Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nowy Rok - gdzie byliśmy, gdzie jesteśmy?


L.E.

Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie nie tylko ja tak mam, że okres świąteczny i noworoczny jest swojego rodzaju punktem odniesienia, momentem porównania. Stosunkowo łatwo zapamiętać, w jakim momencie życia byliśmy w tym samym czasie rok temu.

Jak tam u Was? Lepiej? Gorzej?

U mnie trochę mętlik, bo jest dużo gorzej niż np. dwa lata temu, za to dużo lepiej niż rok temu. Jednocześnie gorzej niż bym się tego spodziewała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mój tragiczny perfekcjonizm, to jestem jeszcze w czarnej d... Wszystko musi być idealne, żebym była spokojna... więc nigdy spokojna nie jestem. :roll: Właśnie nad tym w tym roku chciałabym popracować. Trochę zetrzeć swoje "kanty", wykazać się większą tolerancją dla błędów swoich i innych. Ale ogólnie rzecz biorąc wydaje mi się, że w ciągu dwóch lat zrobiłam ogromny postęp i jest znacznie lepiej. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., witaj :D

 

Ja, w zeszłym roku o tej porze, byłam w dużo gorszej formie psychicznej. Jednak nie rezygnowałam i udało mi się wiele zmienić. Dużo pracowałam, przede wszystkim odpuściłam wiele...nie chcąc katować się, złapałam stosowny dystans do wielu spraw. To mi bardzo pomogło i wkroczyłam w nowy rok bardziej świadoma, ale czy bardziej odporna? Przekonam się i to niebawem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, u mnie perfekcjonizm połączony jest z niską samooceną - nie mogę zrobić czegoś idealnie, więc nie robię wcale :D Z tym muszę mocno powalczyć ;)

 

jasaw, fajnie, że udało Ci się zmienić w sobie coś na lepsze ;) Też mam problem z tą odpornością, a zaraz za tym idzie problem ze stabilną samooceną, która przy braku odporności jest niczym wahadełko :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MARIAN1967, czyli mimo wszystko idziesz do przodu i więcej problemów rozwiązałeś niż pojawiło się nowych ;)

 

U mnie niby też tak jest, że nie męczą mnie już pewne rzeczy, które męczyły mnie rok temu, ale i tak czuję się źle.

W ubiegłym roku w styczniu zaczynałam drugą w moim życiu terapię. Tym razem wzięłam się do tego porządnie. Zrobiłam testy, na podstawie których miałam otrzymać diagnozę i pomoc w wyborze terapii... Diagnoza nie wyszła :P Znaczy wyszła depresja oczywiście plus full cech bordera, które jednak na bordera się nie złożyły. Czyli w sumie wiedziałam w końcu co mi jest i wiedziałam, że nie ma na to etykietki. Poszłam na terapię, tym razem dobraną do mojego charakteru i zaburzeń... Pani od testów stwierdziła, że powinnam się ogarnąć w kilka tygodni. No i pod koniec stycznia minie rok, a tu końca nie widać... Niby jestem zadowolona z terapii, bo daje wielokrotnie większe efekty niż poprzednia, ale... nadkruszyłyśmy może wierzchołek góry lodowej... Końca nie widać...

Kiedy tak obiektywnie porównam to, co działo się ze mną w ubiegłym roku... zagubienie, zamulenie po lekach, myśli samobójcze, kryzysy poalkoholowe... to obiektywnie to co jest teraz to jest niebo a ziemia... Ale z drugiej strony stale jest źle, jeśli nie tragicznie. Po cichu wierzę, że kiedyś będę zdrowa, ale w takim tempie to będzie się ciągnąć latami... I za rok powiem to samo: "Jest lepiej, ale stale jest tragicznie" :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak? Jeśli chodzi o mój stan psychiczny spadłam gdzieś z okolic K2 do Rowu Mariańskiego. Osiągnięcia? Hmm. Cóż, kilka celów ukończyłam, to fakt. Sporo pracy przede mną, w sumie cieszę się, że to dopiero początek roku, bo mam na wszystko czas. Za rok musi być co oblewać. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, w tej chwili nie biorę leków. Chodzę na terapię behawioralno-poznawczą, wcześniejsza była psychodynamiczna i ciągnęła się w nieskończoność, a mało dała. Broniłam jej kiedyś jak niepodległości, a teraz widzę, że może być inaczej. Często rozmawiam z przyjacielem, który teraz chodzi na psychodynamiczną i widzę, że ma takie same problemy i nieprzyjemności, jak ja z poprzednią terapeutką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., fajny temat :D że tak napisze byłam w czarnej d...e jestem w ciemnej d...e tak ciekawie się ten rok zaczoł jak dalej będzie aż taki fajny to nic tylko sobie pogratulować ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., a leki Ci na tyle pomogły, że mogłaś przestać je brać ? Ja ciągle tylko słyszę, że powinnam na psychoanalityczną iść, bo na behawioralno - poznawczą jestem za inteligentna. Ciekawe :pirate: A ta psychoanalityczna ma się latami ciągnąć ... bo przecież jestem trudnym przypadkiem. Chyba zacznę szukać konkretnego sensownego terapeuty, nie patrząc na nurt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... Faktycznie, ciekawy temat. U mnie rok minął pod kątem stopniowej stabilizacji. W ciągu ostatnich dwóch lat jakimś cudem wyszedłem z czarnej dziury, ale teraz... Pustka. Samopoczucie spada z dnia na dzień coraz bardziej. Niby mam jakieś plany na kolejny rok, ale tak naprawdę nic mnie nie cieszy, nie widzę sensu. Do tego chyba upływ czasu robi swoje i ku własnemu zdumieniu stwierdzam, że przydałby się ktoś bliski, a dopuszczenia do siebie tej myśli unikałem jak ognia. Samemu źle, z kimś niekoniecznie lepiej, ale jednak... Ech... Szlag by to... Nie rozumiem siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., u mnie też pewne zmiany. Mam większą olewkę na pewne sprawy.

Z tym zdrowiem i samopoczuciem to jest pewna reguła:

-Jak jest się sennym to potrzeba stymulacji, można wypić kawę. Po niej będzie lepiej, ale stymulacja powoduje rozdrażnienie.

-Jak jest się zbyt nerwowym, czyli stymulacja za silna, trzeba wziąć coś na uspokojenie. Powyżej pewnej dawki uspokojenie jest zastąpione przez zamulenie i wegetatywny stan.

 

Tak na prawdę to nie wiadomo czego potrzeba, pewnie zależy od strefy.

 

Pisałem o swoim roku już w pewnym temacie. Zostałem zapytany czy pracuję, czy się uczę. Nie, nadal się obijam.

Ale doszedłem do wniosku, że nawet gdybym pracował jako naukowiec to nadal byłoby źle. Poziom szczęścia jest często niezależny od czynników zewnętrznych. Człowiek szybko się przyzwyczaja do dobrego oraz uodparnia na złe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 stycznia trafiłam do szpitala w Tworkach na oddział ogółnopsychiatryczny. Wypisałam się na rządanie

Jutro wybieram się na Izbę Przyjęć z próbą dostania się na oddział terapeutyczny. Boje się co bedzie jeśli mnie nie przyjmą.... Znowu będę tylko leżała i płakała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ubiegły rok nie był dla mnie dobry. Rozpadł mi się związek, popadłam z tego powodu w depresję, totalny dół i czarną dziurę. Wiele miesięcy dochodziłam do siebie, dziś jakby trochę lepiej, ale do ideału dużo brakuje. Na wiele rzeczy ten rok otworzył mi oczy, wiele też zrozumiałam i wiele się nauczyłam- w końcu człowiek uczy się na błędach. Ten rok się dopiero zaczął, mam kilka planów, ale czy da je się zrealizować, tego nie wiem, chęci są, a jak wyjdzie czas pokarze. Mam tylko nadzieję, że nie będzie powtórki i w tym roku nowi ludzie, którzy staną na mojej drodze nie będą wyrachowanymi bez tupetu patafianami, którzy z premedytacją wykorzystają moją dobroć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, sama nie wiem, na ile leki pomogły... Psychiatra stwierdził, że mam zacząć odstawiać i najpierw się broniłam, a potem odstawiłam błyskawicznie siłą rozpędu. Obecnie nie wiem, czy w ogóle to była dobra decyzja, ale wracać do nich też bez sensu...

 

A czemu inteligencja przeszkadza w behawioralno-poznawczej?

Mi pomaga, a jakaś głupia też nie jestem :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdzie byliśmy

od zawsze byłam w czarnej dvpie ale małe sukcesy cieszyły bo coś się tam jednak udawało dzieki cięzkiej pracy....

gdzie jesteśmy

...no a od jakichś 2 lat jestem w jeszcze większej dvpie.Staram sie znaleźc wytłumaczenie czy to ja sama wyolbrzymiam czy co...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest stabilnie, ale bez dużego optymizmu.

Wyjaśniła mi się trochę sytuacja życiowa - to na plus.

Odstawiłam leki, ale nie dałam rady bez nich - w sumie też na plus, bo jem codziennie pigułkę i egzystuję.

Utwierdzam się w poczuciu smutku, pustki, bezsensu, nudy i lęku - to był kolejny taki rok i nie spodziewam się zmian.

Nie chce mi się walczyć, nie wiem jak, nie mam o co, wyczerpałam pomysły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rok temu bylam w szpitalu iii pol roku temu tez a od miesiaca ciesze sie wolnoscia! w miedzyczasie zostalam profesjonalnie zdiagnozowana i stalam sie oficjalnie niepelnosprawna w stopniu znacznym plus zaczelam zyc na koszt spoleczenstwa jak na typowego wrzoda przystalo hehs na studia zas wrocilam tylko po to by ciagnac stype wiec pytanie gdzie tu progres? do plusow moge zaliczyc jedynie to ze nauczylam sie rozmawiac o uczuciach i przestalam skrywac emocje ktore mnie rozrywaja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to był rok zmian. Zaczął się kwasowo i jakoś tak niemrawo. Potem wszystko ustało i zaczął się dół i depresyjny stan. Gdy już w połowie roku byłem w całkiem niezłej czarnej dupie, zacząłem mówić o problemach i zacząłem wierzyć ze tamowa ma sens.. Potem zacząłem wierzyć ze mogę to zmienić. Pewna osoba wybudowała we mnie poczucie bezpieczeństwa i odbudowała choć trochy wiarę w to ze mój mózg to potężne narzędzie twórcze. Potem była terapia i klimat niczym z harcerskich opowieści, przy których wszyscy tańczą w kółeczku trzymając się za ręce. W między czasie urosłem i zacząłem dostrzegać więcej wad tego świata. Potem operacja, potem okazało się, ze wszystko jest iluminacją, poczucie bezpieczeństwa fikcją, a cała reszta żartem hohohoho Zostałem sam. Lecz postanowiłem nie oceniać przez to skurwysyństwo ludzi i świata. Skończyłem terapie, zacząłem drugą ale to nie wiele daję. Zaczynam się kierować w kierunku czarnej dupy. Dostaje po drodze wskazówki z wielu nawigacji dające pomocne mi rady. Zobaczymy co to będzie. Słowo przewodnie ,,zacząłem'' więc pytanie brzmi- czy skończę?

Tego dowiecie się w następnym odcinku ,,Kontrast i świry"' Zapraszamy!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×