Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam, moja historia


Ravyna

Rekomendowane odpowiedzi

Ravyna, z tego co napisalas Ty go kochasz, on Cie zlewa i jest chamski i opryskliwy.W tej sytuacji bedziesz cierpiec, na Twoim miejscu za wszelka cene ucieklabym ze wspolnego mieszkania. Nawet za cene placenia za drugie lokum. To i tak lepiej niz ponosic koszty emocjonalne, pieniadze nie sa warte tego stresu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba wszyscy źle to wszystko rozumiecie. Właśnie chodzi o to, że związek dwojga ludzi to nie worek pełny ograniczeń i zakazów. Jest to coś na co dwie osoby dobrowolnie się zgadzają. Nikt nie każe Wam być z osobą, której nie odpowiada Wasz flirt z kolegami z pracy. Nikt nie każe Wam być z kimś z kim się czujecie źle.

Ale pisząc, że nie wyobrażacie sobie życia z osobą, która "Was ogranicza" jest również egoistyczne. Ponieważ nie akceptujecie tego, że takim zachowaniem sprawianie drugiej osobie ból.

Więc po co oszukiwać? Po co ukrywać coś? Okłamywać?

Nie potrafisz się pohamować, pomimo, że wiesz, że Twojego partnera to rani?

To nie udawaj, że Ci zależy- tylko odejdź.

Ja tego źle nie rozumiem.

Nie chodzi o to, żeby być jakimś egoistą, bo ktoś się nie zgadza na ograniczanie.

Chodzi o to, że każdy jest wolnym człowiekiem, nawet będąc z kimś.

Nie chodzi o to, żeby kogoś ranić, krzywdzić.

To jasne, że każdy związek jest dobrowolny z obu stron.

I jeżeli ludzie traktują się poważnie, chcą się tak traktować, to mają pewne ustalenia i tak robią.

 

Muszą wiedzieć, muszą być pewni, czy chcą być ze sobą na poważnie, być za siebie odpowiedzialnym, czy nie chcą.

Jeżeli jedna osoba coś traktuje poważnie, angażuje się całym sercem podczas, gdy druga osoba jest na to obojętna i ma do tego lekceważący stosunek, to jak można być ze sobą na poważnie?

Jeżeli ja będę miał jakąś tam pewność, że dziewczynie tak samo zależy, że chce tego samego, co ja, to ja się będę starał tak samo, a może nawet bardziej.

Tylko najpierw trzeba trafić na taką osobę, mieć do niej szczęście, żeby tak było.

A co z osobami, które zawsze źle trafiają?

Które, za każdym razem nie mają szczęścia? Przecież takich ludzi jest teraz bardzo dużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jak, co znaczy?

Nie mogą trafić na właściwe osoby, dlatego są sami, bez związku.

Nie tylko ja jeden miałem problemy z tym, żeby z kimś stworzyć, jakieś normalne relacje.

To nie jest tak, że "ktoś poznaje pierwszą lepszą osobę i od razu ma się z kimś, takie dobre relacje, żeby można było z kimś być".

To się zdarza, ale wcale nie często.

Można mieć naprawdę wielu znajomych, obracać się w różnych kręgach, a i tak nie trafić na tą, właściwą dla siebie osobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie chodzi o "skreślanie".

Po prostu, żeby z kimś być tak "na poważnie", trzeba trafić na tą, odpowiednią osobę, i to pod wieloma względami.

Trzeba wiedzieć, że ktoś jest tego wart, że zasługuje na to.

A to nie jest łatwe.

Jeżeli ja do kogoś nie mam zaufania, to najwyraźniej, ktoś na to "zaufanie" nie zasłużył.

I tak to powinno wyglądać.

Zaufania od kogoś nie dostaje się za darmo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaufania od kogoś nie dostaje się za darmo.

 

Hmm... a nie jest trochę tak, ze spory pakiet zaufania jest na starcie a potem kwestia, czy dana osoba je utrzyma?

Jakoś nie wyobrażam sobie wiązać się z kimś, kto dopiero musi zdobyć moje zaufanie.

Związek jednak na zufaniu polega, więc decydując się na bycie z kimś już trzeba je mieć moim zdaniem a jedynie kwestia jest taka czy druga strona je utrzyma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaufania od kogoś nie dostaje się za darmo.

 

Hmm... a nie jest trochę tak, ze spory pakiet zaufania jest na starcie a potem kwestia, czy dana osoba je utrzyma?

Jakoś nie wyobrażam sobie wiązać się z kimś, kto dopiero musi zdobyć moje zaufanie.

Związek jednak na zufaniu polega, więc decydując się na bycie z kimś już trzeba je mieć moim zdaniem a jedynie kwestia jest taka czy druga strona je utrzyma.

Oczywiście i masz rację.

 

Musi być, na początku trochę, ograniczonego zaufania, żeby kogoś poznać, mieć z kimś jakieś relacje.

Nawet, żeby mieć, bliskich znajomych to musi być zaufanie, bo inaczej nie będzie się miało, żadnych bliskich znajomych.

Ale to jest, na razie, "ograniczone zaufanie", a nie takie "pełne zaufanie".

Na takie zaufanie to już trzeba sobie zasłużyć, jeśli są to relacje.

 

Myślę, że inne jest zaufanie do kogoś, w celu "poznania kogoś", a inne, gdy ma się z kimś relacje bliskie, gdy się z kimś tworzy, wspólne życie.

I teraz pytanie, czy ktoś nie zawiedzie? Czy ktoś potrafi trzymać się zasady, że: zaufanie, to zaufanie i nie wolno tej zasady łamać?

Czy ktoś jest tego wart?

Trzeba się starać udowodnić, że jest się wartym zaufania.

Może to nie być łatwe, ale ja uważam, że warto o to walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Musi być, na początku trochę, ograniczonego zaufania, żeby kogoś poznać, mieć z kimś jakieś relacje.

.....

Ale to jest, na razie, "ograniczone zaufanie", a nie takie "pełne zaufanie".

Na takie zaufanie to już trzeba sobie zasłużyć, jeśli są to relacje.

Niby dlaczego ograniczone? Nie widzę powodu do podejrzewania kogokolwiek nieznajomego o złe intencje. Ograniczenie zaufania odzwierciedla wyłącznie Twoje własne lęki.

 

...Trzeba się starać udowodnić, że jest się wartym zaufania.

...

Udowadnianie nie bycia wielbłądem.

Gmatwasz trywialne zagadnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiałam się tego, że może znudziłam mu się, zapytałam o to, to powiedział, że nie, ale to, że przestał cokolwiek czuć spowodowane jest tamtym napadem agresji. Dodam, że miał on miejsce dwa miesiące temu, już po tym gdy mnie skrzywdził.

 

Aha, czyli masz tendencję do ukrywania swoich uczuć, do momentu aż skumulują się tak, że już nie możesz wytrzymać i musisz dać temu ujście. Wolisz ustępować, znosić złe traktowanie. Czasu się nie cofnie, ale możesz się zapytać, dlaczego nie rozwiązałaś konfliktu od razu? Ze strachu, że jak się upomnisz o swoje, to on odejdzie?

 

"Przygoda z nerwicą" zaczęła się stosunkowo niedawno, kilka miesięcy temu. Ówczesny mój narzeczony, mieszkający ze mną zresztą zaczął mnie- hm, zdradzać to zbyt wielkie słowo. Nie szanować. Pisał do innych kobiet, mówił do swoich znajomych, że nie jestem normalna. Prosiłam go, aby tak się nie zachowywał. Na chwilę zadziałało. Ciężko było wybaczyć mi to, co zrobił, bo jednak wtedy przestałam czuć się jakkolwiek ważna. Doszły dodatkowo problemy ze studiami, zdrowiem mojej mamy, moi

Naprawdę, bierzesz całą winę na siebie?

Zgadzasz się, żeby traktował Cię jako kogoś niedorozwiniętego i ośmieszał przed koleżankami. Miej trochę szacunku i godności do samej siebie. Skoro do niego nie docierało, jak się czułaś, ani to, że miałaś cięższy okres (gdzie on był, zamiast Cię wesprzeć tylko dokładał ciężarów) jest niezdolny do empatii. Nie wiadomo, co mu we łbie siedzi, ja bym się bała nawet z takim kimś mieszkać.

 

Ravyna, z tego co napisalas Ty go kochasz, on Cie zlewa i jest chamski i opryskliwy.W tej sytuacji bedziesz cierpiec, na Twoim miejscu za wszelka cene ucieklabym ze wspolnego mieszkania. Nawet za cene placenia za drugie lokum. To i tak lepiej niz ponosic koszty emocjonalne, pieniadze nie sa warte tego stresu.

 

Dokładnie, to najlepszy sposób żeby wygoić rany. Musisz siebie chronić. Co zrobisz jak on zacznie sprowadzać Ci na złość swoje koleżaneczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego miałoby nie być "ograniczonego zaufania" do kogoś, kogo się dopiero poznaje lub nie zna się kogoś dobrze?

Zależy o jakim mówimy zaufaniu.

Zawsze się powinno mieć jakieś zaufanie do znajomych, jeżeli chcemy, żeby oni byli naszymi znajomymi.

Ale już jest inaczej, gdy się zaufa komuś tak, całkowicie.

Czyli, do takiego stopnia, że można komuś powierzyć, swoje sprawy, swoje pieniądze, bo jest to zaufanie i jesteśmy przekonani, że zaufaliśmy odpowiedniej osobie.

Tylko to nie jest łatwe, gdyż na takie zaufanie, ktoś musiałby pokazać, że jest tego wart.

Nawet, jeżeli ma się różnych znajomych, nikt z nich może nie być godny aż takiego zaufania.

 

To podobnie, jak ja mam chęci komuś zaufać, no to wybieram sobie, pierwszą lepszą osobę z ulicy, nie znam tej osoby, nic o niej nie wiem, i ja kogoś takiego mam obdarzyć zaufaniem do tego stopnia, że powierzam sobie komuś takiemu swoje jakieś sprawy, bo naiwnie wierzę, że ta osoba jest do tego odpowiednia...

 

Musiałbym być, co najmniej nie poważny, żeby tak zrobić, nie używając rozumu.

Tak naprawdę, nie jest łatwo komuś, tak po prostu zaufać, bo jest ryzyko, że ktoś zawiedzie.

Nawet, nawiązując jakieś znajomości z kimś, też nie jest łatwo zaufać, bo jest obawa, że ktoś może nie być tego wart.

Nie zgodzę się do końca z tym, że powinno się komuś zaufać tak po prostu...

Tutaj chodzi o to, żeby nie być naiwnym i nie dać się wykorzystać.

 

A jeśli mowa jest o "ograniczonym zaufaniu", to takie zaufanie musi być tylko w mniejszym stopniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flirt to całkiem spoko sprawa, jeśli wiesz, że ten mężczyzna tak samo nie zaczął związku z Tobą. Nie, kiedy prosisz go mnóstwo razy, aby tak nie robił, bo to po prostu boli. Sama też mam sporo kolegów (uroki studiowania na polibudzie) o których był zazdrosny, mi nie pozwalał na rozmowy w tym stylu, jakie sam prowadził.

 

Wiem- lepiej być samemu, niż w związku, który ściąga Cie w dół. Nigdzie tego nie kwestionuję. Niestety jak mówiłam, kocham tego człowieka i okropnym bólem jest patrzenie na niego codziennie- bo muszę. Łatwo powiedzieć - zapomnij, kiedy nie musi się go oglądać.

Dziewczyno, przemyśl sobie pewne sprawy, postanów sobie coś, konkretnie.

Nie dawaj się wykorzystywać jakiemuś typowi, który Cię nie szanuje i lekceważy.

To nie jest tego warte, naprawdę?

Mieszkanie razem, to nie jest wcale takie fajne, jeżeli druga ze stron nie poczuwa się do jakiejś odpowiedzialności.

Zacznij szanować siebie, swoje decyzje, bo to jest najważniejsze.

 

To są dobre rady, ale tylko od Ciebie zależy, czy przyjmiesz to do wiadomości.

Facet, który w taki sposób traktuje kobiety, nie ma szacunku do kobiet, jest bydlakiem i tyle.

Brak, honoru, brak odpowiedzialności za swoje czyny.

 

Takie typki, jak on, naprawdę nie są warci żadnej męki, ani tego, żeby cierpieć.

Ja bym się na Twoim miejscu uwolnił od "toksycznego związku", i to jak najszybciej.

 

Z korzyścią dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A z tym "zaufaniem" nie jest tak łatwo.

Jeśli zaufa się "na ślepo" komuś, można się na tym "przejechać", i to nieźle.

Z zaufaniem trzeba uważać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×