Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie lubie życia


Gość atic

Rekomendowane odpowiedzi

Rabinizm napisał(a):

To sens, który dotyczy uniwersalnie każdego człowieka, lecz jest na tyle intymny, że każdy powinien dojść do niego indywidualnie.

czyli tajemnica jakaś.. :bezradny: a po co to wszystko co wymieniłaś?

Po to, byś zrozumiała, co mam na myśli. Jednak nie lubię dzielić się czymś dla mnie cennym, kiedy inni nie potrafią tego docenić.

 

 

to nie ironia, tylko realizm. też mi się wiele rzeczy w życiu nie podoba, a najbardziej ono samo. Tu się właśnie odzywa ten hedonistyczny program podoba się / nie podoba się, lubię/ nie lubię, przyjemnie /nieprzyjemnie.

Realizm poparty Twoim widzimisię. Mam inny punkt odniesienia, zatem to, co dotyczy Ciebie, nie dotyczy mnie.

Hedonistyczne czy nie, to jednak moje odczucia, którymi się dzielę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rabinizm, nie uzewnętrzniam , po prostu mam świadomość, że nie wszystko w moim życiu zależy ode mnie.

Ale coś zależy i z tym coś można robić.

 

Zabawne wydaje mi się traktowanie życia wyłącznie jako śmiertelnej choroby przenoszonej drogą płciową.

Dobre :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rabinizm, nie pytałam po co mi to wszystko wymieniałaś, tylko, po co to wszystko, co rzekomo jest tym sensem. Każdorazowo "odpowiadając" na pytanie o ten rzekomy sens, zawsze można zapytać o sens sensu i tak dalej, a w pewnym momencie dochodzi się do tego, sakramentalnego- bo tak (w domyśle-bo to jest (dla mnie) przyjemniejsze).

 

Realizm poparty Twoim widzimisię.
nie, po prostu mechanizm obronny Ci się uruchomił ;) To chyba dobrze, bo to w subiektywnej opinii spychomedyków ponoć objaw zdrowia psychicznego( działanie tych mechanizmów, chroniących przed poznaniem prawdy o świecie i życiu) :)

 

 

Ale coś zależy i z tym coś można robić.
Tylko właśnie trudno coś robić, gdy się na samą myśl robienia tego rzyga, nie widząc w tym żadnego sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko właśnie trudno coś robić, gdy się na samą myśl robienia tego rzyga, nie widząc w tym żadnego sensu.

Nikt nie powiedział, że wychodzenie z depresji jest łatwe i przyjemne. Często trzeba robić rzeczy nieprzyjemne, nawet robić je wielokrotnie, i dopiero po pewnym czasie zauważa się, że one coś nam dały i miały jakiś sens.

 

To wszystko, co wymieniła Rabinizm jest potrzebne, żeby wykształcić poczucie własnej wartości i adekwatny do rzeczywistości stosunek do siebie, które w połączeniu ze stosunkiem do świata dają ogólny stosunek do życia, który przekłada się na równowagę psychiczną lub jej brak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nie lubie zycia" ... hmmm... ciekawe... nigdy nie zastanawialem sie nad tym czy je lubie czy nie... na ta chwile zyje... ocene zostawie sobie na koniec.

Sens zycia tez traktuje w podobny sposob. Wole czasem cos zrobic i pozniej ocenic czy tez nadac temu sens lub nie, niz nic nie robiac zastanawiac sie nad wszystkim.

Zycie zaczyna sie od narodzin a konczy smiercia.... czy to tylko choroba przenoszona droga plciowa.. mozliwe... dla mnie poczatek i koniec nie jest zbyt ciekawy, zwlaszcza ze jednakowy dla wszystkich, ciekawsza jest droga miedzy poczatkiem a koncem.Na niej sie skupiam, staram sie jej nie oceniac (dobra-zla, sensowna-bezsensowna itp). To poprostu droga, ktora sobie obserwuje, ona jest niepowtarzalna, daje radosci, smutki, strach, gniew, zadziwia, odraza... dlatego jest ciekawe. Nigdy nie wiadomo co bedzie dalej.

Oczywiscie mozna wymyslac swoje filozofie na jego temat(lub korzystac z zapozyczonych), a mozna tez zaczac zyc.

Do tego zeby sie cieszyc nie trzeba duzo, choc czasami tak by sie wydawalo. Ocenianie, porownywanie sie do innych lub branie sobie do serca ich opinii niejednokrotnie zabiera ta radosc.

Stawianie sobie nieosiagalnych celow w zyciu tez nikomu przyjemnosci nie sprawia, przynajmniej tak sadze. Podnoszenie caly czas poprzeczki i szukanie wyzszych celow.. hmmm.. nie dla mnie.. ale jak ktos lubi lub jak komus to potrzebne... Zycie mozna sobie utrudniac w nieskonczonosc, ale czy warto?

Co to da? Czy mnie to zmieni w jakis wymierny sposob?

W kazdym razie ja zyje, czy to dobre zycie czy zle, czy je lubie czy nie... nie mam pojecia... niech inni sie nad tym pozastanawiaja.. jakie to moje zycie jest ... niech stanie sie to ich problemem nie moim... szkoda mojego czasu na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nie lubie zycia" ... hmmm... ciekawe... nigdy nie zastanawialem sie nad tym czy je lubie czy nie... na ta chwile zyje... ocene zostawie sobie na koniec.

Sens zycia tez traktuje w podobny sposob. Wole czasem cos zrobic i pozniej ocenic czy tez nadac temu sens lub nie, niz nic nie robiac zastanawiac sie nad wszystkim.

Zycie zaczyna sie od narodzin a konczy smiercia.... czy to tylko choroba przenoszona droga plciowa.. mozliwe... dla mnie poczatek i koniec nie jest zbyt ciekawy, zwlaszcza ze jednakowy dla wszystkich, ciekawsza jest droga miedzy poczatkiem a koncem.Na niej sie skupiam, staram sie jej nie oceniac (dobra-zla, sensowna-bezsensowna itp). To poprostu droga, ktora sobie obserwuje, ona jest niepowtarzalna, daje radosci, smutki, strach, gniew, zadziwia, odraza... dlatego jest ciekawe. Nigdy nie wiadomo co bedzie dalej.

Oczywiscie mozna wymyslac swoje filozofie na jego temat(lub korzystac z zapozyczonych), a mozna tez zaczac zyc.

Do tego zeby sie cieszyc nie trzeba duzo, choc czasami tak by sie wydawalo. Ocenianie, porownywanie sie do innych lub branie sobie do serca ich opinii niejednokrotnie zabiera ta radosc.

Stawianie sobie nieosiagalnych celow w zyciu tez nikomu przyjemnosci nie sprawia, przynajmniej tak sadze. Podnoszenie caly czas poprzeczki i szukanie wyzszych celow.. hmmm.. nie dla mnie.. ale jak ktos lubi lub jak komus to potrzebne... Zycie mozna sobie utrudniac w nieskonczonosc, ale czy warto?

Co to da? Czy mnie to zmieni w jakis wymierny sposob?

W kazdym razie ja zyje, czy to dobre zycie czy zle, czy je lubie czy nie... nie mam pojecia... niech inni sie nad tym pozastanawiaja.. jakie to moje zycie jest ... niech stanie sie to ich problemem nie moim... szkoda mojego czasu na to.

 

No wszystko pięknie i ładnie,a nawet różowo ;) . Tylko, ze każdy człowiek ma inne doświadczenia życiowe ( tutaj możesz sobie wpisać :dzieciństwo, rodzina lub jej brak, środowisko itp) , które mają nieodzowny wpływ na to w jakim punkcie się w tym życiu znajdujemy i jacy jesteśmy. A więc jeśli ktoś ma problem np z samooceną, to nie pomogą rady w stylu: że nie warto sobie utrudniać życia, trzeba zacząć żyć itp. Bo te rady są krótko mówiąc słabe. Jasne , że nie warto i każdy chciałby mieć udane i poukładane życie. Tylko szkopuł jest taki, że nie każdy może sobie na to pozwolić bez nierzadko długoletniej psychoterapii aby móc cieszyć sie życiem, nie zastanawiać się nad jego sensem czy tez bezsensem. Bo faktycznie jest tak, że ludzie bez problemów/zaburzeń psychicznych żyją spontanicznie i takie rzeczy nawet nie przejdą przez ich umysł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rabinizm, nie pytałam po co mi to wszystko wymieniałaś, tylko, po co to wszystko, co rzekomo jest tym sensem. Każdorazowo "odpowiadając" na pytanie o ten rzekomy sens, zawsze można zapytać o sens sensu i tak dalej, a w pewnym momencie dochodzi się do tego, sakramentalnego- bo tak (w domyśle-bo to jest (dla mnie) przyjemniejsze).

No nie wiem, ja nie mam w zwyczaju dzielić włosa na czworo. Nie mam na to zbyt wiele czasu.

 

nie, po prostu mechanizm obronny Ci się uruchomił ;) To chyba dobrze, bo to w subiektywnej opinii spychomedyków ponoć objaw zdrowia psychicznego( działanie tych mechanizmów, chroniących przed poznaniem prawdy o świecie i życiu) :)

Być może mi się uruchomił, nie zarejestrowałam tego. Bądź co bądź to dalej Twoja opinia, oparta na piwnicznych przekonaniach.

 

To wszystko, co wymieniła Rabinizm jest potrzebne, żeby wykształcić poczucie własnej wartości i adekwatny do rzeczywistości stosunek do siebie, które w połączeniu ze stosunkiem do świata dają ogólny stosunek do życia, który przekłada się na równowagę psychiczną lub jej brak.

Pięknie to skwitowałaś. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość zaburzonych jednostek nacechowana jest elementem wyjątkowości. To nie one nie dorosły fo świata ale świąt do nich. Grzałka egocentryzmu, zaburzenia obrazu o sobie samym włączona na full. To ja Edi Piaf własnej doskonałości, jest tylko prawda i ja, ja jestem prawda.... A no i po jakimś czasie z światem tym kompromis i depresja bo moja prawda nie jest prawda i ja, nie ja i buuu. Dzień dobry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A no i po jakimś czasie z światem tym kompromis i depresja bo moja prawda nie jest prawda i ja, nie ja i buuu. Dzień dobry.

Gdyby ludzie zechcieli być pokorniejsi wobec swoich słabości i podjęliby słuszną decyzję o naprawie tego, co wg niektórych nienaprawialne, to żyłoby im się ze znacznie mniejszym balastem. Są rzeczy, na które mamy wpływ, czyli nasze schematy postępowania, i te, na które nie mamy, czyli nasze wrodzone egoizm i egocentryzm.

Niestety wielu stosuje mechanizmy wyparcia, by nigdy nie uzyskać poczucia kontroli nad swoim życiem oraz zrozumienia, że w wielu przypadkach sami zdecydowali o swojej marnej egzystencji. To zbyt bolesne, dlatego lepiej zamiatać problem pod dywan.

Dzień dobry!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem, ja nie mam w zwyczaju dzielić włosa na czworo. Nie mam na to zbyt wiele czasu.
Dlatego tkwisz w błędzie, że istnieje coś takiego jak nadrzędny sens życia.

 

Bądź co bądź to dalej Twoja opinia, oparta na piwnicznych przekonaniach.
z tą piwnicą to "dobre"..co to ma niby być? :"bo twoja teoria jest be, bo narodziła się w piwnicy, a jakby powstała na salonach to co innego..", taka zawoalowana forma argumentum autorytetum, jak nic.

tak, tak, już mi o tym wczoraj pisałaś, że to moje rzekome "widzimisię", w ramach "obalania" którego, wyjechałaś mi ze swoim "widzimisię" któremu przyszyłaś łatkę "uniwersalny", a która to łatka choćby w zestawieniu z moimi, czy to rzekomymi czy realnymi widzimisię odpada :)

Gdybym ja nawet nie miała racji, że życie nie ma sensu, to to tym bardziej by świadczyło o tym, że to nie było moje widzimisię, opinia, tylko, że się po prostu myliłam. Z przekonaniami jest tak, że każdy ma swoje (najsłuszniejsze), a prawda jest tylko jedna.

 

Dlaczego sądzisz, że nie masz wpływu na swój egoizm?

 

 

Michellea, to nie depresja, to realizm. Generalnie owszem, czuję się nieszczęśliwa życiowo, ale potrafię odczuwać radość, przyjemność, cieszyć się tzw. małymi rzeczami (i jednocześnie uważać ich za gówno warte, a więc nie wartymi większego zachodu, a więc bardzo łatwymi do odrzucenia, gardzenia nimi), choć częściej odczuwam wściekłość. Nie rozpaczam też już zbytnio nad tym, że życie jako takie nie ma sensu, bo uczciwie mówiąc, to nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co niby tym sensem miałoby być, tak aby spełniał warunek nadrzędności (bez możliwości przeniesienia pytania o sens o jeden poziom wyżej) i jeszcze mnie przy tym satysfakcjonował. Ja po prostu czuję obrzyd tymi rzeczami, które tzw. normalni ludzie uważają za wartościowe i warte zachodu: czyli ten pęd do rozwoju w dowolnej materii czy duchowości, to całe osiąganie czegoś, te całe ludzkie ambicje, szkoła, praca, kariera, kasa, rodzina, naród , państwo, ideologia, puszenie się jednych przed innymi itd Po części na pewno wzięło się to z moich życiowych rozczarowań w dziedzinie realizacji swojej wymarzonej ścieżki życiowej ( i to pomimo świadomości faktycznego bezsensu tego), czyli bycia tym, kim chciałam być i robienia tego co chciałam( taka moja życiowa idea nadwartościowa), reszta to pewnie kwestia mojego indywidualnego "zrycia", że obserwuję zagonionych codziennym życiem ludzi i się czuję jakby mnie ktoś podrzucił tu z innego świata, bo do tego zupełnie nie przystaję, z tym swoim sposobem patrzenia na niego i życie. Dlatego już zupełnie nie dziwi mnie, że kogoś może śmieszyć moje patrzenie na życie, tłumaczę sobie to tym, że ja kumam więcej niż inni :mrgreen:, że jestem ponad to, gdzie są tzw normalni ludzie, którzy co prawda wyłysieli na skórze, ale nadal zaślepieni, skaczą po drzewach za banankami, nie mając czasu żeby nawet spostrzec, że te bananki są urojone. Ogólnie to mnie skręca na samą myśl o prowadzeniu takiego życia jakie inni, ci tzw. normalni prowadzą, skoro dla mnie osobiście nie ma to żadnego sensu i to nawet nie tyle w znaczeniu, że nie ma nadrzędnego sensu, ale że mnie osobiście to nie kręci, więc po chvj miałabym się cokolwiek wysilać w tym kierunku.

 

 

Kontrast, bo ta cała depresja , to po prostu jest powrót na ziemię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego tkwisz w błędzie, że istnieje coś takiego jak nadrzędny sens życia.

Z Twojegu punktu widzenia.

Proponuję dodawać do swoich wypowiedzi ,,moim zdaniem" lub ,,według mnie".

 

 

z tą piwnicą to "dobre"..co to ma niby być? :"bo twoja teoria jest be, bo narodziła się w piwnicy, a jakby powstała na salonach to co innego..", taka zawoalowana forma argumentum autorytetum, jak nic.

tak, tak, już mi o tym wczoraj pisałaś, że to moje rzekome "widzimisię", w ramach "obalania" którego, wyjechałaś mi ze swoim "widzimisię" któremu przyszyłaś łatkę "uniwersalny", a która to łatka choćby w zestawieniu z moimi, czy to rzekomymi czy realnymi widzimisię odpada :)

Gdybym ja nawet nie miała racji, że życie nie ma sensu, to to tym bardziej by świadczyło o tym, że to nie było moje widzimisię, opinia, tylko, że się po prostu myliłam. Z przekonaniami jest tak, że każdy ma swoje (najsłuszniejsze), a prawda jest tylko jedna.

,,Piwniczne", ponieważ zapętlone i ,,stęchłe" z powodu braku refleksji.

Tak, to są cechy uniwersalne, dotyczące każdego człowieka. To nie jest moim widzimisię. Na ten temat pisałam obiektywnie.

Nic na to nie poradzę, że nie rozumiesz różnicy między opinią a informacją.

Ogólnie mam wrażenie, że kopię się z koniem. Aby prowadzić konstruktywną dyskusję, trzeba mieć bardziej otwartą postawę, inaczej nici z próby zrozumienia, co interlokutor miał na myśli.

 

 

Dlaczego sądzisz, że nie masz wpływu na swój egoizm?

Nie tylko ja nie mam. To cecha człowieka.

Ponieważ egoizm jest częścią osobowości człowieka, tak jak wątroba jest częścią ciała.

Czym innym jest egoizm jako uniwersalna cecha, a czym innym jest jego formowanie w coś złego lub dobrego. Zły egoizm przeważnie prowadzi do krzywdzenia siebie i innych, dobry natomiast do samorozwoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuję dodawać do swoich wypowiedzi ,,moim zdaniem" lub ,,według mnie".
w tym wypadku nie ma takiej potrzeby.

 

,,Piwniczne", ponieważ zapętlone i ,,stęchłe" z powodu braku refleksji.

Tak, to są cechy uniwersalne, dotyczące każdego człowieka. To nie jest moim widzimisię. Na ten temat pisałam obiektywnie.

to co napisałaś to są jakieś truizmy, które nijak nie mówią o tym, co jest tym rzekomym nadrzędnym sensem, bo, że coś dotyczy każdego człowieka(nawet jeśli), to nie znaczy, że jest sensem życia... sama nie widzisz różnicy pomiędzy pytaniem "co jest" a "po co jest" a mi zarzucasz brak refleksji... , sama brechtasz z systemów filozoficznych, co niby nie przetrwają czasu, a jetodikowi polecasz jakiś szamanizm jungowski, jednak to mi zarzucasz zapętlenie, mi wypominasz rzekomą ironię, a sama co chwilę walisz do mnie złośliwymi docinkami, tak jakby Cię ktokolwiek prosił o wyrażenie opinii na mój temat, ale cóż, jak się nie ma argumentu ad factum to zawsze zostaje argumentum ad hominem :]

 

Nic na to nie poradzę, że nie rozumiesz różnicy między opinią a informacją.
Nie, to Ty nie widzisz różnicy pomiędzy czymś co jest albo i nie, a czymś co jest kwestią uznaniową.

 

Ogólnie mam wrażenie, że kopię się z koniem. Aby prowadzić konstruktywną dyskusję, trzeba mieć bardziej otwartą postawę, inaczej nici z próby zrozumienia, co interlokutor miał na myśli.
no właśnie-polecam zastosować to wskazanie do samej siebie. Obyś nie miała możliwości zaliczyć kopa od konia, bo jak koń kopnie, to już potem zostaje tylko leżeć i kwiczeć..

 

Ponieważ egoizm jest częścią osobowości człowieka, tak jak wątroba jest częścią ciała.
no i co z tego? zjedz muchomora sromotnikowego, to zobaczysz, czy nie masz na nią żadnego wpływu.

 

Czym innym jest egoizm jako uniwersalna cecha, a czym innym jest jego formowanie w coś złego lub dobrego.
to skoro możesz go formować( przynajmniej ten Twój osobisty egoizm), to chyba oczywiste, że wpływ masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, to nie depresja, to realizm.

Nazywaj to jak chcesz. Wyidealizowałaś sobie zaburzenie i uczyniłaś z niego najsłuszniejszy sposób postrzegania, żeby łatwiej było Ci z nim żyć. To, co robisz ze swoim życiem to Twoja sprawa. Ale nie wszyscy mają ochotę tkwić w "realizmie" i chcieliby być wreszcie szczęśliwi.

 

tłumaczę sobie to tym, że ja kumam więcej niż inni , że jestem ponad to, gdzie są tzw normalni ludzie

Skąd ja to znam... Też tak myślałam, ale już dawno z tego wyrosłam i żyje mi się teraz o wiele lepiej.

 

Btw, przypominam, że to miał być wątek wsparcia, a nie wątek do dywagacji dla dywagacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, no coś Ty, jak ja bym wyszła z tego realizmu, to wtedy bym dopiero dostała depresji, na samą myśl, mi się objawy uruchamiają.

 

Btw, przypominam, że to miał być wątek wsparcia, a nie wątek do dywagacji dla dywagacji.
to poproszę o to wsparcie...albo i nie, w końcu to wątek atica...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani, ja tez dluuuugi czas plakalam ze nie widze sensu zycia, ze po co wstawac z lozka, jesc sniadanie i odbebniac kazdy dzien

 

ale teraz/po terapii grupowej/ jasno zrozumialam co chce robic w zyciu i co jest dla mnie sensem istnienia-pomaganie ludziom.

zdalam na psychologie, chce kiedys prowadzic wlasna terapie i pomagac ludziom takim jak ja,

z depresja, nerwica, problemami bo ja ich bede rozumiec nie z teorii ale z praktyki.jest we mnie wiele empatii

i mysle ze znalazlam sens zycia. Wam tez tego szczerze zycze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rabinizm, to sa takie etapy postrzegania siebie. Taki etap tworzenia calego tego ,,departamentu obrony własnej racji prawdy owszem ale na moich zasadach'' jest mega meczący, dlatego jest tez zasobożerny i moze sie to wydawać absuralne ale jak wszystko sobie tak wymyślimy i poskladamy to tez to stymuluje układ nagrody i to takie samo napędzające sie kolo. Jesli by to wylaczyc czlowiek z nudow zaczalby robic cos z soba, dlatego najpierw ludzie dowiadują sie o swoich 5ciu mechanizmach ktore ich oszukują. Dowiadują sie jak działają i potem coraz wiecej dostrzegają lub nie bo trzeba to powiedzieć jasno nie każdemu da sie pomoc. Niektórzy odnotowuja ten stan spoko ale nic z tym nie robią, chyba ze departament jebnie az tylko zahuczy, to potem z pozycji embriona cos tam do nich dociera dopóki nie nabiorą sily i nie bedzie nowego otwarcia życia na okolo ale mojego i chuj.

 

ego, Nie Egusiu, normals stan to jest stan daleki od depresji. Depresja to nie tylko wymysł zachowawczy(o ktory mozna sie spierać) to zmiany w aktywności chemii mózgu i da sie to jak ciśnienie odpowiednią aparaturą zbadać. Dlatego to zaburzenie zwane chorobą bo jest to aberracja i poglądy, ze ktoś tak postrzega świat i to moze jest to ,,normalne pozbawione obłudy postrzeganie'' jest błędne, bo to jak kąt prosty, prawidłowy ma 90 stopni, a to przenikliwe postrzeganie to przekaźnikowy chemiczny czar, podczas którego sie coś odkrywa jak podczas mani swoja zajebistość tylko tu w drugą stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, przez ostatnie dni mnie nie było, bo nawiązywałem kontakt z mistykami z różnych zakątków świata: Greg Goode, Peter Dudzian czy Dr Vemuri Ramesam, dzięki za komentarze nawet te takie dokuczliwe, później bede się odnosił, nie wiem czy zdąże dzisiaj bo chyba skoczę na dyskoteke - to też jest jakiś sposób życie - bawić się póki można :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to poproszę o to wsparcie...

Przecież go nie chcesz, tylko rzucasz wyzwanie.

 

shira123, :great:

 

atic, miłej zabawy :)

 

atic cudowne uzdrowienie :D

Niestety, chyba nie. Życzę mu jak najlepiej, ale to raczej tylko kolejne wyjście z dołka. Ale przynajmniej tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×