Skocz do zawartości
Nerwica.com

KLONAZEPAM (Clonazepamum TZF)


megi55

Rekomendowane odpowiedzi

10 lat temu też bym się bał i nigdy nie pomyślałbym, że kiedyś będę łączył dwa SSRI i że będę brał clonazepam codziennie, jak również że marihuana będzie wypisywana przez lekarzy już na pierwszej teleporadzie na nerwice. Coraz więcej w internecie jest tych centrum konopnych dla których pracują lekarze. Jak dla mnie jest to najlepsze co może być na nerwicowo - depresyjne problemy, ale tylko jedna odmiana apteczna Aurora 20/1 jest uspokajająca, a pozostałe odmiany mogą powodować lekki niepokój, lęk, bo są stymulujące, a decyzja o odmianie jest podejmowana przez lekarza.

Wracając do leków to przez Pregabalinę, która osłabiła mi działanie SSRI musiałem połączyć Paroksetynę i Sertralinę, ale Pregabalina jest dobra na lęk uogólniony, na nerwicę somatyczną, na fobię społeczną, przeciwko gonitwie myśli i działa od pierwszej dawki. Clonazepam był najlepszym środkiem przeciwlękowym jak dla mnie w pierwszych miesiącach brania. Teraz biorę bardziej by nie doświadczać skutków odstawiennych. Nigdy nie brałem dużych dawek tego leku, a mimo to regularność brania sprawiła, że nie potrafię i nie chcę go odstawiać. Trzeba to podkreślić, że Clonazepam to bardzo silny, mocno uzależniający lek. Przy odstawianiu jest olbrzymi lęk, depresja.

 

@kulfon888  ponoć właśnie Afobam jest najlepszym krótkodziałającym (4-6 godzin) lekiem doraźnym na lęk, ataki paniki,
ale dawno temu brałem ten lek i kilka razy tylko, więc nie pamiętam czy jest lepszy niż clonazepam

 

Ogólnie Clonazepam to lek, który lekarze przepisują głównie przeciwdrgawkowo, przeciwpadaczkowo.
Wydaje mi się, że już lepiej dla zdrowia zamiast tego leku wybrać relanium, bromazepam.
Uzależniając się od clonazepamu uzależniamy się również od silnego działania przeciwdrgawkowego i przeciwpadaczkowego.
Na początku brania tego leku jest odczuwane zbyt duże uspokojenie co nie jest jakieś fajne.

Ostatnio brałem też Zolpidem. Doraźnie na 2 godziny powoduje zdecydowany brak lęku, towarzyskość, upojenie alkoholowe wręcz.

Niestety Zolpidem bardzo krótko działa i łatwo przez to się uzależnić. Niby ma być na spanie, a ja działania nasennego nie odczułem.

Rekreacyjny i euforyczny potencjał na pewno Zolpidem wykazuje znaczący. Clonazepam całą dobę działa. Relanium jeszcze dłużej.
Zamiast iść w benzo najpierw spróbowałbym Pregabalinę, którą lekarze wypisują na lęk uogólniony. To jeden z najlepszych leków jak dla mnie. Euforycznie też początkowo działa. Rozmowność wzrasta. Odczuwanie ciekawości ze świata też jest większe. Nie ma nudy. Ale myślę, że podstawą, fundamentem jest SSRI, by Pregabalina i benzo miały serotonine do uwolnienia.
SSRI to metaforycznie taki silnik, Pregabalina to chłodzenie ciała i umysłu, Clonazepam doraźna i potężna klima, marihuana zbiór wszystkich efektów i zwiększanie odczuwania przyjemności ze wszystkiego.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic Nie wiem czy odstawiać, czy żyć na jak najniższej dawce. Odstawianie to dla mnie koszmar, juz kilka razy to przerabiałem z afobamem ale byłem w lepszej formie. Teraz przy clonazepanie jest duzo gorzej a moj stan jest gorszy, boje sie ze odstawiajac narobie sobie wiecej zlego niz trzymajac sie małych dawek. Ale racja pewnie diazepam by sie lepiej nadał.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę leki już od 20 lat. Mam konto tu na forum od 12 lat. Myślę, że już mogę powiedzieć o sobie "Weteran". Gdybym mógł coś zmienić odnośnie leków w przeszłości, mając wtedy tą wiedzę i doświadczenie, to nie zaczynałbym z clonem, bądź brał go tylko doraźnie co kilka dni. Brałbym tylko SSRI i dołączył tą marihuanę Aurora 20/1 i dzięki temu nie musiałbym brać benzo, clona, pregabalinę, czy drugi SSRI. Ta odmiana działa tak dobrze relaksująco, przeciwlękowo, mocno uspokajająco i tak euforycznie odprężająco i spowalniająco na ciało i umysł, że zmieniło to całkowicie jakoś mojego funkcjonowania. To największe odkrycie jak dla mnie w dziedzinie medykamentów. Dzieląc się tą wiedzą na forum mam nadzieję, że komuś się to przyda i uwolni się od nerwicy, lęków, depresji. W internecie są strony z lekarzami, którzy poprzez teleporadę wypisują recepty na medyczną marihuanę. Jeśli oczywiście nie stwierdzą znaczących przeciwskazań. Mi opakowanie 10 gram za 540 zł starczyło na prawie pół roku. Palę codziennie małą ilość. Warto się tym zainteresować, bo to duża nadzieja na dobry stan.

Nie kupujcie olejków CBD, bo to nie działa. Reklamuje się CBD, że jest przeciwlękowe, a to jakiś mit. Próbowałem tych olejków CBD bez recepty i nawet lekki niepokój się po tym pojawił, także teoria a praktyka zupełnie są przeciwstawne. Tylko prawdziwa marihuana na receptę z apteki działa.

 

@Ronie  Masz możliwości kilka. Jeśli bierzesz clona kilka miesięcy to rozważ zamianę na diazepam i sukcesywnie powoli co tydzień delikatnie zmniejszaj diazepam. Możesz też powoli zmniejszać clonazepam. Od osób, które odstawiły benzodiazepiny słyszałem, że pierwsze tygodnie od całkowitego odstawienia są najcięższe, a po miesiącu już tych objawów prawie nie ma. Druga opcja to tak jak mówisz pozostanie na małej dawce. Mi to nie zaszkodziło. Czasami jakieś lekkie lęki, bądź napięcie, bądź pogorszony nastrój mam przez kilka dni, a tak to całkiem znośnie. 0,5 mg na dobę. Jestem przekonania, że najlepszy przeciwlękowy zestaw leków to Paroksetyna + Pregabalina + Clon (jeśli to niezbędne). Biorę około 4 lata codziennie te leki. Sertralina odsuwa poczucie samotności, zwiększa motywację i znika nuda,
no i też działa przeciwlękowo oczywiście. Pamiętajmy, że leki takie jak Paroksetyna i Sertralina zaczynają działać po 2-4 tygodniach i w tych pierwszych tygodniach objawy się nasilają często, by po kilku tygodniach odczuć wyraźne działanie i jest to konkretne działanie antydepresyjne, przeciwlękowe, polepszające sen, wprowadzając spokój i poczucie harmonii i szczęścia. To działa konkretnie leczniczo.

Benzodiazepiny, klon tylko przykrywają lęk. Nie leczą.

 

U mnie również niezbędne jest palenie papierosów. Wzmacnia mi to konkretnie SSRI. Regularne palenie jest jak dodatkowy lek antydepresyjny. Udowodniono, że w mózgu palaczy jest o 30% wolniejszy rozkład serotoniny, dopaminy, noradrenaliny. Pewne związki w tytoniu są po prostu inhibitorami MAO. Gdy nie paliłem tytoniu 45 dni, bardzo słabo czułem działanie SSRI. Nie odczuwałem w ogóle przyjemności. Nie czułem relaksu. Miałem lekki lęk i brak motywacji. Jeśli nie palicie to nie palcie, bo według lekarza skutki odstawienne od papierosów mijają po ponad 6 miesiącach dopiero. Są przypadki, że ludzie rzucający palenie po raz pierwszy popadają w nerwice.

 

Jeśli jeszcze coś mogę doradzić to unikanie neuroleptyków. Powodują zamulenie i często zbyt duże uspokojenie i obniżony nastrój. Mają o wiele więcej skutków ubocznych, niż leki o których piszę.

 

Inne moje spostrzeżenia o różnych lekach:
-buspiron: słaby lek, niewiele wnosi, delikatnie pobudza, nie wpływa kojąco
-trazodon: słaby lek, trochę też zamula, słaby antydepresant
-bromazepam: lekka benzodiazepina, działa przeciwlękowo i lekko poprawia nastrój

-diazepam: najrozsądniejsza benzodiazepina długo działająca

-alprazolam: krótko działająca około 4-6 godzin benzodiazepina, dobra na większy lęk, trochę poprawia też nastrój

-fluoksetyna: stymulująca, mogąca zwiększać lęk
-paroksetyna i sertralina: najlepsze SSRI

-pregabalina: na lęk uogólniony, relaksuje ciało i umysł, uspokaja i działa bardzo dobrze na sen

-escitalopram: warty rozważenia, ale nie tak dobry jak paroksetyna i sertralina

-chlorprotixen: jedyny warty uwagi uspokajający lekki neuroleptyk, może być korzystny przeciw lękom jeśli inne leki nie działają

-mianseryna i mirtazapina: super na spanie i na tycie, alternatywny antydepresant jeżeli SSRI nie przynoszą rezultatów

 

Jako, że przeszedłem wieloletnią terapię z bardzo dobrym psychologiem mogę z tego punktu widzenia, z wiedzy jaką zdobyłem doradzić, że jedyną drogą do wyleczenia jest mocne zaangażowanie w psychoterapię z dobrym psychologiem. By lęk minął kluczowe jest zmierzenie się ze swoimi emocjami, lękami. Powoli należy zbliżać się do lęku i w ten sposób przestaniemy mieć lęk. Depresja jest wtedy, gdy nie chcemy czuć lęku, negatywnych emocji. Uruchamianie emocji tych, których się nie chce czuć jest drogą do wyleczenia z objawów. Kluczowe by zmierzyć się z emocjami i lękami ze swojego dzieciństwa, przeżyć je na nowo. Lęki, emocje, które nie zostały wyrażone w dzieciństwie powodują lęki i nerwice w dorosłym życiu. Czym mocniej i szczerzej wrócimy do tych emocji, lęków i wyrazimy je, odczujemy jak najmocniej tym większe prawdopodobieństwo, że lęki, nerwice ustąpią. Nie warto uciekać od lęków i emocji. Jeśli w danej chwili czujemy się smutni to pozwólmy sobie być smutnym. Jeśli nie będziemy walczyć z tym negatywnym emocjami to pojawi się prawdziwy uśmiech. Trzeba zaakceptować swoje wady. Nie musimy ich lubić, tylko po prostu zaakceptować. Często też niektórzy myślą o tym, że mogli inaczej postąpić w przeszłości w różnych sytuacjach życiowych. Psycholog podpowiedział mi, że nie warto się tym przejmować, bo jeśli postąpiliśmy tak jak postąpiliśmy to znaczy, że wtedy nie potrafiliśmy widocznie postąpić inaczej. Być blisko własnych lęków, emocji, wszystkiego co czujemy jest bardzo istotne by wyjść z nerwic, lęków, depresji i zmierzenie się z emocjami z dzieciństwa jak również realistyczne, racjonalne podejście do rzeczywistości. Jeśli czujemy lęk to odpowiedzmy sobie na pytanie, czy istnieje realne zagrożenie. Jeśli nie to poczujmy się bezpieczniej. Według doświadczenia psychologa hipnoza nie jest dobrym pomysłem, bo oczywiście możemy tym sposobem przestać się bać czegoś konkretnego, ale w to miejsce zazwyczaj powstanie inny, gorszy rodzaj lęku. Jeszcze jedna wskazówka jest taka, żeby byś szczęśliwym trzeba tworzyć dobro na codzień, być uprzejmym, pomagać itp. Ważne jest też by starać się być samodzielnym. Tym sposobem zwiększamy swoją pewność siebie. Niezależność, samodzielność wytwarzają w naszej psychice przekonanie, że potrafimy coś zrobić, co zwiększa podświadomie poczucie własnej wartości. Nie warto być krytycznym wobec siebie zbyt mocno. Trzeba cieszyć się z drobnych postępów, sukcesów. Emocje, które wytwarzamy w sobie podczas na przykład oglądania polityki pozostają w nas i na końcu ta złość, którą wytworzyliśmy kierujemy do siebie.

 

Podsumowując z mojego wpisu powstało takie kompendium wiedzy. Mam nadzieję, że komuś ta wiedza pomoże.
Są to oczywiście moje subiektywne odczucia. Leki różnie działają na wszystkich, więc po prostu rozmawiajcie o tym z lekarzem

i realizujcie zalecenie lekarzy. Jeśli jeden wam nie podpasuje to znajdźcie innego psychiatrę, aż znajdziecie swojego ulubionego.
Pamiętajcie oczywiście, że jedyną drogą do wyleczenia jest psychoterapia. Biorąc leki i pracując psychologicznie nad sobą osiągniemy najlepsze rezultaty. Samo branie leków niestety nie wyleczy. Nie trzeba koniecznie iść do psychologa. Można z książek zdobyć wiedzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@kulfon888 jeśli chcesz używać leku doraźnie w razie potrzeby, a nie cały czas - Lorafen (lorazepam), 1 mg, lub jeśli działanie będzie zbyt słabe 2-3 mg. Afobam, moim skromnym zdaniem jest kiepski i przereklamowany, bo nie działał w ogóle na moje stany lękowe. Może zbyt wiele od niego oczekiwałem.

Lorazepam wg mojego wieloletniego doświadczenia jest najskuteczniejszą przeciwlękową benzodiazepiną i nie zawiedzie cię, kiedy będziesz go potrzebował. Tylko niech nie przerodzi się to w nawyk codziennego zażywania, bo najsilniej ze wszystkich, wcześniej wymienionych uzależnia co tylko dowodzi jego skuteczności.

 

Klonazepam jest rownież skuteczny, dzięki silnej komponencie uspokajającej/rozluźniającej i jest stosowany przy lęku napadowym. Jego atutem jest czas działania, którego koniec ciężko było mi określić w czasie, przez co też najłatwiej i bezboleśnie mi się go odstawiało, ale nie polecam uzależniać się od benzodiazepin. Przeciwlękowo ma silne, lecz ograniczone działanie, które w pewnym momencie po prostu się urywa (dawka 1 mg, 2 mg już głównie nasila uspokojenie i usypia).

 

Nie pakuj się w SSRI, bo z nimi często jest loteria i zanim dobierzesz odpowiedni dla siebie, może upłynąć wiele miesięcy. To są dobre leki głównie do napychania portfeli koncernom farmaceutycznym, bo nie działają doraźnie. Ich stosowanie wiąże się również z uzależnieniem fizycznym, które jest bolesne przy nagłym odstawieniu leku.

 

Nie zgodzę się co do trazodonu, że jest to słaby lek, bo mi skutecznie pomaga odstawić kilkuletnie używanie kwetiapiny, który uważam za najgorszy syf, bo robi z człowieka kalekę i umysłowe oraz fizyczne warzywo. Może trazodon to słaby antydepresant, lecz na pewno lepszy lek nasenny. Gorzej od kwetiapiny wspominam tylko miesiąc na fluwoksaminie, która gdyby nie świadomość, że jestem pod wpływem tej trucizny doprowadziłaby w końcu do samobójstwa.

 

Podsumowując: pytaj lekarza o Lorafen, lub Lorabex.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Stifler19 napisał:

Inne moje spostrzeżenia o różnych lekach:
-buspiron: słaby lek, niewiele wnosi, delikatnie pobudza, nie wpływa kojąco
-trazodon: słaby lek, trochę też zamula, słaby antydepresant
-bromazepam: lekka benzodiazepina, działa przeciwlękowo i lekko poprawia nastrój

-diazepam: najrozsądniejsza benzodiazepina długo działająca

-alprazolam: krótko działająca około 4-6 godzin benzodiazepina, dobra na większy lęk, trochę poprawia też nastrój

-fluoksetyna: stymulująca, mogąca zwiększać lęk
-paroksetyna i sertralina: najlepsze SSRI

-pregabalina: na lęk uogólniony, relaksuje ciało i umysł, uspokaja i działa bardzo dobrze na sen

-escitalopram: warty rozważenia, ale nie tak dobry jak paroksetyna i sertralina

-chlorprotixen: jedyny warty uwagi uspokajający lekki neuroleptyk, może być korzystny przeciw lękom jeśli inne leki nie działają

-mianseryna i mirtazapina: super na spanie i na tycie, alternatywny antydepresant jeżeli SSRI nie przynoszą rezultatów

 

14 godzin temu, Stifler19 napisał:

Podsumowując z mojego wpisu powstało takie kompendium wiedzy. Mam nadzieję, że komuś ta wiedza pomoże.
Są to oczywiście moje subiektywne odczucia.

Dobrze, że zaznaczyłeś, że to tylko subiektywne odczucia, bo z co najmniej połową twoich twierdzeń ja się osobiście nie zgadzam. A przynajmniej tymi dot. trazodonu, fluoksetyny, escitalopramu i chlorprotixenu, mianseryny no i czepiałabym się poprawy nastroju np. na alprazolamie, bo jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że on działa na nastrój, a to nie prawda. Nastrój się poprawia bo zmniejsza poziom lęku i jakby poziom zmniejszył się bez leku to też by się nastrój poprawił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fobic hej dziekuje za wyczerpujaca odpowiedź

 

 W moim przypadku po konstultacji psychiatrycznej odstawiam lek parogen ktory juz od dawna wgl na mnie nie dziala (biore po 10 mg pol tabletki odstawiamy parogen) w jego miejsce bedzie doxepin 25 mg 1-0-2

 

Olzapine bluefish 10 mg odstawiamy i na jej miejsce za jakis bedzie ketrel a to dlatego bo ketrel ma dzialanie nasenne a ja mam takie problemy ze spaniem ze codziennie biore lek nasen , od niedawna bede mial diphergan na spanie lecz jeszcze nie wykupilem leku...

 

Kiedys bralem 150 mg chlorprotixenu na noc i spalem po niej lecz tego leku juz niema w hurtowniach... 

 

Jesli chodzi o dorazny afobam jesli on nie bedzie nalezycie na mnie dzialal to poprosze o clonazepam 0,5 mg bo wczesniej sie nim ratowalem i bylo ok - moglbym nawet poprosic o clon 2 mg lecz mysle ze wystarczy mi 0,5 mg 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.10.2022 o 12:16, Fobic napisał:

Uszkodzenia mózgu to prędzej powodują leki przeciwpsychotyczne. Ja po czterech latach brania kwetiapiny nasennie dorobiłem się uszkodzeń układu neurologicznego w postaci parkinsonizmu, więc nawet tak "niewinny" lek jak Ketrel, który często lekarze wciskają na siłę bo mają w głowie tylko to, że nie uzależnia fizycznie - ryje mózg, czasami bezpowrotnie.

 

To ciekawe, co mówisz. Ja biorę kwetiapinę i czuję, że mi poprawia myślenie i wyrównuje pięknie nastrój. Gdybym jej nie brał, to była by kaplica. Kwetiapina to jeden z najbezpieczniejszych i najłagodniejszych leków neuroleptycznych. Skoro doznałeś po niej parkinsonizmu, to znaczy, że nie była ona dla Ciebie. Nie wolno podawać neuroleptyków osobom, które ich nie potrzebują. Rzeczywiście bywa "wciskana" często jako lek nasenny i wg mnie jest to pewne jej nadużycie, to też wciskają ją innym osobom, które wymagały by leczenia neuroleptykami jako neuroleptyk pierwszego i najbezpieczniejszego rzutu. 

 

A skoro już rozmawiamy o polekowych uszkodzeniach mózgu, to zachęcam do przeczytania artykułów na temat pregabaliny i jej potencjału do wywołania i/albo nasilania encefalopatii u osób ze skłonnościami do niej. Nawet jest ostrzeżenie o tym w ulotce. Pregabalina działała na mnie fatalnie i dobrze, bo mogłem ją odstawić, cieszę się, że nie muszę jej brać, tylko mam swoją kochaną kwetiapinkę i lamotryginkę.

Edytowane przez MarekWawka01

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@kulfon888 odstawianie najlepiej skonsultować z lekarzem. 

Ja dostałem pobudzenia po pregabalinie, więc na mnie ten lek źle zadziałał, żeby sie uspokoić szybko wziąłem afobam, ale po tym zdarzeniu czuje się dziwnie, dlatego szukam przyczyny co się stało.

Może właśnie pregabalina coś namieszała w układzie nerwowym.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, kulfon888 napisał:

Fobic hej dziekuje za wyczerpujaca odpowiedź

 

 W moim przypadku po konstultacji psychiatrycznej odstawiam lek parogen ktory juz od dawna wgl na mnie nie dziala (biore po 10 mg pol tabletki odstawiamy parogen) w jego miejsce bedzie doxepin 25 mg 1-0-2

 

Olzapine bluefish 10 mg odstawiamy i na jej miejsce za jakis bedzie ketrel a to dlatego bo ketrel ma dzialanie nasenne a ja mam takie problemy ze spaniem ze codziennie biore lek nasen , od niedawna bede mial diphergan na spanie lecz jeszcze nie wykupilem leku...

 

Kiedys bralem 150 mg chlorprotixenu na noc i spalem po niej lecz tego leku juz niema w hurtowniach... 

 

Jesli chodzi o dorazny afobam jesli on nie bedzie nalezycie na mnie dzialal to poprosze o clonazepam 0,5 mg bo wczesniej sie nim ratowalem i bylo ok - moglbym nawet poprosic o clon 2 mg lecz mysle ze wystarczy mi 0,5 mg 

Chlorprothixen wrócił do hurtowni i wszedł jeszcze jeden zamiennik - chlorprothixen hasco. Widzę na gdzie po lek, że 50mg jest w 50% aptek, a 15mg w 80% aptek.

Lepiej tego używać by zasnąć, zamiast nasen bo on uzależnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ronie Ja w sumie zacząłem źle się czuć na pregabalinie raptem po 2-3 dniach jej brania, potem było tylko gorzej i po 1,5 tygodniu brania odstawiłem ten szajs. Choć żeby nie było, z tego co czytam na forum, to niektórym osobom ten lek bardzo odpowiada, np. Lusesita Dolores bierze pręgę i dobrze jej się żyje.

 

Nie wiem, czy po jednej tabletce mogło ci się to zdarzyć, może to była jakaś twoja (zmyślna) "reakcja szokowa" na nową substancję, ale się nie znam aż tak. Z tego co czytam w ulotce to ona potrzebuje 24-48h by "rozejść się" w organizmie, więc jest to raczej niemożliwe, to co przypuszczasz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

To ciekawe, co mówisz. Ja biorę kwetiapinę i czuję, że mi poprawia myślenie i wyrównuje pięknie nastrój.

Zwróć uwagę na to, że masz zaburzenia psychiczne z prawdziwego zdarzenia i twój mózg funkcjonuje zapewne trochę inaczej. U osób z taką, lub podobną diagnozą leki przeciwpsychotyczne mogą w jakimś sensie poprawić funkcje poznawcze, chociaż nawet sama ich nazwa wskazuje, że nie są to środki prokognitywne. U wszystkich "zdrowych" osób, które znam zażycie 50 mg kwetiapiny spowodowało tak negatywne odczucia, że niektóre wręcz myślały, że umierają i prowokowały wymioty, a innych 25 mg "ścinało z nóg" i czuli senność nie do powstrzymania, nie będąc w stanie funkcjonować. Są to z reguły standardowe doświadczenia. Sytuacja jest podobna, jak z osobami chorymi na ADHD i metylofenidatem, który wbrew swej naturze ich uspokaja.

 

11 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

Kwetiapina to jeden z najbezpieczniejszych i najłagodniejszych leków neuroleptycznych. Skoro doznałeś po niej parkinsonizmu, to znaczy, że nie była ona dla Ciebie.

Zgadza się i to mnie przeraża. Trafiłem na jakieś większe badanie, gdzie aż 11% osób doświadczyło objawów ze strony układu pozapiramidowego, więc jest to jeden z najbezpieczniejszych i najłagodniejszych leków neuroleptycznych, ale tylko w odniesieniu do reszty. Większość zaburzeń to te łagodniejsze, jak różne postacie parkinsonizmu, chociaż starsze leki z tej grupy były w stanie wywołać np. stupor, inaczej osłupienie (brak reakcji na bodźce przy jednoczesnym zachowaniu przytomności, pacjent nie porusza się, nie mówi, wzrok ma utkwiony w jednym punkcie).

 

Prawie wszystkie przeciwpsychotyki mają ten sam główny, odpowiedzialny za to i niezmienny od lat mechanizm działania, polegający na silnym, mniej lub bardziej selektywnym antagoniźmie dopaminy oraz działaniu cholinolitycznym (wiele cholinolityków jest truciznami). Z tych, które brałem jedynie chloroprotyksen dawał trochę odmienne, jakby bardziej "pozytywne" odczucia, lecz cała reszta, jak promazyna, czy kwetiapina działały podobnie, m. in. mocno zaburzając funkcje poznawcze oraz prowadząc do utraty przytomności poprzez niedociśnienie ortostatyczne. Promazyna dodatkowo pozbawiała mnie marzeń sennych i przez ponad rok nic mi się nie przyśniło. Poza tym zawsze w parze z teoretyczną sedacją i działaniem "nasennym" oprócz drastycznych spadków ciśnienia pojawiały się też palpitacje serca, co w połączeniu z hipotensją ortostatyczną działa po prostu kardiotoksycznie.

 

11 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

A skoro już rozmawiamy o polekowych uszkodzeniach mózgu, to zachęcam do przeczytania artykułów na temat pregabaliny

Pamiętam jak lekarz dziwił się, że nigdy nie czułem działania przeciwlękowego leków przeciwpsychotycznych, którego tak na prawdę nie posiadają. Było to zresztą sprzeczne z działaniem stale prowadzącym do parkinsonizmu. Hamowanie kanałów wapniowych pregabaliny jest kolejnym mechanizmem, odpowiedzialnym bezpośrednio za pojawienie się parkinsonizmu polekowego i skojarzenie jej z już wtedy ok. trzyletnim braniem neuroleptyków w oporowych dawkach, po krótkim czasie wywlekło na wierzch to paskudne i utrudniające funkcjonowanie zaburzenie neurologiczne.

 

Pamiętam gdy wziąłem ostatnią 150 mg kapsułkę, to już w 5-10 minut po zażyciu pojawiły się silne spięcia/zrywy mięśni twarzy i paraliż aparatu mowy przy próbie sformułowania myśli, a efekt ten utrzymywał się ponad tydzień. Myślałem, że ze względu na krótki czas działania leku, przejdzie mi to z dnia na dzień, ale piątego dnia, kiedy byłem już na skraju załamania psychicznego załatwiłem od lekarza Relanium, bo myślałem wtedy, że są to objawy związane z obniżeniem progu drgawkowego i jakie było moje zdziwienie, gdy 20 mg nic a nic nie pomogło. Dzięki Relanium przetrzymałem psychicznie kolejne 2-3 dni tych napadów, kiedy to nagle ustąpiły.

 

Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że to grubsza sprawa, a winowajcą jest głównie kilkuletnie, nieświadome niszczenie układu nerwowego przez promazynę/kwetiapinę. Od tamtej pory po każdorazowym zażyciu większej dawki tego drugiego, zawsze przez kilka godzin doświadczałem objawów parkinsonizmu, kiedy musiałem z jakichś powodów być na nogach i próbowałem np. z kimś rozmawiać, bo kiedy szedłem spać raczej wyciszałem myśli i objawy były minimalne, lub nieobecne.

 

10 godzin temu, Ronie napisał:

czy takie zmiany mogą zajść po zażyciu jednej tabletki?

Myślę, że jeśli masz odpowiednie predyspozycje i wystarczająco wrażliwe podłoże na wywołanie takich zmian - jest to możliwe, bo pregabalina to wbrew pozorom dość silny lek. Jest to też gabapentynoid, a są to w większości substancje ogólnie toksyczne, żrące i potencjalnie rakotwórcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ronie Gdyby jednorazowe użycie leku groziło organicznym uszkodzeniem mózgu, ten nie miałby racji bytu. Lekarzem nie jestem, ale moim zdaniem twoja paradoksalna reakcja (mocne pobudzenie psychoruchowe) na pregabalinę nie ma związku z encefalopatią, a była na tle zaburzeń działania układu nerwowego. Nawet tak poważne objawy, jak napady padaczkowe, których doświadczyłem kilkukrotnie pod wpływem pregabaliny, czy silny parkinsonizm polekowy są zazwyczaj w pełni odwracalne po odstawieniu leku, który je wywołał.

 

Klonazepam, z tego co się orientuję w obydwu wersjach (0,5 mg i 2 mg) ma podziałkę na cztery części. Jeśli bierzesz go tylko w celu odroczenia objawów odstawiennych, to zacznij brać 3/4 tabletki 0,5 mg (0,375 mg) i zmniejszaj dawkę o 1/4 tab. co dwa tygodnie, żeby mózg mógł na spokojnie przyzwyczaić się do samodzielnego funkcjonowania układu GABA.

Przy 0,25 mg możesz ewentualnie włączyć 5 mg diazepamu i kontynuować odstawianie klona. Później zamień 5 mg diazepamu na 2 mg, lub 4 mg (2 x 2 mg) i następnie 2 mg, a potem 0. W odstępach 1-2 tyg.

 

 

W dniu 9.10.2022 o 10:16, Ronie napisał:

Stworzono lek i nie wymyślono sposobu na jago odstawianie, żeby człowiek nie cierpiał.

https://benzo.org.uk/polman/bzsched.htm @Jurecki podał ci wszystko na tacy dwie strony wcześniej.

To o czym piszesz jest uzależnieniem psychicznym od substancji. Pregabalina nie jest dla ciebie, jeśli nieprawidłowo na nią zareagowałeś. Jesteś już na dużej dawce duloksetyny, powinieneś na niej polegać, a z benzodiazepin korzystać doraźnie, albo wcale jeżeli masz problem z uzależnieniem.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic Działanie przeciwlękowe leków neuroleptycznych jest dość specyficzne i chyba najbardziej zauważalne u osób ze skłonnościami do schizy. One takiego typowego lęku (np. społecznego) raczej nie zwalczą, ale taki bardziej paranoiczny, dziwny, silnie dezorganizujący lęk już tak. Mogę ci powiedzieć, że mam dość specyficzne lęki, czasem mające niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nic dziwnego, że terapie nic mi na to nie pomagały. A najlepszy tekst jaki słyszałem od jednej z terapeutek na to: "Proszę Pana, Pan musi nauczyć się żyć z tym lękiem, bo i tak leki będzie musiał Pan odstawić". Pfff, po pierwsze to skąd ona wie, czy ja nie mam schizy, to wtedy leki trzeba brać raczej do końca życia, a po drugie to życie z takim lękiem, który w wypadku bardzo silnego ataku przyjmował ZAWSZE postać silnych, kuszących myśli samobójczych, to jak ja miałem być obojętny wobec czegoś takiego?! A tak na marginesie, niestety wiem jak się zabić tak dość porządnie. 

 

Nawet słyszałem, że terapeuci często zalecają odstawianie leków, nawet mam koleżankę z ChAD-em(!!!), której terapeuta twierdził, że leki nic nie dadzą bez terapii. Z tymi całymi terapiami to jakaś dziwna sprawa. Lekarze ustawiają leki, kierują do terapeutów, a potem słyszy się takie rzeczy. Ale mnie to wnerwia!

 

Z psychoterapią to wg mnie tak jak z korepetycjami. Możesz sobie chodzić i chodzić, a i tak koniec końców nic z tego może nie być. Za sesję przesiedzianą w milczeniu, z totalną dziurą w głowie i tak musisz zabulić. Sam jak się przygotowywałem do matury z matmy, to musiałem obskoczyć z 5 korepetytorów, by trafić na tego właściwego. Z terapią jest to samo, jak terapeuta jest do dupy, to i terapia jest do dupy. Mi terapeutka po 2,5 roku psychoterapii opłacanej prywatnie, powiedziała, że to moja wina, że nie umiem korzystać z psychoterapii. Z tym że ja ciągle nie miałem na tyle uregulowanego leczenia, by móc wykorzystywać cały swój potencjał. Nie rozumiem, dlaczego mnie nie skierowała do lekarza, nie poradziła nic na moją nieudolność, tylko mnie zbyła i wykorzystywała cały czas moją nieporadność, do momentu tej konfrontacji. Nawet umówiłem się na jeszcze jedno spotkanie, oczekując, że może do niej dotarło coś, że powinna mnie za to przeprosić, a ona nic, jakby się nic nie stało... Nie podoba się, to się żegnamy i nie ma co się patyczkować. Ja nie będę płacił za robienie ze mnie idioty. Proste? Poza tym najciekawsze jest to, że zawód psychoterapeuty nie jest regulowany prawnie, co oznacza, że każdy może otworzyć swój gabinet w prywatnym domu, nawet będąc po szkoleniu z psychoterapii. Nawet raz trafiłem na takiego ratownika medycznego, który zwał się terapeutą i próbował mi wmówić, że homoseksualizm to choroba i że mnie z tego wyleczy. Także ten... 

 

Mi nawet lekarz internista i lekarz medycyny pracy mówili, że schizę albo coś schizopodobnego mogę mieć skoro tak pięknie reaguję na tego typu leki. Długo by pisać, na ile aspektów funkcjonowania one mi ogromnie pomagają. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Fobic napisał:

Lekarzem nie jestem, ale moim zdaniem twoja paradoksalna reakcja (mocne pobudzenie psychoruchowe) na pregabalinę nie ma związku z encefalopatią, a była na tle zaburzeń działania układu nerwowego.

Znaczy się ogólnie reakcjom paradoksalnym sprzyja alkohol i to nawet nie zmieszany z lekiem w danym momencie, co nawet w przeszłości częste nad/używanie. Często też występują u osób starszych po niektórych lekach. U młodych osób to raczej rzadkość, bo nawet u mnie lekarze byli zdziwieni, że reaguje paradoksalnie na diazepam. Z tym, że akurat w tym przypadku ja mam swoją teorię na ten temat czemu jest tak, a nie inaczej, ale nie konsultowałam jej nigdy z nikim mądrym ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MarekWawka01 Samo działanie leków ma nierzadko wartość terapeutyczną, ponieważ pozwala spojrzeć chorej osobie na świat z innej, bardziej wyważonej i niekiedy po prostu trzeźwej perspektywy. Miałem okres, kiedy brałem leki przeciwdepresyjne i trudno mi dziś z pewnością stwierdzić, czy leki wyleczyły depresję, czy raczej pomogły przetrwać trudne chwile, zanim życie samo wróciło na właściwe tory. Skłaniam się bardziej ku tej drugiej opcji.

 

Jakiekolwiek sesje terapeutyczne są bezcelowe bez potrzebnej obstawy lekowej, bo sam pamiętam jak z zaburzeniami lękowymi chodziłem na te spotkania, ale nic z nich nie wyniosłem, bo zawsze siedziałem spięty, rozkojarzony i drżałem jak galareta próbując złapać oddech.

 

57 minut temu, MarekWawka01 napisał:

Działanie przeciwlękowe leków neuroleptycznych jest dość specyficzne i chyba najbardziej zauważalne u osób ze skłonnościami do schizy

To są leki stworzone dla schizofreników, więc chyba jest tak jak piszesz. Wszelkie inne zastosowania przeciwpsychotyków są podyktowane pieniędzmi i dodatkowym rynkiem zbytu. Jak mówiłem lekarzowi konowałowi, że po tej kwetiapinie pocę się, mam palpitacje serca i tracę przytomność, na dodatek indukuje we mnie lęki i mnie po niej trzęsie bo wręcz czuję, jak mi próg drgawkowy obniża to udaje, że nie słyszy i pisze dalej tę trutkę... takie działanie na szkodę pacjenta powinno być karalne.

 

Godzinę temu, MarekWawka01 napisał:

Nawet raz trafiłem na takiego ratownika medycznego, który zwał się terapeutą i próbował mi wmówić, że homoseksualizm to choroba i że mnie z tego wyleczy

🤯

 

19 minut temu, acherontia styx napisał:

Z tym, że akurat w tym przypadku ja mam swoją teorię na ten temat czemu jest tak, a nie inaczej, ale nie konsultowałam jej nigdy z nikim mądrym ;)

Nawet w ulotce leku Relanium pisze wyraźnie, że są możliwe takie reakcje, jak pobudzenie, zmiany w zachowaniu czy agresywność, gdzieś nawet spotkałem się ze słowem furia, więc chyba mieścisz się w "normie" :wink:

Z kolei pregabalina może dawać takie reakcje jak parkinsonizm, drgawki (obydwa zaliczyłem), czy nawet stupor 😱 także ja również mam tendencję do nietypowych reakcji na niektóre leki, chociaż przez pierwsze 1-2 miesiące działanie było książkowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Fobic napisał:

Jak mówiłem lekarzowi konowałowi, że po tej kwetiapinie pocę się, mam palpitacje serca i tracę przytomność, na dodatek indukuje we mnie lęki i mnie po niej trzęsie bo wręcz czuję, jak mi próg drgawkowy obniża to udaje, że nie słyszy i pisze dalej tę trutkę... takie działanie na szkodę pacjenta powinno być karalne.

 

No niestety lekarz to siła wyższa, to on jest specjalistą, bo ma dyplom, na który pracował ciężko całe 6 lat i jeszcze więcej. Także jedyne co można zrobić w takiej sytuacji, to zmienić lekarza. 

No miałeś po tej kwetiapinie dość poważne objawy rozregulowania układu wegetatywnego. Podejrzewam, że Twój lekarz mógł to uważać za objawy psychosomatyczne nerwicy i dlatego cały czas ci tą kwetę przepisywał. Kwetiapina to nie jest lek ani na bezsenność, ani na nerwicę, ani nawet na depresję, chyba że depresję w przebiegu ChAD-u albo rzeczy schizofrenopodobnych. Ona ma wyraźne wskazania w leczeniu schizofrenii i choroby dwubiegunowej. 

 

Tak jeszcze chcę dopowiedzieć, że po tej kwetiapinie nie mam takich objawów typu potliwość, drżenia, palpitacje. Ja się leczę na nadciśnienie, tachykardię i hipercholesterolemię, ale ja to mam już od 16. roku życia, genetycznie, wtedy jeszcze nie brałem żadnych leków psychotropowych. Z resztą osoby z takimi skłonnościami do schizofrenii często mają dodatkowo jakieś zaburzenia związane z nieprawidłowym pobudzaniem/hamowaniem czegoś tam - nadciśnienie, tachykardia, częstoskurcz nadkomorowy, padaczka itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic dzięki za rady, ale ja już sam nie wiem czy chce odstawiać clon. Czuje się po lekach zmeczony czesto boli mnie głowa, ale mam wiecej spokoju. Zaczyna mi być wszystko obojętne bo wiem że już nigdy nie będzie w moim zyciu tak jak dawniej. Byłem pełen energii i chęci do działania. Teraz to bardziej wegetacja niż życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×