Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed śmiercią


Gość Ola 25

Rekomendowane odpowiedzi

Człowiek jak zwierze powinno sie przystosowywać a słabe jednostki likwidować ale czy na tym powinno polegać życie bezustanna walka o pieniądze, władze zgadzam się nie ma wolności w "tym" naszym życiu więc może tam je odnajdziemy

 

Swiat tak faktycznie wyglada ale z pesymistycznego punktu widzenia. Z racjonalnego jest duzo bardziej kolorowo. Wiesz to jest typowa kolej rzeczy depresja->zle samopoczucie->pesymizm ... nawet nie widzimy jak sie wdziera. Takie egzystencjalne przemyslenia do niczego dobrego nie prowadza tak naprawde wtedy. Niby takie banalne stwierdzenie, ze jestesmy jak zwierzeta ale jednak istnieje cos takiego jak "czlowieczenstwo" ... no i kto jak nie czlowiek zatrzymal sie i zapytal "po co to wszystko?" zdajac sobie sprawe ze swojej egzystencji.

Mam nadzieje, ze zdajesz sobie sprawe iz Twoje dekadenckie mysli wynikaja z choroby a nie z wlasnej woli. Wybacz, ze bedzie niemilo ale w takim stanie trzeba ludzi podpinac pod 220 albo oblewac zimna woda zeby sie ockneli ;) A jezeli to juz wynik wielkiej deprechy to prosze Cie staraj nie myslec tym tokiem :( Moze nie dla nas ale zycie naprawde jest piekne ... musimy w to wierzyc.

Pozdrawiam !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę,że wolność jest w nas,niezależna od otoczenia.Wtedy gdy jesteśmy pogodzeni sami ze sobą,mamy swoje niepodważalne wartości i poczucie,że komus jesteśmy naprawdę potrzebni.Gdybyśmy patrzyli na siebie z przyrodniczego punktu widzenia,to okazałoby się,że Bóg wyrządził nam krzywdę dając nam rozum :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolność jako taka nie istnieje w cywilizowanym świecie.

 

Istnieje, ale jest ograniczona wolnością innych. I dobrze, bo wolnośc człowieka samotnego ogranicza się do wolności wyborów i wolności decyzji, które nie zawsze będzie mógł wprowadzic w życie. Dla mnie wolnośc oznacza, że mogę sama podjąc decyzję i ją zrealizowac - już niekoniecznie sama :)

 

Gdybyśmy patrzyli na siebie z przyrodniczego punktu widzenia,to okazałoby się,że Bóg wyrządził nam krzywdę dając nam rozum :D

 

Niektórzy nie mają tego problemu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wolność... rozumiem taki tok myślenia, jaki przedstawił(-a) nic dobrego. Sama wielokrotnie zastanawiałam się czy nie przerwać tego więzienia, z którego ucieczka wydaje się tylko jedna, nieodwracalna, drastycznie bliska czasem, a jednocześnie przerażająca. Rozumiem, o czym pisze. Naprawdę. Jednak to nie jest wolność, przynajmniej nie świadomie przeżyta, a skoro nie można jej poczuć, to jej po prostu chyba nie ma, co?

 

Dla mnie wolność, może to śmieszne i zajedzie patosem, to chwila. moment, w którym czuję, że istnieję i potrafię się ucieszyć albo poczuć zaskoczenie niespodziewaną sytuacją. Nawet niech to będzie ułamek sekundy, kiedy wiatr omiecie moją twarz albo zobaczę uśmiech dziecka. I jeszcze muzyka - moment ekstremalnego zespolenia z dźwiękiem, to trwa zwykle bardzo, bardzo krótko, ale jest i to właśnie jest moja wolność :)))

 

Miłego dnia:)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie z tym że nie można jej poczuć w naszym rzeczywistym świecie bo jestesmy zależni zawsze sie znajdzie coś co nas ogranicza do tego żeby podejmować takie a nie inne decyzje sprowadza cię z twojej drogi na inną czyli już nie masz tej upragnionej wolności jaka byś chcial/a. Skoro nie śmierc -chociaż dla mnie wydaje sie to najlepsze rozwiazanie- to może ucieczka w nasze marzenia a może bardziej fantazje ,zamykasz się w sobie i dajesz upust swoim m/f przynajmniej wtedy na jakis czas poczujesz choć troche tej wolnościwiem że to jest złudne ale tak kojące i wdzierają się pozytywne mysli w twój tok myslenia i odczuwasz błogi spokój,zapominasz o wszystkim co cię otacza...

 

Przydałby mi się taki zimny prysznic ale niewiele pewnie by to pomogło może te prądy by coś zmienily poprzestawiały pare klepek i moja mózgownica zaczeła by działać normalnie jeśli mozna by tak nazwać... ;)

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamietam jak bylem dzieckiem mialem taki rower nazywal sie reksio, bylem u babci na wakacjach! pamietam ze pewnego dnia postanowilem pojechac za ulice gdzie jest las i plynie rzeka! pamietam ze bylo cieple popoludnie a ja jechalem na tym roweze przez ten las i nigdy w zyciu nie czulem sie bardziej wolny!! dla mnie wolnoscia jest ucieczka przed ustalonymi granicami!tak jak mowi ROZA kazdy musi stwozyc sobie taka przestrzen , zatoke spokoju w naszych wlasnych glowkach bozbyc sie rzeczy ktore nas krepuja tych niepotrzebnych bagazy doswiadczen, i zobaczysz ze nie znajdziesz rzeczy niemozliwych!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

są takie chwile owszem że mogę się tak poczuć że mogę osiągnąć to co tylko chce ale to są chwile po których zostajesz szybko sprowadzony na ziemie...

 

Zosia myśle że można to taka ucieczka od rzeczywistości gdzie w swoim "świecie" czujesz sie wolny tym wyimaginowanym, tak mi sie zdaje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz musza byc takie chwile ktore benda troche gorsze , aby znow sie wzbic sie w powietrze!istota ludzka juz tak jest zaprogramowana ,ze nie moze sie byc ciagle w gorze bo wyobraz sobie byc ciagle na tym samym poziomie szczescia to jest nie szczescie bo w somie juz bysmy sie pogubili co jest szczesciem a co nie!Co chce powiedziec , ze upadki sa nam potrzebne, aby doswiadczyc tych chwil dobrych, szczescie ktore daja nam to wolnosc umyslu!i trzeba w zyciu prowadzic sie do jak najwiekszej ilosci tych dobrych chwil-i to jest droga do wolnosci jak dlamnie i wiem to bo tam bylem i ide tam spowrotem!

 

Co jeszcze chce dodac ,ze kazdy znas ma pozakladane pewne blokady w naszym umysle , trzeba te blokady znalesc i je otworzyc!dlaczego ludzie pija alkochol biora narkotyki- bo to daje im wolnosc potrafia zapomniec!tylko ta wolnosc jest falszywa bo trzeba powrocic do rzeczywistosci i jeszcze oddac cos w zamian za te chwile upojenia!( kac, nalogi, depresja)

jesli sie poznasz na sobie i zrozumiesz istote problemy bedziesz osoba wolna!jesli bedziesz dazyc do bycia bogatym, pieknym,czymadrym to i tak nie bedziesz wolny to ci tej wolnosci nie da! to dziala na tej samej zasadzie co narkotki tylko na chwiloe zaspokaja ! ta wolnosci tkwi w pogodzeniu sie z wlasny ja!zadac sobie pytanie po co byc bogatym , pieknym, madrym czy to naprawde uczynie mnie szczesliwym?napewno nie!wolnoscia jest ten brak darzenia do tego!przestac myslec o soebie o swojej osobowosci,i wyjsc ze swojego umyslu i zobaczyc ten swiat dookola nas i potrafic sie nim zachwycic!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie uważam żeby pieniądz dawał szczeście napewno tak nie jest aczkolwiek jesli masz to jestes mniej uzależniony od kogos który nie ma tych pieniędzy w sensie że możesz robić większość rzeczy które w naszym życiu są zmaterlializowane czyli ogrom jakby nie patrzeć.

A co do alkoholu i innych uzywek to fakt wiele osób ucieka do tego by zapomniec tak jest prosciej i łatwiej i jak przyjemnie do pewnego czasu oczywiscie ale dalej siegasz po to by chociaż poczuc chwile zapomnienia przed otaczającym cię światem to nie ucieczka do wolności bardziej własie do zapomnienia .....wiem cos o tym ale....

pozdrawiam i dziekuje wszystkim za swoje komentarze :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mysle ze wolnosc to bycie soba, podazanie wlasna droga i zaspakajanie swoich potrzeb. smierc... nie jest wolnoscia nikt z nas nie wie co jest po smierci. jesli chodzi o mnie chce wierzyc ze jest niebo i aniolki ale trudno mi w to uwierzyc i dopuszczam do siebie tez taka wiadomosc ze moze nie ma nic. wiec za nic w swiecie bym nie popelnila samobojstwa. za bardzo kocham niektore krotkie momenty zycia.. wakacje, zachody slonca, cudowne chwile z moim chlopakiem..zycie jest dlugie i zaskakuje wiec moze tez zaskakiwac pozytywnie. to ze teraz czujecie sie zle beznadziejnie i tragicznie nie znaczy ze bedziecie czuc sie tak np. za 5 lat. proponuje pogodzic sie z tym co mamy i z zyciem i czekac na lepsze chwile..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak bardzo optymistycznie, aż nie wiem czy mam ten pasek zapełniać... :P

 

A tak poważnie, tak naprawdę myślę że wolność kryje się w umyśle. Można mieć wszystko i być zniewolonym, a można ponoć leżeć na łóżku sparaliżowany od szyi w dół i naprawdę być wolnym.

 

Dla mnie prawdziwa wolność to dziś prawie ponadludzkie ociągniecie. Każdy w pewnym stopniu nosi brzemię swoich przeszłych czynów, swoich niepowodzeń, swoich uwarunkowań, lęków i oporu w stosunku do śmierci (bardzo wiele poczynań jest tym uwarunkowane). Myślę że to naprawdę jest w umyśle. Wolność to coś czego można nie mieć w blasku słońca, ale to jest też coś co można znaleźć w najciemniejszej dziurze. Ludzie często uzyskują wolność na łożu śmierci co chyba związane jest z zniesieniem wszelkiego oporu, jakiejś głębokiej akceptacji. Popularnie mówi się o pogodzeniu ze śmiercią, czy ze sobą i chyba raczej w tym jest wolność, nie w samej śmierci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie!mam 20 lat. od 5 cierpie na nerwice wegetatywna. teraz doszedł do tego paniczny lęk przed śmiercią. codzienni boje się że coś mi się stanie albo że jestem chora na jakąś śmiertelną chorobe. boje się nawet tego że umre jak będe stara. nie umie sobie tego wyobrazić że kiedyś mnie nie będzie strasznie się tego boje. nie mam na nic siły nic mi się nie chce. jstem młoda i chciałabym normalnie życ. błagam pomóżcie mi w tym. chodziłam do psychologa przes 3 lata nic mi nie pomógł. z moja psychiką jest coraz gorzej źle widze źle oddycham. i ten paniczny lęk aż mi się coś w głowie robi.POMOCY!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piękna14-bierzesz jakieś leki?

Jeżeli nie pomaga psycholog to idż do innego,pamiętaj jesteśmy z Tobą

Powiem ci,że miałem do czynienia z lękami dotyczącymi śmierci...Teraz już nie boje się śmierci tak jak kiedyś,pomogly mi leki i psychoterapia >Zobaczysz...jeszcze będziesz się śmiała z tych lęków.Pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boja sie smierci Ci, ktorzy chca zyc... zyc inaczej niz zyja, po swojemu, wreszcie dla siebie, nie tylko dla innych.

Rowniez Ci, ktorzy przezyli smierc kliniczna jako male dzieci.

 

Lęk przed smiercia to ponoc lek przed utrata autokontroli, kompromitacji, lek przed tym, ze nie zdazy sie udowodnic reszcie, ze zasluguje sie na ich...akceptacje.

 

To nie tak, ze boimi sie smierci. Boimy sie takiego zycia, jakie mamy.

 

Moje od zawsze bylo spaprane, pod gorke, w pijackim, chorym, despotycznym domu.

 

Chce zdazyc zyc lepiej, poczuc szczescie. Widac, jeszcze nie czas...

Ciagle wpadam w coraz gorsze tarapaty...

 

A.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez panicznie boje sie smierci!!! Co noc gdy klade sie spac , boje sie ze juz sie rano nie obodze !Boje sie chorob ,( cmentarza ) Ale musze zyc dla dzieci, musze je wychowac !Biore psychotropy juz 15 lat. A nerwica u mnie hula , boli w klatce, robi mi sie slabo ( wtedy boje sie ze to zawal) a mam 37 lat. I wiecej dolegliwosci. pozdrawiam :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ja też się boję śmierci boję się że zostawię cudowne dzieci i wspaniałego męża.Moja rodzinka jest wspaniała a ja nie potrafię się nią cieszyć ciągle mam wąty a jak mi coś dolega zaczyna mnie dusić to wtedy boję się że ją zostawię poradżcie mi jak mam cieszyć się moją rodzinką a nie zazdrościć innym ludziom że są szczęśliwsi :?::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj moniczko:) widzisz czytajac twoje posty mam wrazenie jakbym ja to napisala. Moja nerwica zaczela sie dokladnie po smierci mojego dziadzi... bylam z nim bardzo zwiazana jak zmarl to nie plakalam nie wiem tak jakbyl wylaczyla sie ze swiata... nic nie mowilam zamknelam sie w sobie pozniej jakos zaczelam rozumiec ze kogos juz nie ma:( i zaczely sie w tedy ze mna problemy balam sie wychodzc z domu ze jak bedzie mi sie cos dziac to karetka po mnie nie zdazy przyjechac balam sie chodzic do kosciola bo Bog kojarzyl mi sie wylaznie ze smiercia... raz bylo mi tak duszno ze pojechalam do szpitala oczywiscie o erce nie bylo mowy zebym po nia zadzwonila.. bo do mojego dziadzi nie zdazyla dojechac wiec i ja sie balam. Babcia ze 100 razy opowiadala mi jak dziadzia umieral:( to bylo okropne np jak jezyk mu sie zapadl to wyobraz sobie ze musialm przytrzymywac sobie jezyk palcami tak sobie wmawialm ze mam to samo. Plakalam codziennie bo nie chcialam umrzec zaczelam sie z kazdym zegnac... eh ze niby moj koniec jest bliski myslalam ze oszaleje tak sie balam i do tej pory boje smierci Uwazam ze jest to najgorszy z lekow:( Pozniej byla smierc Papieza ktora rowniez przezylam i miesiac pozniej moj kolega zabil sie samochodem uderzajac w drzewo. Od tamtej pory na cmentarz nie chodze...o pogrzebach nie wspomne:( Tak jak ty uwielbialm sobie planowc. Cieszylam sie kazdym dniem. Bylam osoba pogodna kazdy mowil ze ja zmarlego na nogi bym postawila..a teraz??? tamtej kaski juz nie ma:( boje sie kazdego dnia boje sie ze moge umrzec...a tak bardzo nie chce ja chce zyc!!! nawet sie juz zastanawiam cholera moze to nie jest nerwica???? moze faktycznie mam umrzec ja juz nic nier wiem!! no moze tylko to ze moje zycie sie zmienilo juz nic nie jest takie jka bylo;( jak wigilia to 5 osob przy stole...jak u Ciebie eh Od czerwca jakos nerwica z niknela ale niestety od tygodnia znowu wrocila:( juz stracilam nadzieje ze moge ja zwalczyc a objawy te same(dusznos, wrazenie ze glowa mi peka, bol serca, i wrazenie ze jestem po za swiatem rzeczywistym...)i oczywiscie lek przed smiercia Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam.

mam prawie 24 lata.. prawie identyczne mam objawy co wy...

moze jeszcze wspomnie ze u mnie pojawija sie zawsze wieczorem i jak nie moge zasnac.... wtedy trace kontakt z zeczywistoscia, przestaja panowac, boje sie , wydaje mi sie ze to koniec ze nie ma juz nic... ze jest ciemnosc ze smierc.... czesto przed takim atakie zaczyna zle sie czuc czyli nastepuje wzrost cisnienia.... zrywam sie z luzka zaczynam biegac i wychodze na dwor zeby oddychac sierzymm powietrzem...

boje sie mierci, jak nie moge znasnac zle mysli opanowuje mnie i liczenie baranow sie na nic nie zdaje... mam to gowno od 7 roku a mam prawie 24lata... jak bylem dzieckiem ryczalem dniami i nocami i jezdzili ze mna po lekarzach---nie pamienatm za duzo wiem tylko ze przeszlo i mialem takie nieliczne slabe atki zktorymi sobie radzilem....

jakies pol roku temu dostalem w glowe butelka a po kilku dniach w wyniku zawrotow spadlem z roweru (przypierniczylem glowa w asfalt az mnie tydzien na obserwcji trzymali) po tym mialem jazdy takie ze utraty pamienci itp... no i zaczemy sie ataki.... zaczelo sie od snow....

nagle kiedys obudzilem sie w nocy mialem straszny sen... spanikowalem

nie moglem oddychac , ruszac sie , nie nie kojarzylem, kiedy strasza dala mi ziola zamist sie uspokoic serce malo mi sie nie urwalo....bylo zle...

ale przetrwalem do dzis.... od tamtego czasu mialem moze juz kilka atakow... jutro ide do psychiatry tak szczeze mowiac leki mam zawsze wieczorem i w nocy... uwaga teraz bedzie smiesznie ..najchetneij bym skopal dupe tej nerwicy lekowej .... dobrze ze jest to forum bo ono daje sile .... ludzie piszcie tu ..to wasza szansa zeby przetrwac , kazdy z nas wie jak to jest byc chorym.... ja choruje juz dlugo i kazdemu polecam isc do lekarza bo ja nie chodzilemi dopiero jutro ide ... ale zaluje ze wczesniej nie poszedlem napewno by bylo lepiej...

piszcie piszcie piszcie.... to pomaga i daje sile....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Jak czytam wasze posty to tak jakbym czytała o sobie u mnie zaczęło si,ę to jakieś 10 lat temu byłam w ciąży z drugim dzieckiem i wtedy zmarł mój dziadziuś i od tego się zaczęło bałam się o siebie że nie przeżyję porodu, że umrę i zostawię dzieciaki. 10 lat cierpienia z samą sobą nie chodzę na pogrzeby .na cmentarz nie pójdę sama nigdy :!: boję się również jechać samochodem jako pasażer :!::!: bo jako kierowca nie pojadę nigdy choć prawo jazdy mam 15 lat kiedy mój mąż wyjeżdża do pracy to boję się o niego.Nigdy nie pomyślę że będzie ok tylko , że coś się stanie. Cała rodzina mówi że panikuję nikt mnie nie rozumie.Ado tego nienawidzę swojej pracy ,gdy tam wchodzę to robi mi się niedobrze boję się że zemdleję że umre . boję się jechać sama pociągiem ,boję się wyjść sama na miasto, boję się nocy :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani -też tak mam: lęk przed chorobami i śmiercią mnie nie opuszcza no i wszystko widzę w czarnych kolorach. Ciągle sie boję o mnie i moją rodzinę, że mojemu mężowi, który dużo jeździ coś się stanie, że ja zachoruję na raka albo co innego i nie zdążę odchować dzieci i czasami zastanawiam się czy mnie Bóg nie pokaże w końcu, że tak sobie wmawiam, że coś na pewno się stanie. Oczywiście nikt z bliskich mnie nie rozumie. Powinnam być szczęśliwa, bo wszystko jak najlepiej się układa, tylko ja i moja nerwica niszczą wszystko.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj a jak sobie z tym radzisz bo ja już nie potrafię gdy ogarnia mnie lęk popadam w jeszcze gorszy lęk i to pociąga za sobą panikę i wtedy robi mi się słabo nogi i ręce drża i boję się że to zawał serce wali jak oszalałe i nie jestem w stanie funkcjonować a nad sobą słyszę głos załamanego męża i jeszcze gorszy strach biorę tabletkę piję nerwosol i na jakiś czas spokój ale to wraca już mam dość :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ja sobie radzę? Staram się funkcjonować normalnie, bo i też nie mam innego wyjścia; pracuję, mam dwójkę jeszcze małych dzieci, psa więc nie mogę tylko leżeć i ryczeć nad swoim losem (chociaż zdarza się że tak właśnie robię). Właściwie nie mam wsparcia w nikim z rodziny, bo uważają że sama siebie nakręcam - w sumie to im sie nie dziwię, bo ileż można słuchać, że boli mnie głowa, że mi się kręci, że wzrasta mi ciśnienie, że już nie mogę, że umieram.....ten kto tego nie doświadczył nigdy nie zrozumie.....niestety:( Kilka razy bardzo źle poczułam się w pracy i powiedziałam w końcu o swoich problemach nerwicowych koleżankom i jakież było moje ździwienie kiedy powiedziały, że nigdy by nie przypuszczały że mi coś jest, nic po mnie nie widać. Gdyby wiedziały ile razy opanowuję swoje ataki zza biurka, ile razy uciekałam do toalety aby głęboko pooddychać i nie raz ukryć łzy i swoją bezradność. Te ataki....KOSZMAR! Byłam już leczona, stwierdzono u mnie nerwicę depresyjno-lękową ale leki pomogły na 1/2 roku i nastąpił nawrót. Pracuję nad psychiką i były okresy, kiedy czułam że żyję i następował atak - trudno zacząć pozytywnie ponownie myśleć po takim ataku i od nowa się pozbierać. Pracuję jednak nad soba ciągle ale coraz bardziej myślę że to Syzyfofa praca ale muszę, mam dzieci......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×