Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Ambaras, dziękuje za rozmowę. Pora ją kończyć, gdyż wszystko kiedyś ma swój kres, by potem mogło mieć swój początek.

 

Posługujemy się innymi pojęciami i myślimy w inny sposób.

 

Dotarliśmy do martwego punktu tej dyskusji.

 

Nie przekonamy siebie nawzajem, a powtarzanie przez nas tych samych argumentów nie jest właściwe.

 

Bóg tkwi w każdym człowieku. W dawnym Judaszu też.

 

I dlatego człowiek jest najważniejszy, bo i Bóg jest najważniejszy.

 

Zaprzeczając pięknu tego świata, które współgra wraz z brzydotą, zaprzecza się jego kwintesencji. Pierwotnemu pięknu, które przelała w ten świat świadomość, a zarazem i pierwotnej brzydocie, narzuconej przez realia znanego nam świata, który nie jest zawsze przyjemny. Bo pojęcie brzydoty, nie istnieje bez pojęcia piękna. Błędem jest skupianie się na formie( która zmienia się w każdej sekundzie czy też milisekundzie czasu, bo wraz z daną formą będącą obiektem obserwacji zmieniają się również definicje piękna) nie zaś odbieranie światu materialnemu tego, że potrafi być powabny, pod każdym względem.

 

Akcentowanie tylko brzydoty, zarówno w człowieku, jak i w otaczającej nas rzeczywistości nie prowadzi do niczego dobrego.

 

Polepszać własną karmę można także uprawiając cielesną przyjemność z własną żoną czy też niekoniecznie jeszcze żoną, o ile robi się to dla niej, jako cząstki tego wszechświata, nie dla zaspokojenia własnego ''ja'' i jego potrzeb.

 

Jeśli przykrywa się to uzasadnieniem, że czynność ta może wydawać się obrzydliwa (płyny ustrojowe, stosowanie części anatomicznych, które służą do wydalania substancji mających świadczyć o tym jaki ''naprawdę'' jest człowiek) jeśli wyłączy się umysł w trakcie czynności jest upraszczaniem, w życiu częstokroć upraszczanie jest bardziej niewłaściwe, niż właściwe, a zarazem zabieraniem światu pierwiastka piękna. Nawet rajskie ptaki czy rajskie dziewczyny czy też nasz ukochany piesek musi wydalić resztki organiczne, taka jego fizjologia, ale nie za to je kochamy i nie po to Bóg dał im taką możliwość, aby mogły się zreflektować, że są niczym wobec potęgi Stwórcy, bo Stwórca tkwi w nich, nie w mającym swe ograniczenia ciele, lecz w nieograniczonej świadomości. Obrażałby więc sam siebie.

 

Ta rozmowa była interesująca i nauczyła mnie czegoś.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, ale czy każdy ma szanse dostąpić, czy każdy w pewnym momencie dostępuje, tylko jedni po krótszym czasie inni po dłuższym np. milion wcielen?

 

swoją drogą wierzysz w te 6 krain, czy traktujesz tylko jako metafory?

 

Poniekąd wierzę, a poniekąd traktuję jako metafory.

 

One mają taką naturę, ale każdy może pojmować je trochę inaczej.

 

Jeden raczej ujmie i pojmie Czystą Krainę Buddy Amidy jako rajski ogród, w którym popija się nektar wraz z ambrozją, ktoś inny pojmie to jako metaforę krainy, w której doświadcza się przyjemności nie do ujęcia dla człowieka w śmiertelnym ciele, z jego ograniczoną ziemską percepcją. Wątpliwe czy przyjmuje się tam ludzką postać i wątpliwe czy człowiek potrafi opisać to, co go tam czeka.

 

Bo nie da się dokładnie opisać zaświatów naszym ziemskim aparatem pojęciowym.

 

W buddyjskim piekle doświadcza się negatywnych emocji, będących odzwierciedleniem naszych złych występków, które nas tam zaprowadziły, jest się więźniem tych emocji, które nas tam zaprowadziły.

 

Nirvana oznacza poszerzenie świadomości do rozmiarów nieznanych szaremu człowiekowi poprzez połączenie jej z innymi umysłami, które dostąpiły nirvany, jak to można dokładnie i literalnie opisać?

 

Umysł człowieka zyskuje ogromną percepcję, zanika w nim mrok jego niewiedzy, egotyzm, lęk i zyskuje możliwość pomocy istotom, które wciąż tkwią w kole sansary, ale przecież ciężko to przedstawić wizualnie.

 

Więc, opis literalny ze szczegółami jest metaforą, ale człowiek doświadcza tam tych doznań, których doświadczałby gdyby miał takie otoczenie i takie uwarunkowania jak są te światy opisane, lecz jako że są one ujęte ziemskimi pojęciami i w ziemskim języku doświadcza ich w nieporównanie większym stopniu i skali i zapewne w inny sposób, niż pijąc złocisty nektar w nasłonecznionej krainie.

 

Może się mylę, ale nikt nie jest doskonały. Tak to widzę

 

 

 

Każdy ma szansę dostąpić nirvany, niekoniecznie każdy jej dostępuje w będącej w naszym wyobrażeniu skali czasu. Czas jest nieskończony, a ten świat nie jest jedynym ze światów. Wieczność to dużo czasu, żeby się naprawić albo i popsuć. Jeśli ktoś ciągle nad sobą nie pracuje i powtarza stare mechanizmy działania z uporem maniaka, nikt na siłę nie zaprowadzi go do nirvany. Można mu tylko stworzyć inne uwarunkowania, które zwiększą jego szanse. Zmienić musi się sam, niemniej sądzę, że wieczność to kawał czasu żeby się naprawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jetodik, dziękuje za pytania.

 

Na więcej pytań nie odpowiem, gdyż zacząłem ulegać słabości płynącej z nieumiarkowania.

 

Za dużo czasu poświęcam na udzielanie się w tym wątku.

 

To nie jest dobre.

 

Podobnie jak i przestaję udzielać się na forum.

 

Dziękuje wszystkim, z którymi miałem okazję rozmawiać, a którzy nie zachowywali się po grubiańsku i okazywali należytą pokorę i szacunek należny rozmówcy.

 

Wszystkim pozostałym, współczuję i też jestem z Wami.

 

Może się kiedyś spotkamy.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sokrates żył w osobliwym miejscu i czasach. Miał o świecie takie, a nie inne pojęcie, możliwe że odrzucał świat rządzony przez pożądliwych, mściwych i lubujących wino bogów. Tacy bogowie byli za bardzo ludzcy w złym tego słowa znaczeniu, a ludzkość w złym tego słowa znaczeniu Sokrates mógł oglądać na co dzień.

 

Tych bogów żaden mędrzec nie traktował poważnie, zwykli Grecy też niekoniecznie, bogowie opisani w mitach pełnili funkcje polityczne oraz byli elementem wspólnej tradycji kulturowej.

Zauważ też, że np. Homer żył w VII albo VIII w. p.n.e., a Sokrates w V-IV. Cała grecka filozofia, począwszy od sofistów (czy może czegoś wcześniej) lekceważy te bajki i ponad nie wyrasta, szukając pierwszej przyczyny, natury świata, dróg do szczęścia, idei, Absolutu itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, problem moim zdaniem w tym, że w Twojej filozofii w centrum jest człowiek. Owszem, ma on pierwiastek boski, ale w gruncie rzeczy to tylko jego natura, człowiek i wszechświat/ bóg (nie jesteś tu spójny) się ze sobą uzupełniają. Celem dla człowieka jest osiągnięcie harmonii. Sprawiedliwość jest tu i teraz i również sprowadza się do utrzymania równowagi przez człowieka, z drugiej strony "wszechświat" zyskuje funkcje magiczne odpłacania za dobro dobrem, a za zło złem. Czym jest ten wszechświat, skoro nie jest osobowym Bogiem, a wymierza sprawiedliwość?

Nie ma u Ciebie żadnej ostateczności. Owszem, uważam, że nie powinniśmy osądzać i trzeba rozumieć, że ludzie mogą tyle, na ile pozwalają im ich możliwości, że lepiej rozumieć niż osądzać, że zło ma przyczyny. Jednak pewne wybory są ostateczne, a konsekwencje nieodwracalne, jak np. morderstwo czy samobójstwo. I człowiek, który to zrobił, odpowiada za to w sposób ostateczny, a nie tylko wraca do niego zła karma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, problem moim zdaniem w tym, że w Twojej filozofii w centrum jest człowiek. Owszem, ma on pierwiastek boski, ale w gruncie rzeczy to tylko jego natura, człowiek i wszechświat/ bóg (nie jesteś tu spójny) się ze sobą uzupełniają.

Człowiek nie ma pierwiastka boskiego. Człowiek jest stworzeniem bożym, został stworzony przez Boga z nicości. Człowiek ma swój początek, człowiek ma początek swojego istnienia. Bóg, natura Boska, początku nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to nie byłoby i zawstydzającej fizjologii.

 

Również tak uważam. Przed grzechem pierworodnym nie było brudu, brzydoty, śmierci, zawstydzającej fizjologii. Jest to efekt upadku człowieka.

Jednak Jezus wszedł w ludzką skórę z całą tą fizjologią i brudem materialnym (choć nie duchowym). To jakby uświęca na nowo to co ludzkie, bo będąc istotami cielesnymi i "brudnymi" możemy przybierać naturę Jezusa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to nie byłoby i zawstydzającej fizjologii. Dla mnie cuchnący kał jest "zmysłowym symbolem grzechu" - jest to coś niemiłego dla zmysłów (zwłaszcza dla węchu), nieestetycznego, czego wydalanie wiąże się z krępującymi odgłosami, na dodatek kontakt z kałem może prowadzić do zakażenia i choroby ciała.

Kał jest jakby "produktem" ludzkich wnętrzności, produktem wnętrza ludzkiego ciała, skażonego grzechem pierworodnym. Nasze grzechy to "produkty" skażonej winą pierworodną ludzkiej duszy. Grzechy są czymś obrzydliwym, czego tak naprawdę nie powinno być, czego nie było w pierwotnym planie stworzenia, wolą Stwórcy oczywiście było to, aby żaden człowiek czy anioł nie zgrzeszył. Wierzę, że w przypadku Adama i Ewy przed upadkiem oraz Chrystusa i Maryi zawstydzającej fizjologii nie było, ona jest dla mnie symbolem skażenia grzechem.

 

Tak, masz oczywiście rację, uważam dokładnie tak samo, dlatego w ogóle poruszyłem ten cuchnący temat, chciałem nawet to wcześniej dziś skorygować w tym kierunku, ale widzę, że to już wychwyciłeś. Zresztą wcześniej też dobrze pisałeś o skutkach grzechu pierworodnego i na czym zasadzał się bunt Lucyfera. Przeczytałeś gdzieś o tym, czy to wszystko własne wnioski?

 

Refren dziękuję za dobre słowo, także ładnie piszesz. Jest na tym forum jak widać pewien potencjał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek nie ma pierwiastka boskiego.

 

Nie ma sam z siebie, nie jest jego źródłem, jednak może uczestniczyć w pierwiastku boskim, dlatego przyjmujemy Komunię, przyjmujemy wtedy Jezusa i się z nim jednoczymy.

Na pewno człowiek ma godność, przez to, że jest stworzony na obraz Boga. Jest upadły, ale należy w nim widzieć jakby to, co Bóg dla niego zaplanował, jakim go widział, to czym mógłby być. Nawet po upadku nadal jest podobny do Boga m.in przez swoją wolność. Nawet jeśli z niej źle korzysta, to nadal ją posiada, dlatego wyrasta ponad inne stworzenia. Wyrasta też dlatego, że Bóg stał się człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wierzę też, że fizjologia związana z wydalaniem z układu pokarmowego i moczowo-płciowego nie dotyczyła Chrystusa i Maryi. Defekacja, wydalanie gazów jelitowych, miesiączka, polucje, wydalanie moczu - te czynności uważam za karę na świat ziemski, świat materialny (nie tylko na ludzi, ale i na zwierzęta) za upadek pierwszych ludzi, którzy mieli nie grzeszyć, nie zerwać owocu z drzewa poznania dobra i zła, nie znać zła, lecz panować nad zwierzętami i czynić sobie ziemię poddaną. Przez grzech utracili dary nadprzyrodzone, łaski nadprzyrodzone, i wskutek tego zamiast tego, co nadprzyrodzone, światem widzialnym zaczęły rządzić prawa fizyki, nie było już tej cudownej, ewidentnej obecności działania Stwórcy, jak to było w świecie bez grzechu prarodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga.

 

akwen, Celem dla człowieka jest osiągnięcie harmonii. Sprawiedliwość jest tu i teraz i również sprowadza się do utrzymania równowagi przez człowieka, z drugiej strony "wszechświat" zyskuje funkcje magiczne odpłacania za dobro dobrem, a za zło złem. Czym jest ten wszechświat, skoro nie jest osobowym Bogiem, a wymierza sprawiedliwość?

 

Wg mnie o nie do końca jest tak. Bóg dał nam "instrukcje" (przykazania, ewangelie) jak czynić, żeby być w jakimś sensie chronionym. Mieszanie mocy wszechświata jest trochę wg mnie uciekaniem się do New Age. Żaden wszechświat nie ma mocy. Ma ją Bóg. Jeśli coś do nas, jak to mówią wraca, to nie od wszechświata. To raczej jest konsekwencja nie posłuchania Boga. Nie tyle kara przez Niego wymierzona. On mówi "nie rób tak bo będzie tak i tak, bo taki i taki czyn spowoduje takie i takie skutki" I tam jest instrukcja jak zyć aby żyć szczęśliwie. To my tego słuchamy lub nie.

Mam na telefonie taka fajną aplikację "Modlitwa w drodze" Tam jest ewangelia na kazy dzień omawiana i tłumaczona wspaniale. Polecam. Można pobrać przez sklep play na kom całkowicie bezpłatnie. Mozna słuchać ewangelii z dni wcześniejszych, zapisywać. Co się chce. Świetny przewodnik dla szukających odpowiedzi na swoje pytania.

Wg mie więc wszechświat nie wymierza sprawedliwości. W ogóle co rozumiesz poprzez wszechświat?

Jest Bóg i czy się to komuś wydaje archaiczne czy nie, jest Szatan. Jeśli nie postępujemy jak naucza Bóg, oddajemy pałeczkę szatanowi do mącenia w życiu. On wcale nie musi pojawiac się przez opętania i dręczenia. To jest rzadkość... a działa... On woli się ujawniać w ostteczności, jest bardzo przebiegły.

 

Celem człowieka jest nie osiągnięcie harmonii tylko życie tutaj tak alby po śmierci zobaczyć Boga. Owszem, można szukać w życiu spokoju ale tego nie ma bez Boga. Centrum dla człowieka nie ma być on sam, egoistycznie tylko Bóg - stwórca, Ojciec.

 

Nigdy nie rozumiałam jak w kościele mówiono "Bez Boga nic nie możesz". Myslałam "Co za bzdura i podkopywanie człowieka". Ale to nie znaczy, że człowiek jest nic nie wart nic nie umie. Przeciwnie - jest dziełem Boga i może wiele, ale kiedy tylko jest zapatrzony w siebie i uważa, ze jest samowystarczalny, z powodu swojej małości ludzkiej, ludzkich słabosci, niszy siebie, popełnia błędy i robi głupoty. Żle wykorzystuje tym samym wszystkie swoje możliwości. Najpewniejszym i niezminnym przewodnikiem jest Bóg. Tylko Bóg chce dla nas dobra bezinteresownie. Tego nigdy nie da nam drugi człowiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga.

To w końcu człowiekiem jest tylko mężczyzna czy może Bóg jest obojnakiem i posiada zarówno męskie, jak i żeńskie genitalia (a co z innymi cechami determinującymi płeć)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że zbyt dosłownie chwytasz temat.

 

Ale jeśli chodzi o Boga to, jak pisałam - my nie jesteśmy na ludzki sposób ustalić jego cech. Tutaj bardzo dobry fragment przytaczam na ten temat: „Bóg przekracza ludzkie rozróżnienie płci. Nie jest ani mężczyzną, ani kobietą, jest Bogiem. Przekracza także ludzkie ojcostwo i macierzyństwo, chociaż jest ich początkiem i miarą: nikt nie jest ojcem tak jak Bóg” (239). Bóg jest po prostu Bogiem i każde ludzkie myślenie o Nim jest nietrafne, bo Bóg nie jest obrazem człowieka, ale człowiek jest obrazem Boga.

 

A tutaj linkt do całego artykułu: http://www.niedziela.pl/artykul/81499/nd/Dlaczego-Pan-Bog-nie-jest-kobieta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że zbyt dosłownie chwytasz temat.

To znaczy?

 

 

„Bóg przekracza ludzkie rozróżnienie płci. Nie jest ani mężczyzną, ani kobietą, jest Bogiem. Przekracza także ludzkie ojcostwo i macierzyństwo, chociaż jest ich początkiem i miarą: nikt nie jest ojcem tak jak Bóg” (239). Bóg jest po prostu Bogiem i każde ludzkie myślenie o Nim jest nietrafne, bo Bóg nie jest obrazem człowieka, ale człowiek jest obrazem Boga.

Skąd ta wiedza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podałam link. Tekst to był jego fragment, wypowiedź ks. dr Andrzeja Przybylskiego, duszpasterza akademickiego z Częstochowy. Jest to zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

 

Zbyt dosłownie, to znaczy właśnie, że chocbyśmy nie wiem jak próbowali, nie jesteśmy w stanie ogarnąć Boga umysłem. Dał nam tyle ile wiemy i taką mozliwość rozumienia jaka jest dla nas bezpieczna a jednocześnie nie blokuje przed drogą do Niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podałam link. Tekst to był jego fragment, wypowiedź ks. dr Andrzeja Przybylskiego, duszpasterza akademickiego z Częstochowy. Jest to zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Ale ja czekam na Twoje uzasadnienie. Nie obchodzi mnie lanie wody jakiegoś księdza.

 

 

Zbyt dosłownie, to znaczy właśnie, że chocbyśmy nie wiem jak próbowali, nie jesteśmy w stanie ogarnąć Boga umysłem. Dał nam tyle ile wiemy i taką mozliwość rozumienia jaka jest dla nas bezpieczna a jednocześnie nie blokuje przed drogą do Niego.

Ciekawi mnie, skąd ludzie wiedzą, czego chce Bóg, skoro z nikim nie rozmawiał.

Czy znasz historię katolicyzmu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ Bóg rozmawia. A czym innym jest Ewangelia? Bóg działa prze ludzi na co dzień. Możesz sobie posłuchać świadectw. Ja mogę zalinkować jedno, bardzo mocne

Tylko my nie chcemy Go słuchać. Dlaczego sądzisz, że Bóg nic nie mówi?

 

Moje uzasadnienie :) I znów wracamy do punktu wyjścia jednak - tutaj nie ma miiejsca na własne zdanie. Tutaj jest kwestia czy Ty przyjmujesz to co Bóg powiedział o sobie.

 

Historia katolicyzmu to coś zbadane przez człowieka czyli jego okrojonymi zasobami. A co z tą historią?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również tak uważam. Przed grzechem pierworodnym nie było brudu, brzydoty, śmierci, zawstydzającej fizjologii. Jest to efekt upadku człowieka.
I to całe zło przez to zjedzenie jabłka czy innego owocu. Wcześniej Adam i Ewa nie wydalali, nie jedli itd czy to w ogóle byli ludzie. Mi to wszystko pachnie bajkopisarstwem no ale wiara w końcu nie ma racjonalnych przesłanek dlatego jest wiarą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Historia katolicyzmu to coś zbadane przez człowieka czyli jego okrojonymi zasobami
A przez kogo miała być zbadana przez ufoludki, ten wątek stacza się kompletnie :mrgreen:

 

Nie wiem po co ta zjadliwość... "stacza się"? czemu niby? Jaki poziom byłby odpowiedni i kto ten poziom ustalił? :roll:

 

Rozmowa o wierze zawsze będzie mieszać się z automatycznym, mimowolnym zapominaniem przez ludzi, że nie wszystko będzie przez nas zrozumiałe. Nie wiem w jakim celu było mi zadane pytanie o znajomość historii chrześcijaństwa ale intuicja mi powiedziała, żeby przypomnieć, że nie wszystko da się wyjaśnić z powoduprostych przyczyn, o których zapominamy i przez które błądzimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to z jakich poza ludzkich źródeł mielibyśmy dowiedzieć się coś o historii kościoła, przecież cała religia opiera się na przekazach ludzkich później spisanych często po wielu latach. A co do historii kościoła to nie wiem o co chodzi ja nie zadawałem tego pytania, ale ogólnie znajomość historii kościoła wśród większości polskich katolików jest żenująca, no ale kościołowi to bardzo odpowiada po co zbędne pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to prawda. Wiedza ludzi w tym temacie jest kiepska. Ale nie tylko w tym. Przecież religia to nie tylko sucha historia. A objawienia? A świadectwa? To nie jest historia bo to jest nie zbadane i nie do zbadania. Można jedynie stwierdzić, że na coś, na dany moment nauka nie ma uzasadnienia - wtedy mowa o cudzie. Przecież nie mówimy tu tylko o historii... przynajmniej takie odniosłam wrażenie.

Nie napisałam nigdzie, że spoza ludzkich źródeł mamy badać historię. MIałam raczej na myśli, że ona nie odpowie na wszystkie pytania bo jest to nie możoliwe, ponieważ Bóg ne jest pojmowalny i przede wszystkim nie jest postyacią historyczną... przynajmniej nie tylko, ponieważ jest z nami tu i teraz. Nie należy do historii pomimo, że jego istnienie jest ponad czasowe i panował od zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ Bóg rozmawia. A czym innym jest Ewangelia? Bóg działa prze ludzi na co dzień. Możesz sobie posłuchać świadectw. Ja mogę zalinkować jedno, bardzo mocne
Tylko my nie chcemy Go słuchać. Dlaczego sądzisz, że Bóg nic nie mówi?

Odnośnie do Ewangelii, istnieją przesłanki, które pozwalają ustalić ichnie pochodzenie na II wiek n. e.

 

Paweł (~50-63) w swych listach pisze jedynie o ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu, wzmiankę o Poncjuszu Piłacie uznaje się powszechnie za fałszerstwo. W kilku miejscach odnajdujemy nawiązania do słów z ewangelii, jednak ani razu Paweł nie pisze, iż cytuje nauki swego Pana, a tam gdzie tak twierdzi — słów takich nie znajdujemy.

 

>Pierwsze rzekome „cytaty" z ewangelii odnajdujemy w listach Ignacego z Antiochii, pisanych w drodze do Rzymu, gdzie zginął śmiercią męczeńską między 107 a 117 r. n.e., „w II poł. rządów cesarza Trajana" (Euzebiusz). Oprócz masochistycznych wizji przyszłych tortur i przyjemności z nimi związanych Ignacy jako pierwszy pisze o Poncjuszu Piłacie, narodzeniu z dziewicy i chrzcie w Jordanie. Jednocześnie ani słowem nie wspomina o tak ważnym źródle jakim powinna być spisana Ewangelia. Ogółem w jego listach odnajdujemy mniej więcej 27 odniesień do Ew. Mateusza.

 

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,604

 

 

Historia katolicyzmu to coś zbadane przez człowieka czyli jego okrojonymi zasobami. A co z tą historią?

Katolicyzm jest przeintelektualizowany. Już kiedyś wklejałem tutaj cytat z książki napisanej przez katolickiego księdza.

post2206824.html?hilit=justynie#p2206824

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, ale jaki ma to związek z naszą rozmową? Ja cały czas piszę, że niezaleznie od tego do jakich źródeł my tutaj na ziemi dotrzemy, to zawsze będzie kropelka, jakieś ziarenko z tego co jest w rzeczywistości.

Cały czas próbujesz zracjonalizować wiarę a nigdy nie uda się to w stu procentach. Mnie też długo to zwodziło, więc szukałam tego co ostatecznie spowoduje, że dam Mu wiarę... i trafiłam na św. O. Pio. Niesamowity życiorys... postać, któa definitywnie zakończyła moje wątpliwości. Czasem jeszcze szukam racjonalnych argumentów ale wiem, że nigdy nie znajdę tego co da mi namacalny dowód Jego istnienia... I właśnie o to chodzi w wierze... w pewnym momencie już nie chcesz żadnych dowodów. Ty po prostu wiesz... wiesz, że On jest bo dostzregasz go w swoim życiu bo rozumiesz, że nikt nie wymyśliłby tak doskonale działających prawidłowości... odkrycia są dla nas odkryciami ale one istniały juz wcześniej, za nim je odkryliśmy. Może podaję banalny przykład ale uważam, że za bardzo utrudniają sobie ludzie zycie... niepotrzebnie.

 

I ciągle tu mamy niezgodność bo ja mówię o wierze poza namacalnymi argumentami... takich argumentów nie ma. Ale mi są już nie potrzebne.. Bóg dał ich wystarczająco dużo... A poza tym te, które są, są wystarczające...

 

Polecam zapoznanie się z osobą O. Pio i wytłumaczyć racjonalnie jego poczynania ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podałam link. Tekst to był jego fragment, wypowiedź ks. dr Andrzeja Przybylskiego, duszpasterza akademickiego z Częstochowy. Jest to zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Ale ja czekam na Twoje uzasadnienie. Nie obchodzi mnie lanie wody jakiegoś księdza.

 

A dlaczego Rosa26 ma Ci wszystko wyjaśniać dlatego, że Ci się nie chce poszukać odpowiedzi na pytania, na które mądrzy ludzie odpowiadali już setki razy? Zwłaszcza że pytanie o płeć Boga nie jest specjalnie górnolotne.

Jeśli dasz gimbusom Szymborską albo Grochowiaka, to część z nich powie "ale to głupie" (pewnie dosadniej). Jak im dasz Mickiewicza, to też wyśmieją (jakieś Świtezianki, dziewice, cuda wianki), bo nie rozumieją języka, konwencji, epoki. Jak im dasz św Augustyna albo Biblię, to będą reagować jak wielu forumowiczów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×