Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

hej...

mam problemik ktory chyba sama sobie stworzylam...i nie ukrywam ze licze na wasze wsparcie;-(

wczoraj skusilo mnie ,zeby sobie poczytac chyba angielskie fora,zalaczylam tlumaczrnie strony-i znalazłam historie ludzi na seroxat,paxil ....i ogólnie czułam sie dobrze ale jak przeczytałam jak ludzie cierpią podczas odstawienia(A sama jestem na etapie odstawienia biore pół dawki czyli 10mg)i wszędzie pisze o tej bezsennosci-a tu mam fobie na tym punkcie!i wyobraźcie sobie nie spałam całą noc wmówiłam sobie chyba ze mnie to też dopadło bo przeciez zmniejszyłam dawkę i skoro inni mają to ja tez musze miec bezsenność....załamka,serce mi waliło jak oszalałe pomimo ze wzięłam lerivon jak zwykle,ok.2 w nocy wzięłam hydroxyzynę bo nie umiałam sie uspokoić-przes oczami miałam tylko kompa i teksty o bezsennosci i cierpieniu ludzi na nią...wiem moze to jest smieszne ale dziś znów czuje sie fatalnie...........spiepszyłam to co juz miałam czyli pół dawki i było ok!a teraz nie wiem czy mam wracaĆ DO CAŁEJ TABL.?nie wiem dół dół

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslę Kasiu że powinnaś zastosować sie do swoich własnych rad z tematu CIĘŻKA PRZEWLEKŁA BEZSENNOŚĆ tzn przestać tak dużo uwagi skupiać na temacie bezsenności i na tym czy zaśniesz czy nie - zacznij to olewać - bede spała to bede nie to nie nic złego sie nie stanie (Twoje słowa). Ponadto, jak zauważyłam, w sposób nadmierny czytasz internet - chociaż radziłaś coś przeciwnego.

Pozdrawiam i życzę powodzenia w odstawianiu seroxatu - myślę że nie warto rezygnować z pierwszych sukcesów w procesie odstawiania z powodu jednej nieprzespanej nocy.

Na pocieszenie - ja po roku ciężkiej bezsenności na dzień dzisiejszy odstawiłam wszystkie leki i śpię świetnie o własnych siłach - nawet lepiej niż po lekach, w tym po lerivonie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Kasiu.Przepraszam,ze dopiero teraz odpowiadam,ale niestety dopiero teraz mam czas.Odpowiadajac na Twoje pytanie. Nie mam problemow ze snem.Biore 90mg leriwonu.Odstawiaj dalej Seroxat,nie warto rezygnowac z odstawiania.Powiedz sobie tak,nie bede spala trudno,nic sie takiego zlego nie stanie.Wiem ,ze latwo mi mowic.Jak zaczynalam brac fluoxetyne,nie moglam wogole spac.Nie spalam cale noce,wkurzalam sie,a im bardziej chcialam zasnac tym bardziej nie moglam.Musialam sobie powiedziec no trudno najwyzej znowu nie bede spac i nie spalam.Zasypialaam dopiero po ok.3nieprzespanych dobach.Przeszlo mi po paru tygodniach i teraz juz jest ok.Moze sprobuj np.poczytac ksiazke?Powodzenia,dasz rade.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na sam edronax wydaje ok111zl jest tylko 20tabl w opakowaniu,wiec na miesiac potrzebuje 3 opakowania takze wydaje mi sie duzo,zwlaszcza,ze to dosc specyficzny lek ,o waskim spektrum dzialania.Dla mnie taka cena to gruba przesada,no,ale trudno,tak juz niestety jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasia000, odstawiaj dalej i nie czytaj takich stron. Najwyraźniej źle na Ciebie wpływają. Niestety nie polecę stron gdzie miliony ludzi opisują jak bezproblemowo odstawiali paroksetynę, bo Ci poprostu o tym nie piszą. Ale wierz - tak jest zazwyczaj!

 

Pamiętaj, że bardzo łatwo sobie coś wkręcić. A tu to nie odbieramy tego jako tak samo oczywiste jak w wielu ludzkich, życiowych sprawach. Jeżeli będziemy np. czytać same strony o tym jak to ktoś wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i miał wypadek to całkiem możliwe, że dojdziemy do wniosku, że same wypadki się zdarzają. A ludzie mają taką naturę, że nie piszą gdy udało się wyjść, wsiąść bez problemów do samochodu, nic ciekawego się po drodze nie wydarzyło, pojechali tam gdzie mieli pojechać i wysiedli. Ludzie piszą czasami gdy ich emocje poruszą i gdy zdarzy się coś ciekawego. A piszą bardzo często gdy zdarzy się coś niesamowitego, bardzo złego. Coś przed czym chcą przestrzec.

 

Tak, że z dystansem i jak takie strony źle Ci robią to nie czytaj :) Ew. jak sobie już na dobre wkręciłaś to poproś lekarkę o coś na sen na krótki czas - oczywiście po rozważeniu przez nią czy to dobre rozwiązanie.

 

Pozdro!

 

I smacznego spania! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już mi trochę lepiej...minął dołek i juz nigdy nie bede czytała głupot na zagranicznych forach bo mam wrazenie ze to jakaś nagonka i zmowa zeby tak demonizować seroxat ...szok-więc dziekuje za słowa otuchy-jak narazie dalej 10 mg seroxatu i 30 mg lerivonu-pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co się dzieje z tym tematem, raz ma 15 stron a innym razem 17 albo 18?

Czytam wasze opinie na temat tego leku ponieważ też go biorę od kilku tygodni, przez pierwszy miesiąc było to 20 mg, a od niedawna 40 mg. W moim życiu ostatnio wiele się dzieje i trudno mi określić czy zmiany mojego nastroju i zachowania jakie zauważam są efektami działania tego leku czy nie. Odkąd go biorę, minęły u mnie napady lęku, a to dla mnie bardzo dużo, ponieważ utrudniały mi one życie. Mało nie straciłem pracy, zerwałem kontakty z rodziną, przeżywałem silny stres z byle powodu, problemem dla mnie było nawet wyjście z domu. Moim błędem było to, że przetrwałem w tym stanie prawie rok, przez co moje problemy mocno się nawarstwiły, gdyby nie pomogli mi moi bliscy pewnie nadal próbowałbym sam radzić sobie z moim problemem, co podejrzewam wpędziłoby mnie w jeszcze większe problemy. Na razie staram się pracować nad sobą i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poradzić i zapomnieć o moich lękach i natręctwach.

Przy okazji, dowiedziałem się że firma produkująca ParoMerck zmienia nazwę tego leku i niedługo nie będzie on już dostępny w aptekach pod ta nazwą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam zgadza się lek będzie nazywał się terazPAROGEN ja już biorę1,5 roku dopiero po zwiększeniu dawki na 2 tabletki pomogło mi teraz jestem na zmniejszeniu dawki bo przytyłam 12kg apetyt był nawet w nocy na lęk miałam afobam25mg ale już od 4 m-cy nie biore on był dorażnie jak mam nerwy to mam cukierki melisowe .polecam nie siedziwć w domu ja miałam osobe która wiedziała o moijej chorobie miałam lęki a teraz chodze sama .chodziłam też do psychologa i tam odnalazłam swoje ja bo było tak że je straciłam znalazłam inny punkt widzenia .ze mną było tak że nie mogłam spąć mimo że byłam senna nie jadłam nie piłam i nie miałam siły nawet chodzić całasię trzesłam bałam się zostać sama w domu.brakowało mi powietrza nie mogłam usiedzieć w miejscu.ale paromerck mi bardzo pomógł .lek i dawke trzeba dopasować .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Biorę Paromerck 6 dni. Przez 4 dni 1/2 tabletki, od piątego cała. Jestem załamana, że nie działa. Został mi przepisany na nerwicę lękową-mam ataki paniki tylko w nocy. Pierwsze noce były ok, a po zwiększeniu dawki miałam ataki w nocy. Czy to minie i trzeba po prostu przeczekać? To jest strasznie męczące :-| Biegunka przeszła mi czwartego dnia, ale lęki nocne bez zmian i chyba poddenerwowanie w w dzień. Dodam, że to mój pierwszy lek. Na czas wprowadzenia mam na noc Cloranxen, ale lęki i tak występują. Proszę o opinię, czy to w końcu minie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę ParoMerck ponad 6 tygodni, przez miesiąc 20 mg i od dwóch tygodni 40 mg, napiszę więc kilka słów na temat zaobserwowanych skutków jego działania. Chciałbym zaznaczyć, że jestem sceptycznie nastawiony do leków, nie staram się doszukiwać w nim przyczyn wszystkich zmian jakie występują, bo ich powody mogą być zupełnie inne. Mówię tutaj o obwinianiu leku za przyrost wagi, czy zmniejszone libido itp. Faktycznie na początku przytyłem ok. 2,5 kg, ale przez to że miałem większy apetyt, aktualnie kontroluję to i moja waga utrzymuję się na stałym poziomie. Jeśli chodzi o libido, to utrzymuje się ono raczej na średnim poziomie i tutaj nie zauważyłem żadnych zmian. Nie zauważyłem też, żeby lek w jakikolwiek sposób wpłynął na natręctwa jakich nabawiłem przez ostatni rok, boję się jedynie, że utrwalą się one na stałe. Z perspektywy czasu dostrzegam, że kilka moich starych zachowań teraz mogę zaliczyć do natręctw, jednak są one na tyle nieznaczące, że nie obniżają one mojego komfortu życia.

 

Efekty uboczne jakie odczułem, to delikatne otępienie-zmęczenie przez pierwszy tydzień brania leku i tydzień po przejściu z dawki 20 mg na 40 mg.

 

Największym pozytywnym efektem działania leku jest zmniejszenie poziomu lęku o jakieś 90%. Nie pożegnałem go do końca, ale jeśli już pojawia się to jest płytki i przechodzę przez niego bardzo lekko. Wcześniej był on dla mnie koszmarem, występował przy wręcz absurdalnych sytuacjach, utrzymywał się przez co najmniej godzinę, w ekstremalnych sytuacjach potrafiłem zdenerwować się czymś w piątek po południu, a mijało to dopiero w poniedziałek lub wtorek.

Poza tym ustabilizował się mój ogólny nastrój, nie mam już dużych huśtawek. Doszło do tego, że zacząłem obawiać się dobrego samopoczucia, ponieważ kiedy je miałem, wiedziałem ze za chwilę, w ciągu kilku minut a nawet sekund, zdenerwuję się i wpadnę w dół emocjonalny. Przyjemność zacząłem wiązać z nieprzyjemnymi emocjami.

Teraz zdarzają się mi przypływy energii, mam wtedy więcej chęci do pracy, staję się bardziej rozmowny i towarzyski, chociaż generalnie jestem introwertykiem. Jestem bardziej śmiały w kontaktach z ludźmi, wcześniej unikałem kontaktu z ludźmi. Od niedawna pracuję przy obsłudze klientów, kiedyś było to dla mnie coś niewyobrażalnego. Podejrzewam, że gdyby nie ten lek, musiałbym zrezygnować z tego zajęcia bo nie byłbym w stanie go wykonywać. Teraz nabrałem dystansu do tego zajęcia, stałem się mniej wrażliwy na emocje innych i na ich opinię na mój temat. Nadal jednak zdarzają się u mnie emocjonalne doły, czuję się wtedy fatalnie, występuje to szczególnie kiedy jestem zmęczony nawałem pracy albo jestem niewyspany, staram się to jednak jakoś przetrzymać. Zastanawiam się nad tym w jaki sposób wpływa na mnie większy kontakt z ludźmi, czy już on sam nie poprawia mojego humoru, a ja to odbieram to jako efekt działania leku.

 

Nie mam wykształcenia medycznego, ale prywatnie interesuje mnie tajniki działania naszego umysłu, więc staram się dowiedzieć więcej na ten temat. Z ulotki dołączonej do leku dowiedziałem się, że głównym składnikiem ParoMerck’u jest paroksetyna, a z wikipedii, że jest ona silnym wybiórczym inhibitorem wychwytu zwrotnego serotoniny i że, zacytuję:

„Wydłuża ona czas działania serotoniny w szczelinie synaptycznej, nasila i przedłuża efekty pobudzenia przez nią postsynaptycznych receptorów serotoninergicznych. Efektem zwiększenia pobudliwości w układzie serotoninergicznym jest ogólna poprawa nastroju, która pojawia się po kilkunastu dniach stosowania leku.”

 

Z tego co wiem i co zrozumiałem z tych informacji, wnioskuję że serotonina jest neuroprzekaźnikiem, dzięki któremu komórki nerwowe w mózgu przekazują między sobą informacje, a paroksetyna powoduje wolniejsze zużycie serotoniny, przez to, że blokuje jej wchłanianie do komórek nerwowych i wprowadza cząstki serotoniny do ponownego obiegu, czyli niejako sztucznie podtrzymuje wyższy poziom tej substancji w przestrzeni między komórkami nerwowymi, co przekłada się na lepsze lepszą komunikacje między nimi, a co z kolei wpływa na sprawność myślenia, lepsze odczuwanie emocji i dobre samopoczucie.

 

Przy okazji nasuwa mi się pytanie, na które może ktoś będzie umiał odpowiedzieć. Czy samo branie takiego leku wystarczy na poprawę samopoczucia, czy też należy wspomagać jego funkcję poprzez odpowiednią dietę albo czynności choćby takie jak ruch na świeżym powietrzu, czy coś jeszcze innego? Jeśli chodzi o dietę to wiem, że są pokarmy które wpływają na poprawę samopoczucia, na przykład banany, gorzka czekolada, kawa, tłuste ryby jak makrela, które zawierają tłuszcze omega 3. Pokarmy te wpływają na poziom serotoniny, czyli to oznacza że zwiększają jej ilość w mózgu, a więc dzięki nim można wzmocnić działanie leku? Czy moje wnioski są słuszne?

 

[Dodane po edycji:]

 

Dodatkowo zastanawiam się nad tym jak nasze rozumowanie, uczucia, chowania wynikają z samej budowy mózgu, chodzi tutaj o to, że w toku ewolucji rozrasta się on o kolejne elementy i pomimo to, że człowiek posiada płat czołowy, który odpowiada za logiczne myślenie, podejmowanie decyzji, poczucie moralności itp, to jednak nasze emocje kontrolują dużo starsze ewolucyjnie części mózgu, odpowiedzialne na przykład za odruchy bezwarunkowe, czy wrodzone instynkty. Przez to jesteśmy w stanie określić, które nasze zachowania są nielogiczne, stają się natręctwami, ale pomimo tego, że je sobie uświadamiamy, to jeśli są one utrwalone w tych pierwotnych częściach mózgu, wtedy nie potrafimy zapanować nad nimi. Czy ktoś znający sięe na tym mógłby powiedzieć coś na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszelkie nieporozumienia biorą sie czesto z błednego rozdzielania (zupełnie niezrozumiałego) psychiki od ciała....ciało i psychika stanowi jednosc!!!gdy ciało choruje ,choruje czesto i psychika versus versus...farmakoterapia ma podstawowe i zarazem nadrzedne znaczenie w leczeniu depresji endogennej,depresja reaktywna o ile nie przeradza sie w endogenną leczona jest własnie psychoterapią...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca rozumiem o czym mówisz, nie staram się rozdzielać psychiki od ciała, przecież wiadomo, że leki wpływając na ciało leczą psychikę. Zastanawiam się natomiast nad wspomaganiem farmakoterapii, między innymi poprzez dietę, ćwiczenia lub inne rzeczy. Staram się zrozumieć jak to funkcjonuje, obserwuję siebie i innych ludzi, uczucia jakie doznaje, a później zastanawiam się dlaczego coś się dzieje właśnie w taki sposób a nie inny.

Na przykład zastanawiam się dlaczego niektórzy ludzie są zadowoleni z życia, niekoniecznie posiadając dobra materialne a inni są smutni i zgorzkniali. Jest takie powiedzenie że jeśli chcesz zmienić świat to najlepiej zacznij go zmieniać od siebie. Chodzi o to że swoim nastawieniem wpływasz na innych, tworzysz w ich umysłach pozytywny wizerunek, co może spowodować że oni będą go powielać dalej na innych ludzi. Załóżmy że pracujesz w firmie, trafisz do zespołu gdzie są pracownicy o długim stażu, znudzeni, zgorzchniali i niezadowoleni, ta atmosfera udziela się tobie, później trafiasz do innego zespołu gdzie są nowo przyjęci ludzie i masz do wyboru albo powielić zachowanie jakie zaobserwowałeś w poprzedniej grupie albo zmieć się radykalnie i swoim pozytywnym przykładem zaszczepić entuzjazm w nowym zespole. Podobnie może być jeśli chodzi o rodzinę lub większa grupę ludzi, nawet cały naród, przeciez mówi się że polacy są tacy, niemcy tacy, francuzi jacy jeszcze, a japończycy zupełnie inni. Inny przykład to młodzi ludzie, nastolatkowie, oni mają dużo energii, są zazwyczaj zadowoleni, a co się dzieje później? stykają się z trudami życia, zostają przez nie spacyfikowani i entuzjazm opada, zupełnie jak by radość życia była płomieniem który trzeba wciąż podsycać a jeśli się tego nie robi wtedy on przygasa, dlatego zadowoleni ludzie żeby zachować swoją radość moim zdaniem powinni unikać tych zgorzkniałych.

 

[Dodane po edycji:]

 

Dużo już napisałem w tym temacie, ale odczuwam nieodpartą potrzebę wyrzucenia z siebie przemyśleń jakie gromadzę, może to jeden z efektów działania ParoMerck,u ;) Oglądałem program o wychowaniu psów, był tam mały, agresywny pies, jego właścicielka chciała, żeby przestał on atakować ludzi podczas spacerów, treserka stwierdziła że obcy ludzie stresują psa, więc żeby to zmienić postanowiła powiązać w umyśle pieska spotkanie z obcymi ludźmi z pozytywnym skojarzeniem. Dokonała tego dając przypadkowym ludziom kawałki psiego jedzenia i kiedy właścicielka psa szła z nim chodnikiem, ludzie przechodzili obok i rzucali pieskowi jedzenie. Pies zjadał smakołyki, po pewnym czasie zamiast rzucać się z agresją na obcych ludzi przechodził obok nich spoglądając jedynie czy nie dostanie smakołyku. Mam małe wątpliwości co do tej metody, moim zdaniem nie należny uczyć psa, żeby jadł od obcych, ale w tym przypadku osiągnięto ważniejszy cel. Myślę nad mechanizmem jaki wykorzystała w tym przypadku treserka. Udało jej się zmienić uczucie agresji z przyjemnością. Sytuacja dotyczy psa, ale podobnie jest u ludzi. Człowiek wiąże uczucia, na przykład strach z miłością (szuka wtedy kogoś bliskiego), miłość z nienawiścią (kiedy doświadcza zdrady), a nienawiść na nowo ze strachem (obawa przed samotnością), powiązanie miłości z nienawiścią po zdradzie może wpływać na przyszłe związki człowieka, ale według mnie powiązania te nie są stałe i można starać się je zmieniać, wiążąc na przykład miłość z radością.

 

[Dodane po edycji:]

 

Do niedawna albo nie czułem niczego, byłem obojętny na wszystko, albo byłem wystraszony i miałem lęki. Odkąd biorę ParoMerck mam chwile, że zaczynam czuć poprawę nastroju, zapomniałem już jak to jest. Jednak mam wrażenie że poprawa nastroju nie jest czymś samoistnym, co po rpostu jest, ale jest jakby wzmocnieniem pozytywnych uczuć jakie staram się w sobie wzbudzić. Na przykład lubię ruch na świeżym powietrzu, traktuję to jako sposób na odstresowanie, teraz nie tylko mnie to odstresuje, ale sprawia mi to większą przyjemność niż kiedyś, samo oddychanie świeżym powietrzem stało się przyjemne jak nigdy dotąd, albo wieczorem na poprawę nastroju jem gorzką czekoladę, teraz poprawa nastroju utrzymuje się dłużej i jest chyba intensywniejsza. Nawiązując do poprzedniego wątku odnośnie budowania powiązań miedzy uczuciami, myślę nad tym żeby pracować nad wzmacnianiem dobrego samopoczucia, żeby traktować je jak iskierkę z której uda mi się rozpalić płomień radości i zachować dobry nastrój na dłużej.

 

[Dodane po edycji:]

 

Odnośnie libido, niektórzy skarżą się na jego spadek, a może da się nad tym popracować, tak żeby odnaleźć zalążek przyjemności w kontaktach, użyć fantazji ;) a jeśli pojawi się choć odrobina przyjemnego uczucia, wtedy starać się je wzmacniać i rozbudzać, budując coraz silniej uczucie przyjemności z kontaktów intymnych, rozmawiać o tym, starać się być wyrozumiałem, tak tylko się zastanawiam ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

Jestem w jakimś stopniu perfekcjonistą, poza tym lubię ćwiczyć, dlatego zastanawiałem się czy połączenie tych dwóch rzeczy i dodatkowo stanów lękowych nie przyczyniło się do wytworzenia się u mnie nerwicy natręctw. Mam problem z niektórymi czynnościami, ponieważ czuję przymus powtarzania ich przez określony czas lub ilość razy, to powstało w właśnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy i przybrało z czasem na sile. Zastanawiam się nad mechanizmem działania tego. Pomimo, że uświadamiam sobie problem to jednak mnie on przerasta, dla kogoś z zewnątrz możne wydawać się, że można to w prosty sposób opanować, ale tak nie jest. Według mnie moje zachowanie to pewien rodzaj uzależnienia, powtarzanie czynności, z którymi mam problem niejako daje mi poczucie bezpieczeństwa (powtarzanie czynności określoną ilość razy mogłem utrwalić w trakcie ćwiczeń, gdzie na przykład robię 20 przysiadów, 10 brzuszków itp, dodatkowo podczas ćwiczeń wytwarzają się endorfiny dając uczucie przyjemności, więc mózg może wiązać razem przyjemność i powtarzanie czynności, a to nic innego jak stworzenie podstaw do natręctwa), powtarzanie czynności sprawia, że wykonujemy je za którym razem idealnie, więc daje to wrażenie dobrze wykonanego zadania, po czym odczuwam chwilowy spokój i przyjemne odprężenie (tutaj odgrywa rolę perfekcjonizm, czyli przymus aby wykonać coś w sposób idealny). Odnoszę wrażenie, że to tkwi w starszych ewolucyjnie częściach mózgu, ponieważ wiem, że to co robię jest nielogiczne, ale nie panuję nad tym gdyż czuję się szantażowany emocjonalnie przez mój umysł. Oznacza to, że jeśli nie wykonam czegoś wtedy zostanę ukarany złym samopoczuciem, strachem, lękiem, więc żeby tego unikać muszę powtarzać pewne czynności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co mam pytanie:

jak juz pisałam jestem na etapie odstawienia seroxatu biore 10 mg dziennie boje sie ruszyc nizej jeszcze za wczesnie;-(

biore też lerivon w małej dawce 30 mg...i teraz pytanie:

jak wiem lerivon działa na noradrenaline ,tzn,że jak odstawie seroxat to bedzę bardziej pobudzona czy uspokojona??bo boje sie ,że jak działa na noradrenaline to jest źle przy odstawieniu SSri wiadomo że człowiek moze być pobudzony od samego odstawienia SSri,czy lerivon mnie wyciszy bedzie działał na spanie dalej? czy odwrotnie pobudzi??teraz mam stracha co mi odpiszecie;-))))ale czekam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×