegoś. Wątpię by to coś dało. Pewnie spróbuje dla zasady.

Przeszłość to w większości bolesne kłamstwo przez które wciąż krzyczę w snach. Dla tego co było nie warto żyć. Trzyma mnie to co tu i teraz. Tylko w tym pokładam nadzieje, że są jeszcze rzeczy które uda mi się usłyszeć, zobaczyć.

Wybacz, jeżeli Cię zdenerwowałam/przestraszyłam/obeszłam. Wygrzebę się z tego jak zawsze. Coś się spierd... po całej linii, czym będę musiała się zająć i zapomnę o umieraniu. Jak zawsze... Taki urok mojego życia...

Edytowane przez el33

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×