Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataraxa

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Ataraxa

  1. Tak, to jest podobno jak najbardziej normalne. Kiedy zaczynałam jeść na nowo, to takie rzeczy też mi się zdarzały. Po jakimś czasie wygłodniały organizm domyśli się, że nie musi się już w ten sposób domagać jedzenia. Ważne też, żeby po ED nadal być pod opieką, bo nie tak rzadkie są przypadki przekształcenia jednego rodzaju zaburzenia odżywiania w inny.
  2. Wysłałam Ci już dawno wiadomość na privie. Widzę, że jest jeszcze nieodczytana, ale mam nadzieję że się przyda.
  3. Myślisz, że z małomównością trzeba walczyć? Sama mam mutyzm wybiórczy nie nie uważam za wadę tego, że mówię mniej niż inni. Chociaż już usłyszałam kilka razy, że ktoś mnie nie lubi bo jestem małomówna, albo że kogoś denerwuje moja małomówność. Osobiście uważam, że lepiej jest mówić mniej a z sensem, niż ciągle biadolić bez ładu i składu. Piszesz, że stało się to u ciebie z wiekiem. Tzn. że w przeszłości byłeś duszą towarzystwa, zawsze gotowy do rozmowy na każdy temat? Może chodzi po prostu o to, że początki są zawsze trudne? Przez potrzebę zrobienia dobrego pierwszego wrażenia, albo przez możliwość odrzucenia na starcie. Może, gdy przełamie się już pierwsze lody, reszta pójdzie gładko. Kiedyś usłyszałam, że dobrym sposobem na pogłębienie relacji jest np. prośba o pomoc (nawet w jakiejś błahej sprawie) bądź zaoferowanie swojej pomocy. Myślę, że taki sposób wejścia w kontakt z innymi ludźmi były skuteczny zwłaszcza w przypadku znajomych w pracy.
  4. Od myśli do czynu jest raczej długa droga. Dlatego moim zdaniem istotne jest uświadomienie sobie że to tylko TYLKO myśli. Myśli można zmienić, przekierować, zająć głowę czymkolwiek innym. Pomoże. Nie na zawsze,ale na jakiś czas z pewnością.
  5. 168cm /44 kg - moje niepohamowane ostatnio obżarstwo już daje o sobie znać...
  6. Jak najlepiej to generalnie znaczy tak, żeby czuć się w życiu szczęśliwym i spełnionym. Dla każdego będzie to znaczyło coś innego i chyba tylko nieliczni będą mieli łatwą drogę do tego szczęścia. Niektórych droga wiedzie przez szpital psychiatryczny, innych po prostu przez stryczek. I to jest chyba nasz główny problem.
  7. Czy to, że zaczęłaś obsesyjnie myśleć o jedzeniu może być powiązane z jakimś wydarzeniem w Twoim życiu? Coś ważnego się zadziało, co nieświadomie zmieniło twój stosunek do jedzenia? Mam aktualnie ten sam problem i szukam jakiegoś rozwiązania, ale czy myślisz, że warto z tego powodu sięgać po dragi?
  8. Poniekąd miałam podobne problemy i z mojego doświadczenia również mogę polecić psychoterapię behawioralno-poznawczą. Nie wiem, ile masz lat, ale to co przeszłaś, to sporo jak na jedną osobę. Nie dziwi mnie to, że teraz jesteś kłębkiem nerwów. Musisz to w sobie uspokoić, a terapia myślę że pozwoli zrozumieć to co dzieje się w Twojej głowie i przede wszystkim nauczysz się kontrolować swoje myśli. Rozumiem, że kiedy tyle dzieje się wokół Ciebie, a na dodatek umysł „wariuje”, możesz nie chcieć skorzystać z pomocy specjalisty. Ja też nie byłam gotowa na terapię, więc musiałam próbować wyjść z tego na własną rękę. Mogę też powiedzieć, że na początek dobry jest trening autogeniczny, tylko nie można się zrażać pierwszym wrażeniem. A jeśli chodzi o autoterapię, to korzystałam z książki Umysł ponad nastrojem. Nie pomoże Ci ona po samym przeczytaniu, bo jest to podręcznik do przepracowania. Ale warto. Jeśli nie masz możliwości umówienia się z terapeutą, to naprawdę warto spróbować samemu sobie pomóc. Gdybyś miała jakieś pytania co do treningu i książki, chętnie odpowiem na PW.
  9. Proponuję nie rzucać się od razu na głęboką wodę. Zajmij się jednym aspektem swojego życia. Może to być na początek, np. rozwinięcie swoich pasji. Znajdź coś, co oderwie cię na chwilę od nieprzyjemnej aktualnie rzeczywistości, a jednocześnie będzie rozwijało, nie tylko dawało poczucie marnowanego czasu. Po kilku latach wyłączenia z życia, mogę stwierdzić, że mnie to chyba najbardziej pomogło. Właściwie nic złego się nie stanie, jeśli klika tygodni, czy miesięcy poświęcisz na hobby, na zrobienie coś dla siebie, dla spokoju własnego umysłu. Jeśli chodzi o pracę… sama byłam bliska zawalenia studiów. Brzmi jak banał, ale zauważyłam że tytuł magistra w zasadzie nie jest dziś potrzebny. Bez niego trzeba się tylko trochę bardziej postarać. Ale trzeba zacząć działać. Jeśli masz jakieś środki do zagospodarowania, może poświęć chwilę na rozsądną decyzję o jakichś kursach. Pracownik produkcji też może się przekwalifikować, choćby dzięki kursom internetowym. Podejmij jakieś działanie. Jakiekolwiek. Zrób coś, co mogłoby zbliżyć cię do osiągnięcia tych celów. Ale nie zastanawiaj się za dużo, bo wtedy pojawi się pewnie za dużo wątpliwości i skończy się na niczym. Może będziesz działał trochę na ślepo, błądził, ale każdemu mogą zdarzyć się wpadki. Nie wiem, czy takich rad oczekiwałeś, ale mam nadzieję, że znajdziesz pomoc chociażby na tym forum. Życzę powodzenia.
  10. Doskonale wiem, jak trudne jest podjęcie decyzji o zrobieniu pierwszego kroku, bo sama też jeszcze nic w swojej sprawie nie zdziałałam. Piszesz, że nie wiesz, jak dokonać zmian. A czy wiesz, co byłoby twoim celem? Masz na myśli pensję 10k, sielankowe życie z żoną i dziecmi w domku za miastem? Jak miałoby wyglądać twoje życie, żebyś odczuł satysfakcję i stwierdził, że już coś osiągnąłeś? Chętnie bym się dowiedziała, jak wyglądały wyobrażenia na temat twojego życia i czy stało się coś, co uniemożliwiło ci realizację tego planu.
  11. Bez urazy, ale nie wniosło to nic do dyskusji. Nie ma związku z rozwiązaniem problemu lunax.
  12. Miałam na myśli np. trening autogeniczny. Mogę na PW podzielić się materiałami, które dostałam od mojego terapeuty. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to nieszczególnie ciekawe i raczej śmieszne, to chyba warto spróbować. Książka natomiast pomogła mi zapanować nad myślami. Dzięki niej sama sobie pomogłam, bo umiem już sobie wytłumaczyć, że przewidywany przeze mnie najczarniejszy scenariusz nie zawsze musi się sprawdzić. Tak jak pisał Ricah, na studiach przeżywasz maturę co semestr, a z taką postawą będzie ciężko (wiem z autopsji). Nie wiem, jak u Ciebie jest z lekami. Ja brałam ziołowe i na receptę, jednak w okresie nauki nie polecam. Zawsze miało to wpływ na koncentrację. Zachęcam, więc do pracy nad sobą. Jaką będziesz miała satysfakcję, jeśli sama sobie z tym poradzisz!
  13. Też przechodziłam przez to piekło. Skoro zdecydowałaś się o tym napisać, to znaczy że właśnie potrzebujesz pomocy. Ważne jest żeby zareagować szybko, nie popełniaj mojego błędu, nie czekaj aż będzie jeszcze gorzej. Jeśli nie masz możliwości udziału w psychoterapii (którą polecam) warto samemu spróbować powoli opanowywać swoje nerwy. Polecam też książkę "umysł ponad nastrojem". Samo przeczytanie oczywiście nic nie da. Potrzebna jest praca nad sobą. Moje wspomnienia z matury są jeszcze świeże, jestem pewna, że gdybym wtedy znała techniki relaksacyjne, nie byłaby takim koszmarem. W naszych problemach pomocny jest też biofeedback (nie tania zabawa). Chociaż sama podchodziłam do tych wszystkich terapii ze sporym sceptycyzmem, na końcu ze zdziwieniem stwierdziłam że mój stan trochę się polepszył. Wiem, że w trudnym przedmaturalnym okresie to dodatkowy wysiłek, ale praca nad sobą może okazać się równie ważna jak matura. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Zapanowanie nad swoimi emocjami jest kluczem.
  14. tictac, mam te same problemy co Ty. W wieku 13 lat kompletnie przestała działać na mnie smecta. Próbowałam też przez krótki okres Sulpirydu. NA szczęście było to tak krótko, że nie zdążyłam zauważyć wzrostu masy ciała czy podobnych odstraszających możliwych reakcji, ale skutki uboczne były dostrzegalne. Całodniowe otępienie, częste zawrotu głowy, nauka była niemożliwa, koncentracja na poziomie zerowym. Za to jeśli chodzi o jelita, to Sulpiryd działał dobrze. Jeśli chodzi komuś o unieruchomienie jelit. Co prawda byłam przez to spokojniejsza, bo i jelita były spokojne. Ale z drugiej strony megazaparcie nie było tym czego chciałam, bo potem zaczęłam się bać, że w moim brzuchu nic się nie dzieje. W efekcie bardzo boleśnie pożegnałam się z Sulpirydem, ale polecam spróbować, bo oczywiście nie na każdego lek będzie działał tak silnie.
  15. Nie można jeść tylko dwa razy dziennie. Organizm musi dostawać jeść ok. 5 razy dziennie, oczywiscie nie za duże porcje. W przeciwnym razie ciało przyzwyczaja się że większość dnia będzie musiało głodować i robi sobie zapasy (głównie w postaci tłuszczyku na brzuchu). Sama przez to przeszłam i wiem, że kiedy zaczęłam jeść częściej to brzuch się zmniejszył, zaczął lepiej pracować, bez zwiekszania ilości blonnika poprawił sie metabolizm. Nie wiem, czy to będzie się odnosiło do wszystkich, czy tylko jak jestem inna, ale kiedy wreszcie się przemogłam i zaczelam jeść (nie głodować, ale jeść czesto po trochu i przede wszystkim zdrowo), znacząco polepszył się moj stan psychiczny. Choć nadal wizja dojścia do zdrowej wagi jest trochę przerażająca.
×