Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczna matka czy ze mną jest coś nie tak?


Gość Serena66

Rekomendowane odpowiedzi

Tymczasowo jak mamy nie ma bardziej mogę poobserwować ojca.

Wyczuwam to samo co w przypadku mamy. Co prawda ojciec taki nie jest, że jak mu powiedziałam, że byłam na masażu to zaraz, że "nie szkoda ci pieniędzy". To słyszę akurat u mamy jak widzi, że gazety motoryzacyjne kupuję. Ale niech sobie gada to moja pasja. Wisi mi to.

Kiedyś mi mama gadała(bo mam konto w banku)bym kogoś upoważniła bo nikt nie ma pełnomocnictwa. Jak to mówiła że w razie jak mi się coś stanie. Początkowo mój tata miał to upoważnienie bo miałam do niego zaufanie. Ale gdy zmieniłam bank nikomu nie dałam pełnomocnictwa. Nie mam zaufania do kogokolwiek z rodziny. Nie chce mi się tłumaczyć, że to i tak wygaśnie z chwilą śmierci. Poza tym sobie pomyślałam, że jak naprawdę z nikim nie będę to w banku załatwię, że z chwilą zgonu mojego środki na konto bankowe mają iść na hospicjum.

Mam też i brata. Ale wspólnego języka z nim nie mam. Moja mama mówi czasami, że ma się mną opiekować wiadomo o co chodzi.

Raz była taka rozmowa, że co zrobić z domem po śmierci rodziców i ziemią. Siedzieliśmy sobie rozmawialiśmy. Pomyślałam sobie tak. Dla świętego spokoju się zgodziłam, że z bratem po połowie. Nie chcę nawet tego. Po co mi to. Mieć połowę domu w którym rodzice mi zniszczyli życie.

Nawet parę razy mamie tłumaczyłam niech brat coś pomaga w domu. Ona do mnie z gadką, że on tu nie mieszka(się wyprowadził, ale przyjeżdża bo pracuje w domu).

Czasami się zastanawiam: Jak się wyprowadzę to czy oni przejrzą na oczy. I nie wiem czy ten kontakt z nimi będę jakiś trzymać. Czuję tą jakąś taką sztuczną atmosferę. Najbardziej to czuję w święta.

Na terapię pójdę bo jest wiele kwestii poza tą którą muszę przepracować.

Na razie siedzę i obserwuję bo jako iż nie mam egzaminu dyplomowego(najpierw egzamin 19 luty, potem złożenie pracy dyplomowej, potem obrona)jestem uziemiona bo aby pracować muszę w pełni być dyspozycyjna. Po tym egzaminie chcę ruszyć z dorywczą pracą w Gdańsku bo muszę się skupić teraz by egzamin co mnie czeka zdać i realizować swój plan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami się zastanawiam: Jak się wyprowadzę to czy oni przejrzą na oczy. I nie wiem czy ten kontakt z nimi będę jakiś trzymać.
Różnie z tym bywa w sytuacjach, gdy rodzice bardzo wnikają w życie dzieci: część po wyprowadzce dzieci zmienia się "in plus", a część wyprowadzkę własnych dzieci odbiera bardzo osobiście (np. jak "zdradę" lub "niewdzięczność").

W każdym razie to jest sprawa rodziców w jaki sposób taką sytuację postrzegają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo jak o tym czytam to toksycznych rodzicach bardziej się zastanawiam nad tym. Zastanawiam się jak ja to rozwiążę czy będę w ogóle chciała tego kontaktu z nimi gdy nie będę z nimi mieszkać. Nie czuję bynajmniej jakiejś takiej więzi z nimi.

Zresztą też skupiam się na sobie i na swoich pasjach. I już tylko czekam na egzamin ten co 19 lutego mam. Za bardzo się nie denerwuje w kwestii teorii, bardziej w kwestii zadań. Lekki stres jest bo tylko to mi zostało do zaliczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam o toksycznej rodzinie i trafiłam na ten artykuł http://polska.newsweek.pl/jak-bronic-sie-przed-toksyczna-rodzina,37096,1,1.html

Jestem w szoku po tym jak się dowiedziałam, że jak nic z tym nie zrobię i gdybym dalej była ślepa wyłądowałabym w szpitalu psychiatrycznym bo organizm by się tak żle czuł, że byłyby pewne symptomy wskazujące na psychikę.

Muszę przerwać ten łańcuch. Poza tym też jeśli kiedyś będąc na terapii, pracując, mieszkając z dala od rodziny, studiując zaocznie się trafi że będę w związku i będę miała dziecko to szczerze nie chcę być taka w stosunku do niego jak moi rodzice są w stosunku do mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się jak ja to rozwiążę czy będę w ogóle chciała tego kontaktu z nimi gdy nie będę z nimi mieszkać. Nie czuję bynajmniej jakiejś takiej więzi z nimi.
"Zdrowe rozwiązanie" mogłoby wyglądać np. tak, że przedstawisz rodzicom czego sobie nie życzysz i to, czego oczekujesz w Waszych relacjach. Nakreślenie granic i to, jak rodzice by się do nich odnosili, mogłoby Ci pomóc w podjęciu decyzji czy chcesz kontaktu z rodzicami.

 

Muszę przerwać ten łańcuch. Poza tym też jeśli kiedyś będąc na terapii, pracując, mieszkając z dala od rodziny, studiując zaocznie się trafi że będę w związku i będę miała dziecko to szczerze nie chcę być taka w stosunku do niego jak moi rodzice są w stosunku do mnie.
Jeśli nie chcesz powielać wzorców przekazywanych przez rodziców, to "połową sukcesu" jest już to, że zdajesz sobie sprawę z tego, że istnieją i są szkodliwe dla dziecka. "Drugą połową sukcesu" jest zmienienie tych wzorców na inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się jak ja to rozwiążę czy będę w ogóle chciała tego kontaktu z nimi gdy nie będę z nimi mieszkać. Nie czuję bynajmniej jakiejś takiej więzi z nimi.
"Zdrowe rozwiązanie" mogłoby wyglądać np. tak, że przedstawisz rodzicom czego sobie nie życzysz i to, czego oczekujesz w Waszych relacjach. Nakreślenie granic i to, jak rodzice by się do nich odnosili, mogłoby Ci pomóc w podjęciu decyzji czy chcesz kontaktu z rodzicami.

....

To jest faktycznie rozwiązanie najlepsze, lecz wymaga "współpracy" od rodziców. Nie wszyscy do takiej współpracy są zdolni. Przykładowo: rodzice mojej pani nie są. Pozostaje wówczas wypracowanie niezależności (emocjonalnej + ekonomicznej) i regulacja relacji z pozycji własnej autonomii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się jak ja to rozwiążę czy będę w ogóle chciała tego kontaktu z nimi gdy nie będę z nimi mieszkać. Nie czuję bynajmniej jakiejś takiej więzi z nimi.
"Zdrowe rozwiązanie" mogłoby wyglądać np. tak, że przedstawisz rodzicom czego sobie nie życzysz i to, czego oczekujesz w Waszych relacjach. Nakreślenie granic i to, jak rodzice by się do nich odnosili, mogłoby Ci pomóc w podjęciu decyzji czy chcesz kontaktu z rodzicami.

 

Muszę przerwać ten łańcuch. Poza tym też jeśli kiedyś będąc na terapii, pracując, mieszkając z dala od rodziny, studiując zaocznie się trafi że będę w związku i będę miała dziecko to szczerze nie chcę być taka w stosunku do niego jak moi rodzice są w stosunku do mnie.
Jeśli nie chcesz powielać wzorców przekazywanych przez rodziców, to "połową sukcesu" jest już to, że zdajesz sobie sprawę z tego, że istnieją i są szkodliwe dla dziecka. "Drugą połową sukcesu" jest zmienienie tych wzorców na inne.

Właśnie tylko od niekorzystnych wzorców trzeba się oderwać by ich nie powtarzać. Nie chcę by moje dziecko o ile będę je miała było takie jak ja w stosunku do mojej mamy. A nawet jeśli wyjdzie że nie będę mieć dzieci to chociaż zdrowy związek stworzę i inaczej będę patrzyła na relacje niż w tym zakresie że bliskości czy intymności trzeba się bać. I jakichś znajomych i przyjaciólki będę mieć. Wiadomo wszyscy lubić mnie nie będą ale chce czuć ze są tacy co mnie lubią.

Z tymi granicami to się zobaczy jakie rozwiązanie będę miała w glowie które mi pokaże czy jakiś kontakt z rodzicami mieć czy nie. Rodzice widzę że i tak traktują mnie jak kogoś kto nie da sobie rady choć nawet wiem co i jak zrobić. Tłumaczyć im mogę to swoje wiedzą.

Kiedyś mama na coś na mnie krzyczała ja jako dziecko się rozpłakałam nie pamiętam o co poszło i zwykle było nie rycz. Albo to że zaczęła się pytać pozostałych czy ona krzyczy by mi pokazać najwyraźniej ze to ja jestem ta najgorsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się jak ja to rozwiążę czy będę w ogóle chciała tego kontaktu z nimi gdy nie będę z nimi mieszkać. Nie czuję bynajmniej jakiejś takiej więzi z nimi.
"Zdrowe rozwiązanie" mogłoby wyglądać np. tak, że przedstawisz rodzicom czego sobie nie życzysz i to, czego oczekujesz w Waszych relacjach. Nakreślenie granic i to, jak rodzice by się do nich odnosili, mogłoby Ci pomóc w podjęciu decyzji czy chcesz kontaktu z rodzicami.

....

To jest faktycznie rozwiązanie najlepsze, lecz wymaga "współpracy" od rodziców. Nie wszyscy do takiej współpracy są zdolni. Przykładowo: rodzice mojej pani nie są. Pozostaje wówczas wypracowanie niezależności (emocjonalnej + ekonomicznej) i regulacja relacji z pozycji własnej autonomii.

Albo mogą udawać ze chcą tej współpracy by mnie oszukać ale w rzeczywistości współpracować nie będą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest faktycznie rozwiązanie najlepsze, lecz wymaga "współpracy" od rodziców. Nie wszyscy do takiej współpracy są zdolni. Przykładowo: rodzice mojej pani nie są. Pozostaje wówczas wypracowanie niezależności (emocjonalnej + ekonomicznej) i regulacja relacji z pozycji własnej autonomii.
Oczywiście, że nie ze wszystkimi da się współpracować. Wszystko zależy od tego, jaki cel chce się osiągnąć. Jeśli celem działania w tej sprawie jest naprawa relacji, to faktycznie bez współpracy ze strony rodziców się nie obejdzie. Natomiast jeśli celem działań w tej sprawie jest wyzwolenie się spod dominacji rodziców, to ich "współpraca" nie jest niezbędna.

W swoich radach opowiadam się za opcją drugą, bo to autorce tematu jest "źle" w tej sytuacji, a ze strony rodziców nie widzę chęci zmian (im pewnie jest "wygodnie" w układzie obecnym, więc po co mieliby cokolwiek zmieniać?). A gdyby było widać chęć zmian ze strony rodziców, wtedy pierwszy cel byłby odpowiedniejszy, a zatem lepiej sprawdzałaby się mediacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardziej jestem za opcją odcięcia się od rodziców bo współpraca to może dać tyle że będą mydlić mi oczy i znów będę ślepa.

Ja muszę emocjonalnie i psychicznie w pełni się od nich uwolnić i nie myśleć tak jak oni chcą tylko jak ja chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tylko od niekorzystnych wzorców trzeba się oderwać by ich nie powtarzać.

...

Rodzice widzę że i tak traktują mnie jak kogoś kto nie da sobie rady choć nawet wiem co i jak zrobić. Tłumaczyć im mogę to swoje wiedzą.

Kiedyś mama na coś na mnie krzyczała ja jako dziecko się rozpłakałam nie pamiętam o co poszło i zwykle było nie rycz. Albo to że zaczęła się pytać pozostałych czy ona krzyczy by mi pokazać najwyraźniej ze to ja jestem ta najgorsza.

Myślę, że najistotniejsze w oderwaniu się od niekorzystnych wzorców jest uświadomienie ich sobie, poznanie przyczyn i zmienianie ich. Dystans fizyczny (wyprowadzka) może być w tym pomocny, ale na pewno nie jest wystarczający, bo można wyprowadzić się na inny kontynent, ale wciąż mieć te wzorce w głowie.

Jedną z interpretacji zachowania Twoich rodziców (traktowanie Ciebie jako osoby nieporadnej) może być to, że sami czują się niesamodzielni, przerażeni życiem - na zasadzie "skoro nie panuję nad własnym życiem, to chociaż będę kontrolować życie dzieci". Czasem może to nawet wynikać ze szczytnych intencji, np. "by dziecko nie popełniło moich błędów"... tyle, że nie tędy droga.

 

Miło się czyta to, co piszesz, bo widać w Tobie zdecydowanie i determinację do zmian tego, co dla Ciebie niekorzystne. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę żyć jak ja chcę, a nie jak oni. Dystans fizyczny mi o tyle pomoże że gdy wieczorem gdzieś będę chciała wyjść sama czy z kimś to nikt nie będzie mi mówił że mam wrócić o danej godzinie. I że nie idź bo jest post.

Dlatego też właśnie chcę iść na terapie by te wszystkie wzorce i zachowania zmienić by mieć swoje a nie rodziców. Sama sobie z tymi wzorcami nie dam rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam u mamy w szpitalu bo miała operację stawu biodrowego. Ta oczywiście jak przyszłam ją odwiedzić bo nam powiedziała że codziennie mamy to robić zaczęła mi gadać ze kobieta telefon i portfel powinna nosić w torebce. Ja wolę w kieszeni nosić i już mnie babochłopem nazwała. Nie ruszyło mnie to i myślę sobie tak. Córka przyjechała matkę odwiedzić, pomóc a ona do mnie z czymś takim. A ja sama jestem przeziębiona i też czuje się zmęczona i muszę się tez wyleczyć do egzaminu i dom ogarniać. Emocjonalnie mnie to nie ruszyło i myślę sobie że nie tylko ty masz prawo być chora i o czymś zapomnieć.

W tym roku wiadomo w ogrodzie robić nie może. Myślę sobie chyba ona nie myśli że ja będę robić gdyż ja po obronie muszę myśleć o sobie i o swoim życiu. A po egzaminie chcę znaleźć coś dorywczego w Gdańsku bo w Elblągu nic nie znajdę.

Już nie chodzi o te odwiedzanie tylko no cholera dałaby sobie spokój z tym czepianiem się. Nie ruszyło mnie to owszem tylko jak ktoś coś takiego komuś mówi a ten ktoś wpada w celach odwiedzin i pomocy to nie jest fajne. Zignorowałam to co ona mówiła bo ona wie swoje ja wiem swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam, że mama zbeształa Cię nie z powodu tego, gdzie nosisz telefon i portfel (nawet, gdybyś miała je w torebce, to pewnie znalazłby się inny pretekst), tylko dlatego, że czuła "potrzebę" odreagowania bezsilności wynikającej z pobytu w szpitalu. Do tego może chciała dać Ci do zrozumienia, że "jej pobyt w szpitalu nie oznacza końca jej rządów". :bezradny:

Niestety tego typu komunikaty są częste u toksycznych rodziców. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i jeszcze mnie zbeształa, że włosów nie umyłam tylko tak. Jestem przeziębiona, zmęczona(bo to człowiek zakatarzony)i tez mam prawo nie chcieć czegoś zrobić. I jeszcze dom ogarniam, uczę się na egzamin. Nie tylko ona ma prawo do chorowania mnie też trafiło się chorowanie bo ojciec akurat chorował i mnie zaraził.

Do tego jeszcze włosy musiałam uczesać bo nie mając czapki wiatr mi rozwiał nieco włosy.

Coś tam ona gadała o strofowaniu ale nie wiem za bardzo co bo psychika to zignorowała, poza tym mózg mam nieco przytkany od chorowania.

Jutro mam się nie pokazywać u niej(po co mam się męczyć jak ojciec powiedział mi od mamy)tylko mam się wykurować bo w następny piątek jadę na egzamin.

Wiecie mogła mi to powiedzieć jak u niej byłam jutro mam się kurować i nie zjawiać, a nie to, że ojcu mówi. Nie wiem czy ona coś przeczuwa, że ja wiem co ona robi czy jak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro mam się nie pokazywać u niej(po co mam się męczyć jak ojciec powiedział mi od mamy)tylko mam się wykurować bo w następny piątek jadę na egzamin.

Wiecie mogła mi to powiedzieć jak u niej byłam jutro mam się kurować i nie zjawiać, a nie to, że ojcu mówi. Nie wiem czy ona coś przeczuwa, że ja wiem co ona robi czy jak.

Widzę, że czujesz się dotknięta tym, że mama przekazuje jakieś informacje o Tobie za Twoimi plecami. Jak najbardziej to rozumiem.

A co byś powiedziała na to, by tego typu sytuacje traktować jako okazje do ćwiczenia Twojej niezależności? Jak zapatrujesz się na taką myśl, by w takich sytuacjach powiedzieć wprost np. tak "Mamo, nie podoba mi się to, że mówisz o mnie za moimi plecami. Jeśli masz mi coś do powiedzenia, powiedz mi to wprost."

Co prawda zachowanie mamy może się od tego nie zmieni, ale może Tobie byłoby lżej, gdybyś wyraziła to, co czujesz w takich sytuacjach? [Żeby nie było wątpliwości: nie mam tu na myśli "wygarnięcia" mamie czy komukolwiek innemu.]

Co o tym sądzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś mojej mamie mówiłam choć to się kogoś innego wówczas tyczyło że jak się nie podoba komuś moje zachowanie to wprost niech mi to mówi. Co do tej sytuacji nie poczułabym się urażona gdyby mi powiedziała że jutro nie przychodź bo masz się wykurować i rzeczy ktoś inny mi przywiezie bo dała mi parę do wyprania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Dlatego też właśnie chcę iść na terapie by te wszystkie wzorce i zachowania zmienić by mieć swoje a nie rodziców. Sama sobie z tymi wzorcami nie dam rady.

Bo ja wiem - może wystarczyłoby byś poczytała trochę literatury, zrozumiała mechanizmy - choć właściwie już je rozumiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałam co nieco o tym i te mechanizmy widzę u siebie. Psycholog owszem mi mówiła że może nie będę potrzebować terapii tylko że te wzorce mam w głowie i inaczej niż poprzez terapie się od nich nie uwolnię.

Chwilowo od tego kataru i przytkanego mózgu zdolność analizowania tego co się dzieje spadła mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie matka traktuje jak idiotkę i rozkazuje mi, umyj włosy, pościel łóżko, załóż to ubranie itd. w ogóle tylko wygląd się dla niej liczy, nic więcej, jest powierzchowna (ja takich ludzi nie cierpię) niedługo zrobi ze mnie taką idiotkę, że będzie mi się wstyd pokazać gdzieś w publicznym miejscu wśród ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie matka traktuje jak idiotkę i rozkazuje mi, umyj włosy, pościel łóżko, załóż to ubranie itd. w ogóle tylko wygląd się dla niej liczy, nic więcej, jest powierzchowna (ja takich ludzi nie cierpię) niedługo zrobi ze mnie taką idiotkę, że będzie mi się wstyd pokazać gdzieś w publicznym miejscu wśród ludzi.

Z moją jest podobnie. Ubierz to, uśmiechaj się.

Moja matka potrafi być o tyle czepialska, że potrafi się czepnąć o to jaką mam tapetę na swoim komputerze. O ile stacjonarny to zrozumiem, ale no litości mój laptop to moja prywatność. A tapety miałam różne od postaci z kreskówek po jakieś krajobrazy.

Teraz się uspokoiło bo mam zdjęcie samochodu na tapecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mama mi napisała że w czwartek ze szpitala wychodzi. No to będzie hardkor bo będzie pare miesięcy w domu. Z tego co mówi to tak ze 2 miesiące by chciała bo te biodro co jej robili niech się zagoi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro mam się nie pokazywać u niej(po co mam się męczyć jak ojciec powiedział mi od mamy)tylko mam się wykurować bo w następny piątek jadę na egzamin.

Wiecie mogła mi to powiedzieć jak u niej byłam jutro mam się kurować i nie zjawiać, a nie to, że ojcu mówi. Nie wiem czy ona coś przeczuwa, że ja wiem co ona robi czy jak.

Widzę, że czujesz się dotknięta tym, że mama przekazuje jakieś informacje o Tobie za Twoimi plecami. Jak najbardziej to rozumiem.

A co byś powiedziała na to, by tego typu sytuacje traktować jako okazje do ćwiczenia Twojej niezależności? Jak zapatrujesz się na taką myśl, by w takich sytuacjach powiedzieć wprost np. tak "Mamo, nie podoba mi się to, że mówisz o mnie za moimi plecami. Jeśli masz mi coś do powiedzenia, powiedz mi to wprost."

Co prawda zachowanie mamy może się od tego nie zmieni, ale może Tobie byłoby lżej, gdybyś wyraziła to, co czujesz w takich sytuacjach? [Żeby nie było wątpliwości: nie mam tu na myśli "wygarnięcia" mamie czy komukolwiek innemu.]

Co o tym sądzisz?

Nie sądzę, że coś to da. Bardziej patrzyłam na to pod kątem odporności psychicznej by się uczyć, że niezależnie od tego jak rodzice będą się zachowywać by to się na mnie nie odbiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Nie sądzę, że coś to da. Bardziej patrzyłam na to pod kątem odporności psychicznej by się uczyć, że niezależnie od tego jak rodzice będą się zachowywać by to się na mnie nie odbiło.

No tak - zależy, jak bardzo są aktywni w swej upierdliwości. Problem. Uległość wymuszona może zmienić przekonania/osobowość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×