Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

Borderline - Emocjonalnie Niestabilne Zaburzenie Osobowości

Witam wszystkich!

 

Mam zamiar "wybrać" sie na oddział 7f w Krakowie.Czy był tam ktoś i moze mi powiedzieć coś wiecej o tym miejscu?? Bede wdzieczna za informacje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla dorosłych od 18 roku życia...

 

-- 18 paź 2011, 18:35 --

 

najwięcej jest osob miedzy 20-30...

ale sa też i starsze.....

najważniejsza jest motywacja....

ktos kto jej nie ma lepiej nich nie próboje....

ordynator Niezgoda,na pierwszej konsultacjii,potrafi niezle dopiec...(na Mnie podziałało na plus..) :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam niestety całe bite pół roku. Odsyłam do wątku kioleżanki arabic. Zgadam się znią w 100% :(

 

-- 07 gru 2011, 13:31 --

 

Przed chwilą wysmażyłam cały opis pieknych argumentów, ale mi zeżarło, ale jakby ktoś był zainteresowany to się wysilę od nowa :mrgreen: Najprościej i trafnie ujęła to jednak arabica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szerokozamknięta nie chcę naciskać, ale chętnie poczytam o Twoich odczuciach, bo arabica zniknęła z forum zaraz po prośbie o podanie innych miejsc w kraju, gdzie można się leczyć.

 

Nie wiadomo ile czasu arabica tam spędziła i dlatego z Jej wypowiedzi niewiele można wziąć.

 

Mówisz, że byłaś tam całą terapię i dodajesz, że "niestety". Przecież można się w każdej chwili wynieść. Chyba jednak terapia w Twoim przypadku miała pozytywne skutki skoro dotrwałaś do końca?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można się w każdej chwili wynieść, ale jak napisała arabica wszyscy mają tam tak sprane mózgi, że wcale to nie jest takie łatwe. Jest się zatrzymymywanym przez współtowarzyszy niedoli, którzy usilnie wierzą, że za miesiąc, dwa zdarzay się cud, dowiedzą się czegoś nowego, coś na nich spłynie nie wiado skąd i poprawi ich stan, ale to oczywiście nie następuje. Poza tym pacjenci nawzajem autentycznie przywiązują się do siebie i nie chcą się rozstawać. Jest się zatrzymywanym przez personel, któremu zależy na tym, żeby nie przerywać leczenia- wg mnie kwestia wizerunku odziału na zewnątrz, efektywności leczenia i zasadności jego istnienia, kontraktów z NFZ itp. itd.

 

Osoby z głębokimi zaburzeniami osobowości, jakie trafiają na ten oddział pstrzegają innych poprzez swoje negatywne projekcje (czy identyfikacje projekcyjne, czy jak je tam zwał) i na te projekcje (nieświadomie) odpowiada personel. Na oddziale ma się najczęstrzy i najintensywniejszy kontakt z pielęgniarkami. To one niemając ku temu odpowiednich kwalifikacji niemal prowadzą psychoterapię. Ze zajwiskami jakie zachodzą w terapii z takimi głęboko zaburzonymi pacjentami nie radza sobie zupełnie czasem doświadczeni psychoterapeuci a co dopiero niewykwalifikowane osoby jakimi sa pielęgniarki. W efekcie powielasz tam swoją traumę, dowiadujesz się tego co wtłaczali ci bezpośrednio lub nie wprost rodzice czy opiekunowie, wytykając ci nieustannie twoje braki, niedociągnięcia i ułomności.

Tak mi to z grubsza wytłumaczyła obecna terapeutka. Może wszystko poprzekręcałam i źle zrozumiałam bo jak wiadomo nie jestem specjalistką, ale brzmi sensownie, prawda ? :mrgreen:

Wygląda na, że jesteśmy jakby nieuleczalni :mrgreen:

Poza tym mam też może nietrafne, i odległe skojarzenia z tym co się tam dzieje ze Stanfordzkim eksperymentem więziennym. :mrgreen:

Primum non nocere ! :mrgreen:

 

-- 07 gru 2011, 17:24 --

 

Acha, dodam jeszcze, że przed przyjazdem tam czytałam wpisy na tym forum i też z ostrożnością podchodziłam do nieprzychylnych komentarzy, ale jak wiadomo tonący brzytwy sie chwyta :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szerokozamknięta - piszesz, że tonący brzytwy się chwyta. Lecz jeśli nie 7f to jaka jest wg Ciebie alternatywa-skuteczna rzecz jasna?

Nie mam prawa komentować Twojej wypowiedzi, gdyż nie było mi dane przebywanie w tym miejscu.

Aktualnie staram się o przyjęcie na oddział i przyznam, że oprócz pozytywnych stron jakie dostrzegam w Tym miejscu, mam wiele obaw.

Jednak obiektywnie patrząc, nie jestem w stanie podejść przychylnie do Twoich postrzeżeń odnośnie 7f.

Piszesz, że cyt.: " Jest się zatrzymywanym przez personel, któremu zależy na tym, żeby nie przerywać leczenia- wg mnie kwestia wizerunku odziału na zewnątrz, efektywności leczenia i zasadności jego istnienia, kontraktów z NFZ itp. itd. "

 

Przyznam szczerze, że gdybym należała do personelu to miałabym podobne podejście-miejsce to musi przecież w jakiś sposób funkcjonować, jest to praca setek ludzi i jeśli nie dbanie o wizerunek - równie dobrze mógłby być to psychiatryk gdzie wiążą w pasy za otwarcie buzi w niewskazanym momencie, zakładanie pasiaków pacjentom, zabieranie rzeczy osobistych etc.

 

Gdybym miała swoją firmę, to przede wszystkim zależałoby mi na jej dobrym wizerunku.

 

Piszesz, że cyt.: "Poza tym pacjenci nawzajem autentycznie przywiązują się do siebie i nie chcą się rozstawać." Ale czy stan ten jest z winy 7f, ordynatora, pielęgniarek, terapeutów i reszty personelu? Wg mnie chyba nie. W sumie to fajnie, że ludzie się do siebie przywiązują - jest to chyba jakaś forma "uspołecznienia".

 

Mam nadzieję, że nie odbierzesz mojej wypowiedzi negatywnie. To są tylko moje spostrzeżenia.

Być może jestem tym "tonącym" o którym wspomniałaś.

Inaczej - JESTEM tym "tonącym" o którym wspomniałaś.

 

I potrzebuję czyjejś pomocy by stanąć na nogi, by zacząć normalnie funkcjonować.

Nie oczekuję cudów od tego miejsca.

Każdy ma też inne problemy.

Z mojej perspektywy wiem też, że wariaci nie zawsze mają rację, a takim wariatem w dużym stopniu jestem.

 

F60.3 - Osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline

F50.0 - Anorexia Nervosa

 

Jestem przekonana też, że Ci ludzie nikomu z nas nie chcą zaszkodzić.

 

Być może jestem wariatem do tego stopnia, że mam ekstra wizje o 7f.

Jak się nie uda to trudno-najważniejsze, że się spróbowało. Plus za odwagę.

Jak się uda, ale nie spodoba to można zrezygnować.

Jak się uda i będzie fajnie - to fajnie.

 

W pn 12.12 mam pierwszą konsultację-także trzymajcie kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postaram się być mniej emocjonalna i może bardziej obiektywna, na ile to możliwe u tak zaburzonej osoby jak ja:)

Troszkę bezdusznie podeszłam do intencji personelu. Myslę, że są autentycznie święcie przekonani, że pomagają i już.

Pisałam bardziej z osobistej perspektywy. To nie było miejsce dla mnie, na pewno nie na tym etapie w jakim się znajdowałm i znajduję.

Z moich ułomnych obserwacji wynika, że jest to może miejsce bardziej dla "klasycznych" narcyzów z super jawnie wielkościową postawą (ale tacy tam raczej nie trafiają bo jak wiadomo piastują najwyższe stanowiska w państwie i korporacjach itp:)) takim takie temperowanie i pokazywanie, że nie są tacy wspaniali jak im sie wydaje może pomóc. Chociaż naprawdę i tak nie jestem przekonana do takich metod w stosunku do kogokolwiek. Może pomóc "klasycznym" borderom, którzy po upadlających pobytach na odwykach i odziałach psychiatrycznych, gdzie sa wiązani w pasy po próbach samobójczych czują sie tam jakby wtąpili do raju, bo ktoś w ogóle z nimi rozmawia, obdarza jakimś zainteresowaniem, nie obrzuca wyzwiskami, nie stosuje fizycznej przemocy itd.

Każdy jest inny i każdy reaguje inaczej, ja nie byłam wstanie przyjąć niczego co mi tam oferowano, odbierałam to jak atak i znęcanie się na demną. Pewnie wynika to z głębokości moich zaburzeń.

Naprawdę trzeba się dobrze rozeznać w tym na jakim etapie rozwoju się jest za nim się trafii na 7f, jeżeli w ogóle takie metody postepowania moga pomóc, a ja nie jestem do tego przekonana. Z zaciśniętymi zębami da się to przetrwać, ale nie o to chodzi.

Co do przywiązywania się pacjentów, pisałam o tym jako o bardzo pozytywnym zjawisku, sama mam do dziś kontak z wieloma osobami z którymi byłam na terapii, z niektórymi nawet bliski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szerokozamknięta - zwracam honor; )

 

Z chęcią ogromną (jeżeli nie wariacko maniakalno ogromniastą) bym troszkę rozpisała się....ale pakuję się bo mi pociąg śmignie ; )

Lecę popstrykać trochę fotek Krakowa; ) a przy okazji zahaczę o 7f-w sumie jak już się wybieram to nie zaszkodzi... ;D

 

dziękuję za miłe słówka

Szkieletorek ściska!!! :*

 

-- 14 gru 2011, 14:33 --

 

Witam was!!!

 

Jestem po 1wszej konsultacji, którą oceniam bardzo pozytywnie.

 

Z uwagi na konieczność zachowania 6-miesięcznego okresu abstynencji, kolejną konsultację mam 7 lutego-od tego dnia będę na 2 tygodniowym pobycie diagnostycznym.

Rozmowę miałam z Panem-niestety nie spamiętałam godności lekarza-taki Pan z dłuższymi włosami i w okularach ; ) ).

 

Rozmowa była rzeczowa-z mojej strony nic do ukrycia. Pojawiły się również 2 krępujące nieco pytania (wedle mojej oceny miały na celu sprawdzenie jak świadomie podchodzę do kwestii popełnianych przeze mnie błędów-to tak w wielkim skrócie-kwestia substancji psychoaktywnych). Uważam, że dałam fajnie radę.

 

Pan lekarz był wg mnie bardzo kompetentny. U mnie przewija się jeszcze bardzo istotny problem molestowania w dzieciństwie (w wieku 5-7 lat), także otrzymałam wskazówkę gdzie mogę udać się po pomoc na okres do kolejnego spotkania. Pan zasugerował mi również, że jeśli jestem już w Krakowie-żebym podeszła może do Kopernika-tam jest oddział zaburzeń odżywiania i być może tam udało by mi się wbić na okres do kolejnych spotkań lub po prostu rozeznać się w terminach przyjęć.

Tak też uczyniłam-przedstawiłam w Koperniku sprawę-wytyczyli mi termin na 21 luty.

 

Podczas krótkiej w sumie rozmowy w Babińskim-ok 40 min. z pozostałymi formalnościami-odebrałam to miejsce bardzo pozytywnie. Aktualnie jest tam remont i stacjonują w 9tce. Remoncik kończy się jakość z końcem stycznia, więc jakby dali mi szansę to miałabym okazję odbyć terapię w wyremontowanym budynku :brawo:

Rozmowa była konkretna, poczułam także elementy empatii (kwestia molestowania).

Bardzo się cieszę z tej konsultacji. Dużo mi dała-ocena własnego podejścia i zaangażowania, pozytywny odbiór placówki i terapeuty.

 

Szrokozamknięta - to co piszesz jest bardzo fajne.

Ja też mam za sobą hospitalizację, gdzie nie dałam sobie pomóc, jednakże moje zachowanie delikatnie ujmując było "hardcorowe" ! Nie dziwie się jednak swojej postawie, gdyż zamknęli mnie na tydzień w myśl art. 23. ze schizofrenikami, paranoikami etc. na jednej sali...podczas tej "hospitalizacji" nie miałam ani jednej rozmowy z psychologiem (rozmowa na wstępie podczas przyjmowania i dzień przed wypisaniem z ordynatorem i lekarzem prowadzącym). Jest jeszcze jeden "szczegół" odnośnie ich leczenia, ale to nie miejsce by o tym wspominać.

Wracając do twojej postawy-piszesz "Każdy jest inny i każdy reaguje inaczej, ja nie byłam wstanie przyjąć niczego co mi tam oferowano, odbierałam to jak atak i znęcanie się na demną. Pewnie wynika to z głębokości moich zaburzeń.

Naprawdę trzeba się dobrze rozeznać w tym na jakim etapie rozwoju się jest za nim się trafii na 7f, jeżeli w ogóle takie metody postepowania moga pomóc, a ja nie jestem do tego przekonana. Z zaciśniętymi zębami da się to przetrwać, ale nie o to chodzi. "

 

Szanuję Twoją postawę oraz doceniam fakt, że świadomie piszesz o swoich zaburzeniach.

Nie wiem jak tam jest, gdyż mam dopiero 1wszą konsultację za sobą.

Jednakże, ja bardzo chcę wyjść na prostą i widzę w tym miejscu ogromną szansę dla siebie.

Obudziły się we mnie marzenia, cele (jeszcze się ich nie podejmuję, gdyż nie wiem czy nie stanowią one starych nawyków mnie perfekcjonistki). Jestem po jednej próbie samobójczej - jeszcze rok temu nawet bym nie pomyślała że aż tak mogę się poddać.

Moje problemy dodawały mi siły, wiecie - taki bohater - mam poważne problemy, ale daję radę w sprawach życiowych i ogarniam wszystko na celujący ++ ...

Także szerokozamknięta-grunt to się nie poddawać, a nawet jak się już człowiek podda to wynieść z tego coś pozytywnego. Jesteśmy ludźmi i robimy ekstraprojekty, żyjemy fajnie i popełniamy też błędy, spotykają nas chwile dobre i chwile "to nie ten czas nie to miejsce".

Wszystko po coś jest.

Być może-jeśli tak jest-ich "twarde" podejście do terapii ma jakiś sens.

Jo - tak piszę - cwaniaczek ze mnie - a jeszcze nie wiem co mnie ewentualnie czeka... :yeah:

 

Ściskam was!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Penie miałaś konsultacje z dr Pukiem. Ja też z nim miałam 1-wszą konsultację i dobrze ją wspominałam. Wszystko zależy od tego jaka jesteś, naprawdę trudno tu uogólniać. Wiarę i chęć zmiany każdy tam ma, nawet jak na to nie wygląda :), ale potem różnie bywa. Dla niektórych to sie okazuję zbyt dużym wyzwaniem. Życzę ci powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Justice84, na bank dr Puk ;)

a ten remont to mam nadzieję że się mylisz bo liczyliśmy na początek stycznia :-|

i nie ciesz się tak na ten wyremontowany oddział, to tylko nowe podłogi :mrgreen:

 

-- 15 gru 2011, 19:30 --

 

szerokozamknięta, a kiedy byłaś na oddziale? sporo osób które wyszły po pobycie, jest wkurzonych a to na brak postępów (trzeba chcieć, nikt tego za nas nie zrobi) albo na diagnozę. i chyba chcesz uchodzić za 'bardzo zaburzoną', tak ciężko chorą że nic już nie jest w stanie ci pomóc. tylko kłaść się krzyżem na podłodze i czekać na śmierć.

a co do zatrzymywania ludzi przez personel to mają rację robiąc to. znam kilka osób które same się wypisały a teraz ledwo ciągną..

 

-- 15 gru 2011, 19:37 --

 

ej, to strasznie ciekawe! sprawdziłam twoje posty szerokozamknięta, i musiałaś być za mojego pobytu. gdybym wiedziała kim jesteś, myślę że mogłabym spróbować zrozumieć twoje podejście do oddziału. ciekawe czy na grupie czy indywidualnej byłaś hmm..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"a ten remont to mam nadzieję że się mylisz bo liczyliśmy na początek stycznia :-|

i nie ciesz się tak na ten wyremontowany oddział, to tylko nowe podłogi "

 

Kite - z całego tego zamieszania mogłam pokręcić z tym terminem zakończenia remontu, także nie sugeruj się moją wypowiedzią w tej kwestii - proszę ; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A własnie niech się dziewczyna cieszy na wyremontowany oddział. Chyba nie tylko podłogi bo słyszłam cos o kuciu w kibelkachach dla personelu, które utrudniało przebieg dużej społeczności :), ale to może własnie podłogę skuwali :D. Lepsza podłoga niż nic.

Nie wiem czy jestem bardziej czy mniej zaburzona, pisałam o swoich odczuciach i tyle. A na ile to jak odebrałam odział świadczy o głebokości moich zaburzeń to nie mnie oceniać.

Rozumiem twojego walecznego ducha, ale każdy tam pracuje na ile może, na ile mu aktualny stan pozwala.

Ja znam przynajmniej jedną osobę, która zrezygnowała i jest bez zmian, w ogóle nie żałuje rezygnacji a ja wytrwałam do końca i ledwo ciągnę :D. Nie ma żadnych reguł :). Nie ma co idelizować tego miejsca, ale też trzeba starać się mieć świadomość na ile na odbiór tego miejsca wpływają nasze zaburzenia. Starałam się to zrobić, choć jest to trudne dla mnie zorientować się jak jest na prawdę.

Byłam w czasie pobytu na indywidualnej :). Czy jestem nieuleczalna, nie wiem, chodzę dalej na terapie więc chyba jeszcze nie uwierzyłam w to do końca :).

 

-- 16 gru 2011, 15:31 --

 

Najlepiej jakby się jeszcze okazało, że byłyśmy na wspólnym psychorysunku, w pokoju i w ogóle. Matko, nie mogę :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×