Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Inaczej - jak odniesiesz się do faktu, że krzaki vel odmienne stany świadomości prowadzą do doświadczeń duchowych u ateisty czy ateistycznego agnostyka, które subiektywnie są odbierane przezeń jako prawdziwe (a na co dzień, czyli w "zerowym" stanie świadomości, u takowej jednostki nie występują). Czyż każda droga prowadząca do Boga nie jest z natury dobra? Czy może to już relatywizm moralny w stylu "cel uświęca środki"? Czy nie da się zaliczyć krzaków do tychże "wielu źródeł" przez które przemawia Duch Św., pod żadnymi warunkami? Chyba, że uznamy, iż A) Jest to nadinterpretacja jednostki i stany te nie prowadzą do duchowości tylko do iluzji będącej wytworem umysłu. B) Prowadzą, ale do wypaczonej duchowości, nie mającej nic wspólnego z *tym* Bogiem. No właśnie, z jakim? Przedstawianym przez doktrynę danego wyznania?

 

Następne pytanie (być może padało już wielokrotnie na przestrzeni wieków), ale przywołuję je dlatego, że mam na nie zupełnie nowatorską, niekonwencjonalną odpowiedź. Dlaczego Bóg (bo zakładamy, że Bóg stworzył literalnie *wszystko*) stworzył dnia 3-go rośliny zawierające metabolity wtórne o działaniu psychoaktywnym na człowieka- czyli swoje najdoskonalsze "dziecko", stworzone na obraz Swój i podobieństwo? Modelowo padają następujące odpowiedzi:

A) Po to, aby człowiek sadził, palił, legalizował (wersja lewacka).

B) Po to, żeby sobie rosły, ale żeby człowiek ich w żadnym wypadku nie ruszał. Czyli... w sumie po co?* Dla faktu samego istnienia tychże krzaków? W takim razie po co produkują te konzystenty skoro z definicji metabolity wtórne nie są im potrzebne do życia i nie pełnią dla nich żadnej funkcji. (wersja ugodowa)

C) Po to, żeby sobie rosły, i żeby kusiły człowieka, ale to nie bardzo pasuje, bo Bóg nie wodzi nas na pokuszenie, to jest domena Szatana. Więc czy to jakiś kolejny etap rozgrywki Bóg vs. Szatan (tak jak Bóg dał wolną rękę Szatanowi w sprowadzaniu nieszczęść na Hioba, żeby sprawdzić jego wiarę, tak tutaj Bóg daje Szatanowi wolną rękę w kwestii kuszenia nas roślinami psychoaktywnymi , jakiś kolejny element castingu do Królestwa Niebieskiego w życiu doczesnym?).

Moja odpowiedź to D), ale na razie pozostanie owiana tajemnicą.

 

 

Lord Kapucyn, kurczę. Moje zainteresowanie teologią środków psychoaktywnych nie dorównuje Twojemu. Nie mam za wielu przemyśleń. Ale uważam, że używki nie prowadzą do Boga, ani stany, jakie się po nich osiąga, mimo czasem pozornie zbieżnej tematyki. Wizje czy dziwne wrażenia czy szczere wzruszenie szumem porannej śmieciarki lub aurą biedronki nie są doświadczeniem obecności Boga. Co najwyżej mogą być jakąś fałszywką. Tak sądzę, bo Bóg nie pozwala się uprzedmiotowić, nie jest zabawką. Nie mamy Go szukać uciekając z rzeczywistości, w jakichś sztucznych wzlotach. Świat realny o Nim mówi. Jeśli ktoś Go doświadcza, towarzyszy temu wzrost duchowy (co nie oznacza wzrostu ego). Myślę że stany odmienne, mimo odmienności, są na bazie egocentrycznej, jeśli chodzi o duchowość. Paranormalne nie znaczy Boskie.

 

Co do chemii zielnej, to mało znam temat. To co naturalne być może ma jakieś pożyteczne, naturalne zastosowanie, na przykład lecznicze. Może marihuana czy narkotyki są dla chorych, cierpiących. A może lepiej być świadomym. Może te rośliny były do operacji, zanim ludzkość wynalazła znieczulenie. Może roślinkom te substancje są do czegoś potrzebne, a nam nie. Działanie odurzające, jeśli jest relaksujące, może być dobre, o ile się nie traci kontroli nad sobą. Tak jak z alkoholem. Nie wiem po czym na ile się traci a na ile nie, nie praktykuję. Raz zapraktykowałam, nie było ekstremalnie. Wiem też, że uzależnienie to nic przyjemnego, a droga do wyjścia przez depresję wiedzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra. Teraz zrobimy dywersję, czyli zaatakujemy odgrzewanym kotletem vel klasykiem (a klasyki to trzeba szanować)- skoro Bóg stworzył *wszystko* to po co stworzył żywe patogeny- bakterie, wirusy(tu kwestia ich żywotności jest niejasna, więc niewykluczone, że to twór Billa Gatesa i spółki, a nie Boga), pasożyty, w tym irytujące płazińce i stawonogi, priony, pierwotniaki itp. ? Jak jest ich cel bytności na ziemskim padole? Rola w Bożym Planie?

 

Bakterie chyba mają wiele pożytecznych funkcji? Nie jestem biologiem. Ale przed grzechem pierworodnym nie było śmierci, chorób, zgnilizny, wydalania. Przyjmuję, że cały ten syf, począwszy od śmierci, pojawił się potem. A jutro się może popytamy z teorii ewolucji, dla odmiany, też mam parę wątpliwości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przed grzechem pierworodnym nie było śmierci, chorób, zgnilizny, wydalania. Przyjmuję, że cały ten syf, począwszy od śmierci, pojawił się potem.

 

HA! Czyli w takim razie proces stworzenia nie trwał 7 dni! Tylko Bóg dotwarzał sobie później, na bieżąco, wydawał patche i hotfixy do swojego dzieła stworzenia, gdyż grzech pierworodny został popełniony przez człowieka już po upływie 7 dni, gdy na Ziemi funkcjonowało coś takiego jak CZAS, a bakterie i fekalia to coś materialnego- więc musiało zostać stworzone. Czyli to jest pośrednim dowodem kompatybilności teorii ewolucji (powolnego rozwoju i doskonalenia) z Planem Bożym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Jezus (który stał się człowiekiem z wszystkimi idącymi za tym konsekwencjami) umarł jako prawiczek? Czy za życia miewał obstrukcję, niestrawność albo kaca (po imprezie w Kanie Galilejskiej szczególnie jak tak pili na umór, że wina zabrakło i musiał użyć spella)? Czy można powiedzieć, że Jezus pośrednio promował/gloryfikował/dawał przyzwolenie na pijaństwo skoro nietrzeźwym gościom skołował jeszcze parę beczek wina? Czy Synowi Bożemu przystoi używać boskiej mocy do tak przyziemnych zastosowań jak "metafizyczny skok do monopolowego"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mamy Go szukać uciekając z rzeczywistości, w jakichś sztucznych wzlotach. Świat realny o Nim mówi.

 

No właśnie ale to religia gdzieś ucieka w siódme niebo obiecując nam jakieś ujemuje na wierzbie po śmierci.Dokładnie świat realny nie tyle o nim mówi co nim jest.Zreszta Bóg to takie staroświeckie słowo pozbawione praktycznie znaczenia a Absolut mi się z wódką kojarzy.

Zabardzo się szufladkujemy w słowach a za mało w doświadczeniu.Lecz dlaczego tylko Święci KK mają monopol na to doświadczenie

a Szamańska tradycja,a objawienia prywatne że tak powiem,to się nie liczy?Kto to ma legitymizować?Przecież większość tych Objawionych gości dzisiaj by gniła po zakładach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Synowi Bożemu przystoi używać boskiej mocy do tak przyziemnych zastosowań jak "metafizyczny skok do monopolowego"?

Jezus wyprodukował wino z wody, a nie może uratować prześladowanych chrześcijan. No i gdzie tu logika?

 

 

Ja do tych pytań dodałbym jeszcze to: jak wymiar boski ocenia morderców cierpiących na psychopatię?

Kiedyś też się nad tym zastanawiałem. Z punktu widzenia osoby wierzącej nie da się tego wyjaśnić bez absurdu/herezji popełnianej względem dogmatów.

Jako katolik doszedłem wówczas do wniosku, że oni trafiają do czyśćca, bo bóg wie, iż oni są psychopatami (jakby psychopata = morderca). xD

 

 

Za dużo pytań za mało odpowiedzi,lecz jak mówi Pismo,szukajcie a znajdziecie

Bóg jest odpowiedzią na wszystkie pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HA! Czyli w takim razie proces stworzenia nie trwał 7 dni! Tylko Bóg dotwarzał sobie później, na bieżąco, wydawał patche i hotfixy do swojego dzieła stworzenia, gdyż grzech pierworodny został popełniony przez człowieka już po upływie 7 dni, gdy na Ziemi funkcjonowało coś takiego jak CZAS, a bakterie i fekalia to coś materialnego- więc musiało zostać stworzone. Czyli to jest pośrednim dowodem kompatybilności teorii ewolucji (powolnego rozwoju i doskonalenia) z Planem Bożym.

Fizykę też musiał naruszyć, zwłaszcza prawo zachowania masy i energii. A z tego co wiem, to Sebastian z Andżelą mieli jeść tofu z kiełkami. :P

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a oni pewne rzeczy mogą popełniać (tak jak zupka chińska na wodzie święconej, mimo że zwykłą mają w kranie)

http://www.wprost.pl/ar/417640/Bakterie-kalowe-w-86-proc-wody-swieconej/

Smacznego!

 

 

Bakterie chyba mają wiele pożytecznych funkcji? Nie jestem biologiem. Ale przed grzechem pierworodnym nie było śmierci, chorób, zgnilizny, wydalania. Przyjmuję, że cały ten syf, począwszy od śmierci, pojawił się potem. A jutro się może popytamy z teorii ewolucji, dla odmiany, też mam parę wątpliwości ;)

A po grzechu pierworodnym? Może są jakieś wzmianki w Biblii na ten temat?

 

 

Reynevan, pytania a logike w watku , w ktorym glownym argumentem jest " bo ja w to wierze" to sztuka dla sztuki ;-)

Twoj avek → ♥♡♥

Owszem, przypomina to Syzyfową pracę, niemniej jednak jest to zabawne, zwłaszcza w świetle refrenowej apologetyki. ;)

Dzięki :3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, no zajrzałam do tego linka i nie ma tam niczego co by mnie powaliło, w sensie, że się nigdy, z tym, w kościelnych wynurzeniach nie spotkałam. Ogólnie można to sprowadzić do tego, że seks bez ślubu to jakieś najgorsze zło, prowadzące do tragedii, wykorzystań i porzuceń biednych kobiet przez perfidnych mężczyzn i całej masy traum psychicznych po tych porzuceniach i nieudanych seksach. Ślub to się jawi niczym jakaś tajemna granica, za którą już praktycznie tylko miód i malina, udany seks i szczęśliwy związek do grobowej deski i jakaś chyba cudowna przemiana perfidnych ludzi , zwłaszcza facetów, którzy przed ślubem tylko czekali żeby się zabawić czymś kosztem, a po, nagle zaczynają traktować drugą stronę z pełnym szacunkiem... i jeszcze te niechciane ciąże, seks przed ślubem prowadzi do utrwalenia strachu przed ciążą, tak jakby w małżeństwie nagle wszystkie ciąże były chciane...bo jak są niechciane to wiadomo, że na bank to skutek ich niechcenia przed ślubem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej chodzi o to, że małżeństwo daje większe poczucie bezpieczeństwa.

Myślę, ze jest to kwestia perspektywy. Nie chodzi o cudowną przemianę a o to jak traktujemy ta wstrzemięźliwość... O to mi właśnie chdziło w ostatnim wpisie, że można ją wypełnić a można potraktować zadaniowo oczekując właśnie cudownych przemian i przejścia przez "magiczne drzwi" małżeństwa. Myślę,ze wielu bardziej lub mniej świadomie tak do tego poschodzi i też mają nieszczęście murowane.

Tak samo jak Ci, którzy są nauczeni traktować Sakrament jako zadanie do wykonania.

 

Lęk i strach oczywiście są wypierane w najgłębsze kąty podświadomości. No bo jak inaczej? W tak tolerancyjnym świecie? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, ale w jakim sensie zwiększa to poczucie bezpieczeństwa? że związki w małżeństwie są jakoś bardziej udane od związków wolnych, czy bardziej trwałe? i o jakie małżeństwa chodzi cywilne, kościelne, czy wszystko jedno? i jak to się ma przykładowo do związków nieformalnych, ale takich w których partnerzy jasno ustalają między sobą zasady relacji, przynajmniej w takim zakresie jak to jest możliwe do przewidzenia przez nich, zamiast jechać na namiętnym spontanie, licząc że druga strona się przecież domyśli oczekiwań?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiesz @Rosa do czego zmierzam? chodzi mi to, jaka jest właściwie różnica w zapewnieniu bezpieczeństwa, pomiędzy tym, że ktoś w kościele coś obieca drugiej stronie, a gdy zrobi to samo nieformalnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przed grzechem pierworodnym nie było śmierci, chorób, zgnilizny, wydalania. Przyjmuję, że cały ten syf, począwszy od śmierci, pojawił się potem.

Zgadzam się. Przed grzechem pierworodnym świat funkcjonować musiał w sposób nadprzyrodzony, a nie zgodnie z dzisiejszymi prawami biologii. Uważam, że w ciałach Adama i Ewy przed upadkiem w ogóle nie było bakterii. Nie było w ich ciałach produkcji gazów jelitowych czy kału. Gdyby nie zgrzeszyli, to nie starzeliby się (starzenie się ciała to też coś brzydkiego, jakby rodzaj choroby, niedomagania) i nie umarliby. Starzenie się czy wydalanie to ogólnie brzydkie rzeczy, nieestetyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiesz @Rosa do czego zmierzam? chodzi mi to, jaka jest właściwie różnica w zapewnieniu bezpieczeństwa, pomiędzy tym, że ktoś w kościele coś obieca drugiej stronie, a gdy zrobi to samo nieformalnie?

 

Jasne, że rozumiem. W końcu przecież istnieją rozwody i można stwierdzić, że małżeństwo nie daje również żadnych gwarancji.

Mówimy i wierze i religii, jeśli chodzi o kwestię o jakim ślubie mowa to oczywiście o Kościelnym. Zakłądając przy tym, że dla obu stron ślub jest czymś więcej niż papierem, jak to się określa. Z punktu widzenia Kościoła para po ślubie cywilnym nadal żyje w grzechu. A właściwie, skoro oboje są katolikami to dlaczego tylko cywilny?

 

Właściwie, jeśli ludzie sądzą, że są katolikami to dlaczego wolą żyć w konkubinacie? I takiego powoduje, że tego ślubu po 5 latach nie chcą? Czy te 5 lat nie wystarczyło aby "się sprawdzili", poznali?

Nie mówi mi proszę, ze to kwestie materialne, bo to bzdura. Jeśli się chce ślubu koscielnego to dlaczego Twoim zdaniem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przed grzechem pierworodnym nie było śmierci, chorób, zgnilizny, wydalania. Przyjmuję, że cały ten syf, począwszy od śmierci, pojawił się potem.
A co się działo się z niezakazanymi jabłkami po ich zjedzeniu, skoro układ pokarmowy, przynajmniej w takiej formie w jakiej jest nam znany, pojawił się dopiero wraz ze zjedzeniem jabłka zakazanego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, no z tego co obserwuję, to ludzie często biorą ślub kościelny, bo tak wypada, bo rodzina nalega, bo jestem katolikiem i słucham kościoła itd

 

Właściwie, jeśli ludzie sądzą, że są katolikami to dlaczego wolą żyć w konkubinacie? I takiego powoduje, że tego ślubu po 5 latach nie chcą? Czy te 5 lat nie wystarczyło aby "się sprawdzili", poznali?
Bo nie widzą zasadnego powodu dla którego mieliby go zawrzeć, widocznie kościelne straszenie piekłem za seks bezślubny ich nie przekonuje.

 

No i co z tym bezpieczeństwem? jak jest różnica w tym, że konkubent nieformalnie powie Ci że Cię nie opuści, aż do śmierci, a zrobi to w kościele?( zakładam, że to o to chodzi Ci w tym poczuciu bezpieczeństwa, popraw jeśli się mylę)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że spożywanie owoców w Raju miało inny charakter niż teraz. Może owoce tylko wyglądały podobnie do dzisiejszych? Myślę, że materia, która budowała owoce w Raju (podobnie jak i ciała ludzi i zwierząt przed upadkiem) miała inne właściwości. Ludzie mieli inną "naturę" przed grzechem pierworodnym. Nie było tego, co brzydkie i bolesne. Po zjedzeniu owocu zakazanego poznali zło, czyli między innymi brzydotę i ból.

 

Przed grzechem nie było też pociągu płciowego. Myślę, że i akt prokreacyjny małżonków mógł wyglądać zupełnie inaczej, niż obecnie - wierzę, że nie byłoby np. mnóstwa plemników przekazywanych przez mężczyznę do ciała kobiety (po co mężczyzna miałby produkować miliony komórek rozrodczych, skoro jeden wystarczy, aby począć nowe życie)? "Seksu" w ogóle by nie było (tak samo nie byłoby atrakcyjności seksualnej, pożądliwości, przyjemności seksualnej, miesiączki i polucji). Akt małżeński mógł w ogóle nie wiązać się z nasieniem, z przekazywaniem genów. Sam akt prokreacyjny małżonków jest czymś świętym, pięknym i "symbolicznym duchowo". Wymaga kontaktu cielesnego obojga współmałżonków. Bez grzechu prokreacja byłaby niepokalana. Akt małżeński mógł polegać na ściskaniu się małżonków w nadprzyrodzonej ekstazie, w wyniku którego to aktu zawsze dochodziłoby do poczęcia.

 

Wierzę, że Chrystus i Maryja nie wydalali moczu, kału, gazów jelitowych. Nie mogli się też zestarzeć, ich ciała nie mogły wydawać nieprzyjemnego zapachu, który jest szpetnością, "zmysłowym symbolem grzechu".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, no z tego co obserwuję, to ludzie często biorą ślub kościelny, bo tak wypada, bo rodzina nalega, bo jestem katolikiem i słucham kościoła itd

 

Właściwie, jeśli ludzie sądzą, że są katolikami to dlaczego wolą żyć w konkubinacie? I takiego powoduje, że tego ślubu po 5 latach nie chcą? Czy te 5 lat nie wystarczyło aby "się sprawdzili", poznali?
Bo nie widzą zasadnego powodu dla którego mieliby go zawrzeć, widocznie kościelne straszenie piekłem za seks bezślubny ich nie przekonuje.

 

 

No ale co to za argument? Dorosły człowiek, który twierdzi, ze jest katolikiem nie idzie na skróty mówiąc, że kościół straszy(jeśli tak robi, to nie zna podstaw swej własnej wiary), tylko idzie do jakiegoś rozgarniętego księdza prosi o rozmowę, o kierownictwo. Zgodzisz się ze mną, że tak postępują ludzie myślący i chcący czegoś na prawdę. Tak więc, jakiś konkretny powód nie zawierania małżeństwa w sakramencie? Bo ten był słaby.

"widocznie" ja nie pytam o domysły, tylko o konkrety.

 

Jesli chodzi o poczucie bezpieczeństwa - no właśnie róznica jest taka, że jeśli para nie podchodzi do małżeństwa zadaniowo na zasadzie "bo tak się robi", to wg nauki kościoła budują swoje bezpieczeństwo.

Ja na przykład miałam zupełne inne, takie niepełne, małe postrzeganie miłości między ludźmi. Idąc wg nauki kościoła, na prawdę rozumiem co znaczą słowa, że z Bogiem można przetrwać każdy kryzys. Zakładając, że oboje chcą iść wg tych nauk.

 

Tak więc można wziąć ślunb kościelny wg mnie "pusty", nie dosłownie oczywiście ale bardzo zubozały i można wziąć ślub koscielny umocniony nauczaniem.

 

Wiem, że będzies pewnie chciała treści tego nauczaniam abym przytoczyła. Zastanawiam się czy cokowliek bym napisała, nie zostanie to tak zanegowane jak cytaty z pisma, ale jesli na prawdę chcesz, to ja na prawdę nie czuję się na siłach teraz. Mogę podać materiały, ale zostanie mi zarzucone, ze posiłkuję się jakimiś wywodami :roll:

Myk w tym, że te wywody (przynajmniej te, które ja znam) są logicznie przetłumaczone z nauk Jezusa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×