Skocz do zawartości
Nerwica.com

PYTANIE DO PSYCHOLOGA


joz80

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

mam dość dziwny problem, bo niby częściowo związany z zerwaniem, który odbył się parę dni temu i przez większość wydarzenie może zostać potraktowane słowami "do wesela się zagoi" itd.

Mnie to jednak martwi. Nie jestem osobą zawistną, nieważne co kto by mi zrobił - nie potrafię tej osoby skreślić. Jestem co najwyżej zła, ale ta złość trwa...kilka godzin. Mam tendencje do zachowywania się jak pies u nogi swego pana. W takim sensie, że mimo odrzucenia wciąż jestem wierna.

Wiadomo, dzień zerwania - jeden wielki ryk i wściekłość. Drugi, trzeci cierpienie. Dzisiaj, czyli czwarty - obojętność, apatia, płacz na przemian. Cały czas towarzyszy mi uczucie osamotnienia, czuję się pozostawiona sama sobie, wielkość świata i ilość osób wokół mnie mnie przytłacza. Wywołuje to we mnie niechęć do wszystkiego, do siebie, również do życia. Choć na depresję cierpię od kilku lat to pierwszy PIERWSZY raz czuję i wiem co to znaczy stracić wszelką motywację (a myślałam, że 3 lata temu, kiedy za moje zachowanie oberwałam "od życia" straciłam motywację...). W chwili kiedy to piszę mam wrażenie, że jestem przerażona, wystraszona. Choć tego nie czuję. Czuję się obojętnie, ale na swojej twarzy widzę przerażenie. Cierpię na bezsenność, ale teraz daje mi się szczególnie we znaki, mam problem z jedzeniem. Choć czuję się głodna, to rzadko kiedy tykam cokolwiek, a jak już zjem chociaż odrobinę, to chce mi się wymiotować . Tracę na wadze. Najchętniej przespałabym cały kiepski okres. Ale dobija mnie fakt, że mam problem ze snem. Kiedy kładę się spać czuję szczególne przerażenie. Nie o siebie...

O byłego. Zerwanie nastąpiło przez to, że miałam wyjątkowo zły dzień. Do takiego stopnia, że byłam gotowa pod impulsem roznieść wszystko na swojej drodze. Chciałam się odłączyć na czas dopóki się nie uspokoję, ale po 5 minutach musiałam wyczytywać pretensje od swojego (teraz już byłego) chłopaka "dlaczego się nie odzywasz i czemu nie powiedziałaś, że chcesz być sama" i moje nerwy sięgnęły zenitu. Mogłam go poinformować, ale wtedy zaczęłoby się wypytywanie co się stało i wtedy również miałabym dosyć. Ze szczerej złości wygarnęłam mu wszystko, choć to co pisałam nie miało związku z nim, to on to odebrał jako cios dla siebie. Tłumaczyłam mu potem i przepraszałam, ale on stwierdził, że ta kłótnia sprawiła, że zrozumiał iż przez cały ten czas NIGDY nie był ze mną szczęśliwy. Mimo - jak sam stwierdził - wielu wielu wspaniałych wspomnień ze mną. Że nie czuł poprawy swojego stanu, a związek opierał się na mnie (no bo przecież to nie tak, że on mnie odpychał kiedy starałam się jak mogłam okazać mu wsparcie, albo chciałam mu pomóc pozbyć się jego słabości). Bo tylko ja czułam poprawę swojego stanu. Tylko, żebym mogła poczuć się lepiej musiałam też włożyć w tę pracę coś od siebie. I chciałam mu pokazać jak to zrobić. On jednak stwierdził, że teraz zależy mu na mnie jak na przyjaciółce. Wciąż zależy. I chce mnie wspierać w pracy nad sobą. Tylko że... nie potrafię. Cały dotychczasowy efekt szlag trafił.

Wciąż chcę mu pomóc, tęsknię za nim i wiem, że wciąż go kocham. Martwię się szczególnie, bo z nim jest coraz gorzej. Od zerwania. A minęło zaledwie pare dni. Utrzymujemy kontakt. Wczoraj spróbowałam z przerwą, ale nie czułam się z tym dobrze. Ale miałam nadzieję, że chociaż on poczuje się lepiej. Nie czuł. Żadne z nas się nie czuje dobrze. On się obwinia i czuje źle za to co mi zrobił i wciąż przeprasza. Ja się czuję źle, bo nie przyłożyłam się bardziej do pracy nad związkiem. I jego przepraszam. Dzisiaj też oboje czujemy się nijak. On dodatkowo prawie zasłabł. A ja czuję się źle bo nie mogę być przy nim. Dręczy mnie cała sytuacja i jestem gotowa zacząć jeszcze raz. Tym razem PRAWIDŁOWO. Niestety, żeby zacząć od nowa muszą chcieć oboje. Póki co on się do tego nie pali, a jedynie się użala, bo mu źle z tym co zrobił. A ja z kolei czuję się coraz gorzej.

W czasy związków wkroczyłam dopiero w wieku 16 lat. Teraz mam 20 i co prawda był to dopiero trzeci związek, to czuję się okropnie. I dziwnie. Pierwszy raz. I nie wiem co mam zrobić ani jak sobie z tym poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haotyczna, on chciał się rozstać, a Ty się martwisz, że on się źle teraz czuje. Jak dla mnie jest coś nie tak.

Jeśli utrzymujecie kontakt, to zerwanie się średnio udało. Myślę że spokojna rozmowa twarzą w twarz nie zaszkodzi, a nawet jest konieczna, bo sytuacja się na razie nie rozwiązała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haotyczna, to zamartwianie się o byłych jest normalne tuż po zerwaniu. Wynika z zaangażowania w relację.

Gdyby udało Ci się przerwać z nim kontakt, uwolnienie się od toksycznych myśli zajęłoby Ci znacznie mniej czasu i straciłabyś mniej nerwów.

 

 

A ja czuję się źle bo nie mogę być przy nim. Dręczy mnie cała sytuacja i jestem gotowa zacząć jeszcze raz. Tym razem PRAWIDŁOWO. Niestety, żeby zacząć od nowa muszą chcieć oboje. Póki co on się do tego nie pali, a jedynie się użala, bo mu źle z tym co zrobił. A ja z kolei czuję się coraz gorzej.

Znam to z autopsji. To do niczego nie prowadzi. Myślę, że to koniec i wszelkie próby naprawienia związku mogą spalić na panewce.

Ile razy zrywaliście ze sobą? Jeżeli po raz enty, to przypuszczam, że historia znów zatoczy koło, ale to raczej dla nikogo nie będzie zdrowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zerwaliśmy po raz pierwszy. A martwić martwię się, bo wiem jak jest słaby i wrażliwy, a przez to co się ostatnio u niego dzieje, co się z nim dzieje i co sam wyprawia boję się że lada chwila może nastąpić ten moment, w którym "życie skopie go po czterech literach". A on tego może nie znieść. Wiem, nie jest dzieckiem, ale jednak...

Dzisiaj byłam odwołać lekcję śpiewu. Nauczyciel po zapytaniu i wysłuchaniu co się dzieje sam zasiał we mnie pytanie "chwila, mówi, że mu zależy. ,Jak na przyjaciółce'. Przyjaźni damsko-męskiej nie ma, pomijając oczywiście skrajne wypadki i przyjaźnie oparte na różnych preferencjach seksualnych. Albo mu zależy, albo nie. Coś tu jednak nie gra". Sam kazał mi wyciągnąć rękę i poprosić go o spotkanie. Dla samego wyjaśnienia wszystkiego. I tak zamierzałam jechać za tydzień, do znajomej, to go podpytam czy nie chce się spotkać. Wtedy to będą prawie 2 tygodnie od zerwania, więc może i oboje zbierzemy myśli i ochłoniemy do tego czasu. Obawiam się jednak że nawet jeśli dojdzie do spotkania, to żadne nie wypowie słowa... ale mówi się, że "milczenie złotem". Ile w tym prawdy sama nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A martwić martwię się, bo wiem jak jest słaby i wrażliwy, a przez to co się ostatnio u niego dzieje, co się z nim dzieje i co sam wyprawia boję się że lada chwila może nastąpić ten moment, w którym "życie skopie go po czterech literach". A on tego może nie znieść.

 

Wychodzę z założenia, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Chciał zerwać, więc wybrał to, że będzie sobie radził bez Ciebie. Opieka nad kimś może być ucieczką od siebie.

 

I tak zamierzałam jechać za tydzień, do znajomej, to go podpytam czy nie chce się spotkać.

 

Myślę, że masz prawo tego od niego oczekiwać. Mam wrażenie, że nie masz jasności co do tej sytuacji. Zerwaliście po jednej kłótni, może potrzebujesz się jeszcze upewnić, czy on naprawdę tego chce, może coś jeszcze można wyjaśnić, rozwiązać. Chęć przyjaźni z jego strony - jak dla mnie to unikanie ostatecznej decyzji. Na Twoim miejscu bym to ukróciła, na coś się powinien zdecydować.

Według mnie przyjaźń zaraz po rozstaniu nie ma sensu, ktoś może być wykorzystywany lub mieć złudne nadzieje. Raczej jest to sytuacja toksyczna, nie sprzyjająca równowadze wewnętrznej. Uniemożliwia przeżycie rozstania, poukładanie się z tym, bo ciągle jakby rozstanie nie następowało do końca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, przed chwilą dowiedziałam się, że do zerwania częściowo przekonał go "przyjaciel". Znaczy, ten "przyjaciel" stwierdził, że na jego miejscu zerwałby od razu. Nie zrobił tego od razu, ale ta kłótnia była dla niego punktem zapalnym. Dodatkowo wyznał mi, że źle się z tym czuje. Wciąż. Nic się nie zmieniło w kwestii zależenia jednemu na drugim i nawet nie miałby nic przeciwko spotykaniu się. Niestety za tydzień nam nie wypali bo jedzie do tego samego "przyjaciela" się upić w trupa, jak to oznajmił. Od poniedziałku sobie wszystko wyrzucamy, ale dzisiaj był końcowy efekt. Jedno z drugim przyznało co zrobiło źle. Nie szczędząc w słowach. Zwyczajnie zrobiliśmy to, co powinniśmy byli zrobić na samym początku, albo w trakcie. Rozmawialiśmy szczerze. Powodem nie było to co ja zrobiłam, tylko to, że nie czuł się do końca szczęśliwy, choć ma ze mną wiele dobrych wspomnień.

Dzisiaj jednak przyznał się, że teraz się w tym wszystkim pogubił. Niby nie czuł się szczęśliwy do końca, ale teraz już sam nie wie o co mu chodziło. "Za dużo o tym myśli". I przyznał też, że wciąż w rzeczywistości nie potrafi się na mnie długo złościć. Czuje jedynie żal do siebie za to co zrobił. Jedzie do niego na weekend, żeby się wyciszyć i popieram to, ale szczerze pierwszy raz jestem przeciwna jego popijawie. Tylko przez tego człowieka. Mam wrażenie, że wszystkie powody wpoił mu jego przyjaciel. A on niestety jest podatny na innych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haotyczna, jeśli Twój były chłopak zrywa relację z Tobą pod wpływem "namów" swojego "przyjaciela", to świadczy o tym, jak bardzo jest niedojrzały. Decyzja o byciu z kimś nie powinna być "konsultowana", to indywidualna decyzja, którą każdy samodzielnie powinien rozważyć w swoim sercu, rozumie. Nie wiem, jak aktualnie wygląda relacja między Tobą a byłym chłopakiem. Wróciliście do siebie, próbując naprawić to, co było kiepskie, czy jednak zdecydowaliście się rozstać na dobre? Jak teraz się czujesz? Emocje po rozstaniu nieco zelżały?

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, zwracam się z problemem wstydliwym, z którym nie jestem w stanie sama sobie poradzić. Mam 20 lat i mimo tego nie wyrosłam z dłubania w nosie i mukofagii. Pół roku temu przyłapał mnie na tym chłopak z którym jestem dwa lata. On ma straszny wstręt do tego i uważa, że jestem obrzydliwa. Zatem przestałam, jednak problem polega na tym, że zupełnie bezwolnie i nieświadomie robię to przez sen. Wiem, że spowodowane jest to najprawdopodobniej swędzeniem wynikającym z zasychającej wydzieliny, więc każdego wieczoru przed pójściem spać czyszczę sobie nos. Dzisiaj jednak mimo tego zabiegu znów to się stało. wsadziłam palec do nosa po czym go oblizałam i znów przyłapał mnie na tym chłopak. jest wściekły, a ja nie umiem nad tym zapanować. Co mogę zrobić? Jak wpłynąć na nawyki mimowolne? Mam wrażenie że jeśli jeszcze raz mnie na tym przyłapie to ze mną zerwie, bo nie będzie mógł mnie nawet pocałować. Pomocy

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Avari, podejrzewam, że doszło u Ciebie do utrwalenia się nawyku, dlatego nie potrafisz nad nim zapanować. Proponowałabym, abyś pomyślała o terapii, najlepiej w nurcie behawioralnym, która polegałaby na "oduczaniu się" nawykowego dłubania w nosie. Być może też skuteczna w tym kontekście byłaby terapia awersyjna. Pozdrawiam i powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Nie jestem biologicznym ojcem ani prawnym opiekunem , i nie przeszkadza mi to by wychowywać jak własne.. od pewnego czasu zaczęło się wszystko sypać . W momencie gdy z córką zostaje sam czasami dochodzi do sprzeczek ... żona wraca a córka żali się matce wymyślają głupoty . Żona przestaje się odzywać jest wściekła na mnie i tak potrafi tydzień. Z jej strony zero rozmowy co sie wydarzylo .a na pytanie błahe typu jak miną dzień zachowuje się tak jakby mnie nie było. Kłótnia to nieodzowny element naszego związku . Ona unosi się honorem i dumą a ja zawsze chcąc zalagodzic gniew przepraszam ... z przepraszeniem skończyłem ... nie daje rady psyhicznie.... dodam jeszcze ze w kłótniach zawsze chce rozwodu. Kocham moja kobietę . A czy ona mnie... co z córką która kłamie . Co z żoną która ślepo wierzy we wszystko co mówią inni a mnie gasi ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mattam, czy próbowałeś rozmawiać z córką, dlaczego wymyśla i kłamie? I czy nie widzi, że tymi kłamstwami może bardzo Was poróżnić? Ile w ogóle córka ma lat? Rozumiem, że jest Ci bardzo przykro, jak traktuje Cię żona. Niczego nie chce wyjaśnić, tylko wierzy córce. Czy Cię kocha? Nie wiem. Zapewne chowa do Ciebie jakąś urazę (prawdopodobnie w kontekście córki) i to sprawia, że macie ciche dni, żona nie odzywa się do Ciebie, ignoruje. Postaraj się z nią szczerze porozmawiać i powiedzieć o swoich uczuciach. Nie miej pretensji, nie oskarżaj, tylko spokojnie powiedz, że jest Ci przykro, kiedy Cię ignoruje i milczy, kiedy się kłócicie. Że tęsknisz do czasów, kiedy potrafiliście ze sobą rozmawiać. Może żona dokona refleksji nad sobą i w końcu podejmie dialog. Rozważaliście może skorzystanie z pomocy psychoterapeuty? Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Córka ma 9 lat. Rozmawiałem z córką a jej odpowiedź brzmi " nie kłamię".i tylko tyle jest w stanie mi powiedzieć. Gdy między mną a żoną jest w porządku staram się porozmawiać i tak naprawdę cichym ciepłym glosem. Zawsze ma coś do powiedzenia ze nie chce się jej wracać do takiego domu. Tłumacze jej że jestem czlowiekiem i też mam uczucia ... sytuacja jest przedziwna . Gdy corka cos zrobi złego ona ma prawo krzyknąć . A nawet dac klapsa , ja... ja nie mam prawa do niczego. Oprocz spedzania czasu .robieniu niespodzianek . zabawy z córką... Zona tego nie robi.. może raz na trzy miesiące ... kwestia psychoterapeuty jest tylko moja kwestia . Każe mi samemu iść ujmując karnymi słowami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że Pana żona tak okopała się w swoich "postanowieniach" i nie bardzo daje Panu pole manewru. Na terapię ma Pan chodzić sam, wychowanie córki ma ograniczać się tylko do pozytywnych aspektów, skarcić już Pan nie może. Przykre to jest. Na Pana miejscu nie ustępowałabym ze wspólnej terapii. Proszę zachęcić żonę, by poszła z Panem na niezobowiązującą konsultację. Niech zobaczy, na czym taka pomoc polega, że terapia może Państwu pomóc na nowo zbliżyć się do siebie. Życzę powodzenia i pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam od dwoch miesiecy przyjmuje rudotel na leki i objawy somatyczne od dwoch tyg przyjmuje tego rudotelu pol tabletki poniewaz z niego powoli schodze. Od trzech dni przyjmuje tez Parogen narazie pol tabletki przez tydzien. Ale okropnie sie czuje mam znowu leki poce sie mam uczucie jak bym byla na kacu do tego mdlosci czy ten lek Parogen mogl nawrocic te objawy. Juz nie wiem co robic strasznie sieboje tego leku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmiana leków albo schodzenie z jednego leku może powodować gorszy nastrój. Nie bój się brać leku. Pamiętaj tylko, że musisz stosować się do zaleceń lekarza. Jeśli jednak po dwóch tygodniach nie będzie satysfakcjonującego efektu leczniczego, wówczas proponuję skonsultować się ponownie z lekarzem psychiatrą. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam problem od zawsze bylam osoba emocjonalna wszystkim sie przejmowalam wszystko przezywalam rozne choroby bliskich itd moj brat jest alkoholikem gdy mieszkalam z rodzicami i jak przychodzil brat pijany strasznie sie przejmowalam tzn bardziej balam chocuaz nie wiem czemu nie byl agresywny tylko samo to ze byl pijany juz mnie ruszalo. Od 5 miesuecy zaczelam miec dziwne ataki paniki zaczelo sie to jak podjelam prace w punkcie gier z automatami siedzialam tam 24 h mam 4 letnia coreczke w tym czasie chorowala na zabki byly stsny zapalne usywane zabki oczywiscie strasznie sie tym przejelam. Siedzac w tej pracy 24 h ciagle siedzialsm w internecie i wyszukiwalam roznych chorob co jakis objaw to ja juz szukalam. Zaczely sie u mnie leki niepokoj rozne objawy poty kolatanie serca panika drzenie rak itd.... inod tego czasu tak sie zaczelo. Zaczelam szukac chorob a przedewszystkim raka mozgu bo dosc czesto przez te objawy mialam bole glowy uczucie chwiania sie. Doszedl taki niepokoj lek ze balam sie wyjsc gdziekolwiek sama do sklepu czy nawet jazdy autobusem przed zostaniem samej w domu. 2 razy wyladowalam na sorze bo przeciez atak paniki lecz wyniki ok. Poszlam do lekarza psychiatry ktory przepisal mi lek na uspokojenie i przeciwlekom lecz ja nie chcialabym sie szprycowac dalej lekami chociaz duzo mi pomogly poniewaz one uzalezniaja. Biore od peawie dwoch miesiecy i powoli schodze z tego leku. Jeszcze odczuwam lekki niepokoj czasami jak mam gdzies jechac np po za miasto badz sams na miasto. Czuje rozdraznienie.A lek konkretnie mam przed smiercia ze cos mi sie stanie ze jestem powaznie chora ze zemdleje i wogole. Czy psychoterapia bylaby mi w stanie pomoc bez leczenia farmakologicznego? Bardzo prosze o odpowiedz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy psychoterapia bylaby mi w stanie pomoc bez leczenia farmakologicznego? Bardzo prosze o odpowiedz

 

Podejrzewam, że cierpisz na zaburzenia lękowe (nerwicę), stąd objawy somatyczne, stany lękowe i obawa o własne życie/zdrowie. W przypadku nerwicy metodą leczenia z wyboru powinna być jak najbardziej psychoterapia. Jeśli nie chcesz na dłuższą metę brać leków, rozważ wizytę u psychoterapeuty. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Behavioral Medicine Institute

 

Birmingham Medical Institute

 

Myślę że to nie jest żadne słowo kluczowe w psychiatri

 

 

Spotkałem się z czymś takim na karcie medycznej jak obserwacja w kierunku B.M.I. i ciekaw jestem co autor miał na myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×