Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co dziś zrobiliśmy konstruktywnego


Priscilla_126

Rekomendowane odpowiedzi

Podzieliłam się z Wami linkiem do podstrony o lotach paralotnią w Szczecinie i mam nadzieję, że w końcu sama się odważę na ten lot, a jak nie to choć możę ktoś z Was znajdzie się odważny/odważna ;D

(...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.04.2025 o 14:34, Raffuss napisał(a):

W końcu zebrałem się za rozpoczęcie pisania swojej książki. Niby nic a już 35 stron po jednym dniu za mną. 

Chciałbyś coś wiecej o tym opowiedzieć? Zaciekawiona :D

 

W dniu 2.05.2025 o 20:55, nikar6 napisał(a):

Podzieliłam się z Wami linkiem do podstrony o lotach paralotnią w Szczecinie i mam nadzieję, że w końcu sama się odważę na ten lot, a jak nie to choć możę ktoś z Was znajdzie się odważny/odważna ;D

(...)

Kolejny post z linkiem reklamowym i wrzucę cię do lochu 👮‍♀️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Melodiaa napisał(a):

Jeszcze nic bo oceny innych skutecznie wyłączają mnie z życia. Tracę energie ..

Oceny innych często odzwierciedlają ich własne wartości, przekonania i doświadczenia, a niekoniecznie są obiektywną prawdą. Tak więc szkoda tracić energię na ich rozpamiętywanie. A jeśli te oceny to czyste złośliwości, to tym bardziej się nie przejmuj. Głowa do góry 👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rzadko robię coś konstruktywnego. Myślę, że przeczytanie książek do historii było konstruktywne. Nadałem życiu szersze znaczenie, jako zakorzenienie w dziejach. Do tego podziwiałem bohaterstwo żołnierzy i zrozumiałem, że sam bym mógł być twardszy. A tego ludziom tu brakuje, rozklejają się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.07.2025 o 14:41, acherontia styx napisał(a):

Reset głowy, czas w naturze, sposób na rozładowanie emocji/stresu, poczucie sprawczości. W sumie długo mogłabym wymieniać jakbym się bardziej zastanowiła :D 

Fakt. Posty są zawsze rzeczowe, to jest profesjonalistka 🩺

Jedno mnie zastanawia, jak wygląda rzeczywiście kwestia hormonów przy takim np. regularnym bieganiu? Testosteron u mnie, serotonina, dopamina, noradrenalina, gaba wszędzie itd. bo wiem jedynie, że wydzielają się naturalnie endorfiny w mikroskopijnych ilościach, ale zawsze, co powinno dawać jakiś subtelny rodzaj haju. Znajdziesz czas na odpowiedź? 🙂

Ja zrobiłem 10 km rowerem, co może być śmieszną wartością, ale dla mnie to sporo. Może gdybym jeździł bez celu byłoby więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie biegam już ponad tydzień. To najdłuższa przerwa u mnie od końcówki listopada. Potrzebowałam tego.

17 godzin temu, naftan_limes napisał(a):

Ja rzadko robię coś konstruktywnego. Myślę, że przeczytanie książek do historii było konstruktywne. Nadałem życiu szersze znaczenie, jako zakorzenienie w dziejach. Do tego podziwiałem bohaterstwo żołnierzy i zrozumiałem, że sam bym mógł być twardszy. A tego ludziom tu brakuje, rozklejają się.

Kiedyś bardzo chciałam przeczytać książki do historii, trochę dalej chce. Wynika to z tego, że historia jest trochę moją piętą Achillesa i boję, że mogli by mnie chcieć na ulicy zapytać o coś z historii w ramach jakiejś sondy sprawdzającej wiedzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fobic rekreacyjne bieganie regularne ogólnie pozostaje bez większego wpływu na poziom testosteronu, chyba, że mówimy o bieganiu jakichś ultra dystansów i bardziej zaawansowane treningi wytrzymałościowe - wtedy ten poziom może się obniżyć. Przy typowej rekreacji nie powinno mieć to żadnego znaczącego wpływu akurat na testosteron.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, acherontia styx napisał(a):

@Fobic rekreacyjne bieganie regularne ogólnie pozostaje bez większego wpływu na poziom testosteronu, chyba, że mówimy o bieganiu jakichś ultra dystansów i bardziej zaawansowane treningi wytrzymałościowe - wtedy ten poziom może się obniżyć. Przy typowej rekreacji nie powinno mieć to żadnego znaczącego wpływu akurat na testosteron.
 

Dzięki za odpowiedź. Czyli resza neuroprzekaźników pozostaje bez zmian? Biegamy głównie dla symbolicznego wyrzutu endorfin, utrzymania kondycji fizycznej/psychicznej, upływu czasu, redukcji stresu itd.

Pytam, bo mój psychiatra zalecał mi już kilkukrotnie właśnie bieganie, a nie brnięcie w leki, w ostateczności elektrowstrząsy i aby tylko czekałem na lobotomię.

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Fobic napisał(a):

Dzięki za odpowiedź. Czyli resza neuroprzekaźników pozostaje bez zmian? Biegamy jedynie dla symbolicznego wyrzutu endorfin, utrzymania kondycji fizycznej/psychicznej, upływu czasu, redukcji stresu itd.

Pytam, bo mój psychiatra zalecał mi już kilkukrotnie właśnie bieganie, a nie brnięcie w leki, w ostateczności elektrowstrząsy i aby tylko czekałem na lobotomię.

Powiem tak: nie interesowałam się specjalnie biochemią mózgu i tym jak się zmienia pod wpływem biegania, mogę jedynie się wypowiedzieć co bieganie daje pod względem samopoczucia, chociażby psychicznego. I to też nie jest tak, że pobiegasz 2 tygodnie i nagle będzie jakaś super zmiana, bo nie będzie. Tym bardziej jeśli wcześniej nie biegałeś w ogóle, to na początku jedynie co będziesz czuł to zadyszkę i frustrację, że nie jesteś w stanie przebiec ciągiem 2-3 czy 5km😆 sorry, not sorry, taka prawda. Każdy kiedyś zaczynał.
Psychiatrzy/psycholodzy często polecają bieganie, bo ono pomaga rozładować napięcie, odciąć się od problemów chociaż na chwilę i być tu i teraz (kto umierał na interwałach ten wie, że nie da się wtedy myśleć o niczym innym jak tylko o tym, żeby je przetrwać 😆). Z czasem dochodzi satysfakcja z tego, że jesteś w stanie przebiec coraz większy dystans bez zadyszki, pobiec coraz szybciej przy mniejszym zmęczeniu, poczucie sprawczości i pojawia się ta tzw. euforia biegacza i bieganie zaczyna sprawiać przyjemność. 
Powiem mniej więcej jak u mnie wygląda bieg: wychodzę i przez pierwsze +/- 2km pluję sobie w brodę, że chyba się z chomikiem na mózgi zamieniłam: nogi nie chcą nogować ;), oddechu nie mogę złapać i w ogóle no tragedia, przetrwać pierwsze 10 minut męczarni i później już jest luz, mogę sobie biec i jest luz blues i fajnie 😅

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×